Gdy mówię : „mam świadomość, że coś…“, to chcę przez to po prostu powiedzieć, że „wiem o tym coś…“, że „odbieram coś z tego“, że „zdaję sobię sprawę z czegoś“, czyli coś wiem. Wynika więc z tego, że to pojęcie pochodzi z dziedziny teorii poznania, tj. teorii, która wyjaśnia dzięki czemu poznajemy i jak poznajemy rzeczy.
Świadomość (łac. conscientia), historycznie mówiąc, pojawiła się u Demokryta (Fragmenty) jako „syneidesis“, czyli zdanie sobie sprawy z popełnionego złego czynu. To samo znaczenie moralne występuje w Platona „Apologii Sokratesa“. Św. Hieronim w swoim tłumaczeniu Biblii używa tego słowa w aspekcie moralnym i siłą rzeczy teologicznym i takie rozumienie będzie funkcjonowało w Średniowieczu : „conscientia“ jako „synderesis“, czyli sumienie. Freud nada świadomości wymiar psychologiczny. Husserl, odrzucając psychologizm w filozofii, wyróżnił „strumień świadomości“ jako ciąg stanów i działań należących do jakiegoś „ja“ : np. ja 6-latek, 25-latek i 50-latek – jaki byłem i co czyniłem w tych różnych okresach i to jest ciągle „ja“ zdolne do przypomnienia sobie tych różnch epok. W sensie ścisłym, świadomość w fenomenologii jest „momentem“ każdego stanu lub każdego działania, dzięki któremu ten stan lub akt jest stanem lub aktem „przytomnym“, np. „rozumiem to, o czym mi w tej chwili mówisz“ lub wiem, co chcę napisać w tej chwili“. Świadomość jest również „zdolnością“ i „stanem“ doznawania w przytomny sposób wszelkich zjawisk.
Można mówić o świadomości aktywnej, np. akt poznania, akt decyzji, akt wyobraźni.
Można też mówić o świadomości pasywnej, biernej recepcji zewnętrznego dla mnie zjawiska lub panującego nastroju czy np. biernego spostrzegania zachmurznego nieba w tle, gdy obserwujemy czynnie przelot samolotu.
Zauważmy, że te dwie funkcje Arystoteles przypisywał intelektowi czynnemu i biernemu.
Dzisiaj, przede wszystkim z powodu materializmu dialektycznego, gdy wyrugowano koncepcję duszy i zastąpiono ją właśnie świadomością jako funkcją wysokozorganizowanej materii, w której zawiera się całość relacji psychicznych człowieka, należało by się zastanowić czym jest dusza. Husserl zastąpił duszę przez „ja“, a Freud przez model – „id“, „ego“, „super ego“.
Otóż, od starożytności do końca XIX w. filozofowie łączyli proces poznania zmysłowo-intelektualno-wolitywny z funkcją duszy. Ten problem poznawania przez duszę był analizowany przez filozofów w porządku moralnym i teologicznym jako element duchowy zdolny do rozpoznania dobra i zła, natomiast w porządku psychologicznym jako zasada psychicznych zachowań bytów żyjących, oraz w porządku filozoficznym jako własność specyficzna bytu ludzkiego.
Marksiści mówili jeszcze o „świadomości społecznej“, która w wypadku „świadomości indywidualnej“ znaczy raczej „światopogląd“ (Weltanschauung), a w przypadku „świadomości klasowej“ prowadzi do budowania ideologii.
W socjologii (Durkheim) świadomość jest systemem wierzeń i wrażeń właściwych dla danej grupy społecznej.
Dla psychoanalizy (Jung) świadomość jest zespołem tradycji, przekonań, zwyczajów i norm.
Tak wielka różnorodność znaczeń sprawia raczej jakąś kakofonię, niż jednoznaczne rozumienie tego pojęcia.
Najczęściej w języku codziennym używamy tego terminu, by wyrazić stan zrozumienia, pamięci, przytomności czy wiedzy.
Pomimo specyficznego określenia tego pojęcia w konkretnych dziedzinach wiedzy, bardzo często naukowcy używają go w znaczeniu języka codziennego. Dlatego jest bardzo łatwo pogubić się w rozumieniu dyskursu, tak iż często już nie wiadomo o czym jest mowa. Wniosek z tego nasuwa się sam : czemu po prostu nie zrezygnować z tego pojęcia w języku naukowym. Wydawało by się, że jest to niemożliwe do zrealizowania np. w psychoanalizie, gdzie pojęcia świadomość i nieświadomość odgrywają zasadniczą rolę w tej teorii. Niemniej można znaleźć wielu psychoanalityków, którzy twierdzą, iż ich dziedzina nie jest nauką.
Wnioski :
W zależności od danej koncepcji, świadomość może oznaczać podmiot, działanie lub zdolność (własność) :
1) rozumu
2) inteligencji
3) rezultat doświadczenia
4) ujęcie
5) relację
6) wrażenie
7) pamięć
8) rozumienie
9) refleksję
10) intuicję
11) intelekcję (pojmowanie)
12) synderezę (sumienie)
13) sądzenie
14) spostrzeganie
15) super ego (przytomność).
Terminologia ta, bogata w różnorodne sensy, odwołuję się do podmiotu zdolnego do wejścia w relację intelektualną (duchową, myślną) z danym przedmiotem i rozumieniem go jako coś odrębnego. Jeżeli takie wyjaśnienie jest prawdziwe, wtedy jesteśmy bardzo blisko tego, co starożytni nazywali „intelekt“ (intellectus – poznanie, rozumienie) z jego funkcjami aktywności, bierności i przyzwyczajenia (habitus).
Świadomość jest pojęciem praktycznym, „poręcznym“ – w języku Heideggera – dla dyskursu ideologicznego, politycznego, globalistycznego, gdyż ten termin jest wieloznaczny tak, jak pojęcia używane w wizjach ideologicznych, politycznych czy globalizujących. W naukach to pojęcie wprowadza w wymiar opinii (doxa – Arystoteles) przez brak precyzji.
Proszę zauważyć, że nawet w języku potocznym z powodzeniem możemy zastąpić „świadomość“ przez jeden z terminów, które przytoczyłem wyżej (w formie czasownikowej czy przymiotnikowej), a wtedy nasze zdanie będzie precyzyjniejsze, bardziej zrozumiałe. Jeden z moich przyjaciół, dziś profesor, gdy zwróciłem mu uwagę, że w swoim tekscie mógłby z powodzeniem używać precyzyjniejszych słów zamiast „świadomość“ z odmianami, odpowiedział, że mam rację, ale ponieważ tekst był dla studentów z I roku, więc mogliby nie zrozumieć. Pewnie Nietzsche byłby zadowolony : „Der Philosoph in den Netzen der Sprache eingefangen“ (filozof zaplątany jest w sieć języka). Ale zapomniał dodać, że tylko na pierwszym roku studiów.
Napisałem ten krótki tekst, gdyż wnuczka postawiła mi pytanie, co to jest świadomość, a zbiegło się to także z artykułem Czarnej Limuzyny, w którym m.in. poruszył problem wypaczania sensów i znaczeń wielu terminów przez marksistów, ale można dorzucić do nich pozytywistów, psychoanalityków czy postmodernistów. Termin „conscientia“, który oznaczał wyłącznie „sumienie“, został „sprofanowany“ w dosłownym tego słowa znaczeniu (zlaicyzowany) przez co w dyskretny i subtelny sposób m.in. wyeliminował z nauk pojęcie duszy, a w konsekwencji i Boga. Paradoksalnie ostała się psychologia, ale jaki psycholog zechce siebie nazwać „duszologiem“ ! I tak, np. dzisiaj w języku francuskim „conscience“ oznacza zarówno sumienie jak i przytomność, ale to drugie tak zdominowało pierwsze, że trzeba zawsze doprecyzować mówiąc – „examen de conscience“, by zrozumieć, że chodzi nam o sumienie.
Nigdy już nie użyję słowa ”świadomość”! Spadła więc maska z tego pojęcia.
Jak dobrze, że jest z nami filozof.
Sumienie więc i przytomność.
Dziękuję.
Ave!
Toż to czysta prowokacja:
Chodzi mi o to, że doskonale ominąłeś sedno sprawy. Sprowadzenie świadomości do poznania zręcznie gubi najważniejszą część problemu.
Postaram się to zilustrować serią eksperymentów myślowych.
Wyobraźmy sobie robota, który potrafi odbierać różne bodźce, wykonywać pomiary odległości; w efekcie umie on zrekonstruować i zapisać w swojej pamięci geometrię pomieszczenia w której się znajduje. Umie także porównywać zapisane w pamięci modele pomieszczeń w związku z tym umie odpowiedzieć na pytania “czy już byłem w tym pomieszczeniu?”, “jakie pomieszczenie znajduje się za tymi drzwiami?” (jeśli już tam był) itd.
Czy można powiedzieć, że ten robot poznaje topologię swojego “świata”?
Zapamiętuje, porównuje, wykorzystuje w nawigacji… myślę, że nawet intuicyjnie powiedzielibyśmy “robot jeszcze nie był w tym pomieszczeniu, więc nie zna jego wymiarów”. Jesteśmy jednak pewni, że nie ma on świadomości tej wiedzy, którą gromadzi.
Najprostrzym przykładem bytu, który gromadzi wiedzę, ale nie ma świadomości jest książka. Innym – ten portal, na którym teraz korespondujemy.
Niestety, ale “tej świadomości”, o którą nam chodzi nie da sie zdefiniować.
O świadomości wiem napewno, że ja ją posiadam, domyślam się przez analogię, że mają ją inni ludzie. Wydaje mi się, że w jakimś stopniu posiadają ją zwierzęta, ale tutaj jestem już całkowicie zdany na porównywanie zachowań, co może być mylące. Mogę sobie wyobrazić mechanizm – filozoficznego zombie, który reagowałby podobnie do żywej, świadomej istoty, ale byłby martwy i nieświadomy.
Świadomość to coś, co jest niezbędne aby nadać sens takim pojęciom jak cierpienie, szczęście, wola, miłość, nienawiść, miłosierdzie, okrucieństwo.
Ależ proszę bardzo. Raczej należy unikać skrajności, ale trzeba wyrobić sobie pewne wyczulenie. Takich pojęć jest wiele. Zniekształcono nam język. Doświadczyłem już tego na Legionie i na NE, jakie duże trudności są w zrozumieniu np. możliwości i możności. To pewnie z powodu swoistej dominacji logiki. Ostatnio Poruszyciel nie mógł zrozumieć, że Platon był jednak idealistą, a Arystoteles realistą. A to jest nieuregulowany problem średniowiecznego sporu o to, czym są uniwersalia (pojęcia ogólne) i jeszcze dziś są filozofowie, którzy rozumują podobnie jak Poruszyciel (na moim podwórku – prof. Alain de Libera). Ale to może i moja nieudolność wyjaśniania. Teraz Szanowny Poruszyciel prowadził dysputę z Asadowem : niekiedy miał rację, a niekiedy wychodziły mu trudności z odróżnieniem państwa jako umowy (bytu intencjonalnego, wytworu) od narodu jako wspólnoty osób (bytu naturalnego), i stąd mieli trudności w dialogu.
Dużo zdrowia życzę
Ten robot był przytomny, choć nie ma sumienia.
Pomyśl, przytomność to lepsze słowo, bo pokazuje, że idzie o uwagę, czy ona czuwa, czy śpi. Są ludzie, którzy mają wiedzę, ale jej nie używają, jakby spali, lub byli otępieni jak w półśnie. Stopień przytomności to poziom używania procesora i wszystkich programów.
Czemu ktoś ma i nie używa? Teologia mówi, że lęk odłącza, a lęk z grzechu.
A co mówi psychologia? Mąci.
Ależ antropomorfizujesz : robot „potrafi odbierać“, „umie zrekonstuować, zapisać, odpowiedzieć…“. A może to program umie to wszystko ? A program to robot ? Czy program to świadomość ? Sporo Kartezjusza w takim ujmowaniu – który uważał, że człowiek jest maszyną (robotem), a Bóg stoi za każdym jego ruchem. A dzisiaj ? Bóg informatyk ?
To, co mają inni ludzie od Arystotelesa nazywamy intelektem, rozumem. Awicenna dla zwierząt wymyślił jakby inny rodzaj intelektu wrodzonego, że każda owca ucieka, gdy spotka wilka. Z tego co wiem, to każde zwierze ucieka przed nieznanym, chyba że jest głodne, albo przestraszone.
„ Świadomość to coś, co jest niezbędne aby nadać sens takim pojęciom jak cierpienie, szczęście, wola, miłość, nienawiść, miłosierdzie, okrucieństwo.“
Średniwiecznicy „to coś, co jest niezbędne“ w człowieku nazywali za Arystotelesem „intelektem“, czyli możnością duszy, a to, co intelekt nam ujawnia przy pomocy zmysłów nazywali wiedzą.
Proszę, prowokuj dalej.
Ha ha – przypomniał mi się kawał z encyklopedii dla dzieci – “Kto, kiedy, dlaczego”.
Przychodzi wynalazca do urzędu patentowego.
– Ta maszyna jest w stanie zastąpić całe biuro.
Referent:
– Co potrafi załatwić?
Wynalazca:
– Nic.
Czy rzeczywiście potrafi, umie to czasowniki zarezerwowane dla ludzi?
Możemy się tak umówić. Nie będziemy wtedy mówić: “mój pies potrafi aportować”, “mój koń umie trafić do domu ze wsi odległej o 20 km”. Zdarza się przecież także “ta obrabiarka potrafi wykonywać detale z dokładnością do jednego mikrometra”.
Czy jednokomórkowy organizm który posługuje się tzw. tropizmem w celu rozpoznawania i dążenia do korzystnego dla niego środowiska potrafi wykrywać stężenie substancji odżywczych?
Mogę przystać na zakaz używania tych słów w odniesieniu do bytów, co do których mamy choćby wątpliwości, że mogą nie mieć świadomości. Oczekuję wtedy propozycji innych określeń.
Jasne, że program nie ma świadomości ani nią nie jest. Obawiam się jednak, że zwierzęta posiadają intelekt i rozum. Są w stanie rozwiązywać dość abstrakcyjne problemy, przekazywać sobie wiedzę. Moja kotka lubi obserwować płynącą (lub lecącą z kranu) wodę. Przygląda się jej z takim skupieniem, że jeśli się ją dotknie, to cała podskakuje z zaskoczenia, bo nie jest w stanie zauważyć, że się do niej zbliżam.
Jako rodowita Saudyjka na pewno nie znała takiego zjawiska, zanim jej nie udomowiłem.
Mnie się wydaje, że przypisywanie umiejętności (np. uczenia się) obiektom bez świadomości nie jest antropomorfizacją, tylko my intuicyjnie przyjmujemy a priori, że zjawiska te związane są z ludzkim intelektem, przytomnością… świadomością (przepraszam, ale nie mogę się przyzwyczaic do jej nie-istnienia).
Dobrze. Możemy nazywać świadomość intelektem.
Nie załatwia to jednak sprawy pytania Twojej wnuczki.
Co to jest intelekt? ;-)
Serdeczności
Pięknie dziękuję za pouczający przegląd tego, co różni ludzie rozumieją pod słowem świadomość i jakie to ma źródła.
Jeśli można, dorzuciłbym jeszcze do rozważań coś, co przyszło do nas ze wschodnich religii i funkcjonuje jako “poziom świadomości”. Na przykład, żona mówi do mnie czasami “jesteś na razie na takim poziomie świadomości”, albo mój przyjaciel tłumaczy mi, że najwyższy poziom świadomości osiągamy w stanie pustki, łącząc się z absolutem. Co to jest poziom świadomości? Nie jest to moja świadomość, ani moja wiedza, bo istnieją jakieś poziomy świadomości, na których mnie nie ma. Do kogo należy ta świadomość i jej wyższe poziomy? Świadomość w tym rozumieniu jawi się jako tajemna wiedza będąca w posiadaniu jakiegoś inteligentnego bytu (planety, kosmosu, absolutu, boga), który w ogólności nie jest człowiekiem.
