Jak bronić wolności

Nie docenia się tu jednak stanu psychiki współczesnych ludzi Zachodu, w tym Polski, będącego skutkiem celowej debilizacji. Zabawmy się w intelektualną zagadkę: jak wyglądałaby scena polityczna w Polsce, gdyby dziś wprowadzić narzędzia demokracji oddolnej? Już spieszę z odpowiedzią: tak samo, zasadniczo nic by się nie zmieniło. Polityka zależy od dwóch czynników: suwerenności państwa i suwerenności umysłów obywateli. Obecnie w Polsce nie mamy ani jednego, ani drugiego.

−∗−

Grafika LINK

 

Jak bronić wolności

Jak wyjaśniliśmy w poprzednim artykule, demokracja walcząca walczy z własnym społeczeństwem, w interesie tyrańskiej władzy, kryjącej się za parawanem demokracji. W rzeczywistości władza ta realizuje interesy państwa globalnego – struktury, próbującej powstać i zapanować nad narodami i ludźmi.

Czytaj o demokracji:

Z kim walczy demokracja walcząca

Na świecie kiepsko to idzie, głównie ze względu na niechęć Chin i Rosji, natomiast na Zachodzie próba ta prowadzona jest z narastającą determinacją i talmudycznym stosunkiem do białych chrześcijan, głównie w Kanadzie i Unii Europejskiej. Jednak i tu próby te napotykają na rosnący opór ludzi i materii. Zastanówmy się, co mogłoby zabezpieczyć narody skutecznie przed tyranią oraz uzurpacją władzy wobec sfery prywatnej. Najpierw należy pokrótce przybliżyć, na czym polega tyrania i uzurpacja, aby uświadomić Czytelnikom, jak blisko nich się znajdują. Proces ten dotyczy dwóch sfer – publicznej i prywatnej, a jego symptomy zwykle są następujące:

  • wzrost kosztów życia;
  • rozrost zbędnego prawodawstwa kiepskiej jakości, utrudniającego życie;
  • ustanawianie praw w interesie sił cudzoziemskich, wymierzonych w obywateli, np. zielony ład;
  • pozwalanie cudzoziemskim korporacjom i rządom na swobodne kształtowanie sytuacji w kraju;
  • wzrost danin publicznych;
  • utrudnianie wszelkiej niezależnej od systemów działalności;
  • destrukcyjne polityki społeczne, np. Edukacja Włączająca, polityki równościowe, rozdawnictwo;
  • deprawacja i demoralizacja obywateli, np. tolerowanie lewactwa i antykultury w mediach;
  • niszczenie lub oddawanie obcym całych gałęzi gospodarki;
  • wpędzanie państwa i narodu do zbędnej i niechcianej wojny;
  • wprowadzanie na terytorium państwa masowych ilości obcych ludzi, nastawionych wrogo lub pasożytniczo;
  • zadłużenie państwa;
  • wtrącanie się państwa do rodzin – w kwestiach małżeńskich i rodzicielskich;
  • faktyczna nierówność wobec prawa – pewne grupy uprzywilejowane, np. cudzoziemcy, sześciokolorowcy, kobiety w sprawach rodzinnych;
  • przy rządach znajdują się osoby w sposób radykalny pozbawione kwalifikacji intelektualnych i moralnych.

Oficjalnym sposobem na usunięcie tych wad, pozostającym w gestii społeczeństwa są wybory. Jest to jednak możliwość czysto teoretyczna. Większość mediów pozostaje w ręku cudzoziemców, a system polityczny nastawiony jest na utrwalanie istniejącego układu sił. Zwolennicy demokracji absolutnej podsuwają rozwiązania, jak mniemają, uniwersalne i trwale skuteczne. Rysują więc piękne plany demokracji bezpośredniej i pryncypialnej, proponują czwórwładzę, nowoczesne narzędzia kontroli cyfrowej polityków i posłów przez wyborców, myśląc, że weto, inicjatywa i referendum skutecznie zabezpieczą demokrację i wolności obywatelskie przed uzurpacją tyrańskiej władzy. Demokrację może i zabezpieczą, ale wolności obywatelskich raczej na pewno nie.

