KS. MARIAN MORAWSKI SI
WYKŁAD XVI (uzupełniony) (1).
O PRZEZNACZENIU
Dotychczas widzieliśmy, moi Panowie, jak Pan Bóg rozdziela swe łaski w doczesności; teraz powstaje pytanie, jak je Pan Bóg w wieczności swojej zamierza, przygotowuje, przeznacza.
W ogólności mówiąc, nie ma wątpliwości, że Pan Bóg z góry i odwiecznie zamierza, przeznacza to wszystko, co w czasie sprawuje, wynika to bowiem z samego pojęcia wszechwiedzy i wieczności Bożej. W szczególności więc pewnym jest, że Bóg odwiecznie zamierza dać łaskę i chwałę niebieską tym wszystkim, którym je potem w swoim czasie rzeczywiście daje. Otóż ten zamiar Boży odnośnie do łaski i do chwały wybranych, rozważany w wieczności, nazywa się predestynacją, przeznaczeniem. – Każde stworzenie, nawet nierozumne, ma w pewnym znaczeniu swoje przeznaczenie, gdyż Pan Bóg od wieków przejrzał los jego; w teologicznym jednak i chrześcijańskim znaczeniu przeznaczenie odnosi się tylko do darów nadprzyrodzonych, udzielanych istotom rozumnym, a w szczególności człowiekowi, to jest do łaski i chwały niebieskiej. Przeznaczenie jest to zatem, jak Panowie widzicie, część Opatrzności Boskiej. Opatrzność Boska w ogóle zakreśla wszystkim stworzeniom ich cele i środki do ich osiągnięcia, których im potem w czasie udziela. O ile ta Opatrzność dotyczy celu życia wiecznego i darów nadprzyrodzonych, do niego doprowadzających, nazywa się predestynacją. Predestynacja zawiera zatem w swoim pojęciu akt wiedzy Boskiej, przejrzenie, a zarazem akt Jego woli, czyli wyrok udzielenia darów łaski i chwały niebieskiej pewnym wybranym ludziom.
W Piśmie św., zwłaszcza w Nowym Testamencie, o przeznaczeniu często jest mowa. Nazywa się albo wprost przeznaczeniem (Rzym. 8, 29) albo postanowieniem Bożym (2 Tym. 1, 9), upodobaniem Bożym (Efez. 1, 9), wybraniem (Rzym. 9, 11). – Rzeczywistość przeznaczenia nie ulega wątpliwości. Chrystus Pan, zapowiadając sąd swój nad światem, mówi (Mt. 25, 34), że wezwani do nieba usłyszą te słowa: “pójdźcie błogosławieni Ojca mego, otrzymajcie królestwo, zgotowane wam od założenia świata“. Jak widzicie, jest tu mowa o odwiecznym przygotowaniu chwały niebieskiej dla wybranych.
Św. Augustyn określa (O darze wytrwania, 14, 35) predestynację tymi słowy: “przeznaczenie jest to przejrzenie i przygotowanie dobrodziejstw Bożych, mocą których niezawodnie wyzwolenia dostępują, którzykolwiek wyzwalani bywają“. Wymienione tu wyraźnie owe dwa momenty: przejrzenie i przygotowanie łask, mocą których predestynacja niechybnie dosięgnie tych, do których się odnosi. – Św. Tomasz podaje (1, kw. 23, art. 2, odp. 4) definicję następującą: “przeznaczenie jest to przygotowanie łask na teraz, a chwały na przyszłość“. Według św. Tomasza zatem (jak później zobaczymy, jest to nauka św. Pawła) predestynacja ze względu na przedmiot obejmuje przeznaczenie do łaski i do chwały niebieskiej. – W późniejszych czasach niektórzy teologowie, zwłaszcza jansenistowscy, zaczęli nazywać predestynacją wyłącznie przeznaczenie do chwały niebieskiej, tak, że kiedy u nich była mowa o predestynacji, znaczyło to zawsze przeznaczenie do zbawienia. Stąd, jak Panowie widzicie, zaraz mogło powstać pomieszanie pojęć, bo teksty Pisma św., mówiące o przeznaczeniu do łaski, tłumaczono o przeznaczeniu do chwały niebieskiej. Kiedy zatem Pismo mówiło, że przeznaczenie jest bez względu na uczynki i zasługi ludzkie, a rozumiało przez to przeznaczenie do łaski, ci teologowie stosowali to do zbawienia wiecznego.
