Słowo Boże na dziś – 11 Listopada 2014r. – Wtorek – Narodowe Święto Niepodległości Św. Marcina z Tours, biskupa, wspomnienie

Myśl dnia

Głosem narodu jest harmonia czysta, mieczem – jedność i zgoda, celem – prawda.

Cyprian Kamil Norwid

Czyż mam przestać zabiegać o swoje dobro przyzwoicie ludzkie dlatego, że przy tej okazji jakiś tam łajdak osiągnie swoje łajdackie?

Henryk Elzenberg

***********
WTOREK XXXII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II

PIERWSZE CZYTANIE  (Tt 2,1-8.11-14)

Żyć pobożnie oczekując Chrystusa

Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Tytusa.

Najmilszy:
Głoś to, co jest zgodne ze zdrową nauką: że starcy winni być ludźmi trzeźwymi, statecznymi, roztropnymi, odznaczającymi się zdrową wiarą, miłością, cierpliwością. Podobnie starsze kobiety winny być w zewnętrznym ułożeniu jak najskromniejsze, winny unikać plotek i oszczerstw, nie upijać się winem, a uczyć innych dobrego. Niech pouczają młode kobiety, jak mają kochać mężów, dzieci, jak mają być rozumne, czyste, gospodarne, dobre, poddane swym mężom, aby nie bluźniono słowu Bożemu.
Młodzieńców również upominaj, aby byli umiarkowani; we wszystkim dawaj wzór dobrych uczynków własnym postępowaniem, w nauczaniu okazuj prawość, powagę, mowę zdrową, wolną od zarzutu, ażeby przeciwnik ustąpił ze wstydem, nie mogąc nic złego o nas powiedzieć.
Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.

Oto słowo Boże.

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 37,3-4.18.23.27.29)

Refren: Zbawienie prawych pochodzi od Pana.

Miej ufność w Panu i czyń to co dobre, *
a będziesz mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie.
Raduj się w Panu, *
a On spełni pragnienia twego serca.

Pan zna dni postępujących nienagannie, *
a ich dziedzictwo trwać będzie na wieki.
Pan umacnia kroki człowieka, *
a w jego drodze ma upodobanie.

Odstąp od złego, czyń dobrze, *
abyś mógł przetrwać na wieki.
Sprawiedliwi posiądą ziemię *
i będą ją zamieszkiwać na wieki.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 14,23)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę,
a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

EWANGELIA  (Łk 17,7-10)

Słudzy nieużyteczni jesteśmy

Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.

Jezus powiedział do swoich apostołów:
„Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.

Oto słowo Pańskie.

************************************************************************************************************************

KOMENTARZ

Znać i czynić swą powinność

Jak łatwo wysuwać roszczenia o różne prawa i przywileje. Domagać się wdzięczności i pochwał. Lecz czyż matka może żądać wdzięczności od swego niemowlęcia, czy raczej szczęściem jej jest pielęgnować je? Czy ojciec będzie wymagał uznania, że utrzymuje rodzinę, czy będzie to dla niego zaszczytem, że może w ten sposób troszczyć się o tych, których kocha? Uczmy się od Jezusa miłości konkretnej i pokornej, która we właściwym czasie spełnia wszystko, co do niej należy.

Jezu, naucz mnie służyć bez oczekiwania na wdzięczność i podziw. Niech nagrodą moją będzie radość tych, dla których się trudzę.

www.edycja.plRozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła

http://www.paulus.org.pl/czytania.html

***********

Święty Marcin z Tours (316-397) jako młody żołnierz spotkał zimą półnagiego żebraka. Oddał mu połowę swojej żołnierskiej opończy. W nocy po tym zdarzeniu zobaczył we śnie Chrystusa odzianego w jego płaszcz, mówiącego do aniołów: „Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział”. Św. Marcin dzieląc się swoim płaszczem pokazał, że sztuka służby bierze początek od „wsłuchania się” w potrzebę drugiego człowieka. Potem zostaje już tylko czyn, który jest tego następstwem.

Hieronim Kaczmarek OP, „Oremus” listopad 2008, s. 54

 

WYPROWADZĘ JĄ NA PUSTYNIĘ

O Boże, tylko w Tobie spoczywa dusza moja (Ps 62, 2)

