Wobec dyskutowanego ostatnio szeroko tematu Rzezi Wołyńskiej i sporu wokół oficjalnego stanowiska Polski w tej sprawie, niżej podpisany postanowił wtrącić swoje zdanie na ten temat.
Rozważając problem należy najpierw zdefiniować fakty niepodlegające dyskusji. A oto one:
1 Rzeż Wołyńska i czystka etniczna w Małopolsce Wschodniej były niczym nie usprawiedliwionym, niesprowokowanym ludobójstwem na narodzie polskim, dokonanym przez organizacje OUN i UPA, przy sporym udziale ukraińskiej ludności cywilnej.
- Nie można w żadnym wypadku mówić o symetrii postępowania Ukraińców wobec Polaków i Polaków wobec Ukraińców (dotyczy to zarówno dwudziestolecia międzywojennego, jak i Akcji Wisła).
- Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że my, Polacy powinniśmy starać się uzyskać od Ukrainy nie tylko moralne zadośćuczynienie i przeprosiny, ale być może również odszkodowanie finansowe, przy możliwości adekwatnego odszkodowania dla Ukraińców poszkodowanych w Akcji Wisła. Nie ulega także wątpliwości, że w naszym interesie leży to, by na Ukrainie nie gloryfikowano zbrodniarzy narodu polskiego.
- Jest dla Polski korzystne istnienie Ukrainy, jednak najlepiej- w stałym konflikcie z Rosją ( nie jest dla nas istotne kto ma Krym i Zagłębie Donieckie, ale im dłużej będzie trwał o te terytoria spór, tym dla nas lepiej).
Z powyższych punktów wynika, że odpowiedzieć należy nie na pytanie: czy, ale: jakim sposobem i w jakim momencie zmusić Ukraińców do realizacji punktu trzeciego!
Aby mądrze odpowiedzieć na tak postawione pytanie, trzeba wpierw postawić inne.
Skoro istnienie Ukrainy leży w naszym interesie, istotne dla dalszych rozważań jest to, czy polska pomoc dla Ukrainy w konflikcie z Rosją, ma dla przetrwania tej pierwszej znaczenie krytyczne?
Moim zdaniem, na to pytanie twierdząco może odpowiedzieć wyłącznie oderwany od rzeczywistości megaloman, ale dla porządku rozważmy te dwie możliwości.
Założenie A
Ukraina przetrwa lub upadnie niezależnie od polskich działań i polskiej pomocy.
W tej sytuacji są znów dwie możliwości:
- a) Ukraina – czy udzielimy jej pomocy, czy nie udzielimy – przetrwa.
W tej sytuacji należy od razu i bez najmniejszego pardonu żądać od Ukraińców realizacji tego, o czym mówi punkt trzeci. Bo jak nie teraz to kiedy? Kiedy będzie silniejsza? Oczywiście trzeba uzależnić od tego polską pomoc pod każdym względem.
- b) Ukraina nie przetrwa.
W tej sytuacji również nie ma powodu, żeby zwlekać, choć ma to znaczenie mniejsze pod względem geopolitycznym, większe dla nas samych, zwłaszcza rodzin pomordowanych na wschodzie Polaków.
Proste, prawda?
Jeżeli uznamy, że Polska nie jest w stanie pomóc Ukrainie w konflikcie z Rosją tak, by zapewnić jej przetrwanie – co wydaje mi się oczywiste – należy wszelką pomoc uzależnić od realizacji naszych żądań! I to od jutra!
Nieco trudniejsza jest sytuacja przy
założeniu B –
Ukraina przetrwa, jeśli jej pomożemy, w przeciwnym przypadku zostanie wchłonięta przez Rosję.
Wtedy – i tylko wtedy – należy znaleźć odpowiedni moment dla wysuwania żądań. Jednak, ponieważ realizacja żądań w zakresie moralnego zadośćuczynienia, oraz zaprzestania gloryfikowania morderców, nie wiążą się z żadnymi nakładami finansowymi ze strony Ukrainy, nie ma powodu, by przynajmniej tych żądań nie zgłosić od zaraz, uzależniając udzielenie realnej pomocy od ich spełnienia ( a przynajmniej udając, że uzależniamy)!
Z całą pewności nie ma też powodu, byśmy unikali nazywania rzeczy po imieniu. Mord jest mordem, bestialstwo jest bestialstwem, a ludobójstwo – ludobójstwem! Wiemy też kto był temu winny! Jak wykazano wyżej, dalsze głaskanie Ukraińców nie ma żadnego uzasadnienia! Nic nam nie daje!
