Uzależnienie, nałóg, habitus… istnieje wiele terminów na określenie popadnięcia w zależność od różnych rzeczy, takich jak lekarstwa, komputery, muzyka, czekolada, tytoń etc.
Habitus jest terminem używanym przez etykę. Wywodzi się on ze scholastycznej łaciny1 i nie powinien być mylony ze słowem „nawyk” (ang. habit – przyp. tłum.), odnoszącym się do zachowania mechanicznego. Habitus jest aktywnością woli, podczas gdy w przypadku nawyku (habit) podmiot pozostaje bierny. Nawyk jest fizycznym automatyzmem, a habitus wymaga aktu ludzkiej woli.
W filozofii habitus definiowany jest jako cecha, który modyfikuje podmiot w sposób stały. Mówiąc prościej, poprzez habitus zachowanie człowieka modyfikowane jest trwale, przykładowo staje się on wielkoduszny lub roztropny. Modyfikacja ta nie może być łatwo zmieniona tak długo, jak długo pozostaje silnie zakorzeniona. Z tego powodu osobie, która nabyła habitus sprawiedliwości, trudno jest popełnić czyn niesprawiedliwy. Należy [przy okazji] zauważyć, że używanego przez filozofię słowa „cecha” nie należy rozumieć w potocznym sensie tego słowa, jak kiedy mówimy, że ktoś ma wiele cech. Jest to modyfikacja, atrybut dodany do osoby, jak gdy mówimy, że np. ktoś jest blady lub chory. Idźmy jednak dalej.
Człowiek posiada wiele zdolności – i każda z nich może być udoskonalana lub osłabiana poprzez akty jego woli. W tym wypadku mówimy zazwyczaj o cnotach oraz wadach. Człowiek używa swych zdolności w sposób uporządkowany lub nieuporządkowany, a powtarzając swe akty, rozwija w sobie cnoty albo wady. Kiedy jego zmysły podporządkowane są rozumowi, osoba staje się cnotliwa. I odwrotnie – człowiek, który często działa wbrew wszelkiemu rozsądkowi, podążając w sposób nieuporządkowany za swymi namiętnościami, rozwija u siebie wady. Nas interesuje tu kwestia, czy nałóg może być rozumiany jako habitus w moralnym sensie tego słowa.
Nałóg: habitus?
Nałóg jest nowym pojęciem i odnosi się do przypadków uzależnień, które są szkodliwe, a więc negatywne dla człowieka. Możemy zatem uznać habitus za synonim nałogu, ale jedynie w negatywnym sensie tego słowa, tj. za wadę. W sensie filozoficznym nałóg jest więc trwałą cechą, która w pewien sposób usposabia podmiot do postępowania w sposób sprzeczny z jego naturą. Dla oceny, czy podmiot jest dobrze czy źle usposobiony do postępowania zgodnie z nią, kluczowe znaczenie ma więc poznanie tej natury. Lekarze i psychologowie używają nowego terminu na określenie stanu, którzy przez dekady znany był jako „wada”. Jeśli jednak wymyślili ów termin, to z pewnością nie bez powodu. Termin ten zdaje się wyrażać zakwestionowanie wolności i wolnej woli, a więc całkowicie ignorować prawdziwą naturę osoby ludzkiej. Dzisiejsza psychologia ma tendencję do materializmu i nie postrzega już człowieka jako istoty posiadającej wolę, ale raczej ulegającej swym impulsom oraz uzależnieniom, starając się równoważyć je środkami takimi jak kozetka psychoanalityka, sporty lub sztuka.