Po pierwsze, zdradziecka władza może nauczyć się korzystać z narzędzi demokracji oddolnej i zacząć nimi sterować, wówczas cały misterny plan demokratyczny weźmie w łeb. Po drugie, władza może być tak bezczelna, że po prostu nie uzna wyników takich wyborów, i co jej wtedy obywatele zrobią? Po trzecie, te wszystkie projekty bazują na sentymentalnym obrazie przeciętnego wyborcy, postrzegając go jako mędrca, oczytanego, zorientowanego, świadomego znaczenia dobra publicznego. Nie docenia się tu jednak stanu psychiki współczesnych ludzi Zachodu, w tym Polski, będącego skutkiem celowej debilizacji. Zabawmy się w intelektualną zagadkę: jak wyglądałaby scena polityczna w Polsce, gdyby dziś wprowadzić narzędzia demokracji oddolnej? Już spieszę z odpowiedzią: tak samo, zasadniczo nic by się nie zmieniło. Polityka zależy od dwóch czynników: suwerenności państwa i suwerenności umysłów obywateli. Obecnie w Polsce nie mamy ani jednego, ani drugiego. Nawet jednak, gdybyśmy cieszyli się takimi suwerennościami, demokracja bezpośrednia szybko zamieniłaby się w ochlokrację, a ta doprowadziłaby do nieuchronnej utraty suwerenności. Demokracja oddolna jest więc dobra, ale w zakresie ograniczonym do spraw lokalnych. Co do spraw państwowych i globalnych, większość nie ma kompetencji intelektualnych, aby wypowiadać się w tych kwestiach. Gdyby masa ludzka musiałaby się wypowiedzieć, poszłaby za głównym przekazem, na to wskazuje praktyka społeczeństwa masowego. Aby było inaczej, musiałyby zostać spełnione dwa warunki: główny przekaz musiałby oddalić się od rzeczywistości, a rzeczywistość musiałaby sprawiać ludności większą przykrość, niż sprawia jej suwerenne myślenie. Poza tym weźmy na logikę: pomysły na demokracje oddolną służą zabezpieczeniu społeczeństwa przed samowolą władzy. Jednakże ich wprowadzenie wymagałoby zgody tej władzy, która ma zostać ograniczona. W sytuacji, gdy władza nie chce się na takie ograniczenie zgodzić (a tak jest zawsze) musiałaby zostać zmuszona przez wynik wyborczy. Ten z kolei wymaga większości społeczeństwa. Te z kolei nawet nie wie, że może w ten sposób ograniczyć władzę. A nawet, gdyby wiedziało, jego większość nie zdecyduje się na takie ograniczenie, dopóki nie będzie jej naprawdę źle. A nawet, jeśli to wszystko uda się zrealizować i przeforsować wybór polityczny większości społeczeństwa, władza może ten wybór uchylić, jak to zrobiła ostatnio w Rumunii. Wszystko wskazuje również na to, że takie mechanizmy są przygotowywane w innych państwach demokratycznych.

Mamy więc dylemat podwójny: po pierwsze, narzędzia demokracji bezpośredniej wymagają odpowiednio myślącego i zintegrowanego społeczeństwa, oraz władzy, która pozwoli takowe wprowadzić. Jedno i drugie obecnie jest nieosiągalne. Jeśli więc chcemy zabezpieczyć naród przed władzą, a jednocześnie nie utracić efektywności rządów, nie tędy droga. Najlepszą drogą jest przywrócenie właściwej hierarchii społecznej, aby wyeliminować z wpływu na sprawy publiczne ludzi, którzy nie chcą wziąć za nie odpowiedzialności. Zauważmy, jak tani jest dziś głos wyborczy, jak niewiele trzeba, aby go oddać, i jak brakuje mechanizmów wzięcia odpowiedzialności za własny wybór. Zmiana tego stanu wymaga solidnej i stałej edukacji społeczeństwa do odpowiedzialności. Tą właśnie na naszych oczach nam zabierają, zastępując Edukacją Włączającą, czyli debilizacyjną hodowlą niewolników unijno – globalnych. Solidna edukacja ma jednak to do siebie, że ludzie unikają jej z lenistwa, tak samo, jak brania odpowiedzialności za własne wybory. Potrzeba czegoś silniejszego i trwalszego.

