Wyciąg z manipulacji: organizowanie nagonek w internecie, wykorzystywanie naszych danych osobowych, trollowanie, sprytna zmiana definiowania pojęć…
W sam raz na wybory europarlamentarne, trafiła do moich rąk mała książeczka o manipulacji pt. „Metody manipulacji XXI wieku”, autor Marcin Niewalda.
O manipulacji wiemy prawie wszystko, a w każdym razie tak się wydaje wykształconym wytrwałym konsumentom towarów i idei. Tymczasem okazuje się, że bardzo się mylimy. Może i sporo wiemy, ale nie umiemy się bronić, bo rzadko zakładamy złą wolę innych ludzi, a do tego efekty manipulacji są nieświadome. Książeczka ta pomaga nam rozpoznać sposoby manipulowania i obronić się przed nimi.
Manipulacja jest to świadome wprowadzanie czytelnika w błąd poprzez uzyskiwanie wpływu na niego drogą posługiwania się środkami wyrazu, prowadzącymi do nieuświadamianej zmiany stanu emocjonalnego lub przekonań. Zła intencja, zgubne dla manipulowanych skutki – bo nie wiemy, dlaczego zmieniamy przekonania i stan emocjonalny. Autor „Metod manipulacji XXI wieku” w 26 rozdzialikach na 140 stronach omówił szczegółowo a przystępnie wiele metod manipulowania czytelnikami/widzami/ słuchaczami/klientami, konsumentami po prostu, poczynając od supermarketów, a kończąc na wyrafinowanych technikach fotograficznych.
Książeczka nie ogranicza się do pokazania technik rozkładania towarów w supermarketach by kupić za dużo, zasad organizowania sprzeciwów społecznych, podłączania się agentów do grup opozycyjnych wobec władzy, organizowania nagonek w internecie, wykorzystywania naszych danych osobowych, trollowania, sprytnych zmian definiowania pojęć, podłączania się do dyskusji na tematy duchowe z zasobem pojęć z dziedziny świata materialnego. Nie tylko analizuje przypadki w rodzaju Palikota, Niesiołowskiego, atakowania Kościoła, a także atakowania Kaczyńskiego czy raczej obu Kaczyńskich. Nie tylko podaje zestaw najczęściej stosowanych metod erystycznych, czyli oszukańczej, nieuczciwej dyskusji.
Autor zanurzył swoje rozważania w głębokiej znajomości kultury polskiej i kultury chrześcijańskiej. Podał wiele nieznanych a ważnych przykładów historycznych, pokazujących wysoką a nawet wyjątkową pozycję Polski w świecie średniowiecznym i renesansowym. Np. jak się okazuje, papieże w tamtych czasach zasięgali opinii wyłącznie króla polskiego. Polska była zwolniona z udziału w wyprawach krzyżowych, ponieważ za równoważne uważano jej misje w obronie chrześcijaństwa na wschodzie Europy. Nie wiedzieliśmy o tym, prawda? Moi rodzice z pewnością to wiedzieli.
Ale z czyich to książek uczyło się nasze pokolenie? Poniżanie polskości nie zaczęło się już dzisiaj, było ono konsekwentną polityką zaborców i to wszystkich trzech, nawet „łagodnej” Austrii, a po nich pałeczkę przejęły rządy komunistyczne, zaś po nich sprzedawcy Polski po prostu zlikwidowali historię Polski w szkole. Nawet taki drobiazg: widelców już dawno używano w Polsce, gdy we Francji jedli wciąż palcami, i nawet magnaci wypróżniali się tam na specjalnych schodach pałacowych. Tak było we Francji , to jak było w „cywilizującej” Polaków zaborami, jak dziś słyszymy, Rosji, którą Francuz de Custine opisywał w XVIII w. z bezbrzeżnym przerażeniem?
