Debilizacja – kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie, część II

Dopóki trwała jedność świata chrześcijańskiego, bronił się on przed wrogimi wtargnięciami dzięki swojej stałej doktrynie i etyce. Gdy po rewolucji Lutra świat ten się rozpadł i każdy władca mógł sam ustalać wiarę i etykę, rozbite narody stopniowo ulegały pokusom i rezygnowały ze stałej doktryny, opartej na prawdzie obiektywnej, w to miejsce wprowadzając podsunięte przez gnostyków pomysły, oparte na pożądaniach. W ten sposób narody powszechnie przyjęły ideologię liberalną, w której to człowiek sam decydował, co jest prawdą, dobrem i pięknem.

−∗−

Debilizacja – kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie. Część II z IV

Przedstawiamy nowatorskie ujęcie historii cywilizacji Zachodu – z punktu widzenia wiedzy, poznania i stosunku do nich. Część druga z czteroczęściowego cyklu.

Część pierwsza cyklu: Debilizacja – kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie część I z IV

Dopóki trwała jedność świata chrześcijańskiego, bronił się on przed wrogimi wtargnięciami dzięki swojej stałej doktrynie i etyce. Gdy po rewolucji Lutra świat ten się rozpadł i każdy władca mógł sam ustalać wiarę i etykę, rozbite narody stopniowo ulegały pokusom i rezygnowały ze stałej doktryny, opartej na prawdzie obiektywnej, w to miejsce wprowadzając podsunięte przez gnostyków pomysły, oparte na pożądaniach. W ten sposób narody powszechnie przyjęły ideologię liberalną, w której to człowiek sam decydował, co jest prawdą, dobrem i pięknem. Odtąd żądza stała się prawem i nic już nie stało na przeszkodzie do wyzysku mas ludzkich przez bogacącą się elitę. Dzięki wciąż trwającemu rozpędowi intelektualno – naukowemu, jaki Europie nadało Średniowiecze siły umysłów i wynalazczości nie osłabły jeszcze, natomiast ich kierunek był już wytyczany tylko przez korzyść własną. Rozpoczęła się Rewolucja Przemysłowa – po Średniowieczu kolejny etap wielkiego przyspieszenia cywilizacyjnego. Nowe wynalazki wymagały, a zarazem umożliwiały nowe sposoby gospodarowania. Powstawały coraz większe spółki, a te wymagały i generowały coraz większy obrót pieniężny, więc jednocześnie rozwijały się coraz większe banki, opanowane w większości przez gnostyków. Zależało im na rozwoju gospodarczym swoich żywicieli, ponieważ do swoich celów potrzebowali środków, umożliwiających wytwarzanie, akumulowanie i przemieszczanie wielkich mas towarów, energii i ludzi. Potrzebne były coraz większe maszyny i odpowiednia infrastruktura do ich budowy, obsługi i używania. Powstały silniki, statki, koleje, stocznie, porty, fabryki, magazyny. Dzięki swojej myśli i zdolnościom wytwórczym ludzkość rozwinęła naukę, przejętą od średniowiecznej syntezy, i użyła jej do zwielokrotnienia swoich możliwości. Naturalne zagrożenia człowieka przestały być głównym problemem, ludzkość nauczyła się wytwarzać i kumulować wielkie ilości energomaterii, co umożliwiło jej wzrost liczebny i tworzenie wielkich struktur gospodarczych i politycznych.

Temu procesowi towarzyszył rozwój mocarstw kolonialnych, szczególnie Wielkiej Brytanii, co zostało wykorzystane przez gnostyków jako trampolina. Po Rewolucji angielskiej 1642 – 1651 już na trwale związali się oni z brytyjskimi elitami politycznymi, najpierw finansując, a potem przejmując kontrolę nad polityką tego państwa. Umożliwiło im to również płynne wejście do Nowego Świata, czyli brytyjskich kolonii w Ameryce. Rozwojowi politycznemu i gospodarczemu towarzyszył rozrost kolejnych tajnych i półtajnych stowarzyszeń, które stopniowo przejęły kontrolę również nad polityką nowego światowego imperium – USA. Po Wojnie Secesyjnej niesamowity skokowy wzrost tamtejszych spółek i trustów zwiastował świt nowego porządku – światem będą rządzić ludzie, kontrolujący giełdy i globalne finanse. Na początku XX wielu wciąż jednak trwał porządek ufundowany po Traktacie Wiedeńskim (1815 r.), który gnostycy postanowili zmienić. Dwie kolejne wojny światowe zmiotły część dawnych imperiów a inne odsunęły w cień. Na scenie świata pojawili się nowi gracze – USA jako globalny hegemon, Związek Radziecki jako jego alter ego oraz organizacje ponadnarodowe.

