Rodząc się, jesteśmy nikim. Kimś stajemy się w miarę dorastania. W momencie narodzin ewentualnie jesteśmy kimś dla innych, ale dla siebie jesteśmy nikim. Nie mamy świadomości nie tylko tego, ale też tego, że w ogóle jesteśmy.
Jesteśmy tylko kolejnym osobnikiem gatunku homo sapiens jak wszyscy inni nasi bliźni – mamy prawie identyczne geny i podobne instynkty. Kimś więcej stajemy się dopiero w miarę zapełniania mózgu informacjami. To te informacje czynią nas kimś innym, indywidualnym, znaczącym, odróżnialnym.
Kultura niematerialna to pewne zasady, wiedza, konwenanse, prawa, reguły, które są sprzeczne z naturą i są zawsze udawaniem, bo są wymyślone. Bez grania kulturowych ról jesteśmy naturalnym sobą, czyli takim jak nas natura stworzyła, czyli wszystkożernym zwierzęciem, nagą małpą stepową, ssakiem stadnym, grillującym hominidem – ze swoimi wszystkimi instynktami, które wytworzyła w nas ewolucja.
Moralność to kwestia kulturowa. Im ktoś jest bardziej naturalny, tym jest bardziej niemoralny. Naturalne jest zabijanie innych organizmów – tego samego gatunku w ramach konkurowania o partnera kopulacyjnego, teren, zasoby i władzę, a innych gatunków w celach konsumpcyjnych. Naturalna jest poligamia, naturalne jest zostawianie starych rodziców na pastwę losu, naturalne jest odbieranie siłą innym to, czego potrzebujemy. Więc najbardziej naturalni, najbardziej sobą, są bandyci. Zwierzęta to bandyci. Mówi się, że tylko człowiek zabija bez powodu. To prawda, ale to już wynika z kultury, która doprowadziła go to psychopatii.
Rodzimy się wolni. To nam daje potencję wyzwolenia się z naszej zwierzęcości. Bycie wolnym, to dopiero możliwość stania się kimś. Można się stać świętym albo pozostać bandytą. Wolność jest podstawowa, jest niezbędna, ale to wartość niższa na poziomie potrzeb fizjologicznych. Dopiero mając wolność, możemy ją wykorzystać, by się kimś stać – na przykład: skrajnie konserwatywnym arcyliberałem, harcerzem, paleolibertarianinem, żeglarzem, agnostykiem, trajkkarzem, grafomanem, informatykiem, kreacjonistą, matematykiem, ultramontanistą, wegetarianinem, wolnościowcem, blogerem etc… Wolność to naturalna infrastruktura, to tylko potencja do bycia kimś, kogo nazwiemy sobą.
Nasza natura jest stadna, ale mamy też zdolność przeżycia w samotności. Jesteśmy podobni w tym do wilków, które żyją w watahach, ale są też wilki samotniki. Niemniej naturalne jest tworzenie społeczności. W trudnych warunkach samotnik nie przeżyje.
Zbieranina zwana społeczeństwem obywatelskim to zbiorowość przymusowa, stworzona przez przemoc państwa – dlatego jest to twór niestabilny, chaotyczny, łatwy do manipulowania – całość może mniej, niż każdy z osobna. A społeczność ideowa spojona wspólnym systemem wartości to wspólnota dobrowolna, niezależna od państw, dlatego tworzy efekt synergiczny współpracy. Państwo zawsze niszczy sens wszelkich kolektywów i niweczy synergię. By stać się kimś wartościowym, potrzebujemy dobrowolnych społeczności.
Nasza cywilizacja stworzyła dobre warunki ku temu, by naturę okiełznać i uporządkować – stąd i indywidualizm, i kolektywizm są dobre i dozwolone. Niemniej są oczywiście cywilizacje, w których tylko kolektywizm się liczy – takie są wszystkie wschodnie: turańska, bizantyjska czy chińska. Tam nie ma pojedynczych ludzi, tam są tylko społeczności i człowiek jest tylko trybikiem w imperialnej machinie. Tam indywidualizm jest tępiony.
U nas jest inaczej. U nas tępienie indywidualistów występuje głównie w źle zorganizowanej szkole, bo dzieci są jeszcze naturalne, kultury się dopiero uczą – i wtedy jest bardzo ważna rola wychowawcy. Obecny świat zdominował etatyzm i szkolnictwo państwowe centralnie sterowane, co powoduje, że kultura nie jest w stanie wybić się ponad naturę. Obecnie przeżywamy regres cywilizacyjny – stąd tępienie indywidualistów w szkołach.
Stabilna ludzka natura, to struktury plemienne – to animizm i szamanizm, to nadawanie cech boskich wielu obiektom, to 150-osobnikowe bandy, klany, gangi, stada, łączące się w maksymalnie 1500-osobnikowe plemiona. W takim stanie wyewoluowaliśmy i żyliśmy 95% dotychczasowego trwania naszego gatunku na Ziemi. Cywilizacje to odejście od natury. Bóg jedyny to nienaturalny wytwór cywilizacji, to element kultury wyższej. Chrześcijaństwo jest sprzeczne z instynktem i naturalnym ludzkim behawioryzmem.
Większość przykazań z Dekalogu jest sprzeczna z ludzką naturą. Przykazania wydają się nam naturalne tylko dlatego, że się w nich wychowaliśmy. To, co filozofowie w naszej kulturze nazywają prawami naturalnymi, to w istocie są zasady cywilizacyjne. Każdy gatunek biologiczny ma trochę inne reguły scalające stada. Ssaki mają dużo wspólnych cech, ale są też różnice – i one wynikają z genów. U ludzi też są różnice – ale one wynikają głównie z kultury.
Religia to cecha kultury. Religie są zawsze fundamentami cywilizacji, choć kultur pierwotnych też. Można uznać, że religijność to ludzki instynkt, bo występuje w każdej kulturze. Te wszystkie religie są mniej lub bardziej zgodne z prawami natury, czyli z instynktami. Chrześcijaństwo jest najmniej naturalne, bo jest w większości z nimi sprzeczne.