Współcześni psychologowie nie używają już słów „wola” i „natura”, ponieważ przypominają nam one, że choć człowiek składa się z ciała, jest również istotą duchową, posiadającą bardzo specyficzną naturę, różną od natury innych zwierząt. Podobnie jak zwierzęta odczuwa on impulsy (które bardziej poprawnie należałoby nazwać namiętnościami), ale powinny być one podporządkowane jego rozumowi. Człowiek może ulec swym impulsom jedynie z własnej woli. A postępując wielokrotnie w sposób sprzeczny z porządkiem swej natury, ostatecznie człowiek rozwija w sobie – jak określają to psychologowie – uzależnienie. Uzależnienie to nie jest fizycznym automatyzmem – jest zachowaniem uprzednio wybranym i powtarzanym codziennie, aż stanie się nałogiem. Poprzez włączanie swego komputera z samego rana i nieustanne do niego wracanie człowiek popada w nieuporządkowanie, a jego komputer, który sam w sobie jest moralnie neutralny, staje się przedmiotem używanym nierozważnie, w sposób nadmierny i ze szkodą dla rodziny lub obowiązków stanu.
Uzależnienie nie jest więc jedynie automatycznym zachowaniem, jest aktem woli. I im częściej czynności te są powtarzane, tym głębiej zakorzenia się nałóg i tym trudniej będzie go przezwyciężyć, tak iż konieczna może być terapia, jak np. w przypadku narkotyków czy alkoholu. Niebawem będziemy zapewne świadkami pojawienia się instytucji przeprowadzających detoksykację od technologii, która także nie jest zła sama w sobie, ale jedynie wówczas, gdy używa się jej w sposób nieuporządkowany. Obecnie młodzi ludzie, choć nie tylko oni, używają swych telefonów praktycznie bez przerwy, z całkowitym lekceważeniem norm towarzyskich, zasad zwykłej uprzejmości, relacji rodzinnych etc. I niech nikt nie mówi, że nie da się z tym nic zrobić, ponieważ jest to uzależnienie. Wola jest narzędziem danym naszej naturze, aby się doskonalić, a więc poprawiać. Niestety cnota nie jest obecnie zbyt popularnym słowem, rodzi bowiem nieprzyjemne skojarzenia i implikuje definicję natury człowieka, która zaciekle atakowana jest przez nasze współczesne społeczeństwo (wystarczy pomyśleć o ideologii kryjącej się za terminem „teoria gender”).
Niech ciało będzie posłuszne woli oraz rozumowi
Poświęćmy parę chwil na rozważenie kilku podstawowych pojęć, niezbędnych do zrozumienia, czym jest uzależnienie, oraz do walki z nim.
Człowiek posiada naturę, którą posiadają również zwierzęta: jest istotą żywą, odczuwającą namiętności zmierzające do zaspokojenia pożądania zmysłowego i zdolny jest poznawać otaczający go świat na poziomie zmysłów. Różni się jednak od innych zwierząt tym, iż posiada duszę rozumną, która może pożądać nie tylko dóbr zmysłowych, ale też dóbr abstrakcyjnych, takich jak sprawiedliwość czy dobroć. Dziecko przyniesie swemu ojcu gazetę, aby sprawić mu przyjemność i zrobić dobry uczynek, podczas gdy pies nie będzie starał się być dobry, ale zrobi to samo za smakołyk albo pieszczotę swego pana – i w ten właśnie sposób jest tresowany.
Człowiek zdolny jest również do poznawania rzeczy abstrakcyjnych oraz tworzenia pojęć. Angażuje przy tym swój rozum oraz swoją wolę. Poza człowiekiem władz tych nie posiada żadna z istot żywych – i to właśnie czyni go najdoskonalszą istotą pośród całego [materialnego] stworzenia. Ze względu na ich doskonałość wszystkie inne jego władze muszą być ukierunkowane na rozum oraz wolę. Doskonalsze jest kochanie dobroci człowieka niż docenianie smakowitości ciastka czekoladowego. Jak wyjaśnia św. Tomasz, czymś naturalnym jest, aby mniej doskonałe podporządkowane było doskonalszemu.
Robotnik nie jest inżynierem; wiedza inżyniera jest doskonalsza od wiedzy robotnika – i pod tym względem robotnik jest od niego gorszy. W żaden sposób nie oznacza to, że praca robotnika jest bezwartościowa, ale jedynie, że porządek oraz nierówność są czymś naturalnym.
