Wystarczy spojrzeć na ścianę sąsiedniej pierzei z hotelem Polonia, aby uświadomić sobie, jak ten kwadrat mógłby wyglądać. Architekt mówi, że PKiN przypomina mu gigantyczną, kamienną maczugę, którą przygwożdżono upolowaną zwierzynę.
Komunistyczny pomnik Stalina, czyli sowiecki stempel na mapie Warszawy
Nad czym się rozczulać w Pałacu Kultury? Nad poczwarnie rozdętymi renesansowymi attykami, nad socrealistycznymi żyrandolami przywiezionymi z Moskwy, nad poręczami i boazeriami z polskiego dębu, monstrualnymi kolumnadami czy ścianą restauracji wykonaną z luksferów? (…)Kiedy pół wieku temu zwierzyłem się prof. Piotrowi Biegańskiemu – podówczas konserwatorowi zabytków Warszawy – ze swej niechęci do tego “daru”, poklepał mnie po ramieniu, mówiąc: “Nie martw się, sobór na placu Saskim też rozebraliśmy”. Dziś rozebrać się go nie da, gdyż nie wyrazi na to zgody wszechmocny pan konserwator, choć – jak słusznie uważa dr Kamil Zeidler, którego artykuł zamieściła niedawno “Rzeczpospolita” (1 lutego 2007) – miejsce po nim “stanowiłoby najbardziej atrakcyjną lokalizację inwestycyjną w tej części Europy i z pewnością wiele osób i innych podmiotów zyskałoby na podjęciu takiej decyzji”.
Zaczopowano newralgiczny splot słoneczny metropolii. Wystarczy spojrzeć na ścianę sąsiedniej pierzei z hotelem Polonia, aby uświadomić sobie, jak ten kwadrat mógłby wyglądać. Znajomy architekt mówi, że PKiN przypomina mu gigantyczną, kamienną maczugę, którą przygwożdżono upolowaną zwierzynę.Jakość rozwiązań urbanistycznych najlepiej weryfikuje życie. Jesteśmy właśnie świadkami trwającej ponad pięćdziesiąt lat urbanistycznej klęski. Nasze miasto nigdy nie zasymilowało narzuconego, sztucznego tworu. Do 1989 roku Warszawa nie wchłonęła PKiN jako części struktury, a dziś w warunkach tzw. wolności gospodarczej, jest jeszcze gorzej.Paraliż decyzyjny kolejnych ekip zasiadających w ratuszu, brak wizji, przyzwolenie na prowizorkę, stworzyły pole dla cwaniactwa i szemranych interesów. W centralnym punkcie europejskiej stolicy wytworzyła się subkulturowa enklawa. Najpierw “szczęki”, potem ohydne blaszaki MarcPolu, parkingi z kolczatkami odgrodzone bez ładu i składu ułożonymi krawężnikami i do tego spontanicznie powstały dworzec zamiejscowych mikrobusów. Wokół strzępy parku, alejki prowadzące donikąd i obsikane klomby pełne mieszkańców dworcowych kanałów. W to wszystko powtykane plansze z reklamami, prowizoryczne pawilony z tanim jedzeniem i wszechogarniający brud.
Po wypowiedzi Radka Sikorskiego, że pomnik Stalina należy zastąpić “warszawskim Central Parkiem” — odbywała się kolejna dyskusja o tym, czy w dalszym ciągu nad panoramą Warszawy ma dominować wybudowana w centrum stolicy komunistyczna, stalinowska budowla mająca przypominać Polakom o sowieckiej i komunistycznej wieloletniej zbrodniczej dominacji w Polsce.
Jednak architekt Czesław Bielecki uważa, że to nie sam Pałac jest problemem, ale to, co go otacza — pisze autor tego artykułu. — Mamy pomnik Stalina w środku Warszawy otoczony śmietnikiem — ocenił architekt i zarzucił władzom miasta, że te nie mają pomysłów na zagospodarowanie tej przestrzeni, głosu architektów, czyli specjalistów, z kolei nie słuchają. — Choć pałac jest zabytkiem, nie znaczy, że nic z nim nie można robić — podkreślił. — Od lat jestem promotorem zmiany znaku ideowego tej budowli. Przy bardzo niewielkich nakładach można zmienić go w muzeum komunizmu – wyjaśnił Bielecki. Jego zdaniem, wtedy Pałac nie byłby fałszywym symbolem Warszawy nowych czasów, ale symbolem polskiego zwycięstwa nad komunizmem.