Zdecydowana większość ludzkich chęci i działań jest wywołana instynktami, uczuciami, emocjami czy intuicją – to jest zwierzęcy determinizm. To jest natura, to jest naturalne. Człowiek to gatunek ssaków. Wolna wola i rozum używane są bardzo sporadycznie, ale głównie dzięki temu wyrastamy z naszej naturalnej zwierzęcości i tworzymy kulturę. Im wyższa kultura, tym bardziej sprzeczna z naturą. Dekalog to kwintesencja sprzeciwu kultury przeciw naturze.
Człowiek nie ma żadnej naturalnej duchowości. Duchowość to kwestia kultury. Co najwyżej ma naturalne skłonności do tworzenia ideologii zwanej duchowością. Podobnie jest z językiem – człowiek nie ma i nie zna żadnego naturalnego języka – to jakiego się uczy od dziecka, to kwestia kultury i wychowania. Naturalna, czyli genetyczna, jest tylko zdolność nauczenia się dowolnego języka. Z duchowością jest dokładnie tak samo. Rodzajów duchowości jest wiele – tak jak języków. Kultura nie jest naturalna, co najwyżej naturalna jest zdolność do jej tworzenia. Tworząc kulturę, występujemy przeciw naturze.
Wspólna dla wszystkich ludzi jest tylko wiara w siły nadprzyrodzone i to można uznać za naturalne. Cała nadbudowa na tym, czyli wszelkie religie i duchowości, to jest już kultura i jest jej wiele rodzajów. Wschodnia duchowość jest kompletnie inna niż zachodnia – nawet używane są całkiem inne, nieprzetłumaczalne pojęcia w tych kwestiach. Bo to różne cywilizacje.
Można zrozumieć błędne mniemania, jakoby tylko własna kultura była naturalna, bo to powszechne wśród ludzi nieznający innych kultur i cywilizacyj. Im się wydaje, że naturalne jest wszystko, w czym się wychowali i tylko to.
To, co nadnaturalne nie jest naturalne. Wierzenia religijne są nadnaturalne. Świat realny jest naturalny, świat transcendentny jest nadnaturalny. Duchowość jest nadnaturalna. Wyobrażeń o tej transcendencji jest wiele. Bez sensu jest mniemanie, że tylko to, co wypracowała nasza kultura w kwestiach transcendentnych, jest jedynie słuszne i prawdziwe. Inne cywilizacje, inne kultury, mają inne wyobrażenia co do tego, co jest nadnaturalne. Transcendencja i jej wyobrażenia nie tkwią w ludzkich genach. Filozofowie i teolodzy to twórcy, a nie odkrywcy. Odkrywcy to tylko naukowcy posługujący się badaniami empirycznymi. Jeśli naukowcy odkryją cokolwiek, co jest transcendentne, to ono przestanie być transcendentne i przejdzie do realnego świata. Duch jest nadnaturalny, póki jest nieuchwytny, gdy się go złapie, stanie się naturalny. Kulturę się tworzy, naturę się poznaje.
Nie mamy żadnego boga żywego. Mamy tylko o nim wyobrażenia. Te wyobrażenia są różne w różnych kulturach, a bardzo różne w różnych cywilizacjach. Bóg nie jest naturalny nawet jako ogólnie pojęty byt transcendentny będący stwórcą, będący poza czasem, jako byt idealny, jako jakiś absolut, czy demiurg. Na przykład buddyści w nic takiego nie wierzą, choć mają takie same geny jak my – a duchowość mają nawet lepiej rozwiniętą od nas. Nie ma żadnych powodów, by uznawać, że my mamy rację, a buddyści się mylą w kwestiach transcendentnych, nadnaturalnych. Człowiek, rodząc się, nie jest chrześcijaninem i nigdy w sposób naturalny do chrześcijaństwa nie dojedzie, nie jest w stanie Jezusa i jego nauk sam wymyślić. Chrześcijaństwo musi być mu przekazane w drodze wychowania, czyli nabierania kultury. I chrześcijaństwo, i buddyzm nie są naturalne.
Nawet sam Bóg chrześcijan ma świadomość istnienia innych, odmiennych kultur, a w nich innych bogów, bo w pierwszej kolejności nakazał siebie stawiać najwyżej, jako najważniejszego z bogów. Więc wie o istnieniu konkurencji – bo wymyślili go ludzie wychowani w różnorodności bogów.
Jeśli jakaś religia miałaby być naturalna, to najbardziej naturalny jest animizm. Animizm to duchowość pierwotna. Chrześcijaństwo większość z wierzeń tego typu odrzuca. Uznawanie, że tylko chrześcijańska wizja duchowości i transcendencji jest prawdziwa to uzurpacja, to egoizm, to egocentryzm i megalomania – taka postawa zawsze prowadzi do zła, nawet takiego jak je chrześcijanie definiują. Bóg to twór kulturowy, a kultur jest wiele. Póki tego nie zrozumiemy, będziemy zabijać bez powodu. Bóg jest nasz, tak jak kultura i wszelka własność jest nasza – ale to nie znaczy, że nie należy szanować kultury i własności cudzej. A natura jest wspólna.
Grzegorz GPS Świderski
PS1. Tytuł oczywiście powinien brzmieć: „Bóg jest kulturowy”, a dokładniej: „Bóg jest kulturową wyobraźnią”. Ale sprawdzam, kto przeczyta notkę do końca. Ten, kto nie przeczyta, poczyni głupkowate uwagi co do nieadekwatności tytułu.
PS2. Gdyby były wątpliwości, to ja się mam za kulturalnego, a nie za naturalnego. Zwalczam naturę kulturą. Uważam, że nasz Bóg, chrześcijański, został najlepiej wymyślony. Z Chrystusem zgadzam się we wszystkim, a Kościół katolicki uważam, za najważniejszą, najmądrzejszą, najtrwalszą, najlepiej zorganizowaną, najbardziej kulturalną i w pełni wolnościową organizację polityczną.
PS3. Notki powiązane:
- Wolność to potrzeba fizjologiczna
- Kim jesteś?
- Wszyscy jesteśmy szewcami
- Wychowanie małpy
- Zwierzęca natura i ludzka kultura
- Rozum kontra instynkt
- Liczebność ludzkich społeczności
- Agresywna małpa-zabójca
- Bóg jest okrągły
- Plemniki zabójcy
- Polska tysiącem Watykanów!