Dlaczego ta świadomość jest podzielona na jakieś poziomy? Poziomy oznaczają układ horyzontalny, więc mamy do czynienia z niższymi i wyższymi poziomami świadomości. Wydawałoby się, że można wspinać się po nich jak po drabinie, ale sprawa nie jest taka prosta. Po pierwsze, przejście z niższego na wyższy jest też tajemną wiedzą, którą pokazują nauczyciele, mnisi, samozwańczy kapłani, szamani, autorzy książek po objawieniach. Po drugie, nie wiadomo, co właściwie jest na którym poziomie, bo różni nauczyciele opowiadają różne rzeczy. Po trzecie, ci ludzie są najczęściej relatywistami, bo świat postrzegają miarą własnych doznań i własnych olśnień, więc dla nich nie istnieje obiektywna prawda, ani obiektywna ocena, więc nie da się obiektywnie stwierdzić, który poziom jest wyżej, a który niżej. Mamy więc nieistniejące poziomy nieistniejącej świadomości.
/to mówię ja-nie mój demon!/
Marku, co to jest z lewej na tym zdjęciu —z takimi drzwiczkami i wnękami, ta ścianka?
Takiego “zwierza” nieznam / jak i ten jankes… żyrafy!/
Jestem na niższym poziomie świadomości ;-) Moim celem było ukazanie problemu, że Platona razem z Heglem i innymi współczesnymi filozofami wrzuca się do wspólnego worka “idealizm”, co na moim “poziomie świadomości” jest błędem. Jego sposób wyjaśniania rzeczywistości razem z Arystotelesem lokuje go w kręgu filozofii bytu i realistów. Oczywiście, świat nazywa go idealistą (od niedawna) i nie zamierzam z tym światem walczyć, aby to zmienić. Przede mną nadal lektura, którą mi Pan zadał.
Jeśli państwo jest umową, a tylko naród wspólnotą, to mówiąc “życzę Rosji wszystkiego najgorszego” życzymy najgorszego tej umowie, tak? Może mam problem z odróżnieniem państwa i narodu, ale o. Krąpiec też go ma i nie wie, że państwo to umowa: http://www.ptta.pl/pef/pdf/p/panstwo.pdf, więc na razie pozostanę przy takim rozumieniu państwa.
Pozdrawiam :-)
Jasne, saudyjka nie znała- kot instyn-kotownie przygląda się wszystkiemu co się rusza, tak samo jak owca ucieka na widok wilka. Ma to zakodowane, bo z tego żyje (je). Obserwuję na ulicy jak kot potrafi godzinami wpatrywać się w skaczące po asfalcie wróble, jak się długo czai, podczołguje, skacze, ptaki wznoszą się w górę, kot się cofa i za chwilę znowu to samo.
Koty zawsze będą biegać za papierkiem na nitce, bo muszą.
Ja ty nazwałeś to zjawisko?
Twój umysł czasem mnie przeraża, bo ty tak ‘na poważnie’.
Pójdę dalej i powiem, że jest to zarażenie naturalizmem ( Zola, Flaubert XIX wiek i XX- film Avatar)- ”W zasadach, rządzących życiem człowieka, naturaliści dostrzegali prawa natury, a w jego zachowaniach – podobieństwo do zwierząt. W swych utworach pokazywali jednostki ludzkie, kierujące się instynktami, obdarte z jakichkolwiek wyższych pobudek. Zafascynowani byli darwinizmem oraz koncepcją walki o byt.”
Twoje przekonanie oparte na subiektywnej interpretacji zjawisk jest głęboko niekatolickie.
Wychodzi z ciebie Jaćwing, poganin, i jeszcze będziesz walczył o tych ‘cudzych bogów’.
I vice-versa :))))
Widzisz, ja nie wiem i nie twierdzę, że robią to świadomie. Może to wszystko odbywa się automatycznie. To, że rozwiązują abstrakcyjne problemy i przekazują sobie wiedzę jest faktem, a to, czy odbywa się to w jakimś stopniu świadomie (przytomnie), czy całkiem mechanicznie – jest na razie poza możliwoścą weryfikacji.
Tak może twierdzić tylko osoba, która bada koty czysto teoretycznie, lub wcale, lub jest złym obserwatorem.
Po namyśle –
… lub bada tylko jednego kota, który rzeczywiście musi.
Poniżej tekst jest po angielsku, ale ilustracje filmowe są zrozumiałe dla każdej świadomej (inteligentnej) istoty:
http://content.time.com/time/video/player/0,32068,490943046001_2009877,00.html
Podziwiam Twoją spostrzegawczość. Nie pamiętam… pralka? ścianka?
Chyba jednak bok pralki (takiej nie-automatycznej, ładowanej od góry, z wirówką).
https://plus.google.com/photos/104145774127252392427/albums/5474219573724825041
etam
//Chyba jednak bok pralki (takiej nie-automatycznej, ładowanej od góry, z wirówką).//
Tak też myślałem, że “durna” pralka prała sobie sama.
Miałem kotkę, która /nie tylko jak Twoja/ obwąchiwała “muszelkę” ale i załAtwiała w niej obie potrzeby. Informowała też po załAtwieniuSię /aby wodę spuścić! tego nie umiała ale bacznie się przyglądała “procesowi/. Sąsiad /pan doc./ nauczył mnie jak nauczyć tego “załatWiania się kotkę/jego koty robiły to zawsze, i zawsze w tym “celowały” …-;))).
____________________________________________________________
Tu trochę o stopniach autonomizmu/automatyzmu/ i samo_świadomości każdego SYSTEMU dla jego stopnia autonomiamu/automatyzmu:
R.O.V:
http://www.videoray.com/multimedia/video-galleries.html
http://www.offshoreenergytoday.com/wp-content/uploads/2013/09/Sonar-Equipment-Services-Delivers-First-Multi-Sensor-ROV-Survey-Package.jpg
NO I>>>>DELFIN 1 (!!! …-;)!:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/a0/Delfin_1_przod.jpg/640px-Delfin_1_przod.jpg
/prawda, że ładny, “zwierz”?/
a tu, AUV : UUVs czyli już, następny stopień w takimże automatyzmie /autonomizmie/:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Autonomiczny_pojazd_podwodny
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8b/Blackghost.jpg/800px-Blackghost.jpg
_________________________________
Myślę, że Pan Marek P. Prokop wie, DOSKONALE czym różni się SUMIENNIE od PRZYTOMNOŚCI W kontekście owej “świadomości”/tylko prowokuje.
Ta notka to…BOMBA! Sprawa jest w tym…””examen””.
tłumaczenie i definicja “examen”, łacińsko-polski słownik online
http://pl.glosbe.com/la/pl/examen
http://pl.wiktionary.org/wiki/examen
http://ling.pl/examen:%20passer%20l'examen
Część wiedzy w naszej cywilizacji mamy z Objawienia. Tę wiedzę przyjmujemy na wiarę, i ona da się zweryfikować lub nie, co ma nie mieć wpływu na wiarę, ale ma pasować do całości wiedzy, nie usprzeczniać jej.
Antropomorfizm, personifikacja zwierząt, naturalizm usprzeczniają naszą wiedzę o Stworzeniu; objawionej przyczynie, celu, o człowieku, rzutują na antropologię i ontologię, filozofię a na końcu i politykę systemową.
Jak chodzi o weryfikację, czy kot to tylko niższy stopień człowieka ( za Darwinem), czy mechanizm biologiczny, i na ile różni się kot od człowieka, możemy zweryfikować. Już zresztą o tym było;
To, że mamy neurony lustrzane (mechanizmy) takie jak delfiny, czy koty nie znaczy, że jesteśmy częściowo zwierzętami, lub zwierzęta są częściowo ludźmi. Człowieka od zwierzęcia różni nieśmiertelna dusza (nieśmiertelny intelekt, nieśmiertelna pamięć i nieśmiertelna wola) których zwierzęta nie mają. Ich reakcje nie są przez nie analizowane intelektem, ta analiza nie jest włączona w całość pamięci, a mechanizm ten nie zależy od woli. Jeśli następuje złudzenie uczenia się jest to zapisywane w pamięci ciała nie duszy, jest więc nawykiem. To tak, jak człowiek nabywa czasem mechanizmów nawykowych, np. mlaszcze przy jedzeniu, albo się garbi, albo jak się sparzy, omija ogień, albo nawykowo boi się pająka, bo kiedyś mocno się go przestraszył (nie chcemy by nasze ciało było zniewolone nawykiem, ale było cały czas przytomne i poddane intelektowi i woli, a nie umiemy łatwo sobie z tym poradzić) Wiele takich słabości mamy po grzechu pierworodnym, kiedy popsuły się przypadłości naszej natury cielesno duchowej, straciliśmy pełną władzę nad sobą, pełną wolność.
Jak badam Objawienie, wiem wszystko o kotach.
Przyglądałam się kiedyś w Holandii krowom na farmie, kiedy zadzwonił dzwonek i otwierały się automatyczne drzwi w oborze, one wychodziły ze swoich boksów i ustawiały się w kolejce do dojenia, podchodziły krok po kroku w miarę jak kolejka się przesuwała do kilkunastu dojarek i stawały, tam automat przypinał im jakieś ssawki, jak kończył krowy maszerowały dalej wracając do boksów. Robiło to niesamowite złudzenie, że te krowy są inteligentne i posłuszne z własnej woli jak ludzie, ale ja wiedziałam, że tak nie jest.
Jemy krowy, Chińczycy jedzą koty i psy, oraz bardzo ”inteligentne” szczury. I to jest ok. Jedzą też ostatnio ludzkie płody, i to jest straszne pogaństwo. My to wiemy, bo mamy Objawienie, które nas nie zawiodło na polu naukowym również. Nasze ciała zmartwychwstaną kiedyś, a zwierzęce obrócą się w nawóz.
Mnie się wydaje, że świadomość jest po prostu synonimem czynnej uwagi/uważności. Zwierzęta wyższe ją mają – zwracają na niektóre rzeczy uwagę (np. na wiry wodne), a komórka – tropiąc stężenia – nie zwraca na nie swojej uwagi, gdyż dzieje się to automatycznie. Komórka nie posiada czynnej woli i rozumu. Zwierzęta wyższe posiadają jakąś szczątkową wolę, jak i szczątkowy rozum.
Czym jest zatem dla mnie uwaga? Chyba skierowaniem woli poznania (rozumu) na jakiś przedmiot – aby go lepiej poznać, zrozumieć. Jeśli nie skierujemy swojej uwagi na coś, wydarza się to w naszej świadomości (ha! jakim słowem zastąpić tu świadomość? – chyba “obecność”), ale nie zapamiętujemy tego i nie rozumiemy.
W tłumaczeniach mistyków Wchodu występowały więc świadomość/uważność/obecność jako splecione ze sobą synonimy. “Obecność” mam na myśli w sensie podmiotu jako samego, a nie przedmiotu w ramach obecności jakiegoś podmiotu, czyli do postrzegania przedmiotu “dodana” jest wiedza o akcie postrzegania.
Kiedy pytałem siebie niegdyś, czym jest “świadomość”, najbardziej przemawiało do mnie określenie: “przestrzeń, w której rzeczy wydarzają się tak, że o tym wiemy”.
Moim zdaniem pan Marek nie zamyka tego tematu, ale że jestem mały, to nie będę przy tym stwierdzeniu obstawał na siłę :)
Sumienie, to wiedza dana człowiekowi z zewnątrz. Koty czy psy mają coś podobnego do sumienia, ale innej natury, instynktownej (poza rozumną wolą, bo nie mają ani rozumu, ani woli);- nie targną się na swoje życie, nie szkodzą szczeniakom nawet obcych gatunków, nie są agresywne bez potrzeby, chyba że nabrały złych nawyków od ludzi.
Różnica między sumieniem człowieka, a ”sumieniem” zwierzęcia jest taka, że nasze sumienie jest wolne, możemy więc za nim pójść, lub nie.
Kiedy człowiek działa przytomnie, zawsze działa sumiennie, to znaczy słucha się sumienia. Kiedy się go nie słucha, nie możemy powiedzieć, że ten człowiek jest w pełni przytomny, po-czytalny, rozumny, bo działając przeciw sumieniu musieliśmy wcześniej wyłączyć jego część przez nawyk grzechowy.
Tak więc przytomność i sumienie są synonimami.
Możesz podać jakiś przykład?
Kot wpatruje się w wodę, bo ona się rusza jak mysz, albo ptak, ale nie może tego zrozumieć, bo nie ma rozumu. Gdyby przyglądał się nawet całe swoje zycie, nic by z tego nie zrozumiał. Gdyby zrozumiał, przestał by się przyglądać.
A gdzie Objawienie mówi o tym, że zwierzęta nie mają rozumu?
Był pies, który po śmierci właściciela położył się przy grobie i leżał tam aż zdechł z głodu.
Ale co to znaczy “wiemy”? Czy FMS (komputer pokładowy) biorący dane z GPS “wie” jaka jest pozycja samolotu? Wygląda na to, że tak, skoro podejmuje właściwe decyzje o zmianach (poprawkach) kursu.
Ciemny las. Nagle słychać “Hu Huuu”.
“Sowa” – pomyślał Stilitz.
“Stirlitz” – pomyślała sowa.
O świadomości wiadomo (przez introspekcję), że integruje ona różne bodźce, różne kanały informacyjne tworząc w umyśle model jakiegoś bytu.
Na przykład kiedy widzimy bliską osobą następuje połączenie informacji wzrokowej, słuchowej, emocjonalnej oraz powiązanie tego z informacjami przechowywanymi w pamięci. Efekt np.:
“O! mama!”.
Jest to bardzo niewiele i nie wyjaśnia w żaden sposób czym jest świadomość.
//Tak więc przytomność i sumienie są synonimami.//
Myślę, że się grubo”grubo… mylisz.
Właśnie ! Jakże trudno pozbyć się przyzwyczajeń ! Średniowiecznicy sporo czasu poświęcili problemowi „habitus“. Pamiętam felieton Kisiela, w którym upierał się, że zawsze będzie mówił, że „idzie NA uniwersytet“, chociaż takie sformuowanie jest nielogiczne. Wtedy dla mnie to był przykład na stwierdzenie różnicy między logiką a gramatyką. W VIII w. Arabowie z bodajże Kufy próbowali całkowicie „ulogicznić“ język arabski, czemu opierali się gramatycy z Basry, ale im się nie udało. W wielu wypadkach zwyciężał „habitus“, albo chęć użycia metafory.
Czy tropizm jest „myśleniem“ jednokomórkowca ? bo „rozpoznaje i dąży“, „potrafi wykrywać“ – rozumowanie kartezjańskie wyrażone językiem ewolucjonizmu, czyli dla mnie piękna, poetycka metafora.
Nie zmuszaj się do niczego ! Wystarczy, gdy używając „mam świadomość“ zastanowisz się, czy chodzi Ci o „przypomnienie sobie czegoś“, „o jakąś wiedzę o czymś“, „o postrzeganie czegoś“, o „rozumienie czegoś“, o jakieś „rozumowanie“…
Zwierzęta „są w stanie rozwiązywać dość abstrakcyjne problemy“. To „dość“ to mała asekuracja z Twojej strony ? gdyż tabliczki mnożenia już nie ułożą ?
Problem intelektu jest poważnym zagadnieniem : od Arystotelesa, Aleksandra z Afrodyzji, al-Farabiego, Awicennę, Awerroesa, Tomasza… temat na książkę.
Bywaj
Słusznie. Dzięki za dopowiedzenie. Hinduscy myśliciele (brahminizm, buddyzm z odmianami) usiłowali wskazać drogi dojścia do stanu „pustki“, rozmycia się w oceanie absolutu. Te różne stany przetłumaczono na europejskie języki jako „stany [zróżnicowanej] świadomości“. Pewnie dlatego, że nie wypracowano w Indiach jakiejś rozbudowanej teorii na temat intelektu. Należało by może także zwrócić uwagę na to, że w koncepcjach przyjmujących reinkarnację zmieniają się przede wszystkim stany fizyczne.
Dzięki za link do Krąpca. Jak przeczytam, postaram się odpowiedzieć.
Pięknie dziękuję za Pani dopowiedzenia i uzupełnienia.