Dzisiejsi teologowie rozróżniają dla jasności przeznaczenie podwójne: niezupełne i zupełne. Predestynacja w znaczeniu niezupełnym jest to przeznaczenie do samej tylko łaski, albo do samej tylko chwały, a przeznaczenie zupełne obejmuje jedno i drugie, tj. łaskę i chwałę zarazem, tak jak powiedziano w definicji św. Tomasza. To rozróżnienie jest bardzo ważne dla zrozumienia odnośnych do przeznaczenia tekstów Pisma św.
W związku z pojęciem przeznaczenia jest przenośnia “księgi żywota“, o której też raz po raz jest mowa w Piśmie św., w liturgii kościelnej i w pismach Ojców. Cóż to jest ta księga żywota? Jak św. Tomasz dobrze tłumaczy, jest to po prostu przeznaczenie, o ile, po naszemu mówiąc, jest jakby w pamięci Bożej wyryte. Przeczytam wam ten ustęp (1, kw. 24, art. 1). “Księga żywota jest to przenośnia zaczerpnięta ze spraw ludzkich. Ludzie bowiem zwykli tych, których do czegoś wybierają, wpisywać do księgi, jak np. żołnierzy… Z tego zaś, cośmy wyżej powiedzieli (kw. 23, art. 4) jawnym jest, że Bóg wybiera wszystkich przeznaczonych, aby mieli żywot wieczny. Spis zatem przeznaczonych nazywa się księgą żywota. Mówi się zaś przenośnie, że coś jest zapisane w czyimś umyśle, co mocno tkwi w jego pamięci… Albowiem i do ksiąg materialnych zapisuje się coś dla pamięci. Dlatego ta właśnie wiedza Boża, którą Bóg pamięta, że niektórych przeznaczył do żywota wiecznego, nazywa się księgą żywota“.
Można więc tę księgę żywota odróżnić od przeznaczenia w ten sposób, że przez przeznaczenie rozumie się sam wybór Boży, dotyczący powołania niektórych do łaski i doprowadzenia ich do zbawienia; zachowanie zaś tego przeznaczenia w pamięci Bożej nazywa się księgą żywota. Stąd tak samo, jak predestynacji używa się w podwójnym znaczeniu, zupełnym lub niezupełnym, można też księgę żywota dwojako pojmować: albo jako spis przeznaczonych do samej tylko łaski, albo też do łaski i chwały zarazem. Dlatego też o tej księdze żywota czytamy nieraz sprzeczne na pozór orzeczenia; w jednych bowiem miejscach powiedziane, że może ktoś być wymazanym z księgi żywota, w innych znowu, że ta księga żadnej zmianie nie podlega. Tak np. Mojżesz zanosi do Boga tę prośbę za ludem występnym: “albo im odpuść tę winę, albo, jeśli nie uczynisz, wymaż mię z ksiąg Twoich, któreś napisał” (Wyjśc. 32, 32). A w psalmie 68, 29 powiedziano: “Niechaj (grzesznicy) będą wymazani z ksiąg żyjących, a niech ze sprawiedliwymi nie będą wpisani“. Gdzie indziej znów, zwłaszcza u św. Augustyna, czytamy, że z księgi żywota nic wymazanym być nie może. Otóż jeżeli się księgę żywota rozumie w pierwszym znaczeniu, niezupełnym, o ile zawiera wszystkich w ogóle, którzy do łaski są powołani, to oczywiście mogą być z niej wymazani ci, którzy łaskę utracą i do żywota wiecznego nie dojdą. Jeżeli zaś bierze się księgę żywota w znaczeniu ściślejszym, tj. o ile obejmuje tych tylko, którzy dojdą ostatecznie do żywota wiecznego, to księga żywota zmianie żadnej nie podlega, liczba bowiem wybranych nie może być ani zwiększona, ani zmniejszona, ponieważ predestynacja jest tak nieodmienna jak sama wszechwiedza Boża.
