Myśl dnia
Dalajlama XIV
Bóg, który zapoczątkował dobre dzieło, dokończy go na dzień Chrystusa
Początek Listu świętego Pawła Apostoła do Filipian.
Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam zawsze w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich, z powodu waszego udziału w szerzeniu Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej. Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa.
Słusznie przecież mogę tak o was myśleć, bo noszę was wszystkich w sercu jako tych, którzy mają udział w mojej łasce: zarówno w moich kajdanach, jak i obronie Ewangelii za pomocą dowodów. Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi, ożywiony miłością Chrystusa Jezusa.
A modlę się o to, aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, nabytym przez Jezusa Chrystusa ku chwale i czci Boga.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 111,1-2.3-4.5-6)
Refren: Wielkie są dzieła, które Pan uczynił.
Z całego serca będę chwalił Pana *
w radzie sprawiedliwych i na zgromadzeniu.
Wielkie są dzieła Pana, *
zgłębiać je mają wszyscy, którzy je miłują.
Jego dzieło jest wspaniałe i pełne majestatu, *
a Jego sprawiedliwość trwa na wieki.
Sprawił, że trwa pamięć Jego cudów, *
Pan jest miłosierny i łaskawy.
Dał pokarm bogobojnym, *
pamiętać będzie wiecznie o swoim przymierzu.
Ludowi swemu okazał potęgę dzieł swoich, *
oddając im posiadłości pogan.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 10,27)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 14,1-6)
Uzdrowienie w szabat chorego na wodną puchlinę
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: „Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?” I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.
Oto słowo Pańskie.
**********************************************************************************************************************************
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html
**************
Jak ocenić, co słuszne w oczach Boga? Uczeni w Prawie zapytani przez Jezusa, czy wolno uzdrawiać w szabat, milkną, czując w sercu niestosowność tak dobrze uprzednio przemyślanej odpowiedzi. Chrześcijanin nie kieruje się wyłącznie literą Prawa, ale modli się wraz ze św. Pawłem, by jego miłość „doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym (…) wyczuciu oceny tego, co lepsze”. Sprawiedliwość bez miłości zabija, lecz uzupełniona miłością, przynosi wielką chwałę Bogu.
Mira Majdan, „Oremus” październik 2004, s. 112
WSZYSTKO, CO JEST PRAWDZIWE…
Panie, obym się karmił słowami wiary i dobrej nauki, wiodącej do życia w pobożności (1 Tm 4, 6; Tt 1, 1)
„W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym — to miejcie na myśli” (Flp 4, 8). Żadnej prawdziwej wartości ludzkiej nie może odrzucić ten, kto chce praktykować skuteczne apostolstwo. Chrześcijaństwo zapuszcza swe korzenie w zdrowym humanizmie w tym znaczeniu, że chrześcijanin przede wszystkim ma na oku człowieka, i to człowieka ożywionego i przekształconego przez uczestnictwo w życiu Bożym; człowieka pełnego, ze wszystkimi swoimi przyrodzonymi zasobami rozumu i woli, z całą nadbudową wychowania, kultury, zmysłu społecznego itd.; chrześcijaństwo nie odrzuca ani nie ogranicza tych rzeczywistości, lecz przyjmuje je i ceni w najwyższym stopniu, uzupełniając je wyższymi rzeczywistościami łaski i cnót teologicznych i skierowując je do wiecznego przeznaczenia człowieka. Dlatego apostołowie, chociaż są świadomi, „że boskie dzieło, do którego zostali powołani przez Ducha Świętego, przekracza wszelkie ludzkie siły i ludzką mądrość” (DK 15), potrafią, jak wierni słudzy z przypowieści ewangelicznej, zastosować wszystkie ludzkie zalety do swego apostolstwa.