Najpierw była to Liga Narodów, utworzona wskutek Wielkiej Wojny jako prototyp światowego rządu. Po II Wojnie Światowej została ona zastąpiona przez ONZ, jako twór, który z założenia ma stać się rządem światowym, oraz Unia Europejska, będąca jego lokalną emanacją, a jednocześnie prototypem zarządu kontynentalnego. Wszystkie te organizacje od samego swojego początku są ściśle powiązane z niejawnymi i półjawnymi stowarzyszeniami gnostyckimi. Używają szczytnych i wzniosłych haseł, jednak za tym parawanem konsekwentnie realizują gnostycką agendę kabalistyczną.

Zwykle oczy świata skupione są na zmaganiach militarnych, konfliktach politycznych i głównych postaciach. Tymczasem to, co najważniejsze dzieje się w teologii, filozofii i edukacji. Religijnie ów globalny projekt nie zmienił się i ma stałą postać – po rewolucji staje się natychmiast satanizmem, aby następnie zmienić się w lucyferyzm. W filozofii bazuje na idealizmie, bo ten pozwala oderwać się od rzeczywistości i uznać za nią własne marzenia i pożądania. Na końcu osiąga poziom absurdu w postaci nihilistycznego postmodernizmu. W edukacji po odrzuceniu prymatu prawdy obiektywnej przybrał postać konstruktywizmu poznawczego, czyli dowolnych konstruktów myślowych uznanych przez władzę za prawdziwe, oraz na kolektywizmie, czyli ciągłym przebywaniu i działaniu w grupie. Każde kolejne pokolenie gnostyckich rewolucjonistów bardzo interesowało się edukacją i wychowaniem dzieci. Jako pierwszy dokładny projekt globalnego państwa i globalnej edukacji sformułował Jan Amos Komensky, wielki autorytet postępowych reformatorów oświaty. Wszystkie późniejsze plany globalizacji i reformy edukacji były nawiązaniem do jego koncepcji. Do czasu Oświecenia i Rewolucji Francuskiej walka rewolucjonistów o oświatę polegała na wyrwaniu jej z rąk Kościoła i przekazanie państwu. Udało się to w większości państw zachodnich w ciągu XIX wieku. Ówczesna edukacja rewolucyjna miała na celu nauczanie ateistyczne, długo jednak nie udawało się oderwać szkoły od wpływów chrześcijaństwa ze względu na jego olbrzymi czynnik kulturotwórczy. Nie było po prostu czym go zastąpić. Rewolucjoniści nie mogli sobie również pozwolić na całkowite oderwanie uczniów od wiedzy, potrzebowali bowiem sprawnego przemysłu i administracji do dalszych podbojów. Nawet, gdy zdobyli władzę, jak w Rosji lub w Chinach, okres totalnej destrukcji instytucji społecznych, w tym szkoły był rozciągnięty w czasie, jednak tylko tak długo, ile było potrzeba na zdobycie totalnej władzy. Po tym okresie następowała stabilizacja systemu i odbudowa zniszczonych wcześniej struktur, w tym szkoły, ale już pod pełną kontrolą władzy. Orde ab chao, solve et coagula.