Fakt. Mądry Asadow czasami ma zaskakujące pomysły. A może to tak mu wychodzi ze zwykłej przekory ?
Ja też.
Moim zdaniem dobrze mieć pewien szacunek do zastanego języka, nawet do potocznego rozumienia pojąć. Można robić “rewolucję”, ale czy będzie po niej łatwiej, czy trudniej się porozumieć?
W przypadku człowieka w stanie utraty przytomności nie ma kwestii oceny moralnej jego czynów – ani sensu pytania o jego sumienie.
Kiedy oprzytomnieje możemy się zastanawiać, czy ma dobre sumienie, czyli czy potrafi właściwie oceniać swoje czyny w kategoriach dobra i zła.
Nad sumieniem można i należy pracować. Przytomnym się jest lub nie.
„ … czym różni się SUMIENNIE od PRZYTOMNOŚCI…„
Owszem, pierwsze to przysłówek, drugie to rzeczownik.
To nie prowokacja, ale próba zwrócenia uwagi na odpowiedzialne (?), rozumne (?), poprzedzone namysłem używanie słów.
Ps. Ciekawe, że w jednym z podanych przez Pana linków podano po hiszpańsku „rachunek sumienia“, a po francusku już nie.
W liczeniu są słabe, chociaż znają pojęcia “więcej” i “mniej”.
Niektóre krukowate potrafią przygotować narzędzie o odpowiednim kształcie, by wydobyć smakowitą larwę z butelki. Kiedy dostają kawałek plastycznego drutu – czegoś, co nie występuje w naturze, korzystają z jego własności i zaginają go wedle potrzeby, by spełniał swoje zadanie.
Można to oczywiście powiedzieć w taki sposób, że mają one wbudowany w układ nerwowy algorytm, który zarządza rozwiązywaniem tak – na pozór – skomplikowanych problemów.
Masz rację. Sumienie nie jest tym samym co przytomność. Circ zbyt spiesznie je utożsamiła. Jak sam piszesz, istnieje jednak pewna zależność w jedną stronę – należy być przytomnym, by ruszyć swoje sumienie.
Mnie chodziło o ukazanie, że łacińska etymologia wpłynęła na język francuski, w którym to samo słowo “conscience” oznacza jedno i drugie. Tfur podał link, gdzie też w hiszpańskim jest to samo. Anglicy robią lekkie zróżnicowanie zachowując ten sam rdzeń “conscience” (sumienie) i “consciousness” (poznanie), Niemcy i Polacy rozróżniają “Gewissen” (sumienie) i “Bewußtsein“ (poznanie). I nagle XIXwieczna „conscience“ – świadomość zaciera te rozróżnienia uzurpując sobie miejsce, które przynależało intelektowi i tym 14 znaczeniom, które wymieniłem w notce, przez co wprowadza niepotrzebny bałagan.
Dzięki za Pana przemyślenia. Pewnie można znaleźć jeszcze więcej synonimów „świadomości“.
Gdy zrozumiemy świadomość jako „uwagę“ czy „obecność“ w tym „wiedza o akcie postrzegania“ to ciągle pozostanie niewytłumaczona sprawa „rozumienia“ tego, co wiemy, postrzegamy, na co zwracamy uwagę czy wobec czego jesteśmy obecni. Owszem, obecne są zmysły, potrzebna jest wola, ale bez intelektu nie zachodzi rozumienie. Od Arystotelesa „nous“ (intelekt) tłumaczy się jako władza „psyche“ (duszy). Gdy wprowadzimy świadomość, znika potrzeba wyjaśniania czym jest intelekt, a więc i czym jest dusza.
W Księdze Rodzaju.
99.9% psów nie zdycha z głodu z powodu śmierci właściciela. Widziałam takiego psa, sprawa w Krakowie była głośna, siedział na Rondzie Grunwaldzkim na środku trawnika, bo stamtąd zabrano karetką ciało jego pana, który zginął w wypadku. Nie pozwolił nikomu do siebie podejść nawet z jedzeniem (nosiły mu starsze panie z pobliża)i zdechł. Był tak widocznie wytresowany by od nikogo nie brał. Może też być przypadek, że pies był bity i głodzony i ktoś litościwy go wziął. W pamięci ciała zapisało mu się, że jak ten pan nie żyje, to inni ludzie będą go bić i głodzić. Psy mają też intuicję, która jest tajemnicą stworzenia, kiedyś słyszałam o psie, który 3 dni przed powrotem pana z wojny czekał już na niego przy oknie, może anioł stróż tego Pana jakoś go o tym ”powiadomił”- taka ”więż” ze zwierzęciem może być. Ks. Natanek opowiadał, jak wściekły pies który został opetany przez diabła, zerwał się ze smyczy i pędził na zakonnika, a kiedy ten go pobłogosławił, pies nagle połozył mu się u stóp i zaczął się łasić. Nie znaczy to, że pies ma duszę, ale że osoby duchowe mają moc panowania nad naturą.
A ja dziękuję za to pogrubione “rozumienie”.
To jest to! Moje uczące się roboty i filozoficzne zombie nie rozumieją!
Robią wszystko tak, jakby były rozumne, ale można dość bezpiecznie przyjąć, że jest to działanie mechaniczne, zaprogramowane – bezrozumne.
Rozumienie pokrywa się z tym pierwotnym znaczeniem świadomości, a szczególnie – samoświadomości, które miałem na mysli. Też nie w 100% bo można być czegoś świadomym (przytomnie obserwować, doświadczać) nie rozumiejąc, co się dzieje – jakie byty, relacje i procesy kryją się za odbieranymi bodźcami.
A dokładniej?
20 Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba!» 21 Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, 22 pobłogosławił je tymi słowami: «Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi».
23 I tak upłynął wieczór i poranek – dzień piąty.
24 Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak. 25 Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. 26 3A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»
27 Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
…
7 wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia4, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.
…
18 Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». 19 Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę “istota żywa”9. 20 I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny10.
Racja. Warto byłoby się też przyjrzeć w tym kontekście słowom;
”Jestem drogą, prawdą i życiem.” Szczególnie temu trzeciemu, czy nie ma ono jakiegoś pokrewieństwa z omawianą tu przytomnością i jakie są korelacje pomiędzy tymi trzema.
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:stworzył mężczyznę i niewiastę.
Mężczyzna i niewiasta są na obraz Boga (Bóg jest męskożeński)
wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia4, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.
Uczynił go z prochu, jak i zwierzęta stworzył z prochu. W tym człowiek jest PODOBNY do zwierząt.
Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, »
Były już zwierzęta, a jednak mężczyzna był sam.
Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę „istota żywa”9. 20 I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny10.
Człowiek jest istotą zywą, jak powiedział Bóg, i Adam nazwał zwierzęta ”istotami zywymi” bo nie mial pomocy
Nie powiedział mu Pan, że jest głupkiem, by był delikatny, ale stworzył niewiastę, by nazwała zwierzęta imionami i nauczyła Adama, że nie jest zwierzęciem, ekhm.
Do dziś kobieta myli się mężczyźnie za zwierzętami, bo sam nie bardzo wie, że nie jest zwierzęciem.
Waszymi braćmi nie są zwierzęta, koty, psy, delfiny, koza jakbyście chcieli, ale kobieta.
Bardzo dobrze ilustruje to pewne Objawienie (już wklejałam) dotyczące Ks. Rodzaju (jeszcze bez imprimatur),
http://www.genesibiblica.eu/docu/sintesi-pol.pdf
//To nie prowokacja, ale próba zwrócenia uwagi na odpowiedzialne (?), rozumne (?), poprzedzone namysłem używanie słów.//
Tak to i odebrałem ale “poszedłem dalej” – nazywając tę Pana notkę BOMBĄ a miałem przy-tem na myśli “bombę z opóźnionym zapłonem”/ tu na portalu/.
// Ps. Ciekawe, że w jednym z podanych przez Pana linków podano po hiszpańsku „rachunek sumienia“, a po francusku już nie.//
Dlatego posłałem kilka linków, też to mnie zaciekawiło. Myślę, ze owe państwa w swoim języku /w/g mnie”samoświadomości”, jednak / odzwierciedliły historię swą. Hiszpania miała silne wpływy “arabskie” /mniej skrepowane spojrzenie,i.. na naukę, jakby, jednak/.
Już kilkakrotnie podałem /”swoją” systemową/ definicję SAMO_ŚWIADOMOŚCI/ cz. niby tej świadomości/ dla każdego SYSTEMU+ A a nie tylko dla człowieka=”autonoma”.
Sumienie – to coś /teraz/ więcej niż samo_świadomość systemu. To “coś” co powyżej samo_świadomości systemowej. To “miara i akcja” CZŁOWIECZEŃSTWA.
Stąd, może i kojarzy się z “rachunkiem sumienia” i jakby z …”bazą danych z “pamięci tłumaczeniowej”….Dla człowieka systemowo…z najwyższym z możliwych stanów jego “wolnej woli” w jego “najwyższym stopniu autonomizmu”. Jedności z BOGIEM i z autonomami świata
O. Proszę bardzo, “autonomy” też już mają problem, od dawna już :http://pl.wikipedia.org/wiki/Etyka_robot%C3%B3w
i trzeba nam będzie go razem=wspólnie :)… jakoś też rozwiązać
———————————–
Ato, że; plazmę – wyładowanie atmosferyczne – błyskawicę – czy gniew Boży – może oznaczać “toSamo” zjawisko…?
To już, NIC… na to nie poradzę
Pozdrawiam
Krótko mówiąc SUMIENIE – to “EGZAMIN” /sam_egzaminowanie_się, własny nasz egzamin / z …CZŁOWIECZEŃSTWA.
Z przynależności do…. Rodziny Ludzkiej
/w Prawach Boga/
:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Tfur miał rację, że to bombowa notka. Marek trafił w magazyn amunicji, jeszcze sporo fajerwerków tu zobaczymy ;-)
Jestem dumny, choć niewielka moja w tym zasługa, że przyczyniłem się do powstania tak wybornej syntezy… teologii płci (jest li takie zwierze?).
Ależ ja się bynajmniej nie naśmiewałem z Izy, dodaję dla jasności, ale gdym po takiej dawce tych, było nie było, trudnych rozważań odnalazł zgrabne chrześcijańskie sedno, nie mogłem, a i nie chciałem, opanować radości. Bardzo mi się komentarz Izy przypodobał. A tfur jasne – spoko ;-)
A bo to ja inaczej?
To połączenie pomiędzy świadomością, przytomnością i sumieniem, a słowami “Ja jestem drogą, prawdą i życiem” uważam za genialne. Jest istną kopalnią odkrywkową, kamieniołomem refleksji teologiczno-filozoficznej.
/mało-wiele, porządkujących dygresji ale posłuchać warto, może też?/
baaardzo się przyczyniłeś
Jest.
ale nie zwierzę na szczęście
Wepchłaś delfiny nieuczciwie do spisu nieludziom przyjaciół. Bez podstaw biblijnych. Albowiem “Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny.”
Nie nazwał zwierząt morskich :)! A napisane jest w Apokalipsie:
Obj 8:9
Biblia Tysiąclecia
” i wyginęła w morzu trzecia część stworzeń – te, które mają dusze – i trzecia część okrętów uległa zniszczeniu. ”
Biblia Warszawska
” i jedna trzecia zwierząt żyjących w morzu zginęła, a jedna trzecia okrętów uległa zniszczeniu. ”
Biblia ks. Jakuba Wujka
“i pozdychała trzecia część stworzenia tego, co miało duszę w morzu, i trzecia część okrętów zginęła”
Przekład Nowego Świata
” i trzecia część stworzeń w morzu, mających dusze, wymarła, a trzecia część statków uległa rozbiciu. ”
Może coś w tym jest, co DelfInn? (jużeśmy gadali otem).
Kurczę, brak czasu na rozwinięcie dyskusji teraz…
Napisano też Ap. 17
I dlatego wyginęła ta część stworzeń morskich, które mają dusze, czyli 1/3 ludów (tłumów, języków, narodów)
Zwierzęta nie mają duszy.
Duszę (anima) mają, jak sama nazwa mówi, wszystkie stworzenia ożywione, ale tylko ludzie mają ludzką duszę, czyli rozumną i nieśmiertelną.
Może oparlibyśmy się na chrześcijaństwie? bo chaos się robi. Przeczytałeś o czym się mówiło, zanim wszedłeś z uwagą?
Przypomnę temat-mówiliśmy o sumieniu i władzach duszy, Markul zasugerował, że robot ma świadomość, a potem rzucił taką ”obawę”- ”Obawiam się jednak, że zwierzęta posiadają intelekt i rozum.” Intelekt to nieśmiertelna część człowieczej duszy.
Mk 5:13 Br “I pozwolił im. Wtedy duchy nieczyste wyszły i wstąpiły w świnie. I tak stado liczące około dwóch tysięcy zwaliło się po spadzistym brzegu do morza i utonęło w nim.”
Twój komentarz ma się nijak do tego, co napisałem i Twojej błędnej tezy, że zwierzęta nie mają duszy. Który fragment komentarza jest potwierdzeniem, że jej nie mają? Są ożywione, więc mają. Nie mam pojęcia, jak teraz tego kota wywiniesz ogonem.
Sorki, ale kultura wymaga, by przed właczeniem się w dialog przeczytać wszystkie komentarze, by kolejni dochodzący nie podnosili spraw, które były już omawiane.
Ale tym razem ci jeszcze odpowiem.
Odpowiedź na twoje pytanie znajduje się tu;
circ
11 maja 2014 godz. 18:08 – w odpowiedzi do: Asadow 17:42
//Problem intelektu jest poważnym zagadnieniem : od Arystotelesa, Aleksandra z Afrodyzji, al-Farabiego, Awicennę, Awerroesa, Tomasza… temat na książkę.//
“Jak-ktoś-chce-czemu-nie”(?)Ale, jak ktoś widzi/i ma przekonanie a i dowody wiedzę/ na to, że >każde prawo najmniejsze /w najszerszym pojęciu tegoż słowa/ [[wynika istotowo, zawsze]] z świadomego-przytomnego /Boga!/źródła…To nie, nieraz wystarczy, /jeden syntetyczny/ ….”OBRAZEK”.
/taki to SYSTEM + …, Jest! od wieków…./
Coraz ciekawsze rebusy zadajesz, co zamiast prostej odpowiedzi przypomina bardziej wężowe kluczenie. Z Asadowem i Spacem pod notką DelfInna analizowaliśmy już kiedyś słowo “dusza” w Księdze Rodzaju i Apokalipsie. Chodzi właśnie o stworzenia ożywione, oddychające, mające tchnienie życia (anima, psyche, ψυχάς).
W komentarzu, do którego mnie teraz odesłałaś jest tylko potwierdzenie tego, że zwierzęta są żywe, mają duszę, a nie ma nic o tym, że jej nie mają. Św. Tomasz też wyraźnie mówi o duszy wegetatywnej u roślin, duszy zwierzęcej i duszy ludzkiej. Wszystko co żyje ma duszę.
//Rozumiem je w ten w ten sposób : z jednej strony – trzeba pamiętać, że wszystko w Bogu jest Bogiem, a z drugiej – u człowieka, wiedza i wola kierująca do dobra jest mądrością, więc to taki pewnik o Bogu przez porównanie. Wydawało mi się, że Bóg w/g Tomasza stwarza z miłości i woli, ale może coś przeoczyłem.//
Myślę, że przeoczył Pan tam /u Insane-“Człowiek i nauka”
/http://www.ekspedyt.org/insane/2014/04/13/23793_czlowiek-i-nauka.html?replytocom=37564#respond
to, iż nie-chodzi o “pewnik o Bogu” a o …Wolę Boga i wolę człowieka – ICH akt wzajemny, otwarcia się, ich, OBU woli.
Chodzi o korelację=”rezonans”/A SKRAJNYCH PRZYPADKACH AŻ O…Ko_rezonans/. Tylko tak /w ko_rezonansie …. rodzi się stwarza się/ powstaje nowa STRUKTURA /każda/. ZAUWAŻALNA /i dotyczy ten rezonans i ko_rezonans wszystkiego, wszystkiego na tym świecie. A nie tylko jednej “formy istnienia białka”…………
[sygnał>Ko_rezonans>struktura]
-Taki jest /ten/ SYSTEM+
.
