Cele i metody w sterowaniu społecznym, wykazujące różnice pomiędzy chińskim Systemem Zaufania Społecznego a anglosaskimi systemami kontroli obywateli
Różnica między koncepcją chińską a anglosaskimi, zachodnimi koncepcjami sterowania społeczeństwem jest z cybernetycznego punktu widzenia zasadnicza. Choć obie koncepcje są charakterystyczne dla cywilizacji gromadnościowych, to kluczowa rozbieżność między nimi dotyczy celu i metody.
Czy to nam się podoba, czy nie, żyjemy w czasach orwellowskich, gdzie całe społeczeństwa są poddawane różnym formom kontroli, z totalną inwigilacją włącznie1.
W erze Internetu, permanentnej informatyzacji i cyfryzacji, ludzie niemal na całym świecie żyją pod bokiem śledzących ich satelitów oraz kamer, nasze telefony komórkowe podłączone do Internetu są często czymś w rodzaju elektronicznej smyczy. Prywatność stała się zjawiskiem deficytowym, zaś dodatkowo w dobie coraz powszechniejszej brutalizacji, turanizacji życia społecznego, jej odbudowa jest w tej chwili mało realna. Państwa skonstruowane jako organizacje polityczne oligarchii biurokratyczno-finansowej coraz mocniej depczą na każdym kroku prawa i wolności obywatelskie. Zwłaszcza od roku 2001 w tzw. świecie zachodnim można zaobserwować odejście od zdobyczy cywilizacji łacińskiej na rzecz norm charakterystycznych dla cywilizacji gromadnościowych, gdzie jednostka traktowana jest jak członek stada, co ułatwia systematyczne odbieranie jej praw obywatelskich. To powoduje, że ludzie z systemów autonomicznych, czyli samodzielnych, zostają przesterowani w kierunku bycia systemami samosterownymi, czyli niesamodzielnymi. W tym też kontekście toczy się na świecie wojna pomiędzy mocarstwami i ich różnymi koncepcjami stosunku do obywateli.
Celem tego artykułu jest stawienie czoła propagandzie masońskiej świata zachodniego, która kierując się ideologizmami teoriopoznawczymi manipuluje rzeszami ludzi na całym świecie, pokazując swoich ideologicznych i strategicznych przeciwników w czarnych barwach. Doprowadza to do dysonansu poznawczego, który nie uwzględnia norm postępowania w poszczególnych cywilizacjach, a przez to do zacierania różnicy między celem i metodą. Dzięki temu tzw. świat zachodni przez ostatnie 20 lat mógł dosyć swobodnie przejść transformację z systemu liberalno-demokratycznego w system totalitarny, zarzucając tę transformację wyłącznie swoim przeciwnikom. Wykorzystując osiągnięcia Polskiej Szkoły Cybernetyki i Nauk o Cywilizacjach autor tekstu zamierza zdemaskować totalitarne oblicze propagandy i państw zachodnich, skupiając się na najsilniejszych sterowniczo państwach anglosaskich.
Celem ataku tych upadających pod względem sterowania międzynarodowego systemów państw zachodnich, a zwłaszcza anglosaskich – jest Chińska Republika Ludowa i jej koncepcja budowania świata według zasad harmonii. Zachód pod zwierzchnictwem SZAP forsuje swoją masońską wizję świata i ludzkości, osadzoną w chaosie. Obie te koncepcje, jak autor zamierza wykazać, są cywilizacyjnie odmienne, a sterowniczo różne, jeśli chodzi o cel i metodę sterowania.
Relacje państwo–obywatel w cywilizacji chińskiej
Cechą charakterystyczną cywilizacji chińskiej jest rozdzielność prawa publicznego od prawa rodzinnego. To powoduje z jednej strony egzekwowanie prawa stanowionego przez państwo, lecz to prawo stanowione jest obwarowane filozofią chińską pełną doktryn odwołujących się do ładu i harmonii2. Piotr Plebaniak w książce „Starożytna mądrość chińska w sentencjach” (Poznań 2018) bardzo szczegółowo przedstawia te doktryny. Jedną z nich jest tzw. Doktryna Środka (zhongyong), tłumaczona też jako złoty środek. Jest to propagowana przez Konfucjusza postawa polegająca na równowadze, spokoju i umiarze. Oznacza to unikanie skrajności w relacjach międzyludzkich. Gdy jakieś wydarzenie osiągnie swe apogeum lub skrajność, gwałtownie przechodzi wtedy w przeciwieństwo, które jest nieprzewidywalne.
