Święte prawo własności ukradzionej albo banalność zła

Dowiedzieliśmy się, że niezależny sąd RP ostatecznie zdecydował, że jedyną prawowitą spadkobierczynią willi przy ulicy Ikara 5 na warszawskim Mokotowie zostaje Monika Jaruzelska córka generała Jaruzelskiego. Willa przy ul. Ikara 5 została zbudowana przed II wojną światową. W 1938 r. od Spółdzielni Mieszkaniowej Oficerów Lotników willę kupiło małżeństwo Przedpełskich- Lidia  oraz  Wiktor, bohater wojny polsko-bolszewickiej oraz  powstań śląskich, odznaczony  Virtuti Militari (link is external).
Po  wybuchu II wojny światowej Lidia i Wiktor Przedpełscy wyjechali do Rumunii, a potem do USA. W Warszawie została córka Lidii z pierwszego małżeństwa – Halina Martin. Halina była w AK, pomagała ukrywającym się Żydom. Willa była używana przez AK gdyż Halina Martin pracowała w Biurze Informacji i Propagandy AK. Potem jako żołnierz Batalionu Zośka walczyła na Powiślu. Po wojnie wydostała się za granicę. Nieruchomość przy ul. Ikara 5 w 1945 r. przejęło Ministerstwo Obrony Narodowej, na mocy dekretu Bieruta w 1972 r. W 1973 r. wprowadził się do niej gen. Wojciech Jaruzelski, a po sześciu latach odkupił ją od Skarbu Państwa za grosze. Nie ma sensu dyskutować czy było to jak podają niektóre media  42 tys. 992 zł i 67 gr z 93% bonifikatą czy jak inne 650 000000 (przed denominacją). Tak czy owak za podobną kwotę można byłoby co najwyżej wyremontować sobie kuchnię i łazienkę w bloku.

Ustanowiono również na rzecz małżeństwa Jaruzelskich użytkowanie wieczyste gruntu odmawiając tego samego  przedwojennej właścicielce, pani Przedpełskiej. W  1989 r. spadkobiercy przedwojennych właścicieli rozpoczęli starania o odzyskanie domu a 18 sierpnia 1998 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) wydało decyzję stwierdzającą nieważność decyzji z roku 1971 odmawiającej im prawa do wieczystej dzierżawy.  W 2000 r.  Kolegium zawiesiło jednak postępowanie w tej sprawie, a  decyzją z 25 czerwca 2012 r., Zarząd Dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy, przekształcił prawo użytkowania wieczystego gruntu ustanowione na rzecz małżeństwa Jaruzelskich w prawo własności, choć postępowanie przed SKO się nie zakończyło.
Najprościej mówiąc willa Przy ulicy Ikara 5 została ukradziona prawowitym właścicielom czyli Przedpełskim przez komunistyczne państwo, a Jaruzelski odkupił ją za grosze od pasera jakim było to państwo w pełni świadomości, że kradnie kradzione jak mu i  jego podobnym rekomendował kiedyś towarzysz Lenin. To, że aby podarować willę Jaruzelskim zarówno komunistyczne państwo jak i wolna ponoć RP zrobiły wszystko co mogły wydaje się bezsporne. Pomimo że SKO uznało za nieważną decyzję odmawiającą Przedpełskim prawa do ustanowienia ich wieczystymi dzierżawcami gruntu działki przy ulicy Ikara 5,  w 2012 roku a więc już w wolnej Polsce Zarząd dzielnicy Mokotów bezprawnie przekształcił prawo użytkowania wieczystego w prawo własności na rzecz Jaruzelskich choć postępowanie w tej sprawie zawieszone w 2000 roku ( a więc też już w wolnej Polsce) nie zostało zakończone. Na podstawie bezprawnie obliczanego okresu użytkowania wieczystego została też wyliczona  wysoka bonifikata. Stalinowska grupa interesu trzyma się jak wiadomo mocno i ma swoje macki  wszędzie, a przede wszystkim w sądach.

Informację na ten i wiele innych ważnych tematów czerpię z arcyciekawych listów  wiekowego pana Jana Przedpełskiego z Richmond Hill, które w razie potrzeby mogę udostępnić historykom i prawnikom.
Widać wyraźnie konsekwencje braku komunistycznej Norymbergi, braku jednoznacznego potępienia komunistycznych zbrodni. Wyobraźmy sobie, że córka hitlerowskiego dygnitarza dziedziczy po ojcu dom odebrany kiedyś przez hitlerowski reżim wypędzonym Żydom.  Jakie oburzenie wywołałby podobny fakt. Tymczasem fakt zajmowania przez dzieci komunistycznych notabli domów i mieszkań ukradzionych przez komunistyczny reżim nie wywołuje podobnych emocji. Zło  wyrządzone przez ten reżim wydaje się być zbanalizowane ( przypomnijmy tezę Hannah Arendt o banalności zła), czasami można i nawet wypada z niego żartować. Monika Jaruzelska (jeżeli nadal o niej mówimy) była 17 lutego gościem Roberta Mazurka w „Porannej Rozmowie” na antenie RMF FM.  Rozmówcy żartowali sobie z wyrywania „za tatusia” paznokci. Jaruzelska jest wykształconą elegancką kobietą i doskonałą dziennikarką. Nie jest możliwe, żeby nie zdawała sobie sprawy z wymowy podobnych żartów choćby dla osób którym naprawdę wyrywano paznokcie. „ Oj tam, oj tam” wydaje się  mówić jak w znanym, wulgarnym dowcipie. Oswaja w ten sposób i banalizuje zło, popełnione przez formację jej ojca. Zło z którego teraz ona czerpie profity.

Monika Jaruzelska jest radną miasta stołecznego Warszawy. Ma poglądy na każdy temat. Jest za, a nawet przeciw powstaniu „ ronda praw kobiet” gdyż jest przeciwko zdegradowaniu w ten sposób ronda Dmowskiego natomiast za nazwaniem „rondem praw kobiet” placu na Rozdrożu, z  którym jak mówi czuje się uczuciowo związana. Jak wiele innych „towarzyszek panienek” zajmuje mieszkanie w osławionej kamienicy przy Szucha 16. Jaruzelska kupiła je (jak sama twierdzi) na wolnym rynku od potomków generała Krzemienia. Tyle, że potomkowie generała Krzemienia odziedziczyli te mieszkanie po rodzicach, którzy najpierw otrzymali ukradzione prawowitym właścicielom mieszkanie jako mieszkanie służbowe, a potem wykupili je  za grosze od skarbu państwa. Potomkowie generała Krzemienia to mili, wykształceni ludzie. Podobnie jak wykształcona i podobno miła jest Monika Jaruzelska. Cóż oni mieli wspólnego z wyrywaniem komukolwiek paznokci poza tym, że na tym wyrywaniu skorzystali? To nie prawda, że w Polsce stare grzechy rzucają długi cień. Cóż to za cień, którego nikt nie widzi? To nie prawda, że jak  pisze Miłosz  „co nie ma cienia, istnieć nie ma siły”.

Zwolennikom ustawienia na Rozdrożu pomnika praw kobiet, w tym pani Monice  rekomenduję przeniesienie tu z Rzeszowa słynnego pomnika walk rewolucyjnych, którego pomysłodawcą był I sekretarz KWPZPR w Rzeszowie Władysław Kruczek a wykonawcą rzeźbiarz Marian Konieczny.

 

O autorze: izabela brodacka falzmann