Poczet ideologów lewicy. Od Woltera do fürhera.

lewicowy faszyzm_m

Jest 11-ty lipca 1791 roku. Trzeci rok trwania krwawego przewrotu znanego jako rewolucja francuska. Mordercy pod sztandarami, na których widnieją słowa: “Wolność, Równość, Braterstwo – albo śmierć”, z wielką pompą i paradą przenoszą zwłoki martwego już od jedenastu lat Françoisa-Marie Aroueta do Panteonu, miejsca pochówku wybitnych Francuzów. Kim jest ów Arouet? Czym sobie zasłużył na zaszczyt ponownego pochówku przy wtórze… (Bo ja wiem, na czym oni mu tam grali? Nie na organach, bo kościoły raczej palili.  Pewnie na jakichś trąbach). A więc niech będzie – ponownego pochówku przy wtórze trąb orkiestry wojskowej?

Jedno wiadomo na pewno.

Jak lewactwo kogoś honoruje – musi być, że jakiegoś łajdaka chowają.

Istotnie. François-Marie Arouet znany jest do dziś, jako Wolter.

Kroczący za zwłokami nieświętej pamięci Woltera rewolucjoniści byli zapewne przekonani, że mają przed sobą wielkiego francuskiego filozofa, myśliciela, wielkiego ateistę i humanistę, piewcę pojęcia tolerancji. To czego być może nie wiedzieli, to to, iż rzeczony Wolter był jednym z dwudziestu najbogatszych rentierów Królestwa, które właśnie obalili!

Na czym się nasz antybohater tak ładnie dorobił?

Na handlu niewolnikami!

Jak mówią wiarygodne źródła* Wolter objął udziały w pewnej firmie z Nantes, która takim właśnie procederem się zajmowała. Nie tylko mu to nie przeszkadzało, ale z jego licznych wypowiedzi wynika, że Murzynów traktował jako podludzi! Wolter symbol francuskiego oświecenia, wniósł swój własny doniosły wkład w narodziny rasizmu!

Dowodów na powyższe można w dziełach i listach Aroueta znaleźć bez liku. Jednym z nich jest mało znane dziełko: Traktat o metafizyce (1734), w którym Wolter opisuje filozofa-Marsjanina, przybywającego na ziemię z zamiarem poznania czym są ludzie. Najpierw trafia do kraju afrykańskiego, gdzie napotka mieszkających tam Murzynów, a potem do Indii Wschodnich. Różnice w wyglądzie pozwalają mu dojść do wniosku, że istnieją dwa gatunki ludzi – “grzywiasty żółty i owłosiony murzyński”. Napotykając w swej wędrówce po ziemi na białych ludzi, wolterowski bohater

powiększa ilość gatunków do trzech. W końcu Wolter wprost mówi, że: “gatunek ludzki rządzi się tymi samymi prawami, co świat roślinny, podobnie jak grusze, sosny, dęby, morele nie wywodzą się z jednej rośliny, tak i biali (…), czarni(…), żółci(…), oraz ludzie o gładkich twarzach nie wywodzą się od jednego człowieka”.**

W innym miejscu Wolter pisze:

“tylko ślepy mógłby mieć wątpliwości co do tego, że Biali, Murzyni, Albinosi, Hotentoci, Lapończycy, Chińczycy i Amerykanie należą do zupełnie innych ras”***

Powyższe uwagi nie są w dziełach Woltera odosobnione, nie są rzadkością. Opisują dokładnie jego opinię na ten temat. W całkowitej opozycji do tego co ZAWSZE mówił Kościół, który ZAWSZE był zdania, że wszyscy ludzie pochodzą od wspólnego przodka i nie ma między ludźmi różnic rasowych, Wolter był zwolennikiem teorii poligenicznej, zakładającej pochodzenie różnych “ras” ludzi, od różnych przodków.

 

Kolejna cecha wspólna łącząca Woltera i nazistów, to antysemityzm.

Wiemy już, że uważał on Murzynów za rasę niższego rzędu, a w Szkicu o obyczajach  zestawił Żydów z Murzynami dochodząc do wniosku, że jedni i drudzy są gorsi od Europejczyków.****

 

Współcześni lewacy chyba o tym nie wiedzą, stawiając Woltera, jako wzór cnót wszelakich, czyniąc z niego swojego mistrza i mentora. Dziś Wolter znany jest głównie z dwóch rzeczy.