Z kolei inną ważną doktryną jest tzw. Sprawiedliwość Yi. Owe Yi jest jednym z pięciu stałych wyznaczników moralnych. Oznacza prawidłowość bądź słuszność, ale także i sprawiedliwość. Szlachetność człowieka polega tu na sprawiedliwym działaniu poświęcającym się dla innych3. Wypełnianie obowiązków w narzuconej przez społeczeństwo roli społecznej jest moralną powinnością człowieka.
Cechy charakterystyczne chińskiego systemu Zaufania Społecznego
Biorąc pod uwagę wyżej wymienione doktryny, powstały w ostatnich latach w Chińskiej Republice Ludowej system oceny obywateli – nazywany Systemem Zaufania Społecznego (社会信用体系Shehui Xinyong Tixi), albo też Systemem Wiarygodności Społecznej, zaś języku angielskim Social Credit System (SCS) – ma w sobie wiele ich cech. W zależności od podejmowanych przez obywatela aktywności może uzyskiwać punktacje od 350 do 950 punktów. Obywatel podzielony na cztery grupy (A, B, C, D) może te punkty zyskać bądź tracić. Sklasyfikowani do niższych grup nie mogą piastować wyższych stanowisk państwowych i awansować w hierarchii społecznej, na przykład jako naukowcy. Punkty zyskuje się za działalność dla dobra państwa i społeczeństwa, to jest za płacenie w terminie rachunków, działalność charytatywną, dbanie o czystość. Odejmowane są natomiast za przestępstwa, wykroczenia, mandaty, brak kultury osobistej, uzależnienie od gier i hazardu, posiadania znajomych wśród obywateli z najniższym rankingiem. Ta punktacja wpływa na to, czy możliwe jest otrzymanie paszportu, biletu lotniczego, skorzystanie z metra itd. Na tej podstawie już widać, że ów system nie jest celem, jakim jest budowanie społeczeństwa totalitarnego, lecz po prostu metodą do osiągnięcia wspomnianej szlachetności Yi. Jest czymś zapewne przejściowym, jak Wielki Skok i Chińska Rewolucja Kulturalna, których celem było wyrwanie Chińczyków z niewoli zaszłości Wojen Opiumowych. W tym wypadku widać, że chodzi o odbudowę moralności, poprzez oderwanie od sideł konsumeryzmu. Widoczna jest w owym systemie również wspomniana doktryna zhongyong, czyli ten złoty środek, a więc unikanie skrajności. W tym wypadku cechuje się dyscyplinowaniem czterech kategorii obywateli do lepszego zachowania, czyli tych z niższych kategorii do nieschodzenia do poziomu patologii, a tych z wyższych do niepropagowania życia ponad stan, które może doprowadzić do bankructwa, co grozi nagłym spadkiem do niższej kategorii społecznej w Systemie Zaufania Społecznego. Jest więc to metoda zgodna też z doktryną Mencjusza, który rozwinął konfucjańską teorię o rządzeniu za pomocą cnoty de oraz dobroci ren.Obie te cechy były wskazywane w rządzeniu poddanymi jako właściwsze niż karanie, które to doprowadza do tyranii. Z kolei tyrana prędzej czy później poddani obalą4. Widać w algorytmach systemu chińskiego elementy starożytnych doktryn chińskich propagujących moralność w życiu publicznym, niedegradujących jednostek do roli pariasów.
