Dziś przypada 75. rocznica wybuchu II wojny światowej. Warto pamiętać o ofiarach tej wojny w dzisiejszej modlitwie.
Myśl dnia
John Davison Rockefeller
PONIEDZIAŁEK XXII TYGODNIA ZWYKŁEGO, ROK II
PIERWSZE CZYTANIE (1 Kor 2,1-5)
Wiara opiera się na mocy Bożej
Czytanie z Pierwszego listu świętego Pawła Apostoła do Koryntian.
Przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, by błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby się wiara wasza opierała nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 119,97-98.99-100.101-102)
Refren: Jakże miłuję Prawo Twoje, Panie.
Jakże miłuję Prawo Twoje: *
przez cały dzień nad nim rozmyślam.
Przez Twoje przykazanie stałem się mądrzejszy od wrogów, *
bo jest ono moim na wieki.
Jestem roztropniejszy od wszystkich, którzy mnie uczą, *
bo rozmyślam o Twoich napomnieniach.
Jestem rozważniejszy od starców, *
bo zachowuję Twoje postanowienia.
Powstrzymuję nogi od każdej złej ścieżki, *
aby słów Twoich przestrzegać.
Nie odstępuję od Twoich wyroków, *
albowiem Ty mnie pouczasz.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Łk 4,18)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Duch Pański spoczywa na Mnie,
posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 4,16-30)
Jezus nie przyjęty w Nazarecie
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza.
Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.
Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: „Czy nie jest to syn Józefa?”
Wtedy rzekł do nich: „Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie»; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co się wydarzyło, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum”.
I dodał: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.
On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.
Oto słowo Pańskie.
***********************************************************************************************
KOMENTARZ
Przyjąć czy odrzucić?
Tam, gdzie jest Duch Pański, jest wolność. Dlatego misją Mesjasza – czyli namaszczonego Duchem – jest nieść ubogim dobrą nowinę, więźniom – wolność, niewidomym – przejrzenie. Te słowa tchną przeogromną nadzieją! Nie ma w człowieku takiej przestrzeni ubóstwa, której Jezus nie mógłby uczynić dobrą nowiną. Nie ma w człowieku takiego zniewolenia, z którego Jezus nie mógłby go wyzwolić. Nie ma w człowieku takiej ślepoty, której Jezus nie mógłby uzdrowić. Zależy tylko od człowieka, czy w wolności swojej uczyni miejsce przychodzącemu doń Mesjaszowi.
Jezu, pragnę, aby moja wolność prowadziła mnie do wiary, a nie była wypędzaniem Ciebie z mojego życia.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2014”
s. Anna Maria Pudełko AP
Edycja Świętego Pawła
„Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.” Doskonale znamy te słowa i doświadczamy ich prawdziwości w codziennym życiu. Nie lubimy słuchać pouczeń i napomnień od osób, które znamy. Pan Bóg przemawia do nas na różne sposoby, także posługując się ludźmi. Postawa mieszkańców Nazaretu jest dla nas przestrogą, abyśmy nie przegapili czasu swojego nawiedzenia i nie odrzucili Zbawiciela przychodzącego do nas w drugim człowieku.
ks. Dariusz Kwiatkowski, „Oremus” sierpień 2004, s. 136
PANOWAĆ NAD SOBĄ
Udziel mi, Panie, opanowania i łagodności, owoców Ducha (Ga 5, 22)
Mówiąc o zaletach potrzebnych temu, kto ma przewodzić wspólnotom chrześcijańskim, św. Paweł uczy, że powinien być „nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, rozsądnym” (Tt 1, 7-8), „gościnnym, niekłótliwym” (1 Tm 3, 3). Panowanie nad sobą jest owocem umiarkowania poskramiającego gniew, wzburzenie, gwałtowność. Chrześcijaństwo nie chce kształtować charakterów słabych, lękliwych, w których zanikła wszelka żywa reakcja i został zniszczony wszelki męski odruch; pragnie kształtować ludzi mężnych, zdolnych opanować wszelkie wybuchy gniewu. Umiarkowanie i męstwo nie wykluczają się wzajemnie, lecz współdziałają w ukształtowaniu chrześcijanina, aby stał się „panem siebie”: łagodnym, cichym w stosunku do bliźniego, a gotowym zadawać gwałt sobie samemu, by opanować własne namiętności i kaprysy złego humoru. A więc wprost przeciwnie niż zarozumialcy i gwałtownicy narzucający się z pasją innym, lecz wewnętrznie słabi i nie mający zapału, by ujarzmić siebie samych i nagiąć się do łagodności ewangelicznej.
„Nie czyń nic, co jest dziełem zuchwalstwa” (Syr 10, 6), ponieważ „porywczy ujawnia głupotę” (Prz 14, 29). A głupotą jest pozwolić, by przez gniew zaciemnił się nasz umysł i popchnął nas do czynów nierozważnych. Istotnie, „gniew męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej” (Jk 1, 20). Kiedy serce jest wzburzone gniewem, nie można rozróżnić prawdy i dobra, nie można zrozumieć, jaka jest wola Boga. Tylko w ciszy i pokoju wewnętrznym człowiek może pojąć wezwania Ducha Świętego i być gotowym na Jego działanie.
