Jak uniknąć szkodliwego działania mikrofal na nasz organizm?
1. Nie trzymaj telefonu komórkowego blisko ciała (odpadają kieszenie itp., do rozmawiania należy używać głośnika lub słuchawek przewodowych).
2. Ustawiaj urządzenia WiFi jak najdalej od miejsc, gdzie przebywają ludzie. Wyłączaj je na noc i wtedy, gdy nie są konieczne.
3. Ograniczaj korzystanie z telefonii komórkowej – im krótsza rozmowa, mniej rozmów dziennie, tym mniejsza ekspozycja.
4. Unikaj stref 50-300 m od nadajników telefonii komórkowej, 3G/4G/LTE/5G
5. Na szkodliwe działanie najbardziej narażone są dzieci, także te jeszcze nie narodzone!
Szkodliwe działanie mikrofal to, między innymi:
/* Skutki bardzo prawdopodobne (powtarzające się w wielu publikacjach) */
- Bóle głowy
- Zaburzenia koncentracji
- Niepokój, nadpobudliwość
- Zaburzenia snu
- Działanie rakotwórcze
/* Skutki prawdopodobne (ryzyko wskazywane przez naukowców prowadzących badania w tym zakresie)*/
- Uszkodzenia komórek nerwowych, oczu i nerwów wzrokowych
- Uszkodzenia komórek organów rozrodczych: gonad – jajników i jąder
- Spadek płodności
- Zwyrodnienia stawów
Pani Intix niedawno opublikowała wpis na temat zagrożeń związanych z technologią 5G. Nie wątpię w jej dobre intencje, jednak opierał się on na materiałach zawierających wiele nieprawdziwych (i/lub błędnie przetłumaczonych) informacji. Dobrze jednak, że wywołała ten temat, ponieważ mikrofale używane w technologiach sieci komórkowych (GSM i pochodne) oraz WiFi mogą rzeczywiście stanowić zagrożenie dla zdrowia. Niniejsza notka nie powstałaby, gdyby pani Intix nie zwróciła uwagi na sprawę zagrożeń od nowych technologii bezprzewodowych.
Źródłem mikrofal o szkodliwych dla człowieka energiach i przebiegach czasowych są głównie urządzenia, które znajdują się blisko nas: telefony i modemy komórkowe oraz punkty dostępowe (tzw. “routery”) WiFi.
Wynika to z fizyki:
typowa moc stacji bazowej – 10 – 100 W na sektor (maksymalnie 320 W dla GSM 900 i 20 W dla GSM 1800/1900 – [5]). Moc komórki – 1-2 W, stacja WiFi – 100-1000 mW [1].
Natężenie pola EM jest proporcjonalne do pierwiastka kwadratowego z mocy i odwrotnie proporcjonalne od odległości, zatem aby osiągnąć taki poziom napromieniowania, jak od telefonu znajdującego się w odległości 1 cm od głowy, musielibyśmy się znajdować ok. 10 razy dalej od stacji bazowej o mocy 100 W/sekt., czyli w odległości 10 cm. Dalej pole jest słabsze. Oczywiście w polu stacji bazowej znajdujemy się przez cały czas przebywania w danym miejscu, a telefon raz przybliżamy, raz oddalamy.
Obowiązujące normy dopuszczalnych mocy urządzeń mikrofalowych i ekspozycji tkanek człowieka na te fale opierają się wyłącznie na efektach termicznych. Są jednak silne przesłanki za tym, że oddziaływanie pod/poza-termiczne (sub thermal, non-thermal) może być nawet bardziej szkodliwe. Według badań Bertila RR Perssona et al. – [1], mikrofale generowane przez GSM w zakresie 900 MHz (akurat ten zakres badano; nie znaczy to, że inne pasma są mniej lub bardziej szkodliwe) powodują osłabianie bariery krew-mózg, co skutkuje przenikaniem toksycznych substancji (w badaniach koncentrowano się na albuminach) do neuronów. Co istotne, silniejsze efekty obserwowano przy mniejszych ekspozycjach (SAR < 2 mW/kg), niż przy większych (200-2000 mW/kg); może to oznaczać, że niebezpieczne strefy wokół stacji bazowych i urządzeń domowych oraz telefonów rozciągają się dalej, niż wynika to z analizy oddziaływania termicznego.