Relacje państwo–obywatel w krajach anglosaskich
Do roku 2001 liberalna demokracja w krajach zachodnich była pozornie nastawiona na wolność jednostki. Jednak owa wolność była obwarowana protestanckim podejściem do człowieka (a szczególnie w jego luterańskiej – niemieckiej wersji, którą przesiąkły elity anglosaskie po II wojnie światowej), oznaczającym, że jest z natury zły, co nakazuje państwu kształtować go i wyznaczać mu granice wolności. Dlatego w krajach anglosaskich, ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej (SZAP) na czele, łatwo było ukształtować liberalno-wolnomularskie koncepcje wolnościowe, takie jak tzw. prawa człowieka. Były i są to w istocie koncepcje pozbawiające człowieka moralności, traktujące go jak przedmiot. Dlatego też prędzej czy później musiały zostać zdegradowane do kolektywnego charakteru społeczeństw krajów anglosaskich, zwłaszcza takich jak SZAP, prowadzących nieustanne wojny neokolonialne z całym światem. Oznaczać to musiało spacyfikowanie własnych obywateli, aby stworzyć z nich karne kompanie i pułki, zgodnie z normami cywilizacji turańskiej.
Anglosaskie systemy sterowania obywatelami
Pierwszym krokiem ku totalnej kontroli społeczeństwa w SZAP była tzw. ustawa Patriot Act z października 2001 roku, stworzona pod pretekstem tzw. wojny z terroryzmem. Doprowadziło to do legalizacji totalnej kontroli ze strony służb specjalnych wobec każdego obywatela, co było jednoznaczne z zabraniem praw obywatelskich amerykańskiemu społeczeństwu. W ten oto sposób wszystkich Amerykanów uznano za potencjalnych terrorystów. Nie było od tego wyjątku ani możliwości poprawienia swojego statusu w oczach władzy. Każdy został z góry oceniony jako ten podejrzany, co jest charakterystyczne dla cywilizacji turańskiej i żydowskiej. Talmudyczne zaklęcia na zasadzie rytualnej nieczystości stygmatyzują ludzi uznanych za nieprawomyślnych. W systemie amerykańskim nie ma więc ludzi lepszych i gorszych, wszyscy są podejrzani, a więc nieczyści.
Innym przypadkiem jest Australia. Państwo to co prawda postanowiło kilka lat temu kupić chiński system monitoringu własnych obywateli. Zainstalowano go w 2019 roku w mieście Darwin. Lecz patrząc na następne miesiące, zwłaszcza po roku 2020 – wykorzystano go do zupełnie innych celów. W ramach Wielkiego Resetu Australia została wyznaczona do roli pilotażowego projektu orwellowskiej nowej Oceanii, państwa-obozu koncentracyjnego, w którym władza sprawuje totalną kontrolę nad obywatelami. W ramach tego projektu ci, którzy nie poddadzą się terrorowi sanitarnemu – na przykład cyklicznym szczepieniom, lub zanegują słuszność poczynań władzy – wystąpią przeciw neonazistowskiej segregacji na lepszych (zaszczepionych) i gorszych (niepoddanych szczepieniom rzekomo przeciw COVID-19 lub testom na wykrycie koronawirusa), zostają pozbawieni praw obywatelskich. Zamraża im się konta, zakazuje wychodzenia z domów, a nawet zamyka w tzw. obozach kwarantanny, czyli koncentracyjnych. System monitoringu zakupiony w Chinach spełnia tu funkcję Wielkiego Brata w ramach Wielkiego Resetu. Jest on metodą, ale do zupełnie innego celu. Do stworzenia kastowego społeczeństwa podzielonego jak u Orwella na panów z Partii Zewnętrznej, pomocników z Partii Wewnętrznej i niewolników – czyli Proli.Mamy tu zastosowany podręcznikowy model z antyutopii. Tresura obywateli i nieustanne ich zastraszanie. System monitoringu jest w tym zniewoleniu tylko skutecznym narzędziem wspomagającym owo zniewalanie, ułatwiając totalitarne poczynania władzy. Australia jest teraz bardziej już orwellowską Oceanią, niż geograficzną Australią i Oceanią.
Podsumowanie
Różnica między koncepcją chińską a anglosaskimi, zachodnimi koncepcjami sterowania społeczeństwem jest z cybernetycznego punktu widzenia zasadnicza. Choć obie są charakterystyczne dla cywilizacji gromadnościowych, to kluczowa rozbieżność między nimi dotyczy celu i metody.