Jan XXIII pisał w swoim dzienniku: „Muszę zachować pokój wewnętrzny, a zarazem wielką gorliwość; nie odstępować nigdy od zasady, która zaleca we wszystkim pokorę i łagodność, choćby odruchy i pokusy były temu przeciwne. Łagodność ta nie może być w żadnym razie bojaźliwa” (Dziennik duszy, 1939, s. 260). Brzmi tu echo częstych wezwań św. Pawła, by postępować „z całą pokorą i cichością” (Ef 4, 2) i „odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność” (Tt 3, 2). Zresztą umiarkowanie i łagodność zaliczają się do owoców Ducha (Ga 5, 22).
- Panie Boże, Ojcze wszechmogący, Jezu dobry, zlituj się nade mną grzesznikiem i udziel mi przebaczenia grzechów. Spraw, abym uniknął wszystkich zasadzek nieprzyjaciół, pokus zgubnej rozkoszy i abym zwyciężył; spraw, abym stanowczo wstrzymał się od myśli i uczynków, jakich zakazujesz; daj, abym Ci służył i miłował Cię, ile chcesz, i abym żył według Twojej woli. Daj mi, Panie, skruchę serca, pobożność cnotę pokory… Daj mi rozum, miłość i rozkosz Twoich przykazań, łatwość i powodzenie w przestrzeganiu ich, niestrudzoną wytrwałość w wielkich rzeczach; spraw, abym postępował z pokorą i nigdy nie ustał.
Nie poddawaj mnie, Panie, ani ludzkiej słabości lub głupocie, ani zadowoleniu z moich zasług, ani żadnej innej rzeczy, jedynie Twojej woli. Rozporządzaj mną łaskawie, Panie, i wszystkimi moimi myślami i czynnościami według swego upodobania, aby przeze mnie, we mnie i ze mnie spełniała się jedynie i zawsze Twoja wola (św. Anzelm).
- Spraw, o Panie, abyśmy przyoblekli się w zgodę, byli pokorni i wstrzemięźliwi; niechaj będziemy wolni od wszelkiego oszczerstwa i obmowy, w uczynkach zaś, a nie w słowach, sprawiedliwi… Chwała nasza niech będzie z Boga, a nie z nas samych. Świadectwo dobrych czynów naszych niech nam inni wystawią, tak jak wystawiono je sprawiedliwym ojcom naszym. Zuchwalstwo, zarozumiałość, lekkomyślność zasługują na Twoje przekleństwo. Umiarkowanie, pokora i łagodność zjednują Twoje błogosławieństwo… z pilnością i ochotą skwapliwie spełniajmy każdy czyn dobry (św. Klemens Rzymski).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 137
http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140901.htm
Komentarz do Ewangelii:
Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież
Adhortacja apostolska „Christifideles laici”, § 13
Stajemy tu wobec kolejnego aspektu chrześcijańskiej nowości, który znajduje wyraz w słowach Soboru Watykańskiego II: „Ochrzczeni (…) poświęcani są przez odrodzenie i namaszczenie Duchem Świętym, jako dom duchowy” (LG 10). Duch Święty „namaszcza” ochrzczonego, wyciska na nim swoją niezatartą pieczęć (por. 2 Kor 1, 21-22) i ustanawia go duchową świątynią. Znaczy to, że człowiek, zjednoczony i ukształtowany na wzór Chrystusa, zostaje napełniony przez Ducha świętą obecnością Boga. Po tym duchowym „namaszczeniu” chrześcijanin może na swój sposób powtórzyć słowa Jezusa: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił ”…
„Posłannictwo Chrystusa-Kapłana, Proroka-Nauczyciela i Króla — trwa w Kościele. Wszyscy: cały Lud Boży, jesteśmy tego potrójnego posłannictwa uczestnikami”. Ludzie świeccy uczestniczą w urzędzie kapłańskim Chrystusa, gdyż jako wcieleni przez Chrzest w Chrystusowe Ciało łączą się z Nim w tej ofierze, ofiarowując siebie samych i wszystkie swoje uczynki (por. Rz 12, 1-2). „Wszystkie (…) ich uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli cierpliwie znoszone, stają się duchowymi ofiarami miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa (por. 1 P 2, 5); ofiary te składane są zbożnie Ojcu w eucharystycznym obrzędzie wraz z ofiarą Ciała Pańskiego. W ten sposób i ludzie świeccy, jako zbożnie działający wszędzie czciciele Boga, sam świat Jemu poświęcają” (LG 34)…
Udział w prorockim urzędzie Chrystusa…, uprawnia i zobowiązuje świeckich do tego, by z wiarą przyjęli Ewangelię i głosili ją słowem i czynem… Ludzie ci przeżywają swą chrześcijańską królewskość przede wszystkim poprzez duchową walkę, ażeby pokonać w sobie królestwo grzechu (por. Rz 6, 12), a następnie poprzez dar z siebie, aby w miłości i sprawiedliwości służyć Jezusowi, który jest obecny we wszystkich braciach, a zwłaszcza najmniejszych (por. Mt 25, 40). Ale w szczególny sposób świeccy są wezwani do tego, by przywracać stworzeniu całą jego pierwotną wartość. Oni bowiem, poddając stworzenie prawdziwemu dobru człowieka poprzez działalność wspieraną życiem łaski, uczestniczą w sprawowaniu owej władzy, na mocy której Zmartwychwstały Jezus przyciąga wszystkie rzeczy do siebie i poddaje je… Ojcu, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (por. J 12, 32; 1 Kor 15, 28).
