Pancernik „Potiomkin”, obok krążownika pancernego „Aurora” to jedna z ikon kominternowskiej rewolucji, czyli grabarza imperialnej Rosji. Wersja zmitologizowana, którą w Związku Sowieckim ikony te zostały otoczone, zastąpiła faktyczną historię tych okrętów.
Obecna notka ma za temat epizod losów pancernika „Potiomkin”, chyba bardziej kojarzony, choć i tak jest to mocno zapomniana historia, bo dotycząca wydarzeń podczas rewolty roku 1905, wszczętej we Flocie Czarnomorskiej Imperium Rosyjskiego. Na głównego bohatera został wykreowany najpotężniejszy pośród siódemki pancerników tej floty. Okręt ten nosił dumne miano „Książę Potiomkin Taurydzki” nadane mu na cześć księcia feldmarszałka Grzegorza Aleksandrowicza Potiomkina, wpływowego dworzanina carycy Katarzyny II i jej kochanka. Książę ów otrzymał do nazwiska rodowego honorowy przydomek „Taurydzki”, jako że w wyniku zwycięskiej wojny z osmańską Turcją, przyłączył Krym oraz polecił założenie portu wojennego w Sewastopolu. (Tauryda – kraj starożytnego plemienia Taurów).
W niniejszym tekście wykorzystałem wspomnienia Eugeniusza Romiszewskiego opublikowane w 1962 r. na łamach „Wiadomości” londyńskich.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Eugeniusz_Romiszewski_(1910%E2%80%931983)
Autor wspomnień to syn Eugeniusza Romiszewskiego, generała Wojska Polskiego. Podczas opisywanych wydarzeń 1905 r. Eugeniusz Romiszewski senior pełnił funkcję starszego lekarza na pancerniku Floty Czarnomorskiej “Jekaterina II” i był naocznym świadkiem opisywanych zdarzeń.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Eugeniusz_Romiszewski
*********************
Wrzenie rewolucyjne rozlewające się po kraju w wyniku masakry demonstrantów w Sankt-Petersburgu w styczniu 1905 r. („Krwawa niedziela”) jeszcze podgrzała klęska rosyjskiej Floty Bałtyckiej w starciu z flotą Imperium Wschodzącego Słońca w bitwie morskiej przy wyspach Cuszima w maju 1905 r. Ale agitatorzy z partii socjaldemo- kratycznej nie uzyskiwali znaczącego posłuchu pośród liczącej ponad 700 osób załogi tytułowego pancernika. Udało im się natomiast zrewoltować załogę innego,noszącego imię carycy, liniowca „Jekatierina II” i przejąć nad nim dowództwo. Termin buntu w całej Flocie Czarnomorskiej został wyznaczony na czas manewrów tej floty w lipcu 1905 r., które miały się odbywać z dala od usytuowanych w rejonie portu w Sewastopolu nadmorskich baterii artylerii fortecznej.
Pancernik „Potiomkin” przypłynął w rejon manewrów niedaleko miejscowości Oczaków (mierzeja Tendra), o tydzień wcześniej, aby przeprowadzić strzelania próbne. W zrewoltowaniu załogi okrętu dopomógł przypadek, czyli robaki, które zalęgły się w mięsie przeznaczonym na posiłki dla marynarzy. Może niektórzy pamiętają stosowne sceny z filmowej propagitki nakręconej w 1924 r. przez reżysera Siergieja Eisensteina. Efektem rewolty marynarzy podsycanej przez wspomnianych agitatorów było rozstrzelanie przez pluton egzekucyjny siedmiu oficerów z dowództwa okrętu, gdy marynarze tegoż oddziału, zamiast otworzyć ogień do buntowników, oddali strzały do wydającego komendy pierwszego oficera – kapitana II rangi Hipolita Iwanowicza Giliarowskiego oraz do głównego lekarza na okręcie – Siergieja Jegorowicza Smirnowa, a następnie do dowódcy pancernika – kapitana I rangi Eugeniusza Nikołajewicza Golikowa oraz do innych. 11 oficerów z kadry dowódczej, uciekających przed samosądem, wyskoczyło za burtę uratowało w ten sposób życie, gdyż znaleźli oni ratunek na pokładzie łodzi torpedowej. Po czym na maszt pancernika „Potiomkin” powędrował czerwony sztandar rewolucjonistów, zaś dowództwo nad okrętem objął jeden z głównych agitatorów i prowodyrów rebelii 26-letni młodszy podoficer Atanazy Nikołajewicz Matiuszenko, który skierował pancernik do portu w Odessie.
