Środa. 21 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie świętych Krzysztofa Magallanesa, prezbitera, i Towarzyszy, męczenników.
Dzisiejsze czytania: Dz 15,1-6; Ps 122,1-2.4-5; J 15,4.5b; J 15,1-8
Rozważania: Oremus · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD
(Dz 15,1-6)
W Antiochii niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych. Wysłani przez Kościół szli przez Fenicję i Samarię, sprawiając wielką radość braciom opowiadaniem o nawróceniu pogan. Kiedy przybyli do Jerozolimy, zostali przyjęci przez Kościół, Apostołów i starszych. Opowiedzieli też, jak wielkich rzeczy Bóg przez nich dokonał. Lecz niektórzy nawróceni ze stronnictwa faryzeuszów oświadczyli: Trzeba ich obrzezać i zobowiązać do przestrzegania Prawa Mojżeszowego. Zebrali się więc Apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę.
(Ps 122,1-2.4-5)
REFREN: Idźmy z radością na spotkanie Pana
Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano:
„Pójdziemy do domu Pana”.
Już stoją nasze stopy
w twoich bramach, Jeruzalem.
Do niego wstępują pokolenia Pańskie,
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie,
trony domu Dawida.
(J 15,4.5b)
Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwał będę. Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity.
(J 15,1-8)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.
Msza święta jest zawsze dziękczynieniem za to, co już się dokonało, i za to, co się dopiero dokona w danej Eucharystii. W Komunii jednoczymy się z Chrystusem – naszym krzewem winnym. Będziemy w Nim trwać z radością, kiedy zgodzimy się poddać oczyszczającemu miłosierdziu Ojca niebieskiego. Wtedy będziemy mieli odwagę stawać każdego dnia w prawdzie i podejmować wysiłek odrzucania zła.
Tomasz Alexiewicz OP, „Oremus” maj 2002, s. 4
NADZIEJA MARYI
Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia, życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj!
Nadzieja Maryi była naprawdę całkowita i niezłomna, nawet w najtrudniejszych i ciemnych chwilach życia. Kiedy św. Józef spostrzegł u Niej oznaki macierzyństwa, a nie znał jego przyczyny, zamyślał „potajemnie Ją opuścić” (Mt 1, 19). Maryja zrozumiała stan duszy i wątpliwości swego najczystszego Oblubieńca, jak również niebezpieczeństwo, na jakie była narażona, a jednak w niczym nie zdradziła tego, co Jej Anioł powiedział. Pełna ufności w pomoc Bożą, wolała milczeć i złożyć swoje losy w ręce Boga. „W milczeniu i nadziei potęga wasza” (Iz 30, 15), powiedział Duch Święty; tak zachowała się Maryja. Milczy, nie stara się usprawiedliwić przed Józefem; trwa w pogodzie i pokoju ducha, w tym nadzwyczaj trudnym i delikatnym położeniu, gdyż bezgranicznie ufa Bogu. Zresztą całe Jej życie było nieustanną praktyką heroicznej nadziei. Kiedy w ciągu trzydziestu lat spędzonych w Nazarecie Jezus był dzieckiem, młodzieńcem, mężczyzną jak wszyscy inni i żaden znak zewnętrzny nie wskazywał, że miał stać się Zbawicielem świata, Maryja nie przestała wierzyć i ufać w spełnienie się Bożej obietnicy. A kiedy rozpoczęto prześladować Syna, kiedy Go schwytano, osądzono, ukrzyżowano, a wszystko zdawało się być skończone, nadzieja Maryi pozostaje niewzruszona, owszem, potęguje się i daje Jej siłę, aby stała mocna „obok krzyża Jezusowego” (J 19, 25).
Jak uboga jest nasza nadzieja w porównaniu z nadzieją Matki Bożej! Ponieważ nie potrafimy całkowicie zaufać Bogu, dlatego odczuwamy stale potrzebę uciekania się do tylu drobnych środków, by zapewnić sobie jakieś bezpieczeństwo, jakąś pomoc ludzką. A że wszystko, co ludzkie, jest niestałe i niepewne, dlatego pozostajemy zawsze niespokojni, podnieceni, przygnębieni niepowodzeniami. Ciemności przerażają nas, doświadczenia wstrząsają nami, a niekiedy wzbudzają nieufność w pomoc Bożą. Matka Boża wskazuje jedyną drogę do prawdziwego bezpieczeństwa, pogody i pokoju wewnętrznego, nawet wśród najtrudniejszych okoliczności: drogę bezgranicznej ufności Bogu: „W Tobie, o Panie, pokładam nadzieję, niechże nie będę zawstydzon na wieki” (Ciebie, Boże).
- O Maryjo, tak wzniosłą była Twoja nadzieja, że mogłaś powtarzać za świętym królem Dawidem: „W Panu wybrałam sobie ucieczkę” (Ps 73, 28)… Tyś całkowicie oderwana od przy wiązań do świata… Nie pokładałaś żadnej ufności w stworzeniach ani we własnych zasługach, lecz całkowicie opierałaś się na lasce Bożej, w niej tylko pokładałaś ufność, postępując zawsze w miłości swojego Boga…
Od Ciebie, o Maryjo, winniśmy się uczyć ufności w Bogu, szczególnie odnośnie do naszego zbawienia wiecznego… zgoła nie licząc na własne siły, lecz powtarzając: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13). O Pani moja najświętsza, Ty jesteś Matką świętej nadziei… jakiej więc innej nadziei chcę szukać?
Tak mocno ufam Tobie, że gdyby moje zbawienie było tylko w moim ręku, mimo to złożyłbym je w Twoje ręce, więcej bowiem ufam Twojemu miłosierdziu i opiece niż wszystkim własnym uczynkom. Matko i nadziejo moja, nie opuszczaj mnie… Niech wszyscy o mnie zapomną, bylebyś Ty o mnie pamiętała, o Matko Boga wszechmogącego. Powiedz Bogu, że jestem Twoim synem, powiedz Mu, że się mną opiekujesz, a będę zbawiony…
O Maryjo, w Tobie ufność pokładam; tą nadzieją żyję i w niej pragnę i spodziewam się umrzeć, powtarzając nieustannie: jedyną nadzieją moją jest Jezus, a po Jezusie Maryja (św. Alfons: Uwielbienia Maryi II, 3, 5; I, 3).
- O najsłodsza Panno Maryjo, moja największa nadziejo po Bogu, przemów za mną do umiłowanego Syna Twojego, powiedz Mu za mną dobre słowo, broń z oddaniem mojej sprawy; wyjednaj mi w swoim miłosierdziu to, czego pragnę, bo Tobie ufam, moja jedyna nadziejo po Chrystusie. Okaż mi się Matką łaskawą: spraw, aby Pan przyjął mię do świętego przybytku swojej miłości, do szkoły Ducha Świętego, ponieważ Ty, jak nikt inny, możesz to dla mnie uzyskać od umiłowanego Syna swojego.
O Matko najwierniejsza, opiekuj się dzieckiem Twoim, aby przynosiło nieustannie owoc miłości zawsze żywej, wzrastało w świętości i wytrwało umocnione łaską niebieską (św. Gertruda).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 550
http://mateusz.pl/czytania/2014/20140521.htm
Dodaj komentarz