www.evzo.pl
****************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
W wieku 16-17 lat Bronisława wstąpiła do klasztoru norbertanek w Krakowie. Zakon ten był w owym czasie bardzo prężny i choć działał od niedawna, odgrywał już znaczącą rolę w służbie ówczesnemu społeczeństwu. W młodym wieku Bronisława została przełożoną klasztoru. W czasie zarazy w 1224 r. z wielkim zaangażowaniem służyła chorym, rozdawała leki i ubrania, karmiła głodnych. W tamtym czasie w krakowskim klasztorze przebywało kilkaset sióstr, Bronisława musiała zatem posiadać niezwykły talent organizacyjny.
Życie Bronisławy przypadło na okres niezwykle bogaty w różne wydarzenia historyczne. Toczyły się wóczas walki o Kraków między Konradem Mazowieckim a Henrykiem Brodatym; klasztor norbertanek był świadkiem tych bratobójczych walk. Wielokrotnie był zajmowany przez zwalczające się armie, a siostry musiały wówczas chronić się w pobliskich lasach. Najtragiczniejsze wydarzenie w dziejach klasztoru i Bronisławy to najazd tatarski w 1241 r. Mniszki ukryły się wtedy wśród zalesionych skał, które dotąd noszą nazwę Skał Panieńskich; klasztor został splądrowany i spalony. Siostry zaś, z Bronisławą na czele, niosły pomoc ofiarom wojny.
Wszystkie żywoty Bronisławy akcentują jej wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej. To właśnie rozważanie cierpienia i śmierci Chrystusa wzniosło ją na najwyższe szczyty kontemplacji. Podejmowała też rozmaite formy pokuty i umartwienia.
Bronisława umiała na różne dramatyczne wydarzenia, towarzyszące jej życiu, spojrzeć z perspektywy wiary. W najtrudniejszych chwilach udawała się do pustelni na wzgórzu Sikornik, gdzie oddawała się modlitwie i medytacji. Tam również miała widzenie Chrystusa, który obiecał jej: “Bronisławo, krzyż mój jest twoim, lecz i chwała moja twoją będzie”. Utrzymywała stały kontakt ze św. Jackiem i biskupem Iwonem. Od św. Jacka nauczyła się modlitwy różańcowej, którą wzbogaciła duchowość swojego zakonu. Gdy 15 sierpnia 1257 r. zmarł św. Jacek, Bronisława doznała wizji tryumfalnego wprowadzenia go przez Matkę Bożą do nieba.
Bronisława zmarła 29 sierpnia 1259 r. na Sikorniku. Jej kult rozpoczął się bardzo wcześnie, wkrótce po jej śmierci. Wzmaga się on zwłaszcza w czasach trudnych dla Krakowa i Ojczyzny. Grób Bronisławy odnaleziono dopiero w 1604 r. Przy poszukiwaniach i remoncie kościoła znaleziono pęknięcie w murze w ścianie północnej w kierunku drogi na Salwator (kościółek Zbawiciela). Legenda głosi, że tę szczelinę wskazał rój pszczół. Znaleziono w niej skrzynkę z kośćmi. Nie było wprawdzie żadnego napisu, ale domyślono się, że szczątki należą do bł. Bronisławy, którą po śmierci uważano za świętą. Dlatego pochowano ją oddzielnie, a potem w obawie przed Tatarami zamurowano dla zabezpieczenia relikwii. Jest to dowód pierwotnej czci, jaką darzono Bronisławę. Dopiero kanonizacja św. Jacka (w 1594 r.) przypomniała postać Bronisławy, a odnalezione relikwie przyczyniły się do odnowienia jej kultu.
Trumienkę ukryto po raz drugi w czasie najazdu Szwedów na Kraków (1655). Znalezione po raz drugi kości Bronisławy w roku 1782 przełożono do podwójnej trumienki i przeniesiono do kościoła, gdzie umieszczone zostały w ścianie nawy południowej obok ołtarza św. Anny.
Jest rzeczą charakterystyczną, że kult Bronisławy rozwinął się nie przy jej grobie, ale na wzgórzu Sikornik. Tam, według podania, Bronisława pojawiała się od czasu do czasu. Tam też prepozyt zwierzyniecki Herman Suchodębski wystawił w 1703 r. kapliczkę ku jej czci. W obrazach tam umieszczonych podano życie Bronisławy: jej widzenie w chwili zgonu św. Jacka (1257), znalezienie jej trumienki (1604), Bronisławę modlącą się pod krzyżem i wyrzucenie czarta z opętanej osoby za przyczyną Bronisławy. W latach 1703-1839 kapliczka na Sikorniku stała się małym sanktuarium, do którego urządzano procesje wśród licznie zgromadzonych mieszkańców Krakowa. Chętnie brali w niej również udział mieszkańcy okolicznych wiosek. Procesja wyruszała z kościoła klasztornego sióstr norbertanek. Kiedy w 1707 r. w Krakowie szalała cholera, mieszkańcy Zwierzyńca przypisywali Bronisławie to, że ich dzielnicę epidemia choroby szczęśliwie ominęła. W 1759 r. rozbudowano tę kaplicę i zaczęto w niej odprawiać Msze święte. Zaczęto również prowadzić księgę łask. W 1778 roku osiadł na Sikorniku pustelnik.
