Słowo Boże na dziś – 9 października 2014r. – czwartek – Bł. Wincentego Kadłubka, wspomnienieie

Myśl dnia Biada samotnemu, bo gdy upadnie, nie ma komu go podźwignąć.

bł. Wincenty Kadłubek

 

CZWARTEK XXVII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE (Ga 3,1-5)

Ducha otrzymaliśmy dlatego, że wierzymy

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów.

O, nierozumni Galaci! Któż was urzekł, was, przed których oczami nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełniania Prawa za pomocą uczynków czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem? Czyż tak wielkich rzeczy doznaliście na próżno? A byłoby to rzeczywiście na próżno. Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, czyni to dlatego, że wypełniacie Prawo za pomocą uczynków, czy też dlatego, że dajecie posłuch wierze?

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY (Łk 1,68-69.70-71.72-73.74-75)

Refren: Wielbijmy Boga, bo swój lud wyzwolił.

Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, *
bo lud swój nawiedził i wyzwolił.
I wzbudził dla nas moc zbawczą *
w domu swojego sługi Dawida.

Jak zapowiedział od dawna *
przez usta swych świętych proroków.
Że nas wybawi od naszych nieprzyjaciół *
i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą.

Że naszym ojcom okaże miłosierdzie *
i wspomni na swe święte przymierze.
Na przysięgę, którą złożył *
ojcu naszemu Abrahamowi.

Da nam, że z mocy nieprzyjaciół wyrwani, *
służyć mu będziemy bez trwogi,
w pobożności i sprawiedliwości przed Nim *
po wszystkie dni nasze.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Dz 16,14b)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Otwórz, Panie, nasze serca.
abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 11,5-13)

Wytrwałość w modlitwie

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie».
Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą.
Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

Oto słowo Pańskie.

***************************************************************************************************

KOMENTARZ

 

Największy dar

Największym darem, który możemy otrzymać, największym dobrem jest Duch Święty! Bóg daje samo dobro, bo jest dobry. Daje więc nam samego siebie. Do Boga możemy przyjść zawsze, nawet w środku nocy z pewnością, że nas przyjmie, wysłucha, otworzy nam. On pragnie, abyśmy Go szukali, abyśmy z ufnością prosili i pukali do Jego serca. Bóg daje nam siebie w Eucharystii. To jest Chleb, z którego możemy użyczać przyjaciołom w potrzebie.
Jezu, jak to dobrze, że do Ciebie mogę przyjść zawsze, w każdej mojej potrzebie. Że nie masz ustalonych godzin przyjęć, bo miłość jest zawsze gotowa na przyjęcie przyjaciela.

 

Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

 

Komentarz do Ewangelii:

Symeon Nowy Teolog (ok. 949-1022), mnich grecki
Wezwanie Ducha Świętego, wstęp do hymnów; SC 156

„O ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”
 

Przyjdź, prawdzie światło. Przyjdź życie wieczne. Przyjdź, ukryta tajemnico. Przyjdź, skarbie bez imienia. Przyjdź, niewyrażalna rzeczywistości. Przyjdź, niepojęta istoto. Przyjdź, szczęście bez końca. Przyjdź, bezkresna światłości. Przyjdź, niezawodne oczekiwanie tych, którzy mają być zbawieni. Przyjdź, pobudko uśpionych. Przyjdź, zmartwychwstanie zmarłych. Przyjdź, Wszechmocny, który tworzysz, przerabiasz i przekształcasz wszystko dzięki Twojej woli… Przyjdź, który trwasz zawsze nieruchomo, a jednak w każdej chwili cały wprawiasz się w ruch, aby przyjść do nas, leżących wśród zmarłych, Ty który jesteś ponad niebiosami… Przyjdź wieczna radości. Przyjdź, nieprzemijająca korono (1 Kor 9,25). Przyjdź, purpuro wielkiego króla, naszego Boga… Przyjdź, który pragnąłeś i pragniesz mojej nędznej duszy. Ty, Jedyny, przyjdź do samego, skoro, jak widzisz, jestem sam… Przyjdź, który stałeś się we mnie pragnieniem, sprawiłeś, że pragnę Ciebie, absolutnie niedostępnego. Przyjdź, moje tchnienie i moje życie. Przyjdź, pociecho mojej biednej duszy. Przyjdź, moja radości, chwało, nieskończone zadowolenie.

Składam Ci dzięki, że stałeś się ze mną jednym duchem (Rz 8,16), bez niejasności, bez zmian, bez przemian, Ty, Bóg ponad wszystkim, że stałeś się dla mnie wszystkim we wszystkich (1Kor 15,28)… Składam Ci dzięki, że stałeś się dla mnie zawsze jaśniejącym światłem, niezachodzącym słońcem, bo nie masz miejsca, by się ukryć, Ty napełniasz wszechświat swoją chwałą. Nie, nigdy przed nikim się nie skryłeś, ale to my ciągle chowamy się przed Tobą, wzbraniając się przed pójściem do Ciebie…

Przyjdź zatem, Mistrzu, dzisiaj rozbij we mnie swój namiot (J 1,14), zbuduj Twój dom i zamieszkaj we mnie, Twoim słudze, na zawsze, nierozłącznie, aż do końca, bo Ty jesteś bardzo dobry. Abym także i ja, opuściwszy ten świat, znalazł się w Tobie, o bardzo dobry, i królował z Tobą, Boże, który jesteś ponad wszystkim.

www.evzo.org

Wspominamy dziś bł. Wincentego Kadłubka (ok. 1160-1223), biskupa krakowskiego, autora jednej z pierwszych polskich kronik. Bł. Wincenty wybrał drogę pokory – zrezygnował z zaszczytów światowych i usunął się do klasztoru: został mnichem cysterskim. Za najwyższy zaszczyt uznał trwanie na modlitwie u stóp Jezusa. Dziękując w tej Eucharystii za bł. Wincentego, pozwólmy, by i nas ogarnął Duch Boży i poprowadził do umiłowania Boga nade wszystko i pokornego szukania Jego chwały.

