Kiedy odjechali wszyscy Święci, zostawili imponderabilia
Po tym żartobliwym wstępie do poważnej rzeczy…
Imponderabilia są często, lecz nie do końca słusznie, określane mianem „rzeczy nieuchwytnych”.
Imponderabilia «rzeczy nieuchwytne i niedające się dokładnie zmierzyć lub obliczyć, mogące jednak wywierać wpływ na jakieś sprawy»/Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego/
Czym jest rzecz nieuchwytna? Może być czymś pozostającym, częściowo lub całkowicie, poza zasięgiem naszych zmysłów i rozumu, poza zasięgiem wzroku, słuchu, poza możliwością zrozumienia. Może także pozostawać poza możliwością naszej realizacji lub jakiegokolwiek spełnienia.
Przekonałem się ostatnio, że wielu ludzi nie zna tego słowa, a są to wartości, którymi kierujemy się w życiu- wartości moralne i kulturowe.
Słowo imponderabilia pochodzi z języka łacińskiego, od wyrazu pondero ‘ważę’ i oznacza: in – ‘nie’, ponderabilis – ‘dający się zważyć’
Na stronie polszczyzna.pl podane są przykłady “imponderabiliów” – osobliwy zestaw tworzący mieszankę wartości z czymś, co zostało zaczerpnięte przysłowiową chochlą z ideologicznego rynsztoka:
- ideały typu: Bóg, honor, ojczyzna, równouprawnienie,
- uczucia: miłość, nienawiść, lęk, wstręt,
- pojęcia takie jak patriotyzm, przeznaczenie, suwerenność państwa,
- przekonania, np. życie to pasmo cierpień,
- uprzedzenia: przykłady rasizmu lub twierdzenie, że osoby ubogie są bardziej skłonne do popełniania przestępstw,
- normy moralne: prawdomówność, szacunek dla osób starszych,
- składniki tradycji: wspólne doświadczenie, historia, obrzędy ludowe, kultura i język.
Nie uważam, aby rzeczy typu: równouprawnienie, uczucia typu nienawiść lub lęk, a także rasizm, były prawidłowo zaliczone do imonponderabiliów.
W dołączonym słowniku pojęć, w pracy KARPIŃSKI A., KOJKOŁ J.: Filozofia. Zarys historii; Imponderabilia są określone jako swoista sprzeczność. Nie mam pewności czy w sposób zamierzony czy w wyniku braku precyzji powodującej sprzeczność.
wartości nieważkie, moralnie doniosłe.
Przypominam, że nieważki to:
- «niemający większego znaczenia»
- «znajdujący się w stanie nieważkości»
A doniosły: «mający wielkie znaczenie, odgrywający istotną rolę»
Być może pojęcie „nieważki” użyte jest w znaczeniu „nieuchwytny”.
Pytaniem, które mnie nurtuje, jest:
czym były imponderabilia in statu nascendi czyli w chwili powstawania
Czy mogą to być równocześnie “wartości” moralne i niemoralne, kulturowe i antykulturowe?
Przyznam się, że nie pasuje mi wpychanie do szuflady z napisem Imponderabilia rzeczy typowych dla antykultury, szkodliwych dodatków ideologicznych typu „równouprawnienie”. Przypomnijmy:
ideały typu: Bóg, honor, ojczyzna + równouprawnienie (kogo z kim, czego z czym -przypis mój)
Niektórzy do tego dołączają „prawa człowieka”.
Powinniśmy już dawno zauważyć, że prawami człowieka nazywane są nienaturalne czyli sztucznie stworzone przywileje dla środowisk patologicznych, silnie zdemoralizowanych. Inaczej mówiąc, chodzi o faworyzowanie ludzi mających „inną orientację” moralną, cywilizacyjną, kulturową. Chodzi o osobników tzw. lewoskrętnych, zdegenerowanych. Idąc dalej, czy można w takim razie stwierdzić, że w skład imponderabiliów wchodzą również nienawiść, tolerancja represywna i coraz modniejsza ostatnio qrwofilia połączona z fanatycznym postulatem dowolności w zabijaniu dzieci od momentu poczęcia aż do końca ciąży? Czy są to zgodnie z definicją, rzeczy “doniosłe moralnie”?