Co do istnienia predestynacji w ogóle, nie ma żadnego sporu w Kościele. Jakeśmy widzieli, jest to prawda zawarta wyraźnie w samej Ewangelii. Paweł św. bardzo często o niej rozprawia, najpiękniej może w liście do Efezów (1, 4 n.): “jako nas (Bóg) wybrał w nim (w Chrystusie) przed założeniem świata, abyśmy byli świętymi i niepokalanymi przed oczyma Jego w miłości. Który nas przeznaczył ku przysposobieniu za syny przez Jezusa Chrystusa ku sobie: wedle postanowienia woli swojej“. W wielu innych miejscach Apostoł narodów podobnie przemawia.
Gdy jednak chodzi o powód predestynacji i sposób jej wytłumaczenia, nie brak zdań rozbieżnych, a są między nimi i heretyckie. Pelagianie uczyli, że predestynacja w ogóle nie jest z łaski, ale skutkiem naturalnych zasług ludzkich; Semipelagianie na swój sposób złagodzili nieco to twierdzenie. Przeciwnie uczą Kalwiniści, że Pan Bóg z góry jednych postanowił zbawić bez względu na ich zasługi, a drugich także z góry, bez względu na ich winy, odrzucił i potępił. Surowsi Kalwiniści utrzymywali, że Pan Bóg powziął ten dekret uprzednio do grzechu pierworodnego, łagodniejsi zaś twierdzą, że przejrzenie tego grzechu logicznie poprzedza predestynację. Cała ta okropna nauka została przez Sobór Trydencki potępiona.
Między katolikami toczy się dotąd spór bardzo doniosły, czy predestynacja do chwały uprzedza logicznie przejrzenie dobrych uczynków, czy też następuje po nim. Z tym zagadnieniem wiąże się znów ściśle kwestia, czy odnośnie do tych, którzy będą potępieni, można mówić o jakimś uprzednim odrzuceniu negatywnym (nie pozytywnym, jak Kalwiniści uczą) czyli pominięciu. Wielu bowiem katolickich teologów przypuszcza, że Pan Bóg względem niektórych nie powziął po prostu łaskawego wyroku zbawczego i przez to zostawił ich własnemu losowi. Inni znów twierdzą, że wszelkie odrzucenie jest następstwem uprzedniego przewidzenia złych uczynków (2).
Zanim przystąpimy do rozstrzygnięcia tej spornej kwestii, przedstawimy naukę katolicką o przeznaczeniu i jego przymiotach. Powiedzieliśmy już, że przeznaczenie zupełne obejmuje wszystkie dary łaski łącznie z chwałą niebieską, a predestynacja niezupełna tyczy się albo samej tylko łaski, albo samego tylko zbawienia. Nie wchodząc na razie w kwestię, czy to rozróżnienie jest uzasadnione w źródłach Objawienia, posługiwać się nim będziemy dla ustalenia pewnych pojęć, a dla krótkości ten trojaki wzgląd w przeznaczeniu nazywać będziemy predestynacją zupełną, łaskawą i zbawczą. Zacznijmy od przeznaczenia do łaski.