Tam, gdzie rewolucjoniści nie zdobyli władzy, czyli na Zachodzie, postanowili zmienić taktykę, stosując znany gnostykom od wieków, współcześnie opisany przez komunistę Antonio Gramsciego „długi marsz przez instytucje”. Oznacza to osadzanie na stanowiskach kierowniczych zwolenników rewolucji, którzy udają współpracujących obywateli. Pracując w instytucjach tworzących opinię publiczną pomału zmieniają sposób myślenia podległych sobie ludzi. System edukacji jest jednym z najważniejszych obszarów, z czego doskonale zdają oni sobie sprawę, w odróżnieniu od obrońców kultury, którzy zwykle nie są w stanie dostrzec zagrożenia i przeciwdziałać mu, a szczególnie – bronić szkoły. Jest więc ona stopniowo podbijana i wypełniana treściami przez rewolucjonistów. Następnie zmieniają oni sposób myślenia uczniów na dwa sposoby: aby się buntowali przeciwko wszystkim objawom kultury pod tytułem autentycznych potrzeb oraz samorozwoju, oraz aby nie uczyli się pożytecznej wiedzy i umiejętności pod pretekstem praw dziecka i człowieka do zachowania własnej autonomii od autorytetu. To wszystko ma ich finalnie doprowadzić do statusu biorobotów posłusznych globalnej władzy.

Pierwszy cel gnostyków odnośnie szkoły polegał na wyrwaniu nauczania spod władzy Kościoła Katolickiego. W państwach protestanckich udało się to wraz z reformacją. Wówczas władza nauczania trafiła pod kontrolę gmin wyznaniowych, władzy lokalnej lub władzy zwierzchniej. Wciąż jednak w krajach katolickich za formowanie umysłów młodzieży odpowiedzialny był Kościół, a w szczególności Towarzystwo Jezusowe, co zresztą było jednym z głównych powodów likwidacji tego zakonu. Od czasu Comeniusa trwała nieustająca presja wszystkich „postępowych” myślicieli na odebranie Kościołowi nauczania i utworzenie systemu powszechnej i świeckiej edukacji, znajdującej się pod kontrola państwa. Szczególnie wielką rolę w krzewieniu tego poglądu odegrali les philosophes – myśliciele francuscy doby Oświecenia. Ich rola w stworzeniu nowej świadomości powszechnej jest tak wielka, że do dziś myślimy schematami, narzuconymi przez tych ludzi. Diderot, Voltaire, D’Alembert, Rousseau, Condorcet, d’Holbach, Quesnay, Montesquieu, przedstawieni przez oficjalną historiografię jako wielcy mędrcy, piewcy rozumu, luminarze nauki, nosiciele cnót, mistrzowie mądrości, przodownicy postępu. Prawda o ich epoce i o nich samych jawi się jednak zgoła inaczej. Chorobliwie wrodzy chrześcijaństwu, w większości ateiści lub w inny sposób zwichrowani religijnie, hipokryci postępujący wbrew własnym pismom, pióra wynajmowane przez absolutnych władców, fałszerze świadomości, spiskowcy szeroko związani z tajnymi związkami – oto faktyczny obraz tych ludzi, którzy poza swoimi autentycznymi dokonaniami naukowymi dokonali ogromnego spustoszenia w myśli europejskiej, kłamiąc na temat Średniowiecza, fałszując Oświecenie i racjonalizm. Średniowiecze opisali jako epokę ciemnoty i zabobonu, a swą własną epokę jako oświecenie ludzkiego rozumu. W rzeczywistości ich oświecenie było czysto iluministyczne, a racjonalizm oznaczał oderwanie rozumu od chrześcijańskich cnót moralnych. Dla oświeconego rozumu racjonalność oznacza posługiwanie się rozumem sprawnym operacyjnie w celu skutecznej realizacji swoich celów, oderwanych nie tylko od dobra, ale i obiektywnej prawdy. Jeszcze dalej poszli oświeceni filozofowie niemieccy – Fichte, Kant, Hegel, Feuerbach i inni. Tam już można było w ogóle oderwać się od prawdy, tworząc własne wyobrażenia o obiektywnej rzeczywistości, czyli fenomeny, kierując się dowolnie ustalonym przez rozum niezmiennymi prawami rozwoju ludzkości, którym podlegają wszystkie jednostki, postrzegając całą rzeczywistość i ludzi jako kolejne przemiany materii, którą można zarządzać mechanistycznie. Dorobek tych myślicieli jest fundamentem współczesnej myśli europejskiej, co jest przyczyną jej upadku. Każdy z nich bowiem w sposób bardziej lub mniej zawoalowany opiera się nie na bytach realnych, lecz na Gnozie, Kabale i Talmudzie. A całą epokę Oświecenia najlepiej wyrażają wcale nie ci najlepiej znani, lecz pozostający w cieniu: Adam Weishaupt, Anacharsis Cloots, Donatien de Sade.