Kilka ilustracji:
Przestrzenna charakterystyka promieniowania stacji bazowej GSM [2]:
Przebieg natężenia fal E-M w komunikacji GSM w czasie [3]
Ekspozycja na promieniowanie a wielkość głowy (modelowanie komputerowe) [3]. Porównanie głowy 8 (u góry) i 34 -latka, przy emisji w paśmie 900 oraz 2100 MHz:
Rozkład natężenia pola od telefonu GSM u 6-latka (modelowanie komputerowe) [3].
Film przedstawiający zmiany natężenia pola w czasie: https://youtu.be/BwyDCHf5iCY?t=1043
Wpływ telefonu GSM noszonego w kieszeni spodni na organy rozrodcze [3].
Absorpcja promieniowania po 6 min. rozmowy u dorosłego i 3-letniej dziewczynki (modelowanie komputerowe) [3].
Zmiany w hipokampie szczurów poddanych działaniu fal 900 MHz (lewa strona – grupa napromieniowywana, prawa – grupa kontrolna) [3].
Liczba plemników na jedn. objętości spermy u ludzi versus deklarowany średni dzienny czas rozmów GSM [3].
Źródła:
- “Effects of Microwaves from GSM Mobile Phones on the Blood -brain Barrier and Neurons in Rat Brain”.
Bertil RR Persson, Jacob Eberhardt, Lars Malmgren, Mikael B Persson, Arne Brun and Leif G Salford
Lund University, Sweden – Jan 2005
[link do publikacji] - “Radiation Hazards from Cell Phones/Cell Towers” – Prof. Girish Kumar, Electrical Engineering Department, IIT Bombay, Powai, Mumbai; (022) 2576 7436; gkumar@ee.iitb.ac.in
- “The truth about mobile phone and wireless radiation” — Dr Devra Davis, https://youtu.be/BwyDCHf5iCY
- Wireless Warfare Exposed – Declassified Military Doc Proves Smart Phones Are Killing Mankind
- Źródła pola elektromagnetycznego w systemach telefonii komórkowej oraz wybrane aspekty transmisji radiowej. Moce sygnałów radiowych nadawanych w telefonii komórkowej
- https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic162929.html
- https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1325750.html
Przyszedł mi do głowy ważny wniosek:
Ponieważ telefony redukują swoją moc, gdy znajdują się bliżej stacji bazowych, to w rzeczywistości umieszczanie anten GSM na budynkach może w istocie redukować ekspozycję na mikrofale osób znajdujących się w tych miejscach. Oczywiście dotyczy to tylko osób używających telefonów. W przedszkolach i żłobkach dzieci jednak bardzo rzadko rozmawiają przez komórki, tym bardziej dzieci nienarodzone na oddziałach położniczych, dlatego obiekty te powinny być strefą zakazu anten stacji bazowych (BTS) sieci GSM i nie powinno być na ich terenie WiFi.
Chciałbym podzielić się kilkoma spostrzeżeniami odnośnie podanych tutaj informacji.
Tytuł jest prawdziwy, ale jest tak samo prawdziwy jak zdania:
* Prąd elektryczny – realne zagrożenie
* Promienie słoneczne – realne zagrożenie
* Samochody – realne zagrożenie
* Lekarstwa – realne zagrożenie
* Bakterie – realne zagrożenie
Podany tytuł stanowi zatem realne zagrożenie dla psychiki człowieka, który nie ma podstawowej wiedzy w danej dziedzinie i nie wie, w jakich okolicznościach to zagrożenie faktycznie ma miejsce. Bardzo dobrze, że rozpoczynasz wpis od wskazania sytuacji, które mogą stanowić zagrożenie, lecz sugerowanie, że telefony komórkowe stanowią podobne zagrożenie jak Wi-Fi jest błędem, ponieważ moc emitowana z nadajników urządzeń Wi-Fi jest o rząd wielkości mniejsza od mocy emitowanej przez telefon komórkowy. Ponadto telefon przykładamy do ucha w czasie rozmowy, a routera Wi-Fi nie przykładamy do głowy, gdy łączymy się z Internetem. Oddalony jest najczęściej o kilka metrów, więc ta odległość od routera Wi-Fi sprawia, że dociera do nas sygnał będący ułamkiem rzędu setek tysięcy lub wielu milionów mocy emitowanej przez router. Poniżej trochę więcej konkretów.
