Mogę zaakceptować i chętnie poprę naprawienie sytuacji z Trybunałem Konstytucyjnym – nawet z pogwałceniem procedur i litery prawa,
nie zgadzam się jednak, by ludzie, którzy mają mnie, jako cząstkę “władzy zwierzchniej RP” – reprezentować w instytucji stanowiącej prawo, niszczyli autorytet Państwa Polskiego i obniżali morale społeczeństwa jawnie i publicznie uchylając się od mówienia prawdy.
Dlaczego przedstawiciele PiS (np. dziś wieczorem w Polsat News – pan marszałek senatu Stanisław Karczewski) udają, że czarne jest białe? Przecież widać, że kręcą, że wiją się jak piskorze.
Dlaczego zamiast mówić tak tak, nie nie, Prezydent Duda schował głowę w piasek?
Mógł za wczasu, zaraz po zaprzysiężeniu – otwarcie powiedzieć, że na skutek przeprowadzonej przez PO zmiany ustawy o TK, doszło do kryzysu zaufania wobec tej instytucji i w związku z tym Naród musi zainterweniować, wypowiadając się w tej sprawie poprzez referendum.
Można było przygotować projekt zmiany ustawy i zapisu konstytucji. Wprowadzić obieralność sędziów i prezesa NIK w wyborach powszechnych.
Ale nie, poszli na skróty. Cena za to może być ogromna.
Panie Prezesie, można w nielegalny, ale prawny sposób zrobić coś dla dobra Narodu. Nie trzeba się tego wstydzić, a już na pewno – kłamać, udawć, że działa się zgodnie, z (niegodziwym zresztą) prawem.
“Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać, jak i ony”, a może nawet “Kto z kim przystaje – takim się staje”? Błędne rozumienie polityki, jako sztuki lawirowania, aby osiągnąć zamierzony cel. W tym przypadku przynajmniej cel wydaje się szczytny. Ale bolesne jest to, że ludzie ci, zbrukani stanem rzeczy, chyba już nie potrafią rozumować inaczej. Zresztą, poczekajmy na owoce. Może temu Bóg mimo wszystko pobłogosławi?
Asadow napisał:
“Można było przygotować projekt zmiany ustawy i zapisu konstytucji. Wprowadzić obieralność sędziów i prezesa NIK w wyborach powszechnych.:
Nie można było, bo to wymagałoby zmiany zapisów w konstytucji. A po to, by żeby zmienić konstytucję trzeba mieć kwalifikowaną większość w Sejmie… I sporo czasu. W przypadku zamachu PO na TK – czasu jednak nie było…
A więc proponuję zmianę tytułu tej notki – bo autor jednak się pomylił i w tym przypadku uważa, iż “wishful thinking” jest ważniejszy od faktów…
* * * * * *
Rozdział XII
ZMIANA KONSTYTUCJI
Art. 235.
Projekt ustawy o zmianie Konstytucji może przedłożyć co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senat lub Prezydent Rzeczypospolitej.
Zmiana Konstytucji następuje w drodze ustawy uchwalonej w jednakowym brzmieniu przez Sejm i następnie w terminie nie dłuższym niż 60 dni przez Senat.
Pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie Konstytucji może odbyć się nie wcześniej niż trzydziestego dnia od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy.
Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Uchwalenie przez Sejm ustawy zmieniającej przepisy rozdziałów I, II lub XII Konstytucji może odbyć się nie wcześniej niż sześćdziesiątego dnia po pierwszym czytaniu projektu tej ustawy.
Jeżeli ustawa o zmianie Konstytucji dotyczy przepisów rozdziału I, II lub XII, podmioty określone w ust. 1 mogą zażądać, w terminie 45 dni od dnia uchwalenia ustawy przez Senat, przeprowadzenia referendum zatwierdzającego. Z wnioskiem w tej sprawie podmioty te zwracają się do Marszałka Sejmu, który zarządza niezwłocznie przeprowadzenie referendum w ciągu 60 dni od dnia złożenia wniosku. Zmiana Konstytucji zostaje przyjęta, jeżeli za tą zmianą opowiedziała się większość głosujących.
