Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała.
Ten akapit z ostatniego rozdziału Ewangelii Świętego Jana [J 21, 8-11] zawiera tajemnicę Różańca Świętego. Był to ostatni połów rybaków-apostołów i dotyczy to także sytuacji Kościoła przed nastaniem dnia nieznającego zachodu. Łódź to oczywiście nawa Kościoła, po całonocnym połowie jest teraz pusta. Teraz, to znaczy po 2000 lat udanych połowów. Pan Jezus sprawia jednak, że sieć zapełnia się rybami w liczbie 153. Ze względu na masę, Rybacy nie są już w stanie wciągnąć jej do nawy-Kościoła, więc wlecze się za burtą. Brakowało do brzegu tylko 200 łokci.
Zwróć uwagę, że ryby w sieci są powiązane sznurkiem, podobnie jak koraliki różańca – jedno i drugie jest siecią do łowienia: ryb albo dusz. Jeśli odmawiasz Różaniec w dawnej formie, to chwytasz paciorki Ave Maria 150 razy (+3), ale żeby dociągnąć do brzegu sieć z tym ostatecznym połowem nawy-Kościoła trzeba było chwycić je 200 razy (+3) i dlatego za łaską Bożą papież Jan Paweł II rozszerzył tę ulubioną modlitwę Dziewicy o całe 50 Pozdrowień Anielskich. Łokieć jako jednostka miary obejmuje także dłoń, którą chwytasz koraliki różańca. Dla wyciągnięcia tego ostatecznego połowu nasza Matka Kościół Święty prosi cię o przyłożenie ręki do tej pracy na dystansie 200 łokci. Czy możesz odmówić Królowej Różańca Świętego wyświadczenia tej niewielkiej przysługi?! Jeśli przyłożysz się do tej pracy i ty znajdziesz się na tym brzegu, gdzie czeka już Pan z Rybą, Chlebem i Ogniem. Skosztujesz tej Ryby, którą w tym samym jeziorze, pewnie o brzasku dnia, schwytał nasz Boski Mistrz Jezus Chrystus i tego Chleba, który był przy Nim. Ale Chleb i Ryba stanowią jedno z Ogniem! Tak, bo to jest ten Ogień, który Jezus Chrystus pragnął rzucić na ziemię. I rzucił – ten Ogień już płonie: Niewiasta Apokaliptyczna i Jej syn-mężczyzna, Paraklet. Jako mistyczne małżeństwo stanowią jedno i dlatego jest jeden Ogień na brzegu, który oznacza granicę Królestwa Bożego na ziemi. W objęcia tej mistycznej pary trafią te 153 dorodne Ryby, które nie mogły się zmieścić w zrujnowanym Kościele pielgrzymującym. Nawa porzucona na brzegu przez Rybaków zamienia się na naszych oczach we wrak, ale gdy siądziesz przy ognisku z Jezusem, Parakletem, Dziewicą Matką, twymi braćmi i siostrami, czy będziesz oglądać się wstecz i żałować starej łodzi?
11 października 2019, Nuestra Señora del Rosario Coronada*, Granada, Granada, Hiszpania, w kościele** Świętego Dominika
*Majestatyczną figurę Dziewicy z Dzieciątkiem koronowano uroczyście 14 maja 1961: Dominica post Ascensionem.
** Dominikanie objęli miejscowy konwent 5 kwietnia 1492, na świętego Wincentego Ferreriusza, zwanego Aniołem Apokalipsy (z ogniem w dłoni). W tym czasie Krzysztof Kolumb szykował wyprawę do Indii Zachodnich, a faktycznie do nowego świata.
P.S.
Czy rozumiesz już dlaczego Jan Paweł II (w 2002) dodał 5 tajemnic do Świętego Różańca i nazwał je Tajemnicami Światła, a nie na przykład tajemnicami świętych sakramentów?
Dziękuję, bardzo motywująca, prosta, a zarazem głęboka analiza.
Miło słyszeć ponownie, ale żeby dziękować o 3:24?!
25 lutego, Pani Wielkiej Potęgi – Notre Dame du Grand Pouvoir w kaplicy Świętej Urszuli od Boskiego Serca w Périgueux
Tak wyszło.
Bardzo potrzebny, piękny i głęboki tekst. Analiza, której wcześniej nie znałem. Czy to Pana własny rozbiór teologiczny tego fragmentu z Ewangelii? I nie ma on poprzedników? Byłby jednak jeszcze czystszy i prostszy, gdyby nie Pana dodatki, wie Pan jakie. Nie chcę wracać do tej dyskusji, którą Pan jednak uparcie prowokuje. Co nie jest z ducha Bożego, bo przecież Bóg w swej Mądrości, schyla się wciąż do poziomu biednej ludzkiej umysłowości i nie wprawia jej w zakłopotanie zbyt wysokim poziomem abstrahowania. Zawsze na końcu jest ta sieć, i ryba, i żar węgli: proste symbole, które każdy z nas śmiertelnych rozumie.