Notorycznie wmawiane nam opinie, że jesteśmy moralnie zacofani, pokutują wśród wielu osób. Jest całkowicie odwrotnie. Rozwiązłość seksualna, zamordyzm, egoizm, traktowanie innych jak niewolników, podboje, rozboje, pijaństwo – jakie panowały na dworach europejskich – w porównaniu do polskiej kultury szlacheckiej są dowodem barbarzyństwa, zacofania kilkusetletniego. (…) To Polska potrafiła wspiąć się na wyższy poziom intelektualny i moralny, zerwać ze zwyczajami uważanymi przez nas za zwierzęce
— pisze Niewalda.
Wystarczy poczytać „Trylogię”. A, wykreślili z lektur szkolnych? Aha. No to młodzież się nie dowie, jacy byli wolni Polacy.
Autor pokazuje też przykłady historyczne manipulowania polską opinią publiczną. Po co? By pokazać, jak wartościowa jest nasza kultura, jak warto ją kochać i chronić, by ocaleć jako ludzie. Pokazuje, jak „nowe trendy” nadchodzące z Zachodu bywają tylko cofnięciem się w pogaństwo w planie moralnym i politycznym i w skrajny egoizm w planie psychologicznym i osobistym.
Pojawił się więc kolejny wybitny autor. Jakże chciałoby się takich czytać od rana do wieczora. Autor, który nie tylko uświadamia nam sprawę, ale pomaga w obronie przed zniewoleniem. „Manipulacja kończy się tam, gdzie zaczyna się myślenie” (Fursti 44) – podsumowuje Autor. I dodaje, że większą czujność zachowują osoby, które mają o sobie gorsze zdanie. W ten sposób nasza słabość staje się naszą siłą.
Parę – raczej gorzkich – słów o poziomie edytorskim tego niezwykle potrzebnego poradnika. Zamysł był świetny i został świetnie wykonany. Króciutkie rozdzialiki, na 3-4 minuty czytania, z dwulinijkowym podsumowaniem i jakimś aforyzmem. Akurat tyle, by nudzący się szybko internauta mógł po każdym rozdziale na chwilę się oderwać. Czcionka czytelna nawet dla 60-latka, wyraziste tytuły, pogodne, optymistyczne fotografie autora i wiele innych zdjęć jako ilustracja.
Ale liczba literówek przyprawia czytelnika o stan nerwowy. Każdy robi literówki, szczególnie związane z przeredagowywaniem zdań w komputerze. Ale aż tyle? I tyle frywolnej interpunkcji? I to mimo umyślnego, oddelegowanego do korekty, a uwidocznionego w stopce z nazwiska? Literówki robił wyjątkowo złośliwy chochlik, jak mój osobisty. Królową literówek jest tam linijka: „każdy ma prawo powiedzieć swoje trzy gorsze” (s. 80), ale doprawdy konkurencja ma olbrzymią. Co więcej, w stopce przestrzegają, że ten sam pan redagował tekst, co napełnia współczuciem dla Autora.
Na ostatnich stronach mamy reklamę innych książek o manipulacji: „Woda z mózgu” i „Pożeracze mózgów”. Ponieważ znamy te książki i znamy Autorów, wiemy, że napisali je znakomici psychologowie i trenerzy Marek i Wojtek Wareccy. Szkoda, że czytelnik nie może się tego dowiedzieć z reklamy.
Krótko mówiąc, mądrość autorów to jedno, ale ta książka wydawnictwu Fronda niezbyt się udała pod względem edytorskim, a szkoda.
Teresa Bochwic
Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL – POLECAMY!
Do manipulacji zaliczyłbym także usuwanie przez samozwańczą cenzurę na jakimś portalu np. notki o politycznym myśleniu życzeniowym niezbyt licznej grupy osób – pod wyjątkowo absurdalnym zarzutem atakowania przez autora przekonań religijnych znacznie większego środowiska, o diametralnie zróżnicowanych poglądach politycznych od tego środowiska, o którym była mowa w notce.
Mam nadzieję, że jednak tacy drobni manipulatorzy szybko zrozumieją, iż jest to prowadząca ich donikąd I czysto destruktywna działalność.