Nasze ciało jest więc podrzędne względem naszych władz duchowych i jest rzeczą właściwą, aby posłuszne było rozumowi oraz woli w celu zapewnienia całej osobie ludzkiej właściwej równowagi.
Człowiek posiada naturę, i z powodu tej natury ma do osiągnięcia cel, który zapewni mu szczęście. Nieunikniona jest więc jedna z dwóch rzeczy: albo człowiek jest dobrze dysponowany do osiągnięcia tego celu, a stan ten znany jest jako cnota; albo dysponowany jest źle – co znamy pod pojęciem wady. Należy przy tym pamiętać, że ani cnoty, ani wady nie nabywa się natychmiast. Czas i powtarzające się zachowania zmieniają naszą osobowość, czyniąc nas dobrymi albo złymi.
Uzależnienie jest zatem wadą, czyli negatywnym stanem w odniesieniu do dobra człowieka. Pochodzi z regularnie powtarzającego się zachowania, które dogłębnie zmienia naszą osobę, aż po przeobrażenie jej w… zwierzę. Słowa te nie są bynajmniej przesadą – wystarczy przyjrzeć się wszystkim tym ludziom z telefonami, reagującymi jedynie na bodźce w postaci dzwonków lub powiadomień.
Leczenie z uzależnienia?
Dalsze tłumaczenie pojęcia nałogu nie miałoby tu sensu. Ważny aspekt omawianej przez nas kwestii stanowi jednak leczenie z uzależnienia. Abstrahując od faktu, że pewne bardzo poważne uzależnienia mogą wymagać pomocy medycznej lub psychologicznej, ważne jest, aby wiedzieć, że człowiek posiada bardzo cenne narzędzie: wolną wolę. Jeśli, w przypadku wady, powtarzanie złych czynów może zmienić osobę, prawdą jest również, że powtarzanie czynów dobrych może rozwinąć się w cnotę. Wystarczy tego chcieć. I najbardziej kompetentna nauka medyczna na świecie nie jest w stanie nic zrobić na tym poziomie. Choć w przypadku alkoholizmu można zastosować kurację medyczną, przychodzi jednak moment, w którym kluczowe znaczenie ma dobra wola danej osoby – wszyscy lekarze są co do tego zgodni. A błąd2 współczesnego świata polega na tym, że rozmiękcza on naszą wolę. W miarę upływu czasu tak od dzieci, jak i od dorosłych wymaga się coraz mniejszego wysiłku. Czyni się wszystko, aby uczynić rzeczy łatwiejszymi, a starsze pokolenie nie uczy już młodszego ich sensu3. Kto będzie dziś mówił o cnocie? Teksty starożytnych autorów greckich o cnocie, szlachetności i honorze nie są już publikowane ani nawet znane.
Podsumowując: uzależnienie nie jest więc zwykłym nawykiem czy też automatyzmem – stanowi ono wyparcie się woli i natury człowieka. Jak pisze Arystoteles: „Człowiek stworzony jest po to, aby żył jak człowiek”, innymi słowy, aby żył w zgodzie z tym, co jest dobre i prawdziwe. Współcześni mówią o uzależnieniu jako o nabytym automatyzmie, jakbyśmy byli jedynie maszynami. Jeśli przyjrzymy się temu nieco bliżej, dostrzeżemy, że u podstaw tego leży cała filozofia: między innymi materialistyczny egzystencjalizm i psychoanaliza.