Jak dla Izraela pierwszym krokiem do wyjścia na spotkanie z Bogiem na pustyni było uwolnienie z niewoli egipskiej, tak pierwszym warunkiem wejścia na pustynię oczyszczenia ducha jest zawsze całkowite uwolnienie się z niewoli grzechu. Również ten, kto długo ćwiczył się w życiu duchowym, zawsze potrzebuje tego, ponieważ „pozostają jeszcze w duszy zmazy starego człowieka, choćby ich dusza nie widziała i nie czuła” (J.K.: N. II, 2, 1). Nawet św. Paweł, chociaż tak bardzo obdarowany przez Boga, nieustannie dostrzegał w sobie resztki pożądliwości, źródło rozdźwięku i głębokiej walki: „Łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę… Wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach moich zaś spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu… Nieszczęsny ja człowiek. Któż mnie wyzwoli z ciała [co wiedzie ku] tej śmierci?” (Rz 7, 18-19. 22-24). Tylko Bóg może dokonać tego dzieła uwolnienia, całkowitego oczyszczenia serca ludzkiego, podobnie jak tylko On mocą swego ramienia zdołał oswobodzić swój naród z niewoli faraonów. A Bóg wkracza czyniąc próżnię, pustynię wokół wybranego stworzenia, które pragnie doprowadzić do ścisłego współżycia z sobą. Dokonuje się to w sposób bardzo prosty, poprzez koleje życia mniej lub więcej wspólne wszystkim ludziom: smutki, rozłąki, niepowodzenia, niezrozumienie, choroby, do których Bóg dodaje pozorne lecz bolesne opuszczenie ze swej strony. W nawale trudności zewnętrznych i utrapieniu wewnętrznym człowiek odczuwa, że budzą się w nim zupełnie niespodziewanie nieuporządkowane poruszenia namiętności, które od dawna uważał za przezwyciężone przez siebie: niecierpliwość, gniew, odraza do dobrego-, a jeszcze bardziej niezwykły trud odprawiania modlitwy. Wówczas zdaje sobie sprawę, że jest jeszcze bardzo daleko od tego, by poddać całkowicie ciało duchowi, i za św. Pawłem woła: „Któż mnie uwolni od tego ciała, co wiedzie ku tej śmierci?” W ten sposób stopniowo wyzwala się z wszelkiego poczucia samowystarczalności i nabywa głębokiej pokory. Bóg, chociaż w sposób ukryty, nie przestaje go wspierać swoją laską, ponieważ bolesne doświadczenia oczyszczające nie prowadzą ku śmierci, lecz do życia. A kiedy ktoś „dojdzie do całkowitego wyniszczenia, co nastąpi w najgłębszej pokorze, wtedy dokona się zjednoczenie duchowe pomiędzy duszą a Bogiem” (J.K.: Dr. II, 7, 11).

  • Boże mój, tutaj na ziemi wszystko jest nędzne, zimne t oschłe. Od stworzeń nie pragnę i nie oczekuję niczego więcej; nie pragnę nawet znaleźć w nich jakiegoś życia, przyszłości… lecz czy mam zadowalać się tym, o Boże mój? Nie, próżnia, jaką pozostawiają stworzenia, powinna być wypełniona. A czym? Czy może mną samą? Co za szaleństwo!.., O Miłości nie stworzona, nieskończona, o Życie moje, dopomóż mi podnieść się do Ciebie… Sama z siebie nie jestem do tego zdolna. Moim obowiązkiem jest tylko modlitwa, wyczekiwanie pokorne, wytrwale i ufne. Ty następnie, w swym miłosierdziu i dobroci, pozwolisz mi żyć z siebie, według Twoich uwielbienia godnych planów, ani więcej, ani mniej, ponieważ tak się Tobie podoba, nie zaś dla korzyści, jakie by stąd mogły dla mnie wyniknąć.
    Ty nas stworzyłeś, abyśmy żyli, o Boże, lecz abyśmy żyli Tobą, a nie rzeczami doczesnymi lub samymi sobą. O, spraw, żebym mogła dojść do boskiego strumienia miłości, na chwałę Twojego imienia; spraw, aby ona przeniosła moje czynności, jak już Twoja łaska przeniosła moje myśli i pragnienia. Bez Twojego wszechmocnego działania jestem niezdolna do czegokolwiek (bł. M. Teresa de Soubiran).
  • „Umarliście i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu”… (Kol 3, 3). Cóż to znaczy, jeżeli nie to, że dusza, dążąca do zjednoczenia z Tobą, o Boże mój, w niezdobytej twierdzy świętego skupienia, powinna przynajmniej duchem oddzielić się, ogołocić, oddalić od wszystkiego?… „Codziennie umieram” (1 Kor 15, 31). Umniejszam się, wyrzekam się siebie z każdym dniem coraz bardziej, abyś Ty, o Chryste, we mnie wzrastał i był uwielbiony. Pozostaję bardzo mała w głębi mojego ubóstwa. Widzę własne nic, własną nędzę i niemoc. Uznaję, że nie jestem zdolna postępować i wytrwać. Padam z moją nędzą i uznając ją otwarcie, stawiam ją przed Twoim miłosierdziem, o mój umiłowany Mistrzu… Całą radość dla mej duszy, oczywiście co do woli, a nie co do uczucia, znajduję w tych wszystkich okolicznościach, które mnie wyniszczają, poniżają i dają sposobność do ofiary, gdyż pragnę zrobić miejsce Tobie… Nie chcę już żyć życiem własnym, lecz przeobrazić się w Ciebie, aby życie moje było raczej życiem Bożym aniżeli ludzkim i żeby Ojciec niebieski spoglądając na mnie mógł rozpoznać we mnie obraz Syna swego umiłowanego, w którym sobie upodobał (bł. Elżbieta od Trójcy Św.: I Rekolekcje 3, 2).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 439

http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20141111.htm

***************

Izaak Syryjczyk (VII wiek), mnich z okolic Mosul
Mowy ascetyczne, Pierwsza seria, nr 5

„Tak mówcie: ‘Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać’”
 

Oczy Pańskie spoczywają na pokornych, aby ich rozradować. Ale oblicze Pana odwraca się od pysznych, żeby ich upokorzyć. Pokorny zawsze otrzymuje od Boga współczucie… Stań się mały we wszystkim wobec ludzi, a zostaniesz wywyższony ponad wielkich tego świata. Wyprzedź wszystkich, ucałuj ich, uniż się przed nimi, a zostaniesz uczczony bardziej niż ci, którzy ofiarują złoto. Zejdź niżej, niż jesteś, a ujrzysz chwałę Bożą w sobie. Bo tam, gdzie kiełkuje pokora, tam rozlewa się chwała Boża… Jeśli posiadasz pokorę w swoim sercu, Bóg ci w nim objawi swą chwałę…

