Myśl dnia
Lewis Carroll
Dwaj świadkowie, uczestnicy męki i chwały ich Pana
Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła.
A gdy dopełnią swojego świadectwa, Bestia, która wychodzi z Czeluści, wyda im wojnę, zwycięży ich i zabije. A zwłoki ich leżeć będą na placu wielkiego miasta, które duchowo zwie się: Sodoma i Egipt, gdzie także ukrzyżowano ich Pana. I spośród ludów, szczepów, języków i narodów przez trzy i pół dnia oglądają ich zwłoki, a zwłok ich nie zezwalają złożyć do grobu. Wobec nich mieszkańcy ziemi cieszą się i radują; i dary sobie nawzajem będą przesyłali, bo ci dwaj prorocy mieszkańcom ziemi zadali katuszy.
A po trzech i pół dniach duch życia z Boga w nich wstąpił i stanęli na nogi. A wielki strach padł na tych, co ich oglądali.
I posłyszeli donośny głos z nieba do nich mówiący: «Wstąpcie tutaj». I w obłoku wstąpili do nieba, a ich wrogowie zobaczyli ich”.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 144,1a i 2bc.9-10)
Refren: Błogosławiony Pan, Opoka moja.
On moje ręce zaprawia do walki, *
moje palce do bitwy.
On mocą i warownią moją, *
osłoną moją i moim wybawcą.
Boże, będę Ci śpiewał pieśń nową, *
grać Ci będę na harfie o dziesięciu strunach.
Ty królom dajesz zwycięstwo, *
Tyś wyzwolił sługę Twego, Dawida.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Por. 2 Tm 1,10b)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus śmierć zwyciężył,
a na życie rzucił światło przez Ewangelię.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 20,27-40)
Uduchowione życie zmartwychwstałych
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Jezus im odpowiedział: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.
A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa «Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.
Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: „Nauczycielu, dobrze powiedziałeś”, bo o nic nie śmieli Go już pytać.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Dążąc ku zmartwychwstaniu
Życie wieczne, do którego zdążamy, będzie zupełnie inne od tego, którym żyjemy tu, na ziemi. Dzięki zbawczej łasce Chrystusa i my staniemy się synami zmartwychwstania i będziemy kochać wszystkich i bezgranicznie, jednak bez posiadania nikogo wyłącznie dla siebie. Do takiej bezinteresownej miłości dojrzewamy poprzez nasze ziemskie życie. O niej w sposób szczególny przypominają nam kapłani i osoby konsekrowane. Oni już tutaj starają się żyć miłością, którą będziemy sobie wszyscy okazywali w niebie.
Jezu, dziękuję Ci, że powołujesz mnie do miłości! Proszę, abym potrafił kochać w sposób coraz bardziej wolny, bez dominacji, zaborczości, egoizmu.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
Św. Justyn (ok. 100-160), filozof, męczennik
Traktat o Zmartwychwstaniu, 8
„On nie jest Bogiem umarłych lecz żywych”
Ciało jest cenne w oczach Boga, wolał je nad wszystkie swoje dzieła i jest więc normalne, że je zbawia… Czyż nie byłoby absurdem, że to, co stworzył z takim staraniem, co Stworzyciel uważa za najcenniejsze z całej reszty, obróciło się w nicość?
Kiedy rzeźbiarz lub malarz chcą utrwalić dzieła, które stworzyli na swoją cześć, odnawiają je, jak tylko są one uszkodzone. Czy Bóg mógłby znieść, że jego dobro, jego dzieło zostaje zniweczone? Nazwalibyśmy „robotnikiem nieużytecznego” tego, który budowałby dom, aby go następnie zniszczyć lub pozwoliłby mu niszczeć, kiedy można go odnowić. W ten sam sposób, czy nie oskarżalibyśmy Boga, że stworzył ciało na próżno? Ależ nie, Nieśmiertelny taki nie jest; ten, który z natury jest Duchem wszechświata nie może być nierozsądny!… Zaprawdę, Bóg wezwał ciało do powtórnych narodzin i obiecał mu życie wieczne.
