They were devils who played near the banks of the Thames at Medmenham Abbey as monks with their nuns.
Prayer of the Penitent Monks – Alessandro Magnasco
They were blasphemers whose amusements occasioned mock sermons to cats and arcane rituals in the names of Bacchus and Venus.
Bacchanalian Scene – Alessandro Magnasco (1710s)
They were known as the Order of the Friars of St. Francis of Wycombe, Mad Monks of Medmenham, the Brotherhood, and lastly, simply, a hell-fire club helmed by Sir Francis Dashwood and his 12 disciples.
Francis Dashwood, 15th Baron le Despencer – William Hogarth (late 1750s)
Painted for Sociey of Dilettanti to parody Renaissance images of Francis of Assisi.
The Club’s Origins
The genesis of Sir Francis Dashwood’s club may be lost to the bowels of history, but the intermingling of Satanism and sex, of profane intellectualism and creaturely delight was hardly a new idea. The Duke of Wharton’s hell-fire club of 1719 satirized religion, encouraged equality of the sexes, and expressed an intent to rankle the zealous. Active until 1721, the club was a hiccup, driven out of existence by George I’s Order of Council stating that establishments of the sort were “disruptive”. By 1722 the dissolute Wharton was bankrupt and removed from parliament by force. That very year he became a Freemason and assumed the role of Grand Master of the English Grand Lodge.
“Sir Francis and Lady Dashwood at West Wycombe Park”
Painted in 1776, the lady portrayed is not thought to be Lady Dashwood, who died in 1769, but Frances Barry, Dashwood’s mistress with whom he lived after the death of his wife.
Having 11 years of age when Wharton’s Club was founded, the future rake of England would take another twenty years to gather a like-minded assembly. The members of Medmenham’s inner sanctum—Dashwood’s so-called 12 Apostles—represented a core of powerful politicos. Dashwood himself was Chancellor of the Exchequer; Lord Sandwich, one of the most prominent monks, held the position of First Lord of the Admiralty for twenty years.
Among those granted exclusive access to the brotherhood’s most secret rites were MPs, an Oxford Don, Dashwood’s brother-in-law, and a smattering of gentlemen and professionals. John Wilkes, he of scathing wit and enemy of Sandwich, did not rank among the 12 but attended the twice yearly week-long revelries. He also betrayed the brotherhood by writing a detailed account of the club’s activities.
The first meeting at Medmenham occurred around 1752-1753, either shortly before or after the restoration and new building was finished. By the early 1750s Dashwood had rented the grounds from Francis Duffield and quickly set about converting the three-story house into an Gothic Neoclassical adult playground replete with a cloister, a mock ruined tower, and excavated caves beneath his home of West Weycombe Hall.
Strict standards for privacy ensured that titillation over the project remained at its peak. Dashwood arranged for workmen’s daily transport to and from London, and the 12 apostles, binding their rituals in a code of gentleman’s honor, pledged to conceal the exact nature of the saturnalia. In correspondence, they practiced equivogue and cloaked their identities behind the monastic names used at Medmenham. But not all who passed through Medmenham kept silent. Horace Walpole, a dinner guest, and John Wilkes, a regular participant, both wrote of the devotions taking place therein and of the Bacchanalian-Venusian grounds.
Bacchus with Nymphs and Cupid – Caesar van Everdingen (1660)
Welcome, Revelers and Debauchers All
What might celebrants see upon their arrival via the Thames? In short, the puerile delight of fraternities, polished with piles of spare coins. Phallic reminders, a favorite of the friars, were never far from one’s gaze. Lengthy statues bore an inscription in Greek, “Savior of the World” which puts to mind Gustave Corbet’s 1866 “Origin of the World.” On the lawn there was a hobby-horse cock and erotic frescoes within the Old Chapel. At the entrance, above the heads of the sacrilegious, read “Fay Ce Que Voudras” — Rabbelais’s “Do What Thou Wilt” in Renaissance French.
Lascivious flourishes continued inside the building as well as without. Occult and carnal literature lined the library shelves, many bound in the religious titles. Statues, possibly of the gods of silence, provided stern reminders to the monks and their guests. The walls were adorned portraits of Francis and his 12 apostles, a choice selection of ladies, and a series of english monarchs, Henry VIII given particular deference. A corridor led to the inner circle’s chapter room where latin mottoes circled the walls. Behind the mock ruined tower, individual cells for the monks and their chosen lady ensured privacy. So much for flagrant orgies.