Nie miłuj zaszczytów, a nie zostaniesz okryty hańbą. Zaszczyt ucieka przed tym, kto za nim biegnie. Ale zaszczyt ściga tego, który ucieka i całej ludzkości ogłasza jego pokorę. Jeśli gardzisz sam sobą, aby uniknąć zaszczytów, to Bóg cię objawi. Jeśli potępiasz sam siebie z względu na umiłowanie prawdy, Bóg pozwoli, byś był chwalony przed wszystkimi stworzeniami. One otworzą przed tobą wrota chwały twego Stworzyciela i będą cię chwaliły. Ponieważ prawdziwie jesteś na Jego obraz i podobieństwo (Rdz 1,26).

www.evzo.pl

**************************************************************************************************************

ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

11 listopada
Święty Marcin z Tours, biskup
Święty Marcin z Tours Marcin urodził się ok. 316 r. w Panonii, na terenie dzisiejszych Węgier, w rodzinie pogańskiej. Jego ojciec był rzymskim trybunem wojskowym. Prawdopodobnie imię Martinus pochodzi od Marsa, boga wojny. Przez wieki powstało tak wiele życiorysów Marcina i legend, że dziś trudno ustalić fakty.
Prawdopodobnie uczył się w Ticinium (Pawia). Mając 15 lat wstąpił do armii Konstancjusza II. Co do tego, ile lat służył w wojsku, hagiografowie toczą spory. Według jednych 25, inni podają, że tylko 5. Ale wydarzenie, które wszyscy czciciele wspominają, miało miejsce w okresie tej służby. Żebrakowi proszącemu o jałmużnę u bram miasta Amiens Marcin oddał połowę swej opończy. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus odziany w ten płaszcz i mówiący do aniołów: “To Marcin okrył mnie swoim płaszczem”.
Pod wpływem tego wydarzenia Marcin przyjął chrzest i opuścił wojsko, uważając, że wojowanie kłóci się z zasadami wiary. W innych życiorysach znajdujemy informację, że spotkanie z żebrakiem nastąpiło już po chrzcie; Marcin jako chrześcijanin nie mógł służyć w wojsku, dlatego musiał z niego wystąpić. Wielką troską Marcina było nawrócenie swoich rodziców, do którego doprowadził wkrótce po opuszczeniu armii. Następnie udał się do św. Hilarego, biskupa Poitiers (we Francji), stając się jego uczniem. Został akolitą, a następnie diakonem. Po pewnym czasie osiadł jako pustelnik na wysepce Gallinaria w pobliżu Genui, gromadząc wokół siebie wielu uczniów.

Święty Marcin z Tours W 361 r. założył pierwszy klasztor w Galii – w Liguge. Dziesięć lat później, mimo jego sprzeciwu, lud wybrał go biskupem Tours. Ta data jest potwierdzona w dokumentach – sakrę biskupią otrzymał w roku 371. Jako pasterz diecezji prowadził nadal surowe życie mnisze, budząc sprzeciw okolicznych biskupów. Klasztory, które zakładał, łączyły koncepcję życia mniszego z pracą misyjną. Sam odbył wiele wypraw misyjnych. Rozpoczął chrystianizację prowincji galijskiej i prowadził ją w sposób bardzo systematyczny. Był znanym apostołem wsi. Jako były wojskowy nie zrażał się niepowodzeniami, ale konsekwentnie realizował wytyczone sobie zadania.
Jeszcze za życia nazywany był mężem Bożym. Współczesny mu hagiograf Sulpicjusz Sewer zanotował wiele cudów wymodlonych przez biskupa Marcina, a także wielką liczbę nawróconych przez niego pogan. Sulpicjusz opisuje także zmagania tego misjonarza z duchami nieczystymi, które atakowały go tym częściej, im więcej dusz nawracał na wiarę chrześcijańską.
Marcin zmarł 8 listopada 397 r. w Candes podczas podróży duszpasterskiej. Jego ciało sprowadzono Loarą do Tours i pochowano 11 listopada. Jako pierwszy wyznawca – nie-męczennik – zaczął odbierać cześć świętego w Kościele Zachodnim. Relikwie spoczywają w bazylice wzniesionej ku czci Świętego. Jest patronem Francji, królewskiego rodu Merowingów, diecezji w Eisenstadt, Mainz, Rotterburga i Amiens; dzieci, hotelarzy, jeźdźców, kawalerii, kapeluszników, kowali, krawców, młynarzy, tkaczy, podróżników, więźniów, właścicieli winnic, żebraków i żołnierzy.