Przypomina mi to dodawanie kolejnych łyżek dziegciu do naszych przepysznych onegdaj beczek miodu i baryłek wina.
Ciekawe co by powiedzieli na to akolici prof. Diabelskiego, aby do składu nieuchwytnych, ale dozwolonych „wartości” dodać prawdziwy antysemityzm, prawdziwy, nie ten na nowo zdefiniowany. Chodzi także o to, że dysfunkcja moralna lub co gorsza permanentna – interesowna lub bezinteresowna, wynikająca z lewoskrętnej, zatrutej grzechem natury, nienawiść – nie tworzą wartości.
Czy remanent w zagraconym składzie imponderabiliów jest sensownym posunięciem, czy może się tam mieścić wszystko łącznie z uchwytnymi i równie ohydnymi sloganami lewicowej poprawności?
Przytoczę pogląd nielubianego przez niektórych, ale precyzyjnego w tej kwestii, Maxa Schelera:
W aksjologii Schelera wartości są bytem idealnym istniejącym poza czasem i przestrzenią, są niezmienne i obiektywne. To znaczy, że są od nas niezależne. Natomiast zależy od nas nasze trafne lub nie, precyzyjne lub nie, rozpoznanie tych wartości.
Uważam, że imponderabilia rzeczywiście są trudno uchwytne dla psychopatów, znienawidzone przez renegatów, a dla ludzi zdrowych psychicznie (odsyłam do definicji zdrowia psychicznego prof. Kazimierza Dąbrowskiego) są pożądanym ideałem lub być może przeważającą szalę nieuchwytną drobiną pobudzającą nas do realizacji wyższych celów. W przeciwieństwie do tego lewicowe ideały są celami niższymi degradującymi człowieka do behawioralnego układu bodziec- reakcja bez zmiennej pośredniczącej, którą w naszej cywilizacji jest rozum i sumienie.
I znów “cofamy się” do tego czego nienawidzi lewica czyli do podziału na kategorie, do hierarchii wykluczającej etyczne równouprawnienie, do podziału na dobro i zło.
Wartości europejskie czy antyeuropejskie?
W skład lansowanych współcześnie pseudo imponderabiliów wchodzą tzw. wartości europejskie czyli prawie wszystko to co łamie dekalog, ogranicza wolność, uszczupla prywatną własność, przeczy nauce, indoktrynuje klimatyczną brednią, niszczy rodzinę i promuje moralną patologię. Cywilizacja łacińska ma swoje imponderabilia a Unia posteuropejska ma neomarskistowską praworządność – nomokrację na miarę nowego totalitaryzmu.
_______________________________________________________________________________________
wersja druga, poprawiona 28.08.23
Imponderabilia to są dzieła duszy w nas. Zwierzęta nie mają duszy nieśmiertelnej. Przez imponderabilia różnimy się od zwierząt i od reszty świata ożywionego. Dlatego lewacki chlew walczy z imponderabiliami i próbuje je przybijać do podłoża fałszywymi twierdzeniami, jak szpilkami skrzydła motyli, od których giną.
Artykuł o imponderabiliach jest na czasie, samo zjawisko występowania w gremiach ludzkich imponderabiliów i rozległość tego fenomenu jest zależna od rozmaitych czynników i okoliczności a świadczy kulturze środowiska, które bez twardego przymusu uznaje takie niematerialne i czasami niechwytne wartości, walka szatanów z wartościami i imponderabiliami jest toczona brutalnie i metodycznie bo odwrócenie pojęć i wartości, narzucenie i upowszechnienie innych konkurencyjnych kultów pozwala zamienić kulturowo zorganizowane ludzkie gremia w łatwe do sterowania stado zanimalizowanych ludzkich jednostek, trzeba się tej podmianie kulturowej przeciwstawiać na miarę swoich sił i intelektualnych możliwości
Zachęcam do przeczytania drugiej, poprawionej wersji. Mam bardzo niedobry zwyczaj (muszę to zmienić) spontanicznego pisania w edytorze, a potem muszę poprawiać.