Głębokie przemiany w filozofii wywarły nieuchronny wpływ na edukację. Drogi jej rozwoju epoki nowożytnej wyznaczyli reformatorzy związani z Gnozą. Począwszy od Comeniusa, poprzez Johanna Basedowa, spotykamy najsłynniejszego oświeconego reformatora, Johanna Pestalozziego, który przy okazji był iluminatem. Szczególnie Comenius i Pestalozzi są uważani przez kolejne pokolenia współczesnych reformatorów za ikony, a przeciwstawia się im pedagogów, kojarzonych z tzw. pruską szkołą – Johanna Frobla i Johanna Herbarta. Współczesna świadomość postrzega pruską szkołę jako tą, która używa podstaw programowych, wymogów edukacyjnych i ocen, i przez to wprowadza pruski dryl dla biednych dzieci. Jest to pogląd całkowicie fałszywy. To właśnie pruska szkoła jest postępowa, a ten postęp polegał wówczas na odrzuceniu katolickiej edukacji. Elementy, odrzucone przez pruską szkołę były to: prawda obiektywna, niezależna od ludzkiej woli; dobro obiektywne, określone w sposób pewny w Objawieniu; piękno odwieczne i niewysłowione, takie, jakim stworzył je Bóg, a człowiek odtwarza. Oświeceniowo – gnostyckie poglądy dążyły do tego, aby wszystkie te elementy określał ludzki rozum, autonomiczny wobec Boga. Tylko taki człowiek może być wolny, który sam określa, co jest prawdą, dobrem i pięknem. Gnostycy chcieli takiej wolności dla władców, traktując ją jako etap pośredni. Najpierw władcy, potem możni, a w końcu każdy człowiek, i wówczas każdy sam będzie jak Bóg, a wtedy każdy pozostanie sam pośród tłumu, którym dowolnie będzie zarządzał ten, kto posiada ku temu środki. W społecznościach, wyznających liberalizm jedynym takim środkiem, zapewniającym wpływ na wszystkich, jedynym pewnym łącznikiem jest pieniądz, którego emisję i wymianę kontrolują gnostycy.