Przeczytaj więc uważniej ten komentarz i zwróć uwagę na pogrubienia.
A jak z czymś się nie zgodzisz, zacytuj.
A co z tym “rebusem”? Wpadek przy pracy – czy ważne spostrzeżenie /genialna uwaga/(?):
>:// Warto byłoby się też przyjrzeć w tym kontekście słowom;
”Jestem drogą, prawdą i życiem.” Szczególnie temu trzeciemu, czy nie ma ono jakiegoś pokrewieństwa z omawianą tu przytomnością i jakie są korelacje pomiędzy tymi trzema.//
Nie widzę tam słowa dusza, widzę tchnienie. Ale co jest ciekawe w tym tekście;
Mężczyzna widział dokoła siebie same zwierzęta i bidok nie wiedział kim on sam jest, myślał że zwierzęciem ”istota zywa”, bo nie znał nikogo podobnego do siebie. Dopiero jak zobaczył kobietę (wzrokowiec) sam zobaczył kim jest, bo zobaczył osobę podobną do niego. Dopóki jej nie widział, nie mógł rozpoznać siebie, nie mógł zdobyć się na autorefleksję.
To musiała być wielka frajda dla Pana Boga, jak już dał męzczyźnie poznający intelekt i CHCIAŁ SIĘ PRZEKONAĆ, był ciekaw, co też ten mężyzna myśli o sobie, dlatego kazał mu ponazywać zwierzęta, by widzieć, czy on wie, że jest inny, czy się w tym zorientował, czy rozpoznał samego siebie. Mężczyzna był jednak zdezorientowany, bezradny. Rozglądał się po zewnętrznym świecie, ale nie miał poczucia autonomii, poczucia bycia jak Bóg, nie jak zwierzęta.
Jak doszła kobieta, dla mężczyzny zaczęła się przygoda poznawania siebie samego, ciekawiła go Ewa, bo był ciekaw jaki jest on sam. I Ewa była mu do pomocy, by narodziła się jego samowiedza i intelekt.
//Jak doszła kobieta, dla mężczyzny zaczęła się przygoda poznawania siebie samego, ciekawiła go Ewa, bo był ciekaw jaki jest on sam. I Ewa była mu do pomocy, by narodziła się jego samowiedza i intelekt.//
No-Tak, poprzez ten…”examen”=badanie/znaczysie nabierał Adam samo_świadomości, i ją aktualizował, ciągiem –
:(
– “ludzie mają ludzką duszę, czyli rozumną i nieśmiertelną”.
– “by narodziła się jego samowiedza i intelekt”.
No to mamy zgodność :-)
1-miesięczny człowiek w łonie matki vs. 4-letnia małpa. Które dysponuje w większym stopniu rozumem i/lub wolą?
Apokalipsa jest trudnym gatunkiem i rzadko spotykanym. Wszystkie liczby, kolory, obiekty są tam zasadniczo symboliczne. Aby do niej jednak w ogóle dojść trzeba wyjść od Księgi Rodzaju. Zasadniczo i w nawiązaniu do tematu, o ile mi wiadomo Księga Rodzaju jest przede wszystkim pięknym hymnem na cześć Boga. Pięknym i, pomimo dających się wywieść związków z innymi tego typu ówczesnymi przekazami, tak w literaturze, jak i w kulturze, ale nade wszystko w odniesieniu do wiary, do istnienia człowieka i Boga, do pojmowania i organizowania życia i świata ludzkiego, unikalnym. Wyjątkowym. Najbardziej wyjątkowy jest kluczowy przekaz Genesis mówiący o tym, iż to Bóg wybrał sobie lud, aby ten lud ukazał Go innym ludom i w ten sposób nauczył o Jego Miłości, o Prawdzie. Prawdzie o Bogu i jednocześnie o Prawdzie o człowieku. Apogeum, czy też wypełnieniem tego Prowadzenia, tej Nauki jest Misja i, w konsekwencji, Obecność Jezusa – Żyjącego Boga-Człowieka.
Nie jestem pewien, jakie zwierzę jest w stanie dojść do takiego etapu życia i poznania życia i czy jakiemukolwiek jest to do miłości konieczne, jednak mam nadzieję, że Stwórca w swej niezmierzonej Mądrości chciał nam w owej Księdze przekazać, że czynienie sobie przez człowieka ziemi poddaną oznacza, implikuje, właśnie człowieczą odpowiedzialność za to wszystko, z czym ma ta Boża Istota do czynienia. Dopełnienie tego hymnu na cześć Boga i Człowieka jest, jak mi się zdaje, właśnie w Janowym Objawieniu.
Świat jest piękny, bo Bóg jest piękny! :-)
Naukowo? Zapewne jest na to odpowiedź, można wygooglać :) Ale kto zda sobie sprawę, uświadomi sobie, że ta pozyskana wiedza, jest in statu nascendi i skutkiem przyjętych filozofii i rozwoju ludzkiej myśli i poznania świata? Gdy spoglądam w niebo mam dwie myśli: 1) o, niebieskie! Hm, hmmm…no tak – efekt Rayleigha :), 2) o, błękitne! Bóg jest większy, ale i za to – Bóg zapłać :)
Mamy różną wiedzę i trudno ją uwspólnić, zobiektywizować bez powołania się, czy budowania kategorii wyższego rzędu, Jakiś czas temu Szymon Perez stwierdził, że “będziemy budować świat naukowy i oparty na nauce”, czy jakoś tak. Ja się na Żydach nie znam, ale i nawet z tego co się nie znam, wątpię: czy On aby na pewno jest Żydem? ;-)))
Wracając do Apokalipsy, lub pojęcia “apokalipsy” jest z nim podobnie jak z innymi wykoślawionymi przez szatańskie szkiełko i oko pojęciami, jak np. jezuicki, kościelny, boski, magiczny, cudowny, uroczy etcetc. W kulturze funkcjonują one albo w znaczeniu zniekształconym, albo wręcz jako swoje przeciwieństwa. tymczasem istotą przekazu, wracając, apokalipsy jest… dobra RADOSNA, nowina! Apokalipsa jest pieśnią szczęścia i radości człowieka w Bogu i Bożej radości z obecności w Nim człowieka: A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (Mt, 21,28)
No tak, teraz mamy dokonać egzegezy Twojej teologii płci i rozbić ją na kolejne zdania w kolejnych komentarzach, zapominając o czym rozmawiamy, a rozmawiamy o tym, czy zwierzęta mają duszę. Taką masz nieładną cechę, która wyłazi po raz n-ty, że po walnięciu byka robisz zasłonę dymną i wrzucasz do rozmowy poboczne wątki, aby szybko uciec od głównego tematu i go zasypać.
zaraz, zaraz… bo sie pogubilem. jeden watek to jest czy maja dusze a drugi czy maja rozum, to ktory watek jest ten o ktory pytasz, bo ten co teraz, to o rozumie chyba…
o tym ze czlowiek ma i dusze i rozum inaczej niz inne istoty zywe jest wlasciwie chyba najbardziej w tych dwoch slowach: Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje. z tego wynika i IIISW i pozycja czlowieka wobec calego stworzenia. aha, czy zwierzeta sa samoswiadome, to zalezy od dziedziny ktora je bada (serio, serio) i przyjetych definicji. dla przykladu jesli grant na $10K ma wieksze szanse na realizacje z definicja A=B niz taki za np. $30K z definicja A~B, to badamy ten pierwszy, bo z czegos zyc czlowiek przeciez musi. i to tyle w temacie metodyki wspolcz. badan naukowych :))
W temacie duszy napisałem o “Księdze Rodzaju i Apokalipsie”, a Ty wycięłaś z moich słów Apokalipsę, chociaż Space i Ty daliście cytaty właśnie z Apokalipsy. Co jest ciekawe w tym tekście? Oczywiście dla Ciebie nie to, o czym rozmawiamy, tylko ciekawa jest rola kobiety.
Fiu fiu, ciekawe jak na to Kościół zareaguje, że Bóg stworzył Adama jako zwierzę bez intelektu, a dopiero Ewa pomogła mu zdobyć intelekt i uczyniła z niego człowieka.
Wracając do tematu.
W Apokalipsie mamy greckie ψυχή (psyche, łac. anima) – duszę, ducha, oddech, ożywienie.
W Księdze Rodzaju mamy hebrajskie נְשָׁמָה (nesh-aw-maw) – oddech, ducha, duszę, oraz חַי (khah’-ee) – coś żywego, aktywnego. Trzeba by jeszcze sprawdzić jak to przetłumaczyli na grecki w Septuagincie.
Tchnienie życia jest polskim słowem, które wg mnie dobrze oddaje zasadniczą myśl, istotę Bożego aktu, tj. ożywienie martwego prochu.
Tak, zgodność co do posiadania intelektu przez człowieka :-) Mała niezgodność, skąd ten intelekt u niego się wziął – Circ twierdzi, że od Ewy. Zasadnicza niezgodność w sprawie duszy. Circ twierdzi, że zwierzęta jej nie mają.
Uwielbiam Cię za takie komentarze i dużo dzięki nim się uczę.
Masz rację :-) Dzisiaj “nauka” “bada” gender, idzie na to duża kasa.
Co do świadomości to jak Szanowny Autor notki opisał, to jest wielki i pojemny worek. Można na przykład powiedzieć, że groszek ma świadomość sznurka, bo owija się wokół niego.
A Bóg Ci zapłać za dobre słowo, dobry Człowieku! :)
>Tak, zgodność co do posiadania intelektu przez człowieka :-)
O, nie tylko:
Człowieka od zwierzęcia różni nieśmiertelna dusza (nieśmiertelny intelekt, nieśmiertelna pamięć i nieśmiertelna wola) których zwierzęta nie mają. http://www.ekspedyt.org/marek-p-prokop/2014/05/10/24546_24546.html?replytocom=38755
Co do roli Ewy dla Adama czyli niewiasty dla meżczyzny, to tej circowy wywód jest całkiem przekonywujacy, imo. hm… chcialbys jesc w parku lody z zyrafa? ;))
Tak, to ‘niech panuje” jest uprawnieniem do władzy.
To uprawnienie przewija się potem w całym stworzeniu, bo jest panowanie uprawnione i nieuprawnione. Zaden człowiek nie może panować nad drugim, chyba że jest rodzicem. Nie dlatego rodzicowi wolno, że czyni to dla dobra dziecka, albo że jest madrzejszy, ale dlatego, że jego władza rodzicielska pochodzi bezpośrednio od Boga.
Władza naszej władzy nie pochodzi zaś od Boga, i dlatego wszelki Putin czy Bruksela nie mają najmniejszego prawa podbijać, nakładać ciężary i mówić co mamy robić.
A co jest jeszcze do wyboru oprócz żyrafy?
Oczywiście, że mężczyzna bez kobiety nie ma racji bytu. To wybrzmiewa jednoznacznie z Genesis. Z tego jednak nie wynika, że mężczyzna został stworzony przez Boga bez intelektu.
//zaraz, zaraz… bo sie pogubilem. jeden watek to jest czy maja dusze a drugi czy maja rozum, to ktory watek jest ten o ktory pytasz, bo ten co teraz, to o rozumie chyba…//
To jest jeden “wałek” nazywa się SYSTEM+
-w nim mieści się WSZYSTKO. Wszystko, ale w określonej GRADACJI=STOPNIu /porządku dla każdego autonoma – cz. jego stopnia autonomi W świecie naszym /jako rodzaju, gatunku, i “złożoności”. STWORZONEJ przez Boga dla jego “systemowej struktury” każdego zaIstnienia /jaką jest każdy na świecie SYSTEM+ (oddzielny i unikalny b_o BOŻY…JEST!
:)
/czas to wreszcie zrozumieć, Drogie Autonomy Boże/
>Władza naszej władzy nie pochodzi zaś od Boga
A nie jest czy jest? Jest. Skoro jest, to skąd jest skoro “nie miałbyś nade mną żadnej władzy gdyby Ci jej nie dano z góry”?
Jest źle używana – tak to oceniamy i oceniamy teraz. Ale to jest już inne zagadnienie.
Ale z tego wynika, że bez kobiety mężczyzna przestaje się starać być człowiekiem. I vice-versa, vide genderyzm, sodomia i in. wykrzywienia/ułomności ludzkie, których źródłem jest właśnie odrzucenie tego, co zamyślił sobie Bóg – “niewiastą i mężczyzną stworzył go”.
To co innego- tu jest władza wolnej woli (Bóg dał każdemu wolną wolę), czyli sam, prywatnie się ustanowiłem/łam- To jest dopust Boży, bo kazdy o ile ma możliwość, może to zrobić.
Uprawnienie zaś nadaje Bóg królowi przez ręce papieża, lub rodzicom z mocy Prawa (czwarte przykazanie)
Nasza władza nad zwierzętami jest zaś taka, że my możemy je zjeść w sposób uprawniony, a one tego nie mogą, bo Bóg nie dał im tej możności (instynkt) chyba, że wyjątkowo diabeł się wmiesza, to też dopust do rozeznania duchowego.
Aha, co do demokracji uczciwej, to też dopust-Bóg dopuszcza wolę ludu, zgadza się na nią, jak w ks. Samuela, ale wolałby sam być wybrany na króla.
//Można na przykład powiedzieć, że groszek ma świadomość sznurka, bo owija się wokół niego.//
ale i można powiedzieć, że sznurek też ma samo_świadomość istnienia owiniętego wokół niego groszku ? Przecież na poziomie molekularnym dla obydwu “istnień” zachodzi jakaś wymiana i przeplot wzajemny informacji ich niewątpliwej fizyczności.
Można też zadać pytanie czy, na ile i czego jest świadomy obserwator czyniący takie obserwacje….:)))
>Uprawnienie zaś nadaje Bóg królowi przez ręce papieża, lub rodzicom z mocy Prawa (czwarte przykazanie)
Znaczy tak… Oboje się mylimy, tylko w innych sprawach. znalazłem dwa linki o tej wladzy panstwowej (kazdej).
http://mateusz.pl/ksiazki/kns/kns08.htm
http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/jacek_salij/eseje_tomistyczne/11.php
A zwierzaki to nie wiem… Daniela lwy nie zjadly, Jonasza ryba tez (hehe, ta symbolika jest naprawde zakrecona :)), właściwie to dopiero zaczely jesc ludzi na rzymskich arenach…
//Można też zadać pytanie czy, na ile i czego jest świadomy obserwator czyniący takie obserwacje….:)))//
Można też zadać pytanie: Czego boi się ten, kto zwraca uwagę owemu obserwatorowi /i czy “zwracającemu” osobnikowi, chodzi o poznanie PRAWDY, czy, jednak… woli jej uniknąć?/
trochę o stopniach autonomizmu/automatyzmu/ i samo_świadomości każdego SYSTEMU dla jego stopnia autonomiamu/automatyzmu /jeden z wielu obrazków, w makro przyrodzie/:
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTm0RfdA0QzK-6-oh3vY95K2kudmxc472WqQD4EgUmxixrO-N4Tqg
A dlaczego Ty w ogóle polemizujesz z Circ? :) Dajesz się chyba wpuszczać samemu sobie w jakieś emocjonalne maliny (sidła zastawia -sic- demon we własnej osobie)! Ja już się nauczyłem – kiedy uważam, że nie ma racji, zaznaczam to raz a dobrze. Później się już nie kłócę. Po pierwsze Circ samą ilością argumentów zwycięży ;) Po drugie szkoda czasu :) Circ czasem nie ma racji, bo za dużo mówi i czyta wtedy, gdy nie powinna. Przez to traci czas i energię, więc grzeszy. Za to Bóg w niektórych sprawach odbiera Jej rozum, bo upodobał sobie zbijanie pysznych z pantałyku. I Ty teraz, zwiedziony jej nieprzeciętnym intelektem w niektórych sprawach, dajesz się zwodzić bajdurzeniom w innych, zamiast te głupstwa przemilczeć ;) Wybacz, Iza, nikt nie jest doskonały ;p
Napisałeś tu ogólnik, z którego wynika po krótce, że czasem się mylę jak każdy. Przecież to wiadome.