Gdy kogoś cytuję, nie zapominam wskazać źródła lub postawić cudzysłów – szanuję twórczość cudzą i… własną.
… gdyby nie Pana dodatki, wie Pan jakie.
…nie Pana dodatki…
Nie mówiłem o “intelektualnej kradzieży” a o jakimś wspólnym wątku między Pana a być może innymi, wcześniejszymi? interpretacjami tego fragmentu. Zainteresowało mnie bardzo Pana – jak pisze Pan – spotkanie ze św. Urielem w grudniu 2007 r. Czy można by prosić o więcej trochę na ten temat? Z Adamem Człowiekiem wiele było angelologicznych rozmów (otrzymywał także przekazy od Anioła Ave, Stróża Polski)i imię św. Uriela Archanioła bywało przy tej okazji przytaczane.
W swoim kalendarzu w dniu 18 grudnia 2007 zanotowałem:
Biorąc pod uwagę tę kolorystykę sądziłem, że to jakiś posłaniec Najświętszej Dziewicy. Nie rozmawialiśmy ze sobą.
Dopiero pisząc tekst o Dawidzie Sassolim zwróciłem baczniejszą uwagę na św. Uriela Archanioła, ponieważ celebracje pogrzebowe przewodniczącego odbywały się w rzymskim kościele Świętej Marii Aniołów i Męczenników, który powstał ze względu na 7 archaniołów.
Całkiem niedawno, dzięki wymianie zdań z Verizanusem, uświadomiłem sobie, że tym Bożym posłańcem był św. Uriel Archanioł.
W tradycji etiopskiej jest Uriel aniołem interpretacji proroctw (Enocha i Ezdrasza; Księga Enocha jest naładowana astronomią!).
W tradycji anglikańskiej Uriel Archanioł to strażnik piękna i światła oraz regent – uwaga, uwaga – Słońca i konstelacji. W swoich tekstach stosuję nigdzie niespotykane nazewnictwo gwiazd i gwiazdozbiorów, znaczenie kursorów (ruchomych ciał niebieskich), wartości residuów w niektórych konstelacjach, ale ja tego nie wymyśliłem, nie wykombinowałem. Po prostu piszę, przykładowo Brama Niebios (Krab), Michał Archanioł (Byk), Synowie Boga (Gemini) etc, etc. Jest to wiedza wlana, którą swobodnie się posługuję w celu interpretacji wydarzeń w Bożym planie zbawienia rodzaju ludzkiego. Przykładem takiego tekstu jest opublikowany niedawno Iskra Chrystusowa albo król Słońce. Doskonale zdaję sobie sprawę, że przebrnięcie takiego tekstu jest trudne – dopiero po cierpliwym przejściu innych moich czytanek w tym stylu coś zacznie w głowie świtać. Bóg zawsze przemawia totalnie, cały kosmos wibruje, tyle że mało kto zatrzymuje się, aby uchwycić Jego mowę – mając mapę nieba i materiały historyczne, można to zrobić retrospektywnie.
Serdecznie z Bogiem!
Dziękuję za tę pasjonującą relację. Wiele wątków tu mi się nasuwa. Poprzestanę na razie na pierwszym: uderza mnie – wypunktowane też w Pana relacji – zainteresowanie masoństwa Bazyliką Św. Marii Aniołów i Męczenników (pogrzeb zapewne wysokiego masona, Sassoliego, właśnie w tej świątyni). Byłem tam nie raz i zastanawiało mnie jakieś nienormalne, nawet jak na Rzym, skupienie uwagi masoństwa właśnie na tym katolickim kościele. Począwszy od strasznego wejścia autorstwa Igora Mitoraja, z rozkawałkowanymi członkami aniołów i świętych (wprawdzie zgodnie z wezwaniem świątyni, ale to ich przedstawienie w płaskorzeźbach drzwiowych jest groźne i odstraszające) po liczne symbole masońskie we wnętrzu, poczynając od ohydnawej figury “anioła światła” na prawo od wejścia, gdzie jakiś lucyferyczny stwór sterczy z czubka piramidy http://lafededeinostripadri.blogspot.com/2014/10/santa-maria-degli-angeli-e-dei-santi-o.html
Zapewne ma to związek z faktem postawienia tej zwycięskiej katolickiej świątyni na miejscu największego w starożytnym Rzymie przybytku grzechu (tzw. łaźni Dioklecjana).