Małgorzata Durnowska, „Oremus” październik 2002, s. 38-39
 

BŁOGOSŁAWIENI CZYSTEGO SERCA

Panie, niech w moim sercu jaśnieje światło chwały olśniewającej Twoje oblicze (2 Kor 4, 6)

Widzenie Boga „twarzą w twarz” jest nagrodą, jaką otrzymają w wieczności ludzie czystego serca; lecz dla nich również tutaj, na ziemi, jest przewidziany jego przedsmak. Jeśli Mojżeszowi było odmówione oglądanie oblicza Bożego, to jednak było mu dane zrozumieć Jego wielkość i dobroć nieskończoną. „Ja ukażę ci mój majestat i ogłoszę przed tobą moje imię” (Wj 33, 19). Podobna łaska została dana Eliaszowi, gdy na górze Horeb w łagodnym powiewie została mu objawiona obecność Boga i usłyszał Jego głos (1 Krl 19, 12-18). Św. Paweł, mówiąc o sobie samym, opowiada o pewnym człowieku, który „został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać” (2 Kor 12, 4). Życie Świętych dowodzi, że choć nie dochodzili aż do tak wzniosłego obcowania, to Bóg chętnie objawia się w sposób tajemniczy tym, którzy szukają Go czystym sercem. Jest to dar kontemplacji, jakiego Bóg udziela, „jak chce, kiedy chce i komu chce” (T.J,: T. IV, 1, 2), lecz którego nie odmawia całkiem, przynajmniej w formie prostszej, tym, którzy naprawdę łakną i pragną Go. Zasadniczym przygotowaniem jest zawsze wewnętrzna czystość. „O, gdyby ludzie wiedzieli — woła św. Jan od Krzyża — jakich skarbów światła Bożego pozbawia ich ta ślepota, będąca skutkiem ich skłonności uczuciowych i pożądań […nieuporządkowanych], i na jak wielkie zło i szkodę narażają się, jeśli nie umartwiają ich na każdy dzień!” (Dr. I, 8, 6). Niewątpliwie jedną z największych szkód jest niezdolność do otrzymywania łask kontemplacyjnych.

Bóg stworzył człowieka dla siebie: uczynił go zdolnym miłować Go, poznawać, kontemplować przez wiarę w tym życiu, by następnie mógł cieszyć się nim na wieki w widzeniu uszczęśliwiającym. Lecz człowiek, napełniając serce i oczy dobrami ziemskimi, zamyka się na wewnętrzne udzielanie się Boga i na promieniowanie Jego światłości. „Kto Mnie miłuje — powiedział Jezus —. ..tego będę miłował i objawię mu siebie” (J 14, 21). Jeżeli jest mało tych, którym Bóg się objawia, to dlatego, że jest niewielu tych, którzy miłując Boga ponad wszystko, szukają Go sercem całkowicie czystym.

  • O Panie, daj, abym się nauczył pragnąć Ciebie; abym się nauczył przygotowywać do oglądania Ciebie. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą… A będą Cię oglądać nie dlatego, że są ubogimi w duchu czy też cichymi lub że płaczą, łakną i pragną sprawiedliwości, są miłosierni, lecz dlatego, że są czystego serca… Dobra jest pokora, by posiąść królestwo niebieskie, dobra jest cichość, by posiąść ziemię, dobry jest płacz, by dostąpić pocieszenia, dobry jest głód i pragnienie sprawiedliwości, by doznać nasycenia, dobre miłosierdzie, by dostąpić miłosierdzia, lecz tylko czystość serca pozwala oglądać Ciebie, o Panie.
    Chcę oglądać Ciebie: chcę dobrej i wielkiej rzeczy… pomóż mi oczyścić serce, bo chcę oglądać to, co jest czyste, a nie jest czyste to, czym chcę Ciebie oglądać. Oczyść mnie, Panie, łaską swoją oczyść serce moje, oczyść mnie przez wspomożenie i pocieszenie swoje. Dopomóż mi wydawać przez Ciebie i w Tobie obfite dobre uczynki, miłosierdzie, życzliwość, dobroć (św. Augustyn).
  • Kto może wyrazić piękność czystego serca?… O, jak piękne, jak urocze jest to źródło nieskazitelne, jakim jest serce czyste! Ty, o Boże, z przyjemnością przeglądasz się w nim jak w doskonałym zwierciadle; wyrażasz w nim obraz całej swej piękności… Twoja czystość, o Boże, łączy się z naszą, którą Ty sam sprawiłeś w nas; a nasze oczy oczyszczone oglądać będą Twój blask w nas samych w światłości wiekuistej…
    Błogosławione serce czyste: ono będzie Cię oglądało, o Boże… Oglądać będzie Ciebie, wszelką piękność, wszelką dobroć, wszelką doskonałość. Oglądać będzie Dobro, źródło wszelkiego dobra, całe dobro… Oglądać i miłować będzie; lecz jeśli będzie miłowało, będzie umiłowane; wyśpiewywać będzie Twoją chwałę i oglądać, i miłować Cię będzie bez końca. Nasycone zostanie obfitością domu Twego i upojone potokiem Twoich rozkoszy… Błogosławiony więc ten, kto ma serce czyste… Spraw, o Panie, abym nie przestał oczyszczać się coraz bardziej (J. B. Bossuet),