Kościół uczy, że predestynacja łaskawa, o ile obejmuje skuteczne powołanie do pierwszej łaski, jest zupełnie niezależna od wszelkich zasług ludzkich. Cały spór z Pelagianami i Semipelagianami toczył się właśnie o potrzebę i darmowość łaski Bożej. Jeżeli zaś łaska jest darmowa i Bóg daje ją bez względu na zasługi naturalne, to tym samym i przeznaczenie do łaski nikomu się nie należy. Przypominam dalej, że w liście św. Pawła do Rzymian, który ten przedmiot obszernie omawia, zachodzi niejednokrotnie ten zwrot, że z łaski, darmo usprawiedliwieni jesteśmy. Dlatego też św. Paweł zwykł wszystkich chrześcijan nazywać “wybranymi“. – Św. Augustyn w walce z Pelagianami bardzo często powtarza, że łaska poprzedza wszelką zasługę, inaczej bowiem nie byłaby łaską, czyli darem darmowym (gratia – gratis). – Tę samą prawdę orzekł drugi Synod w Orange, a Sobór Trydencki uczy (sesja 6, rozdz. 5), że usprawiedliwienie dorosłych poczyna się od łaski uprzedzającej, którą ich Bóg powołuje bez żadnej z ich strony zasługi. – Teologowie wyprowadzają darmowość łaski i przeznaczenia do niej z zasady, że łaska, jako źródło i współczynnik zasługi, nie może być przedmiotem zasługi, bo ją zawsze uprzedza. Wynika to zresztą z istoty porządku nadprzyrodzonego, który, jak widzieliśmy, włącza jakieś bezpośrednie połączenie z Bogiem w sferze Jemu wyłącznie właściwej, a dlatego przewyższa wszelkie aspiracje stworzenia, nawet niewinnego, a tym bardziej upadłego.
Wszyscy zatem katolicy zgadzają się na to, że predestynacja łaskawa jest bezwzględna, czyli niezależna od zasług ludzkich, bo łaska jest początkiem zbawienia, a dzieło zbawienia nadprzyrodzonego nie może się poczynać od człowieka. W związku z tą prawdą wiary stoi ten pewnik teologiczny, że predestynacja zupełna, obejmująca i łaskę i chwałę niebieską, nie jest przedmiotem zasługi. Jeżeli bowiem pierwsza łaska jest niezasłużona, to tym bardziej cały szereg łask skutecznych, łącznie z wytrwaniem do końca, które ostatecznie doprowadzają człowieka do zbawienia. Choćby nawet w tym szeregu każdą z osobna łaskę, prócz pierwszej, można było w jakiś sposób sobie wysłużyć (de congruo), to jednak zasługa taka przypuszczałaby zawsze łaskę uprzedzającą, darmo daną, a ostatecznie wszystkie zasługi opierałyby się na łasce pierwszej, na pierwszym początku usprawiedliwienia, który, jak widzieliśmy, jest jedynie owocem zmiłowania Bożego (3).
Chociaż tedy zarówno predestynacja łaskawa, jak predestynacja zupełna nie przypuszczają żadnej zasługi ze strony człowieka, którego jedna lub druga predestynacja się tyczy, przecież wszystkie łaski, wchodzące w zakres przeznaczenia, są owocem zasług Chrystusa Pana, w którym Bóg “nas wybrał przed założeniem świata” i “przeznaczył ku przysposobieniu za syny” (Efez. 1, 4 n.). Chrystus bowiem wysłużył nam wszelką łaskę w obecnym porządku natury upadłej i naprawionej. “Z pełności Jego myśmy wszyscy wzięli, i łaskę za łaskę” (Jan 1, 16); “albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz. Ap. 4, 12). Dlatego święci w niebie śpiewają Barankowi: “Odkupiłeś nas Bogu przez Krew Twoją ze wszelakiego pokolenia i ludu i narodu” (Apok. 5, 9).
Przejdźmy teraz do predestynacji zbawczej. Zanim odpowiemy na pytanie czy przeznaczenie do zbawienia jest skutkiem przejrzanych zasług czy też bezwzględne, o co właśnie spór teologiczny się toczy, omówimy pewne przymioty tego przeznaczenia, które wątpliwości nie podlegają. Teologowie powszechnie zgadzają się na to, że predestynacja zbawcza jest niezawodna i nieodmienna, tak ze względu na osoby, jak i na liczbę wybranych. Wynika to z pewności i nieodmienności wszechwiedzy Bożej: “zna Pan, którzy są Jego” (II Tym. 2, 19). Świadczy o tym Pismo w miejscach, gdzie mówi o księdze żywota, jako spisie przeznaczonych do chwały niebieskiej (Apok. 21, 27). Taka jest nauka św. Augustyna, który mówi o “niewzruszonej prawdzie przeznaczenia“. Nie przesądza to oczywiście, powtarzam, zagadnienia czy przeznaczenie zbawcze uprzedza logicznie przewidzenie dobrych uczynków, czy też następuje po nim, ten bowiem logiczny porządek w niczym nie narusza nieodmienności wiedzy Bożej.