Oprócz przychylności, ułatwiającej obcowanie z bliźnim i ułatwiającej nawiązywanie dialogu, Sobór Watykański II w szczególności przypomina kapłanom o obowiązku dojrzałej wiedzy, ponieważ „ich nauka powinna być duchowym lekarstwem dla Ludu Bożego” (tamże 19). Chodzi tutaj przede wszystkim o naukę wypływającą z Pisma świętego, ze studium Ojców i Doktorów Kościoła, dokumentów Urzędu Nauczycielskiego Kościoła oraz teologii. Nauka święta nie może być oderwana od współczesnej kultury, nie powinna też zapoznawać mentalności, psychologii, dążności, ukierunkowań ludzi, w szczególności młodzieży dzisiejszej. Wszystko to — poszukiwane i zdobywane z czystą intencją skuteczniejszej służby Bogu i ludziom — jest dziełem zasługującym na uznanie i podnoszącym wartość samego apostolstwa.
Św. Paweł poucza o cechach nauki apostola. Ma się ona opierać na Ewangelii, trzymać „zdrowych słów Pana naszego Jezusa Chrystusa” oraz być „zgodna z pobożnością” (1 Tm 6, 3), czyli powinna być „poznaniem prawdy wiodącej do życia w pobożności” (Tt 1, 1), to znaczy prowadzić do miłości Boga i bliźniego.
- Ty, o Panie, nie żądasz ode mnie, abym był nauczycielem polityki, sztuki wojennej, wiedzy ludzkiej… chcesz, abym był nauczycielem miłosierdzia i prawdy.
Udziel mi wielkiej dyskrecji i pobłażliwości w sądach o ludziach i wydarzeniach; spraw, abym modlił się specjalnie za tych, którzy są powodem mego cierpienia; abym we wszystkim okazywał wielką dobroć, bezgraniczną cierpliwość, pamiętając o tym, że każde inne uczucie nie jest zgodne z duchem Ewangelii i doskonałością ewangeliczną. Zgadzam się chętnie być niczym, byle tylko zatryumfowała miłość. Choćby mnie miano zdeptać, chcę być cierpliwy i dobry aż do heroizmu. Tylko wtedy… zasłużę na udział w Twoim kapłaństwie, o Chryste Jezu, który za cenę uległości, upokorzenia i cierpienia stałeś się prawdziwym i jedynym lekarzem i Zbawcą całej ludzkości.
Naucz mnie zawsze mówić prawdę, ale łagodnie… dopomóż mi zawsze odpłacać dobrem za złe i przekładać Ewangelię ponad sztuczki ludzkiej polityki.
Lecz przede wszystkim i zawsze będę się starał o to, by w moim życiu wewnętrznym i w działalności zewnętrznej odbijał się Twój obraz, o Jezu cichy i pokornego serca (Jan XXIII: Dziennik duszy, rok 1940, 1930, 1936, 1931).
- O Dziewico Najświętsza, wyjednaj mi od Ducha Jezusa Syna Twojego… dary rozumu i umiejętności, abym się stał światłem dla dusz.
Naucz mnie, o Matko, wyjaśniać, jak Ty umiałaś wypełniać Pismo święte; jak potrafiłaś rozważać je w milczeniu i zachowywać w swoim sercu. Zachowaj mnie pokornym, przypominając mi, że tu nie chodzi o jakąkolwiek książkę i że nie trzeba, abym się zmuszał do jej zrozumienia, lecz że trzeba, abym był bardzo posłuszny, stawszy się pokornym, oderwanym od wszystkiego, abym umiał cierpieć i modlić się nieustannie, by móc osiągnąć tę mądrość.
O Matko, Ty, któraś zrozumiała Boga lepiej niż ktokolwiek inny, spraw, abym się wyrzekł pychy rozumu i nie zaliczał się do liczby mądrych i roztropnych świata, przed którymi są zakryte tajemnice Boże. Spraw, abym był bardzo mały, abym mógł wejść w krąg Objawienia, aby okryła i ogarnęła mnie prawda. O Matko, daj, abym mógł promieniować prawdą, którą jest Twój Syn.