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 294

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20141009.htm

******************************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

9 PAŹDZIERNIKA

******************

Błogosławiony Wincenty Kadłubek, biskup

Wincenty urodził się w Karwowie pod Opatowem pomiędzy 1155 a 1160 r. W sprawie jego pochodzenia historycy nie są zgodni. Jedni uważają, że pochodził z rodu Porajów herbu Róża (Różyców). Inni natomiast podają, że z tego rodu pochodziła matka Wincentego, a ojcu przypisują imię Bogusław. W jeszcze innych źródłach pojawia się informacja, że Wincenty należał do rodu Lisów, a jego ojcem był możny palatyn Stefan, brat wojewody krakowskiego Mikołaja (Mikory). Nazwisko Kadłubek pojawia się po raz pierwszy dopiero w dokumentach z XV w. Przypuszcza się jednak, że pochodzi z rękopisów dawniejszych.
Pierwsze nauki Wincenty pobierał w pobliskiej Stopnicy, potem udał się do Krakowa, gdzie uczęszczał do szkoły katedralnej, w której wykładał biskup Mateusz Cholewa. Cieszył się przyjaźnią księcia Kazimierza Sprawiedliwego, który być może wspomógł go materialnie i umożliwił studia za granicą. Nie wiemy, na którym uniwersytecie Wincenty wówczas studiował. Nie było jednak jeszcze wtedy wielu uniwersytetów. Przypuszcza się, że miejscem jego nauki były Paryż albo Bolonia – albo obie te uczelnie. Wincenty należał więc do elity uczonych w Polsce.
Po raz pierwszy Wincenty nazwany jest mistrzem (magistrem) w dyplomie Kazimierza Sprawiedliwego z 12 kwietnia 1189 r. Zapewne zaraz po powrocie ze swoich studiów otrzymał święcenia kapłańskie. Do kraju powrócił Mistrz Wincenty między 1183 a 1189 r., gdyż w 1189 r. był na pewno na dworze książęcym Kazimierza Sprawiedliwego, zapewne w charakterze notariusza, a potem kanclerza jego dworu. Zapewne zaraz po powrocie ze swoich studiów otrzymał święcenia kapłańskie. Mógł więc być także kapelanem książęcym. W tym czasie zaczął zapewne pisać swoją Kronikę polską (Chronica Polonorum) – największe dzieło swego życia i literatury tamtych czasów. Wracając z zagranicy prawdopodobnie przywiózł ze sobą relikwie św. Floriana męczennika. Mógłby na to wskazywać fakt szczególnego nabożeństwa Wincentego do św. Floriana, który dotąd był w Polsce zupełnie nieznany.
Po śmierci księcia Wincenty został prepozytem kolegiaty sandomierskiej (1194). Korzystając z wolnego czasu kontynuował pisanie Kroniki (1194-1207). W 1207 r. umarł biskup krakowski, Pełka. Na jego następcę został wybrany Wincenty. Papież Innocenty III bullą z 18 marca 1208 r. wybór ten zatwierdził. Konsekracji dokonał arcybiskup gnieźnieński, Kietlicz. Wincenty jako biskup podpisywał się “niegodny sługa Kościoła”. Świadczy to, jak pojmował zadanie swojego urzędu. Należał do najżarliwszych zwolenników reform, jakie wówczas w Polsce przeprowadził abp Henryk Kietlicz (wprowadzenie celibatu, uniezależnienie Kościoła od władzy świeckiej). Dla poparcia reform, inspirowanych przez Stolicę Apostolską, Wincenty brał udział w synodach, zwołanych specjalnie w tym celu w Borzykowie (1210), w Matyczowie (1212), w Wolborzu (1214), w których uczestniczyli również książęta – Leszek Biały, Konrad Mazowiecki, Henryk Brodaty i Władysław Odonicz. Reformy te przeprowadzano również na zjazdach w Gnieźnie (1213) i w Sieradzu (1213). Kiedy na Kraków najechał Mieszek Raciborski, przeciwnik reform, Wincenty – z powodu swojej postawy – musiał czasowo opuścić miasto (1210). W 1212 r. na zjeździe w Mąkowie omawiano sprawę Prus i nawrócenia Prusaków. Tego roku Wincenty wziął udział w konsekracji biskupa poznańskiego w Mstowie.
Wincenty jako biskup krakowski wspierał szczególnie zakony bożogrobowców (nadał dziesięciny ze wsi Świniarowo Kanonikom Bożego Grobu w Miechowie) i cystersów (klasztorowi w Sulejowie darował dwie wsie, opactwu w Pokrzywnicy darował wieś, a opactwu w Jędrzejowie nadał przywilej pobierania dziesięcin z trzech wsi). Wśród jego osiągnięć warto wymienić zreformowanie kapituł prowincjalnych, zlikwidowanie kolegiaty w Kijach (1213), oddanie kościoła oraz wsi Podłęże zreformowanej kolegiacie w Kielcach (1214), konsekrację bazyliki w Krakowie pod wezwaniem św. Floriana (1216) i wreszcie osobisty udział w uroczystej koronacji Kolomana Węgierskiego na króla Rusi Halickiej oraz w Soborze Laterańskim IV (1215), który miał charakter wybitnie reformistyczny. O soborze Wincenty zawiadomił swoje duchowieństwo i wiernych na synodzie w Sieradzu, gdzie przygotowano propozycje na sobór (1213). Na tym właśnie soborze wprowadzono obowiązek spowiedzi i Komunii wielkanocnej, obostrzono przepisy odnośnie małżeństwa, by nie dopuścić do konkubinatów, obostrzono przepisy dotyczące karności kościelnej, zwłaszcza celibatu duchownych, i ogłoszono nową krucjatę na rok 1217.
Po powrocie do kraju Wincenty energicznie wprowadził w swojej diecezji uchwalone na soborze ustawy. Niewykluczone, że z polecenia księcia Leszka Białego pośredniczył także w wysłaniu na dwór węgierski księżniczki bł. Salomei. Wincenty ma także zasługę w podniesieniu poziomu szkoły katedralnej, którą kiedyś sam prowadził. Szerzył kult św. Floriana i św. Stanisława, biskupa. Cześć do Najświętszego Sakramentu miał podkreślić przez wprowadzenie tzw. wiecznej lampki przed tabernakulum.