Każdy polityk, który twierdzi, że łagodzenie tego problemu podyktowane jest polską racją stanu – opowiada bzdury!
Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że przyjmowanie do Polski imigrantów zarobkowych z Ukrainy również jest działaniem na dłuższą metę szkodliwym. Wpuszczamy tu ludzi, którzy powinni raczej budować swój własny kraj, co – jako się rzekło – leży w naszym interesie; ludzi, którzy powinni raczej bronić swego kraju, bo jego obrona również jest w naszym interesie! Nie ma żadnej gwarancji, że oni wtopią się w nasze społeczeństwo i nasz naród, a wobec podsycanych przez władze Ukrainy instynktów i nastrojów antypolskich, ich obecność w Polsce może sie w pewnych warunkach stać niebezpieczna. Zamiast zatrudniać Ukraińców, należy zrobić wszystko, by poprzez zmniejszenie kosztów pracy umożliwić polskim pracodawcom takie podniesienie wynagrodzeń za pracę, by można było ściągnąć z powrotem do Polski rodaków z Europy Zachodniej!
Zdaję sobie sprawę, że to co napisałem jest cyniczne. Ale i tak jest niczym w stosunku do tego, co zrobiono moim rodakom w 1943 roku… Mogę napisać te słowa tylko dlatego, że mojej babci, wraz z dwoma synami, w tym z moim śp. tatą, udało się na początku wojny przedostać z położonego w Województwie Stanisławowskim Stryja, na tereny Generalnej Guberni (w tym czasie dziadek, który był zawodowym żołnierzem, służył w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich w Afryce Północnej, walcząc między innymi, w obronie Tobruku). Tylko dzięki temu przyszedłem na świat…
Lech Mucha
Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa
______________________________________________________________________________________________________________
Fot. w ikonie wpisu: kadr z filmu “Wołyń”
Uważam, że dopóki na Ukrainie i w Rosji dominują resentymenty: banderowski i sowiecki, podsycające tamtejsze nacjonalizmy – to niech się wodzą wzajemnie za łby, oby jak najdłużej. Ukraina jest mniejszym zagrożeniem dla Polski niż Rosja tylko i wyłącznie z tego powodu, że jest mniejsza i słabsza (od Rosji).
W czasie II Wojny światowej była pewna analogia. Wysadzanie transportów niemieckich, jadących na front wschodni było głupotą. Rosja sowiecka decyzją zachodu była naszym przymusowym sojusznikiem, a skończyło się to tragicznie.
Dziś przymusowym tzn. wyznaczonym przez amerykańską mądrość etapu – sojusznikiem jest banderowska Ukraina. Ukraina jest postbanderowska w podobnym stopniu jak Rosja jest postsowiecka.
Bardzo źle oceniam również pisowskie apele kierowane do Rosji o zwrot Krymu. Gdyby Duda i Kaczyński mieli cojones, to zamiast podobnej gadaniny wystosowali apel do Litwinów o zwrot okupowanych polskich ziem. Przypominam, że np. Orban mówi wprost, że: “problem węgierski nie został rozwiązany”, mając na myśli okupacje części Węgier ( po traktacie z Trianon)
Z powyższych powodów uważam, że dojście do władzy PiS jest rzeczywiście dobrą zmianą, ale tylko w stosunku do poprzednich rządów. W relacji do naszych aspiracji i polskiej racji stanu, zmiana owa jest jak na razie jest mizerna.
Masz rację, Zawsze trzeba myśleć o interesie Polski. Z tym, że co innego się mówi, a co innego robi ( w polityce zagranicznej, oczywiście, bo w polityce zagranicznej pojęcie etyki nie ma zastosowania). Wobec tego, można na zewnątrz udawać poparcie dla Ukrainy, ale w niejawnych rozmowach na różnych szczeblach stawiać sprawę jasno – chcecie naszego realnego wsparcia – wiecie co macie zrobić. Jest tak dlatego, że walka z gloryfikowaniem Bandery i UPA będzie skuteczna tylko, jeżeli wyjdzie od oligarchów ukraińskich. Nawet jeśli zachód stawia nas w przymusowym sojuszu z Ukrainą, my możemy stawiać swoje warunki. Ale najpierw trzeba chcieć. Mój tekst napisałem po to, by wyrazić przekonanie, że mówienie o odpuszczaniu Ukraińcom, w trosce o polską rację stanu jest nonsensowne. Nie ma powodu, byśmy się o naszych pomordowanych rodaków i ich pamięć nie upominali. Nic nie zyskujemy, a tylko tracimy.
Tracimy przede wszystkim szacunek Ukraińców … banderowska dzicz czuje szacunek tylko dla silniejszych od siebie.