Rozpal we mnie pragnienie Królestwa; niech ono będzie moim jedynym celem, niech nie istnieje dla mnie podwójny sposób patrzenia na rzeczy: jeden chrześcijański, a drugi świecki; lecz niechaj odczuwa się we mnie, że ten, kto posiada ducha Królestwa, jest szczęśliwy i pokój czyniący, pełen jasności i optymizmu, mocny i wielkoduszny, że pochłania go miłość pokorna i podbijająca. O Matko, spraw, abym był takim jak Ty! (P. Lyonnet).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 388
http://mateusz.pl/czytania/2014/20141031.htm
****************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
Święty Alfons Rodriguez, zakonnikAlfons urodził się w rodzinie kupca w Segowii (Hiszpania) 25 lipca 1533 r. Kiedy miał 10 lat, do pierwszej spowiedzi i Komunii świętej przygotował go bł. Piotr Faber, jeden z pierwszych towarzyszy św. Ignacego Loyoli. W wieku 14 lat został przyjęty do kolegium jezuitów w Alcali. Po roku musiał je jednak opuścić, ponieważ zmarł jego ojciec i trzeba było zająć się administracją przedsiębiorstwa tekstylnego, które prowadził. Dwa lata później Alfons ożenił się z Marią Suarez (1560). Po 7 latach szczęśliwego życia jego żona zmarła (1567). Zmarło także ich dwoje dzieci. Rozgorzało w nim pielęgnowane od młodości pragnienie kapłaństwa. Postanowił je wreszcie wypełnić. Sprzedał przedsiębiorstwo i rozpoczął studia na uniwersytecie w Walencji. Okazało się jednak, że po tylu latach przerwy w nauce miał zbyt wiele zaległości. Miał już bowiem 39 lat. Musiał zrezygnować ze studiów. Alfons jednak nie poddał się. Wstąpił do jezuitów w charakterze brata zakonnego (1571). Nowicjat odbył na Majorce, w Palmas, i tam pozostał przez kolejnych 36 lat. Pełnił funkcję furtiana. Skazany na dobrowolne “więzienie” przy furcie, starał się wykorzystać cenny czas na modlitwę. Zasłynął duchem kontemplacji tak dalece, że miewał nawet zachwyty i ekstazy. Nie wypuszczał z rąk różańca. Z modlitwą łączył ducha pokuty. Przez całe lata walczył nieustannie z dręczącymi go pokusami. Zwalczał je postami, czuwaniami, biczowaniem ciała. W poczuciu posłuszeństwa spełniał najsumienniej wszystkie rozkazy i polecenia. Wyróżniał się wielką cierpliwością. Do furty przychodzili różni ludzie: potrzebujący i wagabundy. Alfons umiał zawsze zdobyć się na życzliwe i uprzejme słowo. Kolegium jezuitów było duże, więc też i liczba interesantów znaczna. Klerycy, przebywający tu na studiach, budowali się anielską dobrocią furtiana. Wśród nich był także św. Piotr Klawer, późniejszy apostoł Murzynów amerykańskich, który z bratem Alfonsem zawarł serdeczną przyjaźń. Bóg obdarzał Alfonsa niezwykłymi łaskami, m.in. darem proroctwa i czynienia cudów, objawieniami i widzeniami. W ostatnim czasie swego życia Alfons doświadczył chorób i utrapienia duszy; trzy dni przed śmiercią wszystkie dolegliwości ustały w zachwyceniu, jakiego doznał. Zmarł w nocy z 30 na 31 października 1617 r. ze słowami: “Mój Jezusie” na ustach. W pogrzebie skromnego brata zakonnego wziął udział wicekról, biskup i duchowieństwo, zakonnicy i tłumy ludu. Największe poruszenie wywołał szereg idących na eksponowanym miejscu w procesji osób, które Alfons uzdrowił swoją modlitwą. Został beatyfikowany w roku 1825 przez Leona XII; kanonizował go – razem ze św. Janem Berchmansem – papież Leon XIII (1888) . |
|