Błogosławiony Wincenty Kadłubek Po dziesięciu latach pasterzowania diecezji krakowskiej, za pozwoleniem papieża Honoriusza III, w 1218 r. Wincenty zrzekł się urzędu. Czuł, że spełnił zadanie swojego życia i postanowił wstąpić do klasztoru. Wybrał sobie opactwo cystersów w Jędrzejowie, przy kościele, który sam konsekrował. Zgodnie z zasadą ascetyczną “Bogu wszystko – sobie nic” pozostawił swój majątek rodowy, bogactwo i splendor urzędu biskupiego, sławę, jaką cieszył się na dworze księcia krakowskiego i – jak podaje tradycja – boso i pieszo jako pokutnik udał się do klasztoru. Przyjął go opat Teodoryk (1206-1247), trzeci z kolei przełożony klasztoru. Opat z zakonnikami wyszli mu na spotkanie; miejscowi do dziś pokazują usypany na tym miejscu Kopiec Spotkania. Ówczesnym zwyczajem biskup rzucił się przed opatem i całym konwentem na twarz i prosił o przyjęcie. Wincenty przeżył tam ostatnich 5 lat swego życia. Mimo że liczył wtedy ok. 70 lat, jako zwyczajny mnich spełniał wszystkie obowiązki surowej reguły: wstawał o północy na dwugodzinne pacierze, uczestniczył siedem razy każdego dnia we wspólnych modlitwach, zachowywał posty. Zasadą cysterskich pokutników było skąpe pożywienie, zgrzebny strój i krótki sen.
W wolnych chwilach kończył pisać Kronikę polską. Jako biskup krakowski napisał trzy pierwsze księgi. Teraz zamierzał dzieło dokończyć. Niestety napisał tylko część czwartą – śmierć zabrała go zbyt rychło i przerwała Kronikę w najciekawszym miejscu, kiedy zaczął pisać dzieje, których sam był świadkiem. Kronikę swoją zdołał doprowadzić zaledwie do roku 1202, to jest do końca księgi czwartej. Wincenty Kadłubek jest pierwszym historykiem polskim. Jego historia ma formę dialogu. Jest pisana pięknym językiem łacińskim. Zasługą Wincentego jest to, że zebrał w niej wszystkie podania i mity o początkach Polski. Dużo jest w niej poetyckiej fantazji, ale są także ważne ziarna tradycji.
Wincenty zmarł w Jędrzejowie 8 marca 1223 r. i został pochowany w prezbiterium klasztornego kościoła, co może świadczyć o tym, że zmarł w opinii świętości. Publiczny kult biskupa-mnicha nie rozwinął się od razu. Klasztory cysterskie były wtedy szczelnie zamknięte, nawet ich wspaniałe świątynie służyły jedynie celom klasztornym. Nawiedzali grób Wincentego Konrad Mazowiecki, król Kazimierz Wielki, król Kazimierz Jagiellończyk wraz ze swoją matką królową Zofią i Jan Długosz, który w swoich Dziejach wydał mu najpiękniejsze świadectwo. Z lat 1583-1640 Szymon Starowolski na podstawie ksiąg klasztornych przytacza ponad 150 wypadków cudownych, przypisywanych Wincentemu. Wśród nich są nawet wskrzeszenia umarłych.
26 kwietnia 1633 r. dokonano otwarcia grobu Wincentego. Ciało znaleziono prawie nienaruszone, co przyczyniło się do rozbudzenia jego czci. 19 sierpnia tegoż roku ciało umieszczono w mauzoleum, specjalnie dla tego celu zbudowanym. Odtąd kult Wincentego stał się bardzo żywy. Zaczęli napływać pielgrzymi, za zgodą biskupa krakowskiego odprawiano przed ołtarzem wzniesionym Msze wotywne ku czci Kadłubka, przed mauzoleum palono świece. W 1683 r. papież bł. Innocenty XI uznał ołtarz Wincentego za uprzywilejowany, tzn. obdarzony przywilejem odpustu. 13 listopada 1634 r. synod krajowy pod przewodnictwem prymasa Jana Wężyka wniósł do Stolicy Apostolskiej urzędową prośbę o kanonizację Wincentego Kadłubka (oraz Stanisława Kostki, Kingi, Władysława z Gielniowa, Jozafata Kuncewicza i Jana Kantego). W roku 1764 Kongregacja Obrzędów zatwierdziła kult, a papież Klemens XIII podpisał odpowiednią bullę, co równało się formalnej beatyfikacji. Wincenty jest patronem archidiecezji warmińskiej oraz diecezji kieleckiej i sandomierskiej.

W ikonografii bł. Wincenty przedstawiany jest w stroju biskupim. Jego atrybutami są pastorał oraz infuła u stóp.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/10-09a.php3
MYŚLI BŁ. WINCENTEGO KADŁUBKA
Cokolwiek z natury szczególnie uderza, zwykło zwracać na siebie nienawistne oko. Lepiej doznawać uwielbienia w samotności, niż wzgardy w poufałem pożyciu… Szpetny niema powodu się lękać, by nie utracił uznania swej urody… Osłu lepiej smakuje oset niż sałata.

(37).

Przeciwnie i bez przerwy płynące prądy bez walki nie spoczną, ani lew z tygrysem długo sąsiadować nie będzie. Nie płyną bowiem w tym samym korycie strumienie, które w przeciwnym wirze jedna porywa siła.
Grak mówił, że czem jest ciało bez duszy, lampa bez światła, świat bez słońca, tem kraj bez króla… Grak dał prawo i ustawy, bo dawniej to się nazywało sprawiedliwością, co było korzystniejszem dla najmocniejszego.

(42).

Przeciwne jest męstwu tchórzostwo, siwiźnie szleństwo, gnuśności młodość, Bo ani to męstwo jeżeli trwożliwe, ani wiek podeszły, skoro trzpiotowaty, ani młodość, jeżeli gnuśna. Potrzeba szukać sposobności do okazania odwagi, jeżeli się sama nie nawinie. Nie godzi się o własnym bezpieczeństwie myśleć, gdzie dobro ogółu na niebezpieczeństwo jest narażone… Często smutek pogrzebowy pokonany bywa radością zwycięstwa.

(43).

Podziwiam w niewieście męską dzielność, jak w mężach stałość niezłomnej wierności. 

(46).

Źle nad innymi panuje, kto się nad sobą panować nie nauczył.. i nie godzien zaszczytu tryumfu nad kim żądze panują. 

(47).

Polaków ocenia się według dzielności ducha i wytrwałości ciała, nie według bogactw. 

(47).

Boć któż podziwia w głębi źródła, albo w dolinach cedry, ani ja uważam podziwienia godną cnotę w człowieku niskim… Wszystkich bowiem cnót matką jest pokora… Lecz temu się dziwię, że zwykło się ją u niskich częściej znajdować, niż nagradzać.

(51).

Najbujniejsza latorośl zniszczeje pod rozpętanemi nogami i nieczystemi koni. Winorośl to Polska. Wyuzdane konie to duma wasza, która was tylko plami, ilekroć macie przeciwne zachcenia… 

(52).

O Leszku pisze: “był tak hojnym, iż wolał przez szczodrobliwość doznać niedostatku, niż przez sknerstwo opływać w zbytkach”. Prędzej sam zniósł niedostatek, niżby miał potrzebującym odmówić pomocy lub zasłużonych nie wynagrodzić. Przy stole nie było wolno żądać lub wydawać więcej niż natura każe, niż mniej jak uczciwość wymaga. Więcej dbał o to, by się przymiotami ducha podobać niż ciała.

(55).