W ChRL System Zaufania Społecznego jest stosującą umiar metodą do osiągnięcia celu, jakim jest podniesienie moralności w narodzie chińskim – aby powrócił do norm postępowania zgodnych z filozofią konfucjańską. Zaś w krajach anglosaskich, takich jak SZAP i Australia, system kontroli społeczeństw – Patriot Act czy australijski, a częściowo również kanadyjski system segregacji sanitarnej, są celem samym w sobie, a metody stosowane do jego osiągnięcia nie unikają skrajności, a wręcz cały czas pogłębiają je, nie licząc się z reaktywnością i potrzebami obywateli.
Marcin Hagmajer
1 Vide „Nowoczesna Myśl Narodowa”, nr 1, 2020, numer poświęcony tematowi totalnej inwigilacji.
2 P. Plebaniak, Starożytna mądrość chińska w sentencjach, Poznań 2018.
3 Ibidem.
4 Ibidem.
____________________________________________________________________
Ten model chiński za bardzo został tu wybielony. Bo co z obrazkami z czasów pandemii: samotne dzieciaczki w kombinezonach przemieszczające się do obozu kwarantanny. Co z obrazami zagubionych dzieci błąkających się po ulicy w za długim skafandrze kosmity? Co z obrazami tostowania PCR-em z odbytnicy? Jaka różnica jest między zachodnim terrorem kowidowym a chińskim? W jednym wyrzucenie z pracy za niepoddanie się eksperymentowi medycznemu, a w drugim punkty ujemne z późniejszymi tragicznymi konsekwencjami, w jednym i drugim przypadku prowadzące w rezultacie do ekonomicznego i biologicznego unicestwienia. Relatywizm moralny i hipokryzja. Pod płaszczykiem “wartości” państwo może wszystko, obywatel nic. Państwo trzyma pejcz a obywatel nadstawia tyłek bo inaczej nie zasłuży na miskę ryżu. I to w obu modelach sterowania społecznego. Porównywanie modeli psychopatycznych ? Po co? Należy je potępić w czambuł i to jest jedyne na co zasługują.
Kowid i system kredytu społecznego to dwie różne sprawy. One w tej chwili się nakładają, ale można sobie wyobrazić koniec kowida a system kredytu społecznego zostanie.
A prześladowania religijne- katolików w Chinach? Jak mają się do systemu ” poprawiania morale społeczeństwa “?
Władza rozparta na czterech stronach świata, w celu podporządkowania sobie ludzi i zwierząt, stosuje styl smoka (węża) oparty na technice manipulacji, a gdy ten nie przynosi zaplanowanych rezultatów, uzupełnia go stylem tygrysa (niedźwiedzia) opartym na sile.
No cóż dla chińskiego systemu (dziwacznej ksenofobicznej mieszanki konfucjanizmu z marksizmem) katolicyzm z Europy jest tak samo obcy jak tybetański buddyzm rodem z Indii czy ujgurski islam z Azji więc z definicji w ichniejszy zakres “poprawiania moralności” nie wchodzi.
Lektura uzupełniająca:
https://pch24.pl/ekonomia-szturchania-tak-z-ludzi-robi-sie-marionetki/
“W ChRL System Zaufania Społecznego jest stosującą umiar metodą do osiągnięcia celu, jakim jest podniesienie moralności w narodzie chińskim – aby powrócił do norm postępowania zgodnych z filozofią konfucjańską”
A co to nas, katolików do cholery obchodzi.
Ich świat, ich problem, póki co do nas po pomoc się oficjalnie nie zwrócili.
Prawda, choć sprzedana w wyjątkowo kulturalno-ostrożnościowej formule.
Ale ekspandowane to jest na zewnątrz, a to już jest – dla nas akurat – skrajnie niebezpieczne.
Do czego to doszło?
Co nas obchodzą oba zwyrodniałe systemy ?
Katolicką (?) Polskę powinna interesować jedynie monarchia, oparta na PRAWDZIE…a nie na mitach.
Okazuje się, że polactwo wyrzekło się prawdy i podpiera się mitami, kłamstwem oraz różnymi ekumeniczno-judeochrześcijańskimi religiami.
Mity są pieszczotliwie hołubione, chociażby mit Piłsudskiego czy wszystkich kolejnych prezydentów.