Tak samo jak mające przypominać o rosyjskiej dominacji: ukończona w 1836 roku Cytadela, czy mająca być widoczną ze wszystkich punktów Warszawy — olbrzymia cerkiew ukończona w 1912 roku, a rozebrana tuż po pierwsze wojnie światowej. W Przeglądzie Prawosławnym jest opis budowy tej cerkwii:
20 maja 1912 roku sobór wyświęcono. A już cztery lata później przyszła propozycja oczyszczenia polskiej ziemi ze wszystkiego, co by przypominało Rosję, między innymi z warszawskiego soboru. Ale wtedy nie zdecydowano jeszcze o jego zburzeniu.
W roku 1920 nastroje antyrosyjskie osiągnęły szczyt. Rozgorzała dyskusja między zwolennikami zburzenia świątyni i jej zachowania. Padały argumenty o potrzebie zachowania historycznego charakteru placu, zaburzeniu komunikacyjności w tej części Warszawy.
W 1920 roku temat soboru podjął Sejm. I chociaż oficjalnie nie zdecydował o unicestwieniu świątyni, jej los był przesądzony.
— Architektura jest najbardziej sugestywnym wyrazem cywilizacji. Nie bez powodu jedziemy do Rzymu czy do Aten, żeby zobaczyć choćby resztki ruin, które przemawiają do nas jako żywy znak cywilizacji zachodniej. Patrząc na Forum Romanum czy na Partenon, nie tylko zaspokajamy naszą ciekawość, my wewnętrznie się odradzamy. Ale architektura może być też potężnym narzędziem ideologii. Rozumiał to doskonale Hitler, rozumiał to Stalin. Miasta miały przygnieść ludzi, a wręcz ich połknąć. Stąd z jednej strony niszczenie śladów przeszłości, a z drugiej monstrualizm tego, co nowe, a co spycha na plan dalszy zachowane pamiątki dawnej kultury i innych czasów. Pałac jest zbyt duży, aby można było udawać, że go nie ma. Pałac można tylko rozebrać.
Budowę Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina rozpoczęto w 1953 roku, a zakończono w 1955 roku. Wspólna uchwała Rady Państwa i Rady Ministrów PRL z 7 marca 1953 roku stwierdza, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina został tak nazwany „Dla uczczenia pamięci Wielkiego Wodza i Nauczyciela mas pracujących i jego wiekopomnych zasług dla Polski”.
Po 1989 roku wykuta w kamienu nazwa pałacu została jednak zasłonięta neonem, a później metalowymi płytkami — dlatego obecnie nazwisko patrona Pałacu im. Stalina nie jest widoczne. Jednak idącym śladami Putramenta komunistom ten pomnik ciągle rozświetla im ich „stalinowski rozum” oraz ich „ciemnotę, nędzę wiekową:
Niech w najdalsze, najuboższe wioski
dotrze Jego pomocne słowo.
Niech rozświetli rozum stalinowski
ciemnotę, nędze wiekową.
Rozświetlający stalinowskie rozumy pałac w stolicy, wybudowano na wzór sowieckich “7 sióstr”, których budowę rozpoczęto z rozkazu Stalina w 1947 roku. Szkoda, że stalinowskie zauroczenie architekturą socrealizmu wśród niektórych inspirowanych bolszewizmem i michnikowszczyzną kręgów ciągle trwa. Bowiem, decyzję o wpisaniu tego sowieckiego Pałacu na listę zabytków poparł szef Społecznej Rady Ochrony Dziedzictwa Kulturowego przy prezydencie Warszawy, prof. Andrzej Tomaszewski. Stwierdził on, że:
To wybitny przykład architektury socrealizmu. Nawet w dawnym Związku Radzieckim trudno znaleźć obiekty równie wysokiej klasy. We wnętrzach znajdziemy dzieła polskich artystów: malarstwo ścienne, meble projektowane m.in. przez Jana Bogusławskiego, ceramiczne żyrandole i szklane kinkiety z polskich hut.
Czy w Polsce rzeczywiście należy chronić nawet wysokiej klasy przykłady architektury sowieckiego socrealizmu? I za jaką cenę?
Niedawno, przeciwko rozbiórce protestował szef zarządu pałacu Lech Isakiewicz, dramaturg specjalizujący się w literaturze dziecięcej. Także wiceprezes zarządu pałacu Krzysztof Markowski, który stwierdził, że pałac „od 4 lat przynosi zyski”. Można jednak założyć, że jak dotychczas — to największe zyski osiągali z tego biznesu kolejni szefowie zarządu.