Gdy miał się ubrać po królewsku, pierwej ubrany w liche szaty, u stóp składał ubiór królewski. Potem odziany po królewsku, łachmany swoje kładł na podwyższonem miejscu. Król daleko ozdobniejszy w pokorze, niż okazały w purpurze. Trudno takiego mieć za człowieka, tem mniej za księcia, którego suknia a nie pokora odznacza.

(55).

Wiedz, że wtedy stoisz, gdy stojąc lękasz się upaść, gdy czynami na cnoty, cnotami na czyn zasługujesz. 

(56).

Wybieraj co wolisz? Niewolnikiem być czy wolnym? Własnym panem, czy sługą cudzym, raz szczęśliwym, czy zawsze nędznym?… Z roztropnej troskliwości o zdrowie krwi upuścić należy, bo i winorośl nie rozrośnie się swobodnie, jeśli się dobrych latorośli nie okrzesze, a niepotrzebnych nie poobcina (słowa podburzające Popiela wypowiada trucicielka). 

(59).

O Popielu, którego zjadły myszy (a słuchał baby…) powiada: Taką korzyść odnoszą mężowie, którzy w czepku chodzą, taki to owoc częstego obcowania z kobietami…
ks. Teofil Gapczyński – Przewodnik chrześcijanina rzymskokatolickiego – Monografia o bł. Wincentym

 

http://www.katedra.sandomierz.org/kadlubek/rozdz1.html

 

Nauczyciel miłości Ojczyzny

Czesław Ryszka

Co robić w sytuacji ograniczania przez rząd rzetelnego nauczania historii w szkołach? Oprócz protestów proponuję domową edukację, czyli czytanie i jeszcze raz czytanie historycznych książek i opracowań. Na początek nieskromnie proponuję moją najnowszą książkę o bł. biskupie Wincentym Kadłubku, zatytułowaną „Nauczyciel miłości ojczyzny”, którą wydało Wydawnictwo Diecezjalne w Sandomierzu. Starsi uczyli się o Wincentym Kadłubku w szkole, młodzi kiwają głową, że znają nazwisko, i nic więcej.
Tymczasem ten krakowski biskup był jedną z najpiękniejszych postaci z początków państwa polskiego, człowiekiem wszechstronnie wykształconym, doskonale władającym piórem, bogatym w cnoty, a na koniec życia – mistykiem cysterskim zatopionym w Bogu. Nazwałem biskupa Kadłubka nauczycielem miłości ojczyzny, ponieważ najistotniejszą sprawą w „Kronice polskiej” – pierwszym dziele historycznym Polaka – jest silny, zjednoczony polski naród i uświęcający go mocny Kościół. Tak też sobie wyobrażał państwo książę Bolesław Krzywousty, dzieląc je między swoich synów. Nie chodziło mu bynajmniej o rozbicie dzielnicowe – jak niesłusznie zwykło się nazywać testament księcia z 1138 r. Przeciwnie, Bolesław Krzywousty wyznaczył legalny porządek dziedziczenia i sposób zachowania jedności państwa, o które miał zadbać senior, najstarszy syn jako książę zwierzchni. Okazało się jednak, że ideę senioratu przesłoniła chęć panowania, bracia zaczęli między sobą walczyć o objęcie zwierzchniej dzielnicy stołecznej w Krakowie. Seniorat załamał się, a jednolity ród piastowski podzielił się na odrębne linie: małopolską, wielkopolską, mazowiecką oraz śląską.
Nie wdając się w szczegóły, kto z kim walczył albo kto po kim dziedziczył, można napisać jedno: Wincentego Kadłubka bardzo bolała ta sytuacja. To dla podbudowania władzy księcia Kazimierza Sprawiedliwego, „księcia Polski”, Kadłubek zaczął pisać „Kronikę polską”. Sławił w niej świetność Lechitów i Piastów, porównywał ich z historią starożytnych potęg, miał nadzieję, że współcześni mu władcy polscy przymnożą narodowi chwały. Jednym słowem – „Kronika polska” powstała z miłości Kadłubka do ojczyzny i antyku. To od niego literatura polska zna podania o Kraku, Wandzie, Popielu i licznych Lestkach. Swojskie postacie z polskich legend: Krak i Popiel zyskały rzymskie imiona: Grakchus i Pompiliusz, kojarzące się z bohaterami historii starożytnego Rzymu. Dla większego splendoru w ciąg dziejów ojczystych włączeni zostali wielcy herosi starożytności – Aleksander Wielki i Juliusz Cezar. W konsekwencji w „Kronice” znalazły się opisy fikcyjnych klęsk, jakie mieli ponieść obaj wybitni wodzowie w starciach z Polakami.
Chcąc nobilitować Lechitów, Mistrz Wincenty dobierał fakty według swojego uznania, a cel był oczywisty: przekonać jemu współczesnych, że „wszelkie dowody dzielności, wszelkie oznaki zacności odbijają się w przykładach przodków, jakoby w jakichś zwierciadłach”. To było pisanie dziejów Polski z morałem, to był rodzaj pedagogiki narodowej – jak określił dzieło Kadłubka kard. Stefan Wyszyński. Stąd mamy w „Kronice” idealny obraz ojczyzny, w której panuje „publiczna uczciwość”, harmonijny rozkład praw i obowiązków między panującym a podwładnymi. Jest więc mowa o obronie granic, czyli o sprawach polityki zagranicznej, o praworządności, o heroicznym męstwie w obronie zagrożonej wolności. Nieobca jest Kadłubkowi niedola ludu wiejskiego, ponieważ często opisuje nadużycia możnowładców czynione „biednym chłopkom”. Władzę monarchów wywodził z mandatu narodu. Monarchowie są stróżami i sługami prawa zbudowanego na fundamencie sprawiedliwości, definiowanej przez kronikarza jako „to, co korzystne dla tego, który mniej może”. Winni oni dopuszczać do współrządów elitę przywódczą narodu, liczyć się z głosem poddanych, podlegać kontroli społeczeństwa. Gdy któryś sprzeciwi się swemu powołaniu, naród może obalić go jako tyrana i wprowadzić na tron godniejszego.
Obraz ideału Rzeczypospolitej dopełnia w „Kronice” zaangażowanie ludzi Kościoła, przede wszystkim biskupów. To oni nauczają naród o wartościach nadprzyrodzonych, a także swoim przykładem to poświadczają. Mistrz Wincenty przedstawił wzorzec udziału Kościoła w życiu publicznym chrześcijańskiego narodu. Sformułował przede wszystkim pewien program działania Episkopatu polskiego, żywotny w każdym czasie, nietracący pierwiastków aktualności także dzisiaj.
Wincenty Kadłubek, zwany ojcem kultury polskiej, imponuje współczesnym nie tylko swoim dziełem, ale także sylwetką duchową. Mimo że działał na przełomie XII i XIII wieku, to jednak jest nam bliski poprzez swoją bogatą wiedzę, wrażliwość społeczną, demokratyzm, głęboką religijność. Należał do tych osób, które potrafią godzić wartości religijne ze świeckimi. Ze swoim umiłowaniem sprawiedliwości społecznej, a także z dużym dystansem wobec pieniądza jest bliski Kościołowi ubogiemu – o jakim dzisiaj wiele się mówi. Jakże współczesna wydaje się doktryna polityczna Mistrza Wincentego!