- Niezwierzęcy liberalizm
- Cywilizacja łacińska w punktach
- Wschód i Zachód
- Lista ludzkich uniwersaliów
Dobre, ale nie zgodzę się z puenta. Tylko wiara Chrześcijan uznaje za naganne krzywdzenie innych , spoza ich wyznawców ( nad wypaczeniami się nie będę rozwodził). Rozumiem też , zestawienie buddystów z Chrześcijanami. Na pierwszy rzut oka tym pierwszym ,trudno coś zarzucić. Tylko że buddyzm to demonologia. Ja bym na to spojrzał w ten sposób, że jedynie Pan Jezus potrafił bez walki a przez złożenie ofiary z Siebie stworzyć człowieka z homo sapiens. Można powiedzieć — fanatyzm.Myślę, że fanatycy nie stworzyliby takiej kultury.
“Uważam, że nasz Bóg, chrześcijański, został najlepiej wymyślony”
Idiota: Przecież mamy Objawienie, poparte Zmartwychwstaniem.
Jakie tę© “mondrale” mogą być głupie…
Dokonał pan lekkiego samozaorania zważywszy GDZIE pan to publikuje.
Ale żeby nie było, że się tylko czepiam…
Jeżeli chodzi o poziom gotowania grochu z kapustą – trzyma pan niezmiennie wysoki poziom.
@GPS
Dostrzegam w Pana wpisie stylizację kabaretową, choć na mój gust zbyt mało wyrazistą. To tłumaczy takie “kwiatki”:
Dwa zdania obok siebie:
Przez kogo został wymyślony skoro zgadza się Pan we wszystkim z Chrystusem?
Następne:
Widzę natomiast, że zmienił Pan opis swojej osoby na bardziej prawdziwy, kasując, że jest katolikiem.
I teraz jest bardziej adekwatny
Wszyscy osobnicy homo sapiens, są ludźmi. Rozumiem, że nie chodzi o ludzi jako takich, ale o ludzi cywilizowanych. Wtedy się z tym zgodzę. Chrystus, jako jeden z założycieli naszej cywilizacji, współtworzył kulturę, która najbardziej zaprzeczyła naszej zwierzęcej naturze i wzniosła nas na kulturowe wyżyny.
Takie głupkowate przysrywania ad personam to samoponiżanie się. Nie radzę iść tą drogą.
Chrystus był żywym, istniejącym, historycznym człowiekiem, a Bóg to żydowski wymysł tych, którzy pisali Biblię. Ja się zgadzam z Nowym Testamentem, ale się nie zgadzam ze Starym. Tu to kiedyś wyjaśniłem: https://ekspedyt.org/2020/07/22/moja-wiara-jest-lepsza-niz-twoja/
To co pan dalej zaproponuje? Niech zgadnę…
Księga Urantii? Channelingi? A może od razu Turbo Słowianie?
_______________
Nie pierwszy raz ma pan problem z logiką, a przynajmniej konsekwencją.
CzL trafnie pana wypunktował. Albo pan ‘wierzy we wszystkim Chrystusowi‘, a więc również w ‘Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze’ albo brnie pan w politeizm, a przynajmniej równoważenie wiary katolickiej z jakimiś gusłami. Trzeba się zdecydować.
_______________
Faktycznie, opis w stopce zmieniony. Poważnie strzelił pan sobie gola? Tzn. apostazję? :)
Grzecznie prosiłem o zaprzestanie tych okołodefekacyjnych wrzutek, a pan dalej swoje.
____________
Pan profesor użył ostrego sformułowania, ale podał uzasadnienie. Uważa pan, że to przykład błędnego zrozumienia definicji?
Profesor Dakowski z pewnością powiedział prawdę, a że wypowiedź GPS rzeczywiście była głupia (samoponiżająca), to mogła na id…cie sprawić wrażenie przysrywania. Lepiej nie pisać głupot i nie robić z siebie idioty niż potem dziwić się i oburzać, że ktoś to kontruje. Nie radzę iść tą drogą ;).
Proszę sobie przeczytać ze zrozumieniem mój komentarz skierowany do Pana w tym miejscu.
Chodzi mi o człowieka stworzonego przez prawdziwego Boga, respektowanie jego praw. Bez tego jesteśmy tylko ludźmi myślącymi. Myślę, że to jet czepianie się szczegółów, nie sądzę, żeby Pan tego nie rozumiał. Ktoś tam kiedyś ze świeczką szukał człowieka wśród ludzi cywilizowanych, ale to nieistotne. Ludzie wymyślą zasady, religie, które mogą krępować innych. A tylko Bug żąda, żebyśmy zaczęli od samego siebie ( pisze, że chodzi głównie o kapłanów)
Ten jakiś Dakowski napisał chamski komentarz. Prezentowanie się jako cham, to samoponiżanie się. Taki wybór chamstwa to zawsze zła droga dla człowieka.
Bóg, który czegokolwiek żąda, zawsze robi to za pośrednictwem kogoś, jakiegoś człowieka. Więc nie wiadomo kto żąda — może to ten człowiek, który uzurpuje sobie bycie pośrednikiem. Bóg jest ewidentnie częścią kultury, a nie przyrody. Wraz z zagładą ludzkości zniknie cała nasza kultura, czyli też Bóg. Ale ta kultura, z tym Bogiem, jest i tak wystarczająco wartościowa, by ją zachować, ocalić od zagłady, by walczyć o jej utrwalenie i rozwój — nie potrzeba do tego dokładać jeszcze jakiejś fizycznej postaci, której nie widać, nie słychać i nie czuć. Jej metafizyczność kulturowa w zupełności wystarcza.