W ikonografii przedstawiany jest w stroju biskupa lub jako żołnierz oddający płaszcz żebrakowi. Jego atrybutami są: dzban, gęś na księdze, gęś u jego stóp, koń, księga, model kościoła, dwa psy lub żebrak u jego stóp.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-11a.php3
********************
11 listopada
Święty Jan Jałmużnik, biskup
Święty Jan Jałmużnik Jan przyszedł na świat ok. roku 550, prawdopodobnie w Amathonte na Cyprze. Jego ojciec należał do najznakomitszych obywateli miasta. Dlatego stać go było na to, by synowi dać nie tylko odpowiednie utrzymanie, ale także wykształcenie. Spełniając życzenie rodziców, Jan w młodym wieku ożenił się. Kiedy podczas epidemii stracił żonę i dzieci, rozdał swój majątek ubogim i zaczął wieść życie ascetyczne. Nie wiemy, kiedy został duchownym.
W tym czasie w cesarstwie wschodnim wybuchła wojna domowa. Przeciwko cesarzowi Foce wystąpił namiestnik Egiptu, Herakliusz, który odniósł zwycięstwo. Foca poległ na polu walki (610). Śmierć poniósł także zwolennik cesarza – patriarcha Aleksandrii, Teodor. Na opustoszałą stolicę wybrany został Jan. Jako patriarcha Aleksandrii, najważniejszego po Rzymie i Konstantynopolu Kościoła, Jan okazał się godnym następcą św. Aleksandra, św. Atanazego i św. Cyryla. Zwalczał herezję monofizytyzmu, która w Egipcie zapuściła głębokie korzenie. Nie mniej energicznie wystąpił przeciwko nadużyciom, jakie z biegiem lat zaistniały w Kościele egipskim. Wystawił wiele kościołów, ozdobił katedrę św. Marka w Aleksandrii.
Najbardziej zasłynął jednak na polu miłosierdzia – i temu zawdzięcza swój przydomek. W Aleksandrii, trzecim mieście ówczesnego świata, mieszkało mnóstwo ludzi bogatych, ale obok nich – także masa biedoty. Tymi właśnie ze szczególną troskliwością zajął się Jan. Ubogich nazywał “swoimi panami”. Miał ich dokładną listę; polecił codziennie wydzielać im żywność i zaspokajać ich doczesne potrzeby. Zakładał dla chorych przytułki i leprozoria, dla bezdomnych i dla sierot domy, które mogły je przygarnąć. Umiał sięgnąć do kasy bogatych. Zorganizował sobie z pobożnych niewiast sztab do pomocy.
Kiedy Persowie napadli na Ziemię Świętą i złupili ją doszczętnie (611-614), Jan zorganizował dla tamtejszych chrześcijan pomoc, posyłając na ręce patriarchy Jerozolimy i poszczególnych biskupów żywność oraz uposażenie dla zburzonych kościołów. Znalazł także środki na wykup jeńców. Troszczył się o utrzymanie kleru i biskupów z biedniejszych terenów swojej diecezji, dla siebie nic nie pozostawiając.
Do bogaczy, którzy najhojniej wspierali Jana, należał pewien piekarz, który miał monopol na wszystkie piekarnie miasta. Bogacz ten słynął jednak z chciwości i skąpstwa. Pewnego dnia cisnął bochenkiem chleba w natrętną kobietą, kiedy ta zaczęła mu urągać. W nocy piekarz miał sen, w którym ujrzał się na łożu śmierci i na sądzie Bożym. Przerażony patrzył, jak szatan kładzie na szalę zła góry jego grzechów, podczas gdy jego anioł stróż stał bezradny, ponieważ nie miał co włożyć na szalę dobra. Wreszcie położył na nią ów bochenek rzucony w wygłodniałą kobietę. Ku swojemu zdumieniu zobaczył, że ten właśnie bochenek przeważył szalę zła. Usłyszał głos: “Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). To miał być punkt zwrotny w jego życiu. Udał się do Jana, złożył mu hojną ofiarę na ubogich i odtąd należał do jego największych dobroczyńców.
Tymczasem wybuchła ponownie wojna. Persowie wtargnęli nie tylko do Ziemi Świętej, ale znaleźli się już w pobliżu Egiptu. Patriarcha Jan udał się do Konstantynopola, by prosić cesarza o zbrojną pomoc dla kraju. Nie dopłynął jednak do celu, gdyż zmogła go ciężka choroba. Musiał zatrzymać się na Cyprze i tam, w mieście Amathonte (w którym się narodził), zmarł 11 listopada 619 lub 620 roku. Jego ciało pochowano w grobowcu św. Tichona, potem przewieziono je do Konstantynopola. W 1249 roku prawdopodobnie część jego relikwii została przewieziona do Wenecji.
Święty Jan Jałmużnik miał pozostawić także kilka pism. Wśród nich Żywot św. Tichona, patriarchy Aleksandrii. Do dziś zachowały się z niego jedynie fragmenty.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-11b.php3
***********************************************
11 listopada
Błogosławiona Alicja Kotowska,
dziewica i męczennica
Błogosławiona Alicja Kotowska Maria Jadwiga urodziła się w Warszawie 20 listopada 1899 r., w rodzinie organisty Jana Kotowskiego i Zofii z Barskich. Była trzecim dzieckiem, jedną z siedmiorga rodzeństwa. Jej ojciec był niezwykle pobożnym człowiekiem, nie rozstawał się z różańcem i codziennie wieczorem, przy modlitwie, czytywał dzieciom fragmenty Pisma św.
Marylka (bo tak nazywał ją ojciec) została wraz ze starszą siostrą oddana na pensję do gimnazjum w Warszawie, w którym uczyły zakonnice. Spędziła tam cały okres I wojny światowej. W 1918 r. zdała maturę i w tym samym roku podjęła studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim. 10 listopada 1918 r. namówiła grupę studentów na opuszczenie wykładów; wszyscy razem udali się na dworzec, gdzie właśnie przyjeżdżał z więzienia w Magdeburgu Józef Piłsudski. Wkrótce Maria wstąpiła do Polskiej Organizacji Wojskowej.
W 1920 r., gdy do Warszawy zbliżały się wojska bolszewickie, pospieszyła na front i pomagała jako sanitariuszka Czerwonego Krzyża. Działała także w warszawskich szpitalach. Wiele lat później, w 1932 r., za bohaterską służbę została odznaczona krzyżem Polonia Restituta.
W okresie studiów poznała Zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa – siostry zmartwychwstanki, które założyła bł. Celina Borzęcka. Siedziba zgromadzenia mieściła się niedaleko Uniwersytetu. W trakcie trzeciego roku Maria Jadwiga przerwała studia i wstąpiła do Zgromadzenia. Rodzice – choć zaskoczeni – przyjęli decyzję córki z pokorą i zrozumieniem.