Co do liczby wybranych, to tylko na pewno powiedzieć można że samemu jednemu Bogu jest wiadoma. Kościół modli się: “Boże, który sam znasz liczbę wybranych, którzy do szczęścia niebieskiego domieszczeni być mają…“. W tym względzie czyniono różne przypuszczenia. Niektórzy Ojcowie, jak św. Augustyn, św. Grzegorz, św. Bernard, mniemali, że liczba wybranych dorówna ilości upadłych aniołów; inni przypuszczali, że wyższą należy przyjąć proporcję ludzi zbawionych. Św. Tomasz wstrzymuje się od takich dowolnych kombinacyj i poprzestaje na stwierdzeniu, że liczba wybranych samemu tylko Bogu jest znana.
Co do stosunku ilościowego pomiędzy wybranymi a odrzuconymi także nic pewnego powiedzieć nie można. Św. Tomasz, opierając się na słowach Zbawiciela, wypowiedzianych na końcu przypowieści o godach weselnych: “wielu jest wezwanych, lecz mało wybranych” (Mt. 22, 14), przypuszcza, że więcej będzie ludzi odrzuconych, niż zbawionych (1, kw. 23, art. 7). Chociaż to zdanie nie jest na ogół przyjęte, nie wyda się może przesadnym, jeżeli się je odniesie do całego rodzaju ludzkiego, który na początku był wezwany przez Boga na gody niebieskie, przez wiarę w zapowiedzianego Odkupiciela świata, a który, jak wiemy z Pisma, wezwania nie posłuchał. Pomyślmy dalej, ile dzieci w Nowym Zakonie umiera bez chrztu odradzającego na żywot wieczny. Chociaż, jak już powiedzieliśmy, losu ich w życiu przyszłym nie można nazwać nieszczęśliwym, przecież nie zażywają szczęścia nadprzyrodzonego i w tym znaczeniu są w liczbie odrzuconych. – Co się tyczy chrześcijan, teologowie przeważnie mniemają, że większość z pośród nich się zbawia. Zdaje się to dosyć prawdopodobnym, choćby ze względu na wielką ilość dzieci, umierających po przyjęciu chrztu św. a przed dojściem do używania rozumu. Są i tacy, którzy twierdzą, że większość dorosłych katolików osiągnie zbawienie wieczne. Powołują się w tej mierze chętnie na św. Pawła, który w I liście do Tymoteusza (4, 10) pisze: “nadzieję pokładamy w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, a najwięcej wiernych“. Zbawcza wola Boża, która, jak wiemy, w różnym stopniu ludzi dosięga, z pewnością najskuteczniej działa w Kościele prawdziwym, gdzie się nieomylnie przechowuje i głosi cała nauka Chrystusa, gdzie się sprawują wszystkie środki zbawcze, przez Chrystusa ustanowione, gdzie wszyscy węzłem społecznej miłości i nadprzyrodzonej wymiany dóbr duchownych związani, ulegają widzialnemu Namiestnikowi najwyższego Pasterza dusz ludzkich.
Jakkolwiek ma się rzecz z liczbą wybranych, niezawodnie prawdą wiary jest, że żaden z ludzi żyjących, bez szczególnego objawienia Bożego nie może być pewnym swej predestynacji. Jeżeli już obecna predestynacja łaskawa jest dla każdego z nas tajemnicą, w tym życiu zakrytą, to tym bardziej predestynacja zbawcza, która dopiero w przyszłości się ziści.
