Wśród pedofili mamy b.duży procent pedofilii. Wśród polityków mamy b.duży procent polityczności. Wśród debili mamy b.duży procent debilizmu. Wśród nacjonalistów mamy b.duży procent nacjonalizacji. W przemyśle mamy b.duży procent przemyślności.
W opozycji mamy b.duży procent o-pozycjonowania. W środkach masowego przekazu mamy b.duży procent masowego przekazu. W internecie mamy w b.dużym procencie i ziarno i śmiecie. Wioska to beztroska. Miasto to ciasto. Wybory to podkory i podprogi. Wśrod zakochanych w tusku, hołowni, kamyszu i grecie thunberg mamy b.duży procent bibliotekarek, sąsiadek, sąsiadów, jednośladów i andrzejów mleczków, co nie musi mieć związku z problemem czytelnictwa, piśmiennictwa, ogrodnictwa czy gazownictwa. Wśrod zakochanych w Jarosławie (lub Suwerennej Polsce) mamy b.duży procent bibliotekarek, sąsiadek, sąsiadów, jednośladów, urzędników i gorących – auć! – patriotów, co nie musi mieć związku z niczym, prócz pogłowia idiotów. Wśród wybudowanych domów mamy b.duży procent niezamieszkałych. W słownikach soczystego slangu mamy b.duży procent słów trafnie opisujących rzeczy wistość. W głowie mamy b.duży procent tego, co nam włożyli, wkładają i będą wkładać, co nie musi mieć związku z tym, czy tego chcemy, czy nie.
Wśród wierzących w pandemie, ocieplenia i konieczność wojen (zimnych i gorących) oraz wierzących, że na wojnach nikt nie zarabia ;) – mamy duży procent porządnych obywateli.
W dialogu mamy b.duży procent nałogu.
Kończę, bo zaczynają transmisję z debaty Hrabiego z Wiśniewską z przewidzianym zakłóceniem panelu i paneli przez zapłakaną Hrabinię.
“Niewinne serce miała hrabinia
I takąż duszę pieską-niebieską,
A on był gałgan i straszna świnia
I pitygrylił sie z tą Wiśniewską
Biedna hrabinia łzami płakała
Z ciągłej żałości wyschła na deskę
I na kolanach męża błagała:
Odczep się draniu od tej Wiśniewskiej!
Próżno chodziła z hrabią na udry
Na próżno klęła swą dole pieską
On ciągle ganiał do tej łachudry
I szeptał czule: O Ty Wiśniewsko!”
Jurandot z getta, lecz dość spolszczony
Cichy spokojny, w guście swej żony
Do Mickiewicza tylko trzy zgłoski
brakuje w wierszach, lecz to pogłoski
Humorem tryskał, piosenki pisał
Funkcje sprawował, czasem odpisał
na list partyjny, rzucił dwa słowa,
uśmiech wywołał i czasem w głowach
zamazał ślady w smutnej pamięci
diabeł go cenił, lecz wszyscy święci
ze smutkiem pili gorycz złej chwili
Literat znany na stanowisku
czasem dogryzał imperialistom
Wrzuciłem jako ciekawostkę, nie po to, aby mu dogryzać. Był zdolnym satyrykiem. A tu dla koneserów:Link
Zastosowałem tę piosnkę jako swego rodzaju anonimowe “skrzydlate słowa” i wbrew intencjom autorskim bez odniesień do przyśpiewki biesiadnej. Zrobiłem z niej alegorię socjologiczną :).
A wycinek gazetowy ciekawy. Żeromski jako “satyryk antyimperialistyczny” :). A przecież “Na probostwie w Wyszkowie” ukazało się już w 1930 r…
No cóż, takie były polskie dwudziestowieczne losy, że koszerny, często utalentowany “cukier p. Marchlewskiego” raz nam wwozili, raz bywał “zostawiony przezeń w popłochu ucieczki” – by użyć zwrotu Żeromskiego z w/w “Na probostwie”. Raz odrzucali, raz przygarniali (np. Tuwim) lub próbowali zawłaszczać.