W Odessie trwały od dłuższego czasu demonstracje i zamieszki ludności, które przeradzały się w starcia z oddziałami Kozaków oraz policji. Wpłynięcie do portu potężnego okrętu wojennego z powiewającą rewolucyjną flagą na maszcie bardzo podniosło nastroje protestujących, czyli silnie podgrzało emocje i dało zrewoltowanym tłumom poczucie siły. Wyrazy solidarności kierowane przez marynarzy do ludności były odczytane jako deklaracja czynnego wsparcia w walkach. Zarówno marynarze (ok. połowę załogi stanowili analfabeci) jak i demonstrujący nie zdawali sobie sprawy, iż potężne działa pancernika, w tym główne baterie artyleryjskie kalibru 305 mm, są kompletnie nieprzydatne w miejskich walkach ulicznych. Demonstranci zaś praktycznie nie posiadali żadnego skutecznego uzbrojenia poza takim, które mogli pozyskać z ulicznej „infrastruktury” (bruk, deski, pałki, słupki, etc.).
Gdy na ogromnych, nadbrzeżnych schodach, wówczas zwanych „ryszeliowskimi” (na cześć gubernatora Odessy Armanda-Emmanuela du Plessis, ks. de Richelieu, który polecił je rozbudować, a którego pomnik wieńczy schody do dzisiaj. W czasach ZSRS zmieniono ich nazwę na „Potiomkinowskie”).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Armand-Emmanuel_du_Plessis
Ale kiedy Kozacy wzięli demonstrujących „w dwa ognie”, to marynarze z „Potiomkina” nawet nie zdołali wysłać kilkudziesięcioosobowego desantu zbrojnego w karabiny z arsenału pokładowego. Mogliby w ten sposób przegnać Kozaków blokujących zejście ze schodów na nabrzeże, czym otworzyliby drogę ucieczki dla demonstrantów zamkniętych w ogniowej pułapce. Liczbę ofiar odessyńskiej masakry, w tym dzieci, kobiet i starców liczono w tysiącach.
[Ten opis masakry na schodach to fikcyjna, choć przemawiająca do wyobraźni wersja wydarzeń, która została najwyraźniej zaczerpnięta z wersji filmowej; SO]
Tymczasem, dla poskromienia zbuntowanego pancernika wyruszyły do akcji pościgowej pozostałe, poza jednym, liniowce Floty Czarnomorskiej, bazujące w Sewastopolu. Tym wyjątkiem był pancernik „Jekaterina II”, którego załoga została już wcześniej zainfekowana rewolucyjnym wirusem i hardo odmawiała śpiewania hymnu „Boże caria hrani”. Zatem w pościg ruszyły pancerniki „Rościsław”, „Synopa”, „Trzej Święci”, „Dwunastu Apostołów” oraz „Jerzy Zwycięzca” (Georgij Pobiedonosiec). A na spotkanie eskadry pościgowej popłynął „Potiomkin”, którego załoga odczytała nieobecność „Jekateriny II” jako poparcie dla buntu i znak, że „Potiomkin” nie pozostanie osamotniony. A także liczyła, że do buntu dołączą załogi innych pancerników i również one wywieszą czerwone sztandary. Zatem „Potiomkin” odważnie wpłynął w szpaler okrętów eskadry pościgowej, które miały weń wycelowane baterie artylerii pokładowej i zignorował rozkaz do poddania się. Dowódca eskadry nie odważył się jednak wydać komendy do otwarcia ognia, gdyż nie był pewien reakcji swoich załóg. Istniało ryzyko, że załogi zareagują tak, jak wydarzyło się wcześniej na „Potiomkinie”. Wszak załogi te wiwatowały na cześć przepływającego przez szpaler eskadry buntownika. Ale tylko jedna z nich opuściła szyk eskadry i przyłączyła się do niego. Oto pancernik „Jerzy Zwycięzca” popłynął w ślad za „Potiomkinem”. Eskadra