Egzystencjalizm odrzuca pojęcie natury. Człowiek nie posiada natury w chwili swych narodzin, ale ją wybiera – tworzy ją dzięki swej wolności. Psychoanaliza postrzega człowieka jako maszynę złożoną z impulsów, które muszą być równoważone np. przez sztukę. Dla Freuda sztuka jest jedynie sublimacją naszego libido. Filozofie te zapomniały jednak, że człowiek jest istotą duchową, posiadającą władze duchowe. Dowodem na to jest zdolność człowieka do kochania oraz myślenia, ale również niezdolność nauk medycznych do wyleczenia z uzależnień oraz niektórych chorób psychicznych. Gdybyśmy byli jedynie materią – dlaczego zwykłe lekarstwo nie mogłoby nas uleczyć, podobnie jak mechanik naprawia samochód? A gdybyśmy byli jedynie wolnością – co dobrego przyniosłaby nam bezgraniczna wolność? Rozpaczliwie potrzebujemy powrotu do pewnych prawd, prawd rzeczywistości i zdrowego rozsądku. Aby stać się człowiekiem, trzeba postępować jak człowiek. Powtarzanie czynności wynikających z uzależnienia jest po prostu zwierzęcym zachowaniem człowieka, który zapomniał o swej naturze. A technologia w żaden sposób nie promuje naszego człowieczeństwa. Życie w wirtualnym świecie sprawia, iż ludzie zapominają o rzeczywistości i zdrowym rozsądku. Psychologowie mogą wskazywać na rzeczywiste problemy, do których należy również uzależnienie, nie oferują jednak prawdziwych rozwiązań, zapominają bowiem o najważniejszym: o naszym człowieczeństwie. A kiedy wiemy, że człowieczeństwo to zostało odkupione, zmienia to dogłębnie sytuację – człowiek nie jest już sam. Łaska pomaga nam żyć nie tylko „jak ludzie”, ale także jako dzieci Boże. Tak więc ideą wartą rozważania jest leczenie z uzależnień nie na kozetce psychoanalityka, ale w konfesjonale.
Godeleine Lafargue_ Za „The Angelus”, listopad 2019, tłumaczył Tomasz Maszczyk4.
Przypisy
- ↑Jest to łacina o charakterze specjalistycznym, wytworzona przez uczonych w średniowieczu – przyp. red.
- ↑Uściślijmy, że to nie jest nieświadomy błąd, ale konkretnie ukierunkowany plan rozmiękczania – przyp. red.
- ↑Innymi słowy: współczesne wychowanie i edukacja idzie w kierunku udoskonalenia środków przy zapomnieniu o celach – przyp. red.
- ↑tinyurl.com/G-Lafargue [dostęp: 10.01.2025].
Artykuł się bardzo ciekawie zaczyna, a i koniec artykułu: „ Łaska pomaga nam żyć nie tylko „jak ludzie”, ale także jako dzieci Boże. Tak więc ideą wartą rozważania jest leczenie z uzależnień nie na kozetce psychoanalityka, ale w konfesjonale” jest bardzo obiecujący.
Jednak zacnemu Autorowi chyba trochę praktyki zabrakło, bo środek artykułu, choć ciekawy, to faktycznie skupia się wokół moim zdaniem prowadzącego na manowce w tym temacie zdania:
„Wola jest narzędziem danym naszej naturze, aby się doskonalić, a więc poprawiać”.
Tak, natura tak funkcjonuje, ale nie nadnatura (czyli tak łaska nasza, jak i sfera łaski Bożej), która buduje na naturze i jest w stanie uzdrawiać ludzką, zranioną naturę.
– Na naturze jaka być powinna jako dom człowieka do którego zawsze powinien wracać, gdy zgubi drogę, dom w którym jest w pełni sobą i u siebie. – Na naturze o której prawdę można poznawać nie tylko w drodze objawień Bożych, ale i odnajdować, czy odkrywać doświadczalnie w funkcjonowaniu dzieł Bożych, a i to dopiero gdy wyruszymy w drogę przy decyzji osobistej osobistego ponoszenia wszelkich konsekwencji jakie z tego wynikną – zarówno pożądanych jak nie chcianych, czyli wyruszając w drogę „na dobre i na złe”.