Wiek XIX był czasem, w którym narastało rewolucyjne wrzenie, swoja potęgę budowały wielkie korporacje przemysłowo – finansowe, na uczelniach święciła triumfy filozofia idealizmu, dynamicznie rozwijały się tajne związki i ich doktryny, a nowoczesne państwa tworzyły publiczną edukację, korzystając z wzorców gnostyckich reformatorów. Zachodziły również procesy społeczno – ekonomiczne, bardzo pożądane przez rewolucjonistów. Rewolucja Przemysłowa dała narzędzia, a postęp nauki i techniki zdawał się nie mieć końca. Uwolnienie rzesz ludzkich od tego, co Oświecenie nazywało zabobonem i zacofaniem, a chrześcijaństwo moralnością pozostawiło ludzi na pastwę ich własnych pożądań i prawa. W liberalizmie dobre było bowiem to, co służyło jednostce, a granicami jej wolności była analogiczna wolność innych jednostek. Każdy miał równą wolność do tego, aby posiadać fabrykę jak do tego, by spać pod mostem. Poza literą prawa państwowego nikt nikomu niczego nie zakazywał i niczego nie zabraniał. Naturalną koleją rzeczy było powstanie wielkich fortun fabrykantów, finansowanych przez banki gnostyków, a z drugiej strony wielkiej rzeszy robotników, nie posiadających niemal niczego. Wcześniej ich pola zawłaszczyli landlordowie, feudalne przywileje ancien-regime zniosła Rewolucja, warsztaty pracy zlikwidowała masowa produkcja. Masę tych ludzi wchłaniała rozrastająca się produkcja przemysłowa, nie było jednak żadnych ograniczeń dotyczących niskości wynagrodzeń i rozmiaru czasu pracy poza prawami podaży i popytu. Od decyzji fabrykanta zależało, czy ludzie ci będą pracownikami, klepiącymi biedę za pracę ponad siły, czy bezrobotnymi, cierpiącymi głód i nadmiar czasu. Na nową klasę społeczną zwrócił uwagę młody działacz rewolucyjny o satanistycznych ciągotach Karol Marks (pierwotne nazwisko rodowe Levi). Stał się on twórcą teorii rewolucji proletariackiej i systemu komunistycznego, co uplasowało go jako jednego z najbardziej wpływowych myślicieli w dziejach. Wraz ze swoim przyjacielem, fabrykantem Fryderykiem Engelsem dał światu dar w postaci uniwersalnej teorii zniszczenia porządku i przechwycenia władzy. Marksowski schemat polega na wykorzystaniu proletariatu, czyli grupy ludzi na tyle dużej, aby obalić istniejący porządek rzeczy. Proletariat musi być sfrustrowany i niezadowolony. Następnie trzeba mu uświadomić jego frustracje, aby je wzmocnić, Jeśli ich nie ma, należy je wywołać. Następnie należy uświadomić proletariat, że to, co dotąd wiedział i w co wierzy jest fałszywą świadomością, narzuconą mu przez opresora. Następnie rewolucjonista wskazuje proletariatowi wroga i przekonuje proletariat, że wyzysk, którego proletariat jest ofiarą, a opresor sprawcą jest nieusuwalny i nienaprawialny w drodze reform. Rewolucjoniści zapewniają proletariat, że stan wiecznej szczęśliwości dla wszystkich na ziemi dostępny w krótkim czasie jest możliwy, trzeba tylko przeprowadzić rewolucję. Następnie rewolucjonista radykalizuje proletariat, buntuje masy i w odpowiednim momencie rzuca do walki. Rozjuszony tłum obala władzę i porządek. Nastaje wówczas okres chaosu, w którym powoli przywracają porządek rewolucjoniści. Następnie usuwają przywódców proletariatu, w to miejsce podstawiają ludzi sobie oddanych. Wtedy można zacząć budowę nowego, wspaniałego świata, zniewalając proletariat i resztę społeczeństwa w sposób totalny. Przywódcy rewolucji zasadniczo nigdy nie mieli zamiaru spełniać swoich obietnic raju na ziemi, wiedząc, że są to mrzonki, a im mniej rozgarnięty proletariat, im mniejszą posiada wiedzę, tym łatwiej ufa rewolucjonistom. Rewolucja jest więc zwycięstwem Gnozy nad Prawdą. Nie zdziwią chyba nikogo bliskie związki Marksa z niejawnymi stowarzyszeniami. Jego wielką zasługą dla dzieła rewolucji było dostosowanie odwiecznych gnostyckich zasad: orde ab chao, solve et coagula do warunków epoki industrialnej.