Poza tym, kto zrobił wyliczenia, jakie zyski miałoby całe miasto z tej najbardziej wartościowej lokalizacji w centrum — gdyby tego pomnika Stalina nie było. I jakie są straty? Kto to policzy?
____________________________________________________________________________
[Notka napisana kilka lat temu – trochę zmieniona]
PS. Notkę publikuję ponownie w związku z bolszewickimi obchodami rocznicy budowy tej sowieckiej maczugi nad Warszawą przez tow. bufetową oraz innych komunistyczno-bolszewickich politruków z PO. Czyli michnikowszczyzna znów świętuje świętuje swoje komunistyczno-bolszewicko-stalinowskie korzenie…
Zobacz także moją notke: “50 mln na remont pomnika Stalina, czyli sowieckiego stempla na mapie Warszawy”.
Bolszewickie obchody rocznicy budowy PKiN im. tow. Stalina: “Terlikowski: PKiN to symbol zniewolenia. Nie świętuje się rocznicy gwałtu!”, “Gazeta Michnika wraca do korzeni: z żołnierzy wyklętych robi bandytów, zachwala ‘fajny prezent od Stalina’…”
Płużański o gazecie Michnika: To towarzystwo wielokrotnie pokazywało, że woli okupantów Polski od Wyklętych
Tadeusz Płużański komentuje inicjatywę, by jedną z polskich autostrad nazwać „Autostradą Żołnierzy Wyklętych”. Pomysł już oprotestowany przez gazetę Michnika (link is external) staje się coraz głośniejszy.
— pisze Płużański
I zwraca się do Fedorowicza:
Płużański zwraca uwagę, że Wyklęci wciąż wielu środowiskom przeszkadzają.
Tropem Joanny Senyszyn, która nazwała ich bandytami, poszedł teraz Jan Widacki.
(…)
Całość: http://wpolityce.pl/polityka/259646-pluzanski-o-gazecie-michnika-to-towa..
Żebrowski o fetowaniu Pałacu im. Stalina: “Władza jest związana z poprzednim reżimem”. O gazecie Michnika: “Dla tego środowiska epoka stalinowska to był raj”.
Ta władza jest w jakiś sposób związana z poprzednim reżimem. Bardzo często są to związki rodzinne, albo partyjne
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl historyk Leszek Żebrowski, autor słynnego referatu „Trzy pokolenia ludzi UB” pokazującego związki rodzinne redakcji „Gazety Wyborczej” z Komunistyczną Partią Polski, Urzędem Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej.
wPolityce.pl: Władze Warszawy szykują się do hucznego świętowania „urodzin” Pałacu im. Józefa Stalina, zwanym dziś Pałacem Kultury i Nauki. Przecieramy oczy ze zdumienia?
CZYTAJ WIĘCEJ: Platforma Obywatelska wzywa do świętowania 22 lipca i uczczenia „urodzin” Pałacu im. Józefa Stalina. A za wzmiankę o „ZOMO” się obrażają… (link is external)
Leszek Żebrowski: Nie, nie przecieramy. To logiczne zachowanie tej władzy. To się dzieje od dawna, bo to są tak naprawdę zwolennicy poprzedniego porządku, choć oczywiście nie w takiej samej formie, jak to było. Nie ma wątpliwości, że jeśli ma być Muzeum Żołnierzy Wyklętych, to będzie też czczony Pałac im. Stalina. Specjalnie wpisano go do rejestru zabytków, aby twierdzić, że teraz już nic się nie da z nim zrobić.
Ale to przecież bzdura, bo skoro coś wpisano na listę zabytków, to można to też wypisać. Poza tym to nie był żaden „dar”. Sami musieliśmy go sobie „zafundować”. I to prawdopodobnie ściągnięto z nas więcej, niż to faktycznie kosztowało. Jest to szkaradne. Obejmuje pokaźny rejon Warszawy. Duża część tego budynku jest niewykorzystywana. Podziemia są zagrzybione, zabrudzone, śmierdzące.
Ja oczywiście tak prowokacyjnie powiedziałem o tym „przecieraniu oczu ze zdumienia”. Bo przecież sam pisałem teksty o tym, jak władze Platformy broniły jak niepodległości sowieckiego pomnika Czterech Śpiących.