Rozwiązanie jest prostsze, niż się wydaje. Wymaga co prawda pewnej ewolucji poglądów i zwyczajów, która jednak jest zgodna z normotypem cywilizacji łacińskiej, i da się wykonać w ciągu jednego pokolenia. Należy udrożnić dostęp społeczeństwa do broni, zarówno białej, jak i palnej. Należy dać ludziom możliwość dowolnego uzbrajania się w zakresie tych dwu podstawowych rodzajów. Należy pozwolić ludziom na posiadanie i używanie dowolnej broni białej, strzeleckiej i artyleryjskiej, z wyłączeniem miotaczy płomieni, broni rakietowej i masowego rażenia. Poza tym pozwolić na wszystko – broń automatyczną lekką i ciężką, artylerię (można zastanowić się nad ograniczeniem kalibru i zasięgu), broń pancerną, lotnictwo, jednostki pływające.

Rozumiem szok, jaki z pewnością odczuło wielu Czytelników. Rodzą się obawy – ludzie będą się strzelać na ulicach i w domach, będą rozjeżdżać czołgami, powstaną prywatne armie, rozpowszechni się przestępczość. Te obawy łatwo można rozwiać. Używanie broni przeciw ludziom byłoby ściśle określone i ograniczone do obrony koniecznej. Ta zostałaby uwolniona z ograniczeń, tak, że w sytuacji napaści czy bezpośredniego zagrożenia każdy mógłby użyć tej broni, jaką posiada i jaka jest adekwatna do ataku. Przestępcą byłby napastnik, a nie obrońca. Przestępcy i gangi i tak mają dostęp do takiej broni, jakiej potrzebują, i jaką da się ukryć. Powszechny dostęp społeczeństwa do broni pozbawiłby ich przewagi i odciążyłby organy ścigania. Świat przestępczy raczej mocno by się skurczył. Ci obywatele, którzy zechcieliby używać broni niezgodnie z jej przeznaczeniem, zostaliby szybko zneutralizowani przez organy ścigania i innych, porządnych, uzbrojonych obywateli. Prywatne armie nie stanowiłyby zagrożenia. Ich utrzymywanie byłoby bardzo drogie i natychmiast zostałoby zauważone przez władzę państwową. Władza dysponuje regularną armią i takimi środkami walki, na które nie stać byłoby żadnej prywatnej inicjatywy. Powszechnego uzbrojenia obywateli obawiają się dwie siły – tyrańska władza i agresor zewnętrzny. Obecnie obydwie siły pokrywają się.

Jeśli władza reprezentuje interesy narodu, nie musi niczego się obawiać. Społeczeństwo nie buntuje się bez powodu, a nawet, gdy ma powód, to i tak w łacińskim kręgu cywilizacyjnym od niezadowolenia do otwartego buntu droga jest długa i musi przejść przez kilka szczebli drabiny eskalacyjnej. Rozsądna władza, działająca dla dobra narodu może bez trudu rozładować napięcie i uniknąć buntu. Może natomiast nastąpić inna sytuacja – bunt wewnętrzny, wzniecony przez agenturę siły zewnętrznej. W takiej sytuacji piąta kolumna jest przygotowywana długo wcześniej do siłowego przejęcia władzy. Zwykle taka operacja powiązana jest z umieszczeniem agentów w strukturach decyzyjnych państwa i służb mundurowych. Przewrót przygotowywany starannie, charakteryzowany na bunt oddolny, a w momencie kluczowym decyzje władzy paraliżowane są przez agenturę. Wówczas czynnikiem przesądzającym może okazać się wsparcie własnego społeczeństwa. Mając przed sobą perspektywę walki z uzbrojonym narodem, tajny agresor nie zaryzykuje operacji. Podobnie z jawnym najazdem. Państwo, w którym mieszka uzbrojony naród dysponuje dwiema armiami – regularną i społeczną. Pokonanie sił regularnych może okazać się prostsze, niż nieregularna walka z uzbrojonym, chcącym się bronić narodem. Każdy agresor planujący napaść dokonuje precyzyjnych obliczeń, jakie może odnieść korzyści, straty i koszty. Walka nieregularna byłaby długotrwała i kosztowna pod każdym względem.