W połowie XIX wieku dzięki znacznej liczebności proletariatu i stanu powszechnego wyzysku nastały już warunki do wielkiego buntu społecznego. Zaczęła się więc usilna praca nad przygotowaniem klasy robotniczej, aby przeprowadziła rewolucję i wyniosła do władzy gnostyków. Wówczas jednak, pod koniec wieku zaszły dwa procesy, które te plany pokrzyżowały, dzięki którym los proletariatu zaczął się poprawiać i stracił on zainteresowanie rewolucją. Jeden proces to roztropne decyzje władz państwowych, które wykroczyły przeciw liberalnym dogmatom i postanowiły interweniować w stosunki pracy i kapitału. Miały w tym interes – proletariat był liczny, lecz biedny i płacił mało podatków. Ta wielka masa ludzi zachowywała się tak, jak wcześniej chłopi pańszczyźniani – trzymani w wyzysku, byli obojętni, jakiemu panu służą, więc w razie konfliktu z innym państwem mogliby przejść na stronę wroga, który obiecałby im polepszenie doli. Industrialne państwo dzięki technologii mogło angażować coraz większe masy materii i energii, ale do tego potrzebowały ludzi, którzy będą chcieli pracować na zasadzie dobrowolnej zgody, a nie przymusu niewolnika. Armia potrzebowała rekruta, który będzie walczył za swoje państwo, mając ku temu siły witalne. Wreszcie rządzące elity zdały sobie sprawę, że rewolucja robotnicza zniszczy je fizycznie. Drugim procesem była długo przygotowywana reakcja Kościoła Katolickiego na nowe warunki społeczno – ekonomiczne. Objawiła się ona jako społeczna nauka Kościoła w pismach kardynała Wolfganga Kettelera, a w szczególności w encyklikach społecznych papieża Leona XIII. Najważniejsza z nich – Rerum Novarum stała się stałą inspiracją dla kolejnych pokoleń autentycznych reformatorów społecznych. Państwo dało struktury, a Kościół poprzez swój duchowo – intelektualny wpływ zapewnił właściwe procesy. Jedną z najważniejszych inicjatyw państwa było powszechne, bezpłatne szkolnictwo, dzięki czemu szerokie masy wyposażone zostały we wiedzę i umiejętności, dzięki którym mogły one się dorobić własną pracą. Jednocześnie Kościół nauczał ten sam lud religii i etyki. Jego nauczanie miało również wielki wpływ w krajach protestanckich. Pomimo zerwania z Rzymem, wciąż był on ważnym punktem odniesienia na płaszczyźnie filozoficzno – etycznej. Rozwój katolickiej nauki społecznej był możliwy dzięki neotomizmowi, używającemu myśli Akwinaty do walki z dominującą filozofią idealizmu. Narzędzie to okazało się tak potężne, że sprawiło, iż logika współpracy zwyciężyła z logiką walki. Po raz kolejny Prawda zatriumfowała nad Gnozą, a gnostycy mogli jedynie włączyć się w ten proces. Należy podkreślić, że nie byłoby to możliwe bez użycia nauczania na skalę masową. Po raz pierwszy w dziejach umiejętności czytania, pisania, rachowania, podstawowa wiedza o świecie i etos pracy, konieczny, aby się tego nauczyć, i to wszystko wymagane od dziecka stały się udziałem szerokich mas. Paideia, agon i universitas, dzięki nowoczesnej technologii i możliwościom organizacyjnym państwa stały się dostępne dla całego społeczeństwa. Obce sobie dotąd klasy społeczne stały się narodem. Wcześniejsze dzieło gnostyków, czyli państwowy, powszechny, bezpłatny system edukacji, niezależny od Kościoła został teraz użyty przeciwko swoim pomysłodawcom. Zaznajomione z Prawdą masy nie dały się już oświecić Gnozą. Wielka Wojna pokazała, że robotnicy nie chcą należeć do globalnej republiki proletariuszy, ale wolą mieć swoje własne narodowe państwa.

Monopol edukacyjny państwa narodowego stał się więc jednym z głównych wrogów gnostyków, a w szczególności program nauczania, ustalany przez narodowe państwo, dyscyplina nauczania i uczenia się, wymogi edukacyjne i obiektywna skala ocen. Gnostycy postanowili system ten gruntownie przebudować, by móc go wyzyskać do swoich odwiecznych potrzeb, czyli rewolucji. Z ich łona wyszedł potężny nurt wołający o zmiany. Ówcześni reformatorzy wytyczyli główne kierunki krytyki, aktualne do dziś: określone zasady, obowiązek i oceny. Opisali to jako przemoc, nieefektywność i zamknięcie na potrzeby dziecka. Ów ruch, znany jako „reforma pedagogiczna”, aktywny pomiędzy 1890 r. a latami 30-mi XX wieku oficjalnie walczył z tzw. „czarną pedagogiką” i brał pod uwagę dziecko. Jako ideowy manifest ruchu uważa się słynną książkę szwedzkiej arystokratki Ellen Key „Stulecie dziecka” z 1900 r. To właśnie XX wiek miał być tym stuleciem, które wreszcie dowartościuje dzieci. Sztandarowymi postaciami spośród licznego grona postępowych pedagogów byli (między innymi): Maria Montessori, John Dewey, Alexander Sutherland Neill, Jean Piaget, Lew Wygotski. Dorobek tego ruchu czczony jest dziś przez kolejne pokolenie postępowych pedagogów jako ten, który wreszcie zaczął dostrzegać potrzeby dziecka. Jest to kolejny historyczny fałsz. Ruch reformy pedagogicznej czerpał z dwóch głównych źródeł: z filozofii Rousseau, Kanta, Hegla i Nietzschego, oraz z teozofii Jeleny Pietrowny Bławatskiej i antropozofii Rudolfa Steinera. Owo wyzwolone dziecko, opiewane przez Ellen Key, miało przejść emancypację od przesądów moralnych i stać się nietzscheańskim nadczłowiekiem, „szlachetnym dzikusem”, kierującym się swoimi naturalnymi potrzebami, w tym popędami. Ma operować swoim kantowskim rozumem, oderwanym od obiektywnej rzeczywistości, ponieważ po piagetowsku ma aktywnie tworzyć swoją własną rzeczywistość, w duchu niezmiennych praw heglowskiej dialektyki. Odkrywać ma swoją własną boskość teozoficzną dzięki nawiązaniu kontaktu z duchowymi bytami antropozofii. W tym wszystkim ma się powierzyć fachowcom, takim, jak Dewey, którzy dzięki psychologii eksperymentalnej szkoły lipskiej Wilhelma Wundta ustalą jego zdolności, ograniczenia i predyspozycje, a następnie nauczą go jedynie rzeczy praktycznych, co pozwoli mu zająć odpowiednie miejsce w społeczeństwie. Ma to wszystko robić w kolektywie, bo według Wygotskiego uczenie się jest zawsze czynnością społeczną. Tak wygląda postępowe wyzwolenie dziecka.