Błogosławiony Anioł z Acri, prezbiterŁukasz Antoni Falcone urodził się w Acri, w Kalabrii, 19 października 1669 roku, w rodzinie robotniczej. Wcześnie został osierocony przez ojca. Zaopiekował się nim wówczas brat matki, ksiądz Domenico Errico. Wuj oczekiwał, że Łukasz zdobędzie zawód i będzie wspierał swoją owdowiałą matkę. Jednak młody Falcone już w wieku 19 lat postanowił wstąpić do kapucynów. Rodzina była temu przeciwna, więc pewnie nie zmartwiła się widząc, że Łukasz już po kilkunastu dniach wrócił do domu. I to rozczarowany, bo – jak twierdził – w zakonie nie znalazł takiego ubóstwa, jakiego oczekiwał. Jednakże nie mógł znaleźć sobie miejsca w domu i postanowił wrócić do zakonu. Z pokorą przyszedł ponownie do klasztoru kapucyńskiego w Acri, by znów prosić o przyjęcie w szeregi braci. Prowincjał zgodził się i 8 listopada 1689 Łukasz rozpoczął ponownie nowicjat. Niestety i tym razem dał posłuch podszeptom szatańskim i uległ pokusom, niepewności, zwątpieniom. Znowu wrócił do domu. Dopiero tam zrozumiał, że nie powinien tak łatwo poddawać się; wreszcie zaczął gorąco modlić się o rozeznanie swojej drogi. Kiedy zrozumiał, że jego miejscem jest jednak Zakon Braci Mniejszych Kapucynów, odważył się po raz trzeci zapukać do furty klasztornej. O zgodę na ponowne rozpoczęcie nowicjatu tym razem musiał zwrócić się do przełożonego generalnego. Wbrew oczekiwaniom niektórych, zgodę taką uzyskał i 12 listopada 1690 roku został po raz trzeci obłóczony w kapucyński habit, tym razem już na zawsze. Otrzymał zakonne imię Anioł. Podobne wątpliwości miał jeszcze wiele razy i musiał stawić czoła wielu pokusom, jednak zdołał je wszystkie pokonać. Kapucyni opowiadają, że pewnego dnia, gdy młody brat Falcone był szczególnie zgnębiony, w czasie obiadu czytano akurat życiorys br. Bernarda z Corleone, współbrata zmarłego 30 lat wcześniej w opinii świętości, który żarliwie modlił się o Boże zmiłowanie. Po posiłku brat Anioł padł w swojej celi pod krucyfiksem i zapłakał, wołając: “Panie, pomóż mi! Już nie mam sił”. Usłyszał wtedy głos: “Postępuj tak, jak brat Bernard z Corleone!” Odtąd wiedział już, na kim ma się wzorować. Zaczął dokładnie czytać biografię Bernarda i naśladować go, zwłaszcza w modlitwie i pokucie. O tym, że zakonna droga Anioła nie była łatwa, może świadczyć wyjątkowo długi okres formacji i studiów. Chociaż pierwsze śluby złożył w 1691 r., studia teologiczne rozpoczął dopiero w roku 1695. Ukończył je po pięciu latach i 10 kwietnia 1700 roku, w wieku 31 lat, przyjął święcenia kapłańskie. Potrzebował blisko 10 lat formacji, żeby przygotować się do kapłaństwa. Jako kapłan rozpoczął działalność apostolską, z entuzjazmem i przekonaniem zachęcając wiernych do naśladowania męki Chrystusa. Szybko zasłynął jako charyzmatyczny kaznodzieja i świetny spowiednik. Był poszukiwanym kierownikiem duchowym, zwłaszcza kapłanów i osób konsekrowanych. Mówiono, że był bardzo surowy na ambonie, za to w konfesjonale łagodny i miłosierny. Przez 35 lat głosił słowo Boże w różnych miejscowościach na południu Włoch, dlatego nazwano go Apostołem Kalabrii. W kolejnych latach zakonnego życia pełnił wiele ważnych funkcji: był mistrzem nowicjatu, gwardianem, wizytatorem, członkiem zarządu prowincji i prowincjałem. Odznaczał się gorliwością i wyrozumiałością wobec braci. Dla siebie samego był surowy i wymagający. Zmarł 30 października 1739 roku. Jego beatyfikacji dokonał papież Leon XII w dniu 18 grudnia 1825 r. Przed kilku laty, dokładnie 13 listopada 2002 r., rozpoczęto proces kanonizacyjny. Błogosławiony Anioł z Acri może być patronem wszystkich, którzy z trudem rozpoznają swoje życiowe powołanie. Jego życie pokazuje bowiem, że do świętości dochodzi się dzięki łasce Bożej poprzez wytrwałą pracę nad sobą.