Drobna korekta. Maksymalna moc nadajnika Wi-Fi dopuszczona w Polsce to 100mW (czyli 0,1 W, lub inaczej 20 dBm), więc od razu trzeba stwierdzić, że w uproszczeniu telefon emituje moc 10 razy większą od routera Wi-Fi. Teraz odległość, która czyni cuda ;-) – ponieważ siła sygnału w miarę oddalania się maleje wykładniczo.
Aby podać rzeczywisty przykład, zmierzyłem moc sygnału Wi-Fi w moim domu. Router mam ustawiony w kącie w dużym pokoju. Na środku pokoju, gdzie stoi kanapa i często przesiaduję, sygnał z routera ma moc -45dBm (0,00000003 W). W przeciwnym kącie tego samego pokoju i w kuchni mam sygnał o mocy -55dBm (0,000000003 W). Uwaga! Moc sygnału Wi-Fi w odległości 3 m od routera jest o 3 miliony razy mniejsza niż nominalna moc emitowana przez ten router. W tym samym pomieszczeniu 3 metry dalej ta moc jest już o 30 milionów razy mniejsza (powinno się pisać: stanowi 30 milionową część mocy emitowanej przez router Wi-Fi, a nie 30 milionów razy mniejsza, lecz “razy mniejsza” jest dla wielu bardziej zrozumiałe). W sypialni mam już sygnał o mocy zaledwie -70dBm, czyli 0,0000000001 W, czyli 100 milionów razy mniejsza.
Podane we wpisie zalecenie “Wyłączaj je na noc i wtedy, gdy nie są konieczne” uważam za bezsensowne. Gdybym ustawił router WiFi bezpośrednio pod moim łóżkiem, wtedy moc sygnału Wi-Fi w moim łóżku byłaby kilkadziesiąt milionów razy większa niż obecnie, wtedy zastanowiłby się, czy go nie wyłączać na noc, ale kto ustawia sobie router Wi-Fi pod łóżkiem? Wystarczy zachować odległość 2-3 m aby spać spokojnie.
Dr Jaśkowski sugerował, że router Wi-Fi sąsiada w połączeniu z naszym może spowodować kilkakrotne przekroczenie dopuszczalnej normy promieniowania. To jest oczywista bzdura, bowiem skoro nasz własny router Wi-Fi emituje tak znikome moce sygnału, to 100 lub 1000 razy słabszy sygnał, który dociera od sąsiada, nie może spowodować nagle kilkukrotnego przekroczenia dopuszczalnego poziomu promieniowania.
Paranoiczny lęk przed przed Wi-Fi oprócz szkód spowodowanych niepotrzebnym stresem może powodować psucie relacji między sąsiadami:
Moja sąsiadka ma małe dziecko. Całe szczęście, że nie oglądała jeszcze filmiku o tym, że “routery Wi-Fi zabijają ludzi w całej Polsce!”, bo mogłaby próbować podciągnąć mnie pod jakiś paragraf i zmusić sądownie do rezygnacji z Wi-Fi ;-)
Kluczem jest to “blisko nas”. Dla poczucia bezpieczeństwa trzeba sobie uświadomić, jak blisko jest już niebezpiecznie, albo jaka odległość daje bezpieczeństwo. Rozgrzane żelazko też jest niebezpieczne, gdy przyłożymy sobie je do głowy i będziemy trzymać, to nas poparzy. Gdy jednak leży sobie w odległości 1 metra to raczej każdy czuje się bezpiecznie, a emitowane ciepło nie szkodzi człowiekowi.
