Czy Warszawa naprawdę jest ohydna?

Sześć dni temu /12.03./ Coryllus po odbyciu podróży na trasie Plac Zbawiciela – ulica Puławska napisał notkę “Syf w mieście Warszawa” http://coryllus.nowyekran.pl/post/6310,syf-w-miescie-warszawa  .  Zauważyl on głównie brud, jakiś niewydarzony szyld KLUCZE na Placu Zbawiciela oraz puste lokale na Puławskiej i wyciągnął stąd wniosek, że w Warszawie panuje wszechogarniający syf, który najlepiej byłoby przykryć wielkoformatowymi reklamami.  Musiał potem łopatologicznie tłumaczyć jednemu z komentatorów, że ta ostatnia propozycja była ironicznym żartem.  Wpis ten spotkał się z imponującym odzewem, o czym świadczy 80 komentarzy i 921 odsłon.

Komentatorzy na ogól podbijali bębenek Coryllusowi.  Castillon narzekał na władze miasta i zapchane ulice.  Inni mówili o wizytówkach agencji towarzyskich.  Aladar stwierdził, że Wiatraczna i Plac Szembeka są  jeszcze gorsze.  Tipsi z kolei mówiła, że do Warszawy napłynęli głównie parobkowie z PGR-ów.  Rozwinęła się też dyskusja o wadach i zaletach Ciechanowa.  Najbardziej zaangażował się Raven59, który następnego dnia napisał tekst “Skąd syf w mieście Warszawa – w odpowiedzi Coryllusowi”  http://kruk.nowyekran.pl/post/6375,skad-syf-w-miescie-warszawa-w-odpowiedzi-coryllusowi . Zwalił on winę za syf na drugą wojnę światową i ludność napływową, oraz oświadczył. że “Warszawa jest odzwierciedleniem “Polactwa” Ziemkiewicza.

Niewykluczone, że dla Coryllusa uroki Warszawy są niczym w porównaniu z pięknem Grodziska Mazowieckiego, ale tak naprawdę, to podąża on za obowiązującą aktualnie modą.  Za czasów komunizmu należało mówić o Warszawie wyłącznie w tonie patetycznie -sentymentalnym / “Maleńki znak”/ lub pseudo- folklorystycznym / “Warszawski taksówkarz”, “Nie masz cwaniaka nad warszawiaka”/.  Po roku 1989 wszyscy zaczęli pluć na naszą stolicę  i mieszać ją z błotem.  Było to odreagowanie kompleksów narosłych w czasach “centralizmu” odbywające się dokładnie według sowieckich wzorów.  Czytałam niedawno w “Forum” reportaż z życia rosyjskich kierowców TIR-ów, którzy bratali się ze sobą na postojach, tylko ci dwaj, co pochodzili z Moskwy, musieli siedzieć osobno.  U nas zaczęto śpiewać piosenki z refrenami typu “a Grochów się budzi z przepicia”, a na prowincji chuligani chętnie niszczyli samochody z warszawską rejestracją.

Tą zmianę nastrojów ułatwił fatalny stan Warszawy w latach 80-tych i 90-tych.  Wtedy naprawdę panował totalny syf, którego najbardziej widocznym przejawem były drewniane daszki chroniace przechodniów przed urywającymi sie gzymsami.  To jednak w ostatniej dekadzie się zmieniło.  Warszawa zdecydowanie wyładniała, dokończono wiele ślimaczących się budów, uporządkowano parki, nieco poprawiono komunikację miejską.  Obecne  władze miasta są nieudolne i skorumpowane, ale mimo to miasto się rozwija.  Powstało wiele nowych budynków, niektóre całkiem udane.  Warszawa jest bardzo niejednorodna.  Trudno powiedzieć, że jest pięknym miastem, ale ma mnóstwo miłych zakątków, w których przyjemnie się przebywa.  Wbrew pozorom nie jest też najbrudniejsza.  Widziałam wiele różnych miast i ten tytuł przyznałabym Tiznitowi w Maroku, Nowemu Jorkowi oraz Neapolowi.

Trzeba też jasno powiedzieć, że w czasach komunizmu dokonała się urbanizacja Polski i WSZYSTKIE miasta zostały zdominowane przez ludność napływową.  Pod tym względem Warszawa jest niczym w porównaniu n.p. z Białymstokiem.  Do stolicy NIE napływali parobkowie z PGR, ani nawet wieśniacy.  Przybysze pochodzili najczęściej z mniejszych miast, często byli to aktywiści PZPR wywodzący się stamtąd.  Wielu bylo też takich, co przyjechali na studia do stolicy i juz tam pozostali.  Ja urodziłam się w  Katowicach, a moje koleżanki i koledzy byli praktycznie z całej Polski.  Tylko dwie osoby, które znałam, były ze wsi.