zawróciła z niczym do Sewastopola, zaś obaj buntownicy popłynęli na powrót do Odessy. Wobec tego, że do buntu nie przyłączył się nikt inny, entuzjazm załogi na „Jerzym Zwycięzcy” wygasł i pojawiła się chęć powrotu oraz ekspiacji za niewczesny wyskok. A gdy krótkotrwały buntownik zechciał obrać kurs powrotny na Sewastopol, zaś jego załoga poddać się pod osąd łaski i niełaski imperatora, wówczas załoga „Potiomkina” wycelowała swoją główną artylerię w defetystę i zagroziła, że jej użyje przy próbie wypłynięcia w morze. Wtedy załoga „Jerzego Zwycięzcy” wykonała niespodziewany manewr i osadziła swój okręt na mieliźnie. W taki oto sposób, nieoczekiwanie dla buntowników, „Potiomkin” począł stawać się coraz bardziej dokuczliwym kłopotem dla mieszkańców Odessy, w tym czasie spacyfikowanej już przez Kozaków. Nie mógł zaopatrywać się w węgiel niezbędny do pracy kotłów napędowych mających prawie 11 000 KM mocy. A potrzeba było dużej ilości węgla do pracy siłowni parowej na okręcie o wyporności 13,5 tys. ton. W inne niezbędne produkty typu żywność i woda załoga także nie mogła się zaopatrywać, toteż „Potiomkin” wyruszył po zaopatrzenie do rumuńskiego portu Constanza, gdzie spotkał się z odmową współpracy w każdym niezbędnym zakresie. Z Constanzy pancernik popłynął do Teodozji na Krymie, oczekując, że może tutaj uda się uzupełnić braki w zaopatrzeniu. Ale desant „potiomkinowców” wysłany do składu z węglem został odpędzony ogniem karabinowym kompanii piechoty, przygotowanej na tę okoliczność przez dowództwo lokalnego garnizonu. Niepowodzenie miało prozaiczny powód; otóż nie da się używać artylerii okrętowej pancernika do strzelania na dystansie właściwym dla ognia karabinowego. W rosnącej desperacji załoga „Potiomkina” skierowała okręt ponownie do Constanzy, gdzie otrzymała azyl, natomiast okręt powrócił do Floty Czarnomorskiej.
Ale na tym historia buntów we Flocie Czarnomorskiej bynajmniej się nie zakończyła w lecie 1905 r.
Kolejne wydarzenia są mało znane w porównaniu do medialnie wykorzystywanego epizodu na „Potiomkinie“, za to przebiegły one znacznie bardziej dramatyczne.
Za próbę buntu wymieniono składy załóg na pancernikach „Potiomkin”, „Gieorgij Pobiedonosiec” („Jerzy Zwycięzca”, a dosłownie: Jerzy Niosący/Przynoszący Zwycięstwo), „Jekaterina II” oraz transportowcu „Prut”, a „Potiomkin” jako prowodyr 12-dniowego buntu dodatkowo utracił swoją dotychczasową dumnie brzmiącą nazwę („Kniaź Potiomkin Taurydzki”) na rzecz pospolitego, chłopskiego imienia „Pantelejmon”.
W początkach listopada 1905 r., na redzie portu wojennego w Sewastopolu cumował długi rząd okrętów, a pośród nich także znane z poprzedniej części opowieści pancerne liniowce, a między nimi „Jekaterina II” i „Pantelejmon”. Agitacja rewolucyjna była szczególnie nasilona była w wojsku, w tym także w bazach morskich. Sewastopol zaś to baza wojennomorska otoczona przez osiedla garnizonowe, w których żyły rodziny marynarskie oraz rodziny robotników z obsługi portu i żołnierzy garnizonu. Ferment ogarniał również załogi okrętów, w tym część kadry oficerskiej, jak również członków ich rodzin. A także pracowników portowych, dokerów, magazynierów, innych robotników, etc., etc.