O tempora, o mores !!1
Rzecz w tym, że monarchia, w obecnych czasach nie ma racji bytu. Więc to są – na chwilę bieżącą, podkreślam – mrzonki.
Problem leży w tym, że nikt, ale to absolutnie nikt, nie jest w stanie, obecnie zaoferować sposobu wyjścia ze straszliwego impasu, w którym się znaleźliśmy.
Sytuacja jest tak tragiczna, jak nigdy dotąd w czasach, które posiadają spisaną – wadliwie do tego – historię.
ps
Wyjście według mnie jest jedno, cofnąć rzeczywistość do czasów sprzed pary i elektryczności, o następstwach tego “skoku cywilizacyjnego” nie wspomnę.
W chwili gdy zabraknie prądu, urządzeń, które pozwalają przemieszczać się szybciej, aniżeli dyliżans, wtedy JEST NADZIEJA na powrót normalności. Wtedy i tylko wtedy!
Nie, to nie są mrzonki. Monarchia jest w Boskim planie od początku – Chrystus Pan do sł.B. Luizy Piccarrety:
Nawet takie coś jak monarchia konstytucyjna ma pewną funkcję symboliczną/jednoczącą (na pewno większą niż głowa państwa wybierana okresowo w politycznych przetargach). Dużo zależy oczywiście od osobowości samego monarchy i jego rodziny. Ciekawe, że monarchie zachowały się obecnie raczej w krajach protestanckich niż katolickich (bo małych księstewek i Hiszpanii raczej nie uwzględniam). Właściwie to ostatnia katolicka koronacja odbyła się w 1916r w Budapeszcie (bł. Karol IV) – bo jakichś świeckich intronizacji czy przysiąg na konstytucję w parlamencie to nie liczę. Jednak w okresie międzywojennym (i wojennym) nawet prawosławne monarchie bałkańskie nie najgorzej spełniały swoją jednoczącą rolę (z wyjątkami – Rumunia za czasów skompromitowanego Karola II).
Nie Nietytus!
Mylisz się…albo nie wiesz o co idzie w życiu każdego człowieka, który nie jest przypadkiem ani efektem chuci.
To nie sä mrzonki.
To jest jedyny sposób na życie sensowne każdej wspólnoty,rodziny, państwa ,narodu,kościoła.
Potrzeba króla, przywódcy, pasterza, prawdziwego ojca czy szefa.
Tej PRAWDY nie chcą pojąć współcześni bogowie, bez względu czy to w Davos czy w Warszawie czy na polskiej wsi.
Cofnięcie do czasów gdy wszyscy siedzieli u murzyna w d… też nie jest wyjściem bo to już było.
Potrzebujemy życia w prawdzie.
Bez tego cały czas poruszamy się i żyjemy jak dzieci we mgle.
A mogłoby być już tu na ziemi pięknie.
Mówienie o monarchii ma większy sens tylko wtedy kiedy poda się zarazem KTO miałby być monarchą.
Kto miałby być monarchą?
Myślę, że znalazłoby się paru zarówno mądrych i chętnych Polaków jak i nadających się na tron.
Jednak nie w tym sęk.
Jaki sęk?
Ano taki, że tłuszcza woli parlamentarną demonokrację, coś na kształt synodalnej kolegialności. Wtedy nikt osobiście za nic nie jest odpowiedzialny.
Gdy dzieje się źle …wszyscy są winni czyli nikt.
Gdy zaś trzeba podjąć decyzję….głosujemy, nawet gdyby 2+2 =5…przegłosują.
Dlatego mamy to co mamy.
W końcu w 1918r Polska formalnie odrodziła się się jako Królestwo – z Radą Regencyjną na czele. I była tym królestwem bez króla przez miesiąc od 7 października do 11 listopada. Wcześniej poszukiwano wielu kandydatów (niektórzy nawet całkiem sensowni – tylko te sojusznicze rozbieżności niemiecko-austriackie). A potem przyszedł Piłsudski i wszystko roz… Królestwo Węgier było regencją przez całe międzywojenne 20-lecie.