W 1787 r. kaplicę Bronisławy nawiedził król polski Stanisław August Poniatowski. Po tej wizycie brat króla, prymas Michał Jerzy, wydał dekret zezwalający na powtórne poszerzenie kaplicy. W 1786 r. ułożono hymn, litanię i modlitwy ku czci bł. Bronisławy, a w 1789 r. ukazał się drukiem jej pierwszy żywot napisany przez o. Wawrzyńca Teleszyńskiego OP. W latach 1820-1823 senat Krakowa zainicjował na Sikorniku usypanie kopca ku czci Tadeusza Kościuszki. Na skutek starań, dekretem z dnia 23 sierpnia 1839 r. papież Grzegorz XVI zatwierdził pradawny kult oddawany Bronisławie. 5 maja 1840 r. papież zatwierdził miejsce jej kultu jako Błogosławionej w Krakowie w kościele zwierzynieckim, a 31 sierpnia tego samego roku zezwolił na jej kult w całym zakonie norbertanek i w diecezji krakowskiej.
Beatyfikację Bronisławy Kraków obchodził bardzo uroczyście przez kilka dni. Kulminacyjny punkt obchodów zaplanowano na dzień 2 grudnia 1840 r. Z kościoła dominikanów wyruszyła procesja przez całe miasto aż do kościoła norbertanek. Niesiono w niej trumienkę z relikwiami i osobny relikwiarz z głową Bronisławy. Odtąd kult bł. Bronisławy przeniósł się z Sikornika do samego kościoła Panien Norbertanek, zwłaszcza od kiedy Austriacy zburzyli kaplicę na Sikorniku, a nową wystawili w obrębie fortyfikacji, którymi otoczyli kopiec Kościuszki. Papież Pius IX rozszerzył kult Bronisławy także na diecezję wrocławską, a Leon XIII – na cały zakon norbertański. Bronisława jest patronką diecezji opolskiej oraz dobrej sławy.
W ikonografii Błogosławiona przedstawiana jest w białym habicie, czasami klęczy przed Chrystusem trzymającym krzyż lub przed Trójcą Przenajświętszą. Jej atrybutem jest lilia.
od Najświętszego Serca Jezusa, dziewica
W 1764 r., mając siedemnaście lat, wstąpiła do karmelitanek bosych we florenckim klasztorze św. Teresy i otrzymała imię Teresy Małgorzaty od Najświętszego Serca Jezusa. I tu obdarzała inne zakonnice, zwłaszcza chore, dobrocią, która przynosiła im ogromną radość. Jej czułe słowa i opieka nie ominęły nikogo. Szczególną sympatią darzyły ją starsze siostry, gdyż Teresa Małgorzata od początku była uduchowioną, pełną pokory i cierpliwą zakonnicą. Pod jej wpływem rozpalały w sobie własną gorliwość i pobożność. Dobroć okazywana przez Teresę Małgorzatę współsiostrom zaowocowała licznymi cudami.
Teresa Małgorzata była szczególnie bliska siostrze Teresie Adelajdzie, starszej i zupełnie głuchej kobiecie, która ze względu na swój stan zdrowia przebywała w szpitalu. Teresa Małgorzata chętnie ją tam odwiedzała. Te niezwykłe wizyty zdumiewały świadków, bo mimo upośledzenia Teresy Adelajdy, która normalnie nie słyszała ani jednego słowa wypowiedzianego przez innych, obie siostry bez trudu ze sobą rozmawiały.
Kolejny cud wydarzył się, gdy Teresa Adelajda, leżąc już na łożu śmierci, wyszeptała imię Teresy Małgorzaty, a ta wkrótce, jak na zawołanie, przybyła z drugiego końca klasztoru, gdzie głos umierającej w żaden sposób nie mógł dotrzeć.
Następne cudowne wydarzenia było związane z drobnym złamaniem zasad przez Teresę Małgorzatę. Reguła karmelitanek zakazywała siostrom pocałunków; Teresa Małgorzata wiedziała o tym doskonale, ale tego dnia nie myślała o surowych zasadach. Siostrę Marię Wiktorię, jedną z nowicjuszek w klasztorze św. Teresy, dręczył, mimo braku przyczyn, chroniczny ból zęba. Dolegliwość była tak poważna, że nawet przyjęcie adeptki do zakonu na stałe stało się problematyczne. Pewnego dnia podczas posiłku, gdy Maria Wiktoria nadal cierpiała z bólu, Teresa Małgorzata, pełna współczucia, nachyliła się i pocałowała ją w policzek. Maria Wiktoria natychmiast uwolniła się od cierpienia, a ząb nigdy więcej nie dał o sobie znać. Nic już nie stało na przeszkodzie, by młoda kobieta została przyjęta do klasztornej wspólnoty.
