Jest piękne lato 2018. Trwa Mundial w Rosji, oglądam mecz za meczem, a tu dzwoni do mnie kolega:
Ewaryst – jedziemy do Grodna!
Niedawno opowiedziałem przy piwie o moim majowym pobycie w Grodnie, z wykorzystaniem nowej możliwości, jaką był wówczas wjazd bezwizowy do obszernej strefy turystycznej, wyznaczonej dopiero co na Grodzieńszczyźnie. Pokazałem zdjęcia, podzieliłem się informacjami praktycznymi i najwyraźniej wzbudziłem zainteresowanie.
Moim atutem była wyszukana przez organizatorów majowego, pionierskiego wyjazdu doskonała kwatera w sercu starego miasta.
Natychmiast dzwonię do gospodyni, potwierdzam termin, pakuję torbę – i jedziemy.
Towarzystwo wyborne: niekoniunkturalny naukowiec z IPNu, wybitny a nie malowany ekspert od sondaży i Michał, człowiek-Bedeker, który zna chyba wszystkich wybitnych Polaków na Wileńszczyźnie (o czym się już podczas wyjazdu tam przekonaliśmy) i Grodzieńszczyźnie (o czym się dopiero przekonamy).
Podróżujemy samochodem zacnego posła, jednego z tych, którym los kresowych Polaków leży na sercu naprawdę, a nie tylko przed kamerą czy mikrofonem.
Paszport dyplomatyczny rzecz jasna ułatwia podróż, omijając długą kolejkę samochodów sprawnie wjeżdżamy do Grodna.
Meldujemy się na kwaterze i po krótkim oddechu idziemy na umówione przez Michała spotkanie z naszym przewodnikiem, Andrzejem.
Spotykamy się przed katedrą, na placu noszącym przed wojną nazwę Batorego – a dziś Sowieckim.
Jestem mu przedstawiony jako ten „który też siedział” – bo ja, w stanie wojennym, a Andrzej – już za Łukaszenki, i to w cieszącym się fatalną sławą, przerobionym z klasztoru więzieniu przylegającym do grodzieńskiej katedry.
Andrzej zabiera nas na intensywną wędrówkę po Grodnie.
Część miejsc widziałem już w maju – ale wiele z nich odkrywam dzięki Andrzejowi.
Tak, żadne internetowe ściągawki nie zastąpią człowieka, który w tę ziemię wrósł od pokoleń korzeniami i nie dał ich sobie wyrwać.
Po południu poseł idzie na umówione spotkanie z konsulem generalnym, wspaniałym Jarosławem Książkiem (tym, który kilka dni temu został wydalony z Białorusi) a reszta z nas – po sąsiedzku do siedziby Związku Polaków na Białorusi, gdzie podejmuje nas, a jakże – dobra znajoma naszego Bedekera, Andżelika.
Wszystko wydaje się takie optymistyczne – Związek działa, polskość trwa, młodzież się do polskich szkół społecznych garnie.
Tego dnia wieczorem jest mecz Rosja-Chorwacja. W strefach kibica i ogródkach piwnych pełno fanów, rzecz jasna krzyczących Rasija! Rasija!
Andrzej uprzedza nas, że nie jesteśmy na Wileńszczyźnie, czyli w Unii, ale na Białorusi i że tu trzeba uważać na swoje zachowanie, bo o prowokację nietrudno.
W sumie nie było źle, a nawet było pysznie, bo choć nasz Bedeker wyszedł na balkon w koszulce w biało-czerwoną szachownicę krzycząc Hrvatska!, nikt wrogo nie zareagował, a Chorwacja wyrzuciła Rosję z turnieju.
Następnego dnia Andrzej zabrał nas swoim samochodem na rajd po części Grodzieńszczyzny, mieszczącej się w bezwizowej strefie turystycznej.
Robimy dużą pętlę:
od Stryjówki, Żytomli, na południu, wracamy przez Skidel, gdzie po 17 września 1939, komunistyczna rebelia wybuchła za wcześnie i polskie wojsko zdążyło zrobić porządek z miejscowymi dywersantami i wracamy o przepięknym zachodzie słońca do Grodna.
Następnego dnia jedziemy na północ, do cudownych Sopoćkiń, tuż przy granicy przecinającej kanał Augustowski.
***
Wiosna następnego roku, jestem w Grodnie i umawiam się z Andrzejem na spotkanie. Mam dla niego ciekawą książkę wydaną przez IPN.
Spotykamy się na mojej kwaterze, proponuję przygotowane osobiście śniadanie, ale Andrzej nie jest głodny, pozostajemy przy herbacie.
W trakcie rozmowy dzwoni telefon. To pan konsul Książek, który zaprasza Andrzeja na pilne spotkanie.
Andrzej zostaje jeszcze kilkanaście minut, żegnamy się, ja wracam do Warszawy.
Mamy kontakt przez media społecznościowe, nie opuszczam nadawanego co tydzień na TVP Polonia, przygotowywanego między innymi przez Andrzeja magazynu „Nad Niemnem”.