Po zakończeniu postępowania określonego w ust. 4 i 6 Marszałek Sejmu przedstawia Prezydentowi Rzeczypospolitej uchwaloną ustawę do podpisu. Prezydent Rzeczypospolitej podpisuje ustawę w ciągu 21 dni od dnia przedstawienia i zarządza jej ogłoszenie w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.
Pomiędzy komuszym Trybunałem a komuszą konstytucją
Lawirują, bo są demokratami. Percepcja polskiego społeczeństwa jest uwikłana na poziomie medialnych kłamstw i dlatego PiS boi się utracić część elektoratu.
Morawiecki powiedział, że prawo ma służyć narodowi, a jak nie służy, staje się w ten sposób nieważne i trzeba je zmienić – taki był chyba sens jego wypowiedzi.
Odnoszę wrażenie, że PiS nadal boi się medialnego błota i boi się prawdy – prawdy o sobie, o Polsce, o Polakach, a nawet boi się powiedzieć prawdę o tzw. PO, której politycy od wielu lat działają na szkodę polskiej racji stanu i od dawna zasługują na delegalizację i postawienie przed sądem. To jest efekt 26 letniej tresury.
Po pierwsze, arogancja i łgarstwo w wykonaniu występujących w mediach przedstawicieli PiS jest faktem. Nie trzeba się tak zachowywać, kiedy naginanie procedur jest podobno dla dobra Kraju.
Ludzie nie są dziećmi i nie zasługują na takie traktowanie.
Nie chodzi tylko o etykę i dobre obyczaje, ale o podważanie zaufania do państwowości i instytucji prawa w ogóle.
Jeśli partia mająca je w nazwie naśladuje PO w naginaniu procedur, to musi zrobić to uczciwie, mówiąc prawdę, z zachowaniem minimum szacunku dla obywateli.
Po drugie, konstytucja posiada i to na samym początku jeszcze taki punkt:
Dlatego w sytuacji zamachu na bezstronność TK wykonanego przez PO Prezydent mógł właśnie odwołać się do zwierzchniej władzy Narodu i zatwierdzić zmiany w konstytucji w trybie przez nią przewidzianym – jedynie pośrednio,
Tylko, że do tego trzeba dwóch rzeczy: odrobiny odwagi i uczciwości.
Asadow napisał:
“Dlatego w sytuacji zamachu na bezstronność TK wykonanego przez PO Prezydent mógł właśnie odwołać się do zwierzchniej władzy Narodu i zatwierdzić zmiany w konstytucji w trybie przez nią przewidzianym – jedynie pośrednio”
Jednak takie postępowanie nazywa się “REWOLUCJA”! :-)
Ja tego nie rozumiem. Tej niewiary, że nasz Naród może zrozumieć, że czasem trzeba nawet nagiąć czy złamać prawo, żeby zrobić coś dobrego. Moim zdaniem to “elastyczne” podejście do litery prawa można nawet nazwać naszą specjalnością.
Wierzę, że my, Polacy, potrafimy zrozumieć i wybaczyć złamanie procedur w dobrej sprawie, ale nie zniesiemy, jeśli ktoś robi z nas debili i wciska kit.
Rewolucja już i tak się dzieje. Była zmowa milczenia układu partyjnego, udawanie, że istnieje trójpodział władzy. PO to złamało sięgając po więcej, niż na to ten niepisany pakt pozwalał. Mam wrażenie, że PiS chce wrócić do status quo nie zrywajac zmowy milczenia, udając, że tylko po stronie PO były jakieś błędy. Jakby pomyśleli: “o, to tak można? To teraz my zrobimy sobie dyspozycyjny TK”.
