Gdy oni mówią, że walczyli z Niemcami zawsze zadawajmy im podstawowe pytanie: ‘No, dobrze. Ilu Niemców zginęło z rąk UPA, a ilu zginęło Polaków?’ I w tym momencie dyskusja się kończy, bo tych Niemców można policzyć na palcach, Polaków liczymy w setkach tysięcy. Nie wiemy ilu. A dlaczego nie wiemy ilu? Dlatego, że nie pozwalają nam tego zbadać. A skoro nie pozwalają, to znaczy, że ukrywają prawdę.
(…)
Zabijanie Polaków na tym terenie, na tak wielką, masową skalę, to była działalność na rzecz Sowietów. Oni później przychodzą na ten teren i mają sprawę załatwioną. W znacznej części ten teren jest z Polaków oczyszczony i wyczyszczony z polskich elit. Tych ludzi już nie ma. I to zrobili Ukraińcy. A gdyby nie oni, to musieliby się tym zająć Sowieci. Wtedy trwałoby to dłużej, na większą skalę byłyby walki z Sowietami. Ale później już nie miał kto z nimi walczyć.
−∗−
W poszukiwaniu sensu – Leszek Żebrowski
−∗−
BONUS:
Rzeź wołyńska i relacje polsko-ukraińskie | dr Lucyna Kulińska
−∗−
Zabijanie Polaków na tym terenie, na tak wielką, masową skalę, to była działalność na rzecz Sowietów.
Jako historyk, p. Żebrowski powinien wiedzieć, że przywódcy ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego byli w latach 1920. i 30 szkoleni na przyszłych bojowców rezających Lachów, przez obie strony: NKWD w Kiszyniowie i Abwehrę i SS w Pradze czeskiej i Wiedniu. Pisze o tym w swych wspomnieniach Grigorij Biesiedowski, pełnomocnik poselstwa Ukrainy Sowieckiej w Warszawie od 1923 r.
Grigorij Biesiedowski emigracyjny działacz antysowiecki.
Pod koniec września 1929 Politbiuro przyjęło decyzję o odwołaniu Biesiedowskiego do ZSRR, który w rezultacie na początku października tego roku zbiegł. Uzyskał azyl polityczny od władz francuskich.
Mógłby napisac wszystko.
Proszę nie kwestionować poważnych źródeł. Zamiast pustego kontestowania, proszę podać źródła, na których opiera Pan swoje wątpliwości. Choć nikt nie zakwestionował dotąd faktów, o których pisze Biesiedowskij i znajdują one potwierdzenie w innych późniejszych źródłach historycznych.
Powołuję się na jego “Pamiętniki dyplomaty sowieckiego” wydane przez Poznańską Spółkę Wydawniczą w 1930 r. Mam tę książkę, jest w niej mowa m.in. o ukraińskich akcjach terrorystycznych w Warszawie w okresie międzywojennym, szczegóły mordu na rodzinie carskiej w czasie rewolucji bolszewickiej (rozmowy Biesiedowskiego z Jurowskim, szefem oddziału egzekucyjnego). Są też opisy właśnie wyjazdów Biesiedowskiego m.in. do Wiednia, gdzie spotykał ukraińskich “działaczy” na szkoleniach. Więc już w latach 1920. przygotowywano ich do przyszłych zadań w Polsce. Zaś o szkoleniu ich w Kiszyniowie traktują artykuły z prasy z lat 1930. na ten temat z także będących w moim posiadaniu przedwojennych roczników znakomitego poznańskiego pisma “Tęcza”. Tam są też wzmianki o tym, o czym pisze Biesiedowski, czyli o szkoleniach “do specjalnych zadań” fanatycznych wyznawców Dymytro Doncowa w Pradze i Wiedniu przez specjalistów niemieckich.
NKWD jako takie w latach 20. oraz SS w powyższym kontekście przed rokiem 1931 (czyli bez Sicherheitsdienst des Reichsführers SS) to odkrycie na miarę pani Marszałek Witek, czytającej o pakcie Ribbentrop – Mołotow i Katyniu w przedwojennych gazetach.
Napisałem o szkoleniach przez “specjalistów niemieckich”, jeśli był Pan łaskaw doczytać. A roczniki “Tęczy” na które również, poza Biesiedowskim, się powołuję, mam skompletowane do 1939 r. i w nich to – jak napisałem – potwierdzone są sygnały z doniesień Biesiedowskiego.
Abwehra, SS już wtedy działały w najlepsze. Również NKWD (Narodnyj komissariat wnutriennich dieł SSSR) istnieje pod tą nazwą od rewolucji bolszewickiej aż po 1946 r. więc o co Panu chodzi. Czyżby o to, że nie podobają się Panu informacje o szkoleniach ukraińców przeciw Polakom już w latach 1920. i 30?
Przywódcy ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego byli antysowieccy i proniemieccy i proautriaccy.
Sowieci mieliby szkolić swojego wroga Ukraińca, sojusznika Niemiec? Nie.
Józef Kisielewski (pisarz)
W 1931 przejął redakcję miesięcznika „Tęcza”.
W 1958 ożenił się z Irlandką, Ericą O’Donnell (1920-1999), historykiem sztuki, lecz także agentką brytyjskich służb specjalnych w Europie podczas II wojny światowej.
Z tego związku urodziło się dwóch synów
Tęcza – polskie czasopismo kulturalno-społeczne, wydawane w latach 1927–1939 w Poznaniu przez katolicką Drukarnię i Księgarnię św. Wojciecha
Redaktor naczelny
Szczepan Jeleński
Emil Zegadłowicz
Józef Kisielewski
Zmory – powieść Emila Zegadłowicza wydana w 1935.