Książkę można zamówić pod adresem: Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, ul. Żeromskiego 4, 27-600 Sandomierz, tel. (15) 644-04-00, zamowienia@wds.com.pl

* * *

Czesław Ryszka
Pisarz i polityk, publicysta „Niedzieli”, poseł AWS w latach 1997 – 2001, w latach 2005-2011 senator RP;
www.ryszka.com

http://www.niedziela.pl/artykul/98275/nd/Nauczyciel-milosci-Ojczyzny

 

Święty Ludwik Bertrand, prezbiter

0910-ludwik_1

Ludwik urodził się 1 stycznia 1526 r. w Walencji. Jego rodzice pochodzili ze szlachty. Wychowywał się od młodości w atmosferze żarliwej wiary. Pragnął pójść za Chrystusem. Wobec sprzeciwu ojca uciekł z domu i wstąpił do dominikanów. Rodzice, po długim ociąganiu się, wyrazili na to zgodę. Niepokoiła ich bowiem obawa, że syn może nie wytrwać w zakonie i okryć ich wstydem. Kiedy składał śluby zakonne, miał 19 lat. Kapłaństwo przyjął dwa lata później, w 1547 r. Jego życie zakonne ożywiało pragnienie pracy misyjnej.
Został magistrem nowicjatu w Zakonie Dominikańskim. Wymagał od kandydatów ofiar i wyrzeczeń, które miały ich przygotować do przyszłej pracy apostolskiej. Sam marzył o pracy misyjnej. Tak długo prosił przełożonych, aż go wreszcie na misje wysłano. W duszy żywił cichą nadzieję, że uda mu się nawet ponieść śmierć męczeńską.
14 lutego 1562 r. wyruszył okrętem do Ameryki Południowej. Dotarł do Kolumbii. Miejscowi przełożeni zezwolili mu przemierzać cały kraj, by głosić Ewangelię. Ze szczególną gorliwością wyszukiwał osady Indian. Świadkowie stwierdzili, że niejeden raz przemawiał on do tubylców w języku hiszpańskim, a ci rozumieli go w swoim narzeczu. W swoich przemówieniach do białych bronił Indian i groził karami Bożymi za wyrządzane im krzywdy. Tym też zraził sobie konkwistadorów, lecz pozyskał sobie serca prześladowanych. Miał ich nawrócić ok. 25 000. Zyskał przydomek “apostoła Indian”.
Długie, piesze pielgrzymki dały znać o sobie niedomaganiem nóg, które wreszcie odmówiły posłuszeństwa. Widząc, że zdrowie ma zniszczone i że na misjach jest raczej ciężarem niż pomocą, prosił o zezwolenie na powrót do kraju. Po 7 latach wyniszczających trudów misyjnych powrócił do Walencji (1569), witany owacyjnie przez lud i nowego arcypasterza miasta i metropolii, św. Jana Riberę. Według jednej z dominikańskich legend, w drodze powrotnej miał uratować okręt przed zatonięciem kreśląc znak krzyża nad sztormowymi falami. Sam uważał, że takie cuda nie są dziełem świętości, ale wiary.
Resztę lat poświęcił pracy w konfesjonale i jako kierownik duchowy wielu wybitnych osób, wśród których była również św. Teresa od Jezusa.
Zmarł 9 października 1581 r. Jego ciało umieszczono w kosztownej trumnie i złożono w kościele św. Stefana w Walencji. W roku 1936, w czasie rewolucji hiszpańskiej, jego relikwie zostały zniszczone. Uroczysta beatyfikacja odbyła się w 1608 r., dokonał jej Paweł V; kanonizacji dokonał Klemens X w 1671 r. Jest patronem Kolumbii, a także nowicjuszy, magistrów formacji oraz misji dominikańskich.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/10-09b.php3

 

Święci Cyryl Bertram i Towarzysze, męczennicy
0910-cyryl_1
Lata trzydzieste w Hiszpanii były okresem gwałtownych konfliktów społecznych, wojny domowej i prześladowań Kościoła katolickiego. Lewicujący radykałowie zamordowali wówczas 12 biskupów, 4194 księży, 2365 zakonników, 283 zakonnice i tysiące świeckich katolików. Zniszczono i zbeszczeszczono ponad 2000 kościołów. Papież św. Jan Paweł II kilkakrotnie wynosił do chwały ołtarzy męczenników z tamtego okresu, łącznie około 200 osób. Cyryl Bertram ze Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich (bracia szkolni) i siedmiu jego współbraci zostali beatyfikowani 29 kwietnia 1990 r., a kanonizowani 21 listopada 1999 r. Oddali życie za wiarę. Zginęli w 1934 roku w Asturii, regionie górniczym, w północno-wschodniej Hiszpanii. Wraz z nimi poniósł śmierć pasjonista, ojciec Innocenty od Niepokalanej. Ósmy męczennik, Jakub Hilary, kanonizowany jako towarzysz Cyryla Bertrama, także należał do braci szkolnych. Rozstrzelano go w styczniu 1937 roku.Święci męczennicy z Turonu
Podczas kanonizacji św. Jan Paweł II mówił: “Świadkowie podają, że wszyscy oni przygotowywali się na śmierć tak, jak żyli: modląc się nieustannie, zachowując ducha braterstwa, nie ukrywając swego stanu zakonnego, z odwagą właściwą tym, którzy wiedzą, że są obywatelami nieba. Nie są bohaterami wojny między ludźmi i nie brali w niej udziału. Byli wychowawcami młodzieży. Będąc osobami konsekrowanymi i nauczycielami, przyjęli swój tragiczny los jako okazję do złożenia prawdziwego świadectwa wiary, czyniąc z męczeństwa jakby ostatnią lekcję swego życia. Niech ich przykład i wstawiennictwo będą obecne w życiu całej rodziny lasaliańskiej i całego Kościoła!”