Przeprowadzane od wielu dni strajki i demonstracje miały za pretekst opresyjność systemu samodzierżawia, który w Sewastopolu uosabiał głównowodzący imperatorskiej Floty Czarnomorskiej – wiceadmirał Grzegorz Pawłowicz Czuchnin.
Detonatorem buntu w Sewastopolu były zdarzenia zaszłe w dniu 11 listopada 1905 r., gdy tłum robotników portowych, żołnierzy i marynarzy wiecował na placu pomiędzy koszarami floty a koszarami Pułku Brzeskiego, zaś lider mityngu, porucznik Piotr Pietrowicz Szmidt, który parę dni wcześniej podał się do dymisji jako oficer marynarki wojennej i otrzymał awans na kapitana 2-ej rangi we flocie handlowej, efektywnie przekonywał wciąż nowych żołnierzy do udziału w manifestacji. Gdy liczba żołnierzy, którzy, wymykając się z pobliskich z koszar dołączyli do wiecu, przekroczyła dwa tysiące, co spowodowało, że łączna rzesza manifestujących zaczęła zbliżać się do 10 tysięcy, admirał Czuchnin wydał rozkaz zablokowania wyjść z koszar 49 Brzeskiego Pułku Piechoty i 50 Białostockiego Pułku Piechoty, aby powstrzymać dołączanie się kolejnych żołnierzy do manifestacji.
Rozkaz do wykonania blokady otrzymał kapitan sztabowy Augustyn Augustynowicz Sztejn, odpowiadający za szkolenie żołnierzy w 50-tym Pułku Piechoty (którym dowodził Ernest książę Saksen-Altenbergski). W trakcie akcji jeden z żołnierzy tegoż pułku, niejaki K. Pietrow, postrzelił dowódcę oddziału mającego ustawić blokadę, czyli kapitana Sztejna oraz towarzyszącego mu kontradmirała Siergieja Pietrowicza Pisarewskiego. Kapitan zmarł w tym samym dniu z powodu niedopuszczania pomocy medycznej przez zrewoltowany tłum, natomiast rany odniesione przez admirała okazały się mniej groźne i udało mu się przeżyć jeszcze kilka lat. Rzecz jasna, sprawca strzelaniny znalazł schronienie pośród zrewoltowanego tłumu. Ulicami Sewastopola zaczęli rządzić rebelianci, zaś admirał Czuchnin wstrzymał się z podejmowaniem dalszych kontrakcji do czasu nadejścia posiłków wojskowych.
Nazajutrz delegacje wyłonione przez załogi okrętów zebrały się na nadbrzeżnych bulwarach i wybrały gremium wykonawcze o nazwie Komisja Marynarzy, które wystosowało do cara petycję z rozmaitymi żądaniami, wśród których wyróżniały się wprowadzenie tajnych wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego oraz wprowadzenie ośmiogodzinnego dnia pracy.
Władze nie zamierzały podejmować negocjacji z rebeliantami, ale starały się jak najszybciej uśmierzyć bunt. Admirał Czuchnin przewidując, iż nastroje pośród załóg okrętów floty w porcie sewastopolskim mogą skutkować nieposłuszeństwem, rozkazał wymontować kluczowe elementy zamków z dział artylerii okrętowej pancerników i krążowników. Części te zdeponował w silnie strzeżonym miejscu na lądzie.
Załoga jednego z krążowników, noszącego nazwę „Oczakow”, nie pozwoliła na rozbrojenie artylerii okrętowej. Tym samym „Oczakow” został okrętem flagowym rewolucyjnej flotylli, choć jeszcze nie było wiadomo, jak jest ona liczna i jakiej klasy okręty do niej należą . Na innych okrętach załogi wiecowały i głosowały za przyłączeniem się do buntu albo za zachowaniem wierności carowi. Na pancerniku „Rościsław” czerwony sztandar rewolucjonistów wędrował na maszt aż sześciokrotnie, aby w dniu 14 listopada definitywnie z niego zniknąć. „Rościsław”, którego dowództwo dało gwarancje lojalności, na rozkaz admirała Czuchnina otrzymał na powrót wymontowane wcześniej urządzenia konieczne dla artylerii okrętowej. I wtedy „Rościsław” wziął na cel buntowników. Podobnie stało się w przypadku załóg innych okrętów liniowych, które zadeklarowały wierność Imperatorowi.