Potrzebny jest tu pewien umiar.  Warszawa nie jest tak wspaniała, jak próbowano ją opisywać za czasów komunizmu, ani też nie jest tak ohydna, jak maluje się ją dzisiaj,  Należy pamiętać, że jak napisała Barbara Ward: “Prawdziwe slumsy, to miejsca z których wszyscy uciekają”.  Do Warszawy ludzie raczej się garną i miasto wciaż się rozwija.  Robiłoby to szybciej, gdyby było jako tako zarządzane.

DYSKUSJA:

 

  • Uzupełnienie notki
    Taka niechęć do własnej stolicy cechuje, poza Polską i Rosją, także Francję. Paryż jest powszechnie uważany za rodzaj pasożyta wysysajacego soki z prowincji.
    elig 18.03.2011 22:32:16
  • @castillon
    Trudno jest w dwóch słowach opisać czyjś obszerny komentarz. Podałam działający link, więc każdy może sie zapoznać z notką Coryllusa i dyskusją na jej temat. Zgadzam się z oceną postępowania władz miasta, z jedna uwagą: Sądzę, że koncepcja, zgodnie z którą miasto powinno być dla ludzi, a nie dla samochodów, jest słuszna. Proszę popatrzeć, jak bardzo zyskało Krakowskie Przedmieście na zwężeniu jezdni. Problem polega na tym, że wymaga ona rozwoju komunikacji miejskiej, a z tym jest gorzej. Prawidłowo działa tylko metro i linia tramwajowa od pętli Banacha do Ronda Waszyngtona. Od wojny i końca epoki stalinowskiej minęło już 55 lat i czas przestać wszystko tym usprawiedliwiać. Nie rozumiem dlaczego z Warszawy nie można by uciec. Mieszkania w stolicy wciąż są najdroższe w Polsce i droższe od wielu na Zachodzie. Nie świadczy to o ucieczce ze stolicy. W Warszawie jest stosunkowo niewiele dzielnic nędzy. Niektóre blokowiska Pragi, Woli i Żoliborza cieszą się zasłużoną złą opinią, ale to mały pikuś w porównaniu z tym, co widziałam w USA. Nie ma tu także porównania z Rio. Zupełnie nie rozumiem tego zdania o “mieleniu ludzi”. Mnóstwo osób pracuje w stolicy i sobie to chwali. W każdym mieście znajdą się ludzie którym się nie powiodło. W Ciechanowie pewnie też.
    elig 18.03.2011 23:31:04
  • Autorka
    Tak, Warszawa jest ohydna.Co z tego, że mieszkają w niej też mili, sympatyczni, wykształceni ludzie.Ton nadają zupełnie inni.To przez ich pryzmat jest oceniana.W urzędach w większości aroganccy, niezyczliwi urzędnicy, w sklepach nieżyczliwy personel, w autobusach najcześciej chamscy kierowcy.
    Wszysko co się buduje robi się w sposób niefunkcjonalny, nie ułatwiajacy zycia mieszkancom.
    Wszystkie przejscia , dojscia sa budowane przeciwko ludziom a nie dla ludzi.Wszystkie remonty , które przez wiele miesięcy utrudniaja wszystkim życie sa robione niechlujnie. W niedługi czas po ich zakonczeniu ponownie zamyka się ulice bo trzeba znowu naprawiać. Takich przykładów moge podać dziesiątki, również w tej chwili się dziejących.
    Jest brzydka, oblepiona beznadziejnymi reklamami, w ilościach nie spotykanych w innych cywilizowanych stolicach.Proszę nie powoływać się na stolice Ameryki Południowej
    Drożyzna niczym nie usprawiedliwiona.
    W Madrycie w pobliżu pałacu królewskiego, w pięknym miejscu płacę za dobrą kawę od 1,40 do 1,80. W Warszawie od 8 do 12zł.Z tym ,że tam kelnerka , miła usmiechnieta zarabia 1300,netto Euro,a w Warszawie kelnerka zarabia ok 1000,00 do 1200, oo zł.Personel zarabia 4 razy mniej, a wiec koszty sa 4 razy mniejsze a ceny wyższe.
    Dlaczego ludzie nie wyjeżdżaja z Warszawy. Bo tu jest praca , a poza Warszawą jej nie ma.Poza Warszawą jest praca wyłacznie dla swoich. W Warszawie z uwagi na jej wielkość, ilość zgrupowanych instytucji, firm jest również dla pozostałej czesci. Swoich nie wystarczy.
    Warszawie nadaje ton, rzadzaca nią w większości, we wszystkich instytucjach, słuzach publicznych,przychodniach , szpitalach dawna komunistyczna swołcz, ich dzieci oraz wychowankowie szkła kontaktowego, TVN , Polsatu, GW. Swołocz całkowicie bezkarna, nie odpowiadajaca przed nikim , chroniona przez swoich na wysokich urzedach, przez rozgrzanych sedziów, prokuratorów.Rosoły etc
    To tu może poseł Celiński bezkarnie uciec z miejsca wypadku i policja zrobi wszystko aby nie zabezpieczyć własciwie sladów, aby go nie odszukać, nie sprawdzić etc
    Natomast wszystkie słuzby użyją całej swojej siły wobec kobiety sprzedającej coś z koszyczka.Tutaj rządza i ton nadają na ulicy tarasopodobni.
    Ci inni, normalni, sa częscią społeczeństwa zaszczutą, zepchnięta w kąt każdej instytucji, zakładu, firmy niewidoczną, milczacą nie mającą wiekszego wpływu na to co dzieje się w mieście.
    Nieliczne wyjątki, powtarzam nieliczne, tylko potwierdzają regułę.Ale oczywiście są. I Pani najczęściej pisze o tych chlubnych wyjątkach i na ich podstwie wyciaga hurra optymistyczne wnioski.Stąd ta rozbieżność ocen.
    wiktoria 19.03.2011 12:29:25
  • @elig
    przeczytam i odpowiem, wieczorem.
    Dobrze, ze zamieściłaś ponowienie, bo bym przegapił.
    Tymczasem pozdrawiam
    raven59 19.03.2011 17:21:41
  • @castillon
