W ostatnich czasach używanie słowa „demokracja” w różnych przypadkach i okolicznościach stało się wytrychem, czymś w rodzaju pałki w dyskusjach o polityce, rządzeniu, procesach społecznych. Nie jesteś demokratą, nie uważasz demokracji za najwyższe stadium rozwoju wspólnoty to jesteś faszystą/ksenofobem/prymitywem/despotą/oszołomem/komunistą – niepotrzebne skreślić.
Więc może kilka słów o tym jak rozumieć pojęcie demokracja.
Demokrację obecnie trudno jednoznacznie zdefiniować z uwagi na wielość znaczeń tego słowa.
1. Zgodnie z klasycznym rozumieniem tego słowa (demos – lud i kratein – rządzić) oznacza ono ustrój w którym lud rządzi, ewentualnie wybiera rządzących.
2. Niekiedy określenie demokracja stosowane jest do nazwania określonej formy ustroju demokratycznego, np.:
– bezpośredniej (niektóre kantony w Szwajcarii),
– parlamentarnej, polegająca na wyborze przedstawicieli (parlamentarzystów)
Z kolei parlamentarna demokracja może być:
– prezydencka (ministrowie odpowiedzialni przed prezydentem z wyboru powszechnego)
– partyjna (ministrowie odpowiedzialni przed sejmem)
3. Niekiedy demokracją nazywa się ustrój wolnościowy, który charakteryzuje się wolnością prasy, zgromadzeń, itp. Bywa, że w ustroju niedemokratycznym istnieje wiele wolności a w demokratycznym niekiedy one nie działają.
4. Czasami ustrój praworządny nazywany jest również demokracją. Ustrój praworządny to taki w którym prawo jest szanowane. Państwo praworządne nie musi być demokratyczne a czasami w demokracji prawo nie jest szanowane. Znana jest anegdota o młynarzu, który mówiąc: “są jeszcze sędziowie w Berlinie“, wierzył w praworządność niedemokratycznego państwa rządzonego przez Fryderyka Wielkiego.
5. Niekiedy również demokracją nazywa się demokrację społeczną, którą należy rozumieć jako ustrój w którym nie istnieją ostre i nieprzekraczalne podziały pomiędzy warstwami społecznymi. Demokracja społeczna może funkcjonować w ustroju niedemokratycznym.
Z powyższego widać, że jak ktoś mówi o prawdziwej demokracji mając na myśli jedno z wymienionych znaczeń, to znaczy że bredzi.
Poza tym z tego, że demokracja działa dobrze w jednym kraju nie wynika, że będzie dobrze się sprawdzać w innym. Twierdzenie, że jest jedyną dopuszczalną formą ustrojową jest błędem a nawet kłamstwem.
——————–
Powyższy tekst powstał w 2016. Zapomniałem jeszcze o demokracji ludowej. Co prawda to jak masło maślane ale taka była, a z centralizmu demokratycznego to mamy do tej pory mnóstwo profesorów i innych docentów nadal aktywnych w polityce.
Teraz doszła jeszcze demokracja walcząca. Myślę że to nie jest ostatnie słowo w kreacji różnych demokracji.
Do czego z reguły prowadzi demokracja? “Demokracja prowadzi do dyktatury” – Platon (427 p.n.e.). Prorok jakiś? Do socjalizmu na pewno. Jest co prawda jeden wyjątek – Szwajcaria ze swoją demokracją bezpośrednią.
Ostatnimi czasy nasza demokracja rozmnaża się przez podział. Ta obfitość cieszy. Początki nie były łatwe. Przez kilka dziesięcioleci mieliśmy skromną wersję demokracji socjalistycznej… Aktualnie mamy demokrację liberalną, której bogactwo olśniewa nas każdego dnia. Wymijająca, podżerająca, podkradająca, warcząca, zabijająca – to tylko niektóre zdolności z bogatego wachlarza naszej królowej na dworze Lewiatana
Definicja Wielomskiego demokracji walczącej: Demokracja walcząca to jest taki system demokratyczny, liberalnej demokracji, który jest gotów nie uznać prawa suwerennego narodu do likwidacji liberalnej demokracji. Innymi słowy, jest to system demokratyczny i liberalny, który neguje suwerenność narodu wtedy, kiedy chce ten naród tę liberalną demokrację skasować.
Zawsze w takich sytuacjach doklejam …
I jeszcze to:
Dzięki za uzupełnienia.
Żyjemy w pięknych czasach gdzie możemy obserwować na żywo jak określenia zmieniają swoje pierwotne znaczenia.
