Jak nie staniesz plecy z tyłu

Moja koleżanka zmieniła swoje obskurne podwórko na Żoliborzu w kwitnący ogród.  Pomalowała śmietnik, wyrzuciła  gnijące materace, na których popijali piwko lokalni pijaczkowie, posadziła  na własny koszt krzewy i kwiaty. Od wiosny do jesieni w ogródku, który przedtem wyglądał jak klepisko, kwitły hiacynty, krokusy, konwalie, dalie, irysy, róże  i narcyzy. Znajoma ma świetną rękę do kwiatów.

Nie liczyła specjalnie na pomoc, była jednak w swojej naiwności pewna, że spotka się z życzliwym uznaniem ze strony sąsiadów, bo rzeczywiście zrobiła dobrą robotę.

Głęboko się jednak  pomyliła.

Jej działania wywołały taką eksplozję nienawiści, że musiała zamienić mieszkanie i wyprowadzić się. Jej ukochane krzewy były łamane i podlewane kwasem, kwiaty wyrywane, a szyby w  mieszkaniu wybijane.

Nie mogła zrozumieć czym uraziła sąsiadów. Bo ci zwykli sąsiedzi, bynajmniej nie pijaczkowie, też jej nie poparli i chodzili nadąsani.

 

Kilka lat temu znajomy ( właśnie Marek)  przyjechał do nas z kajakiem na dachu samochodu. Ponieważ obawialiśmy się, że kajak zostanie w nocy ukradziony, wstawiliśmy go do mieszkania przez okno. Był to elegancki skiff, nie powiem, wart może z tysiąc złotych Właściciele trzymanych na podwórku samochodów o wartości 40- 50 tysięcy, przyglądali się tej operacji z wielką niechęcią, wręcz z nienawiścią. Początkowo nie mogłam tego zrozumieć. Przecież nie mógł im zaimponować głupi kajak.

 

Po dłuższych rozważaniach doszłam do wniosku, że obydwu przypadkach zadziałał efekt- że tak go nazwę-  gombrowiczowski. Sąsiedzi koleżanki poczuli się znieważeni. W ich odczuciu sadziła ona te kwiatki przeciwko nim. Czy tego chciała, czy nie chciała dała im pośrednio do zrozumienia, że źle ocenia ich wrażliwość estetyczną, że uważa ich za leniuchów i brudasów.

 

My też wstawialiśmy kajak przeciwko moim sąsiadom. Dla nich- choć nie mieliśmy tego na myśli- był to znak, że w nosie mamy ich hierarchie, ich samochody i ich niedzielne futra.

 

Marshall Mc Luhan twierdził, że medium jest też przekazem.( the medium is the message) Idąc dalej można powiedzieć, że brak przekazu też jest przekazem, nie ma ucieczki od przekazu. Wyobraźmy sobie, że pytamy kogoś znajomego: „co słychać?”, a on odpowiada bardzo grzecznie: „nic, zupełnie nic”.

Nie przekazując nam żadnej  informacji przekazuje jednocześnie, że z jakiś przyczyn nie chce z nami gadać. Po takiej odpowiedzi mamy prawo poczuć się urażeni, choć nie zawierała ona żadnej treści, a jej forma była poprawna.

 

Nie jesteśmy w stanie każdemu dogodzić. Bardzo często obrywamy za niewinność. Warto się jednak zastanowić czy można pewnych nieporozumień uniknąć.

 

Koleżanka oduczyła się reformować podwórka. Sadzi teraz kwiatki tylko  na własnym balkonie.

 

Ja zrozumiałam, że swobodny styl ubierania się (zwykła abnegacja) może kogoś obrażać.

W upalny dzień jadąc na działkę, wysiadłam w Łochowie z samochodu na bosaka i tak poszłam do sklepu. Niechętne spojrzenia klientów uświadomiły mi, że biorą to oni  za przejaw lekceważenia.

„Jaśnie państwo dla żartu udaje ubogich” – wyczytałam w tych spojrzeniach. Natychmiast wróciłam po buty.

 

Jest jeszcze inna możliwość.  Jeżeli ktoś ma zachwiane poczucie własnej wartości doszukuje się obrazy i złych intencji tam gdzie ich wcale nie ma. Kompleksowi wyższości – jak to często bywa – towarzyszy kompleks niższości. Dlatego zdarza się, że ktoś reaguje obrazą nawet  na uprzejmość.

W filmie Salto Konwickiego z 1965 roku prawdziwy lub fałszywy kombatant, pokazuje każdemu w knajpie szczerbatą szczękę mówiąc : „ wybili panie, wybili”. Chce naciągać słuchaczy na wódkę racząc ich bogoojczyźnianym bełkotem, a jednocześnie z góry zakłada, że jest obrażany. Jego zachowanie- mieszanina pokory i arogancji, służalczości i urażonej dumy uniemożliwia podjęcie z nim jakiejkolwiek rozmowy.orzeł

O autorze: izabela brodacka falzmann