Wersje są różne. Ja się, przyznam szczerze, na upodobaniach diabelskich nie znam. Tu, w Legionie są od tego specjaliści. Mnie interesuje co innego. Inna strona medalu, że tak powiem:)
Teraz uwaga! Mocne uderzenie!
Diabeł najbardziej nienawidzi mszy trydenckiej. Tak, tak. To nie moje wymysły. Zresztą – poczytajcie…
———————————————————————————————————————————————–
Pochodzi Ksiądz z niezwykłej rodziny, ma Ksiądz bowiem dwóch braci i wszyscy jesteście kapłanami. Jak kształtowało się w Księdzu umiłowanie liturgii Mszy świętej?
Moje spotkanie z liturgią Mszy św. odbyło się na poziomie rodzinnej parafii. I tak naprawdę to rodzinna parafia, kościół, jego zapach, wystrój, odprawianie Mszy św. przez proboszcza sprawiało, że bardziej i bardziej pragnąłem i poznawać i uczestniczyć. Tak wiec sposób odprawiania przez mojego proboszcza Mszy św. oraz to, że po niej nie uciekał z kościoła lecz klękał na stopniach przed tabernakulum było dla mnie bardzo ważną katechezą: ksiądz, który odprawia pobożnie i który się modli.
Kiedy pierwszy raz usłyszał Ksiądz o łacińskiej liturgii? W jakich okolicznościach? Czy były to pozytywne słowa, czy może wręcz przeciwnie? Jakie refleksje nachodziły wówczas Księdza odnośnie liturgii przedsoborowej?
O łacińskiej liturgii usłyszałem, a właściwie czytałem jeszcze przed seminarium, nie pamiętam już tytułów tych pozycji, ale to był mój pierwszy kontakt. Mój ksiądz proboszcz z rodzinnej parafii często odprawiał Msze w ornatach tzw. skrzypcowych, trzymał złączone palce, miał dłonie rozłożone na szerokość barków, zastanawiało mnie dlaczego – szukałem, czytałem. Najwięcej informacji przekazał mi mój kolega z seminarium, Paweł Wróblewski, od tamtego właściwie momentu czytałem bardziej fachową literaturę i opracowania na temat zmian soborowych, zwłaszcza w dziedzinie sakramentów i Mszy świętej. Pojawiło się pragnienie odprawiania tej Mszy.
Paweł podarował mi mszał licząc, że kiedyś przyjdzie taka chwila, że będę z niego korzystał. Tak też się stało. Po pojawieniu się dokumentu papieża Benedykta XVI Summorum pontificum, rozpocząłem naukę celebracji. Pomagał mi w tym bardzo pan Michał Barcikowski, byłem wtedy wikariuszem w Zielonce. Czytałem w Internecie, oglądałem filmy instruktażowe, dopytywałem kapłanów – ks. Grzegorza Śniadocha czy ks. Sergiusza Orzeszko. Przyszła ta wielka dla mnie chwila, kiedy po raz pierwszy odprawiłem Mszę cichą, była to sobota przed I niedzielą wielkiego postu. A potem już niedziele, święta, pierwsze piątki…
Jakie towarzyszyły Księdzu przemyślenia podczas sprawowania pierwszej Tridentiny?
Podczas odprawiania pierwszej Mszy trydenckiej byłem bardzo przejęty, wręcz zdenerwowany. Chciałem to uczynić bardzo poprawnie, miałem świadomość, że to jest coś wielkiego, przeczuwałem również, że rozpoczną się cierpienia i dokuczanie, nie myliłem się. Natomiast po Mszy św. wielkie dziękczynienie za ten dar. Świadomość, ze odprawiłem Mszę św. Jana Vianneya, św. Jana Bosko, św. Ojca Pio, że tyle pokoleń kapłanów wypowiadało te same teksty, te same ruchy i gesty, że tak wielkie rzesze wiernych wychowały się na tej Mszy św., również osiągnęły świętość. Przypomniały tu się słowa Papieża Benedykta XVI: to co dla poprzednich pokoleń było święte, również i dla nas może być święte.
