Zobaczyłam Kościół św. Piotra i ogromną ilość ludzi pracującą by go zburzyć. Ujrzałam też innych naprawiających go. Linia podziału pomiędzy wykonującymi tę dwojaką pracę ciągnęła się przez cały świat. Dziwiła mnie równoczesność tego, co się dokonywało. Burzyciele odrywali wielkie kawały (budowli). Byli to w szczególności zwolennicy sekt w wielkiej liczbie, a z nimi – odstępcy. Ludzie ci, wykonując swą niszczycielską pracę, wydawali się postępować według pewnych wskazań i jakiejś zasady. Nosili białe fartuchy, obszyte niebieską wstążką i przyozdobione kieszeniami z kielniami przyczepionymi do pasa. Mieli szaty wszelkiego rodzaju. Byli pomiędzy nimi ludzie dostojni, wielcy i potężni w mundurach i z krzyżami, którzy jednak nie przykładali sami ręki do dzieła, lecz kielnią oznaczali na murach miejsca, które trzeba było zniszczyć. Z przerażeniem ujrzałam wśród nich także katolickich kapłanów. Zburzono już całą wewnętrzną część Kościoła. Stało tam jeszcze tylko prezbiterium z Najświętszym Sakramentem. (A. II. 202-203)
Kościół św. Piotra był zniszczony, z wyjątkiem prezbiterium i głównego ołtarza. (A. III. 118) Widziałam znowu atakujących i burzących Kościół św. Piotra. Zobaczyłam, że na końcu Maryja rozciągnęła płaszcz nad Kościołem i nieprzyjaciele Boga zostali przepędzeni. (A. II.414) Znowu miałam wizję tajnej sekty podkopującej ze wszystkich stron Kościół św. Piotra. Pracowali oni przy pomocy różnego rodzaju narzędzi i biegali to tu, to tam, unosząc ze sobą kamienie, które z niego oderwali. Musieli jedynie pozostawić ołtarz. Nie mogli go wynieść. Zobaczyłam, jak sprofanowano i skradziono obraz Maryi. (A. III. 556) Poskarżyłam się Papieżowi. Pytałam go, jak może tolerować, że jest tylu kapłanów wśród burzących. Widziałam przy tej okazji, dlaczego Kościół został wzniesiony w Rzymie. To dlatego, że tam jest centrum świata i że wszystkie narody są z nim na różne sposoby związane.
Zobaczyłam też, że Rzym stoi jak wyspa, jak skała pośrodku morza, gdy wszystko wokół niego obraca się w ruinę. Gdy patrzyłam na burzących, zachwycała mnie ich wielka zręczność. Posiadali wszelkie rodzaje maszyn, wszystko dokonywało się według pewnego planu. Nic nie waliło się samo. Nie robili hałasu. Na wszystko zwracali uwagę, uciekali się do wszelkich rodzajów podstępów i kamienie wydawały się często znikać w ich rękach. Niektórzy z nich ponownie budowali; niszczyli to, co było święte i wielkie, a to, co budowali było próżne, puste i powierzchowne. Np. wynosili kamienie z ołtarza i budowali z nich schody wejściowe. (A. III. 556)
CIEMNOŚĆ W KOŚCIELE
Widziałam Kościół ziemski, to znaczy społeczność wierzących na ziemi, owczarnię Chrystusa w jej stanie przejściowym na ziemi, pogrążoną w całkowitych ciemnościach i opuszczoną. (A. II. 352) Wy, kapłani, wy się nie ruszacie! Śpicie, a owczarnia płonie ze wszystkich stron! Nic nie robicie! Och! Jakże płakać będziecie nad tym dniem! Gdybyście choć wypowiedzieli jedno ‘Ojcze nasz’. Widzę tak wielu zdrajców! Nie odczuwają cierpienia, kiedy się mówi: «Źle się dzieje.» W ich oczach wszystko idzie dobrze, byle tylko doznawali chwały tego świata. (A. III. 184) Widziałam też wielu dobrych i pobożnych biskupów, lecz wątłych i słabych. Źli często brali górę. (A. II. 414) Widzę ułomności i upadek kapłaństwa, widzę też przyczyny tego i widzę przygotowane kary. (A. II. 334) Słudzy Kościoła są tak gnuśni! Nie czynią już użytku z mocy, jaką posiadają dzięki kapłaństwu. (A. II. 245)