Bo tam, gdzie zwiastuje się Dobrą Nowinę o zbawieniu człowieka, zwiastuje się ją również dla ciała. Kimże jest człowiek, jeśli nie istotą żywą, obdarzoną rozumem, złożoną z duszy i ciała? Czy sama dusza może być człowiekiem? Nie, jest ona duszą człowieka. Nazwie się „człowiekiem” samo ciało? Nie, mówi się przecież ciało człowieka. Jeśli więc żaden z tych elementów nie może sam tworzyć człowieka, to zjednoczenie tych dwóch nazywa się „człowiekiem”. Otóż Bóg powołał człowieka do życia i do zmartwychwstania nie jakąś część jego, ale człowieka w całości, to znaczy ciało i duszę. Czy nie byłoby więc absurdem, żeby jedno było zbawione bez drugiego, podczas gdy oba egzystują w tej samej rzeczywistości?
http://www.zyjewangelia.net/
**********************************************
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=RULZMO78sAQ
**********************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Zasadniczym dokumentem, którym dysponujemy, jest pochodzący z V w. opis jej męczeńskiej śmierci. Według niego Cecylia była dobrze urodzoną Rzymianką. Przyszła na świat na początku III w. Była ponoć olśniewająco piękna. Według starej tradycji z miłości do Chrystusa złożyła ślub czystości, chociaż rodzice obiecali już jej rękę również dobrze urodzonemu poganinowi Walerianowi. W przeddzień ślubu Cecylia opowiedziała narzeczonemu o swym postanowieniu i o wierze chrześcijańskiej. Gdy Walerian chciał ujrzeć anioła, który miał stać na straży czystości Cecylii, ta odpowiedziała: “Ty nie znasz prawego Boga; dopóki nie przyjmiesz chrztu, nie będziesz go mógł ujrzeć”. W ten sposób pozyskała Waleriana dla Chrystusa. Zaprowadziła go w tajemnicy do papieża św. Urbana I. Ten pouczył Waleriana o prawdach wiary i udzielił mu chrztu. Gdy wrócił do domu Cecylii, ujrzał ją zatopioną w modlitwie, a przy niej stojącego w jasności anioła w postaci młodzieńca, który trzymał w ręku dwa wieńce – z róż i lilii. Anioł włożył je na głowę Waleriana i Cecylii, mówiąc: “Te wieńce przez zachowanie czystości zachowajcie nietknięte, bom je wam od Boga przyniósł”.
Walerian przyprowadził do papieża także swego brata, Tyburcjusza. On również przyjął chrzest. Gdy wszedł do mieszkania Waleriana, uderzyła go przedziwna woń róż i lilii. Walerian wyjawił mu znaczenie tego zapachu.
Wkrótce potem wybuchło prześladowanie. Skazano na śmierć Waleriana i Tyburcjusza. Kiedy namiestnik-sędzia, Almachiusz, dowiedział się, że Cecylia jest chrześcijanką i że zarówno własny majątek, jak i majątek Waleriana rozdała ubogim, kazał ją aresztować. Żołnierze, oczarowani jej pięknością, błagali ją, by nie narażała swego młodego życia i wyrzekła się wiary. Cecylia odpowiedziała jednak: “Nie lękajcie się spełnić nakazu, bowiem moją młodość doczesną zamienicie na wieczną młodość u mego oblubieńca, Chrystusa”. Pod wpływem jej odpowiedzi miało nawrócić się 400 żołnierzy, których przyprowadziła do św. Urbana, by udzielił im chrztu.
