Tzw. “państwowa służba zdrowia” nie jest ani bezpłatna, ani nie zapewnia nam potrzebnej opieki medycznej. Mimo, że zazwyczaj prywatne jest lepsze niż państwowe – to często boimy się zastąpienia państwowej służby zdrowia prywatną opieką medyczną z obawy przed tym, że nie będzie nas na nią stać.
To trochę błędne koło – skoro stać nas na kulawą, nieudolną i DROGĄ państwową służbę zdrowia – to tym bardziej powinno nas być stać na znacznie efektywniejszą i lepszą prywatną opiekę zdrowotną – zwłaszcza jeśli państwo zagwarantuje nam uczciwość finansowania takiej opieki, czyli uczciwość dobrowolnych ubezpieczeń społecznych (społecznych w sensie masowych, ogólnodostępnych – a nie państwowych!!!).
Zapraszam do obejrzenia materiału:
co najmniej za kostiumy…
:)
Panie KaroluJózefie, rozbroił mnie Pan kompletnie tym komentarzem :)
Z braterskimi pozdrowieniami!
Panie Freedomie!
Cały czas rozpamiętuję i żałuję, że Pana nie było na spotkaniu.
Ja też z żałością czytam relację z tak ciepłego i serdecznego spotkania, że nie udało mi się tam być.
Nie wybiera się Pan czasem nad morze w najbliższym czasie?
A ten Pan na filmie to Pan Freedom? Bo zawsze się zastanawiałem, sory, jeśli przeoczyłem ten wątek i ktoś już o to pytał.
Tak, to ja.
Wiem, że to rozczarowujący widok, zwłaszcza w tym oskarowym kostiumie ;)
Freedom, bracie.
Pozazdrościć prezencji. Nie każdy potrafi powiedzieć poprawnie językowo, z ładem i składem o co tak naprawdę mu chodzi. Tobie się to udaje.
A co uwag na temat zawartości merytorycznej:
W służbie zdrowia zawsze będzie źle, bo dzięki rozwojowi medycyny żyjemy dłużej. Dłużej, znaczy, że częściej i ciężej chorujemy. I leczymy się na coraz droższej aparaturze. To nieubłagana matematyka. Kiedyś napisałem, że następca Arłukowicza, ktokolwiek by to nie był, i tak będzie najgorszym ministrem w historii, właśnie z tych powodów. Mało mnie nie zaszczuto.
Prywatna służba zdrowia to kręcenie lodów w stylu Sawickiej i robienie kasy, zamiast leczenia. Szpital bez długów to wydawanie wyroków śmierci chorym ludziom… Nikt nie mówił, że na Ziemi będzie łatwo.
Doceniam, że taki wolnościowiec jak Ty dostrzega, że zdrowie to nie nie jest gałąź biznesu, jak górnictwo czy przemysł maszynowy.
Natomiast co do rozwiązań, chyba nie ma na to mądrego.
za komentarz :-)
Co do wód, to najszybciej mi nad Styks. Ale i to mi nie wychodzi…
Jesteś całkowicie w błędzie.
Chodzisz do dentysty? Państwowego, czy prywatnego? Jesteś leczony, czy tylko chodzisz patrzeć jak kręcą lody?
Nieubłagana matematyka mówi tylko tyle, że leczenie musi mieć cenę na którą składa się wynagrodzenie personelu, amortyzacja sprzętu itd. itd.
Istotnie – zdrowie to nie jest gałąź biznesu, jak górnictwo czy przemysł maszynowy, ponieważ w dwu ostatnich dziedzinach rzadko należy zachowywać sterylność biologiczną. Innych różnic nie ma.
Jeśli ktoś twierdzi, że zawód lekarza jest pięknym powołaniem a górnika mniej pięknym, to niech ten ktoś spróbuje się leczyć operacyjnie bez prądu wytwarzanego w naszym kraju głównie z węgla.
W sytuacji gdy istnieją prywatne szpitale, które ze sobą konkurują wytwarza się równowaga pomiędzy jakością i ceną usług, przy tym jakość jest wyższa a cena niższa niż przy wszelkich systemach nakazowo-rozdzielczych, które pożerają olbrzymią część przymusowych haraczy na swoje własne utrzymanie.