Z powodu naturalistycznych opisów pierwszych doświadczeń seksualnych bohatera powieść ukazała się w wersji ocenzurowanej.
niezła selekcja dziennikarzy
Doczytałem : “NKWD w Kiszyniowie i Abwehrę i SS w Pradze czeskiej i Wiedniu”.
NKWD do 1934 roku zajmowało się sprawami administracyjno-porządkowymi i nikogo do zadań specjalnych, tym bardziej za granicą, nie szkoliło. Sytuacja zmieniła się dopiero po mianowaniu jego szefem (komisarzem ludowym) Henryka Jagody z miasta Łodzi i włączeniu do jego struktur OGPU (Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny – Объединённое государственное политическое управление).
SS natomiast była wówczas nieliczną (w roku 1929 wszystkich członków było 290, w 1931 ok. 3000) formacją, której charakter dobrze oddawała wówczas jej nazwa: “eskadra ochronna”. Do roku 1931 nie miała własnej służby bezpieczeństwa, jej zadaniem była służba policyjna wewnątrz partii, przy czym organizacyjnie była podporządkowana SA, zaś liczebność oddziałów SS była ograniczona do maksymalnie 10 % stanu SA na danym terenie (w powiecie), z tym że nie więcej niż 10 osób wraz z dowódcą. Taka struktura była organicznie niezdolna do szkolenia dywersantów za granicą.
Dla jasności – nie neguję udziału Niemców w szkoleniach Ukraińców przeciwko Polakom (i Rosjanom!). Robili to już przed I wojną światową, proszę poczytać o działalności konsulatu niemieckiego w austriackim jeszcze Lwowie. Tyle, że nie robiło tego SS. Do roku 1934 zresztą nie miałoby nawet po temu potencjalnych możliwości. SS- Galizien to dużo późniejsza historia.
Są natomiast ślady prowadzące w innych kierunkach – na Litwę i nie tylko. Proszę się zastanowić, dokąd podróżował Omelian Senyk, komendant UWO i członek ścisłego kierownictwa OUN? Gdzie i kiedy została założona ODWU (Організація державного відродження України, Organizacja Odrodzenia Państwowego Ukrainy)? Które państwa miały, już z w czasie II wojny swoich oficerów łącznikowych przy dowództwie UPA?
Natomiast charakter relacji i związków służb sowieckich z banderowcami jasno pokazują powojenne losy tych ostatnich,w tym samego Stefana Bandery.Oraz udział Polaków, w tym bardzo dalekich od komunizmu, w Istrebitielnych Batalionach.
A kto robił rewolucję bolszewicka w Kijowie i na polskich kresach, kto wyżynał Polaków nosicieli kultury łacińskiej na wschód, od Lwowa po Żytomierz? Rosjanie? Kornel Makuszyński w “Radosne i smutne” opisuje dokładnie tę “antysowieckość” ukrów. https://ekspedyt.org/2022/08/26/kornel-makuszynski-wspomnienia-z-rewolucji-bolszewickiej-w-kijowie-1917-18/ Takie same byli komuchy: ruskie i ukrowskie, a nad nimi nade wszystko “kapłaństwo” jewrejskie. Tyle że do jednego koryta się pchali po obaleniu caratu i wyrżnięciu panów, i za mało było dla wszystkich miejsca. Więc proszę z nich nie robić “ofiar sowieckich”. Jedna swołocz.
Proszę napisać o tym tekst do Legionu. To mało znany temat, który wiele wyjaśnia z obecnych zdarzeń.
Dziękuję za propozycję. Temat rzeczywiście mało znany, jego opracowanie wymagałoby znacznej ilości czasu, którego trochę mi obecnie brakuje. Ale tropy znaleźć nietrudno – oprócz już wskazanych można zastanowić się nad powojennymi losami ukraińskich działaczy nacjonalistycznych (nie tylko Mykoły Łebeda czy Lwa Rebeta), kierunkami ich emigracji oraz, co moim zdaniem najciekawsze, dostrzegalnymi paralelami z innymi ruchami “narodowowyzwoleńczymi”.
Pasjonująca opowieść. A zarazem kluczowa dla naszych dziejów po wojnie. Masa ukrów przecież przywłaszczyła sobie ID pomordowanych Polaków i zgrywali takich (po dziś dzień) w powojennej Polsce. Mamy tego skutki obecnie. W razie czego znajdę dla Pana te wycinki z “Tęczy”. Pozdrawiam.
Ma Pan rację, niestety. Pomimo pewnej ostrożności (z przyczyn wskazanych przez Szwejka) ze wspomnianymi wycinkami chętnie się zapoznam. W grę bowiem potencjalnie może wchodzić co innego. W byłym Sojuzie środowiska ukraińskie miały w różnych okresach większe lub mniejsze, ale na ogół znaczące wpływy, również nieformalne. Widać to wyraźnie m.in. po trwającej przeszło 6 lat (1923-29) polityce ukrainizacji, której początkowo nie był się w stanie przeciwstawić nawet J.Stalin. Przypomnieć warto też popularne wśród inteligencji rosyjskiej lat 70.i 80. ubiegłego wieku powiedzenie o “mafii ukraińskiej” na Kremlu – od Chruszczowa po Gorbaczowa sami Ukraińcy, z wyjątkiem Andropowa (o mętnym rodowodzie, jakoby pół Kozaka dońskiego po ojcu i pół Fina po matce, Eugenii Flekensztejn, córce bogatego kupca z branży jubilerskiej, Karla Francowicza Flekensztejna),przy czym sam Gorbaczow był pół Ukraińcem. Pierwszym etnicznym Rosjaninem na Kremlu po Mikołaju II był Borys Jelcyn…
Pozdrawiam wzajemnie