    Problem w tym, że ludzie nie wyobrażaja sobie innego sposobu dojeżdżania do pracy, jak tylko własnym samochodem. Stosunkowo małym nakładem środków mozna zorganizować sprawnie działający system komunikacji publicznej przy pomocy mikrobusów. Widziałam to w Turcji, są to t.zw. dolmusze. Tam ludzie mówią, że nie opłaca się kupować samochodu, tak dolmusze są sprawne i tanie. Mogę to tylko potwierdzić, bo wielokrotnie z nich korzystałam. Coś podobnego istnieje w okolicy Krakowa, ale nie jest tak dobre, jak w Turcji. Nie zapominajmy też o Internecie i telefonii komórkowej. Widziałam na własne oczy, jak facet, będąc na Teneryfie zarządzał pracą maszyn budowlanych w Łodzi. Jeśli komunikacja publiczna i łączność się rozwiną, stanie sie prawie obojętne, gdzie się mieszka. Kłopot w tym, że nieudolne władze Warszawy nie zdają sobie sprawy z tego wszystkiego.
    elig 19.03.2011 19:21:29
  • @wiktoria
    Przecież to nieprawda. Dziś akurat siedziałam pół dnia w Złotych Tarasach i nie miałam jakoś wrażenia, że wybudowano je przeciw ludziom. To samo można powiedzieć o Centrum Nauki Kopernik, nowych budynkach UW, kampusie UKSW na Młocinach, wyremontowanym Krakowskim Przedmieściu, Placu Teatralnym, Ogrodzie Botanicznym w Powsinie, Warszawskim ZOO, warszawskim metrze, wyremontowanej trasie tramwajów w Alejach Jerozolimskich. W ostatniej dekadzie wiele miejsc zmieniło się na lepsze, a ilość syfu wyraźnie zmalała. Miasto przestało sprawiać wrażenie, że za chwilę się zawali. To nie oznacza, że wszystko jest idealnie, ale jest trochę lepiej niż było.
    elig 19.03.2011 19:33:22
  • @elig
    Jestem zgodnie z obietnicą.
    Mój komentarz postanowiłem podzielić na dwie części w dwóch komentarzach.
    Otóż nie przeczę,że Warszawa rozwija się i pięknieje, są budowane nowe piękne domy, nowe drogi itp. Oczywiście są stolice, które z utrzymaniem czystości maja większe problemy. To wszystko prawda, jednak wiele energii i pieniędzy jest marnotrawiona na nieprzemyślane, czy wykonywane nie w tej kolejności inwestycja. W skali makro i mikro. I jest to wina urzędników, wykonawców różne grupy nacisku.
    Warszawa mogłaby rozwijać się lepiej jednak nie ma odpowiednich zarządców a ci którzy sprawują władzę są uwiązani w partykularne interesy.
    Tak więc mój post to post nie o syfie w rozumieniu brudu.
    PS. Zastanawiam się czasem skąd bierze się ta agresja syfiarzy, którzy tak uwielbiają malować na nowo wyremontowanych lub wybudowanych budowlach?
    Czy nie stąd, że tacy a nie inni ludzie mieszkają w Warszawie? Niemający szacunku do czyjejkolwiek własności!
    PS. Druga część komentarza będzie o syfie w innym znaczeniu – przepraszam ale jeszcze ją redaguję.
    raven59 20.03.2011 00:24:41
  • @raven59
    Czekam na drugą część i doczekać się nie mogę …. :(((
    elig 20.03.2011 17:16:55
  • @elig
    Dziękuję za zainteresowanie moim postem, uważam że problemy Warszawy to w sumie problemy każdego wielkiego miasta w Polsce. Tylko w Warszawie, jako stolicy widoczne jest to najbardziej. Muszę podkreślić, że nie jestem socjologiem, stąd mój post był pisany z pozycji urodzonego, mieszkającego i pracującego w Warszawie kilkadziesiąt lat obywatela.
    W poście jak i komentarzach wyjaśniających zastrzegłem, że „”oczywiście nie jest to pogłębiona praca na temat historii Warszawy, stąd być może konieczne uproszczenia, ten tekst należy czytać po przeczytaniu posta Coryllusa i tam obecnych komentarzy, jest też rozszerzoną wersją komentarza “na gorąco” napisanego i umieszczonego tam przeze mnie. Zdając sobie sprawę z tego postanowiłem – po przeredagowaniu umieścić go w osobnym poście…”.
    @KrisJora skomentowała: “…Prawdziwi Warszawiacy zostali wygnani ze swojego Miasta…” – co skomentowałem „…o tym piszę “wypędzeni, …, z Miasta…”.
    Tak wielu zostało wypędzonych bez prawa powrotu do Warszawy,…”
    Na poparcie mojej tezy dotyczącej wpływu ludności osiedlającej się w Warszawie dodałbym również część komentarzy innych blogerów, którzy umieścili swoje uwagi do mojego posta. Np. @Molier: “z drugiej strony Warszawa nie miała wyboru. Przecież lwia większość Warszawiaków zginęła w powstaniu i ludność napływowa była niezbędna w stolicy.
    Oczywiście było i jest mnóstwo różnych ludzi niekoniecznie nadających się na Warszawiaków, ale przybyło też wiele córek i synów chłopskich, czy z małych miejscowości w najlepszym gatunku. Przybywali Ci, którzy mieli siłę przebicia, zdolni, żeby się kształcić więc nie był to najgorszy narybek.
    Inna rzecz, ze kolejne rządy wszystkich równo deprawowały.”
    W komentarzach umieściłem – znaleziony po napisaniu posta – komentarz jaki napisał @Andy-aandy w poście Coryllusa p.t.: Podwieszeni, namaszczeni, odrzuceni czyli środowiska polskie (link: http://coryllus.nowyekran.pl/post/6370,podwieszeni-namaszczeni-odrzuceni-czyli-srodowiska-polskie).
    Jest to fragment wpisu oryginalnie umieszczonego pod adresem:http://blogmedia24.pl/node/43688
    “…Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjologicznej sztuczki. Z zacofanej i zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i nie wykształconych ludzi. Brano głównie tych „nijakich”, gdyż prawdziwy chłop ziemi nie chciał opuścić.
    W miastach, zazwyczaj w pobliżu zakładów przemysłowych, pobudowano dla nich nowe dzielnice, a w nich bloki z wielkiej płyty, które im się zdały pałacami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans społeczny. Ci właśnie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych i temu podobnych ośrodkach krzewienia kultury masowej, przepoczwarzyli się z czasem w coś w rodzaju „przyzakładowych wierchuszek”….”