Despite allusions to Satanism and libidinous free-for-alls, the monks followed an agreed-upon set of rules and respected one another’s boundaries. Compared to the open doors of society, they may have behaved badly, but their pleasures were nothing like that of Lord Rochester or Colonel Charteris, and their secrecy, more than anything, cemented their unholy reputation.
COŚ MI SIĘ W TEJ NOTCE NIE PODOBA.
Czy ja jestem przewrażliwiony? Nikt nie ma podobnych odczuć?
Po co takie informacje? Komu, czemu one służą? Zabawie? Jaka to zabawa? Słusznej sprawie? Jaka to sprawa.
Proszę Pana o wyjaśnienia.
Wykonano na podstawie:
http://lifetakeslemons.wordpress.com/tag/society-of-the-dilletanti/
@space&kontra
Proszę wybaczyć, ale to nie ma się podobać.
To ma skłaniać do myślenia. W tym wypadku, jak moralne upadki zataczają kręgi. Właśnie teraz mamy dopełnienie takiego okresu. I nareszcie widać budzenie się zdrowej moralności.
Mam nadzieję, że to załamanie kultury, które zaczęło się w 1968 właśnie dobiega końca.
Klub Dyletanta nikogo nie zmusza do odwiedzin. Oparty na wysokich moralnych zasadach, nie będzie owijał w bawełnę.
Dosyć już mam politycznej poprawności z każdej strony, bo mam się wszystkim podobać.
Interesujące?
//jak moralne upadki zataczają kręgi//
Czy ja rozumiem, iż Pan twierdzi że upadek cywilizacji tudzież obniżenie standardów moralnych zaczęło się od jakichś diabelskich mnichów i ich orgii? Albo że to był jakiś punkt kulminacyjny jakiegoś większeogo cyklu? Pewnie nie rozumim.
Nie chodzi też po politpoprnośc.
W każdym razie bardzo cenię sobie artykuły, które mnie BUDUJĄ. Albo w sposób piękny lub rzeczowy informują o czymś istotnym – ubogacają mnie, uzbrajają, oświecają. Może nie aspiruje Pan ze swoją twórczością do tego, a może jam jest za młody i za głupi i po prostu nie widzę.
Dlatego proszę bardzo mnie oświecić: co w tym artykule jest wartościowego?
No bo stwierdzenia typu: jak się nie podoba, to … już słyszeliśmy. Przecież nie o to chodzi :) mamy się dzielić – tym, co cenne, prawda? nieprawda? prawda zbyt naiwna? ło co chodzi? Ma skłaniać do myślenia … o kręgach zataczanych…
Czy byłby Pan uprzejmy choć trochę tę myśl rozwinąć?
AAAA…
Przepraszam, już rozumiem.
Ta ekipa to nie byli prawdziwi “mnisi”, tylko grupa masonów na najwyższych politycznych stanowiskach w Anglii.
Chyba rozumiem Pańskie intencje i o co chodzi w tym “zmuszaniu do myślenia”. Za mało się widać zmusiłem :)
@ space/kontra
Posted Styczeń 31, 2013 at 12:39 AM
AAAA…
Przepraszam, już rozumiem.
————-
No proszę – bardzo słusznie. To ostrzeżenie. Wkoło jest pełno masonów poprzebieranych za mnichów i żarliwych katolików. Na NE było ich pełno. Lecz w odróżnieniu od tych z XVII wieku ci są niebezpieczni. Mają inny cel niż zabawa. Oni mają nas niszczyć, manipulować i skłócać.
I mogą nam podsuwać piękne obrazy. Choćby siebie, jako św. Franciszka z Asyżu – świętego Dyletantów
Pozdrawiam
OZu Kochany, proszę, napisz to po polsku! Jestem ciekawa tekstu, a mój angolski jest baaardzo były, że tak powiem, gdyż organ nieużywany – zanika, jak wiemy.
@ KOSSOBOR
Posted Styczeń 31, 2013 at 11:56 AM
Prześlę ci tłumaczenie mailem, bo tu niektórzy mają prawo się oburzać – czemu piszę o fałszywych mnichach, których udają rozpustni libertyni.