Teresa Małgorzata zmarła 7 marca 1770 r. we Florencji, mając zaledwie 23 lata. Przez piętnaście dni jej ciało nie zdradziło żadnych oznak rozkładu. Tysiące wiernych z Florencji i okolicznych miast napływało do klasztoru św. Teresy. Pewnego dnia cieśla zakonny wziął jeden z fiołków przystrajających katafalk Teresy Małgorzaty i dotknął nim twarzy kobiety zeszpeconej chorobą skórną; twarz natychmiast została uleczona. Tym samym sposobem pewien robotnik uleczył swojego syna z zapalenia stawów. Cuda św. Teresy Małgorzaty zaowocowały duchową odnową we Florencji i okolicach. Jej ciało przetrwało do dziś w nienaruszonym stanie. Kanonizował ją papież Pius XI w 1934 roku.
Na koniec warto przytoczyć słowa modlitwy św. Teresy Małgorzaty: “Pragnę Cię kochać, o mój Boże, miłością, która jest cierpliwa, miłością, która poświęca się Tobie bez reszty, miłością, która działa, i co najważniejsze, miłością, która nie ustaje. Tak jak kochający jakąś istotę myśli o niej często, tak i kochający Boga niech zawsze ma Go w swych myślach. Zwierciadłem, w którym musimy się przeglądać, by zdobyć Bożą miłość, jest Jezus Chrystus. Jeśli czyny naszych bliźnich nie są jednoznaczne, powinniśmy rozważać ich postępki tylko z najlepszej strony. Kiedy czyn jest godzien potępienia, powinniśmy zrobić wszystko, by dojrzeć słuszne intencje kryjące się za nim. Róbmy wszystko dla miłości, pamiętając, że miłość pragnie jedynie miłości; a wtedy nic nam nie wyda się trudne”.
// Wrzesień 1st, 2010 // XVIII wiek
Mój Boże, nie chcę niczego innego jak tylko stać się doskonałym obrazem Ciebie i, ponieważ Twoje życie było ukrytym życiem uniżenia, miłości i ofiary, pragnę tego samego dla siebie. Pragnę więc zamknąć się w Twoim kochającym Sercu jak na pustyni by żyć w Tobie, z Tobą i dla Ciebie tym ukrytym życiem miłości i ofiary. Ty wiesz Panie, że pragnę być ofiarą Twojego Najświętszego Serca, całkowicie pochłoniętą – jako ofiara całopalna – przez ogień Twojej świętej miłości. I tak Twoje Serce będzie ołtarzem na którym muszę być pochłonięta, mój Najdroższy Małżonku; Ty sam będziesz kapłanem, który pochłonie tę ofiarę ogniem Swojej świętej miłości.
Jak zmieszana się czuję widząc, jak godna potępienia jest ta ofiara, o mój Boże!; i jak nie zasługuje na to by być przyjętą przez Ciebie jako ofiara. Jestem jednak przekonana, że wszystko zostanie obrócone w proch tym Bożym ogniem. Nie zamierzam, o mój Boże, kierować się jakimkolwiek innym motywem w żadnym z moich działań, czy to zewnętrznych czy wewnętrznych, jak tylko miłością. Będę nieustannie badać się pod tym względem, przypominając sobie, że muszę usiłować oddać miłość za miłość.
Oddaję się Tobie całkowicie, tak byś już tylko Ty działał we mnie zgodnie z Twoimi zamierzeniami; nie chcę nic poza tym czego Ty chcesz. Oddaję Tobie moją wolną wolę, tak byś odtąd już tylko Ty sam był posiadaczem mojego serca, a Twoja święta Wola zasadą moich czynów. Pragnę kochać Cię cierpliwą miłością, miłością martwą dla siebie samej – a więc miłością, która całkowicie oddaje mnie Tobie; miłością czynną; jednym słowem trwałą miłością bez podziału w sobie samej, która będzie trwać bez względu na to co może się wydarzyć.
(Akt ofiarowania [fragm.], św. Teresa Małgorzata od Najświętszego Serca Jezusa)
http://www.skarbykosciola.pl/xviii-wiek/teresa-malgorzata-od-najsw-serca-jezusa-wl-anna-maria-redi-milosc-za-milosc/
W klasztorze tym przez rok (w latach 1952-1953) więziony był przez władze komunistyczne Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński. Tutaj właśnie przygotował akt zawierzenia całej Ojczyzny Matce Bożej. W jednym z pomieszczeń klasztoru znajduje się dziś izba pamięci, utrwalająca obecność ks. Prymasa w tym miejscu.
W roku 1987 kościół w Stoczku decyzją papieża podniesiony został do rangi bazyliki mniejszej.
W ołtarzu głównym kościoła znajduje się słynący łaskami obraz Matki Bożej Królowej Pokoju. Jest on kopią obrazu Salus Populi Romani z rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej. Został namalowany na płótnie przez nieznanego artystę. Oblicze Matki Bożej jest pełne godności i dobroci. Dzieciątko w swojej lewej ręce trzyma księgę, zaś prawą wznosi do błogosławieństwa. W tle obrazu widzimy chmury, z których u stóp Maryi wynurza się księżyc. Obraz najprawdopodobniej został przywieziony z Rzymu około 1640 roku. W 1670 r. przyozdobiono go dwiema koronami, a w 1687 r. udekorowano srebrną sukienką ze złotymi kwiatami. W 1700 roku dodano berło.