Mówię to z własnego doświadczenia. Byłem ubezpieczony w BUPA i płaciłem 1/5 tego, co pod tytułem składki na ubezpieczenie zdrowotne jest mi odbierane w Polsce. Miałem do wyboru wiele prywatnych szpitali i przychodni, z którymi moja firma ubezpieczeniowa miała umowy. W razie hospitalizacji miałem gwarancję osobnego pokoju, termin wizyty u specjalisty nie przekraczał jednego tygodnia.
Jeśli do takiego systemu dodamy dotacje na ubezpieczenie dla bezrobotnych, osób ze zbyt niskimi dochodami itp. to bez naruszenia jakości będziemy mieli o wiele tańszy, skuteczniejszy system, w którym rzeczywiście będzie się leczyć ludzi.
Asadow,
Ma Pan rację w 100%.
Mimo wszelkich przeszkód to również w Polsce zaczyna funkcjonować.
Rynek nie znosi próżni.
Jestem 2 tygodnie po dość poważnej operacji.
W prywatnym szpitalu.Odpłatnie.
Technologią (chirurgia to i sztuka i technologia) taką jak ów szpital, aparaturą (bardzo wyszukaną i kosztowną) itd. państwowe placówki nie dysponują.
Najnowocześniejsza sala operacyjna.Pełny zakres chirurgii w dziedzinie, którą się zajmują.
Od wstępnego badania specjalistycznego do operacji 5 dni.
Przed operacją wszystkie badania w ciągu jednego dnia.Ambulatoryjnie.
Dwa dni w szpitalu (pokój jednoosobowy), pełna obsługa, badania na bieżąco.
Jutro wizyta kontrolna.
Koniec.
Zdrowia Panu życzę. Proszę leżeć i wypoczywać. :)
Jest jeszcze inne zjawisko – rzeczywistość nie znosi utopii, dlatego tak naprawdę, aktualnie obowiązujący, oparty na kłamstwie i przekrętach ogłaszanych z mocą ustaw i rozporządzeń system, w rzeczywistości funkcjonuje w oparciu o zasady rynkowe – szarą strefę.
Polega to na tym, że kiedy naprawdę pilnie potrzebne jest leczenie – idzie się do spółdzielni lub prywatnego gabinetu, gdzie lekarz pracujący równolegle w “państwowej, bezpłatnej służbie zdrowia”, za odpowiednią stawkę organizuje zbliżone do właściwego wykonanie procedur medycznych, korzystając z “publicznej” infrastruktury.
Inny przykład – procedury nie przewidziane przez NFZ, a niezbędne dla ratowania życia i zdrowia – oferowane są często komercyjnie w całkiem oficjalny sposób. Np. w jednym z lepszych szpitali warszawskich można zamówić “prawdziwą”, nocną opiekę pielęgniarską w cenie 300zł/noc (20:00 – 6:00). Chorzy po operacjach lub wymagający intensywnej opieki (sparaliżowani) nie mają innego wyjścia, jak odkopywać zaskórniaki i korzystać… z życia (ale co to za życie).
Oczywiście zdarzają się wyjątki, osoby wykonujące rzetelnie swoje obowiązki mimo zaniżonego wynagrodzenia, jak zana mi osobiście pani doktor, która właśnie otrzymała wypowiedzenie z rezydentury w przyszpitalnej przychodni, ponieważ miała zbyt małą wydajność (czytaj – spędzała nad każdym przypadkiem konieczną do prawidłowego zdiagnozowania ilość czasu).
Także dość dobrze działa ratownictwo, dobrze obsługiwane są ciężkie przypadki, przynajmniej do momentu kiedy przydałaby się jakaś diagnostyka, której zasadność mógłby zakwestionować NFZ.
Najgorszy jest los ludzi w podeszłym wieku, ponieważ system opieki publicznej de facto nie przewiduje ich leczenia w sposób adekwatny dla ich kondycji i rodzaju przypadłości.