Liberalny, liberał teraz to perioratywne określenie a kiedyś to człowiek o zdrowych poglądach – patrz np. UPR partia konserwatywno-liberalna.
Myślę, że warto uzupełnić: konserwatywna obyczajowo, liberalna gospodarczo.
Tak.
Teraz liberalny to bardziej libertyński a konserwatywny to strach mawet pomyśleć (zacofany, nacjonalistyczny, prawacki, faszyzujący, skrajny, nietolerancyjny, itd).
Mamy wojnę w obszarze języka i kultury, która jest groźniejsza od takiej zwyczajnej wojny.
Przykład?
Wystarczy podłożyć pod tolerancję akceptację i gotowe. Również podkładamy szowinizm pod nacjonalizm czy pod antysemityzm spostrzegawczość i klient ugotowany.
Żyjemy w pięknych czasach gdzie możemy obserwować na żywo jak określenia zmieniają swoje pierwotne znaczenia.
Pan czytał toto co napisał?
Jaki sens w tym że pięknie idziemy na dno – i to siekierą do dna?
Demokracja rozumiana jako rządy ludu jest definicją niepodważalną. – Tyle że jak każda faktyczna idea wymaga ofiar i poświęceń, pracy i walki, mądrości, odwagi i męstwa, wielkiej dalekowzroszności.
Już Stalin to widział twierdząc, że w Związku Radzieckim jest demokracja jak nigdzie. Dla niego było nieważne, że wybory nie były demokratyczne. Ważne że lud rządził.
W USA też jej nie było – bo od początku były rządy oligarchii czyli republikanizm, a pozory demokracji miały zapewniać właściwe dla niej wybory władzy demokratycznie wybranej wsparte przez kłamstwa propagandy medialnej.
A żadna władza państwowa nie będzie funkcjonowała w celach społecznie użytecznych jeżeli będzie mogła będzie funkcjonować bezkarnie.
W demokracji media mają funkcje służebne narodowi, a w republikaniźmie i dowolnej tyranii władzom. Funkcje związane z kontrolą władz – zarówno od strony moralnej jak i kompetencyjnej na użytek możliwości dokonania zmiany władz w trakcie kadencji, a nawet przejęcia władzy przez naród do czasu wyboru nowych władz i przywrócenia ładu moralnego i prawnego w państwie.
– A w USA (i w znacznej już części świata) mamy “demokratycznie” w sensie większościowym ogółu uprawnionych do głosowania, a więc według zasad dyktatury prawników i płacących im oligarchów.
– A to jest patologia, bo jak pokazała historia Królestwa Polskiego, a później Rzeczpospolitej Obojga Narodów (do roku 1652), przez prawie 300 lat demokracja koniecznie musi być ideowa („liberum veto” było piękną i szlachetną ideą – i praktykowaną gdy wybieranym posłami i przedstawicielami ludu, jako świadomej klasy politycznej, a ci prawa stanowili konsensusem w we wspólnym duchu, a ponadto gdy wracali do swoich regionów wyborczych, to tam zrozumiale tłumaczyli wszystkim dlaczego tak trzeba a nie inaczej.
Niestety oligarcha magnacka po 1652 roku objęła rzędy faktyczne i już został tylko republikanizm, jako okres dekadencki przed zaborami (może nawet używa się w odniesieniu do czasów późniejszych dalej nazwy demokracja, choć już raczej dla obrzydzenia ze wszechmiar szlachetnej nazwy konsensusu jako „liberum veto”).
– Konsensus rozumianego jako i jedność duchowa i zgodność merytoryczna między ludźmi ideowymi, honorowymi i szlachetnymi, świadomymi i odpowiedzialnymi to całkiem co innego jak zgodność oparta na większości).
Za to USA mając już naukę z Polski (bo zaraz potem był potop szwedzki, a do tego szybko bogacący się na usługach dla magnaterii Żydzi zwoje zyski pokierowały częściowo do Prus, ale głównie przez banki holenderskie do USA.
Dlatego USA od razy poszły siekierą do dna, nawet nie zasmakowawszy demokracji ani dnia.
ŻADNA Z PRZEDSTAWIONYCH TU MOŻLIWYCH DALSZYCH RADOSNYCH WYNALAZKÓW NOWYCH SIEKIER NAJŁATWIEJ POMAGAJACYCH IŚĆ IDEI DEMOKRACJI DO DNA .
– TU NIC NIE POBIJE IDEOLOGII BĘDĄCYCH ZE SWOJEJ NATURY WYKOŚLAWIENIEM DOWOLNEJ IDEI.