Zacytuję Państwu poglądy Pana Grzegorza. W poniższym cytacie prawda miesza się w doskonałych proporcjach z fałszem.To wyjaśnia dlaczego Pan Grzegorz nie jest w stanie odpowiadać na nasze pytania. Trudność w komunikacji polega na tym, że część pojęć, których używa znaczy w jego umyśle coś zupełnie innego niż w klasycznym ujęciu. Stąd biorą się takie konstrukcje jak ta:
Cytat:
“Jako agnostyk, nie jestem pewny nawet tego czy jestem agnostykiem. Dokładniej to jestem agnostykiem teistą. To znaczy, wierzę w Boga tak, jak wierzę w obiekty matematyczne: punkty, okręgi, liczby, wektory. Uważam, że są to obiekty realnie istniejące w ludzkich umysłach, które w pewnym stopniu modelują rzeczywistość, ale w świecie realnym nie istnieją. Istnieją tylko w świecie transcendentnym, w jakimś nadświecie, w którym świat rzeczywisty jest zanurzony.
Moim zdaniem teologia, tak samo jak matematyka, jest nauką dedukcyjną, która zajmuje się tworami, które sama stworzyła. Dogmaty to aksjomaty, prawdy wiary to pojęcia pierwotne – to definicje, a nie odkrycia. Te wymyślone obiekty w różnym stopniu pasują do realnego świata, lepiej lub gorzej go opisują.
Niemniej z punktu widzenia cywilizacyjnego, kulturowego, politycznego, uważam się za katolika – co znaczy, że uznaję za ważną cywilizacyjnie i politycznie organizację, jaką jest Kościół katolicki. Można to porównać do braminów, którzy w istocie uznawali monoteizm, ale głosili ciemnemu ludowi politeizm. Myślę, że z katolicyzmem jest podobnie. Liczy się doktryna, a nie dociekanie tego jak jest naprawdę. Docieka nauka, czyli próbuje doświadczalnie poznać, a religia to odgórna doktryna – wywodzi wszystko z jakichś arbitralnie przyjętych aksjomatów, dogmatów, prawd objawionych. Ale ta doktryna jest ważna społecznie, cywilizacyjnie – ważna by utrzymać w pokoju duże społeczności. Pokojowa współpraca wymaga doktryny, zasad, organizacji, a nie prawdy i dociekania.
Teologia, jak matematyka, opiera się na własnych wymysłach. Teologia oparta na Biblii opiera się na tym, co tam napisano. I wszystko się z tego wywodzi. To wiara w objawienie tej księgi. Ale skąd możemy wiedzieć, że to objawienie jest prawdziwe? Skąd wiemy, że nasza interpretacja jest poprawna? Wiemy to z tradycji – bo inni przez wiele lat do tej księgi coś dokładali i z niej usuwali, co stworzyło działającą cywilizację.
Moim zdaniem tego, co tam napisane, nie da się udowodnić – stąd mój agnostycyzm. Ale uważam, że pewne zasady trzeba przyjąć, nawet gdy się ich nie da udowodnić. A to są zasady, które stworzyły cywilizację, która długo przetrwała i opanowała kawał świata. I ja się w niej urodziłem – a potem zbadałem to, przemyślałem i uznałem za słuszne.
Przyjęcie pewnych aksjomatów w matematyce pozwoliło jej dobrze zmodelować to, co obserwujemy. Z katolicyzmem jest gorzej: większość zasad moralnych jest sprzeczna z tym, co obserwujemy. Ale słuszne jest to, by budować cywilizację na tym opartą – bo słuszne jest, że kultura przeciwstawia się naturze – bo kulturowo ludzkość osiągnęła wielokroć więcej niż naturalnie”.
To nie był chamski komentarz. W jakiś sposób zostali przez GPS zaatakowani wcześniej wszyscy katolicy. Komentarz prof. Dakowskiego był odpowiedzią na ten PROWOKUJĄCY w stylu pólnocnokoreańskim komentarz jakiego dopuścił się GPS.
Nikogo nie zaatakowałem. Sprowokowałem do myślenia. Chamstwo właśnie tak się ujawnia, że na każdą krytykę odpowiada się chamskim atakiem, bo cham wszelką polemikę traktuje jako atak na niego, więc odpowiada tym, co potrafi. Obrona chamów to też chamstwo.
Nie zamierzam odpowiadać na wasze pytania, które dotyczą waszych insynuacji. Najpierw wymyślacie sobie jakąś ideologię, przypisujecie ją mi, mimo że w żadnej notce jej nie wyraziłem, potem z tym dyskutujecie, a potem chcecie, bym wam wyjaśniał te wasze zmyślenia. I jeszcze macie pretensje, że nie wyjaśniam. Ja stawiam tezy i podaje argumenty – jak chcecie, możecie na te argumenty odpowiadać i podawać kontrargumenty – a wasze zmyślenia musicie sobie wyjaśniać sami, ja nic do tego nie mam.
Co innego krytyka jakiegoś poglądu a co innego chamskie podejście do spraw dla innych najważniejszych. Oczywiście cham nie będzie patrzył na to, że obraża np czyjąś religię, osoby dla kogoś najważniejsze, komuś drogie itp. bo on polemizuje i prowokuje do myślenia. A jak ktoś mu odpowie w sposób do niego dostosowany to zaraz niedopuszczalne chamstwo itp. Nie ma co iść taką drogą ;)
“Nie ma co iść taką drogą”
Debil: przecież mamy drogowców, popartych drogowskazami.
Jak te “głuptaki” mogą być idiotyczne…
No i tak kończy się udzielanie rady GPSowi takiej samej jakiej on innym ochoczo udziela ;)
Jak się kończy?
Mową o drogowcach i drogowskazach ;)
Pańskie odpowiedzi budzą we mnie wątpliwości co do autorstwa pierwszej części felietonu, Ponieważ odpowiedzi co do pozostałej treści powiązanej z religią nie mają aż tak logicznego uzasadnienia. Na tym zakończę.
Widać wyraźnie, że nie rozumie Pan znaczenia podstawowych pojęć:
Ideologia: zbiór poglądów opisujących świat, często zawierających cele związane z jego przekształceniem.
Pan prezentuje eklektyczną ideologię wzajemnie ze sobą sprzeczną, co wykazujemy, zadając Panu pytania na które Pan nie odpowiada.
Insynuacja: niezgodne z prawdą przypisywanie lub wmawianie komuś pewnych postępków, myśli bądź intencji.
Zawsze opieramy się na cytatach z pana wywodów na przykład tutaj:
GPS:
CzL: Ciekawe. A które to dziedziny nauki to badały i potwierdziły?
