Myśl dnia
Wojciech Kuzioła
Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc do walki, przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę za tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego.
Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże, wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu. Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych i za mnie, aby dane mi było słowo, gdy usta moje otworzę, dla jawnego i swobodnego głoszenia tajemnicy Ewangelii, dla której sprawuję poselstwo jako więzień, ażebym jawnie ją wypowiedział, tak jak winienem.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 144,1a i 2abc.9-10)
Refren: Błogosławiony Pan, Opoka moja.
Błogosławiony Pan, Opoka moja. *
On mocą i warownią moją,
osłoną moją i moim wybawcą, *
moją tarczą i schronieniem.
Boże, będę Ci śpiewał pieśń nową, *
grać Ci będę na harfie o dziesięciu strunach.
Ty królom dajesz zwycięstwo, *
Tyś wyzwolił sługę Twego, Dawida.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Łk 19,38)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 13,31-35)
Jezus wierny swojemu posłannictwu
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Lecz On im odpowiedział: „Idźcie i powiedzcie temu lisowi : «Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu». Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą.
Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście.
Oto dom wasz tylko dla was pozostanie. Albowiem powiadam wam, nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: «Błogosławiony ten, który przychodzi w imię Pańskie»”.
Oto słowo Pańskie.
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawłahttp://www.paulus.org.pl/czytania.html
************
Pan Jezus ubolewa nad Jerozolimą, która zabija proroków i tych, którzy są do niej posłani. Jego ból jest wyrazem niezaspokojonej tęsknoty Boga za odwzajemnieniem Jego miłości przez człowieka. Chrystus pragnie nas gromadzić, jak ptak gromadzi pisklęta, pragnie nas umacniać. Decyzja, czy zaprosimy Go do swojego życia, należy do nas. Uczestnicząc dziś we Mszy świętej, możemy przyjąć i błogosławić Tego, który przychodzi pod postaciami chleba i wina jako nasz Zbawiciel, obecny.
Małgorzata Durnowska, „Oremus” październik 2002, s. 132-133
NASZA ZDOLNOŚĆ POCHODZI OD BOGA
Panie, Ty wybrałeś właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć, podtrzymuj moją słabość (1 Kor 1, 27)
Św. Paweł, uderzony wielkością posługi apostolskiej, przez którą Bóg rozlewa „zapach” poznania Chrystusa na całym świecie, wola: „A kto jest na wysokości tego zadania?” (zob. 2 Kor 2, 14, 16). Odczuwa on ogromną nierówność między swoim ograniczeniem jako człowieka a misją herolda tajemnicy Chrystusowej; jednak ożywia go wielka ufność: „Nie żebyśmy — wyznaje — uważali, że jesteśmy w stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz wiemy, że ta możność nasza jest z Boga” (tamże 3, 5). Pokora Pawła jest tajemnicą i siłą jego apostolstwa. Pokora tak głęboka, że jest przekonany, iż „nic” nie pochodzi od niego, wszystko natomiast od Boga, jako wyraz potęgi Tego, który czyni go zdolnym pełnić wyznaczone mu zadanie. Jest to najpiękniejsze i najbardziej konkretne wytłumaczenie słowa Jezusa: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5). Nie tylko mało, lecz nic.