TEN KAMIEŃ NA TRUMNĘ IDEI DEMOKRACJI UFUNDOWALI MASONI FRANCUSCY W POSTACI STATUY WOLNOŚCI.
Od tej pory zaczęło się promieniowanie rewolucji masońsko-francuskiej na cały świat w przyspieszonym tempie. Nie było trzeba długo czekać na FED i skok na pieniądze świata a więc i zniewolenie powszechne ludzkości.
Po 2 WŚ już okazało się że USA zajęły miejsce Wielkiej Brytanii i nowym „wyzwolonym kolonialiźmie, – A świeżo powstałe ONZ już buduje ich rolę Pana Świata przez nowy ład ekonomiczny. Doszedł już powszechnie uznany popychacz swawolnościowych ideologii w postaci praw ONZ.
A wszystko zaczęło się już kręcić „pokojowo”, czyli i w „pokoju fałszywym”, zdrajców – z fałszywymi przyjaźniami, fałszywymi sojuszami i paktami czy układami i uniami, rządami dużo bardziej ruinującym państwa i mienie perspektywy normalnego, ludzkiego życia obywateli jak wojna jawna;
– wszystko w radosnym pląsie wolności osobistej na później jeszcze twórczo rozwinięte;
– na ideologiczno-szowinistyczny wzór “iber alles”;
– czy ten drugi który też pragnął kończyć swój trud gdy jego związek bratni ogarnie ludzki ród.
– Pląsy więc bez patrzenia dalekowzrocznego, zarówno moralnego, zdolnego do ofiar i poświęceń na rzecz obrony tego co ideowe i konieczne dla życia w człowieczeństwie, życia dojrzale ludzkiego oraz rozumnego i odpowiedzialnego;
– a na rzecz rozumienia wolności jako dobro i prawo należne – ot cudem;
– wolności w rozumieniu idiotów;
– i z przyklaskiem kandydatów na idiotów, i na coraz głębszych idiotów.
– za to postępowego i wyemancypowanego z roztropności i rozumu na rzecz pięknych i i coraz piękniejszych, coraz bardziej idealnych, czyli utopijnych możliwości obrastania w piórka praw i wolności swawolenia bezkarnego.
Rzecz w tym że wolność jest ideą która ma cele służebne, a niestety w tym wylansowaniu nabrała znaczenia potrzeby, i to nawet konieczności.
Weźmy takie “libertad o muerte” – “wolność albo śmierć”. Ci co go głoszą, zawsze przekonują się, że owszem, niezawodnie śmierć będzie – najpierw chwila poswawolenia, a później śmierć.
– Bo zyski to mają mieć ci co wymyślili ideologię i ją sfinansowani (jeszcze zarabiając na pożyczkach, kredytach, lichwie, spekulacji, korupcji, deprawacji demoralizacji oraz zdradzie i podatkach, cłach i embargach wojennych, bez których ideologie raczej szans na wygraną nie mają).
I jeszcze jedno.
Wspomina Pan o demokracji z rządami partyjnymi. To jest republikanizm i oligarcha, a nie demokracja.
Proszę sobie przypomnieć jak funkcjonowało warcholstwo szlachetków przed potopem szwedzkim. – Każdy kto sobie skrzyknął jakąś partię, mógł za nic mieć sądy. – Partia miała wtedy znaczenie bandy rozbójniczej, nawet mafijnej.
Teraz miałaby mieć uznanie społeczne? – Niby skąd by się tam miała brać ideowość i i postawy szlachetne, odpowiedzialne i dalekowzroczne.
Przecież społeczeństwo nie jest ideowe – to zbieranina niespójna, wieloideowa, ideologiczna, interesowna lub krótkowzroczna i nierozumna oraz niezdolna do zjednoczenia się.
Żeby była ideowość wyborcami może być tylko świadoma świata idei funkcjonująca w tym samym duchu, i wewnątrz niego postrzegająca politykę i jej cele ludzkie i wspólnotowe.
To jest rola narodu, którego dane państwo jest dobrem wspólnym, a jednocześnie własnością niepodzielną i niezbywalną. – To naród jest władzą zwierzchnią i suwerenem nad władzami państwowymi.
– To naród jest zainteresowany niepodległością państwa – społeczeństwo łatwo daje się skorumpować „na tu i teraz” – byle kiełbasą wyborczą, byle obiecankami-cacankami a głupiemu radość.
Poza tym kto by takie partyjniactwo i prywatę finansował?