Nie odniosłeś się jednak to tematu- w tym temacie albo wykaż mi bład, albo nic nie pisz. Logiczne?
Ale, ale!
W pierwszym linku autorem jest © 1995 Krzysztof Mądel SJ. To jest człowiek o rozumie z Gazety Wyborczej.
Drugi link czytam.
Skoro napisał nie na temat, to w tym temacie – nic nie napisał.
Czyli dobrze zrobił. Logika ostra jak siekierecka bacy.
Chodziło mi o coś zupełnie innego.
Zasugerowałem, że “robot” ma zdolności poznawcze. Ponieważ jest dla nas oczywiste (może niesłusznie, ale to inna sprawa), że nie ma on świadomości, to świadczy to o tym, że nie można tej ostatniej przypisać do teorii poznania, co było jedną z tez autora notki.
Poświęcam jej czas, aby spłacać dług jej poświęcania czasu dla innych ;-)
Zara, gdzie ja się mylę?
Biblia przeciwstawia się radykalnemu podziałowi ludzi na panujących i rządzonych– Salij za nauką Kościoła.
Zaden człowiek nie może panować nad drugim, chyba że jest rodzicem. -Circ
Szczególnie jednak interesujący teoretycznie był dla św. Augustyna fenomen władcy złego. Augustyn wielokrotnie powraca do pytania, jak może pochodzić od Boga władza kogoś, kto w jej sprawowaniu naśladuje szatana. I niezmiennie odpowiada na to pytanie w duchu wiary w Bożą Opatrzność, której podlega wszystko bez reszty. Szatan swoim buntem nie wymknął się przecież spod władzy Bożej Opatrzności: tyle tylko, że zamiast podlegać jej w miłości, podlega jej wbrew sobie i z nienawiścią, która czyni go nieszczęśliwym. Co więcej, nawet władzę szkodzenia innym ma szatan od Boga. W tym sensie pochodzi od Boga również władza władcy złego: “Chociaż dlatego duch jest złym, że w złej woli pragnie szkodzić, przecież nie od kogo innego otrzymał władzę szkodzenia, tylko od Tego, któremu – w określonym i sprawiedliwym porządku, stosownie do stopnia zasług – podlega wszystko. Bo jak nie od Boga pochodzi zła wola, tak nie ma władzy, jak tylko od Boga (Rz 13,1). Choć bowiem w mocy każdego jest coś chcieć, nie w każdego jednak mocy jest coś móc albo coś komuś zrobić lub czegoś od kogoś doznać. Sam Syn Boga Jedyny, kiedy miał pokornie cierpieć w doczesności, tak odpowiedział człowiekowi pysznie mówiącemu, że ma władzę Go zabić i uwolnić: Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci nie była dana z góry (J 19,11). Również diabeł, kiedy chciał szkodzić sprawiedliwemu Hiobowi – chęć szkodzenia miał bowiem diabeł sam z siebie – o możność szkodzenia prosił Pana Boga (Hi 2,5)” Salij
Czyli Bóg dopuszcza zło- jest to dopust Boży.
tu jest władza wolnej woli (Bóg dał każdemu wolną wolę), czyli sam, prywatnie się ustanowiłem/łam- To jest dopust Boży, bo kazdy o ile ma możliwość, może to zrobić.– Circ
Po wtóre – czytamy w cytowanym już tekście Wykładu Listu do Rzymian – w aspekcie sięgania po władzę nie zawsze pochodzi ona od Boga, ale bywa zdobywana również wbrew Niemu, z naruszeniem pochodzącego od Niego porządku moralnego. Również – po trzecie – w aspekcie sprawowania władzy, może ono niekiedy przybrać postać nawet buntu przeciw Bogu. I na potwierdzenie tej tezy przytacza Tomasz słowa Psalmu, cytowane również w Dziejach Apostolskich: “Królowie ziemi powstają i władcy spiskują wraz z nimi przeciw Panu i przeciw Jego Pomazańcowi” (Ps 2,2; Dz 4,26). -Salij
Władza naszej władzy nie pochodzi zaś od Boga, i dlatego wszelki Putin czy Bruksela nie mają najmniejszego prawa podbijać, nakładać ciężary i mówić co mamy robić.- Circ
Czytałeś całe uważnie? Tam na początku jest wprawdzie teza Pawłowa, że nalezy siedzieć cicho przed każdą władzą daną od Boga, nawet złą i okrutną, swietnie uzasadniona, ale jednak potem uzasadnione są również wyjątki różnorakie- dla mnie jednym z takich wyjątków była bitwa pod Grunwaldem, gdzie polski król postanowił rozprawić się z Zakonem Najświętszej Marii Panny i wejść w długi i uparty dialog z papieżem.
Raczej brzytwa Ockhama (heretyka)
Nie epatuj mnie tu alternatywnymi do klasycznej logikami.
Ogromnie ciekawa dyskusja – i ileż ważnych tematów poruszono.
1. Świadomość – jak to dumnie brzmi, nieprawdaż?
A może to slówko-wytrych troszkę by zdjąc z piedestału?
Przeramować mocno nasze pojęcia?
Np tak: świadomośc to jest tylko i wyłącznie narzędzie (zespół współpracujacych filtrów?). Myślę, że jest “takie zwierzę”, podobnie jak nasze zmysły które
dostarczaja nam (taką czy inną) – informację o zewnętrznej rzeczywistości), ale
pełni rolę podrzędną. Łączy, “miele” zewnętrzne bodźce i te mocno
wyselekcjonowane, po swojej obróbce, dopiero przesyła dalej. Do naszej “nieświadomości”. Bo TAM zapadają decyzje.
I z psychoanalizą oczajduszy (vide listy) Freuda nie ma to nic wspólnego.
Pewnie każdemu z Państwa sie zdarzyło, nawet przy bardzo poważnych wręcz
decyzjach życiowych, postąpić “dziwnie” czy wręcz “wbrew własnej logice”.
2. Kot: czy zwierzęta potrafią rozumowac, czyli połączyć przyczynę ze skutkiem.
Kot obserwujacy coś z zaciekawieniem – może nie ten przykład.
Ale kot, który polączył sobie naciskanie klamki z otwieraniem drzwi, po czym
jak miał swoją kocią ochotę wyjść z pokoju to właził na klamkę i sam sobie
drzwi otwierał. I żaden tam wyjątkowy koci geniusz intelektu (a już miałem nadzieję…) – u znajomych ichnie kocisko tez potrafiło się wykazać…
(Są koty też takie wręcz niegrzeczne, bezczelne – “żyję, albo nie żyję – cha, cha, i co mi zrobisz???” – to ten chytrusek Schroedingera)
3. Z psiakami z kolei to nie daje do myślenia? Śpią, ale potrafią warczeć, przebierać nogami, poszczekiwac też. Mają jakieś SNY. “Ale tak muszą…:)”
4. Nieśmiertelny intelekt, pamięć, wola…
To chyba nie tak… TAM po prostu nie ma ludzkich pojęć – w ten sposób to widzę. Delikatnie. Houdini(przepraszm – nikt nie ma obowiązku znać tego nazwiska, ot był to “iluzjonista” najlepszy, najwspanialszy – życiem za to zapłacił) bardzo chciał się skontaktowac ze swoją zmarła matką. Wielką nagrodę
finansową oferował… Jeszcze wierzył, że to możliwe… oczywiście wszystkich
oszustów (100%”chętnych”, niestety) potrafił zdemaskować.
No dobrze… Wybaczcie Państwo, że tak dość skrótowo – wszak tematy jak rzeka
nie w sensie długa, tylko niewyczerpywalna.
Może kiedyś, przy bezpośrednim spotkaniu…
Pozdrawiam Wszystkich, nie dajcie się zwieść przez Wiki nt neuronów lustrzanych – zupełnie nie o to chodzi…
Miłego Dnia
A o co?
Rzeczywiście daje do myślenia. Miałyby psy więc jakąś pamięć. Jak zwierzę doświadcza i uczy się, to musi mieć mechanizm zapisywania, czyli pamięci.
Ta pamięć jest jednak u zwierzęcia śmiertelna jak można domniemywać, bo zwierzę nie ma duszy nieśmiertelnej na wieczność, a przynajmniej Biblia nic o tym nie mówi, a skoro nie mówi, to Bóg nie widział konieczności poinformowania nas o tym. Jak po śmierci zobaczymy Boga, chyba nie będziemy tęsknić za naszym kotem?
Jeśli nie umiesz znaleźć błędu (logicznego – w sensie dwuwartościowej logiki klasycznej) we własnym zdaniu, to jak chcesz dostrzec błąd u innych, Corrigendo?
Gdzie w tym zdaniu jest błąd logiczny?
Jak rozmawiamy o uprawianiu grządek, a ktoś wtrąca, że rozmówca nie umie jeździć na łyżwach, to mu się sugeruje powrót do tematu, albo milczenie w temacie.
Nie rozumiesz tego? Takie czepialstwo to marnowanie czyjegoś czasu- do ciebie mówię i spaca.
Reszta w haśle “procesy poznawcze” w wiki jest do wyrzucenia, bo opiera się na antropologii protestanckiej, albo psychologii, albo kognitywistyce opartej na materializmie.
Robot nie jest człowiekiem, ale maszyną, więc nie ma tu nic do rzeczy. Maszyna nic nie poznaje, przecież znasz się na programowaniu.
//„robot” ma zdolności poznawcze//
Tak, a nawet decyzyjne i coraz więcej potrafi.
Taka PRAWDA/nie-do-obalenia!/ a to wszystko, dzięki nowemu pojęciu SYSTEM (+). Bo ten SYSTEM jest Boży w swej istocie, niczemu nie zaprzecza i nie zagraża, bez obaw !/
/INTELEKTUALNIE rozwija się, też, i z tego względu! /
Uwaga: poniżej następuje jałowe czepianie się, dotyczące niuansów językowych.
Czytanie – na własną odpowiedzialność!
***
Ja nie ciągnę kota za ogon, tylko trzymam. To on (czyli Ty) ciągnie.
Gdybyś się od razu przyznała do błędu, to by nie było marnowania czasu.
Ale chyba go nie widzisz (tj. błędu, nie czasu).
Napisałaś: “w tym temacie albo wykaż mi błąd, albo nic nie pisz”.
Oznacza to, że Space w tym temacie ma nic nie pisać, chyba, że wykaże Ci błąd.
Nie oznacza to, że nie ma pisać na inne tematy, co właśnie uczynił, a Ty mu niesłusznie to wypominasz.
Można przy odrobinie szaleństwa zinterpretować Twoje zdanie, jako znaczące, że nie życzysz sobie, aby pod notką p. Marka Prokopa ktoś pisał na jakikolwiek temat (np. notki), zamiast odnosić się do Twojej wypowiedzi. No ale właśnie wymagałoby to odrobiny szaleństwa.
Dobrze, to było trochę czepialstwa. Koniec.
Ehem… jestem w na tyle niezręcznej sytuacji, że chyba zrobię sę bąbla :)
Czy potrafię Państwa poprosić abyście na sobie wymusili jakąś roztropną dyscyplinę zmierzania myślą ku zbawieniu? To jest trudne, ktoś powie. I racja. Bo natura upadła, bo grzechy, bo dyjabeł, bo zamkniete serca, mimo że, de Crux Facto, bo brak wiedzy, brak rozumu, brak uczucia, brak… no w ten sposob mozna nawet sie dopetlic do braku braku :) a nie o to chodzi. Nie chodzi o to aby czynic sobie wzajem zarzuty, ale by sie wzajem wspierac, nie chodzi o to, aby dostrzegac podzialy w pogladach przyzyciowych, ale by poglebiac to, co wspolne, nie chodzi wreszcie o to aby, finitalnie, przezyc, ale aby miec dla kogo zyc.
To dla kogo zyję?
Oj Markul.
“W tym temacie” ( o którym rozmawiamy z Poruszycielem (świadomość ws. zwierzęta-> i wtrącenie Poruszyciela nie służące tematowi) space ma nie zabierać głosu jeśli nie ma nic do powiedzenia, bo nie ma ( “A dlaczego Ty w ogóle polemizujesz z Circ? :) Dajesz się chyba wpuszczać samemu sobie w jakieś emocjonalne maliny (sidła zastawia -sic- demon we własnej osobie)! Ja już się nauczyłem – kiedy uważam, że nie ma racji, zaznaczam to raz a dobrze.)
Taki był wydźwięk, co wydawało mi się oczywiste. Nie każde zdanie nalezy czytać dosłownie, potoczność robi skróty licząc na inteligencję rozmówców,( zamiast oczekiwanej inteligencji natknełam się na złą wolę, jak zwykle zresztą)
Dlaczego czepiłeś się tego akurat zdania, a nie trollowania spaca, u którego znalazłbyś kopalnię niekonsekwencji, fałszu i prowokacji?
Ja wiem dlaczego, ale ty pomyśl przytomnie.
Jesteś mściwy.
(nie jesteś tego świadom)
dla takich komentarzy warto było stworzyć internet, kompiutery, klawiatury, monitory, prąd, węgiel…
“no…
/z taką samo_świadomością, to mógłbyś tworzyć /chyba?/ tylko “węgel
….taki zwijany w spiralkę/
Na przykład z uporem starasz się przemycać dziwaczną wersję Genesis “jeszcze nie potwierdzoną przez Kościół”. Dość gadania.
Uważaj Przyjacielu! ;) Nie drażnij lwicy! Zwłaszcza, jak podejrzewasz, że mogła być zraniona… Zwłaszcza, gdy bierzesz stronę ofiary, nawet gdy ofiarą jest Prawda.
“Nie jesteś tego świadom” – czyli: “nie postrzegasz”?
“trollowania spaca”
Starałem się zwrócić uwagę Poruszyciela na to, że mógł był tracić czas. Jednocześnie chciałem zwrócić Twoją uwagę na to, że możesz tracić czas. Wskazałem też na niebezpieczeństwa z tym związane. Było to trochę prowokacyjne, było w tym trochę fałszu, jest to trochę niekonsekwentne. Dłuższa dyskusja na ten temat nie ma jednak sensu przed klawiaturą, ponieważ za dużo tu niedopowiedzeń, za mało prawdy, która jest w przekazie twarzą w twarz. Starałem się streścić w krótkim przekazie, licząc na dobrą wolę.
Szanowni Państwo.
Parę razy prosiłem ale ile można.
Jeśli uważacie, że warto mieć w szeregach chama, to ja z niego występuję.
Jestem za od początku. I jeśli zwracam uwagę na błąd w szczególe, to tylko wtedy, kiedy widzę iż pochodzi on w prostej lini od błędnego pryncypium, od błędu w dogmacie.
Możesz prowokować, ale tylko dla prawdy i posługując się prawdą, inaczej odpowiesz przed Bogiem.
Nie rób dziadostwa.
Nie psychologizuj, bo to droga do nikąd.
Trollujesz.
Tak.
(już jestem)
Umieszczam ten komentarz w imieniu miarki – na jego prośbę.
Robię taki wyjątek pierwszy i ostatni raz.