Zarówno poglądy ówczesnych reformatorów, jak ich koneksje jednoznacznie powiązane są z Gnozą i sekretnymi stowarzyszeniami. Z tego środowiska pedagogicznego wyrosła organizacja New Educational Fellowship, z niej International Bureau of Education, współpracujące z Ligą Narodów, wchłonięte w 1967 r. przez UNESCO, co wskazuje na źródła współczesnych poglądów ONZ na edukację.

Nie od razu jednak mogli rewolucjoniści przystąpić do swego ostatecznego zamysłu. Warunki, w których może powstać upragnione przez nich państwo globalne nie były jeszcze spełnione. Na początku XX wieku technologia nie pozwalała jeszcze na zdalne sterowanie nie tylko w skali globalnej, ale nawet lokalnej. Osiągnięcie takiego poziomu rozwoju wymagało zaawansowanej technologii, ta potrzebowała przemysłu, ten potrzebował nauki, ta była osadzona w państwie, a to wszystko razem wymagało funkcjonalnego społeczeństwa, które potrzebowało ludzi silnych fizycznie, dojrzałych psychicznie, sprawnych intelektualnie i prawych moralnie. Funkcjonowanie wszystkich systemów wymaga ciągłego podejmowania decyzji, a skoro nadsystem centralnego sterowania systemami społecznymi nie był jeszcze gotów, musieli to robić ludzie lokalnie. Na ówczesnym poziomie rozwoju decyzyjność musiała być rozproszona, co dawało takim systemom, jak państwa autonomię, a ludziom – duży zakres wolności osobistej. Do wszystkiego byli więc wówczas potrzebni ludzie rozumni, a skoro tak, mogli sami dysponować swoją wolą. Nadsystem mógł ich albo zmusić, albo przekonać, i to drugie okazało się dużo bardziej efektywne.