Błogosławiona Alicja Kotowska W 1922 r. Maria Jadwiga rozpoczęła życie zakonne w Kętach k. Bielska, pierwszym w Polsce domu zakonnym zmartwychwstanek, przyjmując imię Alicja. Dwa lata później, w 1924 r., po ukończeniu postulatu i nowicjatu, złożyła pierwsze śluby i powróciła do warszawskiej wspólnoty. Wznowiła też studia uniwersyteckie, choć – za radą przełożonych – na kierunku matematyczno-przyrodniczym. W 1929 r. obroniła pracę magisterską z chemii poświęconą badaniom ebulioskopowym. W 1928 r., złożyła zakonne śluby wieczyste.
Wkrótce rozpoczęła praktyki nauczycielskie w Seminarium Nauczycielskim w Sewerynowie. Po otwarciu gimnazjum zmartwychwstanek kontynuowała je na Żoliborzu. Uczyła chemii, pełniąc jednocześnie obowiązki pielęgniarki. Po dwóch latach zdała egzamin komisyjny, zostając dyplomowanym nauczycielem szkół średnich. Na Żoliborzu pracowała jeszcze przez dwa kolejne lata, przez pewien czas, po śmierci dyrektorki seminarium, kierując placówką.
W 1934 r. została mianowana dyrektorem borykającej się z problemami finansowymi Prywatnej Szkoły Powszechnej i Żeńskiego Gimnazjum Ogólnokształcącego w Wejherowie. Powierzono jej również kierowanie prywatnym przedszkolem i internatem dla dziewcząt. Tam dała się poznać jako znakomity dyrektor i pedagog, a także niedościgniony wzór cnót moralnych.
Wysiłek zmartwychwstanek szybko zauważono i już w 1936 r. szkoła uzyskała prawa szkoły państwowej. Wizytacje kuratorskie potwierdzały wzrost poziomu nauczania w kierowanej przez s. Alicję placówce. Władze oświatowe odznaczyły ją także dyplomem honorowego członka Polskiego Związku Zachodniego, organizacji broniącej Polaków i polskości wobec żywiołu niemieckiego, zarówno w Rzeszy Niemieckiej, jak i w Rzeczypospolitej. Wokół prowadzonych przez s. Alicję placówek powstawał też nowy, prowadzony przez nią dom zakonny zgromadzenia zmartwychwstanek.
W wakacje 1939 r. po raz ostatni odwiedziła rodziców mieszkających wówczas w Cieszynie. W drodze powrotnej zatrzymała się na moment w domu macierzystym w Kętach i na Jasnej Górze, po czym wróciła nad morze.
We wrześniu 1939 r. nastąpiła inwazja Rzeszy Niemieckiej na Polskę. Na mocy jednej z pierwszych niemieckich decyzji w Wejherowie zlikwidowano szkołę i zakład sióstr zmartwychwstanek. Alicja nakazała współsiostrom przebrać się w ubrania cywilne i ukryć; siostry jednak nie usłuchały. Matka jednej z uczennic, Anna Scheibe, dowiedziała się, że s. Alicji grozi aresztowanie i zaproponowała jej pomoc w ucieczce. Siostra Alicja jednak nie skorzystała. 24 października została aresztowana przez gestapo. Mieszkający w zarekwirowanym budynku klasztornym niemiecki kapitan Wermachtu zapytał gestapowców, co im zawiniła. W odpowiedzi usłyszał: “Wystarczy, że jest Polką”. Gdy współsiostry próbowały ofiarować się za przełożoną i prosiły o możliwość towarzyszenia jej, Niemcy odpowiedzieli ironicznie, że s. Alicja “ma dostateczną opiekę”. Zanim wsiadła do wojskowego samochodu, zatrzymała się na chwilę i spojrzała ciepło łagodnymi oczami na pozostawiane zakonnice.
Zawieziono ją do więzienia w Wejherowie. Przez kilkanaście dni ubiegano się o jej uwolnienie – jednak bezskutecznie. Dwóm uczennicom udało się ją odwiedzić w więzieniu. S. Alicja przekazała wówczas pozdrowienia współsiostrom, mówiąc, że w więzieniu jest jej dobrze. Poprosiła tylko o swój ulubiony krzyżyk. Później informowała jeszcze, że w nocy często ją budzą i zapalają światło. Długo modliła się na różańcu.
11 listopada 1939 r. na dziedziniec więzienia wjechały ciężarówki. Z cel wywleczono pokaźną grupę więźniów, wśród nich s. Alicję. Niemcy kazali im opróżnić kieszenie, pozwalając na pozostawienie tylko chusteczek do nosa. Następnie popychając, zmuszono ich do wejścia do ciężarówek. Alicja weszła ostatnia, otulając swym ramieniem grupkę wystraszonych, żydowskich dzieci, które znalazły się w wywożonej grupie, dodając im otuchy. Rozstrzelano ją najprawdopodobniej tego samego dnia, 11 listopada 1939 r., w dniu święta narodowego Rzeczypospolitej, w lasach Piaśnicy Wielkiej, 10 km od Wejherowa, w trakcie wielkiej egzekucji, w której zginęło 314 ofiar. W latach 1939-1940 w Piaśnicy rozstrzelano 10 do 12 tys. osób, przedstawicieli polskiej inteligencji pomorskiej. Rozstrzelano także i zakopano na miejscu straceń w masowych grobach setki osób niepełnosprawnych z całego Pomorza. W 1944 r. większość ciał Niemcy – rękami skazańców z obozu w Stutthof – odkopali i spalili.
Po zakończeniu zmagań wojennych, w Piaśnicy, zwanej “Kaszubską Golgotą”, w grobie numer 7 znaleziono duży czarny różaniec, jaki przy pasku noszą siostry zmartwychwstanki. Na tej podstawie domniemuje się, że właśnie w tym miejscu siostra Alicja została pochowana. Czy tak rzeczywiście się stało – nie wiadomo.
Papież Pius XII, usłyszawszy o śmierci s. Alicji, miał powiedzieć: “Macie męczennicę, to wielka chwała i pociecha dla Zgromadzenia. Czy może być większe szczęście, jak oddać życie za wiarę, za Kościół, za Chrystusa Pana?”
W 1950 r. szkołę w Wejherowie decyzją władz zamknięto. W budynkach zorganizowano państwowe przedszkole, szkołę podstawową i zasadniczą szkołę zawodową dla dzieci i młodzieży niesłyszącej. Dopiero po przemianach w 1989 r. siostry zmartwychwstanki mogły ponownie podjąć działalność dydaktyczno-wychowawczą. W 1992 r. w wejherowskim budynku zakonnym otwarto przedszkole, a w 2000 r. powstała Katolicka Szkoła Podstawowa. Jej patronką została bł. s. Alicja Kotowska. Należała ona już bowiem wtedy do grona błogosławionych – wyniesiona na ołtarze 13 czerwca 1999 r. w Warszawie przez św. Jana Pawła II, w gronie 108 błogosławionych polskich męczenników II wojny światowej.