Brat Cyryl Bertram (José Sanz Tejedor) urodził się 20 marca 1888 r. w Lermie (Burgos). W chwili męczeńskiej śmierci liczył 46 lat. Był najstarszym spośród tej grupy męczenników. Pochodził z ubogiej rodziny. Do zgromadzenia braci szkolnych wstąpił 12 lipca 1905 roku w Bujedo. We wspólnocie wyróżniał się mądrością, roztropnością i głębokim życiem duchowym. Od 1933 roku był dyrektorem szkoły pod wezwaniem Matki Bożej z Covadonga w Turón. Wraz z siedmioma współbraćmi nie opuścił szkoły, chociaż rewolucyjne zamieszki stwarzały realne zagrożenie dla duchownych. Szkoła została zaatakowana w dniu 5 października 1934 roku. Zakonnicy zostali umieszczeni najpierw w “domu ludowym”, a następnie z wyroku komunistycznego komitetu rewolucyjnego zostali rozstrzelani krótko po północy 9 października, na miejskim cmentarzu.

Wraz z Cyrylem Bertramem oddało życie siedmiu jego współbraci zakonnych:

Brat Marcjan Józef (Filomeno López López) przyszedł na świat w dniu 15 listopada 1900 roku w El Pedregal (Guadalajara). Związał się ze zgromadzeniem braci szkolnych już w wieku 12 lat, kiedy to uczęszczał do prowadzonej przez nich szkoły. W 1919 roku złożył pierwsze śluby, a w 1925 śluby wieczyste. Miał bardzo słaby słuch, co uniemożliwiało mu nauczanie, dlatego zajmował się pracą fizyczną. Na jego prośbę przełożeni skierowali go do szkoły w Turonie w 1934 roku. Zastąpił tam współbrata, który bał się grożącego niebezpieczeństwa i poprosił o przeniesienie do innego domu.

Brat Wiktorian Pius (Claudio Bernabé Cano) urodził się w dniu 7 lipca 1905 roku w San Millán de Lara (Burgos). Wstąpił do zgromadzenia braci szkolnych i pierwsze śluby złożył w 1923 roku, a wieczyste w 1930 roku. Był miłośnikiem muzyki i oprócz zwykłego nauczania, prowadził chóry szkolne. Do Turonu został skierowany zaledwie miesiąc przed tragicznymi wydarzeniami.

Brat Julian Alfred (Vilfrido Fernández Zapico) przyszedł na świat w dniu 24 grudnia 1903 roku w Cifuentes de Rueda (Léon). Już w wieku 17 lat zgłosił się do nowicjatu kapucynów, jednak z powodu choroby musiał opuścić zakon. Gdy wyzdrowiał, wstąpił do zgromadzenia braci szkolnych i w 1932 roku złożył śluby wieczyste. W szkole w Turonie pracował dwa lata.

Brat Beniamin Julian (Vicente Alonso Andrés) urodził się 27 października 1908 roku w Jaramillo de la Fuente (Burgos). Po ukończeniu 12 lat wstąpił do zgromadzenia braci szkolnych. Po ukończeniu szkół został nauczycielem. Był ceniony przez uczniów i ich rodziców do tego stopnia, że próbowało zapobiec jego przeniesieniu ze szkoły w Santiago de Compostela do Turonu. Złożył śluby wieczyste w sierpniu 1933 roku.

Brat Benedykt od Jezusa (Héctor Valdivielso) urodził się 31 października 1910 roku w Buenos Aires, w rodzinie ubogich emigrantów hiszpańskich. Rodzina po kilku latach, nękana biedą, powróciła do ojczyzny. Jako młody chłopak Hector wstąpił od nowicjatu misyjnego braci szkolnych w Belgii. Marzył o tym, aby apostołować w kraju swego urodzenia. Przygotowując się do wyjazdu do Argentyny, pracował najpierw w szkole w Astordze, a od 1933 roku w Turonie. Jest pierwszym świętym pochodzącym z Argentyny.

Brat Anicet Adolf (Manuel Seco Gutiérrez) przyszedł na świat 4 października 1912 roku w Celada Marlantes (Santander). Wcześnie osierocony przez matkę, otrzymał bardzo religijne wychowanie od ojca (także dwaj jego bracia wstąpili do braci szkolnych). W 1930 roku złożył pierwsze śluby. Po uzyskaniu dyplomu nauczyciela w 1933 roku pracował w szkole w Valladolid, a później w Turonie. Był najmłodszym członkiem tamtejszej wspólnoty. W obliczu śmierci zachował spokój i pogodę ducha, co zdumiało nawet jego zabójców.

Brat August Andrzej (Román Martínez Fernández) urodził się w dniu 6 maja 1910 roku w Santander. Już od dzieciństwa pragnął wstąpić do zgromadzenia braci szkolnych, ale sprzeciwiła się temu matka. Dopiero gdy poważnie zachorował, matka złożyła ślub, że jeśli chłopiec wyzdrowieje, pozwoli mu spełnić marzenie. August Andrzej złożył pierwsze śluby w 1927 roku. W Turonie pracował niespełna rok, poniósł śmierć jeszcze przed złożeniem ślubów wieczystych.

Wraz z bratem Cyrylem Bertramem i jego siedmioma towarzyszami został zamordowany ojciec Innocenty od Niepokalanej (Manuel Canoura Arnau), pasjonista. Przyszedł na świat w dniu 10 marca 1887 roku w San Cecilia del Valle de Oro. Gdy ukończył 14 lat, wstąpił do seminarium ojców pasjonistów w Peñafiel. Tam studiował filozofię i teologię. W 1920 roku przyjął świecenia kapłańskie. W 1934 roku pracował jako kapłan w Mieres. W dniu 4 października 1934 roku udał się do szkoły w pobliskim Turonie, aby wyspowiadać uczniów przed pierwszym piątkiem miesiąca. Tam, pełniąc kapłańską posługę, spotkał się ze śmiercią.