Predestynacja łaskawa jest dla nas tajemnicą, bo łaska jako taka, jako ściśle nadprzyrodzony stan duszy i nadprzyrodzone działanie Boże, nie podpada pod świadomość naszą. Poznajemy ją tylko przez wiarę, której jedynym przedmiotem jest Objawienie Boże. Otóż Objawienie Boże mówi nam wprawdzie niemało o łasce i jej przymiotach w ogólności, lecz nie podaje nam jakichś nieomylnych znaków, z których moglibyśmy poznać na pewno, że jesteśmy w stanie łaski poświęcającej lub że łaska uczynkowa w nas działa. Toteż Kaznodzieja Pański ostrzega (9, 1 n.): “Nie wie człowiek jeśli jest miłości czyli nienawiści godzien, ale wszystkie rzeczy na przyszły czas zachowane są niepewne“. Możemy tylko z pewnym, niekiedy nawet dość dużym, prawdopodobieństwem wnosić, że miłymi Bogu jesteśmy, jeżeli mianowicie sumienie wydaje nam świadectwo, że szczerze do Boga dążymy przez naśladowanie Chrystusa Pana. – Św. Paweł w 8 rozdz. listu do Rzymian podaje na pociechę chrześcijan pewne w tym względzie wskazówki. “Teraz tedy nie masz żadnego potępienia tym, którzy są w Chrystusie Jezusie: którzy nie wedle ciała chodzą… Albowiem jeśli podług ciała żyć będziecie, pomrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwicie, żyć będziecie. Bo którzykolwiek Duchem Bożym rządzeni są, ci są synami Bożymi… Albowiem ten Duch świadectwo daje duchowi naszemu, iżeśmy są synami Bożymi” (w. 1, 13 nn.).
Cośmy tu powiedzieli o predestynacji łaskawej, w wyższej jeszcze mierze tyczy się predestynacji zbawczej. Choćbyśmy nawet wiedzieli na pewno, że się znajdujemy w stanie łaski, przecież, póki wędrujemy w tej doczesności, łaskę utracić możemy, czego ze względu na ułomność ludzką zawsze obawiać się powinniśmy. Dlatego Apostoł upomina nas (Filip. 2, 12): “z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie wasze sprawujcie” i sam mówi o sobie: “karzę ciało moje i w niewolę podbijam, bym snadź innym przepowiadając, sam się nie stał odrzuconym” (I Kor. 9, 27). – Sobór Trydencki orzekł dogmatycznie (sesja 6, rozdz. 12), że “nikt, póki w tej śmertelności żyje, nie powinien tak zuchwale dufać o zakrytej tajemnicy Bożego przeznaczenia, aby pewnie u siebie stanowił, że niezawodnie jest z liczby przeznaczonych. Albowiem bez szczególnego objawienia Bożego wiedzieć nie można, których Bóg sobie wybrał“. W kanonie 15 i 16 Sobór stanowczo potępił przeciwną naukę kalwińską.