http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-11c.php3
********************************
11 listopada
Święta Wiktoria, dziewica i męczennica
Święta Wiktoria

Wiktoria pochodziła z Sabiny pod Rzymem. Podanie głosi, że miała siostrę Anatolię. Obie były zaręczone: Wiktoria z Eugeniuszem, Anatolia z Aureliuszem. Obie ślubowały czystość. Umocnił je w tych postanowieniach anioł, który powiedział: “Jest miejsce na dziewictwo, czystość i małżeństwo, z tym że dziewictwo to złoto, czystość (niewinność) – srebro, małżeństwo – brąz”. Dziewczęta wybrały “złoto”, co spowodowało agresję narzeczonych, którzy wydali je rzymskim władzom. 18 grudnia 253 r. Wiktoria zginęła śmiercią męczeńską – została przebita mieczem. Jej ciało złożono w sarkofagu 23 grudnia. W tym dniu obchodzone było jej liturgiczne wspomnienie.
Kult jej jest wczesny i świadczy on o historycznym istnieniu Świętej, chociaż dokumenty o niej zaginęły. Jej najstarszy wizerunek widnieje na jednej z mozaik w Rawennie, w kościele św. Apolinarego (w. VI). To świadczy, że kult jej musiał być żywy, skoro znalazł swoje potwierdzenie aż w odległej od Rzymu Rawennie. Wzmiankę o Świętej spotykamy również w dziele Adelhelma (+ 709) O dziewictwie. Jej relikwie znajdują się w Subiaco i w Łowiczu, w kolegiacie Matki Bożej Wniebowziętej. Otrzymał je od papieża Urbana VIII i uroczyście wprowadził arcybiskup gnieźnieński, Henryk Firlej, w 1625 roku.

W ikonografii przedstawia się św. Wiktorię, gdy rozdaje pieniądze i klejnoty ubogim. Jej atrybutami są: anioł, miecz w sercu, palma męczeńska.

 http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/11-11d.php3
******************************************************************************************************************
UZUPEŁNIENIE DO ŻYWOTÓW ŚWIĘTYCH

Benedykt XVI

Wzór miłości braterskiej św. Marcina

Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański” 11 listopada 2007

Drodzy bracia i siostry!