Sędzia, urzeczony jej urodą, błagał ją również, by miała wzgląd na swoją młodość. Gdy Cecylia nie ustępowała, próbował zmusić ją do wyparcia się wiary stosując męki. Kazał zawiesić ją nad ogniem w łaźni i dusić ją parą. Cecylia zaś cudem Bożym zamiast duszącego dymu czuła orzeźwiający ją powiew wiatru. Rozgniewany namiestnik kazał ją wtedy ściąć mieczem. Kat wszakże na widok tak pięknej i młodej osoby nie miał odwagi jej zabić. Trzy razy ją uderzył, ale nie zdołał pozbawić jej życia. Płynącą z jej szyi krew zebrali ze czcią chrześcijanie jako najcenniejszą relikwię. Po trzech dniach konania Cecylia oddała Bogu ducha.
Ciało św. Cecylii, w nienaruszonym stanie, w pozycji leżącej, lekko pochylone ku ziemi odkryto dopiero w 824 r. w katakumbach św. Kaliksta, a następnie na polecenie papieża św. Paschalisa I złożono w bazylice jej poświęconej na Zatybrzu. Bazylika ta stoi na miejscu, w którym Cecylia zamieszkała niegdyś ze swym mężem. Wybudowano ją w IV w.
Imię św. Cecylii wymieniane jest w Kanonie Rzymskim. Jest patronką chórzystów, lutników, muzyków, organistów, zespołów wokalno-muzycznych. Legenda bowiem głosi, że grała na organach. Organy wodne były znane wówczas w Rzymie, ale były bardzo wielką rzadkością (otrzymał je np. cesarz Neron w darze ze Wschodu). Nie wiadomo, czy Cecylia mogła grać na organach – prawdopodobne jest jednak, że grała na innym instrumencie. Ówczesne panie rzymskie kształciły się często w grze na harfie.
W ikonografii św. Cecylia przedstawiana jest jako orantka (osoba modląca się na stojąco, ze wzniesionymi rękoma). Późniejsze prezentacje ukazują ją w tunice z palmą męczeńską w dłoni. Czasami gra na organach. Jej atrybutami są: anioł, instrumenty muzyczne – cytra, harfa, lutnia, organy; płonąca lampka, miecz, wieniec z białych i czerwonych róż – oznaczających jej niewinność i męczeństwo.
PAWEŁ VI
Modlitewny charakter muzyki liturgicznej
Przemówienie Ojca Świętego Pawła VI z dnia 16. IV. 1971 do zakonnic, biorących udział w kongresie muzyki sakralnej, zorganizowanym w Rzymie, w dn. 13 – 15. IV. 1971 przez Stowarzyszenie Włoskie św. Cecylii.
Bardzo nam zależało na tym, żeby Was, zakonnice odpowiedzialne za śpiew kościelny przyjąć na osobnej audiencji, nie tylko dlatego, że przybyłyście licznie, ale by podkreślić znaczenie Kongresu muzyki liturgicznej, w którym bierzecie udział.
Chociaż, że względu na ograniczoną ilość czasu nie możemy gruntownie omówić z wami sprawy śpiewu, która nam tak bardzo leży na sercu, chcieliśmy się z wami spotkać, by wyrazić wam uznanie i wdzięczność za pracę, którą podejmujecie w waszych wspólnotach, wśród, młodzieży czy też na parafiach i jeszcze was bardziej do niej zachęcić. Budząc zamiłowanie do śpiewu i przez jego nauczanie przygotowujecie ludzi do udziału w liturgii, do modlitwy i oddawania czci Bogu. Jest to więc prawdziwe, wielkie dzieło apostolskie!
Wasza tu obecność wykazuje, że nie brak sił i talentów potrzebnych do odnowy liturgii, rozpoczętej przez Sobór Watykański II, a kierowanej obecnie mądrymi wskazaniami kompetentnych organów Stolicy św. My również przy każdej okazji staramy się podkreślać i wspierać podejmowane w tej dziedzinie inicjatywy, a także wzywać cały lud Boży, aby przez słowa i śpiew brał czynny udział w liturgicznej celebrze, wyrażając tym osobiste, duchowe uczestnictwo, będące koniecznym warunkiem wewnętrznego spotkania z Bogiem w liturgii.