Ignoratio Scripturarum ignoratio Christi est
_____________________Św. Hieronim (347-420)___________________
Urodzny w Strydonie, plądrowanym przez Gotów. Wysłany przez Ojca do Rzymu
“Ten, który umiłował Słowo” Doktor Kościoła zachodniego. To człowiek, bez którego tytanicznej pracy być może nie byłoby kultury europejskiej.
Najbardziej znane powiedzenie św. Hieronima: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”, bywa często przytaczane…
Pozostawił po sobie ogromną spuściznę literacką, m.in. komentarze do ksiąg biblijnych, liczne listy i polemiki z teologicznymi adwersarzami swoich czasów, przepisywał też kodeksy (zawierały teksty biblijne) i dzieła Ojców Kościoła. Przede wszystkim jednak znany jest z Wulgaty – przekładu Biblii na język łaciński. Po soborze trydenckim (II połowa XVI wieku) stała się ona oficjalnym tekstem Kościoła łacińskiego i po jego ostatniej rewizji takowym pozostaje. Św. Hieronim wykorzystał oryginalne teksty biblijne, hebrajskie i greckie oraz wcześniejsze przekłady łacińskie, by – jak się przypuszcza – przy pomocy swoich współpracowników pokazać światu najlepsze – jego zdaniem – tłumaczenie Pisma Świętego na łacinę, czyli właśnie Wulgatę.
…w roku 382 osiadł w Rzymie. Został sekretarzem i doradcą papieża Damazego, który być może zainspirował go do pracy nad Wulgatą. Św. Hieronim był też w tym czasie uznanym kierownikiem duchowym arystokracji Wiecznego Miasta.
Po śmierci papieża w roku 385 przebywał w Ziemi Świętej i Egipcie. Na stałe osiadł we wspomnianym Betlejem, gdzie pozostał do śmierci. /Niedziela/
Biblia przełożona na język polski przez x. Jakuba Wujka z Wulgaty pozostaje dla wiernych posługujących się Pismem Świętym najlepszym wyborem, tam x.JW napisał o niemowlęciu, że jest to “niemówiątko”
To jedna z ciekawszych notek, jakie pamiętam na Ekspedycie w ciągu kilku ostatnich lat(*).
Myślę, że popełniasz błąd nakładając własną konstelację aksjologiczną na charakteryzację, klasę abstrakcji zjawisk utworzoną według innych kryteriów.
Zwróć uwagę na definicję, która łączy (tylko) dwie cechy: “niemierzalność” oraz “wpływ, znaczenie”.
Takie określenie grupy przypadłości może opisywać zarówno to, co uważamy za dobre, jak i to, co jest według nas złe. Czy idee równouprawnienia lub rasizmu, czy lęki rozszerzone na skalę świadomości zbiorowej nie są nieuchwytne, niemierzalne (w podobnym znaczeniu jak np. honor, patriotyzm), a zarazem czy nie mają one znaczenia, wpływu na zachowania, losy zbiorowości?
Myślę, że chciałbyś termin ten był nacechowany etycznie, co jednak nie jest chyba zgodne z jego etymologią.
Zastanawiam się co nadawałoby się na takie spolaryzowane aksjologicznie określenie. Może wartości w przeciwstawieniu do anty-wartości? Np. “prawdomówność jest wartością”, “uprzedzenia są anty-wartością”. “Równość wobec prawa jest wartością”, “tzw. równouprawnienie, czyli zakamuflowane uprzywilejowanie – antywartością”.