Dla niezliczonej liczby osób dobrej woli, dojście do źródła łaski z serca Jezusa było zamknięte i utrudnione z powodu zniesienia pobożnych praktyk oraz z powodu zamknięcia i profanacji kościołów. (A. III.167) Cały ten głęboki zamęt, z powodu którego cierpieli wierni, wynikał stąd, że wielu z tych, którzy przyoblekli się w Jezusa Chrystusa, coraz bardziej zwracało się w stronę bezbożnego świata i wydawało się zapominać o cnotach i nadprzyrodzonej mocy Kapłaństwa. W tym wszystkim poznałam, że czytanie genealogii naszego Pana przed Najświętszym Sakramentem w święto Bożego Ciała zamyka w sobie wielką i głęboką tajemnicę. Poznałam bowiem, że nawet pomiędzy przodkami Jezusa Chrystusa – według ciała – liczni nie byli świętymi, a byli wśród nich nawet grzesznicy. Mimo to nie przestali być stopniami drabiny Jakubowej, po których Bóg przyszedł do ludzi. Tak więc nawet niegodni biskupi są nadal zdolni do sprawowania Najświętszej Ofiary i do udzielania sakramentu kapłaństwa wraz z wszelką mocą z nim związaną. (C. 175)
Widziałam wielką liczbę kapłanów dotkniętych ekskomuniką, którzy wydawali się tym nie przejmować, a nawet o tym nie wiedzieli. A jednak byli ekskomunikowali od chwili, gdy wzięli udział w pewnych przedsięwzięciach, gdy weszli do pewnych stowarzyszeń i przejmowali opinie, na których ciążyła klątwa. Widziałam tych ludzi w takiej mgle, że byli jakby oddzieleni murem. Widać z tego jak bardzo Bóg liczy się z dekretami, postanowieniami i zakazami głowy Kościoła i podtrzymuje je, choć ludzie się nimi nie przejmują, przeciwstawiają się im lub wyśmiewają. (A. III. 148) Widziałam, jak smutne były konsekwencje przeciwstawiania się Kościołowi. Ujrzałam, jak ono rosło, a w końcu heretycy wszelkiego rodzaju przybyli do miasta (Rzym). (A. III. 102)
Poznałam, że poganie adorowali niegdyś pokornie bóstwa odmienne od nich samych… Ich kult był lepszy niż kult tych, którzy sami siebie adorują w postaci tysiąca idoli, a pomiędzy nimi nie zostawiają żadnego miejsca Panu. (A. III. 102, 104)
Ujrzałam, jak stawało się oziębłe duchowieństwo i zapadała wielka ciemność. Widok rozszerzył się i wtedy zobaczyłam wszędzie wspólnoty katolickie prześladowane, dręczone, uciskane i pozbawione wolności. Widziałam wiele zamkniętych kościołów. Ujrzałam wojny i rozlew krwi. Wszędzie widać było lud dziki, nieuczony, walczący przemocą. To nie trwało długo. Kościół św. Piotra był podkopywany, zgodnie z planem ułożonym przez tajną sektę. W tym samym czasie uszkadzały go burze. (A. III. 103) Widziałam, jak pomoc przyszła w chwili największego niebezpieczeństwa. (A. III. 104)
Wizja bł. Anny Katarzyny Emmerich o Europie.