GPS:
CzL:Dość często zdarzało się w przeszłości, że te umowy były:
– notorycznie niedotrzymywane
– niesprawiedliwe dla jednej ze stron
Z tego wynika, że nie napisał Pan prawdy o tym jak w praktyce to wygląda
może oczywiście się Pan bronić, że u podstaw nie stała ideologia libertariańska, ale przecież “chcącemu nie dzieje się krzywda”, a umowy były dobrowolne. O takich własnie Pan pisał. Czy może Pan pisał o umowach niedobrowolnych lub z jakąś inną wadą? jeżeli tak, to nie były zgodne z “duchem” libertarianizmu, nieprawdaż?
A wiec wracamy do początku: Umowy libertariańskie okazywały się nic nie warte. Być może będzie Pan chciał temu zaprzeczyć…twierdząc, że to nie były te umowy, albo że zostały pogwałcone.
kiedy stwierdza się, że dana umowa jest “libertariańska?
W momencie podpisania
czy
post factum?
Ja myślę, ze post factum, po owocach poznajemy, a to oznacza, że to bardzo często nie działa, a wiec co jest tym elementem nietrwałości?
Coś tu nie działa, a pisał Pan przecież,ze:
Nie przeczę, być może są i jakie są tego owoce, owoce tegoż libertarianizmu?
________________________________________________________________________________
Natomiast, AlterCabrio nie bawiąc się tak jak ja, w wiwisekcję, napisał krótko i wprost:
Naprawdę? To proszę wypowiedzieć Pax Americana i nie podporządkować się hegemonowi, a później wypuścić jakąś handlową łajbę na pełne morze. Zaraz się pan przekona ile to piratów pływa po różnych wodach i to w 21 wieku!
Kilka lat temu pewna polska firma próbowała wejść na rynek europejski z dużymi silnikami. Jak zaczęli, tak szybko skończyli. Ktoś im od razu pokazał miejsce.
Proszę spróbować zbudować np. chłodnię. Z pełnym wyposażeniem. I spróbować to sprzedać na kontynencie. Przepływ ludzi, kapitału i dostęp do rynku wspólnotowego gwarantują nam przecież traktaty unijne. Śmiało!
Fakt, że mieszkamy w kraju od lat rządzonym przez jakichś przyjezdnych misiów lub przejętych miejscowych, którzy dbają o każdy interes tylko nie nasz, a dodatkowo wmawia się nam usilnie, że przecież ‘sami sobie ich wybraliśmy‘, nie oznacza, że wszędzie tak jest.
Zdarzają się jeszcze tzw. ‘poważne państwa’.
______________________________________________
Gdzie są tu insynuacje?
Ekonomia, politologia, etyka, antropologia, psychologia, prawo, socjologia. W kwestii libertarianizmu na wiele pytań znajdzie Pan odpowiedzi w tych książkach: https://mises.pl/blog/2015/01/26/wstep-libertarianizmu-lista-30-tekstow-wybranych-przez-redakcje-mises-pl/ Gdy je Pan przeczyta, to polecę dalszą listę lektur dla zaawansowanych.
Nie ma czegoś takiego. Libertarianie uznają tylko umowy dobrowolne, ale żadnych własnych definicji umów nie formułują. W zasadzie, jeśli umowa nie jest dobrowolna, to już nie jest umową. Tu przykład czegoś, co się nazywa umową, a umową nie jest: https://www.salon24.pl/u/gps65/484018,umowa-spoleczna-z-rzeczpospolita-polska
Więcej pytań nie widzę. Insynuacje polegają na polemizowaniu z tezami, których nie stawiałem i zadawaniu pytań w kwestiach, których nie poruszałem. Na krytykę nie moich poglądów nie odpowiadam, bo nie wiem jak i po co.
Szanowni Państwo, czy jest na tym sympatycznym forum jakiś admin, ktoś kto (przynajmniej od czasu do czasu) weryfikuje treść wpisów i w krytycznych sytuacjach deleguje w niebyt zbyt ochoczo poczynających sobie trolli-dywersantów? Dlaczego o tym piszę? Otóż, kompletnie nie rozumiem, dlaczego tolerują tu Państwo mającego EWIDENTNIE złe intencje talmudycznego trolla posługującego się nickiem “GPS”. Daję certyfikat koszerności w ciemno!!! Typowy rabiniczno-przewrotny sposób argumentowania, chełpliwość (matematyk-informatyk… buahahaha, ja bym jeszcze dodał: ZNAKOMITY BOGACZ, to jeden z zaszczytnych tytułów przyznawanych bogatym Żydom przez Kahały), poczucie własnej wyjątkowości oraz nieomylności i słabo skrywana pogarda dla usiłującego z nim polemizować ludzkiego bydła (czyli nas gojów) aż zieją z jego wpisów. Z takim poglądami to można brylować na portalach typu racjonalista,pl a nie tu. Sam przyznaje, że jest agnostykiem… jak się to ma do Św. Ekspedyta, i wspaniałych, wyrafinowanych wpisów Geminiano czy powszechnie znanej odważnej, antypandemicznej działalności Alter Cabrio, nie pojmuję? Może jestem zbyt radykalny, ale w takie sytuacji się po prostu nie polemizuje (zgodnie z zasadą Mackiewicza “Z komuchami się nie dyskutuje…”), tylko się zawodnika banuje i blokuje. No chyba, że to jakiś wasz stary kolega z liceum, nielubiany ale tolerowany… być może jest jeszcze inny powód… talmudyczny troll pobudza dyskusję na forum (bo rzeczywiście wkurza wielu, he, he). Ja bym go jednak banował… prztyczek w haczykowaty nos dobrze mu zrobi, gwarantuję!
Szanowny Myślozbrodniarzu,
Podjęliśmy próbę polemiki ( m.in. ja to zrobiłem) z panem GPS z nadzieją przede wszystkim na rozmowę, a potem być może na refleksję Autora tychże wpisów.
Nie przypisywałem Adwersarzowi złych intencji, wręcz przeciwnie odnoszę wrażenie, że błądzi chcąc w swoim mniemaniu dobrze. Niestety, moja rola się kończy. Chodzi też o to na jakim poziomie się błądzi, na jakim gruncie zapada się w dół, a z tym właśnie mamy do czynienia.