A jak wyglądała formacja seminaryjna w dziedzinie liturgiki? Czy pojawiał się temat Mszy trydenckiej? Jak był nacechowany stosunek Księdza profesorów i kolegów wobec tej kwestii?
Temat Mszy trydenckiej pojawiał się w ramach zajęć, natomiast oczywiście bez żadnych ćwiczeń i pozytywnego słowa. Wręcz przeciwnie – było to niestety przedstawiane z pewną nutką kpiny albo obojętnie, jako coś przestarzałego. Pamiętam, jak jeden z profesorów określił Mszę trydencką, że jest to modlitwa księdza do szafy (tak został określony ołtarz i jego nastawa). Wszystkie te argumenty oczywiście są oklepane i nie odnoszą się do rzeczywistości. Warto przeczytać książkę ks. Grzegorza Śniadocha mówiącą na ten temat, w której rozprawia się on z licznymi mitami.
Od pewnego czasu odprawia Ksiądz regularnie – co tydzień – Mszę w nadzwyczajnej formie. W jaki sposób kształtuje się indywidualna pobożność kapłańska pod wpływem starej Mszy?
Obecnie jestem wikariuszem w parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Józefowie, jest tu przystosowany dolny kościół do celebracji Mszy w nadzwyczajnej formie. Jest ona odprawiana w każdą niedzielę i święta, także w dni powszednie we wtorki i czwartki oraz w pierwsze soboty miesiąca. Od dwóch lat jest również Triduum Sacrum. Cieszy to, że powstają w naszej diecezji nowe miejsca, placówki, gdzie ta Msza jest celebrowana. Jest Józefów, Zielonka, Wołomin (te parafie są pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej), również w Wielgolesie. Są kapłani, którzy odprawiają.
Czy ta forma ma wpływ na duchowość kapłańską? Uważam, że tak. Trzeba zapytać tych, którzy nas widzą, obserwują, bo „po owocach ich poznacie”. Ta Msza wyraża najpełniejszy obraz teologii i wiary katolickiej. Jest skarbem, perłą zakopaną, ale nadal perłą. Coraz bardziej widzimy postępujący modernizm i protestantyzację kościoła, jego judaizację. Msza trydencka jest zachowaniem czystości i nieskazitelności wiary katolickiej. Ten ryt zachowuje i strzeże przed sentymentalizmem i aktorstwem, otwiera na transcendencję, na świętość Trójjedynego Boga. I nie widzę innego sposobu, antidotum, jak powrót do tradycji. Nie tylko w postaci Mszy świętej.
Co jakiś czas pojawiają się spekulacje, że celebracja w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego zostanie ograniczona lub zakazanka. Jak Ksiądz sądzi, czy sytuacja w tej kwestii się zmieni?
Od pięciu lat odprawiam Mszę w tej formie, mogę powiedzieć, że połowa mojego kapłańskiego życia jest związana z tym rytem. Nie wiem jaka będzie przyszłość, Bóg to wie. W tej pracy nie należy się zrażać trudnościami. Padają różne argumenty. Od osób świeckich i duchownych, które są dobre i pobożne, ale nie rozumieją albo po prostu nie mają łaski zrozumienia wartości tej liturgii. Największym sposobem na przekonanie jest moja modlitwa i post podjęty w tej intencji. Te ryty to jak dwa światy. Nie do pogodzenia. Jedno jest pewne – Kościół przesiąknięty modernizmem i nowinkami, o czym mówił św. Pius X czy Pius XII, musi się zmierzyć z tymi przeciwnościami. Mamy pewność, że diabeł tej Mszy nienawidzi i zrobi wszystko, aby jej obraz zafałszować czy obrzydzić. Trzeba się modlić i pokutować, a także jak najpobożniej odprawiać nową Mszę i przez to prowadzić do starego rytu.
Bóg zapłać za rozmowę!