____
* – zgodnie z maksymą przypisywaną Eleanor Roosevelt: wielkie umysły dyskutują o ideach, przeciętne umysły – o wydarzeniach, małe umysły – o osobach.
Język służy komunikacji. Operacje na języku które dziś się stosuje psują komunikacje, wypaczają znaczenia, manipulują odbiorcami.
Wiedzą o tym spece od urabiania ludności, ludzkości.
Wystarczy że zmanipuluje się, przedefiniuje np. te pojęcia
Dobro – zło
Prawda – kłamstwo
Piękno – brzydota
Normalność – nienormalność
Mądrość – głupota
Sacrum – profanum
Porządek – chaos
Logika – bełkot
i “jesteśmy w domu”.
Chciałbym, ale pragnąc uzyskać pewność czy słusznie, zadałem pytanie:”czym były imponderabilia in statu nascendi czyli w chwili powstawania”, a także dołączyłem Schelera.
Czy stany emocjonalne należy zaliczyć do imponderabiliów? Emocje i uczucia mogą być wyrazem wpływu idei, deprywacji, a nawet spowodowane zjedzeniem nieświeżego deseru lub dysonansu poznawczego :-)
A co jeżeli “wartości są bytem idealnym istniejącym poza czasem i przestrzenią, są niezmienne i obiektywne”? Co jeżeli moja aksjologia opiera się właśnie na tych wartościach, które po wielu latach wspinaczki udało mi się rozpoznać? Aż strach pomyśleć ;-)
Czy ich “ulotność” zaprzecza kategorii w jakiej były postrzegane dotychczas i w jakiej ich umieszczam? Tym bardziej, że te nowe /imponderabilia/ pojawiły się niedawno, a postrzegam ich proweniencję oczywiście jako lewicową. Tak jak napisał poniżej Piko zmieniają wektory i redefiniują.
Na resztę wątków i komentarzy odpowiem później.
Przyłączam się do zaciekawienia sprawą oryginalnej konotacji określenia imponderabilia.
Może zaciekawi Cię, co na ten temat udało mi się wyciągnąć od ChatGPT v3.5:
A co, jeżeli wartości są bytem idealnym, ale ich hierarchia jest tworem ludzkiej psychiki? Może być tak, że definicje dobra w różnych porządkach aksjologicznych mogą podlegać hierarchizacji tylko w ramach jednego z tych porządków, innymi słowy może nie być obiektywnej i niezmiennej hierarchii wartości, które same istnieją poza czasem i przestrzenią, są niezmienne i obiektywne. To dopiero groza ;-)
Podsumujmy dyskusję. Mam dwa podstawowe wątki:
Pierwszy dotyczy pierwotnego rozumienia i pierwszego zastosowania określenia imponderabilia
oraz
Drugi, związany z możliwością poznania i tworzenia hierarchii wśród wartości
Okazuje się, że pojęcie imponderabilia było używane w dwóch kontekstach znaczeniowych obejmujących dwa obszary. Fryderyk Nietzsche nie był twórcą tego pojęcia, lecz użył je w swoich rozważaniach. To już wiemy.
Chronologicznie pierwsze ( ponad 100 lat przed wspomnianym F.N.) Imponderabilis (łac. imponderabilis – imponderable) to językowe wyrażenie określające imponderables, czyli nieprzewidywalne ryzyko. Termin ten jest używany wyłącznie w liczbie mnogiej; przeciwieństwem są ponderabilia. Obydwa terminy wywodzą się prawdopodobnie od Antoine’a Laurenta de Lavoisiera, który za ich pomocą rozróżniał substancje elementarne, których nie można zważyć (np. substancję lekką) od dających się zważyć podstawowych składników gazów.