Pan GPS nie zostanie wywalony za burtę, ale nasz bosman nie wpuści go na główny pokład. To tyle ode mnie.
W jednym, moim zdaniem, przekroczył Pan granicę, a mianowicie w domniemaniu o narodowość. Nie mam na myśli wątku z talmudyzmem jako rodzaju sofistyki i relatywizmu. Mając okazję obserwować na żywo Adwersarza przy szynkwasie (wiele lat temu) nie wzbudzał On we mnie aż tak trwożliwych podejrzeń ;-). Proszę się powstrzymać od tego typu uwag, bo nie narodowość, lecz orientacja… w temacie jest ważna.
?
Wolne żarty. W ekonomii jest tylko zbieżność w kwestii wolnego rynku, co jest jest samo w sobie rzeczą znaną i praktykowaną od niepamiętnych czasów.
Politologia zawiera w sobie m.in. teorie polityczne bazujące na różnych ideologiach oraz historię myśli politycznej oraz opisuje funkcjonujące mechanizmy. Jako “nauka” o systemach politycznych nie wyróżnia żadnej z doktryn, a jeżeli już to czyni to tendencyjnie w zależności od dominacji na danej uczelni danego “wyznania ideologicznego”
Antropologia. Jaka antropologia? Libertarianizm jest sprzeczny z antropologią chrześcijańską i również z etyką katolicką. Podobnie jak marksizm, socjalizm i niektóre odmiany kapitalizmu pojmowanego jako część liberalizmu.
Psychologia opisuje mechanizmy, wzorce działające w psychice i w relacjach pomiędzy ludźmi, również w sensie zaburzeń. Zawiera lepsze lub gorsze, a nawet fikcyjne sposoby radzenia sobie z problemami. istnieje wiele nurtów sprzecznych ze sobą, konkurujących. Jako nauka nie wartościuje i nie wyróżnia poglądów i ideologii. Oczywiście są wypaczone nurty związane z marksizmem. Z tego powodu palnął Pan kolejną bzdurę powołując się na ” psychologię”
Prawo. Prawo jest nauką? Jest dziedziną wiedzy opisową, zawierającą tak jak inne podobne dziedziny cześć historyczną (historia prawa i doktryn). Podobnie jest z socjologią “nauką o grupach społecznych”. Tutaj może przydać się Panu koan składający się z dwóch słów: libertarianizm=anomia.
Drugi wątek związany z cytatem:
Nie potrafi Pan dokonać najprostszej banalnej rzeczy, a mianowicie przyznać, że napisał pan nieprawdę.Nieprawdę, bo:
1. nie wszystkie państwa
2. /i zgodnie z pana opisem/ nie na poziomie libertarianizmu.
Konkluzja. Wiem, że jest to Pana pasją, ale oceniam to na poziomie mniemanologii. Nie jest Pan zdolny do polemiki, dlatego tak jak napisałem w poprzednim komentarzu, moja rola się już kończy. Rozwoju duchowego życzę – Panu i sobie oczywiście też :-)
Dziękuję za przychylną uwagę, ale z tym ‘powszechnie’, to aż tak fajnie nie jest. :)
Pański komentarz to przejaw prymitywnego chamstwa. Zalecam zapisanie się na jakiś podstawowy kurs dobrego wychowania. Nie życzę sobie takich ataków ad personam na moim blogu. Proszę sobie stąd iść i nigdy nie wracać.
Moim zdaniem to Pan błądzi – i to podwójnie. Po pierwsze poprzez propagowanie zabobonów, a po drugie poprzez dyskutowanie ze swoimi wymysłami co do moich poglądów, a nie z tym, o czym naprawdę piszę. Ewidentnie wynika to ze złych intencji – czyli chęci nawrócenia adwersarza na własne mniemania. Dobre intencje w dyskusji to chęć wspólnego wgryzienia się w problem i wymiana argumentów, czego u Pana nie widać.
Jakiś cham mnie zaatakował, a Pan, zamiast go złajać, mnie próbuje karać? Co to w ogóle jest? Ten osobnik insynuuje coś o jakimś talmudyzmie, Żydach, kahałach, trollowaniu (co jest niemożliwe, bo ja unikam inne tutejsze blogi, dyskutuję tylko u siebie), robi jakieś domorosłe diagnozy psychologiczne, a Pan na to nie reaguje? Przecież on pisze ewidentne impertynencje, za które jego należy ukarać, a nie mnie! Ja nigdy nikogo tu nie zaatakowałem ad personam, a ten osobnik pierwszy raz się u mnie zjawia i zaczyna od chamskich uwag, insynuacji i ataku na mnie. Ten osobnik nie miałby śmiałości nikomu tego, co tu napisał, powiedzieć na żywo. To następny dowód tego, że Pan ma złe intencje – Pańska niesprawiedliwość właśnie o tym świadczy.
Eee tam. Do mnie pan kiedyś zajrzał. :)
_______________________________
Panie Grzesiu,
Stawia pan Administrację w niezręcznej sytuacji, a i Czytelnikom to radości nie przynosi. Może warto już odpuścić z tym pańskim recitalem?
Z góry dziękuję.
Ja żadnego recitalu nie robię. To ja jestem atakowany. Przestańcie mnie atakować, przysrywać mi, insynuować coś, czego nigdy nie wyrażałem, i pisać chamskie komentarze – wtedy wszelkie recitale się skończą. Ja tu nigdy nikogo nie zaatakowałem ad personam. Bierzcie ze mnie przykład, to nie będzie problemów. Grzeczność i dobre wychowanie to podstawa wszelkich owocnych interakcji między ludźmi. Więc zalecam być grzecznym. Jak któryś bloger mnie prosi, bym u niego nie komentował, to bez zbędnej dyskusji się do tego stosuję. Jeśli Pan nie chce u siebie moich uwag, to mogę obiecać, że nigdy nic u Pana nie skomentuję. A ja z kolei proszę, by u mnie nie przysrywać, nie insynuować, nie stosować ataków ad personam i nie być chamskim. Proszę o grzeczność – tylko tyle. Bądźcie grzeczni i nie róbcie recitali – to przecież proste.
Volenti non fit iniuria.
