W zeszłym tygodniu najważniejszym wydarzeniem okazało się zdobycie nagrody Eurowizji przez “babę z brodą”, czyli przebranego chłopa. Widać od razu, że podekscytowana publiczność nie czytała majowego numeru /nr 5/2014/ “Historii Do Rzeczy”. Można się z niego dowiedzieć, że dawniej nie takie rzeczy się działy. I to zarówno stosunkowo niedawno, bo po zwycięstwie rewolucji bolszewickiej w Rosji, jak i ponad 2000 lat temu w starożytnej Grecji.
W artykule “Bolszewicka Messalina” Sylwia Frołow opisuje działalność Aleksandry Kołłontaj, komisarza w bolszewickim rządzie Lenina:
“Pani komisarz zasłynie jako bolszewicka Messalina, która oświadczy rosyjskiemu społeczeństwu [w 1920 r.], że seks jest jak szklanka wody. Wystarczy po nią sięgnąć, gdy jest się spragnionym. (…) Szybko zniesiono śluby kościelne jako “mieszczańskie ograniczenie”. Automatycznie konkubinat otrzymywał taką samą moc prawną jak ślub. (…) Zapewniono również szybkie otrzymywanie rozwodu. Za tym szły likwidacja kategorii nieślubnych dzieci i pełen dostęp do aborcji oraz nieuznawanie homoseksualizmu za zboczenie, które należy karać. (…)
Upojone nowymi przywilejami społeczeństwo zaczęło korzystać z nich zbyt zachłannie. Pojawiły się grupy z hasłem “Precz ze wstydem”, propagujące “naturalną nagośc”. Na ulicach miast można było natknąć się na nagich mężczyzn i kobiety obnoszących swe walory fizyczne z autentycznym poczuciem misji. Z drugiej strony zaczęła się szerzyć prostytucja uznawana za ideologiczny obowiazek wobec nowego typu czlowieka, czyli komunisty. (…)
Eksplozja seksualności doprowadziła do tego, że komsomołki oddawały się komsomolcom równie często co zawodowe prostytutki, choroby weneryczne trawiły ogromny procent społeczeństwa, a niechciane dzieci trafialy do przytułków….”.
Bolszewicy zaczęli się więc wycofywać z tego pomysłu:
“W 1924 Uniwersytet Komunistyczny im. Swierdłowa wydał broszurę “Rewolucja i młodzież”, w której zapowiedziano, że “dobór płciowy należy budować po linii rewolucyjno-proletariackiej celowości klasowej”. W efekcie w latach 30 nastapił pełen odwrót w stronę purytanizmu, w imię hasła odbudowy rodziny…”.
Tak wygladała “rewolucja seksualna” w wersji komunistycznej.
W tym samym numerze “Historii Do Rzeczy” znajdujemy tekst “Miłość Grecka”, który napisał Sławomir Koper. Artykuł zaczyna się od słów:
“Oddziały homoseksualistów walczyły najmężniej, a popisy przed młodymi kochankami należały do rytualu bitew” I dalej:
“W antycznej Grecji słowo “miłość” oznaczało uczucie do osobnika tej samej płci, a walory takiego zwiazku sławili poeci i filozofowie. (…) Kobiety praktycznie potrzebne były mężczyznom wyłącznie do prokreacji.”.
Sławomir Koper następująco opisuje greckiego homoseksualistę:
“Helleńska “żołnierska przyjaźń” była równoznaczna z pederastią i wcale nie wpływała na obniżenie wartości bojowej armii. Dla nas, ludzi XXI wieku gej kojarzy się z nadwrażliwością, co dla antycznych Greków byłoby całkiem niezrozumiałe. Helleński homoseksualista to typ macho, dzielny wojownik oraz obywatel. I wzór do naśladowania dla mlodszych mężczyzn.”.
Duzo uwagi poświęca Koper stosunkom między starszymi mężczyznami . a 12-13 letnimi chłopcami. Starszy partner byl kimś w rodzaju wychowawcy, ale więź fizyczna też była ważna. Podobno było tak: “Akceptowano tzw. seks udowy, uważając, że seks analny jest równoznaczny z prostytucją”.
Pederastia była powszechna wśród obywateli miast greckich, mniej popularna na terenach wiejskich i całkowicie zakazana dla gorzej urodzonych.
Opisany wyżej model przetrwał ponad 500 lat, co najmniej od roku 700 p.n.e do drugiego wieku p.n.e., gdy Grecję podbił Rzym. Jak pisze Koper:
“W samej Grecji wraz z upadkiem klasycznej formy miasta-państwa zniknęły społeczne podstawy miłości greckiej. Zlikwidowano obywatelskie sily zbrojne, ostoję greckiego homoseksualizmu. Rzymski porządek odmienił życie Greków,”.
To bardzo ciekawe. Pederastia kojarzy sie na ogół z dekadencją oraz upadkiem. W Grecji szerzyła się ona najbardziej w okresie rozkwitu cywilizacji greckiej, gdy Wielka Grecja sięgała od Marsylii do obecnej Gruzji.
Jak widać, były okresy w historii, gdy zboczenia szerzyły się jeszcze bardziej niż obecnie.
Szerzyły się i szerzyły, aż cywilizacja upadła.
W Grecji szerzyły się także i w okresach rozkwitu. To dziwne.
Rozkiwty i wykwity, które okazały się być jedym wielkim uwiądem.
Tak się tańczy na najpiękniejszej stypie ludzkości:
Ale Grecy w końcu upadli.
My teraz mamy ”rozkwit” bo weszlim do Europy, to też niektórym wali na łeb. Oby nie przyszło nam 700 lat wytrzymywać tego dobrobytu, jak Grekom.
Zresztą Platon pisał, że agape to była męska przyjaźń w sensie duchowym, nie cielesnym, więc czy było to tak powszechne jak nam mówią gazety, tego nie wiemy.
Piękne zauważenie!
W gazetach żadnej mądrości nie ma. Szkoda czytać, bo można dostać kręćka.
To propaganda. Szkoda czasu.
Na mój gust, to Rzymianie i Grecy padli z powodu niewolnictwa.
Ciekawostka, że kolejna, największa potęga na kontynencie wyrosła na jego zniesieniu.
Trzeba by historyków dokładnie odpytać, ale przecież to chyba my byliśmy pierwsi w świecie – nietykalność cielesna, nietykalność własnościowa, nietykalność religijna…
Nie wiem, czy autor o tym wspomina, ale “wolność seksualna” Grecji to częściowo mit. Akceptacja homoseksualizmu owszem była, ale tylko do momentu, w którym wolny obywatel nie przekraczał granic przywoitości i nie dawał się penetrować innemu mężczyźnie – wtedy był uznawany za najgorszego zboczeńca, ponieważ upadał do poziomu kobiet i niewolników. Z resztą te greckie fanaberie zostały ostatecznie pogrzebane nie przez sam Rzym, ale przez Chrześcijaństwo i stąd chyba też ta podskórna nienawiść ideologicznych homosiów do naszej religii.
Też prawda.
Dzięki za dopowiedzenie.