W przypadku routera Wi-Fi nie czujemy bólu, gdy usiądziemy obok lub nawet przyłożymy do głowy, więc sprawa jest trudniejsza. Proponuję każdemu, kto jeszcze nie wyrzucił smartfona do kosza, aby zainstalował sobie aplikację “WiFi Analyzer”. Może wtedy zobaczyć oczami to, czego ciało nie odczuwa żadnym innym zmysłem: moc sygnałów Wi-Fi emitowanych przez własny router i routery Wi-Fi sąsiadów:
Żeby przeliczyć moc sygnału podaną tam w dBm na mW (miliwaty), można posłużyć się tym kalkulatorkiem. Widać wtedy wyraźniej, że moc najsilniejszego czerwonego sygnału z obrazka (-37 dBm) jest 1000 razy większa od niebieskiego sygnału (-67 dBm). Na pierwszy rzut oka wykres sprawia wrażenie, jakby sygnał czerwony był tylko 2 razy silniejszy, a faktycznie jest 1000 razy silniejszy. Dlatego tych słabych sygnałów, które docierają do nas z sąsiednich mieszkań nie trzeba się bać. Mają one znikomy/pomijalny wpływ na poziom promieniowania w naszym mieszkaniu. Nie warto prowadzić wojny z sąsiadami o to, żeby wyłączali na noc urządzenia Wi-Fi.
Dziękuję za cenne uzupełnienia.
Tylko z jedną sprawą nie do końca się zgadzam. Skupiasz się na mocy sygnału (wpływ termiczny), tymczasem szkodliwe działanie może wynikać nie z mocy, ale z przebiegu czasowego – charakterystyki impulsów.
Organizm człowieka posiada niezwykle czułe receptory.
Komórki oka potrafią reagować na pojedyncze fotony. Nie wiemy, jaką czułość na mikrofale posiada maszyneria komórkowa, a szczególnie – organelle zajmujące się replikacją DNA.
Nie ma dowodów na to, że WiFi stanowi zagrożenie, tylko, że prowadzi się w ogóle bardzo mało badań w tym zakresie. Nie ma więc także dowodów na to, że WiFi nie stanowi zagrożenia, szczególnie w dłuższej perspektywie czasowej. Cała ludzkość jest królikiem doświadczalnym w wielkim eksperymencie. Jeśli promieniowanie mikrofalowe miałoby wpływ na aparaturę genetyczną, to zauważalne efekty będzie widać dopiero w skali pokoleń (*). Dr. Devra Davies zwraca w swoim wykładzie uwagę na to, że skutki eksplozji bomb atomowych w Japonii w postaci istotnego wzrostu zachorowań na nowotwory mózgu zaobserwowano dopiero 40 (**) lat po wojnie.
Drobne sprostowanie. Gęstość mocy (moc na jednostkę powierzchni) maleje odwrotnie proporcjonalnie do kwadratu odległości.
Pozdrawiam
* – edycja: napisałem pierwotnie “negatywne efekty”, ale skoro nie wiadomo, czy efekty będą, to w zasadzie tym bardziej nie wiadomo, czy będą negatywne, czy pozytywne. Przyjęło się uważać, że wszelki nienaturalny (pochodzenia ludzkiego) wpływ daje efekty negatywne, co jednak jest stereotypem od którego jest wiele wyjątków. Można sobie wyobrazić np. taki scenariusz, gdzie promieniowanie mikrofalowe doprowadziłoby do częstrzych mutacji i w efekcie rodzaj ludzki szybciej dostosowywałby się do zmian środowiska. Taka zmiana – pozytywna dla przetrwania gatunku, mogłaby oczywiscie być negatywną w odniesieniu do jednostek.
** – pierwotnie, błędnie napisałem – “25 lat”. Tu jest stosowny fragment:
Wyjaśnienie: pionowa oś analizatora WiFi ma skalę logarytmiczną (dBm), czyli każde dziesięć jednostek na wykresie to różnica o rząd wielkości (10 razy).
67 – 37 = 30. 3 rzędy wielkości to 10x10x10 = 1000.