Antoine Laurent de Lavoisier (ur. 26 sierpnia 1743 w Paryżu, zm. 8 maja 1794 – francuski chemik i fizyk, stracony na gilotynie w wyniku wyroku Trybunału Rewolucyjnego Republiki Francuskiej
Kolejny cytat: Imponderables liczba mnoga: „nieprzewidywalne wpływy, nastroje, uczucia”. Pod koniec XVIII w jest używany przez angielskich fizyków do późnego łac. ponderābilis „ważony” (por. łac. ponderāre „ważyć”, pondus „waga”) z negacją in- (s. in-2) przymiotnika engl. imponderable utworzony z powiązanym rzeczownikiem imponderability w celu scharakteryzowania właściwości zmysłowo niedostrzegalnych i nieuchwytnych substancji, z których wyobraża się sobie, że składają się elektryczność i światło.
Oczywiście refleksje F. Nietzschego o naturze ludzkiej i użyte w tym kontekście imponderabilia są ciekawszym zagadnieniem, ale nie miałem okazji z tym się zapoznać.
Drugi wątek:Na pierwszy rzut oka podejrzewałem, że żartujesz w sofistycznym stylu. Ale ty pytasz czy z tego co już poznane można stworzyć hierarchię? Tak. Chyba, że twierdzisz, że to jest błędne poznanie obciążające potem dalsze konstrukcje w sensie utworzonej hierarchii. Z tego co poznane robimy użytek.
Tak, ludzka psychika składa się rozumu, języka, procesów myślenia, a dodatkowo korzystamy z bardzo bogatej spuścizny filozoficznej w pracach dotyczących aksjologii i epistemologii. Prawda jest doświadczalna i dostępna naszemu poznaniu, a hierarchia jest konsekwencją użycia ww.. Poza tym, jak wiesz, jest Objawienie. Piszę skrótami, bo mam jeszcze 2 min ;-).
Piszesz:
Patrz wyżej, a poza tym lewica (to właśnie krytykuję) nie tworzy przecież porządku, rzadko używa rozumu na poziomie autentycznej pasji poznawania prawdy. Prawie cały jej wykwit jest irracjonalny, graniczący z obłędem. LEWICA NIE JEST KONKURENCJĄ NA POZIOMIE RACJONALNYM dlatego bez przerwy musi kłamać, manipulować, odwoływać się do odczuwanych stanów zaburzonej świadomości, a ostatni jej proletariat rekrutuje się z osób najbardziej dysfunkcyjnych i chorych, zmanipulowanych, przestraszonych.
Tysiące lat doświadczenia, filozofia, systemy prawno-filozoficzne, Pismo Święte. Nie możemy się cofać przed przygłupami, którzy w co drugim zdaniu sobie przeczą, tworząc kolejne obłąkane wizje oderwane od wszystkiego co normalne, niemieszczące się w standardach stworzonych przez najlepsze umysły ludzkości.
Na swój własny użytek możemy ćwiczyć i wprawiać się w myśleniu. To pożyteczna gimnastyka.
Jest Objawienie, ale co gorsza, są też objawienia. Jak przekonać hinduistę, muzułmanina, shintoistę, buddystę czy agnostyka do naszej hierarchii wartości?
Moim zdaniem ma rację ŚP Karoń, że da się to zrobić logiką, teorią gier (to już ode mnie za innymi myślicielami).
Słusznie zauważyłeś, że ideologia antykultury, tzw. lewicy jest pełna wewnętrznych sprzeczności. Ich imponderabilia nie stanowią spójnego systemu ;-)
Dziękuję za zwrócenie uwagi na Lavoisiera. Wiedziałem o używaniu pojęcia I. w naukach fizykalnych, ale myślałem, że to dopiero przełom XIX i XX w. (np. “Imponderabilium Praesertim Electricitatis Theoria Dynamica: Cum Appendice de Imaginibus Quae Luce Calore Electricitate Procreantur: Dissertatio Physic” – 1923 r.).