Odczuwamy rzeczywistą radość na widok tylu zakonnic, które przyniosły tu swoje doświadczenia, a także zdolności i wykształcenie muzyczne, by ożywić wśród ludu chrześcijańskiego zrozumienie i umiłowanie głównych wytycznych odnowy liturgii. Zasługuje to na prawdziwe uznanie.
W Kościele – mówi św. Ambroży, ojciec i twórca śpiewu liturgicznego na Zachodzie – “lud jednym sercem pięknie i harmonijnie wyraża w śpiewie wspólną radość” (in Ev. sec Luc. 7, 24, 1). A także: “Nic tak skutecznie nie broni wiary jak śpiew sakralny” (Sermo contra Auxentium 34). Chwalimy was za to, że oddając się całkowicie na służbę Chrystusowi postawiłyście sobie wspaniałe zadanie, formowania ludzi do śpiewu i do liturgii, dzięki której dusze zatapiają się w miłości Chrystusa i żyją Jego tajemnicami, pełnymi światła, radości i pokoju. One to mogą przetworzyć ich własne życie, a także wywrzeć wpływ na całą wspólnotę Kościoła.
Chcemy wam postawić takie polecenie: abyście tak dla samych siebie, jak i dla innych, stawiały zawsze na pierwszym miejscu “sensus Ecclesiae”, bez którego śpiew zamiast być pomocą do zjednoczenia w miłości może wywołać uczucie niesmaku, stać się przyczyną roztargnień, desakralizacji a nawet rozłamu we wspólnocie wiernych. Dla was wyrazem “sensus Ecclesiae” niech będzie czerpanie szlachetnych motywów waszej działalności artystycznej w posłuszeństwie, modlitwie i życiu wewnętrznym. “Sensus Ecclesiae” ujawni się również w zgłębianiu dokumentów papieskich i soborowych, aby mieć stały kontakt z zasadami, które kierują życiem liturgii.
Cieszymy się, że Stowarzyszenie Włoskie św. Cecylii wraz ze swoim czcigodnym Przewodniczącym ks. Antonim Mistrorigo, biskupem Treviso, nadało taki właśnie, wyraźny kierunek całemu Kongresowi. Temat: “Wierność i miłość dla Kościoła” podany zarówno dla obrad nad formacją i duchowością jak i nad techniką muzyczną, mówi wyraźnie jaki jest program waszej odpowiedzialności w Kościele.
“Sensus Ecclesiae” przejawia się też w umiejętności dokonania wyboru muzyki właściwej dla liturgia. Nie wszystko bowiem jest wartościowe, nie wszystko dozwolone i nie wszystko dobre. Sakralność w połączeniu z pięknem musi tworzyć harmonijną, religijną całość, która by pomogła różnym wspólnotom (na ile będą mogły) wyrażać w pełni ich wiarę ku chwale Boga i ku zbudowaniu Mistycznego Ciała.
Uczcie się więc starannie, mądrze i roztropnie dobierać pieśni religijne, aby w oparciu o normy podane przez Kościół, kierując się wyczuciem ducha liturgii, zamiłowaniem oraz wyrobionym smakiem artystycznym stworzyć zbiór włoskich pieśni liturgicznych, które by trwały na ustach i w sercach wiernych przez następne dziesiątki lat.
Konstytucja o liturgii poleciła muzykom “skomponować melodie, które by miały cechy prawdziwej muzyki sakralnej… teksty przeznaczone do śpiewów kościelnych, powinny się zgadzać z nauką katolicką. Należy je czerpać przede wszystkim z Pisma św. i źródeł liturgicznych” (n. 121). Trzeba więc koniecznie badać, czy różne kompozycje sakralne są rzeczywiście zgodne z tymi zasadami. Niech natchnieniem muzyki kościelnej nie będzie jedynie moda, często zmienna a nieraz pozbawiona wartości nie tylko duchowej ale i artystycznej.