______________________________________
W zależności od danej koncepcji, świadomość może oznaczać podmiot, działanie lub zdolność (własność) – [bytu]:
1) rozumu – [świadomość to własność rozumu, jego baza danych i cel, stan wyjściowy dla pracy, tło jego działania, jego zaczepienie w rzeczywistości ]
2) inteligencji – [inteligencja to narzędzie rozumu, które jest zdolnością nazywania relacji między bytami i dokonywania operacji na nich, oraz ich ocen. Inteligencja służy budowie świadomości, inteligencja korzysta w przetwarzaniu informacji ze świadomości; inteligencją rozum posługuje się w dokonywaniu osądów koniecznych by wolna wola mogła podejmować świadome decyzje, ale nie można inteligencji utożsamiać ze świadomością]
3) rezultat doświadczenia – [świadomość tutaj to stan posiadania informacji o skutkach danych relacji między bytami]
4) ujęcie – [jest jakimś przekazem świadomości, ale warto być świadomym, że sposób ujęcia rzeczywistości w jej obrazie, jaki przedstawia osoba przekazującainformacjęwyraża jej intencje, choć nie zawsze świadome – może być np zmanipulowaną i nie wiedzieć co czyni]
5) relację – [ wszystko co dotyczy świadomości jest relacją – świadomość to nie byt, a relacja między bytami]
6) wrażenie – [świadomość tutaj to podobieństwo do jakiegoś stanu relacji między bytami znanego skądindziej]
7) pamięć – [świadomość tutaj to informacja o relacjach między bytami, o przyswojonych naukach, mądrościach, myślach, obrazach, zdarzeniach i przebytych doświadczeniach]
8) rozumienie – [rozumienie to własność rozumu konieczna do budowy świadomości – tło działania rozumu, jego zaczepienie w rzeczywistości; funkcja rozumu wyrażająca się badaniem relacji między danym bytem, zasad, norm i praw, a innymi bytami, czy zależności między swoim rozumem, a swoim organizmem i swoją osobą, duszą i duchem, swoją osobą a narzędziem, czy swoją osobą, a wieloma elementami pojazdu, czy innej maszyny; to baza, stan wyjściowy dla pracy, wiedza o historii podobnych relacji między bytami w danej rzeczywistości; umiejętność opisania rzeczywistości relacjami czasu i miejsca, przyczyny i skutku, znajomość prawideł natury tak rzeczywistości Bożej ożywionej i nieożywionej – całej zgromadzonej nauki to opisującej, jak i tej ułomnej, będącej dziełem człowieka ]
9) refleksję – [refleksja to jedna z funkcji rozumienia, zdolność kontroli i samokontroli, umiejętność spojrzenia ogólnego, całościowego, twórczego, duchowego, konstruktywnego, dalekowzrocznego, wolnego od magii sugesii, mód i poprawności, interesów, chciejstw, pożądliwości i emocji nadmiernych,
10) intuicję – [świadomość tutaj to informacja, forma podpowiedzi i sugestii – sposób poznania konkurencyjny dla rozumu, pozazmysłowy, czysto duchowy ]
11) intelekcję (pojmowanie) – [świadomość tutaj to zgodna wewnętrzna relacja między posiadanymi narzędziami rozumu a zawiłościami przekazywanej informacji, czy zawiłościami języka, którym posługuje się osoba ją przekazująca i sposobem jej przekazywania]
12) synderezę (sumienie) [świadomość tutaj to wiedza o relacjach między bytami – między własnym czynem zamierzonym, albo popełnionym, a stanem właściwym dla moralności typowej dla osobowych relacji indywidualnych i dla wartości wyrażanych przez morale wspólnotowe, oraz indywidualnie, osobowo kierowaną wolą Boga]
13) sądzenie – [odmiana synderezy (sumienie) – świadomość tutaj to wiedza o relacjach między bytami – między czyimś czynem zamierzonym, albo popełnionym, a stanem właściwym dla moralności typowej dla osobowych relacji indywidualnych i dla wartości wyrażanych przez morale wspólnotowe, czy np stan prawny, stan wywiązania się z zobowiązania itp]
14) spostrzeganie – [świadomość tu dotyczy sposobów pozyskiwania informacji; pracy nad pozyskiwaniem informacji i utrzymaniem w dobrym stanie dróg pozyskiwania informacji, organizowania się wspólnotowego dla pozyskiwania informacji, a także sposobów eliminacji szumów zakłócających informacje]
15) super ego (przytomność) – [świadomość tutaj to sposób widzenia siebie na tle innych bytów i sposób wiązania siebie z innymi bytami jako bytu wchodzącego z nimi w relacje]
[Brak 16) Wiedza objawiona – świadomość tutaj to relacje między bytami najwłaściwsze, polecane przez Najwyższy Boży Autorytet]
[Brak 17) Tradycja – świadomość tutaj to zalecane relacje między bytami i sposoby radzenia sobie z problemami, czynności zrytualizowane, przekazywane przez Przodków, Naród i Kościół, to, co najlepsze możemy otrzymywać od „swoich”, kochających nas]
[Brak 18) Kultura – świadomość tutaj to zalecane relacje między bytami w danym środowisku kulturowym i sposoby radzenia sobie z problemami, wychowanie młodzieży, sztuka, religia, sposób zarządu dobrem wspólnym, wiedza o wartościach, kultywowanie wartości materialnych i duchowych]
[Brak 19) Cywilizacja – świadomość tutaj to zalecane relacje między bytami typowe dla danej cywilizacji, sposoby obrony tożsamości, kultury, tradycji, dorobku pokoleń i sposoby radzenia sobie z problemami stwarzanymi przez obce cywilizacje]
[Brak 20) Obietnica Boża – świadomość tutaj to relacje między bytami mające nastąpić w przyszłości, zapowiedziane przez Najwyższy Autorytet – Słowo, które mylić nie może, forma informacji godnej zaufania]
[Brak 21) Dusza ludzka – ma w dyspozycji część rozumu i to, co jest jej potrzebne do zarządu funkcjami ciała normalnie nie poddanymi woli – świadomość tutaj to jej pamięć wszelkich relacji między sobą a wszelkimi bytami w całym życiu i własnych przeżyć wewnętrznych, oraz ich oceny moralnej, skarbiec dobra, naturalny element kobiecy natury ludzkiej – przyjmujący, pokojowy, nakierowany ku wnętrzu, ku kultywowaniu życia]
[Brak 22) Duch człowieka – ma w dyspozycji część rozumu i wolną wolę dla działań i zaniechań, z możliwością wyboru sprawiedliwości lub krzywdzenia innych lub siebie, prawdy lub kłamstwa, dobra lub zła, ładu moralnego lub destrukcji, człowieczeństwa dojrzałego, czy odczłowieczenia, świętości lub bycia potępionym – świadomość tutaj to pamięć wszelkich związków między swoim duchem, a innymi duchami, pamięć czasu i miejsc, pamięć planów, zamierzeń, chęci i motywacji, naturalny element męski natury ludzkiej – hojny, ofiarny, wojowniczy, zdobywczy, nakierowany ku celom odległym i wieczności]
[Brak 23) Wola Boża – tak wspólnotowa, wyrażana i w Objawieniu, i w Obietnicach, ale i indywidualna (objawienia prywatne, Słowo Boże kierowane w modlitwie, w natchnieniach, w „Słowie Bożym egzystencjalnym”, czyli w wydarzeniach życia danej osoby, w osobach stawianych na naszej drodze, w nakładanych na nas ciężarach, obowiązkach i odpowiedzialnościach (bo nie ma przypadków. Świadomość woli Bożej jest najwyższą, najświętszą świadomością).
[Świadomość nie może oznaczać podmiotu, bo nie jest bytem – nawet nie da się jej wyizolować dla dokonania personifikacji]
[Świadomość nie może oznaczać działania bo jest stanem statycznym – może się w czasie zmieniać, może mieć swoje wartości chwilowe, ale w danej chwili jest konkretna, nie podlegająca wpływom zewnętrznym, ani wewnętrznym (Swiadomość dotyczy i charakteru, i sposobu, i kierunku zmian – jest zawsze ponad zmianami.
Sama świadomość nie działa. To oznacza też, że nie podlega ocenom moralnym, jakim podlegają nasze działania (i zaniechania). Podlega im tylko człowiek, który nie dba o to, by być świadomym rzeczywistości w całym wymiarze służby swojemu człowieczeństwu, w całym zakresie swojego ziemskiego sobie poddanego władztwa. Podlega im tylko człowiek podejmujący swoje świadome decyzje – inna sprawa to wolność woli].
[Świadomość trzeba widzieć najpierw jako indywidualną człowieka, ale i odróżniać ją od wspólnotowej, budującej jedność czy to polityczną, zwłaszcza ideologiczną w zakresie roztropnej troski o dobro wspólne, czy jedność w budowie sprawiedliwej, prawej, moralnej i dojrzałej w człowieczeństwie wspólnoty, budującej świadomość tego, co „nasze (wspólne, od nas zależne, łączące)”, w odróżnieniu od tego, co „obce (destrukcyjne, wrogie)” – np antycywilizacja, którą dziś usiłują budować wrogowie człowieczeństwa, np „nowa lewica” jest nam obca i nigdy jej nie uprawnimy do jakiejkolwiek koegzystencji].
[Pan Prokop ma rację, że często zamiast słowem świadomość lepiej posługiwać się bardziej precyzyjnymi – problem jednak pozostaje – by zawsze określać o jaką rzeczywistość, o jaki byt chodzi, o jaką relację między bytami. Nie musi to być wyrażane dosłownie, starczy żeby kontekst to uściślał. Chodzi o to, że sprecyzowana, czy nie, świadomość nie istnieje samoistnie, że zawsze jest relacją między bytami – nawet gdy dotyczy świadomości informacji, czy kłamstw, braków, czy długów, albo innych bytów wirtualnych.
Np. człowiek po wypadku bywa uważany z przytomnego, kiedy wodzi oczami za palcem lekarza. Jest więc świadomy. Jest to jednak świadomość bardzo ograniczona. I czasami taka nam wystarcza. Jest tu jednak związek i z rośliną nadążającą liściami, czy kwiatami za słońcem, i z organizmem jednokomórkowym podążającym za pożądaną kwasowością środowiska. To też świadomości, choć w sumie to nadużycie tego słowa, bo prawidłowo by było pozostawać przy terminie „przytomności” (można mówić i o „sprawności w dokonywaniu rozróżnień”, i o rozróżnianiu emocji, chciejstw i pożądań pod kątem „przyjemne-nieprzyjemne”). Tu też możemy się dopatrywać intencji, aby „istoty żywe” podejmowały optymalne dla siebie decyzje woli – o ile w ogóle można tu mówić o woli wolnej, o wyjściu poza uwarunkowania genetyczne.
Bo uważam, że nie można, że o świadomości można mówić tylko wtedy, gdy jej przeznaczeniem jest podejmowanie decyzji wolnej woli, że osoba odzyskująca przytomność w szpitalu, osoba skupiona na przyjemnościach, zawsze uciekająca od cierpień (nawet gdy „boli bo ma boleć”), roślina, czy organizm jednokomórkowy wolnej woli nie mają.
Oświadomości można mówić tylko wtedy, gdy jej przeznaczeniem jest podejmowanie decyzji wolnej woli – i tu jest właśnie przyczyna nadużyć słowa „świadomość” – chodzi o takie manipulowanie nią, zakłamywanie jej, żeby podejmowane decyzje były zniewolone wolą manipulatora.
Kiedy przeznaczeniem „świadomości” nie jest podejmowanie decyzji wolnej woli – o „świadomości” mówią tylko oszuści lub ci, co sami jej dobrze nie rozumieją. By nie dać się oszukać koniecznie trzeba precyzować, o jakie rozpoznawanie rzeczywistości chodzi].
Fałsz był oparty o brak umiejętności – jak fałszujący śpiewak, a nie o świadome (ha, jakie słowo zamiast, “świadome”?) posługiwanie się nieprawdą.
Trop?:
Nieświadomie używamy słowa “świadomość” i pochodnych bo coś przez to rozumiemy i nie znajdujemy lepszego słowa. Czy to tylko dlatego, że nasze umysły uległy fałszowi? Czy może wprowadzono do użycia nowe pojęcie które ma sens, do którego dołożyliśmy znaczeń i które ma rację bytu (przykład – komentarz wyżej i inne).
Może takie określenie: Ś WIADOME == Ś WIDOME będące w ŚWietle WIEDZY. (Pamiętasz Izo, jak rozmawialiśny o ŚW – które pochodzi z Sanskrytu, albo od Słowian, jeśli Starohindusi pochodzą od Słowian?)
“Wiedzieć” podobne jest do “widzieć” i ma związek z sanskryckim “veda”. Wiedza może być ukryta – nieświadoma (nie będąca w świetle) albo widziana, postrzegana == świadoma.
A światło? Skąd się bierze? “Bóg jest światłością” i “nie ma w Nim żadnej ciemności”. Jam Jest. JHWH. Człowiek podobny jest do Boga w tym, że posiada światło. Światło pochodzi od Boga. W świetle tym wiedza staje się wiedzą postrzeganą, świadomą. Człowiek tym się różni od zwierząt, że cały może stać się świadomy, czyli cały może zanurzyć się w świetle, wówczas WIDZI siebie samego Twarzą w Twarz – takim jakim widzi go Bóg. Zwierzęta mają światło częściowe, dotyczące zmysłów i instynktów i siebie samych nie postrzegają jako odrębnych. Ale człowiek ma jako dar światło wszechogarniające i w tym się różni od zwierząt – widzi siebie jako OSOBNEGO, jako OSOBĘ. Jego świadomość jest pełniejsza, jeśli tylko szuka światła. Wówczas dostaje je.
Wiem, że to nieskładne, ale czy to rzuca jakieś światło?
Czy to ma sens, czy do czegoś sensownego prowadzi?
>nie znajdujemy lepszego słowa.
Z lenistwa, imo.
>Wiedza może być ukryta – nieświadoma
sprzeczność, imo
Wiesz, zastanawiałem się chwilę nad tą moją mściwością. Bo to ciekawy przypadek – i to właśnie w kontekście tej notki.
Ja wiedziałem, że jestem mściwy. Ale nie byłem tego świadom. To znaczy, zapytany o moje cechy, przywary – pewnie bym o tym wcale nie pomyślał.
Ale nikt nie wie tak jak ja(?) jak bardzo z tym walczę.
Prawda jest taka, że gdyby nie mój heroiczny wysiłek zaparcia się własnej rządzy zemsty, albo ja bym zginął, albo świat spłynąłby kilka razy krwią za mniejsze lub większe uchybienia dla czci – mojej własnej oraz bliskich mi osób, wartości i rzeczy.
Dlaczego?
Czy w książce jest wiedza?
A świadoma staje się ona tylko wtedy, gdy pozna ją byt świadomy.
Może jeszcze powiesz, że pies nie poznaje swojego pana?
Jeśli maszyna umie odpowiedzieć na pytanie, czy była już w tym pokoju, czy nie, to znaczy, że poznaje swoje położenie, poznaje jakieś cechy pomieszczeń, dzięki którym może odróżniać jedne od drugich.
Nie ma przy tym woli ani świadomości.
Rozum poznający i świadomość spotykają sie w naszej duszy, ale nie są od siebie zależne. Wola wymaga ich obu dla swego istnienia.
//Ten robot był przytomny, choć nie ma sumienia.//
Nie ma takiego ogólnie przyjętego pojęcia “przytomności”, aby Twoje zdanie – dotycząc jakiegokolwiek wykonanego dotychczas robota – mogło być prawdziwe. Robot odpowiada na pytania, których nie rozumie, których nie pojmuje. On tylko wykonuje NIEŚWIADOMIE operacje logiczne na zmiennych.
Nwet nie bardzo można powiedzieć, że “on to robi”. To się po prostu dzieje, bo tak zostało zaprogramowane.
Mówię: “Zwierzęta wyższe posiadają jakąś szczątkową wolę, jak i szczątkowy rozum.”
//Możesz podać jakiś przykład?//
Małpa potrafi dokonać przyporządkowania słowa w języku migowym do pewnego stanu, procesu lub obiektu. Potrafi także użyć języka migowego w jakiś minimalnie kreatywny sposób, aby osiągnąć określone cele. Z tego, co mi wiadomo, nie są to tylko wyuczone schematy. Małpy człekoształtne nauczone słów, potrafiły układać zdania. Potrafią to nawet niższe naczelne: http://fakty.interia.pl/ciekawostki/news-rmf-malpy-ukladaja-zdania,nId,836890
To był przykład szczątkowego rozumu. Roboczą definicję rozumu podam dalej w odpowiedzi panu filozofowi Markowi.