(…)
Całość: http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/259644-zebrowski-o-fetowaniu-palacu-im…
Smród pałacu. “Chora idea aby w Sali Kongresowej zrobić muzeum komunizmu umarła śmiercią naturalną”
Wart Pac pałaca, a pałac Paca – dlaczego tak onegdaj rzeknięto na Litwie, trzeba pojechać tam żeby zrozumieć.
Trudno natomiast zrozumieć dlaczego stoi pośrodku naszej stolicy „wedding cake” – jak usłyszałem kiedyś od wizytującego Warszawę gościa z Anglii. Ze ślubem ma on niewiele wspólnego, bo było to małżeństwo na kocią łapę. Darczyńcę dawno już wyrzucono z mauzoleum, ale dar zajmuje najcenniejsze hektary miasta. Prześmierdł do imentu papierosowym dymem wessanym we framugi okiem i drzwi, ma niewielkie powierzchnie użytkowe, bo pokoje są malutkie – za to hole i klatki schodowe dominują.
Chora idea, by zrobić tam muzeum komunizmu umarła śmiercią naturalną. Teraz w umysłach ludzi z Ratusza powstał zamysł remontu Sali Kongresowej za 50 milionów złotych. Miejmy jednak nadzieję, że na ten cel pieniędzy zabraknie, bo trzeba przecież będzie łożyć na odbudowanie tęczy genderowej na placu imienia, którego w tym kontekście wymieniać się nie godzi.
Pośrodku bohaterskiego miasta stoi sobie obce ciało darowane przez tego, który kazał czekać za Wisłą na agonię Warszawy w 1944 roku. Nie pozwolił lądować za rzeką samolotom alianckim śpieszącym z pomocą. Lotnicy przylatywali z daleka i ginęli po drodze. Ginęli też mieszkańcy w piwnicach miasta. „Czerwona zaraza” tak pisał poeta. Bano się jej, ale i oczekiwano. Przyszło to w końcu ze wschodu i dokończyło dzieła. Potem zbudowano Pałac. Tak było.
Batiuszka zemścił się na Warszawie za rok 1920.
(…)
Całość: http://wpolityce.pl/polityka/184485-smrod-palacu-chora-idea-aby-w-sali-kongresowej-zrobic-muzeum-komunizmu-umarla-smiercia-naturalna
Zburzyć Pałac Kultury i Nauki! [im. tow. Stalina]
“W ostatnich miesiącach wiele samorządów gminnych zdecydowało o rozbiórce pomników sławiących Armię Czerwoną i jej żołnierzy (…) Wzywam więc władze Miasta Stołecznego Warszawy, aby uczciły 60. rocznicę oddania do użytku tego architektonicznego monstrum, mającego przypominać Polakom, że są niewolnikami Sowietów, decyzją o zburzeniu go” – domaga się rzecznik POKiN, dr Jerzy Bukowski. Chodzi o budowlę stojącą w centrum Warszawy i nazywaną Pałacu Kultury i Nauki.
_________________________________________________________________________
Tymczasem – jak informował portal niezalezna.pl – w 60. rocznicę powstania “daru narodu radzieckiego dla narodu polskiego”, stołeczny ratusz organizuje… huczny tygodniowy jubileusz.
__________________________________________________________
Cytowane za: http://m.niezalezna.pl/69101-zburzyc-palac-kultury-i-nauki
Ciekawe ile pieniedzy z podatków płaconych przez mieszkanców stolicy zbolszewizowana bufetowa przeznaczy na ten stalinowsko-bolszewicki, komunistyczny jubel dla bolszewicko-stalinowskich propagandzistów w PO i w “GWnie”?
Profesor Marek Chodakiewicz m.in. o “pałacu Stalina”.
Źródło cytatu
Bolszewia ze stołecznego ratusza!
Jacy kretyni mogli na to bolszewickie bydło głosować???
jednak tow. Stalin wychował sobie swoje stalinowskie małpy!!!
___________________________________________________________
Poniżej materiał z portalu niezalezna.pl
___________________________________________________________
Cytaty za: http://m.niezalezna.pl/69207-stoleczny-ratusz-zaprasza-swietujmy-rocznice-budowy-sowieckiego-osiedla-w-warszawie
Cytowane za: http://m.niezalezna.pl/69545-rozwalic-palac-kultury-co-nam-obca-przemoc-dala-noca-rozbierzemy