Dlatego rosną im nosy, jak u Pinokia.
napisał:
“Odnoszę wrażenie, że PiS nadal boi się medialnego błota i boi się prawdy – prawdy o sobie, o Polsce, o Polakach”
A czy jeszcze jest jakiekolwiek błoto jakie nie byłoby już wylane na PiS i moherowe berety przez tą postbolszewicką mafię, albo tych wszystkich błyszczący partyjnych i medialnych głupków, którzy “dorzynali watahy”… PiS-owskie zresztą, a także i innych myślących o Polskce patriotów…
Próba wklejenia filmu, który znikł, zaraz po wklejeniu w poprzednim komentarzu, a potem nie zapisuje się, wklejany podczas edycji z poziomu kokpitu.
Pomiędzy komuszym Trybunałem a komuszą konstytucją:
Marek Sas-Kulczycki napisał:
“Mam wrażenie, że PiS chce wrócić do status quo nie zrywajac zmowy milczenia, udając, że tylko po stronie PO były jakieś błędy.”
Mam wrażenie, iż w podtekstach tego typu wypowiedzi jest sugestia, że pewnie lepiej byłoby gdyby PiS w ogóle nie zaistniał — bo przez samo swoje istnienie staje się partią związaną z istniejącym mafijnym układem.
Lecz brak PiS jako partii opozycyjnej przecież niewątpliwie oznaczałby to, że postbolszewicka mafia rządziłaby w PRL-bis samodzielnie i bez żadnej legalnej opozycji… I bez żadnych szans na jakąkolwiek zmianę w przyszłości…
Jeśli taka sugestia pobrzmiewa w moim komentarzu, to jest to całkowicie niezamierzone.
Istnienie (czy zaistnienie) tej czy innej partii nie jest żadną miarą wartości dla Polski. Istotne jest tylko, czy politycy postępują uczciwie (w sposób prawy i sprawiedliwy), czy nie. A do tego idealnie by było, gydyby jeszcze postępowali mądrze.
PiS nie tylko jest powiązany, ale nawet wsparł mafijny układ m.in. takimi pomysłami jak finansowanie partii z budżetu państwa. Anty-postbolszewickość nie jest niestety synoniemem prawości. Jest oczywiście jej koniecznym składnikiem, ale to za mało.
Cytat za: http://wpolityce.pl/polityka/274102-pan-rzecznik-zrzuca-maske-i-zdaje-sie-bardzo-chce-by-byl-to-boj-ostatni
Kolejna instytucja – wydmuszka, “ministerstwo prawdy”. W rzeczywistości – rzecznik prawa mafii prokuratorsko-sądowniczej do łamania wolności obywateli.
Myślę, że jak na razie dzieje się BARDZO dużo.
Widać, że kunktatorstwa jest znacznie mniej niż poprzednio , zdecydowanych ruchów znacznie więcej.
Co będzie dalej czas pokaże.
To dopiero dwa tygodnie.
DWA TYGODNIE !
Proszę wziąć na wstrzymanie.
Besserwisserstwo zostawić na czas na emeryturze.
Moim zdaniem nie chodzi tu o “besserwisserstwo”, jeno o PRAWDĘ! Jeśli posługujemy się kłamstwem, to używamy metod diabła, bo on jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Ważne jest dobro Narodu, a nie chwilowy polityczny zysk, który później będzie się czkawką odbijać całymi latami. Jeśli NAPRAWDĘ ma się w Polsce coś zmienić, to tylko gruntownie i konsekwentnie, nie można zostawiać żadnego ogarka. Bo Bóg błogosławi tym, którzy dochowują przysięgi niekorzystnej dla siebie (tak jak teraz PiS mógłby zaryzykować oddanie kawałka pola chociażby zostawiając decyzję Narodowi, skoro już takie były zasady), a występnych przeklina.
Co prawda, Izraelowi Bóg nieraz wybaczał występki, więc mam nadzieję, że słabość PiS nie wyjdzie bokiem Polakom, tylko samemu PiSowi, tak że albo PiS się radykalnie zmieni, albo po PiS przyjdzie coś lepszego – bardziej PRAWDZIWEGO. Wszystko to, co jest teraz, to jest dziedzictwo manifestu PKWN – trzeba to przekreślić zdecydowanie raz na zawsze i w Bogu budować. Prezydentowi tylko jeszcze trochę ufam, choć wydaje się słaby, ale może zmężnieje.