Warto tu przypomnieć – korespondujący z moją alegorią – świetny fragment z “Na probostwie w Wyszkowie”, brzmiący jakby opisywał lata 1989-1990, lub… 2023 r.:
“Zachodzi pytanie, jakim się to mogło stać sposobem, że, jak niegdyś carscy komisarze, tak obecnie sowieccy komisarze, znaleźli drogę do naszych miast i wsi, do naszych kościołów, domów i skarbów sztuki? Jakim się to stało sposobem, że zarówno tamci, jak ci, to tu, to tam znaleźli posłuch u naszego ludu?
Trzeba to wyznać otwarcie i bez osłony, że lenistwo ducha Polski, cudem z martwych wskrzeszonej, ściągnęło na tego ducha batog bolszewicki. Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczowstwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Wszystka wzniosłość, poczęta w duchu za dni niewoli, zamarła w tym pierwszym dniu wolności. Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie, jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne. Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi, czy najsprytniejsi w partii, lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.”
Tak, czytałem kiedyś ten fragment, ale dziś jeszcze bardziej poraża swoją smutną aktualnością.
Nie wiem co mnie napadło z tym Jurandotem, dlaczego skupiłem na nim swoją uwagę. Być może wolałem już o nim i na nim się skupić niż na “narodzie”.
Wierszyk o Jurandocie świetny :).
I to gorzkie “dość spolszczony”…
Pozdrawiam
Dla koneserów.
Po warsiawsku i wokalnie.
ballada o wisniewskiej
Żeromski jako “satyryk antyimperialistyczny” :). A przecież “Na probostwie w Wyszkowie” ukazało się już w 1930 r.
W wycinku jest mowa o innym Żeromskim, Tadeuszu (1900-1977). Był on przedwojennym tekściarzem kabaretowym i aktorem teatralnym. Przed samą wojną został nawet dyrektorem teatru Ateneum. Po wojnie pisywał nadal teksty piosenek i działał w ZAIKSie. To on napisał tekst do słynnego romansu “Przy kominku” oraz starą piosenkę śpiewaną m.in. przez Fogga, przy której w moim pokoleniu płakały rzewnie wszystkie matki: “O matce pieśń to pieśń przez łzy to pieśń bez słów / to cały świat, dziecinnych lat/ wskrzeszony znów / To matko sny że jesteś znów tak blisko / Jak wówczas gdy czuwałaś nad kołyską”. https://staremelodie.pl/piosenka/788/Piesn_o_matce
oraz starą piosenkę śpiewaną m.in. przez Fogga, przy której w moim pokoleniu płakały rzewnie wszystkie matki: “O matce pieśń to pieśń przez łzy to pieśń bez słów / to cały świat, dziecinnych lat/ wskrzeszony znów / To matko sny że jesteś znów tak blisko / Jak wówczas gdy czuwałaś nad kołyską”.
Dziękuję łotrze za przypomnienie i oczywiście popłynęły mi łezki. Melodia tak ckliwa, że serce się kraje , ale nijak nie pasuje do obecnych czasów i z tego powodu jest mi jeszcze bardziej przykro. Niby zwykła piosenka.
Dzięki za korektę :), za szybko czytałem.
Ale nie ma tego złego… Dzięki tej swojej oszybce odświeżyłem sobie “Na probostwie”.
Pozbawiają nas podstawowych słów opisu świata. Stado przecież nie ma prawa porozumiewać się inaczej, jak beknięciami, ryknięciami, mrukami, mlaskaniem. Nie ma już więc słów kobieta, mężczyzna. Za powiedzenie do uczennicy “ona” kara dyscyplinarna, bo dziecię akurat ma dzień parzysty i czuje się “nim” a nie “nią” więc skarga do dyrekcji o stygmatyzowanie. “Matka” też odchodzi do lamusa, bo zamiast tego jest “rodzic 1” lub “2”, nie mówiąc o kołysce. To chyba stąd te łzy.
Zawszeć jakaś korzyść :-))
Spontaniczny. Bez weny? Na jawie? 13-zgłoskowiec…no, prawie ;-)