Admirał Czuchnin z obawy, iż nastroje rewolucyjne mogą wpłynąć negatywnie na lojalność załóg okrętów podległej mu floty, skupił się na dopilnowaniu dyscypliny wśród obsługi artylerii nadbrzeżnej wyposażonej w podobnie potężne działa, co okręty liniowe. I stosownie do zaistniałych okoliczności rozkazał wycelować działa forteczne w zbuntowane okręty.
Wczesnym świtem w dniu 15 listopada 1905 r. oddziały wojskowe, które przyprowadził do Sewastopola wyznaczony do uśmierzenia buntu generał baron Aleksander Nikołajewicz Meller-Zakomielski, w oczekiwaniu na rozkaz do podjęcia akcji, obsadziły wszystkie kluczowe pozycje w mieście i w porcie.
Zbiegiem okoliczności części zamków do działobitni pancernika „Pantelejmon” (były „Potiomkin”) udało się w porcie przejąć buntownikom. Pozostawała jednak kwestia dostarczenia ich na pokład okrętu stojącego na kotwicy niedaleko nabrzeża.
Na krążowniku „Oczakoww trybie natychmiastowym” lejtnant Szmidt przejął dowodzenie nad buntem, po czym wywiesił sygnał „Dowodzę flotą – Szmidt”, następnie wysłał telegram do cara Mikołaja II Aleksandrowicza Romanowa informujący, iż Flota Czarnomorska wypowiada posłuszeństwo władzom wraz z żądaniem zwołania przez cara zgromadzenia konstytucyjnego w trybie natychmiastowym . W liście do swojej matki car skomentował depeszę słowami, że przywódcę rebelii trzeba będzie koniecznie rozstrzelać. W chwili wystosowania telegramu Szmidt nie miał żadnej pewności ile załóg i z jakich okrętów przyłączy się do buntu.
Do dnia 15 listopada do krążownika „Oczakow” dołączyło tylko kilka mniejszych jednostek, z których najsilniejszą pod względem możliwości bojowych był kontrtorpedowiec „Swiriepyj” (Wściekły). Ale kluczową rolę spełnić miała reakcja ze strony załóg pancerników. Zatem Szmidt przesiadł się na ten kontrtorpedowiec i popłynął wzdłuż redy, gdzie cumowało najwięcej okrętów, w tym kilka pancerników, nawołując ich załogi do przyłączenia się do rewolty i wciągnięcia na swoje maszty czerwonych sztandarów rewolucji.
Efekt tych starań był więcej niż mizerny. Odpowiedzi pozytywnych nie było, i tylko załoga pancernika „Pantelejmon”, dołączyła do buntu, chyba jedynie przez pamięć , że zaledwie w czerwcu tego samego roku okręt ten, jako „Kniaź Potiomkin Taurydzki”, był przywódcą krótkotrwałej i nieudanej rebelii. Jednak „Pantelejmon” miał swoją artylerię, póki co, bezużyteczną, gdyż potrzebne elementy zamków armatnich, jakkolwiek znajdowały się już w rękach rewolucjonistów, to przebywały wciąż na lądzie. Poza wszystkim sytuacja w listopadzie była dużo mniej korzystna. Obecnie okręty floty znajdowały się w zasięgu ognia artylerii nadbrzeżnej. Także spora część załóg, które brały udział w pierwszym buncie, nadal była więziona na zamienionym w pływające więzienie transportowcu „Prut” . Nieudany bunt czerwcowy i następujące po nim represje, mocno podłamały zapał załóg do następnej próby sił.
Ale dla Szmidta nie było już drogi odwrotu. Podpłynął na kontrtorpedowcu do transportowca „Prut”, gdzie uwolnił więźniów, natomiast oficerów z załogi „Pruta” i „Pantelejmona” zabrał w charakterze zakładników na pokład krążownika „Oczakow”. Teraz pozostało jedynie czekać na dostarczenie części do zamków armatnich dla „Pantelejmona” i liczyć na to, że potężne działa pancernika ostudzą zapał pozostałych okrętów do artyleryjskiego boju.