Może w takich przypadkach jednak nie stanie się tak, jak to przewidywał Thomas Stearns Eliot (1888 – 1965):
– „Trzeba będzie poczekać, aż wyrośnie trawa, na której będzie pasła się owca, z której wełna posłuży do utkania materiału na nowe okrycie. Będą musiały przeminąć wieki barbarzyństwa”.
A może powinien Pan stworzyć własny portal, o jasnym ideowym przesłaniu, o jedynej dopuszczalnej wizji świata, bez możliwości komentowania, a jeżeli to tylko pozytywnego, Pańskich elukubracji ?
Mógłby się nazywać np. tylkopis.pl , pisforever.pl , jamamracje.pl , pisalbosmierc.pl , mojemadrosci.pl itp.
Sprawdziłem.
Wszystkie wymienione domeny są wolne i można je zarejestrować.
To doprawdy nie jest tak technicznie skomplikowane.
To co ?
Spotykamy się na Pańskim portalu mojemadrosci.pl czy na pisforever.pl ?
Że co ?
Że nikt tego nie będzie czytał ?
A to już inna sprawa.
(Wielu ludzi jest komunistami chociaż o tym nie wie…)
A o co chodzi w tych wszystkich bezsensownych, a przy tym i chamskich bredniach???
Ja żałosnych wypocin zapino na pewno nie czytuję – i wcale na to nie nie narzekam…
A poza tym, mamy tu przykład typowego trollowania, czyli wypisywania bzdur i inwektyw – nie ma to nic wspólnego z tematem poruszanym w notce…
Choć notka akurat porusza problem trollów oraz trollowania!
Quod erat demonstrandum
[EOT]
zgadza się trollu.
Nie musiałem się nawet trudzić udawadnianiem tego – “Quod erat demonstrandum” – że jesteś trollem. Sam to wcześniej zrobiłeś i znowu robisz…
Dziękuję, za oszczędzenie mi czasu… :-)
Teresa Bochwic na Salonie24 pisała w notce wspomnieniowej o swojej matce o tym, jak to Jan Józef Lipski, człowiek wielkiego sumienia i morale, dobroczyńca Polski był przyjacielem ich domu.
Na moją uwagę w komentarzach, że był przede wszystkim wielkim masonem i socjalistą i wcielał w Polsce ideały masonerii i ten system który mamy jest tego owocem, napisała że nic o tym nie wie by tak było, a nawet jeśli, to masoneria nie jest przecież zła.
Odpisałam jej wtedy obszernie, że masoneria jest głównym wrogiem Kościoła Katolickiego i jego zasad, i ona mianując się katoliczką i będąc członkinią Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich winna mieć taką elementarną wiedzę o tym kto zwalcza KK.
Nasza wymiana zdań trwała długo, ale nie zauważyłam by cokolwiek do niej dotarło.
Potem ktoś podlinkował mi notkę Sciosa pod którą Bochwic pytała go czy masoneria jest rzeczywiście taka zła i Scios napisał jej w kilku zdaniach że masoneria jest bardzo szkodliwa dla Kościoła i Polski.
Dodam, że Bochwic spędziła u mnie kilka dni (specjalnie przyjechała mnie poznać) i potem wypisywała w internecie, że jestem agentką (bez podania czyją i bez najmniejszych dowodów). Ponieważ net jest mały, Parol na NE powoływał się potem na to co napisała o mnie Bochwic.
Na jakiej podstawie wyrobiła sobie o mnie takie zdanie? Przypuszczam że na takiej iż mówiłam o Kaczyńskich to co ustaliłam, czyli prawdę o tym, że ich wychowała lewica i są lewicą pod względem mentalnym, towarzyskim i emocjonalnym i wobec lewicy mają zobowiązania ciągnące się od pokoleń.
Dodam tu, że matka Kaczyńskich była wieloletnią sekretarką i przyjaciółką masona Lipskiego i jej synowie byli pod jego olbrzymim wpływem.
Jakie mamy dziś owoce działania środowiska powyżej opisanego?
Prócz wielu innych takie;
http://www.mnw.art.pl/wystawy/masoneria-ipro-publico-bonoi,19.html