W ostatnim Andrzej, jak to on – bez owijania w bawełnę, twardo, bez jednego zbędnego słowa, zawarł w kilkudziesięciosekundowym komentarzu najpełniejszy opis dramatycznej sytuacji Polaków na Białorusi, na jaki nadwiślańskim, „gadającym głowom” mało byłoby i kwadransa.
https://vod.tvp.pl/video/nad-niemnem,23032021,52824557
W ostatnim tłicie, krótko przed zatrzymaniem Andrzej napisał:
Polskie partie powinny mieć wspólną długofalową politykę wspierania zagrożonej na Białorusi represjami polskości. To jest sprawa ponad podziałami!
No właśnie.
***
Andrzeju, Polaku niezłomny!
Niech Cię niedaleka przecież, bo wileńska, Matka Boska Ostrobramska chroni.
Jeżeli ktoś nie wie, chodzi o polskiego patriotę, który wylądował za kratkami… Gdybyśmy mieli swoje państwo nie byłoby takich sytuacji…lub byłaby natychmiast rozwiązana dyplomatycznie lub wojskowo
Sielanka grodzieńska: maj ’18, następna wiosna ’19, uroczy zachód słońca… i gorące lato ’20 na Białorusi: My też chcemy mieć takiego Morawieckiego z Szumowskim! My też chcemy popróbować tego gnoju z Brukseli!
Wiosna ’21 w Warszawie: wielki portrety Andrzeja i Andżeliki na frontonie Pałacu Namiestnikowskiego – pełna obsługa dyplomatyczna dla grodzieńskiej awangardy nowego ładu światowego. W Warszawie jest już tak mroczno, że nawet szacowny pan Ewaryst chce uciec w fantazje o nadniemeńskich pasterzach i pasterkach, a wychodzi z tego sielanka ciemnogrodzka.
P.S.
Po zamordowaniu Jana Pombe Magufuli, prezydenta Tanzanii, prezydent Aleksander Łukaszenka jest ostatnim rozpoznawalnym szefem państwa, który opiera się globalnej urawniłowce – medyko-faszyzmowi.
A swoją droga to wg. mnie i nie tylko skutek „mocarstwowej” polityki warszawy względem Białorusi, lub wierno-poddańczej USA/Izrael. Każde działanie ma konsekwencje. I druga sprawa, czytałem już opinie, ze w przypadku gdy życie stanie się nieznośne w PL zamiast na zachód polecana jest Białoruś. Nie popieram bo sam wróciłem z emigracji, bo tu jest mój dom ale mimo to jestem ciekaw jak tam faktycznie jest?
Coś dla dociekliwego Czytelnika: https://www.bibula.com/?p=123866
Patrzę na to wieloaspektowo
1. Strategicznie- docelowo jest tam Polska
2. Taktycznie nie atakujemy Łukaszenki, wstrzymujemy dywersję
3. A propos słyszałem, że Andżelika słucha się służb, a Poczobut nie wiem
4. Łukaszenka atakuje polską społeczność być może w reakcji na atak
Polecam felieton Pani Izabeli Brodackiej Falzmann – link
Przeleciałem wzrokiem i ogólnie zgadzam się. Polska nie prowadzi polityki zagranicznej od końca lat 40 -tych ubiegłego wieku. Jeżeli ktoś tego nie rozumie mogę dodać: polityki samodzielnej, zgodnej z polską racją stanu.
Docelowo Polska? Nie, to jest stan faktyczny – choćby wszyscy o tym zapomnieli, to nasza Wniebowzięta Królowa pamięta, że to jest Polska. Przecież nasz król legalnie – aktem państwowym – odstąpił Jej wszystkie ziemie i ludy mu przez Opatrzność poddane, po tym, gdy Najświętsza Dziewica oświadczyła najpierw w Neapolu (1608) a potem na Wawelu (1610) przy Konfesji Świętego Stanisława powtórzyła z naciskiem, że jest Królową Polski. Nikt nie ośmielił się zdetronizować Pani Nieba i Ziemi, więc i nad Niemen wciąż sięga Korona Polska.
“Wielka człowieczeństwa Boskiego Matko i Panno! Ja, Jan Kazimierz, Twego Syna, Króla królów i Pana mojego, i Twoim zmiłowaniem się król, do Twych Najświętszych stóp przychodząc, tę oto konfederacyję czynię: Ciebie za Patronkę moją i państwa mego Królową dzisiaj obieram. Mnie, Królestwo moje Polskie, Wielkie Księstwo Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie i Czernihowskie, wojsko obojga narodów i pospólstwo wszystko Twojej osobliwej opiece i obronie polecam, Twojej pomocy i miłosierdzia w teraźniejszym utrapieniu królestwa mego przeciwko nieprzyjaciołom pokornie żebrzę…” – w tej wyliczance ziem mieści się także współczesna Białoruś.
Dziękuję za to przypomnienie. Niestety, z każdym dniem ubywa poddanych i tych, którzy nie chcą Królestwa (żadnego) oraz go nie pojmują.
W Orędziach dla Adama Człowieka, Matka Boża zapowiada powrót Wilna i Lwowa do Macierzy. Więc bohaterskie Grodno – pewnie też?
Występujący w obronie dyktatora
Winni się do niego jak najszybciej schronić
Bo to jest najwyższa temu chyba pora
By się z nim w ateizmie miło czerwienić
Pozdrawiam
Szczęść Boże