Po pierwsze, lewactwo upodobało sobie Woltera, ponieważ uważa go za autora słów:

“Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia.”

Wolter, oczywiście, niczego podobnego nie powiedział. (A już najmniej był skłonny do bronienia kogokolwiek…) To zdanie wymyśliła niejaka Evelyn Beatrice Hall, zamieszczając je w fabularyzowanej biografii Woltera.

Bardziej zorientowane historycznie lewactwo ceni sobie Woltera za jego wrogość do religii katolickiej, przypisując mu również wybitną tolerancję, którą streścić można w okrzyku-zawołaniu, którego jest autorem:

“Ecrasez l’infâme”, co oznacza: zmiażdżcie nikczemność i odnosi się do Kościoła Katolickiego.

Można by powiedzieć: szczyt tolerancji…

 

Brutalna prawda jest taka: mało tego, że antybohater mojej notatki nie jest wart stawiania na piedestał, cytowania i podziwiania, czy nauczania o nim w szkołach, ale w zasadzie każdy przyzwoity i honorowy człowiek, gdyby dziś mógł spotkać rzeczonego pana Aroueta na ulicy, mógłby posłużyć się słowami sienkiewiczowskiego Kmicica i powiedzieć mu tak:

– Tedy słuchajże mnie, panie Wolter, jesteś szelma, zdrajca, łotr, rakarz i arcypies! Masz dosyć, czyli mam ci jeszcze w oczy plunąć?

 

Drugiego antybohatera tej notatki, Hitlera próbuje się dziś “przypiąć” wszystkim, których poglądy nie podobają się lewactwu. Lewactwo próbuje w ten sposób pozbyć “niewygodnego świadka”, próbuje wyprzeć ze świadomości – w tym z własnej – że nazizm, hilteryzm i wszystkie zbrodnie z niego wynikające nie wzięły się nagle znikąd, ale mają konkretne korzenie sięgające oświecenia. Że podwaliny pod XX-to wieczny rasizm i holocaust położyli tacy idole współczesnej lewicy, jak Wolter, Hume, Buffon, Locke, Hegel, Diderot…

 

Szanowni Czytelnicy!

Nigdy, pod żadnym pozorem nie dajcie sobie wmówić, że Hitler miał cokolwiek wspólnego z prawicą.

Jak każdy lewicowiec był zaprzysięgłym wrogiem Kościoła. Wbrew odwiecznemu i niezmiennemu stanowisku Kościoła, podobnie jak “myśliciele” oświeceniowi, dzielił ludzi wedle ich wyglądu na lepszych i gorszych, a tym gorszym, przyszykował straszny los…

 

Szanowna lewico!

Pogratulować idoli…

 

 

Lech Mucha

 

P.S.

Zupełnie słusznie potępia się talibów, niszczących na Bliskim Wschodzie starożytne dzieła sztuki, a przecież paląc kościoły, niszcząc chrześcijańskie zabytki i dzieła sztuki, tak samo, dokładnie tak samo, postępowali miłośnicy tolerancji, wyznawcy Woltera, piewcy wolności, równości i braterstwa (albo śmierci), oświeceni rewolucjoniści francuscy, pierwsi lewacy.

 

* L.Poliakow, Historia antysemityzmu, tII, dz.cyt. str34.

** Wolter, Scritti filosofici, oprac. P.Serini Laterca, Bari, 1962, t.I, s. 131-133.

*** Wolter, Saggio suicostumi e leo spirito delle nazioni, Club del Libro, Mediolan, 1966, t.4, I, s. 25-26.

**** M. Ghiretti, Storia dell’antigiudaismo e dell’antisemittismo, Bruno Mandadori, Mediolan 2002.

___________________________________________________________________________

Grafika w ikonie wpisu: fragment okładki polskiego wydania książki “Jonasza Goldberga Liberalny Faszyzm”

O autorze: Lech -Losek- Mucha

Pogodny, uczciwy, inteligentny, leniwy (bardzo), konserwatysta, nieprzejednany antykomunista. Mężczyzna, katolik, mąż i ojciec. Zawodowo - chirurg, amatorsko - muzyk, pisarz, płetwonurek, motocyklista...