Powinnyście stosować w liturgii taką muzykę, w której funkcjonalność łączy się z pięknem artystycznym i duchem modlitwy. Jeżeli chodzi o jej treść, to przytoczony wyjątek soborowego dokumentu jest zupełnie wyraźny. Trzeba się więc postarać, by stworzyć coś naprawdę wartościowego, a odrzucić to, co się nie zgadza, z charakterem sakralnym, a także z właściwościami języka włoskiego, co czasem bywa wulgarne, banalne i raczej przypomina slogany niż modlitwę.
Teksty i melodie, które nie roszczą sobie pretensji do przekroczenia progów świątyni, a odpowiadają dzisiejszym gustom, zwłaszcza młodzieży, można wykorzystać z okazji różnych imprez wesołych lub poważnych, podczas spotkań poświęconych studiom, czy też rozważaniom, by śpiewem wyrazić jakąś pełną zapału decyzję. Natomiast w liturgii, będącej “wykonywaniem kapłańskiego urzędu Jezusa Chrystusa… dziełem Chrystusa Pana i Jego ciała, którym jest Kościół … czynnością w najwyższym stopniu świętą” (KL 7) należy korzystać z takich melodii, które odpowiadają jej specjalnemu i wzniosłemu charakterowi. “Sensus Ecclesiae” powinien w tym kierować waszym sądem i wyborem.
Niech Najświętsza Maryja Panna i św. Cecylia tak wam przewodniczą, byście dochowały wierności waszym zobowiązaniom wobec Chrystusa Pana, oddając całkowicie na Jego służbę te zdolności, których wam udzielił. Prosimy, by dał wam “radość serca” (Syr 50, 26) i w Jego imieniu błogosławimy was, wasze zgromadzenia, tych dla których się poświęcacie i całe czcigodne Stowarzyszenie św. Cecylii, życząc mu najlepszych i najbardziej owocnych osiągnięć.
Źródło: Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie, Rok LXI, Październik 1971, ss. 260 – 261.
opr. kk/mg
Copyright © by Fundacja Opoka 2002
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pawel_vi/przemowienia/swcecylia_16041971.html
*************************
Patronka muzyków
dodane 2008-11-21 16:13
Leszek Śliwa
Rafael (Raffaello Santi, zwany też Sanzio) „Św. Cecylia”, olej na płótnie, 1514, Pinacoteca Nazionale, Bologna
Gdy muzyka grała, ona w sercu Panu jedynie śpiewała – pisał o świętej Cecylii Jakub de Voragine, średniowieczny hagiograf. Obraz Rafaela jest ilustracją tych słów. Święta Cecylia stoi w środku, w otoczeniu innych świętych. Z lewej widzimy św. Pawła i św. Jana Ewangelistę, a z prawej św. Augustyna i św. Marię Magdalenę. Na ziemi leżą porzucone instrumenty muzyczne, a Cecylia patrzy w górę, gdzie aniołowie śpiewają na chwałę Boga.
Cecylia żyła na przełomie II i III wieku. Jako chrześcijanka złożyła ślub czystości. Mimo że zmuszono ją do małżeństwa z poganinem, nie tylko nie złamała ślubu, lecz jeszcze go nawróciła. Oboje ponieśli potem śmierć męczeńską. Artyści przeważnie przedstawiali jednak Cecylię nie jako dziewicę i męczennicę, lecz jako patronkę muzyków. Również Rafael włożył w jej ręce tzw. portatyw organowy.
Legenda o tym, że Cecylia umiała grać na organach, powstała pod koniec średniowiecza, zapewne wskutek błędnego tłumaczenia antyfony śpiewanej w jej dniu. Słowa cantantibus organis, Cecilia virgo in corde suo soli Domino decantabat (podczas gdy brzmiały instrumenty muzyczne, dziewica Cecylia śpiewała w swoim sercu jedynemu Bogu) interpretowano w ten sposób, że święta śpiewała, akompaniując sobie na organach. Łacińskie słowo organis utożsamiano wówczas z organami.