    Chciałem wykazać lub może zasugerować, że wg mojej oceny za obecny stan Warszawy są odpowiedzialni wszyscy dotychczasowi władający krajem – prowadzący taką a nie inną politykę osiedlania w Warszawie nowej ludności – jak również wszyscy dotychczas władający Warszawą „zarządcy” w tym i obecnej Prezydent HGW: „…uważam, że sprawowanie władzy prze HGW jest prostą kontynuacją wszystkich poprzednich władz Warszawy – z tolerowaniem i mnożeniem całego zła jakie było dziełem jej poprzedników, wyłączając czas prezydentury Lecha Kaczyńskiego – pamiętać należy, że prezydentura ta przypadła w czasie gdy prezydentem RP był A. Kwaśniewski a Premierem Leszek Miler i Marek Belka. To ostatnie piszę po to aby nikt mi nie wyjeżdżał z pytaniem: A co zrobił LK na stanowisku Prezydenta W-wy. Odpowiadam: Tyle ile można było zrobić w takiej a nie innej konfiguracji politycznej w kraju…”.
    Władze PO i HGW pozwalają: „…załatwiać po linii partyjnej, przez kolesiostwo, przez łapownictwo.
    I dlatego Warszawa taka jest bo Warszawa jest pełnym odwzorowaniem tego co Ziemkiewicz nazwał “polactwem” a co ja nazywam “POlactwem”…” i „…”„obecna “Warszawa” jest w każdym wielkim mieście w Polsce…””