Największy problem z koncepcją uzbrojonego narodu ma tyrańska władza. Zwykle udaje ona przyjazną i uśmiechniętą, rozdaje benefity wybranym grupom i używa mediów do zakrywania swojej zdrady. Nie da się jednak przekupić całego narodu, nie da się oszukiwać wszystkich zbyt długo, w końcu się zorientują. Włada, przeradzająca się w tyranię zaczyna używać wymiaru sprawiedliwości jako aparatu terroru. Łatwo można ją zidentyfikować. W wymiarze indywidualnym wyrzuca z pracy, odbiera pieniądze, stawia fałszywe oskarżenia, używa dyspozycyjnych prokuratorów i sędziów. W wymiarze ogólnym używa kłamliwych mediów, demoralizuje i ogłupia społeczeństwo, dzieli na skonfliktowane grupy, wchodzi do rodzin, ogranicza prawa obywatelskie pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa. W tradycyjnej nauce katolickiej dozwolona jest wojna sprawiedliwa, a także sprzeciw wobec władzy niegodnej, w sposób rażący i uporczywy łamiącej prawo Boże. Sprzeciw wobec takich naruszeń nie jest grzechem, a wręcz obowiązkiem.

Przeczytaj ważne artykuły:

Wschód, i czego o nim nie wiecie

Zachód, jakiego nie znacie

Każda władza państwowa, reprezentująca naród i realizująca jego interesy powinna dążyć do tego i stanowić takie prawa i politykę, aby naród ten był świadom swojej tożsamości i interesów, aby miał wiedzę sytuacyjną, aby chciał bronić swojego państwa. W interesie godnej władzy leży uzbrojenie narodu, nauczenie, jak bronią się posługiwać, oraz jego wewnętrzna organizacja samoobronna, podobnie, jak to jest w Szwajcarii. Wówczas nie będą to hultaje i rozwydrzone warchoły, którym wydaje się, że wszystko im wolno, a za nic nie odpowiadają. Nie będą to również zdrajcy i sprzedawczyki, węszące tylko, skąd zysk większy i komu sprzedać Ojczyznę i własną duszę. Będą to poważni ludzie i godni obrońcy, solidne wsparcie każdej uczciwej władzy narodu.

_______________

Jak bronić wolności, Bartosz Kopczyński, 30 grudnia 2024

 

−∗−

Warto porównać:

Brońmy Królestwa!
Magnificat: On pokazał moc ramienia swego, pysznych rozproszył, strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Czas najwyższy na kolejny Cud nad Wisłą, na odrodzenie narodu i wiary jego, bo zbliża […]

_______________

Naród zaczyna walczyć
Mało kto chyba nie zauważył, że wydarzenia przyspieszają, a to, co jest zmieni się już niedługo. Zwykle jednak przestraszona ludność wskazuje na działania potęg zła – globalistów, rządów, korporacji, deepstate […]

_______________

Ateistom nie daje się władzy – ks. Marek Bąk
Jeżeli nasi władcy obecnie rzekomo większością głosów ustanawiają prawa mordercze i nieludzkie, to to nie ma żadnej przyszłości prócz łez i krwi. Dlatego ci, którzy chcą rządzić niech służą będąc […]

 

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!