Tymczasem najprawdopodobniej antyfona ma zupełnie inne znaczenie. Jej najstarsze zapisy zamiast cantantibus organis przekazują wersję candentibus organis, czyli „przy płonących instrumentach”. A zatem organis to raczej nie instrumenty muzyczne, lecz narzędzia tortur. Antyfona najprawdopodobniej wysławia więc Cecylię, że w chwili męczeństwa śpiewała Bogu w swoim sercu.
http://kosciol.wiara.pl/doc/489295.Patronka-muzykow
********************
Nuty z nieba
dodane 2010-11-22 07:01
Leszek Śliwa
Uśmiechnięta święta Cecylia gra na klawikordzie, zaglądając w nuty podtrzymywane przez aniołów. To sugestia, że zapis nutowy melodii został przyniesiony z nieba, bo przecież aniołowie są wysłannikami Boga.
W tle dwa inne anioły śpiewają do akompaniamentu Cecylii. Cała scena jest alegorią, czyli umownym motywem o symbolicznej wymowie. Artysta podkreśla tę umowność, umieszczając za plecami świętej teatralną kurtynę.
Cecylia żyła na przełomie II i III wieku. Jako chrześcijanka złożyła ślub czystości. Mimo że zmuszono ją do małżeństwa z poganinem, nie tylko nie złamała ślubu, lecz jeszcze nawróciła swojego męża. Oboje ponieśli potem śmierć męczeńską. Dlaczego więc stała się patronką muzyki i jest na obrazach przedstawiana zwykle z instrumentami muzycznymi, a nie jako męczennica?
Legenda o tym, że Cecylia umiała grać na organach, powstała pod koniec średniowiecza, zapewne wskutek błędnego tłumaczenia antyfony śpiewanej w jej dniu. Słowa: cantantibus organis, Cecilia virgo in corde suo soli Domino decantabat (podczas gdy brzmiały instrumenty muzyczne, dziewica Cecylia śpiewała w swoim sercu jedynemu Bogu) interpretowano w ten sposób, że święta śpiewała, akompaniując sobie na organach. Łacińskie słowoorganis utożsamiano wówczas z organami.
Tymczasem najprawdopodobniej antyfona ma zupełnie inne znaczenie. Jej najstarsze zapisy zamiast cantantibus organis przekazują wersję: candentibus organis, czyli „przy płonących instrumentach”. A zatem organis to raczej nie instrumenty muzyczne, lecz narzędzia tortur. Antyfona najprawdopodobniej wysławia więc Cecylię, że w chwili męczeństwa śpiewała Bogu w swoim sercu. Wspomnienie liturgiczne patronki chórzystów, lutników i organistów obchodzimy w Kościele katolickim 22 listopada.
http://kultura.wiara.pl/doc/671328.Nuty-z-nieba
*************
Wieniec czystości
Umierająca Cecylia leży na ziemi w rzymskich katakumbach św. Kaliksta. Błogosławi jej papież Urban I. Jest rok 230 lub 231. Wkrótce oboje, Cecylia i Urban, zostaną kanonizowani.
Święta Cecylia była chrześcijanką, która złożyła ślub czystości. Mimo że zmuszono ją do małżeństwa z poganinem, nie tylko nie złamała ślubu, lecz jeszcze go nawróciła. Oboje ponieśli potem śmierć męczeńską.
Luis de Madrazo, malując obraz, oparł się na opisie żywota świętej, zawartym w „Złotej legendzie”, dziele żyjącego w XIII w. włoskiego zakonnika Jakuba de Voragine. „Trzy razy kat uderzał mieczem w szyję Cecylii, nie zdołał jednak obciąć jej głowy. Ponieważ przepisy obowiązujące w Cesarstwie Rzymskim zakazywały wykonać czwartego uderzenia, Cecylia żyła jeszcze trzy dni” – pisze Jakub de Voragine.