Tak, skupiam się na mocy sygnału WiFi zamiast na jego wpływie na DNA z dwóch powodów:
1. pomiar mocy sygnału jest prosty i KAŻDY może tego dokonać, a ewentualny wpływ na DNA człowieka nie jest znany NIKOMU;
2. pomiar mocy wystarcza, aby routerów WiFi nie traktować jako urządzeń mordujących ludzi w całej Polsce.
Wrócę do mojego osobistego przykładu. Siedzę sobie na kanapie w odległości 3 metrów od routera i trzymam w dłoni telefon komórkowy. Moc sygnału mikrofalowego działająca na moje ciało emitowana z telefonu jest kilkadziesiąt milionów razy większa niż moc sygnału jaka dociera do mnie z routera. Nie ma potrzeby rozważać charakterystyki tego sygnału z routera WiFi, ponieważ jest jego szkodliwość jest zerowa wobec miliony razy większego promieniowaniem z telefonu. Trzeba zająć się badaniem szkodliwości telefonu, a nie routera WiFi, na dodatek strasząc jeszcze, że te routery zabijają ludzi w całej Polsce. Na dodatek, telefon, który ma bezpośredni kontakt z ciałem, ma w sobie kilka różnych nadajników: GSM, WiFi, BT itp. więc siła ich rażenia kumuluje się w dłoni lub bezpośredniego sąsiedztwa bardziej wrażliwych narządów.
Twoje zdanie uważam za poprawne. Nie wiem jednak, co jest błędnego w moim. Jesteś świetnym matematykiem i fizykiem, więc popraw proszę mój tok rozumowania. W miarę zwiększania odległości w takim samym tempie maleje: gęstość mocy, moc i to, co nazywamy siłą sygnału, a kwadrat odległości to funkcja wykładnicza, więc maleje wykładniczo. Zatem, czy zdanie, że siła sygnału w miarę oddalania się maleje wykładniczo, jest faktycznie błędne?
Uważaj! Ryzykujesz rozpętanie sporu i min. 200 kolejnych komentarzy na temat teorii ewolucji ;-)
Dziękuję za uzupełnienie.
Nie jestem świetnym matematykiem i fizykiem, najwyżej entuzjastą fizyki :-) ale dziękuję za tę pochwałę na wyrost.
Funkcja wykładnicza to y=a^x (a do potęgi x). Jeśli a<1, to mamy doczynienia z funkcją malejącą (rozpad), a przy a>1 – rosnącą (wzrost).
Rozpad promieniotwórczy ma to do siebie, że co określony czas rozpada się średnio 1/2 jąder danego izotopu. Może Space mnie poprawi, ale moim zdaniem jest to dowodem (co najmniej – poszlaką) na stochastyczny (losowy) charakter tego zjawiska. Jeśli ten okres to T, a na początku mamy N jąder, to po T będzie ich N/2, po 2T – (N/2)/2 = N/4, po 3T – N/8, po 4T – N/(2^(4T)) itd.
Z kolei promieniowanie elektromagnetyczne najłatwiej sobie wyobrazić jako strumień fotonów – “cząstek”, a właściwie – zaburzeń pola elektromagnetycznego, które z dostatecznie dobrym przybliżeniem lecą po liniach prostych. I teraz wyobraźmy sobie źródło promieniowania otoczone dwiema sferami (pomyślanymi, a nie – wykonanymi z jakiegoś materiału, czyli takimi, które nie pochłaniają żadnych fotonów), o promieniach R i 2R. Te fotony, które przeszły przez pierwszą sferę przejdą także przez drugą. O ile pole powierzchni pierwszej to 4Pi*R^2, to w przypadku drugiej wyniesie 4Pi*(2R)^2 = 4Pi*4R^2 (pogrubiłem czwórkę, która wzięła się z podwojenia promienia). Natężenie promieniowania, to ilośc fotonów przechodzących przez jednostkę powierzchni, czyli w pierwszym przypadku załóżmy, że jest to N/(4Pi*R^2), a w drugim N/(4Pi*4R^2). Jak porównamy wyrażenia w mianowniku, to widać, że kiedy promień wzrósł dwa razy, to natężenie pola spadło 4-krotnie, czyli jak “jeden nad R kwadrat”.