    Uważam, że rządy PO są najgorszymi rządami jakimi spotkały do tej pory w skali makro Polskę a w skali mikro Warszawę. Najgorsze, że ta władza akceptowana w Warszawie przez wyborców! Pytanie dlaczego tak jest? Czy dlatego, że większość wyborców – biorących udział w wyborach – w przeważającej liczbie są to ludzie, dla których „brudna woda” polityki PO pozwala znakomicie pływać?

    Mój „syf w Warszawie” miał być krzykiem rozpaczy i braku zgody na dotychczasową i obecną politykę, która ma miejsce tak w Warszawie jak i innych dużych miastach Polski– czy był nie mnie oceniać.
    I tak odpowiedź jest dłuższa od całego mojego posta.

    przepraszam za zwłokę – ale niedzielę miałem trochę zajętą :))

    raven59 21.03.2011 01:18:14
  • @raven59
    Dziękuję za bardzo ciekawe komentarze. Co do władz Warszawy, to jesteśmy chyba tego samego zdania. Jeśli chodzi o tych co bazgrzą po murach, to podejrzewam, że winę ponoszą filmy amerykańsie, jakie oni oglądają. Są to na ogół obrazy sensacyjne, których akcja toczy się w najgorszych dzielnicach. Tam wszyscy malują po ścianach i ci widzowie myślą, że tak trzeba. Ludzie napływający do Warszawy byli bardzo różni. Ci niewykwalifikowani robotnicy, jeśli się pojawiali, to w latach 50-tych. Już w następnej dekadzie mieliśmy do czynienia z deglomeracją i ograniczeniami meldunkowymi. Wiele osób osiedlało się w stolicy po studiach i to był element wartościowy. Gorzej z tymi z awansu po linii PZPR i SB. Nie byli to jednak ludzie ze wsi, ale z innych miast. Ja uważam, że rządy PO nie są jednak gorsze od rządów Gierka. Tusk na szczęście niewiele robi, co uważam za niewątpliwą zaletę jego rządów. Przynajmniej nie zabudowuje połowy Polski wielką płytą lub czymś podobnym. W ogóle III RP jest jednak lepsza od PRL /wiem, że to nie jest trudne/. PO jest akceptowana z tych samych przyczyn, dla jakich Gierek był popularny – przez parę lat dawała złudzenie dobrobytu i beztroski.
    elig 21.03.2011 22:54:51
  • @elig
    – co do bazgrania – zgoda pewnie to bardziej wzorowanie się na amerykańskich filmach ale i też wrodzony/wpojony brak szacunku do własności “niemojej”,
    – osiedlanie po II wojnie – przede wszystkim “ludzi bez ziemi” lub takich którzy od pracy na roli chcieli uciec, pewnie byli też z małych miast, również z kresów wschodnich,
    – i właśnie z takich ludzi rekrutowali się również aktywiści PZPR, czy pracownicy UB, SB i milicji z ludzi oderwanych od ojcowizny i wiary (pomijam tu całkowicie ludzi o narodowości nadreprezentowanej w SB),
    – co do osiedlania się ludzi z wykształceniem – zgoda ale należy pamiętać, że byli to ludzie bardzo różni światopoglądowo,
    – budownictwo wielkopłytowe wtedy a teraz nie – zmieniła się technologia,
    – porównywanie rządów rządów Gierka i III RP – przepraszam ale to porównywanie odchodów na twardo z odchodami na rzadko. Takie czy inne ale to zawsze odchody.
    – Gierek czy Tusk – ta tacy sami kłamcy.

    PS. My mamy tendencje do lepszego oceniania Gierka – myślę, ze to efekt chęci powrotu do dzieciństwa, gdy byliśmy piękni, młodzi, beztroscy…

    raven59 22.03.2011 00:07:06

     

O autorze: elig