Na szyi świętej odnajdujemy ślad uderzenia mieczem. Ostatnie dni życia Cecylia wykorzystała na rozdanie swego majątku ubogim. Prosiła także papieża Urbana I o opiekę nad osobami, które nawróciła. Obok św. Urbana widzimy Waleriana, męża Cecylii, trzymającego wieniec z róż. Nawiązuje on do historii jego nawrócenia. Namówiony przez małżonkę Walerian przyjął chrzest. Wówczas ukazał się anioł, który wręczył mu wieniec z róż na znak zachowania czystości. Wieniec miał być niewidoczny dla osób nieczystych.
Walerian trzyma w ręce również gałązkę palmy, oznaczającą śmierć męczeńską, która wkrótce go dosięgnie. Z prawej strony kronikarz spisuje żywot św. Cecylii. A na leżącej w lewym dolnym rogu obrazu karcie czytamy po łacinie: „Caecilia V. M.” (Cecylia, dziewica i męczennica). Obok kilka skrzyżowanych instrumentów, przypominających, że święta jest patronką muzyki kościelnej.
*********************
Salwator Lilli, prezbiter, i Towarzysze
W 1880 r. Salwator wyjechał na swoją pierwszą misyjną placówkę, do armeńskiego Marasco (dzisiejsza Turcja), należącego wówczas do kustodii Ziemi Świętej zakonu franciszkańskiego. Tam przez prawie 15 lat prowadził ożywioną działalność apostolską, głównie wśród zamieszkujących te tereny Ormian. Wielu z nich przyprowadził z powrotem na łono Kościoła.
Oprócz działalności ściśle duszpasterskiej, założył trzy nowe wioski, gromadząc rozproszonych parafian. Organizował miejsca pracy, budował szkoły, szpitale i przytułki dla bezdomnych. Nauczał nowoczesnych zasad sanitarnych i higieny osobistej. Z ofiar i funduszy kościelnych nabył ziemię oraz sprzęt niezbędny dla jej uprawy. Po wybuchu cholery w 1891 r. opiekował się jej ofiarami, niejednokrotnie osobiście pielęgnując chorych.
W 1894 r. został mianowany proboszczem i przełożonym domu franciszkańskiego w Mujuk-Deresa, w odległości 7 godzin jazdy konnej od Marasco. Miejscowość ta znalazła się w centrum terenów objętych straszliwymi prześladowaniami Ormian przez islamskich Turków. Prześladowania te miały wszelkie znamiona ludobójstwa; są niekiedy nazywane ormiańskim holokaustem. Trwały one już od 1890 r., ale właśnie w czasie, gdy proboszczem został Salwator, hordy tureckie najechały Mujuk-Deresa. Namawiano Salwatora, jak i innych braci franciszkańskich, do opuszczenia – dla własnego bezpieczeństwa – Turcji. Salwator jednak odmówił.
W 1895 r. do rektoratu misji franciszkańskiej wdarł sie oddział wojsk tureckich i zażądał od Salwatora natychmiastowego wyrzeczenia się wiary i przyjęcia islamu. Franciszkanin odmówił. Po trzech dniach wraz z kilkoma innymi osobami aresztowano go i przez dwie godziny gnano w kierunku Marasco. Kiedy zatrzymali się nad napotkanym strumieniem, zażądano od nich po raz kolejny, by wyrzekli się wiary i przyjęli islam. Po raz kolejny zdecydowanie odmówili. Wtedy muzułmańscy oprawcy zadźgali ich bagnetami, a ich ciała spalili.
W 1982 r. męczennicy ormiańscy: Salwator Lilli wraz z towarzyszami (siedmiu znanych z imienia to Baldji Ohannes, Khodianin Kadir, Kouradji Tzeroum, Dimbalac Wartavar, Ieremias Boghos, David Oghlou i Toros David) zostali beatyfikowani przez św. Jana Pawła II.
Dodaj komentarz