Cóż… najpierw na Soborze Watykańskim II (“Vaticanum II”), wprowadzono nową teologię, potem po Soborze, w 1970 r. wprowadzono “Nową Mszę” (“Novus Ordo Missae”) o protestancko-podobnym rycie. Teraz robi się wstęp do wyświęcania żonatych księży. W sumie nic, co by szokowało. Wystarczy sobie popatrzeć do książek: Abp Marcel Lefebvre, “oni Jego zdetronizowali”, Ks. Mateusz Gaudron, “Katechizm o kryzysie w Kościele”. W obu są przedstawione fotografie dużo mówiące o “znakach czasu”. W którejś z nich, panie w mitrach i z pastorałami, paradują na zebranie “Matykanu”, na innej kard. Joseph Ratzinger (późniejszy papież Benedykt XVI) siedzi z luterańską “biskupką” , niejaką panią Jepsen, i wspólnie się modlą. Poza tym, Jan Paweł II, który sam udziela Komunii Św. “na rękę”, czy też zdjecia tzw. szafarzy rozdającyh Komunię. Tego rodzaju sytuacje stwarzają pretekst do usankcjonowania takich praktyk, a tym samym, torują drogę okazjom do świętokradczych nadużyć.
Oprócz tego, ks. Joseph Ratzinger (jeszcze chyba w latach 60-tych), w… garniturze (sic !) jest uchwycony w przyjacielskiej rozmowie z Karlem Rahnerem. Rahner, to ten sam, który cyt.
(cytat z: Abp Marcel Lefebvre, “List otwarty do zagubionych katolików”, przeł. Aadam Juchniewicz, Wydawnictwo “Te Deum”, Warszawa 2006)
A podpis pod innymi trzema fotografiami w pierwszej z ww. książek Abp Lefebvre’a, brzmi cyt.:
(abp Marcel Lefebvre, “oni Jego zdetronizowali”, Wydawnictwo “Te Deum”, Warszawa 2002).
O. Paul Crane SJ, w wydaniu z marca z 1985 r., swojego dziennika “Christian Order”, nader jasno opisał sytuację w posoborowym Kościele:
cyt.
Zaś w “Homiletic and Pastoral Review” (wydanie z czerwca 1986 r.), Kard. Josef Ratzinger (późniejszy Benedykt XVI), ubolewał nad faktem pojawienia się nowej idei Ludu Bożego, wg której słowo “Bóg”, to tylko sami ludzie, zaś w liturgii ci ludzie wielbią tylko samych siebie. A przecież miało to już miejsce 21 lat po zakończeniu obrad “Vaticanum II” (Soboru Watykańskiego II),
i 16 lat po wprowadzeniu posoborowej “Nowej Mszy”.
źródło: Michael Davies, “Sobór papieża Jana. Rewolucja liturgiczna”, Tłumaczenie: Agnieszka Zdziech, Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski, Komorów 2011
Wielu ludzi nie ma odwagi spojrzeć prawdzie w oczy. Ta zaś jest nieubłagana: NIE da się już skutecznie (jak dawniej) “przykryć” fatalnych skutków reform soborowych i posoborowych, Światowymi Dniami Młodzieży, graniem na gitarze podczas Mszy Św., czy postacią Jana Pawła II itp. itp. Piewcy posoborowych zmian imali się różnych sposobów, żeby tylko móc powiedzieć, że Kościół “odnawia się”, a JEDNOCZEŚNIE, żeby UKRYĆ upadek wiary w Kościele. W tym celu wprowadzili ruchy oazowe, ruchy “odnowy w Duchu Świętym”, wspólnotę Taizé, “Neokatechumenat”, czy “Ruch Focolari”. Czy katolicy wiedzą choć trochę o tych sprawach ? Jeśli już, to niewiele. O tych sprawach można się dowiedzieć z artykułów lub wykładów:
“Dokąd prowadzi Taizé? – wykład ks. Jana Jenkinsa” (bibula.com/?p=71741),
“Neokatechumenat – ks. prof. Michał Poradowski” (bibula.com/?p=69013),
“Ruchy charyzmatyczne – Koń trojański w Kościele Katolickim – ks. Karol Stehlin FSPX” (bibula.com/?p=75527).
Przykro to pisać, ale obecną sytuację odbieram tak jakby zaczął zawiązywać się współczesny Sanhedryn, mający na celu powtórne symboliczne ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa, ale bez opcji zmartwychwstania, a z poza widnokręgu wyłania się nowa ogólnoświatowa NWO-wska religia z “eskimosami” na czele.