Zgadzam się w 100%
wtedy najczęsciej winni są OBCY – albo “ukryci wrogowie wewnętrzni”
Czyli klasyczny sposób na demokratyczną legalizację kradzieży i innych przestępstw. W końcu Hitler i Putin (bo o Stalinie, Mao, Bierucie itp. bym już tego nie powiedział) tez zostali wybrani w sposób demokratyczny
Nawet można powiedzieć, że Polska była formalnie królestwem do 14 listopada, a Węgry zdaje się jeszcze po II wojnie przez krótki czas.
Problem z monarchią jest chyba inny. Przecież np ZSRR to była de facto monarchia (czyli jedynowładztwo) a władcą był Stalin. Podobnie dziś np Korea Płn. jest bardziej monarchią a Płd demokracją. Na pewno właściwą monarchią jest monarchia KATOLICKA. Stwierdzenie typu ” znalazłoby się paru zarówno mądrych i chętnych Polaków jak i nadających się na tron.” w zasadzie rodzi kolejne problemy. Bo chętnych to raczej nie zabraknie, ale KTO miałby określać kto jest mądry i na tron się nadający?? W naturalnym porządku rzeczy hierarchia KK, ale pytanie na ile jest zinflirtowana i kto (jeśli chodzi o te sprawy) może pociągać tam za sznurki jest dość zasadne. Najbardziej chyba ten kto siłą przejmie władzę i UDOWODNI, że jest w stanie poskromić socjalistów. No ale tu pomysły i akceptacja czy się taki nadaje może być chyba różna…;)
W 1918r najbardziej sensownym kandydatem był arcyksiążę Karol Stefan Habsburg Lotarynski z Żywca. uważający się za Polaka, dobrze znający język polski, admirał c.k. floty, skoligacony z Czartoryskimi i Radziwiłłami.Tak “po cichu” przygotowywał się do ewentualnej polskiej korony od wielu lat … a jego syn arcyksiążę Wilhelm (czyli Wasyl Wyszywany – ikona ukraińskości) został przez niego wydziedziczony. No i z drugiej strony Maurycy Zamoyski – ambasador w Paryżu, narodowy demokrata – ale niespodziewanie przegrał w parlamencie z Gabrielem Narutowiczem (Narutowiczowi to niestety – albo może na szczęście dla Polski – na zdrowie nie wyszło. Szkoda, bo inżynierem był niezłym).
Bardzo mi się to podoba – ale w tej chwili jakoś trudno mi znaleźć odpowiednik historyczny (oczywiście nie licząc generała Napoleona Bonaparte – choć oczywiście wiem że to przykład dość kontrowersyjny)
Ja myślę, że jeden z Rady Regencyjnej Zdzisław Lubomirski. STARY POLSKI ród. A dlaczego Niemiec na tronie polskim? To właśnie jeden z głównych minusów konstytucji 3 maja no i policzek wymierzony (kolejny z resztą, drugi z kolei po Satno Domingo- Haiti) przez Napoleona Polakom w ks. Warszawskim (jakaś wroga nam ciągłość zauważalna).
Bonaparte to taki sam wykwit sił rewolucyjnych jak Hitler czy Lenin. Jedyną jego większą zasługą było to, że zabrał Niemcom koronę Cesarstwa Rzymskiego.
Jak już to bardziej któryś z Karolingów albo Kapetyngów.
Oczywiście – ale jak się porównuje bonapartystyczny porządek z jakobińskim czy termidoriańskim burdelem … Sorry, ale stary już jestem wychowany na Łysiaku i Baszkiewiczu.
Nie wiem czy ktoś z Karolingów jeszcze żyje? A Kapetyngowie – no jakoś do aktualnego króla Hiszpanii zaufanie mam nieszczególne. Zresztą ogólnie do Burbonów… Tak jakoś dziwnie do Habsburgów zaufanie mam nieco większe (choć z Galicji niestety nie jestem …)
Nie chodzi o to czy przedstawiciele tych dynastii żyją (Burboni są boczną linią), ale o pewną analogię. Powstrzymanie naporu niekatolików na katolickie społeczeństwo.