Read more: http://www.pch24.pl/diabel-nienawidzi-mszy-trydenckiej-,22625,i.html#ixzz30m8JKnWQ
Nie, proszę Pana.
Diabeł się boi tego, a może inaczej – panikuje, ucieka, jeśli Pan, ja czy każda inna owieczka powie mu: wypad!
Bo to jest realizacja podstawowego przykazania jakie jest nam dane.
Pan robi strasznie głupią rzecz.
Czy kiedykolwiek od któregoś z Legionistów usłyszał Pan, że Msza, jakakolwiek, jest zła?!
Czy ktoś drwił z Pana z tego powodu?
A Pan to robi.
Nie spieram się, Panie Karolu.
Jak napisałem wyżej – nie jestem specjalistą od spraw postępowania wyżej wymienionego:)
Tak twierdzi ksiądz. Nasz, polski, katolicki.
Powtórzyłem tylko Jego słowa, zauważył Pan?
Wypraszam sobie, Panie Karolu.
Z nikogo nie drwię, ani nie kpię.
Dobrze, przepraszam i Pana.
Ale czy Pan nie widzi co się ostatnio na Legionie wyprawia?!
Jak długo jeszcze? By Pan mógł pomógł gasić a nie podlewać oliwy.
I co mam powiedzieć? Na czym polega dolewanie oliwy?
Na tym, że wskazałem na wywiad z księdzem, który odprawia Msze Wszechczasów?
To ta cała oliwa? Wokół tego toczą się ostatnio spory.
Jeśli wzmianka o tej liturgii powoduje spory (tylko wzmianka, że ją ktoś sprawuje)stanowi problem, to jedyne wyjście – nie rozmawiać o tym.
Innego nie widzę.
Przypomnijmy więc list Papieża Benedykta XVI:
http://sanctus.pl/index.php?doc=244&podgrupa=307
i pomyślmy, dlaczego zrezygnował? Rzecz od setek lat niespotykana?
Ja widzę ścisły związek. Może raczej – zaczynam go widzieć.
Zresztą – niech się wypowie w sprawie powyższego artykułu Pan Asadow.
Czy jest kontrowersyjny, czy nie.
Zawsze można uznać, że o czymś nie rozmawiamy.*
Ja się do tego dostosuję, jestem tu gościem.
* w domu powieszonego nie rozmawia się o sznurze
Brakuje mi tu małego dopowiedzenia:
Diabeł nienawidzi każdej mszy odprawionej z szacunkiem i miłością do Boga.
To małe dopowiedzenie zmienia całkowicie sens całego artykułu, tu chyba jesteśmy zgodni? Dywagacje, czy jest lepiej z dopowiedzeniem, czy bez dopowiedzenia należałoby toczyć z Autorem artykułu ( w końcu osoba duchowna).
ks. Tomasz Połomski, wikariusz parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Józefowie, diecezja warszawsko-praska.
Ja nie jestem upoważniony do dokonywania poprawek. Chyba nikt, poza autorem.
To małe dopowiedzenie przywraca sens temu artykułowi. Bez niego brzmi to jak sugestia, że inne msze są miłe Szatanowi.
Jeśli to właśnie Ksiądz miał na myśli, to jestem przekonany, że jest w błędzie.
Nie chodzi o poprawianie słów księdza, tylko o zrozumienie, co dokładnie ma on na myśli.
Wszystko w temacie.
Nie wiem, co ksiądz miał na myśli. Staram się jedynie czytać ze zrozumieniem. Nie wyciągał bym wniosku, że inne są miłe. Może po prostu – obojętne? A może ich nie lubi tylko? Nie wiem.
To wszystko są teoretyczne rozważania, czy ksiądz powiedział, co powiedział – czy też może chciał zasugerować coś jeszcze.
Ja na ten etap rozważań nie wchodzę – tylko Autor, jak podkreślam mógłby wątpliwości wyjaśnić.