Gdy zbliżała się godzina druga po południu na wody portu wypłynął kuter „Prigodnyj” (Przydatny), na którego pokład załadowano potrzebne części do artylerii okrętowej pancernika.
Jako pierwsza otworzyła ogień kanonierka „Tierec” (Nacierający), której salwy posłały na dno kuter, a wraz z nim ostatnią nadzieję buntowników. W ślad za kanonierką rozpoczęły ostrzał baterie lądowe oraz artylerzyści z okrętów, które były lojalne wobec władz, w tym zwłaszcza pancernik „Rościsław”. Kontrtorpedowiec „Swirepyj” ruszył do szarży, chcąc zbliżyć się do „Rościsława” na odległość skutecznej salwy torpedowej, ale został zawczasu rozstrzelany zmasowanym ogniem z dział dwóch krążowników strzegących pancernika. W niedługim czasie z kontrtorpedowca pozostał jedynie kadłub pozbawiony wszystkich nadbudówek. Do walki włączył się krążownik „Oczakow”, którego główne działa kalibru 152 mm mogły dosięgnąć „Rościsława”. Ale „Rościsław” dysponował artylerią kalibru 254 mm, a ponadto do walki z „Oczakowem” włączył się kolejny pancernik „Tri Swiatitiela” (Trzej Święci), którego główne działa miały kaliber 305 mm, ponadto dwa krążowniki („Kapitan Sakien” i „Pamięć Merkurego”) oraz artyleria nadbrzeżnych fortów, zawczasu wycelowana w buntowników. Krązownik „Oczakow” zdołał wystrzelić jedynie 6 pocisków z posiadanego zapasu 260 sztuk amunicji do artylerii głównej, po czym zamienił się w tarczę strzelniczą, miażdżony kolejnymi salwami, pod którymi gęsto padali zabici i ranni. Na demolowanym celnym ostrzałem okręcie wybuchła panika, a szukający drogi ratunku członkowie załogi zaczęli skakać do wody. W wzmagającym się zamieszaniu oficerowie-zakładnicy wydostali się na pokład i wywiesili na maszcie biały obrus zabrany z mesy oficerskiej. Okręt-buntownik poddał się.
Szmidt, ranny w nogę, także skoczył do morza i znalazł ratunek na pokładzie pobliskiej łodzi torpedowej. Łódź próbowała ucieczki, ale strzały oddane przez „Rościsława” skutecznie wyperswadowały ten zamiar, a wtedy Szmidt został zaaresztowany. Po ewakuacji oficerów-zakładników kontynuowano ostrzał „Oczakowa” z jawnym zamiarem wybicia resztek zbuntowanej załogi. Zamiar się powiódł, gdyż z jej 400-osobowego stanu uratowano i postawiono przed sądem jedynie 40 osób. Zamieniony w pochodnię krążownik dopalał się przez całą noc, a nazajutrz jego wypalony wrak został odholowany na pełne morze i zatopiony. Natomiast porucznik Szmidt w marcu 1906 r. stanął przed plutonem egzekucyjnym, który, wykonując wyrok trybunału morskiego, rozstrzelał go. Poza nim rozstrzelano jeszcze trzech głównych liderów buntu.
[Imieniem porucznika Szmidta ponazywano w miastach Związku Sowieckim liczne ulice, place, skwery, instytucje publiczne etc.., jak tez wystawiono sporo upamiętniających jego postać pomników .
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A8%D0%BC%D0%B8%D0%B4%D1%82,_%D0%9F%D1%91%D1%82%D1%80_%D0%9F%D0%B5%D1%82%D1%80%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87 ]
Zderzenie mitu z realiami skutkuje konstatacją , że pancernik „Potiomkin”, uchodzący za jeden z głównych symboli rewolucji lat 1905-1907, nie oddał w jej sprawie ani jednego wystrzału ze swojej potężnej artylerii okrętowej.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Potiomkin_(1900)
Mnie by ciekawiły losy tych marynarzy z Patiokmina, któzy uzyskali azyl w Konstancji.
Mnie nie.