Opisując to najkrócej, za zdzierane w postaci obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego, olbrzymie pieniądze – utrzymuje się fikcję składającą się z niewykonywanych procedur diagnostycznych i leczniczych oraz – działającej, potrzebnej i użytecznej infrastruktury, która jest wykorzystywana przez szarą strefę działającą na zasadach rynkowych, a odbywa się to przez “unię personalną” (te same osoby, które decydują o wykorzystaniu łóżek szpitalnych, sal operacyjnych itd., uczestnicza jednocześnie w szarej strefie w postaci “praktyki prywatnej” czy spółdzielni ordynatorsko-profesorskich).
Pozdrawiam
A OTO WŁAŚCIWA, BOŻA NARRACJA O SŁUŻBIE ZDROWIA:
Co do płacenia za usługi medyczne – proszę się odwołać do tekstu podstawowego, czyli ewangelicznej przypowieści o Dobrym Samarytaninie. Bóg zaingerował w tę sprawę i odpowiednio ją naświetlił. W przypowieści występują:
(1) pacjent – czyli pewien anonimowy człowiek, być może Żyd, ale nie wiadomo. W sytuacji krytycznej był bez pieniędzy. Został okradziony, poraniony, pozostawiony na łaskę i niełaskę społeczeństwa. Nie wiemy czy był dobrym, czy złym człowiekiem.
(2) choroby i patologie – czyli zbóje i złodzieje, też nie wiadomo. Jest bardzo prawdopodobne, że pacjent tez był zbójem i został poszkodowany w porachunkach mafijnych. Jest bardzo prawdopodobne, że cierpiał z powodu własnej głupoty, bo zamiast podróżować w większej i uzbrojonej grupie – podróżował sam, narażając się na niebezpieczeństwo lekkomyślnie.
(3) społeczeństwo – kapłan, lewita, Samarytanin. Różni różnie zareagowali. Jeden nie chciał pomóc z powodów religijnych, drugi z powodu być może strachu, albo różnic politycznych, trzeci pomógł będąc zupełnym nieznajomym, działając z pobudek humanitarnych.
(4) środki pierwszej pomocy – oliwa, środki transportu będące prywatną własnością Samarytanina. Właśnie to zostało zaakcentowane przez Pana Jezusa – że ten człowiek znał się na rzeczy, że miał podstawowe środki ochrony zdrowia, miał wiedzę i – miał pieniądze na leczenie. Postawa Samarytanina jest bardzo piękna, lecz jest nadużywana politycznie – przez cwaniaków, którzy chcą ukryć pozostałe
(5) służba zdrowia – właściciel gospody, gospoda. Gospoda w tamtych czasach była szczególną własnością – trochę prywatną, lecz funkcjonującą publicznie, w gospodę ingerowało państwo i okupant, gospoda miała koncesję na alkohol, w gospodzie działały służby donosicielskie, burdel, hotel, ogólnodostępna sala zebrań, różne dodatkowe usługi ORAZ służba zdrowia. Właściciel gospody nie mógł odmówić udzielenia gościny, w szczególnych przypadkach miał obowiązek zrobić to za darmo. Gospoda miała prawo odmówić przyjęcia rodzącej kobiety, jeśli miała tłok – tak było podczas Bożego Narodzenia. Samarytanin miał prawo się domagać opieki zdrowotnej dla pacjenta – gdy zapłacił Z GÓRY za usługę.
Piękna egzegeza :)
Bo zupełnie czym innym jest dobroczynność, a czym innym – praca dla chleba.
Dlatego szlag mnie trafia, kiedy słyszę w RM PiSowców mówiących, że służby zdrowia nie można traktować jak innych zawodów.
Gdybym się dodzwonił to bym wykrzyczał: nikt wam nie broni dać jałmużny fundując ubogim leczenie, ale nie można nakazać lekarzom i pielęgniarkom, by byli dobrymi samarytanami. Jeśli czasem zechcą – pięknie. Ale oni też muszą z czegoś żyć. Niedopłacenie, to prawie jak wstrzymanie zapłaty robotnikowi – grzech wołający o pomstę do Nieba.
Ano właśnie. Bo oni, złodzieje okragłostołowi przyjmują postawę z tej przypowieści ewangelicznej. Są (1) zbójami i/lub (2) lewitami. Czyli okradają nas, biednych polskich pacjentów/potencjalnych pacjentów, albo z jakichś przyczyn politycznych nas niszczą. Zazwyczaj też chodzi o pieniądze, albo o świadome niszczenie tkanki biologicznej narodu.