Dziś, 11 listopada, Kościół wspomina św. Marcina, biskupa Tours, jednego z najbardziej znanych i czczonych świętych europejskich. Urodził się w Panonii, na obszarze dzisiejszych Węgier, w rodzinie pogańskiej ok. r. 316. Ojciec wybrał dla niego karierę wojskową. Już we wczesnej młodości Marcin zetknął się z chrześcijaństwem i po pokonaniu wielu trudności znalazł się w gronie katechumenów przygotowujących się do chrztu. Otrzymał ten sakrament w wieku około 20 lat, lecz musiał jeszcze przez wiele lat pozostać w wojsku, gdzie postępował zgodnie ze swoim nowym wyborem życiowym: odnosił się do wszystkich z szacunkiem i zrozumieniem, swojego posługacza traktował jak brata i unikał wulgarnych rozrywek. Po zakończeniu służby wojskowej udał się do Poitiers we Francji, do świętego biskupa Hilarego. Został przez niego wyświęcony na diakona i kapłana, wybrał życie monastyczne i razem z kilkoma uczniami założył w Ligugé najstarszy znany w Europie klasztor. Ok. 10 lat później chrześcijanie z Tours, którzy zostali bez pasterza, obwołali go swym biskupem. Od tamtej pory Marcin z wielkim zapałem poświęcił się ewangelizacji wsi i formacji kleru. Choć przypisuje się mu różne cuda, św. Marcin znany jest przede wszystkim z uczynku miłości braterskiej. Kiedy był jeszcze młodym żołnierzem, spotkał na drodze ubogiego człowieka skostniałego i kulącego się z zimna. Wziął więc swój płaszcz, przeciął go mieczem na pół i jedną z części oddał owemu człowiekowi. W nocy ukazał mu się we śnie Jezus, okryty tym właśnie płaszczem.

Drodzy bracia i siostry, miłosierny gest św. Marcina wynika z tej samej logiki, która skłoniła Jezusa do rozmnożenia chlebów dla zgłodniałych rzesz, a przede wszystkim do dania samego siebie jako pokarmu dla ludzkości w Eucharystii, będącej najwyższym znakiem miłości Boga, Sacramentum caritatis. Jest to logika dzielenia się z innymi, która w autentyczny sposób wyraża miłość bliźniego. Niech św. Marcin pomoże nam zrozumieć, że tylko wtedy, gdy wszyscy będziemy starali się dzielić z innymi, będzie można stawić czoło wielkiemu wyzwaniu naszego czasu, jakim jest konieczność budowania pokojowego i sprawiedliwego świata, w którym każdy będzie mógł żyć godnie. Może to nastąpić, jeśli przeważy w światowej skali model autentycznej solidarności, co pozwoli zapewnić wszystkim mieszkańcom planety żywność, wodę, niezbędną opiekę lekarską, a także pracę i zasoby energetyczne, jak również dostęp do dóbr kultury, wiedzy naukowej i technicznej.

Zwracamy się teraz do Najświętszej Maryi Panny prosząc, aby pomagała wszystkim chrześcijanom stawać się na wzór św. Marcina wielkodusznymi świadkami Ewangelii miłości i niestrudzenie budować kulturę solidarnego dzielenia się z innymi.

Po polsku Papież powiedział:

Pozdrawiam serdecznie Polaków. Dzisiaj w Polsce obchodzicie Święto Niepodległości. Z tej okazji pragnę powtórzyć życzenie, wypowiedziane rok temu na zakończenie pielgrzymki do waszej ojczyzny: «Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni (…)! Wszystkie wasze sprawy niech dokonują się w miłości!» (1 Kor 16, 13-14). Z serca wam błogosławię.
opr. mg/mg

Copyright © by L’Osservatore Romano (1/2008) and Polish Bishops Conference

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/modlitwy/ap_11112007.html#

Krzyż zamiast miecza

dodane 2008-11-11 15:58

Leszek Śliwa

Simone Martini, “Święty Marcin odrzucający broń”, fresk, 1312–1317. Kościół San Francesco, Asyż

Krzyż zamiast miecza   Simone Martini (PD) Święty Marcin odrzucający broń

Jest rok 354. Legiony rzymskie walczą nad Renem z germańskim plemieniem Alemanów. Wojska wroga widać za górą, z prawej strony obrazu, jak przygotowują się do bitwy. Na pierwszym planie, w obozie rzymskim, rozgrywa się dramatyczna scena. Jeden z oficerów odmówił walki. Powiedział, że jest chrześcijaninem i nie chce zabijać. To święty Marcin, który niedawno przyjął chrzest.

Widzimy go w środku obrazu, z głową otoczoną aureolą. Rozwścieczony wódz (siedzi z lewej strony) oskarża go o tchórzostwo i chce aresztować. Wówczas święty bierze do ręki krzyż i zapowiada, że pójdzie w bitwie w pierwszym szeregu, ale bez broni. Będzie nawracał pogan Słowem Chrystusa, a nie mieczem. Krzyż i prawa ręka w geście błogosławieństwa kierują się w stronę nieprzyjacielskiej armii.
Artysta namalował wodza jako cesarza, z wieńcem laurowym na skroniach. W rzeczywistości Julian Apostata, który dowodził w tej kampanii, został cesarzem dopiero siedem lat później.

Za plecami żołnierzy towarzyszących Julianowi Apostacie widzimy jeszcze skarbnika wypłacającego żołd legioniście. Przed bitwą żołnierze otrzymywali podwójny żołd. Według tradycji właśnie wówczas św. Marcin oznajmił dowódcy swą decyzję.

Historia skończyła się dobrze. Wódz barbarzyńców przed bitwą poprosił o zawarcie pokoju. Chrześcijanie widzieli w tym wyraźny znak Boży.