Św. Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski dnia 19 czerwca 1983 r. na wałach Jasnej Góry dokonał rekoronacji obrazu. W homilii Ojciec Święty powiedział o nim: “Tym aktem wyrażam dziękczynienie Matce Pokoju za trzysta z górą lat opieki nad Świętą Warmią, która na przestrzeni dziejów i zmiennych losów historii dochowała wierności Chrystusowi i Jego Kościołowi”. Wspomniał też o Stoczku jako miejscu uwięzienia ks. Kardynała Wyszyńskiego oraz o jego akcie oddania się Matce Bożej. Zakończył słowami: “Wszystkich Was zawierzam Matce Pokoju”.
Koronacja ta otworzyła nowy etap w rozwoju kultu Królowej Pokoju. Wiele parafii archidiecezji warmińskiej przeżyło nawiedzenie kopii stoczkowskiego obrazu. Liczne kopie trafiły do kościołów w całej Polsce – i nie tylko. W ciągu pierwszych 20 lat po rekoronacji do różnych miejsc w kraju i poza jego granicami powędrowało około 80 kopii obrazu. Z roku na rok rośnie też liczba pielgrzymów nawiedzających klasztor w Stoczku.
Wspomnienie Maryi jako Królowej Pokoju jest obchodzone liturgicznie co roku 1 września – w rocznicę wybuchu II wojny światowej.
Około 1250 r. Dulcelina przeniosła się do Marsylii i tam założyła drugi dom beginek. Przeżyła w nim dwadzieścia ostatnich lat swego życia. W kościele franciszkanów doznawała wówczas licznych ekstaz.
Zmarła w czasie ostatniej ze swoich ekstaz, 1 września 1274 r. Od razu otoczono ją czcią świadczoną świętym. Dość wcześnie też napisano po prowansalsku jej życiorys. Mimo to ośrodek, który założyła, przestał istnieć w 1414 r.
Wszystkie owe ujęcia zmierzają razem do ukazania postaci wodza i organizatora, który działa wedle wskazań proroczych i opiera się o trwałe instytucje sakralne. Trudno natomiast wskazać na chronologię ważkich wydarzeń, w których uczestniczył lub którym przewodził.
Sam Jozue zmarł, gdy miał 110 lat, jak patriarcha Józef. Pochowano go w ziemi, która do niego należała, w Timnat-Serach, w górach Efraima. W dzisiejszym Khirbet-Tibne dotąd pokazuje się rzeźbione grobowce, pośród których miałby znajdować się także grób Jozuego. Pod piórem Ojców Kościoła Jozue stał się figurą Chrystusa. Grecy wspominali go w dniach 1 oraz 19 września. Pierwszą z tych dat do martyrologiów łacińskich wprowadził Florus.
Jozue jest jednym z głównych bohaterów starotestamentowej Księgi Jozuego. Jej treść zachęca do wytrwałości w wyznawaniu wiary i niemieszania się z ludnością pogańską.
Zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego (nr 61), “patriarchowie i prorocy oraz inne postacie Starego Testamentu byli i zawsze będą czczeni jako święci we wszystkich tradycjach liturgicznych Kościoła”. Najbardziej znanymi postaciami Starego Testamentu, uznawanymi za osoby święte, są – oprócz Jozuego – także Abraham, Mojżesz, Dawid, Eliasz i Elizeusz, ponadto często również Adam i Ewa.
Izraelici nie dochowywali wierności Bogu. Musieli za to znosić najazdy Madianitów, Amalekitów i nomadów z pustyń syro-arabskich. Niełatwo przychodziło im ocalić swe zbiory. Wtedy to anioł Pański wezwał w Ofra wieśniaka o imieniu Gedeon do prowadzenia walki z Madianitami. Wieśniak okazał pewne niedowierzanie, ale w drugiej relacji o powołaniu okazał się bardziej zdecydowanym. Zburzył wówczas domowy ołtarz, dedykowany Baalowi, wyciął symboliczną aszerę, postawił ołtarz Jehowie i rozpoczął działania wojenne. Zebrał wojowników z pokoleń Manassesa, Asera, Zabulona i Neftalego. Otrzymawszy znak od Boga, rozbił obóz u źródeł Charod, a potem, po zredukowaniu liczby swych wojowników do trzystu, zadał wrogom druzgocącą klęskę. Ścigano ich, a wojownicy z pokolenia Efraima przecięli szlaki ucieczki i u brodów Jordanu potwierdzili tę klęskę prawdziwą rzezią. Ujęto tam także madianickich dowódców, Oreba i Zeeba. Zabito ich, a głowy przyniesiono Gedeonowi.