Np. „poprawianie się z grzechu”, a więc z wynaturzenia i z drogi ku złu, a nawet przez doskonalenie się w dobru jest bez sensu Z PUNKTU WIDZENIA MOŻLIWOŚCI NASZEJ NATURY LUDZKIEJ, bo co prawda zawsze może być nie tylko gorzej, ale i może być lepiej, ale wcale nie musi być przy tym dobrze, zdrowo czy pięknie, więc nie obejdzie się bez cierpień, porażek i klęsk, więc i trzeba uzbroić się w wytrwałość, dzielność i męstwo, ale i odpowiedzialność za swoją społeczność i jej członków, co wymaga już ofiar i poświęceń – a te nie zaistnieją bez miłości mocno postanawianej i ślubowanej właśnie „na dobre i na złe”.
– Jest to więc niemożliwe z pozycji natury, bo „na złe” jest wyłącznie z pozycji łaski czyli nadnatury.
Trzeba tu jeszcze zauważyć, że posoborowe, przejęte od protestantów (czy raczej narzucone Kościołowi przez masonów), twierdzenie że skoro Jezus umarł za nasze grzechy, to one już są nam odpuszczone i starczy się „poprawiać” jest błędne.
To odpuszczenie wciąż jest łaską, która trwa tylko dotąd, dokąd postępujemy w łasce komunii z Jezusem, a każde zajście z wytyczonej nam przez Niego drogi nas jej pozbawia, więc znowu stajemy się zdanymi wyłącznie na siły własnej natury, a ta znowu przestaje być dobra, zdrowa i piękna, zachowująca swoje tożsamości i własności, rozum i mądrość, i inne dary duchowe.
Poza tym „lepiej” wcale nie znaczy że pozostając w swojej własnej tożsamości osobistej, osobowej i wspólnotowych, oraz z zachowaniem swoich własnych dóbr i dóbr wspólnych, a więc i własności i własności niepodzielnych i niezbywalnych koniecznych aby mogły być realizowane ich cele w sprawach życia, i człowieczeństwa dojrzałego i powołania, aż po powołanie do świętości z jednej strony, a z drugiej strony, aby była zawsze zachowana możliwość powrotu do „domu” (natury ludzkiej osobowej), jeżeli w tych drogach nam nadnaturalnych jakoś pobłądzimy czyli zgrzeszymy przeciwko ludziom lub Bogu.
Dobrze, zdrowo czy pięknie może być dopiero wtedy, kiedy będziemy sprawowali kontrolę nad sprawami natury z punktu widzenia życia, człowieczeństwa dojrzałego, świętości i ducha ludzkiego, oraz świadomości, rozumu i woli wolnej. – Bo dopiero wtedy będziemy rozróżniali dobro i zło, zdrowie i chorobę, czy piękno i brzydotę, oraz będziemy mieli możliwość dokonywania sensownych korekt.
Tyle, że tego stanu nie da się osiągnąć o siłach własnej natury czyli natury naszej duszy, w sferze jej zgodności z naturą naszego ludzkiego ducha (a więc poprawiając się i doskonaląc), a dopiero w drodze czerpania światła i siły ze świadomego związku naszego ludzkiego ducha z duchem Bożym i współpracy z Jego łaską jako światłem i prowadzeniem nas, aż po osiągnięcie jej celów.
Bez pomocy ducha Bożego każde wychodzenie z pozycji kłamstwa, zła, czy grzechu poprowadzi nas tylko do innego kłamstwa, innego zła, czy innego grzechu.
„Paradoks miarki” w podstawowej wersji brzmi: „Przeciwieństwem dla dobra jest zło, ale przeciwieństwem dla zła jest inne zło”.
Tak więc sama silna wola na nic się tu nie zda. Księża w konfesjonale zwykle dają tu bezsensowne nauki… ku poprawie i ku silnej woli, czyli ku „stawianiu oporu złu” (choć Jezus tego zabraniał) zamiast szukania światła wskazującego stan jaki powinien być i woli wytrwania w tym stanie jaki powinien być.
Przykładowo kiedy dawno temu paliłem i próbowałem to rzucić silną wolą, ponosiłem porażki a skutek odniosła dopiero modlitwa o „wrócenie do stanu niepalenia”, czyli do stanu natury zdrowej, a i to dopiero przy drugiej próbie, bo w pierwszej wystarczyło woli wytrwania tylko na dwa lata.