„Cała nasza możność pochodzi od Boga. — Beze Mnie nic nie możecie uczynić.” Jeśli apostoł zachowuje te słowa w sercu swoim, a przez modlitwę przyswoi je sobie, to one w nim dojrzeją. Zasmakuje wtedy w cierpieniach życiowych, które zniszczą wszelkie upodobanie w sobie, wszelką próżną chwałę i poczucie samowystarczalności. Kościoły lub sale przepełnione wiernymi, oklaski i powodzenia mogą znaczyć mniej niż nic, jeśli Bóg nie przyjdzie z pomocą przez swoje tajemne działanie, aby poruszyć serca. Umysł, kultura, wspaniały styl, pociągająca rozmowa, to wszystko nie jest zdolne zrodzić najmniejszego stopnia łaski, najmniejszego aktu miłości teologicznej. Tylko Bóg jest jej sprawcą. „Prawdziwy sługa Chrystusa, świadomy swej słabości, pracuje w pokorze, ćwicząc się w tym, co jest miłe Bogu, oraz — jakby związany przez Ducha Świętego, kierowany jest we wszystkim wolą Tego, który chce zbawić wszystkich ludzi” (DK 15). Kto wie, że nie może chodzić sam, zaradza swojej nieudolności trzymając się mocno swego przewodnika. Podobnie apostoł żyje i działa złączony ściśle z Bogiem, uzależniając się we wszystkim od Ducha Świętego, aby go oświecał we wszystkim: w słowach, czynach, postanowieniach, w sposobach działania, i aby go prowadził nie dowolną drogą, obraną może pod wpływem miłości własnej lub zarozumiałości, lecz drogą woli Bożej.
- Nic, nic! To nic rozbrzmiewa w duszy mojej bezkresnym echem i objawia mi wymaganie czystości, która winna uduchowić wszystkie moje czynności i pozbawić je własnej nędzy, wszelkiego własnego pragnienia! Boże mój, Ty dajesz mi odczuć to żądanie z tak wielką siłą, jakiej dotąd nigdy nie odczuwałem! Co pocznę, Boże mój, co pocznę?… Wszystko jest nieczyste… Pragnienie wdzięczności, nadzieja poznania, radość odczuwania wokół siebie pokoju dusz, które oświeciłem… Ach, Panie… to jest pragnienie ziemi i nadzieja skończonego, lecz w duszy odczuwam tę tętniącą nieodpartą Twoją moc: nihil, nihil sperantes. Spraw je Ty, o mój Boże, spraw Twoje nic w każdej mojej czynności; abym we wszystkim spodziewał się tylko Ciebie, Ciebie samego, merces magna nimis… O próżnio, o ogołocenie, o samotności, o duszo sama z Bogiem samym, o ideale, o mój Mistrzu, niech przyjdzie, abym to posiadł, abym tego dosięgnął w takiej pełni, w jakiej Ty tego ode mnie oczekujesz; obym umarł i aby Twój płomień mnie oczyścił! (G. Canovai).
- O Boże mój, Tyś nieskończenie mądry i nieskończenie święty, chciałeś, aby Twoi słudzy byli ludźmi nędznymi jak inni i aby rozbudzili w sercu swoim głębokie poczucie własnej nędzy, by móc współczuć zawsze, szczerze z tymi, którzy grzeszą i błądzą… Chciałeś, aby przeciwieństwo między potrzebą człowieka grzesznego a blaskiem jego posługi ukazywało wszystkim jasno, że sukcesy Twojej łaski wyśpiewują tylko Twoją chwałę. Każdy apostoł, świadomy własnych słabości i zdumiony zwycięstwami Twojej mocy, będzie powtarzał z młodzieńcami w piecu ognistym: „Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności, wylej na nas bogactwa swego miłosierdzia, wybaw nas swoją mocą z niebezpieczeństwa i uczyń swe imię sławne, o Panie”… My pokładamy w Tobie, o Panie Jezu, tylko w Tobie, całą naszą nadzieję (D. Mercier).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 385
http://mateusz.pl/czytania/2014/20141030.htm
****************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
30 października
zakonnik i męczennik
Dwudziestoletni Dominik udał się do Francji, gdzie zaciągnął się do wojska księcia Mercoeur, walczącego przeciwko hugenotom w Bretanii. Przez ponad dziewięć lat służył w Lidze Katolickiej, a że był sumienny w wypełnianiu swoich obowiązków, systematycznie awansował, aż do stopnia wojskowego gubernatora regionu.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych szesnastego stulecia trafił nad Zatokę Biskajską w Hiszpanii, gdzie po przyznaniu mu emerytury król Filip II umieścił go w garnizonie w La Coruña. Jednak kariera wojskowa przestała interesować Dominika, który więcej czasu poświęcał teraz na życie duchowe. Podczas Wielkiego Postu w 1598 r. jako spowiednik żołnierzy trafił do jego oddziału kolega Irlandczyk – jezuita Thomas White, któremu Dominik zwierzył się z pragnienia życia religijnego. Wiedział już, że jego powołaniem jest bycie bratem zakonnym u jezuitów. Wyznał więc Thomasowi, że przez dziesięć miesięcy doświadczał niepokoju, który ustąpił dopiero, gdy zetknął się z nim – gorliwym kapłanem.