|
|
Święty Wolfgang, biskupWolfgang urodził się ok. roku 924 w Wittembergii. Kiedy miał 7 lat, rodzice oddali go do słynnej wówczas szkoły w Reichenau, nad Jeziorem Konstancjeńskim. Później Wolfgang studiował także w Würzburgu, gdzie wykładał wtedy sławny gramatyk, Stefan z Novary. W roku 956 biskupem Trewiru został Henryk z Bambergu. Ten zaprosił do siebie Wolfganga, by poprowadził szkołę katedralną. Powierzył mu równocześnie opiekę nad klerykami. W czasie podróży z cesarzem Ottonem I zmarł arcybiskup Henryk (964). Zdołał jednak przed śmiercią polecić cesarzowi jako swojego następcę właśnie Wolfganga. Cesarz najpierw uczynił go swoim kanclerzem po św. Brunonie I Wielkim. Z tym urzędem była związana metropolia. Wolfgang opuścił jednak nagle zamek i wstąpił do benedyktynów w Einsiedeln. Bezpośrednią przyczyną rezygnacji z honorów, jakie go czekały, był oburzający widok, którego był codziennie świadkiem, obserwując, jak karierowicze czynili, co tylko było w ich mocy, by swoich przeciwników zepchnąć na bok i zająć ich miejsce. Nie przebierali przy tym w środkach: pochlebstwo i przekupstwo było na porządku dziennym. W Einsiedeln Wolfgang zawarł przyjaźń ze św. Ulrykiem, biskupem Augsburga, który często bywał w klasztorze. On też udzielił Wolfgangowi święceń kapłańskich. Zapewne za poradą tego biskupa Wolfgang udał się w charakterze misjonarza na Węgry. Jego żywot głosi, że chociaż Wolfgang opuścił mury opactwa, to jednak nie porzucił ducha św. Benedykta. Oddał się do dyspozycji biskupa Passau, Pellegryna. Ten zaproponował go niebawem cesarzowi na wakującą stolicę biskupią w Regensburgu (973). Zaraz na początku swoich rządów Wolfgang postawił sobie dwa cele: reformę klasztorów, które znajdowały się w jego diecezji, oraz ustanowienie biskupstwa w Pradze. W roku 975 połączył unią personalną z urzędem biskupa także godność opata miejscowego klasztoru. Kiedy jednak zauważył, że tych obowiązków nie da się pogodzić, gdyż zbyt go absorbują obowiązki biskupa i opieka nad diecezją, wyznaczył następcę, który kontynuował w opactwie zaprowadzoną przez niego reformę. Tak więc dał początek opactwom w Niemczech o nowym duchu i gorliwości. Opactwu benedyktyńskiemu w Regensburgu zostawił także cenną bibliotekę. Wolfgangowi udało się spełnić także i drugi cel życia. Mimo wielu trudności przekonał cesarza Ottona I, aby zgodził się na ustanowienie biskupstwa w Pradze. Poparł go w tym książę czeski, Bolesław II (973). Kiedy czyniono mu wymówki, że przez to okroił znacznie własną diecezję i pozbawił się płynących z tego powodu dochodów, zawołał: “Wolę poświęcić siebie samego i to, co jest moje, byle tylko Kościołowi zapewnić rozwój!” Sam zredagował dokument erygujący nową diecezję. Dobry pasterz osobiście nawiedzał swoją owczarnię, zachęcał i pobudzał do gorliwości kapłanów, sam świecąc w tym najpiękniejszym przykładem. Niezmordowanie głosił Słowo Boże. Chciał, by możliwie we wszystkich miastach były szkoły parafialne. Książę Bawarii, Henryk, powierzył Wolfgangowi wychowanie swoich synów: św. Henryka, późniejszego cesarza, i Brunona, późniejszego biskupa Augsburga. Wolfgang miał także pewien wpływ na wychowanie