Zostawcie w spokoju opornik – nowa piosenka Ryszarda Makowskiego
https://www.youtube.com/watch?v=XkSOrBucUCM
Mam dwa ogłoszenia do zamieszczenia:
Zlecę taśmowanie amunicji. Tylko duże ilości.
i
Strzelca wyborowego zatrudnię. Stałe zlecenia lub umowa o pracę.
Marku, w pełni zgadzam się z przesłaniem notki i Twoimi komentarzami. Cóż można dodać. Moralność stoi nad prawem stanowionym. Nasze prawo jest do bani, więc należy trzymać się moralności i sprawiedliwości opartej na prawie Bożym.
Kto jeszcze nie widział, polecam film Grzegorza Brauna “Nie o Marry Wagner”. Bohaterska dziewczyna odmawia stosowania się do sądowego zakazu zbliżania się do klinik aborcyjnych i przez to siedzi bez wyroku dwa lata w więzieniu. Prawo kanadyjskie broni prężnie działającego biznesu aborcyjnego, legalizując masowe mordowanie bezbronnych, nienarodzonych dzieci.
Widzę jeszcze lekką analogię między kryzysem Kościoła i sytuacją PIS. Ponieważ świat nie słucha głosu Kościoła, wielu biskupów chce, aby Kościół naginał się do świata, bo wtedy zdobędzie większą popularność. Mam wrażenie, że “biskupi” PISu myślą w podobny sposób. Ponieważ mówienie prawdy niesie ryzyko utraty popularności, lawirują w półprawdach, zwłaszcza tej, czym jest prawo w nazwie partii, że nie jest świętością. Zamiast politykę podporządkować świętości, szargają prawdę, aby podporządkować się obecnym zasadom polityki, przez co, na swoją zgubę, przypominają w tym swoich oponentów z PO.
Tak jest, Morawiecki krótko i treściwie o prawie:
Słusznie. Nawet prosty człowiek bez wykształcenia, jedynie o prawym sumieniu i ufający Bogu, jest w stanie widzieć, kiedy go polityk okłamuje lub lawiruje. Nie trzeba być do tego omnibusem.
Tutaj mam wątpliwości, bo nasz naród dzisiaj podejmuje decyzje pod wpływem medialnej propagandy, a media są prawie w całości w rękach wroga dysponującego niesłychanym kapitałem, więc przebiegle przeprowadzona kampania propagandowa może skutkować podjęciem w referendum decyzji przez naród sprzecznej z jego dobrem. Mamy tego liczne przykłady z historii.
Poruszyciel napisał:
” wielu biskupów chce, aby Kościół naginał się do świata, bo wtedy zdobędzie większą popularność. Mam wrażenie, że „biskupi” PISu myślą w podobny sposób.”
Mam parę pytań…
— Czy PiS jest sektą uzależniającą swoich wiernych od narkotyku zwanego “leader”?
— Czy jakakolwiek partia polityczna istnieje wyłącznie po to, by z politycznych trybun wygłaszać wyznania wiary?
Nie
Nie
Jest jeszcze coś. Wejście na drogę prawdy w dziedzinie polityki niesie za sobą konieczność otwartego przyznawania się do własnych błędów i grzechów. A jest tego trochę: ratyfikacja traktatu lizbońskiego, zablokowanie ekshumacji w Jedwabnem i pewnie wiele rzeczy o których nie wiemy.
Zapytałem kiedyś pana Andrzeja Gwiazdę, czemu nie zaproszono go do obrad okrągłego stołu. Odpowiedział, że podobno była taka propozycja, ale Jacek Kuroń powiedział, że to zły pomysł, ponieważ “Gwiazda jest na to zbyt uczciwy”. O ile wiem, o Kaczyńskich nikt tak wtedy nie powiedział (ani nie pomyślał). Zostali zaakceptowani przez Kiszczaka jako “konstruktywna opozycja”.
