W związku z doniesieniami medialnymi o sugestii Ojca Świętego Franciszka, jakoby należało zmodyfikować fragment modlitwy „Ojcze Nasz”, portal Polonia Christiana poprosił Księdza Profesora o komentarz.
Wszelkie sugestie dokonywania zmian w modlitwach należy przyjmować z ogromną ostrożnością. Może się bowiem okazać, że za postulatem zmiany w jednej modlitwie pójdą żądania kolejnych zmian, aż po zmiany w samym Credo. To niebezpieczeństwo jest realne, także i dlatego, że zwolennikom politycznej poprawności, mówiąc najdelikatniej, nie wszystko się w chrześcijaństwie podoba.
Jeśli chodzi o tę konkretną sprawę, czyli treść modlitwy „Ojcze Nasz”, najlepiej wrócić do Ewangelii.
Jest to Modlitwa Pańska, bo nauczył jej nas sam Pan Jezus, a więc stoi za nią Jego autorytet. Powiedział: „Kiedy się modlicie, mówcie”. Słowa tej modlitwy ważą więc bardzo wiele i trzeba się pilnie starać, żeby w rozmaitych językach, gdy ją tłumaczymy, wiernie wyrazić treść oryginału.
Oryginał modlitwy, który zachował się w kanonie Nowego Testamentu, jest w języku greckim. Zawiera najpierw wezwanie, niejako „adres”, czyli: „Ojcze Nasz, któryś jest w Niebie”, a następnie siedem próśb. Przedostatnia brzmi po grecku: „Kaí mē eisenénkes hēmás eis peirasmón”.
Słowo „peirasmós” w biblijnym języku greckim oznacza „próbę”, i „doświadczenie”, a także „pokusę”. Po polsku można tę prośbę przetłumaczyć: „I nie wystawiaj nas na próbę”, co znaczy: Boże, nie wystawiaj nas na próbę, z której nie wyszlibyśmy zwycięsko, a jeżeli ją dopuszczasz, daj nam moc do jej przezwyciężenia.
Ta grecka modlitwa z Nowego Testamentu została już w starożytności przełożona na język łaciński. Po łacinie ów werset brzmi: „Et ne nos inducas in tentationem”.
Mamy tutaj wyrażenie „temptatio”, które w języku łacińskim ma dwa zasadnicze znaczenia, a mianowicie „próba” i „pokusa”. Pochodzi od czasownika „tempto”, który ma podstawowe znaczenie „macać”, „dotykać”, a stąd „próbować”, „wystawiać na próbę” i „(wy)badać” oraz „wieść na pokuszenie”, „przerobić”. W tradycyjnym brzmieniu Modlitwy Pańskiej, jakie mamy w języku polskim oraz w innych językach, słuchać drugie znaczenie.
„Et ne nos inducas in tentationem” zostało więc w dawnym języku polskim przetłumaczone jako: „I nie wódź nas na pokuszenie”. Ten przekład może sugerować, że tym, kto nas wodzi na pokuszenie, czyli kusi, jest Bóg, co jest teologicznie niepoprawne. Jednak staropolskie „pokuszenie” znaczyło również „próba”, „trudne doświadczenie”.
Mając na względzie oryginalny, grecki sens „Nie wystawiaj nas na próbę”, nasuwa się pytanie: Czy Bóg może nas wystawiać na próbę?
A co z takim fragmentem wobec tego?
Mt 4:1 bp “Wtedy Duch zaprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła.”
Tutaj słowo Duch (i to napisany wielką literą) wyraźnie wskazuje na Ducha Świętego (a Duch Święty też tak samo jest Bogiem), który… prowadzi Jezusa na pustynie, aby był kuszony… Dlaczego nie przyjąć takiej możliwości, w której to Bóg może wystawiać nas na próbę pokus? Oczywiście, że to nie Bóg kusi, ale Bóg może dopuszczać kuszenie, jak i może nas od pokuszenia uchronić.
Niestety czcigodny ksiądz prof. Chrostowski wyraźnie nie sprostał zadaniu. Napisał wiele i nie wyjaśnił wcale istoty rzeczy. Potknął się był na tym również czcigodny ksiądz Stanisław Małkowski, kiedy zaproponował zmianę, na : “nie dopuść abyśmy ulegli pokusie”.
Wyjaśniam: obydwie wersje są jak najbardziej poprawne, ale logicznie różnią się treścią w sposób zasadniczy!!
Otóż: wersja “i nie wódź nas na pokuszenie” oznacza, że w ogóle nie życzymy sobie pokus od Stwórcy, który jest kreatorem naszej rzeczywistości, to wersja najlepsza dla ludzi bojących się jakichkolwiek pokus, szczególnie gdy nie mają wsparcia osób bliskich, czy wsparcia jakichś wspólnot. Rzecz jest banalnie prosta, pokusą może być byle co. Przykładowo pokusą są niewielkie pieniądze z ciężkiej pracy, niejeden ma pokusę by je przepić. Gdy poprosi o oddalenie od niego wszelkich pokus, to bardzo prawdopodobne jest, że nie otrzyma tych pieniędzy zarobionych ciężką pracą. Tego typu pokus, które dla jednych mogą być pokusami a dla innych nie są w ogóle pokusami, może być mnóstwo.
Z kolei gdy się modlicie wersją “nie dopuść abyśmy ulegli pokusie”, to jest możliwa sytuacja, że macie problemy finansowe, zagracie w totolotka i wygracie główna wygraną. Bo nie prosicie o oddalenie wszelkich pokus, a jedynie o to by im nie ulec, zatem macie szansę na miliony i prosicie tylko o to by nie upaść gdy się pojawią.
To są takie zgrubne przykłady, ale istota rzeczy jest jasna, gdy się je zrozumie. Jeden uczeń Pana naszego Jezusa Chrystusa będzie zatem wolał tę wersję a inny drugą i jest to w porządku. Kto się boi pokus, wybierze “i nie wódź nas na pokuszenie”. Z kolei mając liczną rodzinę, potrzebujemy środków na utrzymanie i siłą rzeczy narażamy się na liczne pokusy związane z większymi pieniędzmi. Oczywiście nie tylko pieniądze są pokusami, to tylko bardzo skromny przykład. Pokusami są sytuacje towarzyskie, wyjazdy, urlopy, koledzy, praca, hobby, itd., itp,., miliony spraw, rzeczy i sytuacji.
Proponuję przeczytać komentarz, który jest tuż przed pańskim