córek księcia Ludwika Bawarskiego: bł. Gizeli, późniejszej małżonki św. Stefana, króla Węgier, i bł. Brygidy, opatki w Regensburgu. W owym czasie pogańscy Węgrzy najechali na Niemcy i poczynili wielkie spustoszenie także w diecezji regensburskiej. Kiedy zaś w 987 roku wybuchła zaraza, Wolfgang ponownie okazał się ojcem dla swoich owieczek: nakazał otworzyć wszystkie spichlerze i rozdać zapasy, by nakarmić głodnych. Zmarł w drodze do Salzburga, w Pupping, w pobliżu Linzu, w wieku 70 lat, kiedy odprawiał Mszę świętą, 31 października 994 roku. Pochowano go w kościele św. Emmerama. Papież św. Leon IX zezwolił na jego kult, kiedy wyraził zgodę na przeniesienie relikwii Świętego do kościoła opackiego w Pupping (1052). Grób jego stał się miejscem pielgrzymek. Około 1200 r. powstało w Niemczech bractwo św. Wolfganga. Na skutek legendy, jakoby Święty miał zakończyć życie jako prosty zakonnik w Mondsee, powstało tam jego drugie sanktuarium.
|
świętych męczenników Ampliata, Urbana i Narcyza (+ I w.); św. Antonina z Mediolanu, biskupa (+ VII w.); św. Kwinktyna, senatora, męczennika (+ III w.); bł. Tomasza z Florencji, zakonnika (+ 1447)
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/10-31.php3
Święty Alfons Rodriguez – człowiek na furcie, patrona braci zakonnych | |
W małej apsydzie nawy północnej świątyni, w pobliżu transeptu znajduje się ołtarz dedykowany św. Alfonsowi Rodriguezowi (1531-1617), zamożnemu kupcowi hiszpańskiemu, który po śmierci żony i dwójki dzieci, mając już 40 lat, wstąpił do jezuitów i został bratem zakonnym. Zasłynął z niezwykle oddanej pracy jako długoletni furtian w kolegium jezuickim w portowym mieście Palma na wyspie Majorce. Całe niemal swe zakonne życie spędził w tym jednym tylko miejscu. Jego dni, pozornie niczym się od siebie nie różniące, były jednak czasem łaski, którą dzielił się ze spotykanymi ludźmi. Jako skromny furtian stał się znanym mistykiem, wielkim czcicielem Rodzicielki Syna Bożego, gorliwym mężem modlitwy znanym z surowych umartwień. Mimo skromnej posługi, jaką pełnił w kolegium, wywarł wielki wpływ na studiującą w nim młodzież zakonną. Odznaczał się wielką dobrocią, uprzejmością i roztropnością. Był znany nie tylko na wyspie, ale również w całej Hiszpanii. Ten wielki entuzjasta modlitwy różańcowej i Godzinek do Najświętszej Maryi Panny obdarzony został niezwykłymi darami duchowymi i szybko stał się jednym z najbardziej znanych jezuickich świętych. Mimo rozpoczętych zaraz po jego śmieci starań o beatyfikację, błogosławionym został ogłoszony dopiero w 1825 roku. Kanonizował go papież Leon XIII w 1888 roku. Liturgiczne wspomnienie świętego obchodzi się w dniu jego śmierci, tj. 31 października. |
|
http://am.jezuici.pl/arc/arc_071.htm | ks. Stanisław Groń SJ |
Przypomniało mi się:
„On też sprawił, żeśmy mogli stać się sługami Nowego Przymierza,
przymierza nie litery lecz Ducha,
litera bowiem zabija,
Duch zaś ożywia.”
to a propos uzdrowienia w szabat…
Duch ożywia i pobudza do działania, litera zabija ducha. Skupiamy się na jej analizowaniu i wymyślaniu kolejnej lepszej, która by mogła wyrazić więcej, niż przeczytaliśmy.
to a propos.. Ty wiesz …