Dlatego mówię “chociażby”. No ale to dla odmiany można powiedzieć wprost – robimy tak i tak, bo uważamy, że tak dla Was będzie lepiej, a nie ściemniać, że się postępuje zgodnie z prawem (bo tak rozumiem, że jest).
Tratatatatatata!
Spróbuję przytoczyć fragment rozmowy, który mnie skłonił do napisania tej emocjonalnej notki (ale był on powtórzeniem tez, które padały ze strony różnych osób z PiS, w różnych mediach):
(piszę z pamięci, z góry przepraszam za nieścisłości)
Jest to w mojej ocenie oczywistą, rażącą nieprawdą.
Prawdą jest, że cała instytucja TK (jak i innych elementów władzy sądowniczej i kontrolnej) jest pozorem trójpodziału, bezstronności i demokracji.
Prawdą jest, że nie ma demokracji, tylko jest partiokracja. I to, najwyraźniej odpowiada PiSowi. Nie odpowiada im tylko nadużycie ze strony PO, złamanie względnej równowagi w tym zakłamanym układzie.
Marek Sas-Kulczycki napisał:
“Prawdą jest, że nie ma demokracji, tylko jest partiokracja. I to, najwyraźniej odpowiada PiSowi.”
Skąd taki wniosek? To tak jakby komuś przeszkadzało samo istnienie PiS!
Proszę w takim razie powiedzieć w jakich krajach nie ma partii politycznych?
I jaki jest cel istnienia partii politycznej?
Czy jeżeli jakaś partia ma swoich przedstawicieli we władzach ustawodawczych – to natychmiast staje się “partiokracją”?
Stąd, że PiS nie ma i nie miał nigdy w programie odpartyjnienia naszego ustroju.
Co więcej, swoimi pomysłami zabetonował wręcz partiokrację tak, że aby ją wykorzenić potrzeba chyba rewolucji.
Samo istnienie partii nie jest złem, ale jest nim błędna aksjologia. U większości polityków lojalność wobec struktur partyjnych jest przed jojalnością wobec Narodu. Tak działa darwinizm polityczny – “nie chwalisz prezesa, nie robisz kariery”.
Wygląda na to, że ten schemat działa nawet u Brauna. Wielu działaczy jego komitetów wyborczych odeszło i otwarcie mówi o powstaniu “dworu” pochlebców, przez który nie da się przebić, nie da się dotrzeć z ważnymi problemami do samego “Wodza”.
Według mnie dobrze rozumiana demokracja jest dobrym i prawym ustrojem. A dobre rozumienie demokracji, to właśnie punkt 1. i 4. konstytucji PRL-bis:
Art. 1. Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.
Art. 4. 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Zapisy te są jednak martwe.
Nie jest istotne, gdzie nie ma partii politycznych, ale gdzie ustrój (konstytucja) nie daje partiom monopolu władzy. Jest tak np. w Watykanie i w Szwajcarii.
Ciekawostka: w Szwajcarii odbędzie się referendum, czy należy odebrać bankom prywatnym prawo do kreacji pieniądza:
http://niss.org.pl/szwajcaria-odebrac-kreacje-pieniadza-bankom/
Poniżej coś dla tych, którzy twierdzą, że PiS to partia “systemowa”, m.in. dlatego, że korzysta z dotacji państwowych na działalność.
Tylko, chciałbym usłyszeć to, skąd prawa strona miałaby pieniądze, skoro przez dziesiątki lat w PRL-bis dużymi pieniędzmi dysponowali jedynie byli funkcjonariusze PZPR, SB i WSI oraz wysługująca się im agentura udająca “Solidarność”?
Poniżej parę cytatów na temat PiS wygłoszonych przez nienawidzącą Polaków stalinowką małpę – korzystającą w dużym stopniu ze środków publicznych, a więc niewątpliwej uczestniczki postbolszewickiego i mafijnego systemu PRL-bis.