Zwycięski wódz wyprawił się potem do Zajordanii. Osiągnąwszy znów powodzenie, okrutnie obszedł się z mieszkańcami niechętnych mu miast, a następnie srogo pomścił śmierć braci. Autorytet zwycięzcy był teraz nie do podważenia. Rodacy zaproponowali mu wtedy objęcie tronu królewskiego. Z pobudek religijnych Gedeon odmówił. Przyjął jednak cenne daniny i uczynił z nich w Ofra złotą statuę. Żył potem jak udzielny książę, otoczony haremem, w pobliżu sanktuarium, które stało się okazją do nowych odstępstw i do powrotu bałwochwalstwa. Tak głosiła prawdziwa saga Gedeona, opowieść złożona z trzech niezależnych utworów o jego powołaniu, sprawie ołtarza i walce z ludami ościennymi.
Mimo ujemnych rysów wybitnego “sędziego Izraela” potomni uznali go za jednego z największych bohaterów narodowej historii. Idąc za tą tradycją, Ado i synaksaria greckie uczciły go, umieszczając wśród wspomnień świętych. W Martyrologium Rzymskim widnieje razem z Jozuem pod dniem 1 września, natomiast Grecy wymieniają go osobno w dniu 26. tego miesiąca, wzmiankują przy tym przepowiednię o rosie w runie (por. Sdz 6, 36-40). W tym wszystkim dają się także słyszeć echa bogatej symboliki, jaką z biblijnych wersetów o Jozuem i jego przygodach czerpali do swych homilii Ojcowie i pisarze pierwszych stuleci. Wspomniany w Martyrologium Rzymskim z 1938 roku.
Wszystko to zawierało się zapewne w opowiadaniach ludowych, które sięgały epoki królów. Opowieść ujęto na piśmie i na modłę noweli zredagowano jednak dopiero w V lub IV w. przed Chr. Księgę Rut odczytywano w największe święta żydowskie, natomiast sama jej bohaterka znalazła się jako jedna z czterech niewiast w genealogii Chrystusa, zamieszczonej u św. Mateusza (Mt 1, 5). Ta okoliczność wpłynęła zapewne na cześć, jaką tu i ówdzie oddawano Rut w chrześcijaństwie. Wspominana była 1 września.
Moabitka prababką Dawida (cz I.) |
Rut zaczęła zbierać kłosy na polu niejakiego Booza, który – o czym nie wiedziała – był krewnym jej teścia Elimeleka. Booz, dostrzegłszy ją idącą za żniwiarzami, zapytał ich, kim jest ta kobieta. Mężczyźni wyjaśnili, że to młoda Moabitka, która wróciła z Noemi, wdowa po jej synu.
Powoli wstawał wiosenny, słoneczny dzień. Od zachodu lśniła ciemną barwą tafla Morza Martwego. W owym czasie było ono nazywane Morzem Słonym, ponieważ każdy, kto posmakował tej wody, dochodził do wniosku, że nic bardziej słonego nigdy w życiu nie pił. Na wschodzie wznosiła się majestatycznie grań Gór Moabskich. Między morzem a górami prowadziła droga wiodąca od krainy Moabu na północ do Gileadu, a dalej do Damaszku, lub na zachód, jeśli wędrowiec zmierzał do Kanaanu. Wtedy jednak, gdy minął północny kraniec morza, musiał skręcić na zachód, przekroczyć Jordan i dojść do oazy, gdzie znajdowało się miasto Jerycho.
Dzieje Elimeleka
Ową drogą na północ szły dwie młode niewiasty, prowadząc starszą kobietę. Była to Noemi ze swymi synowymi Rut i Orpą. Dziesięć lat wcześniej podążała ona tą drogą z mężem Elimelekiem i dwoma synami, ale w odwrotnym kierunku – do Moabu. Wyszła z ziemi judzkiej, z miejscowości Betlejem. W owym czasie Izraelici, po opuszczeniu Egiptu i zamieszkaniu w Ziemi Obiecanej, czyli ziemi Kanaan, mieszkali w niej wraz z innymi narodami. Nie mieli króla, każdy szczep izraelski rządził się sam. Zazwyczaj władzę w szczepie sprawowali „ojcowie rodów”. Tylko w sytuacji najwyższego zagrożenia, na usilne prośby Izraelitów, Bóg posyłał im sędziów, którzy mieli ich wybawiać. Niestety, władze szczepu Judy nie były w stanie zapobiec klęsce głodu i dlatego wielu Judejczyków emigrowało do sąsiednich krajów w poszukiwaniu chleba.
Ratując się przed głodem, Elimelek udał się z żoną Noemi i dwoma dorosłymi synami, Machlonem i Kilionem, do Moabu. Znalazł tam chleb, pracę i dach nad głową, a jego synowie poślubili Moabitki: Rut i Orpę. Wydawało się, że pozostaną tam na wiele lat, a nawet do końca życia. Nagle jednak zmarł Elimelek, a niedługo po ojcu jego dwaj synowie. Noemi została sama, bez środków do życia. Wówczas kobieta była pod opieką jakiegoś mężczyzny: ojca, brata, męża lub syna, który zapewniał jej utrzymanie i opiekę. Samotna kobieta skazana była na głód i poniewierkę, dlatego prawo izraelskie nakazywało składać co trzy lata dziesięciny na utrzymanie lewitów, wdów i sierot. Prawo lewiratu nakazywało także najbliższemu krewnemu poślubić wdowę i dać potomka jej zmarłemu mężowi.