Co do lewackich monarchów (tych socjalistycznych) to wiadomo, że zagospodarowali oni jakiś tam ówczesny burdel, ale za cenę nowej monarchii i wymiany elit ;)
Lubomirski oczywiście! Z tym policzkiem to bym nie przesadzał – po prostu byliśmy wtedy czymś w rodzaju współczesnej Legii Cudzoziemskiej, wysyłanej obecnie przez Francję we wszelkie najbardziej kontrowersyjne i politycznie niewygodne tereny. A jeśli chodzi o Fryderyka Augusta – nie wiem czy była to kwestia legalistycznej kontynuacji konstytucji 3 maja, czy próba trwałego pozyskania jedynego możliwego sojusznika spośród państw niemieckich. Zresztą konfederaci barscy (których o brak patriotyzmu trudno podejrzewać) tez po ogłoszeniu detronizacji Stanisława Augusta Poniatowskiego ofiarowali koronę właśnie Fryderykowi Augustowi. A z innej beczki – to właśnie w Saksonii/Dreznie utrzymywała się przez cały XIX wiek największa sympatia do polskich dążeń niepodległościowych. A XX wieku do tworzenia Polnische Wehrmacht wysyłano właśnie saskich (a nawet łużyckich) oficerów i generałów – np. Felix von Barth. Również jeśli chodzi o czasy IIWŚ słyszałem od wielu ludzi o kolosalnych różnicach w zachowaniu policjantów i żandarmów z Saksonii a ich kolegów z Prus, Hanoweru, Meklemburgii, Brandenburgii itp.
No samo uczynienie z nas czegoś w rodzaju Legii Cudzoziemskiej też jednak o czymś świadczy (na pewno nie o partnerstwie czy jakiejkolwiek życzliwości, czysty tylko pragmatyzm). Sympatia do polskich dążeń niepodległościowych a może jeden z elementów popychania nas do niepotrzebnego wykrwawiania się? O sympatii jakiejś nadzwyczajnej Saksonów w czasie II wojny nie słyszałem, ale to dość ciekawe. Jakby nie było Wettiny to początek upadku Polski a ich dwór raczej nie był z punktu widzenia polskich patriotów, katolików wzorcowy. To chyba była pierwsza udana próba bolkizmu, jak potem z Piłsudskim i Kukuńkiem. No cóż Konfederaci działali w czasie kiedy już tzw. Oświecenie (hehehe) zdążyło narobić sporo szkód…;)
Szanowny(a) Jspis
To co napisałem plasuje się nie tylko w czasie, ale i przestrzeni.
Problemem większości ludzi, którzy rozumieją, a przede wszystkim CZUJĄ istotę zagrożeń, jakie niosą nam współczesne czasy jest, to że rozchodzi im się, w percepcji wirująca – z istoty uruchomionej niedawno, tj jakieś, co najmniej 70 lat wstecz, wirówki – patologiczna rzeczywistość, ze stałymi zmiennymi kulturowymi, które gwarantują stabilność jaźni.
Sztuką złego było rozerwać spójność stałej percepcyjnej z podłożem cywilizacji i kultury. I to się udało.
Stała percepcyjna poszła w ruch, a potem poszły w ruch podstawy cywilizacji i kultury. I teraz już wszystko wiruje.
A co do monarchii.
Nie zaistnieje w głębi technologicznej. Trzeba cofnąć tzw. cywilizację. Musisz to pojąć.
I tak mamy, rozpierduchę, od ucha do ucha.
pojechałeś :)))
ehm.. są dwa sposoby wypowiedzi, taki, że powiem, i taki, że dotrze.
powodzenia :)
Powodzenia nie będzie bo i być nie może.
Refleksja przyjdzie wtedy, kiedy wszelkie wypowiedzi pójdą wniwecz, albo w – co najmniej, istotną – niepamięć.
Michał Falzman, Żyd, chyba zasymilowany, rzekł wobec pytania o los nadziei wyjaśnienia FOZZ – szans nie wiedzę żadnych.
Ja też, póki co, szans nie widzę żadnych.
Jesteśmy straceńcami, co nie oznacza, że nie jesteśmy zwolnieni ze służby imperatywowi, co zapewne św. Tomasz głębiej zrelewantyzował, ale proszę wybaczyć, nie jestem doktrynerem.