* * * *
A może zamiast zmuszania ludzi, do płacenia haraczu na PO, PSL, SLD i inne “Nowe wynalazki” trzeba było forsować ograniczenie finansowania działalności partii do wpływów ze składek, których wielkość w przeliczeniu na jedną osobę także powinna być ograniczona?
Zabronić prowadzenia działalności gospodarczej i przyjmowania dotacji.
Wtedy reguły byłyby uczciwe i sprawiedliwe i nie służyłyby właśnie zabetonowaniu partiokracji.
Tak wogle, to dzięki za uściślenie :) Mętne to wszystko, ale rozumiem, że jeśli “prawidłowo wybrani” orzekają w kwestii nowych “zaprzysiężonych”, to orzekają o sytuacji obecnej, więc mówienie o tym, że orzekają o przeszłości jest jakimś nieporozumieniem albo celowym mataczeniem. To orzekający decyduje, o czym orzeka, a nie ktoś postronny. O ile łapię. Nie bardzo śledzę, bo to wszystko (te cyrki z TK) wydaje mi się tak naprawdę mało istotne.
Nie całkiem tak.
TK orzekło:
“Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niekonstytucyjny jest przepis ustawy o TK w zakresie, w jakim był podstawą wyboru przez poprzedni Sejm dwóch sędziów TK – w miejsce tych, których kadencja wygasa w grudniu. Wybór pozostałej trójki – w miejsce sędziów, których kadencja minęła w listopadzie – był konstytucyjny.”
I to się odnosi do przeszłości, ale ma wpływ na teraźniejszość :)
Bo prezydent Duda na wszelki wypadek nie przyjął przysięgi od wszystkich pięciu, za to przyjął od wybranych przez nowy parlament, czyli w świetle orzeczenia TK – jest teraz trzech “nadmiarowych”.
Procedura wyboru sędziów nie przewiduje jednak, by prezydent mógł według własnego uznania decydować o składzie Trybunału swoim zaproszeniem na zaprzysiężenie .
Mówiąc wprost – PO próbowało zrobić sobie dyspozycyjny TK, na co PiS stwierdził – “o, to tak można? super, my też tak chcemy!”.
Trybunał Konstytucyjny posługuje się paragrafem 22 ze słynnej powieści Josepha Hellera
(…)
Sędziowie TK nie powinni orzekać w innych sprawach niż w tych dotyczących ustaw. Ale właściwie orzekli o uchwałach Sejmu, co nie jest ich kompetencją. W dodatku orzekli o czymś, co wcześniej prewencyjnie zablokowali decyzją o zabezpieczeniu, to znaczy zakazaniem Sejmowi podejmowania uchwał. A tego TK nie powinien robić, bo to narusza konstytucyjną zasadę rozdziału władz i suwerenności Sejmu.
Sędziowie TK właściwie nakazali prezydentowi Andrzejowi Dudzie zaprzysiężenie osób wybranych przez poprzedni Sejm na stanowiska sędziów trybunału, choć nie mogą niczego głowie państwa nakazać. Jednocześnie upomnieli prezydenta, że nie zrobił czegoś „niezwłocznie”, choć nic ich nie upoważniało ani do definiowania, co to znaczy „niezwłocznie”, ani do nakłaniania głowy państwa, co i w jakim czasie powinien zrobić.
Pięcioosobowy skład TK orzekł [a w tym przypadku powinien to być pełny skład TK – Andy], w jakim zakresie ustawa jest zgodna z konstytucją, bo ma do tego pełne prawo, ale jednocześnie zaczął formułować postulaty wobec prezydenta, jak się powinien po tym orzeczeniu zachować. Ale to też nie należy do kompetencji TK, bo on tylko stwierdza bądź nie konstytucyjność całej ustawy albo jej różnych części.