Powrót Noemi do Betlejem
Noemi nie mogła jednak liczyć na żadną pomoc w krainie Moabu, dlatego postanowiła wrócić do Betlejem. Obie synowe zdecydowały się jej towarzyszyć. Jednak w trakcie drogi, jeszcze na terenie Moabu, Noemi przemówiła do nich: Odejdźcie, wróćcie każda do domu swej matki, a Pan niech postępuje z wami według Swej dobroci, tak jak wy postępowałyście wobec zmarłych i wobec mnie! Niech Pan sprawi, abyście osiągnęły spokojne miejsce, każda w domu swego męża! Młode kobiety zareagowały na te słowa płaczem i odmową. Nie chciały zostawiać starej teściowej na łasce losu, mimo że przy jej boku nie mogły spodziewać się szczęśliwego życia. Noemi ponownie próbowała je nakłonić do pozostania w ich kraju: Wróćcie córki, czemu idziecie ze mną? Czyż mam jeszcze w swym łonie synów, którzy mogliby zostać waszymi mężami? […] Nie, moje córki, jestem bowiem jeszcze nieszczęśliwsza od was, gdyż podniosła się przeciw mnie dłoń Pana. Na te słowa Orpa ucałowała swoją teściową i zawróciła. Rut jednak nie chciała pozostawić Noemi. Nie nalegaj na mnie – powiedziała do teściowej – abym opuściła ciebie i abym odeszła od ciebie, gdyż gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam. Twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem.
Ruszyły razem dalej w drogę. Przekroczyły bród na Jordanie, minęły Jerycho i zaczęły powoli wznosić się w górę, przemierzając Pustynię Judzką ku Jerozolimie. Nie wchodząc do miasta, skręciły na południe i po kolejnych paru kilometrach marszu dotarły do Betlejem. Już od bram do rodzinnej miejscowości mieszkańcy zaczęli się gromadzić i ze zdumieniem patrzeć na Noemi. Minęło ponad dziesięć lat, gdy odeszła z Betlejem. Teraz wracała zestarzała, zszarzała, pełna wewnętrznego smutku. Na radosne powitania znajomych odpowiadała: Nie nazywajcie mnie Noemi (tzn. „Moja słodycz”), ale nazywajcie mnie Mara (tzn. „Gorzka”), bo Wszechmogący napełnił mnie goryczą. Pełna wyszłam, a pustą sprowadził mnie Pan.
Opieka Rut nad teściową
Wróciła do swego starego opustoszałego domku i zamieszkała wraz z Rut. Synowa troszczyła się, by stara kobieta nie cierpiała głodu, ale możliwości zdobycia pożywienia były niewielkie. Na szczęście zaczynały się żniwa. Izraelskie prawo przewidywało, że żniwiarze zbierający kłosy winni zostawiać na polu resztki dla idących za nimi biedaków. Rut zaczęła zbierać kłosy na polu niejakiego Booza, który – o czym nie wiedziała – był krewnym jej teścia Elimeleka. Booz, dostrzegłszy ją idącą za żniwiarzami, zapytał ich, kim jest ta kobieta. Mężczyźni wyjaśnili, że to młoda Moabitka, która wróciła z Noemi, wdowa po jej synu. Booz, poruszony ofiarnością Rut dla starej teściowej, powiedział jej: Posłuchaj dobrze, moja córko! Nie chodź zbierać kłosów na innym polu i nie odchodź stąd, ale przyłącz się do moich dziewcząt. […] Oto kazałem moim sługom, aby ci nie dokuczali. Kiedy będziesz miała pragnienie, idź do naczyń napić się tego, co czerpać będą moi słudzy.
Booz czuł nie tylko podziw dla młodej kobiety, spodobała mu się jej skromność i pracowitość, wrażenie robiła na nim jej uroda, tak że zaczęło w nim kiełkować uczucie do Rut. Ona, widząc jego dobroć dla niej, odpowiedziała: Dlaczego darzysz mnie życzliwością, choć jestem obca? Na to Booz odpowiedział z widocznym wzruszeniem: Oznajmiono mi dobrze to wszystko, co uczyniłaś swojej teściowej po śmierci swego męża: opuściłaś ojca swego i matkę swoją i swoją ziemię rodzinną, a przyszłaś do narodu, którego przedtem nie znałaś. Niech cię wynagrodzi Pan za to, coś uczyniła i niech będzie pełna twoja nagroda u Pana, Boga Izraela, pod którego skrzydła przyszłaś się schronić. Potem, gdy w południe ogłoszono przerwę w pracy na posiłek, Booz zaprosił ją do grona swych sług, aby razem z nimi spożyła posiłek. Nie jadła zbyt wiele, a resztę pożywienia schowała dla Noemi. Booz, który ją obserwował, zauważył jej całkowite oddanie dla teściowej. Po posiłku polecił więc żniwiarzom: Wolno jej zbierać kłosy nawet między snopami, wy zaś nie czyńcie jej wstrętów. Co więcej, wyrzucajcie dla niej kłosy z pokosu i pozostawiajcie, żeby je mogła zebrać. I nie krzyczcie na nią.
Dodaj komentarz