Polityka edukacyjna Polski – cz. 7

 

http://www.polska-jutra.eu/polityka-edukacyjna-polski-cz-7/

 

 

Treści, czyli program edukacji.

Na początku trzeba jasno powiedzieć, że czas najwyższy skończyć z jakimś centralnym programem, z tzw. ramą programową. Program nauczania jest autonomiczną sprawą każdej szkoły, która sam ustala czego chce uczyć, konkurując z innymi szkołami. Jedynym wyznacznikiem, co warto ująć w programie edukacyjnym szkoły, jest zakres tematyczny egzaminu ósmoklasisty i egzaminu maturalnego. Przy tej okazji warto określić, czym ma być egzamin maturalny: to ma być egzamin na wejście w dorosłość i rolę pełnoprawnego polskiego obywatela, czyli egzamin, który sprawdza kompetencje, wiedzę, świadomość w następujących dziedzinach:

  • język i literatura polska,
  • wiedza o państwie, świecie i społeczeństwie,
  • matematyka,
  • przedsiębiorczość i finanse,
  • język angielski,
  • profilaktyka zdrowego życia i pierwsza pomoc.

Uważam, że wszyscy powinni zdawać taki egzamin maturalny, bez żadnych odmian i przedmiotów do wyboru. Uczelnie wyższe mogą sobie zorganizować dodatkowe egzaminy na niektóre kierunki studiów.

Uwzględniając zakres tematyczny egzaminów, każda szkoła może sobie zbudować swój program – ogólny, profilowany, zawodowy, jakikolwiek. Jest tu miejsce na programy autorskie poszczególnych nauczycieli, grup rodziców, środowisk szkolnych czy eksperckich.

Oczywiście, jest niebezpieczeństwo, że ucierpi tzw. wykształcenie ogólne, bo część szkół pominie pewne przedmioty. Warto się zastanowić, jak spowodować, by uczniowie (przynajmniej w szkole podstawowej) mieli takie przedmioty jak fizyka, historia, geografia, biologia, wychowanie fizyczne, technika (dawne zpt), informatyka. Jedną z metod jest określenie zakresu tematycznego egzaminu ośmioklasisty, który uwzględniałby te przedmioty.

Dobrze byłoby wrócić do szkół zawodowych, techników, zawodowych szkół pomaturalnych. Za dużo jest tzw. wyższych uczelni, które kształcą marnych licencjatów i magistrów.

Program edukacji może odzwierciedlać tradycje regionalne, specjalizację przemysłową regionu czy aglomeracji, potrzeby pobliskiej fabryki czy instytucji badawczej. Wyobrażam sobie profile, tzn. programy edukacyjne zorientowane na turystykę, elektronikę, astronomię, sztukę kulinarną, projektowanie wnętrz, prowadzenie organizacji społecznej, prowadzenie sklepu (firmy handlowej; kiedyś były licea handlowe!), motoryzację (były technika samochodowe!), telekomunikację (były kiedyś technika telekomunikacyjne), fizykę kwantową, wystąpienia publiczne i oratorstwo, archeologię, sztukę filmową, mechanikę precyzyjną (były technika mechaniczne!), ogrodnictwo, piekarstwo, krawiectwo, budownictwo (były technika budowlane), finanse itd. itp. Część szkół mogłaby istnieć przy zakładach przemysłowych, instytutach badawczych czy uczelniach.  Nie powinno być tu żadnych ograniczeń i limitów, a jedynymi wyznacznikami powinny być:

  • zapotrzebowanie na danych specjalistów na rynku ,
  • zakres tematyczny egzaminu państwowego ośmioklasisty i maturalnego,
  • zainteresowania młodych ludzi.

Szkoły mają konkurować programami, jakością nauczania, dobrymi nauczycielami. Dość już mieliśmy państwowej urawniłowki! No, tak, zaraz odezwą się głosy, że ci mniej zdolni lub biedniejsi lub z dalszej prowincji będą na gorszych pozycjach, że będą dyskryminowani. Uważam, że to nieprawda, bo poza wolą oraz sprawnością i zaangażowaniem rodziców i lokalnych działaczy (nikt ich nie ogranicza w powołaniu super-szkoły) jest jeszcze instytucja mecenatu (państwa, prywatnych darczyńców)  nad uzdolnionymi młodymi ludźmi, są możliwe szkoły współfinansowane przez firmy przemysłowe, są stypendia i możliwości ubiegania się o dotacje. Są także możliwości organizowania szkół z internatem, aby ci z dalszych miejscowości mogli uczyć się w wybranej szkole.

Wreszcie istnieją metody badania zapotrzebowania na konkretne profile tematyczne klas i szkół. Można wychodzić naprzeciw trendom, potrzebom rynku i zainteresowaniom młodzieży. Taki rynek ofert edukacyjnych nie tylko dawałby szersze możliwości edukacyjne, ale także wspomagałby rozwój zainteresowań i talentów młodych ludzi w ich wybranych dziedzinach. Efektem byłoby bogatsze edukacyjnie i bogatsze w osiągnięcia społeczeństwo.

O autorze: JAM