Życzę dobrej nocy, przepraszam, na mnie pora…
//Ale czy Pan nie widzi co się ostatnio na Legionie wyprawia?!//
A niby co? się tu takiego wyprawia? To ? że circ zaczyna zmieniać /pomalutku i ostrożnie, jako baba -zwyczajnie/ swój punkt widzenia na dotychczasowe widzenia własne pewnego Soboru II-go? Zaczęła dyskutować o otem? nooopaćpan? heretyczka /też?/”
———————-
ps://Diabeł się boi tego, a może inaczej – panikuje, ucieka, jeśli Pan, ja czy każda inna owieczka powie mu: wypad!
Nie jestem dyijabłem, ale twoje “wypad” mam tam gdzie i twoje “zdolności honorowe” / tak jak i twe tradycyje w “KORONIE +….”
To bardzo proste:
na mszy Chrystus we własnej osobie dzieli się swoją krwią i ciałem, które są dla nas pokarmem dającym życie wieczne.
Nie wspomnę o sprawowanym podczas mszy sakramencie pokuty, gdy człowiek oczyszcza się ze wszystkiego, co pod wpływem Szatana uczynił.
Jest to powtarzająca się bitwa, na której Kosmaty dostaje łupnia. Za każdym razem.
Najwyraźniej jakiś maly diabełek wpada do Ciebie od czasu do czasu.
Odbierz mu klucze.
e….e:)
ja w dyijabła nie wierzę ! A w …Pana Boga i Ludzi – “wpuszczam wszystko”, ana li zuję /tak mam …i dumam se, tylko, co zacz/….
//Odbierz mu klucze.//
a kiedy wytrychy, szybciej podrabiają, “spryciarze”? To naco się zda odbieranie?
Jaćwingu Salo MO Nie?
>ja w dyijabła nie wierzę !
Co to jest ja?
//Co to jest ja?//
To taka OSOBA, Czci Godny DelfInn! ale można ją nazwać SYSTEM /jak wszystko “złożoność+”, to Jest!-natenczas i wieczność/
Smacznego
Co to jest osoba?
//Co to jest osoba?//
to jest Stworzenie Boże=ISTNIENIE / taka złożoność+ ..co-to ma świadomość swego Istnienia, wolną wolę dla swego poziomu istnienia, oraz elementa Bożego systemu dla różnego stopnia
-rezonansu.
Tak myślę Czcigodny DelfInn
Rezonans? A jeśli, to “jakiego stopnia”
/pełen?Ko_rezonans?/
Z tego wynika, że uważasz, że Jezus Chrystus nie jest osobą. W jakim celu tak uważasz?
//Z tego wynika, że uważasz, że Jezus Chrystus nie jest osobą. W jakim celu tak uważasz?//. Wierzę w Boga OSOBOWEGO /nie-kteenć!/
Wiedziałem, ze Ci się niespodoba ale skąd taki wniosek?
Napiszę Ci tamto/”co to jest osoba”/ inaczej – ale tak samo :
“Osoba” to jest TO /wszystko to razem i z osobna/…za co Jezus Chrystus z Nazaretu ….zginął na Krzyżu
KO_rezonans?
> skąd taki wniosek?
Z tego, co mówisz.
“Chrystus nie jest stworzeniem bo Kol 1:16 uczy, że “w Nim zostało wszystko stworzone i to co w niebiosach, i to co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne”. Apostoł więc stwierdza, że nie istniało żadne stworzenie, któremu Chrystus nie dałby początku. Pierwsze jakiekolwiek stworzenie, czy w niebie, czy na ziemi, to dzieło Jezusa (Hbr 1:10 – ŚJ też ten werset odnoszą do Jezusa; “Prowadzenie rozmów…” s.378)”. –> http://www.apologetyka.katolik.pl/dyskusje-z-chrzescijanskimi-pogladami/wiadkowie-jehowy/72/114-3-zrodzony-a-nie-stworzony
Na początek jednak, zastanów się nad słowami wyznania wiary “zrodzony, a nie stworzony”. Nie idź dalej! O to “współistotny Ojcu” toczyły się bitwy całe i krew się ludzka lała…
O co jednak mi szło w tej mem pytaniu Cię? Pierwsze pytanie było o Ciebie wiarę. Właściwie już tu powinieneś lekko wyhamować. Warto mieć jakiś margines błędu. Nadto, w necie nie ma pośpiechu, przymusu odpowiedzi natychmiast. Nie ma jej też zresztą w naszym dociekaniu nad życiem, o czym przestrzega nas paremia o radości diabła. Skoro bowiem stwierdzasz, że w diabła nie wierzysz, to automagicznie wynika, że i w Boga nie wierzysz – as simple as that.