Teraz wola. Minimum woli to wg. mojego pojmowania zdolność do dokonywania świadomych wyborów przy użyciu intelektu. A więc dokonywanie rozróżnień pomiędzy obiektami, stanami, procesami i kierowanie się zasadą użyteczności przed podjęciem działania. Przykładowo pies zamknięty w kojcu chce z niego wyjść. Kiedy go wypuścimy, nie chce do niego wrócić. Kiedy go wołamy, dokonuje wyboru, kierując się swoją wolą. Wybiera nieposłuszeństwo, mimo strachu, bo nie chce wrócić do kojca. Za pierwszym, drugim razem możemy go oszukać kiełbasą. Jeśli jednak pies nie jest bardzo głodny, za którymś razem, kierując się pamięcią i szczątkowym rozumieniem sytuacji, może wybrać nieposłuszeństwo i WOLNOŚĆ (! :) zamiast kiełbasy. Posiada wolę wolności – przebywania poza kojcem, która góruje nawet nad instynktem napchania brzucha smakołykiem. Sprawdzone na psie moich Teściów! :)
Człowiek tym się różni m.in. od zwierzęcia, że jego wola jest całkowicie wolna. Może nie kierować się zasadą “użyteczności osobniczej” a więc dotyczącej podmiotu dokonującego wyboru. Nasza wola jest wolna – możemy zadziałać bowiem wbrew temu, co wydaje się naszą wolą. W chrześcijaństwie zabijamy wolę własną, a zmierzamy do pełnej wolności, a więc do całkowitego podporządkowania woli Bogu, który dał nam intelekt do rozróżniania na poziomie przekraczającym to, co dotyczy tylko naszego własnego podmiotu. Jesteśmy w stanie intelektem pojąć, że istnieje czas przekraczający chwilę obecną, antycypować poza granice naszego ciała i postrzegać istnienie dobra wyższego, które ostatecznie możemy wybrać albo odrzucić, wybierając to, co niższe, kierując się w większej mierze popędami i chwilową korzyścią, jak to mają w zwyczaju zwierzęta. Zwierzęta nie są osobami, nie postrzegają swojej osobności (albo postrzegają w stopniu minimalnym), a zatem ogromna część spektrum rozumienia świata jest dla nich niedostępna. Co ciekawe, drugą część zdania można także zastosować do niektórych ludzi, którzy mają z różnych powodów ograniczone zdolności umysłowe.
//Ale co to znaczy „wiemy”? //
No dobra… Spróbujmy :)
Wiedza (u człowieka, albo zwierzęcia) jest to znajdujące się w umyśle odzwierciedlenie jakiejś części rzeczywistości. Jeżeli coś wiemy, to znaczy, że w pamięci naszego umysłu znajduje się to odzwierciedlenie i że mamy do niego dostęp. Jeśli coś trwale zgubimy z pamięci, to tak, jakbyśmy wcale tego nie wiedzieli. To istnienie odzwierciedlenia w umyśle i dostępu do niego implikuje także rozumienie tego odzwierciedlenia w jakimś stopniu – a więc połączenie w umyśle tego, co postrzegane zmysłami i tego, co odzwierciedlone. Stopień tego rozumienia może być niepełny, ale jakiś musi być, bo inaczej nie byłoby połączenia pomiędzy tym, co objawia się nam jako wiadome (kolejne tajemnicze słówko – objawiać się – chyba to samo, co wchodzić w światło), a tym co rzeczywiste. Kwestię rozumienia rozwinę to w roboczej definicji rozumu w odpowiedzi panu Markowi.
//O świadomości wiadomo (przez introspekcję), że integruje ona różne bodźce, różne kanały informacyjne tworząc w umyśle model jakiegoś bytu.//
To jest bardzo ciekawe i ważne spostrzeżenie. Może nie da się zdefiniować “światła, które oświetla wiedzę”, tak, że staje się ona “uświadomiona”, ale takie określenie jak Twoje pokrywają się z moimi spostrzeżeniami i są bazą do dalszych określeń ;)
Chociaż zgadzam się z Tobą, co do dopuszczenia, czy nawet przekonania o jakimś poziomie świadomości/samo-świadomości i rozumności zwierząt, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dokonujesz fajnego (choć w sensie wnioskowania niedozwolonego) przeskoku :)
Albo inaczej: przyjmujesz mocne założenie (zwierzęta mają “szczątkową” świadomą wolę) i podajesz interpretację obserwacji, wspierającą to założenie, chociaż – sam wybrany przez Ciebie przykład można zinterpretować w sposób wspierający założenie słabsze (że zwierzęta cechuje automatyzm).
O tu to robisz (znaczek ### i pogrubienia):
Teraz wola. Minimum woli to wg. mojego pojmowania zdolność do dokonywania świadomych wyborów przy użyciu intelektu. A więc dokonywanie rozróżnień pomiędzy obiektami, stanami, procesami i kierowanie się zasadą użyteczności przed podjęciem działania. ### Przykładowo pies zamknięty w kojcu chce z niego wyjść. Kiedy go wypuścimy, nie chce do niego wrócić. Kiedy go wołamy, dokonuje wyboru, kierując się swoją wolą. …
Gdyby wyjąć pogrubione słówko “świadomych” i fragment ze “swoją wolą”, to jest dość oczywiste, że pies realizuje pewien program (podporządkowany zasadzie użyteczności), a program nie ma “świadomej woli”.
Myślę, że celowym i użytecznym jest wprowadzenie pojęcia “woli cybernetycznej” lub “woli nieświadomej”, które odnosiłoby się do procesu przetwarzania informacji – podporządkowanego, jak to celnie ująłeś “zasadzie użyteczności”.
Myślimy intuicyjnie: automatyczny odkurzacz “chce” wejść do pomieszczenia, w którym jeszcze nie był. FMS “chce” dokonać zmiany kursu, jeśli wykrył, że wiatr zwektorował samolot z oczekiwanej pozycji. Gdyby przeciąć połączenia mechaniczne jego efektora z systemami samolotu, na poziomie informacyjnym nadal by “chciał”, chociaż by nie mógł.
To nie jest słabsze założenie. Pies to robot, tyle że wyposażony w ciało sensoryczne. Rzutujemy na niego własne podobieństwo. Pies ma w sobie wiele programów, np. automatyzm czuciowy np. przytulenie się do istoty żywej pobudza przyjemnie sensory na skórze, może następuje jakaś wymiana potencjałów elektrycznych które pobudzają przyjemnie system nerwowy. Drugi automatyzm- odczytywanie węchowe i wzrokowe, że istota żywa jest dzieckiem. Trzeci- instynkt opieki wobec dziecka. Czwarty-pamięć zmysłów czyli ciała- analiza bodźców i zapisywanie wyników i wiele innych które się konfigurują.
Człowiek ma wiele z tego i jest podobny, ale to nie decyduje o róznicach.
O nich decyduje coś zupełnie innego.
Chyba filozofia to odróżnia jako możność i możliwość.
//Albo inaczej: przyjmujesz mocne założenie (zwierzęta mają „szczątkową” świadomą wolę) i podajesz interpretację obserwacji, wspierającą to założenie, chociaż – sam wybrany przez Ciebie przykład można zinterpretować w sposób wspierający założenie słabsze (że zwierzęta cechuje automatyzm).
Masz rację, ale moje przekonania wywodzą się moim zdaniem z innych mocnych przesłanek. Jeśli Bóg mówi nam: “nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu”, to właściwie dlaczego? Jeśli my nie czujemy tego, co czuje zwierzę, a więc wiedza o głodzie, bólu, zniszczeniu ciała zwierzęcia nie znajduje się w naszym “świetle” w takim stopniu jak wiedza o naszym własnym głodzie i bólu, to czy oznacza to, że nikt tego nie czuje? Zwierzę czuje. Doświadcza bólu, doświadcza cierpienia. Jest to realnie w świadomości zwierzęcia. Zwierzę nie doświadczałoby, nie postrzegałoby, nie czułoby, gdyby nie zostało również obdarzone jakimś światłem, w którym ta wiedza jest przetwarzana i pojmowana w odpowiedni sposób. To światło pochodzi od Boga, On czuje w tych zwierzętach. Co wnioskuję z tego, że wymaga od nas, abyśmy nie krzywdzili zwierząt, jeśli to nie jest konieczne. Nie mówi nam bowiem nigdzie – “nie niszczcie robota pracującego i dolewajcie mu oleju”. Jest zatem zasadnicza różnica między psem a robotem, co wynika nie-wprost z Pisma Świętego. Przykładowo – szatany potrzebowały świń, aby w nie wejść. Nie wystarczyły kamienie i piach, o których można sądzić z dużą dozą pewności, że są nieożywione, nieświadome i nic nie wiedzą.
Myślę więc, że to Bóg doświadcza w zwierzęciu tego, czego doświadcza zwierzę. Światło ogarniające “wiedzę sensoryczną” w zwierzęciu pochodzi od Boga tak samo jak u człowieka.
To pierwsze, co mi przychodzi na myśl, aby wykazać, że zwierzę nie jest automatem.
Ale są i inne przesłanki. A mianowicie: Bóg nie jest kłamcą. Nie tworzyłby natury tak, aby wszystko, co mamy w sercu, mówiło nam: ten pies prawdziwie kocha, ten pies jest naprawdę szczęśliwy, gdy tymczasem to tylko iluzja. Ten pies jest tak wierny i tak piękny w tej wierności, aby nam przypominać, jak wszystko, o Miłości Bożej. Każde stworzenie ma nam o tym przypominać, niektóre w stopniu prostszym, inne – bardziej złożonym. Wszystko bowiem zostało stworzone z miłości i dla miłości. Nie zatem mogę przyjąć do wiadomości, że Bóg stworzyłby psa, który kocha tak jak kamień, albo robot czyli wcale. On kocha tak, jak potrafi i znacznie pełniej niż maszyna. I naprawdę czuje. To jest w świetle jego ograniczonej wiedzy: wierność i miłość do swego pana, rozkosz pieszczot, ból, głód. To jest prostsze niż u nas, ale jest nadal delikatne i piękne. Bóg to takim stworzył i nie oszukałby nas tak bardzo. Kiedy patrzy na mnie smutnym wzrokiem pies ze swojego kojca, pragnąc, abym go wziął na spacer, abym się z nim bawił, kwiląc i szczekając żałośnie, wprost: prosząc, patrzy na mnie również Bóg.
Jeśli oddalimy od siebie empatię, która dostrzega przyjemność i cierpienie ciał, tak ludzkich, jak i zwierzęcych, przestaniemy być ludźmi, a staniemy się demonami, które przetwarzają informacje, ale brak im miłości.
Inaczej musielibyśmy nazwać głupcem samego Świętego Franciszka, który automaty nazywał “braćmi”.
„nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu”.
Przecież tam nie chodziło o obronę zwierząt, czy przyrównywanie go w godności do człowieka, ale o obowiązek nagradzania pracy.
Weź przeczytaj kontekst, wół jest przenośnią.
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=294&werset=1#W1
1. Biblia jest wieloznaczna.
2. Nikt tu nawet nie pisnął o zrównywaniu godności człowieka i zwierzęcia, trzymaj się prawdy i nie przesadzaj niepotrzebnie. Była natomiast mowa o tym, by i zwierzętom dać choć odrobinę godności, można brać przykład ze Świętego.
Co sprawia, że tracisz rozsądek?
//STARY TESTAMENT
Księga Powtórzonego Prawa
Chłosta. Dobroć dla zwierząt
25
1 Jeśli wyniknie spór między ludźmi, staną przed sądem, tam ich osądzą i za sprawiedliwego uznają niewinnego, a skażą winowajcę. 2 O ile winowajca zasłuży na karę chłosty, każe go sędzia położyć na ziemi i w jego obecności wymierzą mu chłostę w liczbie odpowiadającej przewinieniu. 3 Otrzyma nie więcej niż czterdzieści uderzeń1, aby przez mnożenie razów ponad tę liczbę chłosta nie była nadmierna i nie został pohańbiony twój brat w twoich oczach.
4 Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu2. //
Będziesz pouczać redakcję Biblii Tysiąclecia? Bóg mówił wówczas do ludu bardzo prosto. W innych miejscach mówi o sprawiedliwej zapłacie dla człowieka. To jedno zdanie mówi wprost – więc przede wszystkim – o szacunku i sprawiedliwości nawet wobec zwierzęcia.
Tak.
A co powiesz o tym?
Nie mam nic do powiedzenia, bo nie dajesz istotnego punktu zaczepienia, nie odnosisz się w sposób konkretny i konstruktywny.
Albo w wielkim skrócie: “Zabijaj zwierzęta na ofiarę, abyś pamiętał. To twoja wina i twoja śmierć. Pamiętaj o tym i czekaj. A Ja pokażę ci Moją miłość. Wtedy wszystko zrozumiesz.”
Do momentu lepszych kontrargumentów, temat automatyzmu zwierząt uważam za zawieszony. Przejdę do określenia rozumu, bo podjął tę kwestię wobec mnie pan Marek, a zdaje się, że mam pomysł (albo racz coś odtworzę, co już było, a później zostanę naprostowany ;)
Dlaczego tam jest wołowi młócącemu? Wystarczyło by przecież wołowi.
Mnie się zdaje, że ta dobroć dla zwierząt ma być z troski o dobro człowieka, nie zwierzęcia. Taka pedagogia.
A dlaczego nie jedno i drugie? Nie widzę tu sprzeczności. Jeśli nawet o woła, który jest pożyteczny dla człowieka w ludzkich sprawach, troszczy się Bóg, to o ileż bardziej apostołowie zasługują na sprawiedliwe wynagrodzenie. Wół najedzony pracuje lepiej i przyczynia się ludzkiej sprawie, a to, co mu spadnie, ze zrządzenia Boskiego niech mu będzie należne. Podobnie Bóg zarządza Duchem Świętym ustami Pawła, że społeczność powinna się troszczyć o apostołów i kapłanów, powinni mieć wszystko co potrzebne do skutecznego apostolatu i kapłaństwa.
Patrz, jak Jezus poprzeganiał woły ze świątyni, kręcąc bicz ze sznurków. Ale klatki z gołębiami zostawił i kazał je stamtąd zabrać. Nie chciał niepotrzebnie krzywdzić ptaków. Jesteśmy ważniejsi niż wiele wróbli, ale to nie znaczy, że wróble są nieważne.
Sen też był potrzebny apostołom, dobranoc!
Wszystko jest ze względu na człowieka.
Nie chciał ludziom niszczyć klatek.
W księdze Zachariasza występuje proroctowo o czasach, gdy nadejdzie Mesjasz, o Dniu Pana. W tych czasach nie będzie wówczas Pasterza. Z księgi wynika, że nie będzie kapłanów i proroków (Za 13 8-9; 14,2). Każdy będzie mógł składać ofiary jak kapłani. Świętość Świątyni będzie rozciągnięta na inne wcześniej nie-święte miejsca: “Wówczas nawet na dzwoneczkach koni umieszczą napis: Poświęcone Panu, a kotły [zwyczajne] w domu Pańskim będą jak kropielnice przed ołtarzem (Za 14:20). Zwykłe kotły i dzwonki koni też będą uświęcone tak jak naczynia liturgiczne. Świątynia rozciąga sie więc na całe miasto: “Każdy kocioł w Jerozolimie i w Judzie będzie poświęcony Panu Zastępów. I będą przychodzić wszyscy, którzy mają składać ofiarę, będą brać je i w nich gotować. Nie będzie już w owym dniu przekupnia w domu Pana Zastępów” (Za 14, 21).
Pan Jezus oczyścił Świątynię z handlarzy po to, aby pokazać, że święte mają być miejsca i czasy inne niż te związane ze świątynią. Święte ma być też nasze ciało i całe nasze życie.
[2]”Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie:
jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana”(Rz 14,7-8).
To wszystko ze wzgledu na człowieka i Pana. Zwierzęta w tym rachunku liczą się jak garnki , wszystko jest uświęcone ze względu na Pana.
Pies jest dla radości człowieka, nie odwrotnie.
Chyba filozofia to odróżnia jako możność i możliwość.
Oj nie. Możność należy do struktury bytu, określiłbym ją jako definicję istoty, zawierającą to czym dany byt jest i czym może być.
Jeśli chodzi o możliwość, to aby ją opisać wyszedłbym od jej przeciwieństwa, czyli niemożliwości. Jest ona hipotezą, że niektóre rzeczy nie mogą się wydarzyć (np. że wielbłąd nie może przejść przez ucho igielne).