Został przyjęty do nowicjatu w Santiago de Compostela, po półrocznej próbie w kolegium jezuitów. Wykazał się wtedy wielkim poświęceniem. Nie uciekł, jak wielu innych, przed zarazą, która dotknęła kolegium, ale został, by opiekować się chorymi, pocieszać ich w ostatnich godzinach życia. W ten sposób przekonał nieufnych wobec siebie przełożonych i zdołał ukończyć nowicjat. Raport na jego temat wysłany do Rzymu brzmiał: “Człowiek to rozsądny, o wielkiej sile fizycznej, dojrzały, roztropny i towarzyski, choć skłonny do zapalczywości i uparty”.
W 1601 r. król Hiszpanii Filip III podjął decyzję o wysłaniu wojsk na pomoc rebelii, która rozpoczęła się w Irlandii. Wraz z wojskiem wyruszył w rodzinne okolice Dominik. Zdziesiątkowane przez sztorm oddziały dotarły do Castleheaven 1 grudnia 1601 r. Rozpoczęły się, zakończone klęską, walki. 17 czerwca 1602 r. zakutych w kajdany jezuitów uwięziono i poprowadzono na przesłuchanie. Obiecano im wielkie nagrody za wyrzeczenie się wiary katolickiej, a gdy nie chcieli tego zrobić, zostali poddani bestialskim torturom. Mimo prób perswazji ze strony części rodziny, by udawał konwersję w celu nawrócenia życia, Dominik pozostał niezłomny.
Dowodzący wojskiem angielskim Georges Carew chciał zmusić go do wyrzeczenia się wiary katolickiej i złamać jego wierność wobec Ojca Świętego. Gdy w ciągu ponad 4 miesięcy uwięzienia nie udało mu się osiągnąć tego celu, Dominik został przewieziony do Youghal na egzekucję. Na miejscu kaźni zawołał: “Bądź pozdrowiony, Krzyżu Święty, którego tak bardzo pragnąłem!” Powiedział także do zgromadzonych mieszkańców, że przybył do Irlandii, by bronić rzymskiego Kościoła katolickiego, jedynego miejsca, w którym Bóg obdarza zbawieniem. Był przy tym bardzo pogodny. Angielski oficer powiedział: “On tak traktuje śmierć, jak ja ucztę”. Collins usłyszał go i odpowiedział: “W tej sprawie będę gotów umrzeć nie raz, ale tysiące razy”.
Po tak odważnym i pełnym wiary świadectwie kaci nie chcieli dokonać egzekucji. Przymuszono do jej wykonania pewnego rybaka, który prosił skazańca o przebaczenie. Dominik udzielił mu go z uśmiechem. Na koniec zawołał: “Panie, w Twoje ręce powierzam ducha mego”. Oddał życie za wiarę 31 października 1602 r. Obecnie, w miejscu egzekucji, znajduje się tablica pamiątkowa. Został beatyfikowany przez św. Jana Pawła II w 1992 roku, razem z szesnastoma innymi męczennikami irlandzkimi.