Tfurze,
Paweł przekazał nam coś kluczowego… Coś… No prawdę po prostu. I to jest istotne, aby się z tym oswoić. Co nie jest wcale łatwe, owszem, ale i nie jest nieosiągalne. Ba, jest miarą człowieczeństwa – czyli tego, na ile ja sam jestem wobec Boga Tym, Co On Sobie wymarzył…
“Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką 25 i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. 26 On z jednego [człowieka] wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwie czasy i granice ich zamieszkania, 27 aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. 28 Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: “Jesteśmy bowiem z Jego rodu” (Dz 17, 24-28)
Pozdrawiam
To msza w Kościele, nie w odłączeniu, gdzieś ”po chałupach”, u FSSPX.
Dodam, że nigdy nie zabroniona. Dokument Benedykta to podkreślał.
Nie wiem w czym Pan Roman ma problem.
Ja bywam na tridentinie, fragmenty są też włączane w liturgię w innych kosciołach Krakowa, np. w katedrze wawelskiej są co niedzielę
W czym więc problem?
napisz to sobie – na własnej konsekrowanej dupie baraniej.
Ty łajzo debilna
A od e m nie, się; odpieprz chuju, bęcwale, kutasie pobo żny – czy jak tam chcesz…i zapisz w mszaliku tę datę i tego “tfura” coś go od Boga chciał zabrać.
/chciałbym abyś kurwiaku …tak widział Boga wszędzie …………………..*!
Chuj ci w dupe a drugi “jaćwningowi”/ bo cira ma, nie nada/
FFFFFFFFFFFFFFFFFFFiiiiiiiiiiiiiiiiiiiNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNN!
/z wami, idę na swą pokutę !/
!
a zapomniałem dodać:
KO_cham Ciem!
a, nie,… nienawidzę!
KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!!!
/”dobrego obiadu” – też i dla tych co jeść nie mają/cz. połowy ludzi tej ziemi, srałciepies /hipokryto
Coś się z Tobą niedobrego dzieje- jesteś niekomunikatywny bardziej niż zwykle.
Zadnego argumentu tylko bluzgi. Jeśli ktoś odpowie ci tak samo, a ty mu jeszcze bardziej, i zapanuje tu taki obyczaj, to możemy się wszyscy pożegnać, nie tylko z porządkiem w tematach, ale z całym portalem.
A Delfin odpowiedział ci bardzo rzeczowo. Nie należy mu się za to ‘w pysk’.
//A Delfin odpowiedział ci bardzo rzeczowo. Nie należy mu się za to ‚w pysk’.//
Tak racja, to moje zaniedbanie, powinienem mu to napisać ok 4-lata temu jak mnie modlitwy uczył/napisałem mu wtedy, że nigdy mu tego nie zapomnę, żle wtedy zrozumiał,a ja nie-zapomniałem “uczonych pouczeń bacy” /
PLONK
Ale po co mówić rzeczy oczywiste,
dlatego piszę PRECZ SZATANIE i proponuje nie zapominać o różańcu za duszę nieszczęśnika.
/pisz ko_mutacja/pisz “szczęśniku od historii przeglądania”-frendzlu
Cała przyjemność po mojej stronie
Amen
/jak mówiłem/
do mnie już się nieodzywaj, nie pouczaj – bądź łaskawa /w swej głupocie stosowanej/ – bo grzeszysz Czy yatła_Ś
_________________________________________________________________________________
Amen
amen