W logice możliwość jest niezbędną kategorią pozwalającą na rozróżnienie prawdy i nieprawdy: niemożliwe jest aby zdanie prawdziwe było jednocześnie fałszywe.
W języku potocznym służy do wyrażania naszego przekonania, co do prawdopodobieństwa zdarzeń: “oczywiście to niemożliwe, byś zrobił wszystko, o co cię poprosiłam, to byłoby zbyt piękne”.
Przypominam wałkowenie tutaj:
http://www.ekspedyt.org/marek-p-prokop/2013/02/13/4038_mozliwosc-czy-moznosc-wprowadzenie-do-problematyki.html
Tak!
Dziękuję Ci za ten komentarz! Miałem to samemu napisać. Bóg zaprojektował rzeczywistość dla naszego dobra, a nie – by nas zwodzić.
Nie żyjemy w matrixie. A jeśli nawet, to nie po to w nim jesteśmy, by nas ktoś mógł wykorzystywać; to nie my dostarczamy Stwórcy energię, ale to on nam daje życie – istnienie.
Jeśli nasze zmysły i władze poznawcze są, jakie są, to znaczy, że ogląd rzeczywistości, jaki dzięki nim mamy jest właściwy i dobry (choć niekoniecznie – pełny).
Nazywam to optymizmem poznawczym i łączy się on z zaufaniem i wiarą w dobroć Stwórcy.
dzięki.
Zgadza się, ale tak było w Raju, dopóki nie przyszedł Zwodziciel.
Ileż uczuć budzą te urocze świnki, podobnie jak filmy Manga.
Właśnie przyglądaliśmy się z Pacyfikiem zjawisku ‘bento’. Jest bardzo powszechne w Japoni. Pacyfik się zastanawiał jak wyglądało jedzenie Japończyków przed wejściem tam amerykańszczyzny.
Ileż uczuć budzą te urocze świnki? U mnie? Zero. Null.
Podobno kuchnia japońska była w ogromnej większości wegetariańska.
W “Siedmiu samurajach” rolnicy patrzą z zazdrością, na samuraja, który zamawia miseczkę ryżu, ponieważ stać ich tylko na proso.
Bo nie mają pierwiastka życia. Gdyby miały, zaraz dopatrzyłbyś się tam swoich uczuć, swojego intelektu, swojej woli.
We mnie ten obrazek przywołał różne babskie instynkty, ale ja WIEM, że to złudzenie.
Na kotka też nie zareagujesz?
Może ty nie, ale widź, że ten kto to robił wiedział co w kotku jest ”słodkie”, wiedział jaki wzbudzi efekt, jak zadziała na instynkt odbiorcy poprzez skojarzenia.
Jakie jest żródło tych skojarzeń? Ono płynie z naszych instynktów i złudzeń wyobrażni, nie z chłodnego rozumu. I ty jak patrzysz na kruka i wydaje ci się taki ludzki, to też instynkt, choć inny niż u bab, złudzenie optyczne oddziaływujące na intelekt, a ten na uczucia.
Jest tu też wpływ trendów w kulturze i filozofii, a te są takie, by personalizować naturę.
Ja zawsze patrzyłam na koty czy psy jak na żywe mechanizmy nie budzące moich uczuć- kiedy jako dziewczynka przyniosłam babci małego kotka do podziwiania, skwitowała ‘wszystko co małe to ładne’.
Babcia bardzo pilnowała, by nie przywiązywać się do zwierząt- nie lokować w nich uczuć. Uczucia były dla Boga, szacunek dla ludzi, a zwierzęta tylko do ”młocki” albo do jedzenia.
Moria
1 A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: “Abrahamie!” A gdy on odpowiedział: “Oto jestem” – 2 powiedział: “Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę”. 3 Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. 4 Na trzeci dzień Abraham, spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. 5 I wtedy rzekł do swych sług: “Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was”. 6 Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili.
7 Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: “Ojcze mój!” A gdy ten rzekł: “Oto jestem, mój synu” – zapytał: “Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?” 8 Abraham odpowiedział: “Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój”. I szli obydwaj dalej. 9 A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. 10 Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.
11 Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: “Abrahamie, Abrahamie!” A on rzekł: “Oto jestem”. 12 [Anioł] powiedział mu: “Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”.
13 Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna.
Widzę. Obrzydlistwo.
To ewidentnie jakieś zboczenie. Zresztą bardzo w stylu mangi.
Rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć, że można przy pomocy “formy” wzbudzić różne uczucia i udawać życie. Że można by zrobić “robota” który byłby tak miły, że jego właścicielka dawałaby się pociąć, że świadomie się łasi i uśmiecha na jej widok.
Tylko czemu Bóg miałby tak zaprojektować naturę, by nas zwodziła?
Czy po zepsuciu świata przez grzech dopiero się tak porobiło?
Nie wierzę w to.
Masz rację, że zwierze jest dla człowieka, a nie na odwrót, co nie znaczy, że jest nieczującym robotem, że nie ma ksztyny świadomości.
Dlaczego Twój umysł w tej kwestii jest tak zaślepiony? Chyba nie jesteś psychopatką? Często za długo tu siedzisz i za późno, gdy powinnaś spać, żeby apostołować swojej rodzinie. Tracisz czas i energię. Konsekwencją niespania po nocach może być utrata władz intelektu, tak, że nie dostrzegasz prawdy, która jest oczywista.
// STARY TESTAMENT
2 Księga Samuela
12
1 Pan posłał do Dawida [proroka] Natana. Ten przybył do niego i powiedział:
«W pewnym mieście było dwóch ludzi,
jeden był bogaczem, a drugi biedakiem.
2 Bogacz miał owce i wielką liczbę bydła,
3 biedak nie miał nic, prócz jednej małej owieczki, którą nabył.
On ją karmił i wyrosła przy nim wraz z jego dziećmi,
jadła jego chleb i piła z jego kubka,
spała u jego boku i była dla niego jak córka.
4 Raz przyszedł gość do bogacza,
lecz jemu żal było brać coś z owiec i własnego bydła,
czym mógłby posłużyć podróżnemu, który do niego zawitał.
Więc zabrał owieczkę owemu biednemu mężowi
i tę przygotował człowiekowi, co przybył do niego».
5 Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: «Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci. 6 Nagrodzi on za owieczkę w czwórnasób, gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia». 7 Natan oświadczył Dawidowi: «Ty jesteś tym człowiekiem.//
Baranek, owieczka są istotnym symbolem w ST i NT. Symbolem czystości i przelanej krwi, ofiary i niewinności. Automat nie może być symbolem ofiary i niewinności. Jezus nie byłby przez swego Ojca nazwany “robotkiem ofiarnym”.
Bóg jest światłością i my mamy żyć w światłości:
5 Nowina, którą usłyszeliśmy od Niego
i którą wam głosimy, jest taka:
Bóg jest światłością,
a nie ma w Nim żadnej ciemności.
6 Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo,
a chodzimy w ciemności, kłamiemy
i nie postępujemy zgodnie z prawdą.
7 Jeżeli zaś chodzimy w światłości,
tak jak On sam trwa w światłości,
wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo,
a krew Jezusa, Syna Jego,
oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.
Należy zerwać z grzechem:
8 Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu,
to samych siebie oszukujemy
i nie ma w nas prawdy.
9 Jeżeli wyznajemy nasze grzechy,
[Bóg] jako wierny i sprawiedliwy
odpuści je nam
i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.
10 Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy,
czynimy Go kłamcą
i nie ma w nas Jego nauki.
Nie mogę zmusić Cię do przyjęcia światła dnia i zerwania z ciemnością nocy :) Przejrzyj na oczy za sprawą Pisma. Śpij w nocy, a za dnia pracuj, a wówczas Bóg oczyści Cię z Twojego grzechu i oświeci Twój intelekt.
Wiesz, jestem zachwycony, jak Marek Prokop nas delikatnie edukuje w zakresie filozofii, tomizmu i metafizyki Arystotelesa.
Mam nadzieję, że się nie zniechęca tym, że nie ma spektakularnego, szybkiego wzrostu owoców tej pracy.
Małe i z trudem wychodowane owoce są jednak często dużo bardziej wartościowe, niż te wielkie, o doskonałym kształcie, wyrosłe na sztucznych nawozach.
Jego notki tutaj uważam za brylant “Ekspedyta”.
Nasze dyskusje pod nimi też są cenne, chociaż na inny sposób.
Oczywiście fedrowanie dla węgla też jest wiele warte – trzeba przecież jeść i się ogrzać.
Świadomie, czy nie – ten kot ryzykował swoje życie. Nie ma większęj miłości…
http://www.wykop.pl/link/1991552/kot-ratuje-male-dziecko-ktore-zaatakowal-pies/?utm_source=link_1991552&utm_medium=newsletter_2014-05-21&utm_campaign=Newsletter_Wykop
Bóg stworzył zło, ale zaprowadził pokój.
Tak stworzył zwierzęta by mu służyły. To ”by” wskazuje, że nie z woli zwierząt to pochodzi, ale z natury stworzenia.
‘Nie ma większej miłości’ odnosi się tylko do ludzi…przerażasz mnie, na kota projektować miłość która jest DOBRO-WOLNĄ postawą człowieka to nierozumienie Pisma i w ogóle…głupota.
Herezja i poplątanie.
Drzewo figowe jest symbolem narodu Izraela. Czy drzewo też ma wolną wolę i intelekt?
Symboli nie tłumaczy się dosłownie. Baranek w sensie niektórych przypadłości jest podobny, ale istotowo różny. Jeśli baranek jest biały, to i człowiek jest biały? Jeśli człowiek myśli i wybiera, baranek też to robi?
Jeśli się nie uprze, by być automatem. Wiadomo – baranek…
A dlaczego to ja musiałem rzucić się na wilczura, który gonił moją labradorkę?
Dlaczego jedno zwierze wymaga obrony, a drugie jest obrońcą?
Mają różne programy?
Jednak różne egzemplarze służą w różny sposób. Nawet ta sama psia, czy kocia osoba może różnie sie zachować w podobnej sytuacji.
Włączę się w ten “zwierzęcy” wątek, tym razem po Pani stronie.
Z zalecenia lekarza ostatnio regularnie odbywam dłuższe spacery. Na ich popularnej trasie spotykam ludzi – część podobnie jak ja systematycznych, większość widuję pierwszy raz. Częstymi są ludzie z psami. Częstymi są pary ludzi. Ci z psami rzadko zwracają na mnie uwagę (ostatnio pani, ale “prożyciowa”, bo w widocznej ciąży).
Ci bez psów są otwarci – z zasady się kłaniają, życzliwie uśmiechają, nawet widziani pierwszy raz. Ci z psami, gdy w grupie idą sobie luźno, ale zapamiętale dyskutując. Ci bez psów emanują zadowoleniem, widać że kontemplują przyrodę, widoki, naturę, kwiaty i ptaki, cieszą się spotykanym człowiekiem. Mało tego – ci bez psów to w znacznej części pary – najwyraźniej starsze i młodsze małżeństwa, albo zaawansowani narzeczeni. Wyróżniają się tym od tych z psami, że z zasdy idą trzymając się za ręce. I nie ogranicza ich to w szukaniu drugiego człowieka.
Ma Pani rację, gdy mówi, że zwierzęta można traktować jak wręcz jak roboty – oczywiście rozumiem, że w sensie panowania nad nimi i egzekwowania ich poddaństwa, a przy tym jako „istoty żywe”, a więc i wymagające delikatności w obejściu z nimi.
Oczywiście rozumiem, że roboty „przytomne” w sensie zaprogramowania genetycznego (jak organizm jednokomórkowy podążający za odpowiednią dlaniego kwasowością środowiska, jak roślna kierujące swoje liście, czy kwiaty do słońca, rosnąca w pionie, czy dopasowująca się do tyczki, gałęzi, czy sznurka, oraz roboty w sensie reagowania, a nie tworzenia. Zdrowe psychicznie zwierzę ma silny instynkt macierzyński – nie zrobi krzywdy i młodym zwierzętom innych gatunków, w tym dziecku, które za takie uważa. To instynkt, a więc genetyczny automat nakazuje i obronę z samopoświęceniem własnego potomstwa, jak i małych innych gatunków (zapewne rzadkie, ale logiczne).
Takie ich traktowanie jest dużo dużo lepsze, jak kierować ku zwierzętom uczucia ludzkie, bo to już zboczenie, aktywność zastępcza i otwieranie sobie drogi ku własnemu zezwierzęceniu, pogrążeniu się w iluzjach humanitaryzmu, z „bezbolesną śmiercią” na czele, z robieniem wszystkiego, by nie bolało, z braniem tabletek przeciwbólowych nawet gdy „boli bo ma boleć”, a przy tym zaniedbywaniu swoich ludzkich obowiązków, z ucieczką od walk życiowych, od stawania zawsze po stronie ludzkich wartości wyższego rzędu, z ucieczką w zakłamania, w „socjalistyczne” przekonania, że „mamy do czegoś prawo”, że „jesteśmy czegoś warci”, że coś „nam się należy” – w postępującą bierność.
Jest też sprawa wzajemnego uzależnienia ludzi „humanitarnych” od ich zwierząt – ludzie tacy nabywają przede wszystkim przekonania o swojej wyższości (poprawnopolitycznej ?) od ludzi normalnych, a nawet uważania samych siebie za normalnych. Świat takich ludzi staje się zamknięty na potrzeby drugiego człowieka, nawet jego dzieci (bywa że do własnych zwierząt zwracają się jako „tatuś”, czy „mamusia”), zaczynają żyć w swoim wyimaginowanym świecie, z utrzymywaniem kontaktów osobistych wyłącznie z podobnymi im w ich zaślepieniu, podobnych im w oddawaniu się fikcji. Wzbudziłem kiedyś oburzenie fanatyczki psów, gdy spróbowałem ją zainteresować losem dzieci, czy to w rodzinach wielodzietnych, we własnej dalszej rodzinie, czy choćby u sąsiadów…
Czy możesz podać kilka przykładów konkretnych działań, jakie podejmujesz w związku z zainteresowaniem losem dzieci, czy to w rodzinach wielodzietnych, we własnej dalszej rodzinie, czy choćby u sąsiadów?
Tylko człowiekiem?
Czy mozna być podobnym do człowieka trochę?
Człowiek to byt istotowo inny.
Wiem ja, że patrzysz na psa i człowieka i porównujesz, tu oczy i tu oczy, w jednych i drugich głębia, ten się uśmiecha i ten ma uśmiech- pies ma uśmiech wymalowany przez Pana Boga, a człowiek wolę musi wysilić czasem. Stać człowieka na obłudny uśmiech, a psa nie, bo człowiek ma możność wyboru.
Skąd wiesz, że kot chciał uratować dziecko? Może anioł posłużył się kotem, tak samo jak człowiek czasem posługuje się psem, np. ”bierz go, bierz!”. Są wypadki, kiedy kot udusi dziecko- też sam tego nie wymyśla, ale ktoś się nim posługuje.
Nie wiem, ty ją znasz. Nie ma różnych programów, są różne przypadłości- zwierzęta nabywają przypadłości, złych albo dobrych, niektórzy ludzie też zapatrują się na zwierzęta.
Owszem. Temat jest mi bliski. Wynajmuję pokój u rodziny z czwórką dzieci. Tylko mąż pracuje, żyją biednie. Zawsze mam dla nich słodycze, czasami owoce, choć rodzice dbają, by miały. Jak tylko potrzebują komputera, czy drukarki, zawsze jest do ich dyspozycji. Pomagam w matematyce, bo rodzice jakoś mniej zdolni. Często przychodzą i żeby się czymś pochwalić, czy spytać.
Nawet mój dorosły syn, który mieszka w pobliżu z początku był jakby zazdrosny, ale szybko mu przeszło, bo i jego nie zaniedbuję.
O, to pięknie. Bardzo często osoby, które krytykują innych np. za opiekowanie się zwierzętami zamiast dziećmi, same wcale dla dzieci nic nie robią.
Ze słodyczami jednak trzeba uważać, ale dobre książki są dobre, a teraz mało kogo na nie stać.
Co za bzdury.
Pan tak na serio?
I o tym chciałbym czytać notki!!!!!!!
Ale Pan woli o papieżach. Szkoda.