– Bo korporacje prywatne, nastawione na zyski za wszelką cenę, a zatem i niemoralne ze swojej natury, to na pewno by grosza nie dały, a i zależne od nich media swoją wrogą postawą jeszcze by je niszczyły, a ponadto i utrudniły kampanię wyborczą tak, żeby nie mogły przeniknąć do świadomości opinii publicznej i zyskać poparcie społeczne.
“Pan czytał toto co napisał?
Jaki sens w tym że pięknie idziemy na dno – i to siekierą do dna?”.
Panu jest obca ironia, sarkazm i poczucie humoru (czarnego).
Proponuję lekkie wyluzowanie bo szanowny pęknie.
Tak jak w poprzedniej Pana notce też miałem w pierwszej chwili takie przelotne odczucie. – Jednak od razu z paru powodów to wykluczyłem.
– Już sam tytuł twierdzi że tekst jest “porządkujący”, a więc już z tego tytułu żarty są nie na miejscu.
– Po drugie nie na miejscu, gdyż sam temat jest śmiertelnie poważny, bo to lewactwo w atmosferze wesołych pląsów i gierek słownych toczy z nami najprawdziwszą wojnę o nasze wszystko.
Po trzecie gry słowami to przystoją na przyjęciu towarzyskim czy we flirtach – bo już sam savoir vivre ochroni nas przed czyimś skrzywdzeniem kogokolwiek, w tym i nas.
Tymczasem lewactwo to już ludzie skrajnie nie wychowani, a nawet źle wyedukowani.
– I możemy być pewni, że tym bardziej nas skrzywdzą i jeszcze zażądają powtórek twierdząc, że są należne im jeśli tylko będziemy wobec nich grzeczni w swoich kategoriach (bo oni tylko czekają na naszą naiwność).
Poza tym ten “tekst porządkujący”, to powinien przywołać do porządku lewactwo, a nie ich zostawiać takimi jakimi są i robiących to co robią, a nie nas rozweselać i zamieniać w wyluzowanych i biernych obserwatorów tego jak oni “pięknie” z nas robią cymbałów, którzy nie załapali, że i nas to dotyczy.
– A tutaj już na pewno nie przystoi poczucie humoru, a raczej smutek.
Poucza mnie Pan co przystoi a co nie?
To ja też Pana pouczę.
1. Proszę nie kierować do mnie tasiemcowych komentarzy, dłuższych od notek.
Jak ma się uwagi można je krótko i konkretnie sformułować.
2. Jeżeli ma Pan potrzebę wypisania się na jakiś temat, zaprezentowania swojej erudycji, wiedzy proszę to robić we własnej notce. Pisząc takie tasiemce pod moimi zamula Pan ewentualną dyskusję.
I najważniejsze:
3. Moim celem i zapewne pozostałych autorów jest w miarę proste dotarcie z przekazem do szukających informacji i opinii czytelników.
Pan ze swoimi komentarzami do nich nie dotrze, wywoła reakcję typu: “ale ten facet przynudza”.
I najważniejsze:
3. Moim celem i zapewne pozostałych autorów jest w miarę proste dotarcie z przekazem do szukających informacji i opinii czytelników.
To się wyraźnie rozmijamy w rozumieniu tego co jest tutaj informacją. – Bo jeżeli będzie przedstawionym wycinkowy stan rzeczy, to będzie to dezinformacja i manipulacja w jakimś celu – niekoniecznie ku naszemu pożytkowi wspólnemu i dalekowzrocznie widzianej przyszłości, a nawet zwykle na naszą szkodę.
– Jeżeli będzie kogoś interesowała informacja o sprawach nam niepotrzebnych, to najlepiej sobie włączyć reklamy.
Co nam da informacja która nie prowadzi do prawdy? – Zagłuszenie dysonansu poznawczego?
Ja uważam, że nasza komunikacja ma przedstawiać problem nas dotyczący, oraz jednocześnie szukać, czy wskazywać możliwe drogi do jego rozwiązania.
Co do “ale ten facet przynudza”, to widzę w tym skutek reform posoborowych i odwrócenia Ołtarza.
Dotąd może i było nudno oraz długo, ale nikt nie narzekał, bo zgodnie szliśmy do Boga.
Teraz kapłan przychodzi z ofertą od Boga, ma nas obdarowywać i dostarczać rozrywki – prosto i krótko, “bez przynudzania”.
A to promieniuje i na relacje społeczne i polityczne i żądze osobiste oraz indywidualistyczne realizowane przed celami społecznymi i wspólnotowymi, dobrem wspólnym oraz jego celami.
– A później już nie ma czasu, chęci ani woli aby się zajmować sprawami społecznymi i wspólnotowymi, ani dawanie czegoś innym czy wspólnotom z nimi.