Technologia jednak rozwijała się dynamicznie, a o kierunkach rozwoju decydowali ci, którzy finansowali naukę. Zawsze decydowała o tym elita, czyli grupa, istniejąca w każdym państwie, mająca wpływ na główne centra decyzyjne. W czasach feudalnych była to arystokracja rodowa, ale gdy zniesiono przywileje i ograniczenia do grupy tej mógł dokooptować każdy, kto miał odpowiednie środki. W gospodarce kapitalistycznej środkiem tym jest pieniądz, a liberalna demokracja nie sprawdza jego intencji, tylko równościowo akceptuje każdego. Stopniowo gnostycy dzięki swoim finansom dostali się pośród arystokratów, potem ich zdominowali, by w końcu okazać się czynnikiem decyzyjnym, kogo dopuścić do sprawowania władzy. Dysponując finansami, przejęli politykę, a dysponując polityką, rozwinęli swoje finanse. Dzięki temu zdobyli wpływ na gospodarkę, przemysł, naukę i edukację. Dopóki gospodarka, którą zarządzali wymagała decyzyjności rozproszonej, dopuszczali wykształcenie, wymagające samodzielnego myślenia. Jednak już w początkach XX wieku zaczęły się rozważania teoretyczne o kierunku rozwoju nauki, technologii, i wnioskom, płynącym z tych rozważań zostały podporządkowane niemal wszystkie kierunki rozwoju myśli społecznej, przewidujące mechanizację produkcji, stosunków społecznych i samych ludzi. Niemal wszystkie, poza światopoglądem katolickim. Przez proroków przyszłości był on konsekwentnie przedstawiany jako wsteczny i prymitywny, wrogi nauce, nie uwzględniający nowych aspiracji ludzkości panowania nad sobą samą. Światopogląd katolicki wciąż bowiem uparcie stał i stoi na stanowisku, że prawda, dobro i piękno zostały stworzone przez Boga i człowiek nie może ich zmieniać, lecz odkrywać. Tymczasem wszystkie inne światopoglądy zostały wytyczone i opanowane przez gnostyków i zawsze prowadzą do tego samego, końcowego wniosku – ludzkość, aby nie ulec samozagładzie musi zjednoczyć się w globalną społeczność i poddać się władzy wąskiej grupy wybranych – mędrców, wizjonerów, odkrywców, naukowców, przedsiębiorców, komunistów, technokratów. Wizje takie zaaplikowano ludzkości za pośrednictwem literatury i filmu, tak, iż w zbiorowej świadomości ugruntowało się wyobrażenie, że jest to jedyna możliwa droga, uważano tak zawsze, a ten, kto myśli inaczej jest głupcem lub odstępcą, niemalże wrogiem ludzkości. Gdyby jednak ludzkość zadała sobie trud, aby prześledzić, skąd wzięły się te wizje, ze zdumieniem odkryłaby, że pochodzą one od gnostyków lub są przez nich inspirowane.

Najsłynniejsza z tych wizji pochodzi od H.G. Wellsa, ściśle związanego z gnostyckimi stowarzyszeniami, związanymi jednocześnie z władzą, nauką i całkiem współczesnymi organizacjami ponadnarodowymi, m.in. ONZ. Mówiono o nim, że „ujrzał przyszłość”, chociaż powinno raczej mówić się „poznał plany”. Ten wybitnego pisarz i wizjoner wyrażał dążenia swojej grupy. Ludzkość dowiedziała się, że w niedalekiej przyszłości zapanuje „nowy porządek świata”, w którym światem będzie zarządzać „jawna konspiracja”, czyli grupa fachowców, potrafiąca poświęcić swój wysiłek dla dobra ludzkości. Powstanie „mózg świata”, czyli oficjalne źródło globalnej wiedzy dla całej ludzkości, znajdujące się pod kontrolą zarządzającej grupy. Celem tak zarządzanej ludzkości będzie wydajność nauki, przemysłu i gospodarki. W XXI wieku ludzkość poznała aktualizację wizji Wellsa, czyli twórczość Yuvala Harariego, na szczęście nie dorastającą pierwowzorowi do pięt pod względem literackim. Kreślone w pierwszych dekadach XX wieku wizje uwzględniały przewidywany rozwój technologii w następnych dziesięcioleciach. Gnostycy planują z dużym wyprzedzeniem. Dla znawców nie ulegało wątpliwości, że rozwój techniki pozwoli na zdalną komunikację w czasie rzeczywistym. Daje to możliwości wysyłania impulsów na cały świat i uzyskiwanie zarówno pożądanego efektu, jak i zwrotnej informacji w trybie online. Przyniosło to ogromną władzę potężnym trustom finansowo – gospodarczo – politycznym, co przekłada się na dynamiczne i dramatyczne procesy na świecie, które możemy dziś obserwować i brać w nich udział. Pojawiła się oto możliwość zdalnego sterowania systemami społecznymi, co ma bezpośredni wpływ na edukację.

Ciąg dalszy nastąpi.

_________________

Debilizacja – kabalistyczna zemsta na chrześcijaństwie. Część II z IV, Bartosz Kopczyński, 15 czerwca 2024

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!