W dodatku, zanim TK zajął się ustawą, jego prezes prof. Andrzej Rzepliński, wypowiadał w mediach takie opinie, że łatwo można było się zorientować, jakie będzie orzeczenie. Wprawdzie prezes Rzepliński z orzekania w tej konkretnej sprawie się wyłączył, ale jest przecież oczywiste, że sugerowanie rozstrzygnięcia przed wydaniem orzeczenia jest wpływaniem na osoby, z którymi na co dzień pracuje, a które sprawą się zajmowały.
(…)
autor: Stanisław Janecki
Cytat za: http://wpolityce.pl/polityka/274055-trybunal-konstytucyjny-posluguje-sie-paragrafem-22-ze-slynnej-powiesci-josepha-hellera
Szkoda, że Polacy nie orientują się w większości o co chodzi.
Najwyższy czas zacząć o tym mówić, również o tym, że tzw. Trybunał jest (był przez całe lata) komunistyczną organizacją, a konstytucję 3RP (wątpliwej jakości) pisali lewacy różnej proweniencji.
A kto próbuje to nam wyjaśnić? Z układu parlamentarnego tylko posłowie K15 przedstawiają sytuację w sposób prawdziwy, ale czas jaki dostają w mediach jest ułamkiem tego, czym dysponują partie dominujące w Sejmie.
Sprawa nie jest wcale zagmatwana dlatego podejrzewam PiS o złe intencje.
Bo gdyby uczciwie podać Narodowi prawdę, to trzeba by było powiedzieć, że suwerenność TK jest iluzją. Tylko wtedy zamiast mieć dyspozycyjnych sędziów trzeba by było naprawić złe prawo. Co z tego, że PiS nie ma większości konstytucyjnej. Gdyby dał projekt zmiany konstytucji, który oddawałby kontrolę nad TK Narodowi, to PO musiałoby albo go poprzeć, albo ujawnić w pełni swoje złe intencje i zakłamanie.
napisał:
“PO musiałoby albo go poprzeć, albo ujawnić w pełni swoje złe intencje i zakłamanie”
Wishful thinking czy może po prostu polityczna naiwność, że PO może ni stąd ni zowąd zaprzestać bycia partią antypolskiej, zbrodniczej mafii?
Bo co ta postbolszewicka mafia w PO robiła do tej pory? Mówiła prawdę?
Pewnie, że nie mówiła. Wiemy, że zajmowała się głównie reprezentowaniem interesów rządu Niemiec wobec naszego Narodu, a wolnych chwilach – kręceniem lewych interesów (lub na odwrót – nie jestem pewien).
Nie twierdzę, że nagle stali by się uczciwi, ale gdyby było głosowanie nad zmianą Konstytucji zwiększającą wpływ Narodu na władzę ustawodawczą i kontrolę nad nią, to postawiłoby to PO w sytuacji bez wyjścia. Gdyby nie poparli takiego projektu, to reszta lemingów by przejrzała na oczy i przy następnych wyborach (niekoniecznie aż za 4 lata) PiS miałby większość konstytucyjną. Aby coś takiego się ziściło potrzeba po prostu prawdy – ona przekona ludzi pragnących wolności i prawości w Polsce, a nie tylko tych, których programem jest “byle nie PO” oraz fanatyków odrzucających rzeczywistość, która nie pasuje do ich wyidealizowanej wizji.
Nie ma jednak śladu dowodów na to, że intencją PiS jest zmiana ustroju wprowadzająca prawdziwą demokrację, przywracająca niezawisłość i bezstronność władzy sądowniczej, likwidująca podległość mediów publicznych partiom politycznym, odbierająca prawo banków prywatnych do uprawiania lichwy itd.
Przekonanie, że polityka może opierać się na prawości i sprawiedliwości nie jest naiwnością, ale wynika wprost z Ewangelii i nauczania Kościoła.
Pogląd przeciwny – makiawelizm rozpanoszył się dopiero po rewolucji francuskiej, a na dobrą sprawę – po pierwszej wojnie światowej.