Rzeczywiście, ten wątek związany z narodowością może Pana urażać, piszę poważnie, dlatego dopisałem ostatni akapit do Myślozbrodniarza nie wnikając czy przyszedł On spontanicznie czy z inną intencją
Nikt nie będzie Pana karał za poglądy, tylko nie będziemy promować Pana notek. Proszę jednak mieć na uwadze, że publikując naraża się Pan na krytykę czytelników z których część czuje się urażona.
Zarzuca mi Pan złe intencję oraz promowanie zabobonów. Nie obchodzi mnie już od dzisiaj Pana zdanie, niezależnie czy jest świadomą prowokacją czy nieświadomym błędem i dlatego to jest mój ostatni komentarz, a “niesprawiedliwość” naprawiłem. Proszę też uszanować, że pisze Pan w miejscu, gdzie wirtualnie przebywają katolicy, którzy są urażeni pańskimi wpisami.
Uprzejmie proszę mnie nie rozśmieszać. po tym tekście nie mogę przestać się chichotać, rodzina martwi się, kiedy przestanę ….
Pan GPS wszedł do portalu rzymsko-katolickiego, bez zaproszenia rozpoczął wykład, w którym świadomie ośmieszał to, co dla nich jest najważniejsze. Zupełnie inaczej byłoby, gdyby Pana ktoś pytał o zdanie na temat katolicyzmu.
Każdy, kto obraża matkę bądź żonę prawdziwego mężczyzny powinien się liczyć, że dostanie po mordzie. Jeśli Pan GPS woli – po policzku albo w nos.
Uważam, że reakcja Pana Dakowskiego była bardzo stonowana i stosowna.
Nie chcę u mnie chamstwa, przysrywania, insynuacji i ataków ad personam. Autorów takich wypowiedzi przeważnie przepędzam. A osobnik, który tak pisze, nie czyni krzywdy mi, ale sobie, bo niegrzeczne zachowanie to samoponiżanie się, a nie krzywdzenie innych.
Katolicy w Polsce od wieków słynęli z tolerancji. Inni ludzie, innej wiary, innych poglądów, nie mogą być obrazą dla katolika, nie mogą obrażać, głosząc swoją wiarę, bądź niewiarę, bo taki katolik, obrażając się, przestaje być katolikiem. Katolik ma sam nie stawiać innych bogów przed swoim, a nie obrażać się, gdy ktoś wyraża inną hierarchię ważności tych bogów. Gdy katolik żąda szacunku dla jego wiary, to musi też sam uszanować wiarę innych. Ale gdy inny jego wiary nie szanuje, to katolik musi go tolerować. Może nie akceptować, może się nie zgadzać, może dyskutować, może przekonywać, ale tolerować musi, bo tak mu nakazuje jego bóg. Obrażanie się skutkujące chamstwem to brak tolerancji, co jest grzechem. Oczywiście tolerancji w tradycyjnym znaczeniu – takim, z jakiej słynęła Rzeczpospolita. Dawne, tradycyjne cnoty są już dziś zatracone – nawet u osób uważających się za katolików. Stąd ciągła utrata wiernych przez Kościół i spadek powołań – bo jest coraz mniej wzorców do naśladowania.
Poważnie? A porządek miłosierdzia jest panu znany? Bo jeśli nie, to radzę przynajmniej przemilczeć. W innym przypadku ktoś może sobie o nim przypomnieć w najmniej odpowiedniej dla pana chwili i sempiterna zaboli.
Słyszałem te i podobne brednie około roku 89-90. Ci, którzy je produkowali tak coś dziwnie na czerwono śmierdzieli.
Ma pan więcej takich złotych myśli?
I do dzisiaj to trwa. Czego dowodem jest zachowanie tutejszej Administracji. Gdyby Portalem zarządzał ktoś pokroju J. Targalskiego, to za pierwszy akapit tego artykułu nastąpiłby wykop w kosmos. Proszę się nie kłopotać. Nie musi pan wiedzieć dlaczego.
Zaiste, dziwne to. Myślałem, że w dyskusji właśnie o to chodzi, o przekonanie adwersarza do swoich racji, A Pan piszesz, że to złe intencje są.
Przekonywanie to nie to samo co nawracanie. Przekonuje się argumentami, a nawraca poprzez wygłaszanie tez, w które każe się wierzyć i które nie podlegają dyskusji. Nawraca się na wiarę w dogmaty, na wiarę w założenia a priori. Do tego wystarczy takie aksjomaty oznajmić, a potem za nimi agitować poprzez działanie na emocje. Przekonywanie to uzasadnianie, podawanie argumentów, to dochodzenie do wniosków bez zakładania czegokolwiek, to rozumowanie a posteriori, to działanie na rozum. Nawracanie to teza i to, co jest za nią – przekonywanie to teza i to, co jest przed nią. By się nawrócić, trzeba uwierzyć. By się przekonać, trzeba poznać argumentację, zrozumieć sens. Udawanie przekonywania w celu nawrócenia to oszukiwanie. Oszukiwanie to złe intencje.
To nie jest głos w dyskusji. To prymitywne przysrywanki. Sformułowania typu: “Poważnie?”, “jest panu znany?”, “radzę przemilczeć”, “w odpowiedniej chwili sempiterna pana zaboli”, “Słyszałem te brednie”, “na czerwono śmierdzieli”, “nastąpiłby wykop w kosmos”, “Nie musi pan wiedzieć dlaczego.”, to nie są argumenty, czy nawet tezy, ale po prostu nic niewnoszące do meritum ozdobniki, czy racze oszpetniki. To nie służy dyskusji, ale jest szukaniem zaczepki, awantury czy kłótni. Proszę u mnie tego nie robić – proszę sobie stąd iść i kłócić się gdzie indziej.
Królu złoty. W odwracaniu kota jest Pan miszczem.
Nie, ja tu nie wszedłem w jakimś środku – jestem tu od początku. By tu pisać, nie potrzebuję żadnego zaproszenia, bo to portal dla blogerów, którzy piszą, co chcą. Nikogo nie ośmieszyłem – napisałem notkę o tym, co uważam. To, że ktoś się poczuł ośmieszony, nie ma znaczenia, bo każdy tak może się poczuć z byle powodu. Nie ma obowiązku czytania tego, co inni piszą. Nikt nie musi mi zadawać pytań, bym wyrażał swoje poglądy, bo blog służy do tego, by je wyrażać tak, jak się uważa. Dawanie po mordzie za obrazę to ewidentny grzech w świetle katolickiej moralności, zaś chamstwo to bardzo niestosowne zachowanie.