Artyści rzadko przedstawiali tę scenę. Świętego Marcina znamy głównie z obrazów pokazujących, jak przecina mieczem swój płaszcz, by podzielić się nim z żebrakiem. Do ludzi w epoce średniowiecza czy odrodzenia przemawiało to znacznie bardziej niż odmowa walki z niewiernymi. Paradoksalnie dziś łatwiej nam zrozumieć postawę świętego.

Fresk znajduje się w kaplicy św. Marcina w kościele dolnym Bazyliki św. Franciszka w Asyżu.

http://kosciol.wiara.pl/doc/489293.Krzyz-zamiast-miecza

Szlachetny rycerz

dodane 2008-12-30 13:36

Leszek Śliwa

Dominikos Theotokopulos, zwany El Greco „Św. Marcin i żebrak”, olej na płótnie, 1597–1599, National Gallery of Art, Waszyngton.

Szlachetny rycerz   El Greco Św. Marcin i żebrak

Święty Marcin był rzymskim żołnierzem, żyjącym w IV wieku. Nawrócił się na chrześcijaństwo i porzucił wojenne rzemiosło. Z czasem został biskupem Tours w Galii. Trudno jednak znaleźć jego portret, ilustrujący nawrócenie lub działalność z czasów, gdy stał na czele diecezji. Malarze i rzeźbiarze, przedstawiając św. Marcina, niemal zawsze pokazywali tylko jedną scenę, podczas której był jeszcze żołnierzem, choć już nawróconym na chrześcijaństwo.

Pewnego zimowego dnia koło francuskiego miasta Amiens Marcin spotkał jakiegoś biedaka, który był nagi i nie dostał jeszcze od nikogo jałmużny. Wyciągnął miecz i rozciął na dwoje płaszcz, który miał na sobie. Połowę płaszcza dał żebrakowi. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w tę część jego płaszcza, którą dał biednemu, i tak rzekł do aniołów, którzy Go otaczali: „W tę szatę ubrał mnie Marcin, który jeszcze jest katechumenem!”.

Tajemnica popularności tej historii kryła się być może w tym, że wielu zamawiających dzieła sztuki było rycerzami. Ideał świętego rycerza, wspomagającego biedaków, był zapewne im bliski. Nie wymagał też takiego heroizmu w naśladowaniu jak los męczennika.

Również obraz El Greca ufundował rycerz Martín Ramírez, który chciał uczcić swojego świętego patrona.
Święty ma twarz pełną głębokiej zadumy. Jego sylwetka została namalowana na tle nieba. Artysta zrezygnował z wyraźnego przedstawienia krajobrazu, by podkreślić ponadczasowy charakter czynu Marcina, szlachetnego i potrzebnego w każdym miejscu i czasie.

Nie oznacza to, że krajobraz jest abstrakcyjny. El Greco w tle namalował panoramę hiszpańskiego miasta, w którym żył i tworzył – Toledo. Widzimy ją na dole obrazu, koło przednich kopyt rumaka.

http://kosciol.wiara.pl/doc/489370.Szlachetny-rycerz

Szlachetność nagrodzona

dodane 2009-11-06 11:33

Leszek Śliwa

Simone Martini, „Wizja świętego Marcina” fresk, 1312–1317, Bazylika św. Franciszka, Asyż.

Szlachetność nagrodzona   Simone Martini Wizja św. Marcina

Chrystus otoczony aniołami jak profesor studentami pokazuje im leżącego w łóżku mężczyznę. To święty Marcin, któremu Zbawiciel ukazał się we śnie.

Przyzwyczailiśmy się, że św. Marcin jest zawsze przedstawiany w jednej i tej samej scenie. Pewnego zimowego dnia ten rzymski legionista spotkał jakiegoś biedaka, który był nagi i nie dostał jeszcze od nikogo jałmużny. Marcin wyciągnął miecz i rozciął na dwie części płaszcz, który miał na sobie.

Połowę płaszcza dał żebrakowi. Ten szlachetny czyn miał swój ciąg dalszy, który jednak bardzo rzadko jest przedstawiany w sztuce. Simone Martini namalował konsekwencje wielkoduszności świętego na jednym z fresków w dolnym kościele Bazyliki św. Franciszka w Asyżu.

„Następnej nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w tę część jego płaszcza, którą dał biednemu, i tak rzekł do aniołów, którzy Go otaczali: »W tę szatę ubrał mnie Marcin, który jeszcze jest katechumenem!«” – tak opisuje tę historię żyjący w XIII wieku dominikanin Jakub de Voragine w swojej „Złotej legendzie”. Jezus lewą ręką wskazuje śpiącego Marcina, a prawą podtrzymuje połowę płaszcza, którą dostał od świętego. Aniołowie słuchają Mistrza z zainteresowaniem, będącym hołdem złożonym Marcinowi.

Wizja okazała się przełomowa w życiu tego żołnierza. Przyjął chrzest, porzucił wojenne rzemiosło i został duchownym. Z czasem doszedł do godności biskupa Tours. Kaplica św. Marcina jest pierwszą w lewej nawie dolnego kościoła w Asyżu. Została ufundowana przez kardynała Gentile Partino de Montefiore i ozdobiona jedenastoma freskami ze scenami z życia św. Marcina.

http://kosciol.wiara.pl/doc/489424.Szlachetnosc-nagrodzona

 

 

O autorze: Judyta