Budowę kościoła katedralnego w Katowicach rozpoczęto dwa lata po erygowaniu diecezji katowickiej. 5 czerwca 1927 r., w uroczystość Trójcy Świętej, ówczesny biskup śląski Arkadiusz Lisiecki symbolicznie wbił pierwszą łopatę. Kamień węgielny wmurowano pięć lat później. Prezbiterium, które ukończono w 1938 r., długo służyło jako tymczasowy kościół. W czasie II wojny światowej budowy nie kontynuowano. Podjęto ją ponownie w maju 1946 r. Dzięki ogromnej pracy i wysiłkowi całej diecezji doprowadzono do konsekracji katedry, której dokonał 30 października 1955 roku biskup częstochowski Zdzisław Goliński. Dwa lata później przy nowej świątyni erygowano parafię. Do dziś trwają prace związane z wyposażaniem i upiększaniem wnętrza, które dostosowane zostało do wymogów liturgii posoborowej.
Patronem świątyni jest Chrystus, Król Wszechświata. Katedra katowicka jest prawdopodobnie drugim co do wielkości kościołem w Polsce. W jego wnętrzu może się jednocześnie zmieścić ok. 12 tysięcy osób. 20 czerwca 1983 r. modlił się w nim św. Jan Paweł II. Tutaj powiedział do zgromadzonych inwalidów pracy i osób głuchoniemych:
Cierpienie na to jest dane człowiekowi, ażeby Bóg szczególnie mógł w życiu ludzkim zwyciężyć. On sam. Ten Bóg, który stał się człowiekiem i umarł na krzyżu i zwyciężył przez krzyż. Zwycięża również przez każdy ludzki krzyż. Ja wam życzę, aby w życiu każdego z was zwyciężył Chrystus – ukrzyżowany Bóg. I życzę wam również, ażeby za cenę waszego zwycięstwa, waszego cierpienia – Bóg zwyciężał w innych… Bo my wszyscy jesteśmy połączeni tajemnicą świętych obcowania.
Diecezja katowicka została powołana do życia bullą papieża Piusa XI Vixdum Poloniae unitas z 28 października 1925 r. i została włączona do metropolii krakowskiej. Utworzono ją na terenie ówczesnego województwa śląskiego z dwóch różniących się geograficznie i historycznie części, które dotychczas podlegały biskupowi wrocławskiemu: z wikariatu cieszyńskiego, będącego dawniej pod zaborem austriackim, i z Górnego Śląska, który wcześniej należał do zaboru pruskiego. Nowo powstała diecezja liczyła 915 tys. wiernych.
W latach 1938-1940 do diecezji włączono tzw. Zaolzie. Diecezja była dwujęzyczna – znaczna część ludności była narodowości niemieckiej. Większość Niemców opuściła te tereny po II wojnie światowej.
Na terenie diecezji po wojnie rozwijał się przemysł, co powodowało gwałtowny napływ ludności. W 1988 r. diecezja liczyła 2,5 miliona wiernych.
W 1992 roku, kiedy św. Jan Paweł II bullą Totus Tuus Poloniae Populus dokonał reformy granic diecezji i prowincji kościelnych w Polsce, terytorium diecezji katowickiej zostało uszczuplone. Obecnie archidiecezję katowicką (ok. 2,4 tys. km kw.) zamieszkuje ok. 1,5 miliona mieszkańców. Głównymi patronami archidiecezji katowickiej są Matka Boża Piekarska, Matka Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, oraz św. Jadwiga Śląska, św. Jacek Odrowąż, a także św. Barbara i św. Florian. W 317 parafiach podzielonych na 33 dekanaty pracuje blisko 1100 księży diecezjalnych i ponad 130 zakonnych.
Aktualnie katedra katowicka jest centrum metropolii katowickiej, w skład której wchodzą – obok archidiecezji katowickiej – także diecezja gliwicka i opolska. Arcybiskupem metropolitą katowickim jest abp Wiktor Skworc. Pomagają mu seniorzy: abp Damian Zimoń i bp Gerard Bernacki.
Dodaj komentarz