Powtarzam: przysrywanki są niegrzeczne.
Odpowiem parafrazą:
I to jest podsumowanie dnia. :)
Ale to jest mój blog i moja notka. Więc jak ktoś u mnie się niegrzecznie odzywa do mnie, to ja jestem odbiorcą tych impertynencji, więc to ja mogę sobie nie życzyć tego, bo czytanie komentarzy pod swoimi notkami jest powinnością blogera. Inni blogerzy, na swoich blogach, mogą sobie mnie obrażać, ja tego nie muszę czytać i nic mi do tego — żądanie by pisali inaczej u siebie, byłoby ewidentnym nadużyciem blogowych zasad. A jak ktoś się obrazi tym, co ja napisałem u siebie, może po prostu nie czytać moich notek, nie wchodzić na mój blog, ignorować mnie. Każdy robi porządki u siebie. To są proste zasady, które nie wymagają zobiektywizowania obrazy. Jeśli je odrzucimy, to sprawiedliwość będzie wymagała ścisłej, obiektywnej definicji obrazy, odrzucenia jakichkolwiek subiektywnych odczuć oraz ustanowienie procedury sądowej. Wtedy za obiektywną obrazę można uznać tylko i wyłącznie użycie epitetów lub wulgaryzmów ad personam. Ja tego nigdy nie inicjuję u innych, a inni w stosunku do mnie robią to u mnie nagminnie.
Mam lepsze podsumowanie dnia: Bóg jest kulturalny, a tutejsi katolicy nie.
Zleży jak zawsze w czyich oczach i w czyjej ocenie ;)
Tak jest! Dlatego o dobrych manierach decydować powinien właściciel blogu, bo to kwestia subiektywna, tak jak to wyżej napisałem. To oczywiste, że tego, co ja uznaję za dobre maniery, cham nie uzna – dla niego poprawnym zachowaniem będzie przysrywanie, obrażanie, insynuowanie i ataki ad personam. Ale niech to robi na swoim blogu, a nie u mnie.
Widzę, że poczucie własności u libertarian, jest takie same jak u innych lewaków i polega na uzurpacji i zawłaszczaniu.
Przypominam, że na “swoim blogu” jest pan Gospodarzem, lecz na portalu gościem i obowiązują Pana nie subiektywne, lecz ustalone przez właścicieli zasady.
A jak cham zachowa się po chamsku i ktoś chamowi odpowie na jego poziomie to jak to zakwalifikować? Być może odpowiadający nie jest z natury chamem tylko stara się udzielić takiej odpowiedzi, aby adwersarz zrozumiał, chociaż w jakimś stopniu. Zawsze będzie to pewnie jakoś subiektywne, ale często można zauważyć u lewaków, taką trochę mentalność Kalego w tym temacie. Jak oni komuś to jest uprawniona krytyka, prowokacja do myślenia, przekaz artystyczny itp itd, ale jak ktoś im to jest chamstwo, obrażanie i mowa nienawiści ;)
Moje notki są moje, a nie jakiegoś właściciela portalu. To ewentualnie on uzurpuje sobie własność moich notek, której nigdy mu nie przekazywałem. Można go w związku z tym nazwać lewakiem. A co do portalu blogowego, to nigdy żadnego punktu regulaminu nie złamałem, w przeciwieństwie do chamów, którzy mi przysrywają w komentarzach, łamiąc tym nagminnie netykietę.
Chamskie zachowanie to zawsze chamstwo – niezależnie od tego, czy to atak, czy odpowiedź. Chamstwo to używanie epitetów lub wulgaryzmów w ataku ad personam, jako określenia w stosunku do adwersarza. Dobrze, że Pan pyta, bo nauki podstaw grzeczności nigdy za dość. To, że mentalność Kalego często spotyka się u lewaków to prawda. A jak widać po komentarzach u mnie, też tak bywa u uważających się za katolików.
GPS=Tezeusz z NP?
Czy może bliźniak, albo bliska rodzina?
Jak jest każdy widzi i subiektywnie ocenia ;)
Prawdę mówiąc, liczyłem się z tym, iż mój wpis, świadomie kontrowersyjny, w ogóle nie zostanie opublikowany. A jednak… no cóż, podoba mi się Pańska wyważona reakcja… a zwłaszcza jej końcowa część. Zgadzam się z tym, iż myślozbrodnia antysemityzmu najstraszliwszą jest spośród wszystkich myślozbrodni znanych ludzkości. Ale Myślozbrodniarz nie byłby Myślozbrodniarzem, gdyby od czasu do czasu jakiejś myślozbrodni nie popełnił, choćby i drobnej. Jak pisał mój kolega, poeta: “Nam strzelać nie kazano… ale nie mogliśmy darować sobie tej przyjemności”. Obiecuję jednak solennie, że już więcej Państwa niepokoić nie będę. To był jednorazowy wybryk, jak widać, chyba niepotrzebny… dla odprężenia się i relaksu proszę w wolnej chwili zerknąć na Jutub i obejrzeć sobie piękną pieśń “Hava Nagila” (napisaną, o ile mnie pamięć nie myli z okazji pamiętnej “Deklaracji Balfoura”) w wykonaniu Justyny Steczkowskiej. Powiedzieć, że w tym przypadku to właściwa osoba na właściwym stanowisku, hm… to nic nie powiedzieć. No to… szalom, albo jakoś tak…
Niektórzy myślozbrodniarze są koncesjonowani, aby prowokować itp., takim włos z głowy nie spadnie ani cent z konta. Dobra zabawa nie jest zła zwłaszcza przy dobrym wykonaniu “Hava nagila” i wspominaniu ważnych deklaracji… no to szalom…
;)
Za myślozbrodnie słusznie należy się kara – tu wyjaśniam dlaczego: https://www.salon24.pl/u/gps65/703383,myslozbrodnie