Różnego rodzaju opowieści emigracyjne, jak to było nas 500 tysięcy, jak mamy podtrzymywać tę narrację, że to było zwycięstwo w pełni przez nas osiągnięte w jakiś sposób tych ludzi pompowało propagandowo i stoczyło ich na manowce. I przez to, ten wielki wysiłek powstańczy ludzi, którzy brali w tym udział z całkowitym entuzjazmem, z przekonaniem, że chcą i robią dobrze może być dzisiaj deprecjonowane przez opcję niemiecką w Polsce, czyli te siły ‘deutschyzujące’ Polskę, że to był ‘obłęd’. Nie. Tam obłędu nie było. Nawet ci, którzy takie decyzje podejmowali, oni byli całkowicie świadomi i z olbrzymią precyzją to przeprowadzali. W swoim własnym interesie, chcąc osiągnąć swoje własne cele takie rzeczy propagowali.
−∗−
To byli ludzie nie na poziomie. Konsekwencje ich decyzji były porażające – Leszek Żebrowski
−∗−
Ciężko mi na sercu słuchając tego, bo wychowano mnie w kulcie Powstania Warszawskiego. Ostatniego krzyku wolności, jaki wydobył się z płuc mordowanej Polski. Mimo to, mój śp. Ojciec jasno widział katastrofę, jaką ten zryw – praktycznie pozbawiony poważniejszego uzbrojenia i w przededniu klęski Niemiec – może sprowadzić na Polskę. W mieszkaniu rodziców (ok. 100 km. na pd.-zach. od Wwy) zatrzymało się, w trakcie ucieczki z transportów i innych aresztowań, sporo wojskowych z Powstania. Rodzice wspominali trwające całymi nocami spory, podczas których żyrandol trząsł się od podniesionych głosów. Do dziś nie mamy pełnej odpowiedzi na żadne z trawiących wtedy Polaków pytań. Ocena czysto wojskowa, jaką prezentuje p. Żebrowski, jest niepełna, bo ignoruje to, o czym pisał Kurier z Warszawy (Jan Nowak Jeziorański) kiedy zrzucono go do okupacyjnej Polski i pisze on, że nie zdawał sobie sprawy, jak bliskie spontanicznego wybuchu były wtedy nastroje. Gdyby oficjalnie nie ogłoszono wybuchu Powstania, pewnie samo by wybuchło, bo ataki na niemieckie placówki rozpoczęły się już znacznie przed godziną W. O tym duchowym czy psychologicznym aspekcie nie mówi p. Żebrowski, a miało to ogromne znaczenie i częściowo zdejmuje odpowiedzialność z wojskowych. Lont w społeczeństwie tlił się od dawna, zwłaszcza wśród młodzieży, godzina W tylko przyspieszyła bieg zdarzeń. Pytanie, czy ktokolwiek w polskim społeczeństwie byłby wtedy w stanie je zatrzymać.
To jest pytanie retoryczne. Ale w mojej rodzinie twierdzono podobnie. Ciśnienie było zbyt wielkie. Ta katastrofa była nieunikniona, choć absurdalna.
A może należałoby zapytać KTO doprowadził do takiego stanu napięcia wśród ( młodych) ludzi, że wybuch stał się nieuchronna…Kto tak przepracował zbiorową psychikę Polaków…
Trochę wyobraźni, droga Pani. Niech Pani pożyje 5 lat w takim terrorze, jaki Niemcy zaprowadzili w okupowanej Polsce, to też wpadnie Pani w “stan napięcia” (oględnie mówiąc). Zwłaszcza jako młody człowiek, którego wywozi się w łapankach, katuje na przesłuchaniach i w obozach lub “tylko” bije po twarzy za to, że w swoim kraju mówi po polsku. Jak to spotkało moją młodą matkę ze strony gnojka w skórzanych szortach Hitlerjugend.