Humanizm
Temat « Imponderabilia » nie jest problemem filozoficznym. Starożytni i Średniowieczni rozważali ten temat w perspektywie logiki używając pojęć « konieczność, możliwość, niemożliwość, przypadkowość ». Nb. Łukasiewicz wyprowadził z tego logikę trójwartościową.
Al-Kindi, za Arystotelesem twierdził, że niektórzy myśliciele uważają, iż pewne zjawiska należy uznać za możliwe czy przypadkowe, chociaż nie uczynili żadnego wysiłku, żeby wskazać na jakąś konkretną przyczynę tych zjawisk; dlatego twierdził, że wszelkie możliwości są tylko w naszej głowie, a nie w rzeczywistości.
W epoce Oświecenia przyrodnicy i fizycy nie mogąc ustalić skąd się dane zjawisko wzięło, jako że nie było mierzalne, wprowadzili nowomowę « imponderabila » – coś, czego nie ma, ale jakoś działa; coś, czego nie jesteśmy w stanie zmierzyć ani określić, ale czego konsekwencje mają jakieś znaczenie; za Dawidem Humem podważyli arystotelesowską przyczynowość, odrzucili Arystotelesa opis bytu jako substancji i przypadłości, co skutkowało tym, że jakiejś wybranej przypadłości (własności) przypisali status substancji.
W następnych wiekach termin « imponderabilia » wprowadzono do różnych dziedzin wiedzy. I tak pozytywiści odrzucili filozofię jako nienaukową, bo zajmuje się imponderabiliami, marksiści zamiast filozofii wprowadzili « materializm naukowy, dialektyczny » i wszystko, co nie dało się zmierzyć wyrzucili do kosza jako « imponderabilia ». Neopozytywiści i analitycy angielscy zauważyli, że jednak nie wszystkie zjawiska należy od razu odrzucić i zaczęli je testować w wymiarze logiki. Pan Wolniewicz wpisuje się w tą tradycję neopozytywistyczną, analityczną z domieszką marksizmu, przecież pracę magisterską pisał o Leninie. A wiadomo, że « czym skorupka za młodu nasiąknie… »; (dziwne, że na Legionie tak często się o nim wspomina); to tylko politycy zmieniają zdanie co godzina, filozofowie raczej rozwijają myśl przewodnią; fakt, że Carnap zmieniał często poglądy, ale pracował ciągle w horyzoncie neopozytywistycznym. Nie wierzę w nawróconych filozofów; humaniści, politycy, ideolodzy – to możliwe, gdyż nie mają sprecyzowanej koncepcji filozofii; filozofowie mają, gdyż muszą ustalić jakieś pierwsze zasady rzeczywistości czy poznawania tej rzeczywistości, inaczej nie są filozofami.
Tak więc « imponderabilia » są wydumanym problemem światopoglądowym, chcącym wyrugować z filozofii pojęcie przyczynowości – to że każdy skutek ma swoją przyczynę. Trzeba ją tylko umieć zidentyfikować, a nie leniwie wskazać na relatywizm.
Z tym się zgadzam.
“Nowe imponderabilia”, przyznaję, potraktowałem jako pretekst do spontanicznego odchwaszczenia lewackich wtrętów. Być może nazbyt leniwie i chaotycznie tego dokonałem, ale jak widzę pojawiła się kosiarka :-) Pozdrawiam
Etam, kosiarka ! O tym lenistwie, to nie było do Pana, tylko ogólnie, że jak nie znajdziemy przyczyny, to możemy jedynie relatywizować.
Słusznie, trzeba « odchwaszczać lewackie wtręty », ale niekiedy, przez prowokację ?, wpuszczają nas w maliny, gdyż są tak głupie, że ręce opadają, ale media rozprawiają o nich 24 godz. na dobę, żeby zagłuszyć ważniejsze problemy. Pozdrawiam
A jak już jesteśmy w takim pędzie i na gazie, może jakiś wpisik w taki razie? Dawno u nas Pan nie publikował, chyba że pod jakąś nieznaną mi przykrywką ;-)