Członkiem Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich był także brat Jakub Hilary (Manuel Barbal Cosán), który poniósł śmierć męczeńską trzy lata później. Jakub przyszedł na świat w dniu 2 stycznia 1898 roku w Enviny (Lerida). Studiował w seminarium w Seo de Urgel, ale postępująca utrata słuchu zmusiła go do zaniechania studiów. Został przyjęty do zgromadzenia braci szkolnych i w 1918 roku rozpoczął pracę apostolską. Mimo trudności ze zdrowiem znalazł uznanie jako nauczyciel. Po ostatecznej utracie słuchu zrezygnował z nauczania i zajął się pracą fizyczną. Aresztowano go w grudniu 1936 roku w Mollerusie. Przetrzymywano go na statku zamienionym w więzienie. W styczniu 1937 roku odbył się pokazowy proces, będący farsą od początku do końca, w wyniku którego skazano go na śmierć. Został rozstrzelany w Tarragonie w dniu 16 stycznia 1937 r. Przebaczając swoim zabójcom, wołał: “Przyjaciele, umierać dla Chrystusa znaczy królować”.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/10-09c.php3
Abraham był zarazem największym z patriarchów Starego Testamentu (por. Rdz 11-25), jak i postacią, która na dziejach Izraela wycisnęła niezatartą pieczęć. Żył w XIX-XVIII w. przed Chrystusem. Pochodził z chaldejskiego Ur, z aramejskiego plemienia nomadów, którzy przebywali w pobliżu metropolii, aby w niej dokonywać wymiany i w panteonie miasta oddawać cześć bogu-księżycowi. Jego ojciec, Terach, wędrował do Kanaanu, ale zatrzymał się w Charanie, w północnej Syrii, gdzie też w podeszłym wieku zmarł. Na rozkaz Boga Abraham kontynuował wędrówkę razem z dobytkiem, sługami i Lotem, swym bratankiem. Ten rozkaz, dany mężowi wywodzącemu się ze środowiska pogańskiego, inicjuje objawienie, które odtąd na przestrzeni wieków żyć będzie w Izraelu i które spełni się w Jezusie Chrystusie. Abraham staje się depozytariuszem tego objawienia, tym samym zaś ojcem narodu, który ma je przekazywać, będąc równocześnie prekursorem Kościoła.
Bóg żąda od Abrahama, by opuścił wszystko, a w zamian za to udziela mu obietnic, które zgodnie z tym, co później głosić będą prorocy Izraela, rozciągnięte zostaną na wszystkie narody świata. Abraham przyjmuje obietnice z wiarą, która staje się jego cechą charakterystyczną i którą sławić będą potomni (por. Hbr 11, 8). Przybywszy do Kanaanu, żyje nadal jak nomada, ale tu i ówdzie (Sychem, Betel) tworzy ośrodki kultu. Głód zmusza go jednak do emigracji. Jak wielu późniejszych beduinów, zstępuje do doliny Nilu. Wedle relacji jahwistycznej, pozoruje wtedy, że Sara to nie jego żona, ale siostra. Po powrocie do Kanaanu rozstaje się z Lotem, który osiada nad Morzem Martwym. Sam przebywa w pobliżu Mamre. Potem interweniuje w sprawie Lota, którego uwalnia z niewoli. Wówczas to daje dziesięcinę Melchizedekowi i otrzymuje odeń błogosławieństwo, pełne wymowy. Sam Bóg potwierdza dane obietnice. Potem zgodnie z praktyką pierwotnego społeczeństwa, uznaną m.in. przez Kodeks Hammurabiego, Hagar, służebnica jego żony Sary, rodzi mu Izmaela.Abraham składa ofiarę z Izaaka Następuje nowe objawienie, przedstawione także na modłę ludów pierwotnych, tzn. w sposób niezwykle antropomorficzny. W modlitwie wstawienniczej Abraham okazuje się mężem pokornej i niewzruszonej wiary. Niebawem rodzi mu się drugi syn, Izaak. Jego zamierzona ofiara stanowi szczytowe osiągnięcie duchowe ojca. W sposób heroiczny Abraham powierza się Bogu. Jest posłuszny, toteż w miejsce syna może potem ofiarować baranka. Po śmierci Sary nabywa teren w Makpela na grób dla siebie. Tam złożą jego szczątki w grocie, nad którą krzyżowcy wzniosą kościół, po ich upadku zamieniony na meczet. Przed śmiercią zobowiąże jeszcze sługę do poszukania małżonki dla syna. Odnajdzie ją wśród krewnych. Jemu to przekaże dziedzictwo, gdy tymczasem synom zrodzonym przez konkubiny przeznaczy hojne dary.
W Nowym Testamencie Abraham wspominany jest wielokrotnie – i to w rozmaitych kontekstach. W Hbr 11 stał się już tylko jednym ze świadków wiary, natomiast łono Abrahama z Łk 16, 22, które oznaczało wspólnotę patriarchy z Łazarzem, Ojcowie interpretować będą jako część Hadesu lub umiejscowienie szczęśliwości wiecznej. W sztuce chrześcijańskiej zajął miejsce poczesne. Florus wprowadził go do martyrologium pod dniem 9 października, tzn. w terminie, w którym razem z Lotem czcili go Grecy. Ci ostatni wspominali go ponadto razem z Izaakiem i Jakubem w ostatnią niedzielę przed Bożym Narodzeniem. Dodajmy, że pod imieniem Abrahama pojawiło się kilka apokryfów, w tym Testament, utwór o charakterze apokaliptycznym.

Zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego (nr 61), “patriarchowie i prorocy oraz inne postacie Starego Testamentu byli i zawsze będą czczeni jako święci we wszystkich tradycjach liturgicznych Kościoła”. Najbardziej znanymi postaciami Starego Testamentu, uznawanymi za osoby święte, są – oprócz Abrahama – także Mojżesz, Dawid, Eliasz i Elizeusz, ponadto często również Adam i Ewa.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/10-09d.php3
Ponadto dziś także w Martyrologium:
św. Dionizego, biskupa i męczennika (+ 258); św. Deusdedita z Montecassino, opata (+ 834); św. Gislena, biskupa (+ ok. 685); św. Publii z Antiochii, ksieni (+ poł. IV w.)

O autorze: Judyta