Wykresy spadku wykładniczego i 1/(r^2) są dość podobne. Pierwszy na początku maleje nieco łagodniej, ale potem szybko zbiega do zera. Drugi – na początku szybko maleje, a potem powolutku.
Na obrazku poniżej, na niebiesko – y=1/(x^2), a na pomarańczowo – y=2*(1/2)^x (x dla uproszczenia przebiega liczby naturalne, dlatego wykresy nie są gładkie).
Zakres x od 1 do 12:
Zakres x od 5 do 25:
Chciałbym podkreślić, że nigdzie w mojej notce nie sugerowałem, że urządzenia WiFi kogokolwiek mordują.
Moją radę, by unikać także promieniowania WiFi (szczególnie w przypadku najmłodszych, w tym – nienarodzonych) należy traktować jako ostrzeżenie przed nieznanym zagrożeniem, przed – zaledwie – możliwością jakiegoś ryzyka, a nie – przed stwierdzonym i zbadanym ilościowo chorobotwórczym wypływem.
Za tym, że nawet słabego promieniowania mikrofalowego nie należy lekceważyć przemawiają dość proste, fizykalne argumenty.
Uzmysłowiłem je sobie dopiero co, formułując jak najścilejszą – w miarę moich możliwości – odpowiedź w kwestii spadku natężenia promieniowania.
Napisałem, że promieniowanie E-M to w istocie strumień fotonów (a nie fale jakiegoś “eteru”). Jest to bardzo ważne, bo zdolność fotonów do wywarcia jakiegoś wpływu na poziomie molekularnym (np. zmieniającym maszynerię genetyczną) zależy od ich energii. Ta zaś zależy wyłącznie od częstości fali elektromagnetycznej (która to fala jest pewną abstrakcją matematyczną, nie zaś bytem fizycznym), a nie – od jej natężenia. Od mocy promieniowania mikrofalowego zależy ilość fotonów przechodzących przez daną powierzchnię w jednostce czasu, a nie – ich energia.
Prawdopodobieństwo wystąpienia uszkodzeń genetycznych będzie oczywiscie proporcjonalne do ilości fotonów, które przejdą przez tkanki danej osoby, ale sama możliwość ich zajścia pojawia się przy dowolnie małej gęstości mocy promieniowania.
Nie podejmuję się teraz oszacować, o jakich wielkościach może być mowa, zwróćmy jednak uwagę, że porównujemy dość krótkotrwałe impulsy mocy promieniowania telefonów, ze stałym, oddziałującym 7 dni w tygodniu – przez cały czas przebywania w domu, biurze, kawiarni itp. – deszczem fotonów o podobnych energiach przenikających nas za sprawą WiFi.
Można pokusić się o oszacowanie porównujące oddziaływanie WiFi i telefonu GSM przy jakichś realistycznych założeniach. Postaram się wrócić do tego zagadnienia. Intuicja w takich przypadkach (która teraz podpowiada mi, że nie powinno się lekceważyć WiFi) – może być bardzo myląca.
Przeszło mi to przez myśl :-)
Doceniam, że tylko powściągliwie zwróciłeś uwagę na to zagrożenie, a nie – zacząłeś rozstawiać armaty na przeciwko moich pozycji (chyba, że robisz to pod osłoną nocy ;-)
polecam film
“Oświetlenie ledowe emituje 5g” i wszystko w temacie.
Stek bzdur!
W końcu jakiś głos rozsądku.
Tym niemniej „Oświetlenie ledowe emituje 5g” bardzo pasuje do poziomu tego portalu i mądrości Aliny i CzarnejLimuzyny.
Od… się SArmato od Aliny!
Nigdzie nie wypowiadałam się na tematy elektryczne – pomijając oczywiście sprawę szkodliwego wpływu pola elektromagnetycznego na mózgi niektórych elektryków, co widać i czuć.