Chociaż tedy żaden z nas nie może wiedzieć na pewno, że wytrwa w łasce Bożej do końca i zbawienie wieczne osiągnie, to przecież teologowie za Ojcami wymieniają pewne znaki, z których z niejakim prawdopodobieństwem wnosić możemy, że Bóg nam w końcu miłosierdzie okaże. – Przede wszystkim sam Zbawiciel w ośmiu błogosławieństwach (Mt. 5, 3-12) podaje pewne znamiona predestynacji zbawczej. Takim znamieniem jest naprzód: pokora, “ubóstwo duchem“, która ma być zasadniczą cnotą moralną chrześcijanina, podczas gdy pycha jest znakiem, że ktoś “wpadł w sąd diabelski“, jak się wyraża św. Paweł w I liście do Tymoteusza (3, 6). – Drugim piętnem wybrania jest “cichość“, której łącznie z pokorą Zbawiciel każe nam uczyć się od siebie: “uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca, a najdziecie odpoczynek duszom waszym” (Mt. 11, 29). Ta cichość sprawia, że, jak powiada Apostoł (Rzym. 12, 21), nie dajemy się zwyciężyć złemu, ale zwyciężamy zło w dobrem. – Następnym znakiem predestynacji jest głęboka skrucha, skłaniająca do pokuty za grzechy: “błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni“, tj. wówczas, gdy sam Bóg “otrze wszelką łzę z oczu ich” (Apok. 21, 4). – “Łaknienie i pragnienie sprawiedliwości” wymienia Zbawiciel na czwartym miejscu, jako zapowiedź wiecznego nasycenia, gdy, jak tęskni Psalmista (Ps. 16, 15), okaże się chwała Boża. Ten głód, to pragnienie sprawiedliwości przejawia się w nieustannym dążeniu do coraz większej doskonałości, w myśl słów Apostoła (Filip. 3, 13 n.): “Bracia, jać nie rozumiem, iżbym uchwycił. Lecz jedno tego, co nazad jest, zapominając, a do tego wprzód wyciągając się, bieżę do kresu, ku zakładowi wysokiego wezwania Bożego w Chrystusie Jezusie“. Apostoł zatem nie mniemał, aby już doskonałym był i kres postępu duchowego osiągnął, lecz starał się usilnie stać się coraz podobniejszym do Chrystusa Pana. Zwyczajnym objawem tego gorącego pragnienia sprawiedliwości jest gorliwa i wytrwała modlitwa, której, zdaniem św. Augustyna, najprzedniejszy dar wytrwania w łasce jest zachowany. Toteż Kościół, w Pozdrowieniu Anielskim, kładzie w usta wszystkich wiernych codzienną modlitwę o dar końcowego wytrwania. – W piątym błogosławieństwie Pan Jezus obiecuje miłosierdzie Boże tym, którzy bliźnim miłosierdzie świadczą, a w zapowiedzi sądu ostatecznego właśnie uczynki miłosierne wynagradza żywotem wiecznym (Mt. 25, 34-40). – Szóstym znakiem wybrania jest “czystość serca“, która czyni człowieka godnym towarzystwa aniołów i poufałej zażyłości z Barankiem bez zmazy (Apok. 14, 4). – W końcu przyrzeka Zbawiciel, że “pokój czyniący” nazwani będą synami Bożymi, tj. tacy, którzy sami cieszą się pokojem duszy, zrodzonym “z czystego serca i sumienia dobrego i wiary nieobłudnej” (I Tym. 1, 5) i w drugich wedle możności go sprawują. – Pan Jezus przydaje w ostatnim błogosławieństwie pewne znamię przeznaczenia, którym sam świat piętnuje niejako naśladowców Chrystusa: “błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości“. Kto bowiem chce stać się uczestnikiem błogosławieństw Chrystusowych, musi się narazić na reakcję ze strony świata, którego zasady ewangelicznym wręcz są przeciwne. Toteż po wszystkie czasy sprawdzało się słowo Zbawiciela (Jan 15, 20): “Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mię prześladowali, i was prześladować będą“. Apostoł też powiada z naciskiem (II Tymot. 3, 12): “Wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowanie będą cierpieć“. To dziwne dla świata błogosławieństwo nie zawiera zatem jakiegoś osobnego znaku wybrania, lecz raczej towarzyszy wszystkim poprzednim, jako nieodłączna od nich odpowiedź świata na wyzwanie rzucone jego zasadom przez uczniów Chrystusowych, jest to piętno krzyża, właściwe naśladowcom Ukrzyżowanego, najpewniejszy znak wybrania. Wiemy, jak wielką wagę kładzie Zbawiciel na ten znak przynależności do Jego Królestwa, jak usilnie śś. Piotr i Paweł zachęcają wiernych do ochotnego dźwigania krzyża. Że tylko św. Piotra przytoczę (I list. 4, 12 nn.): “Najmilsi, nie bądźcie gośćmi w upaleniu, które was spotyka ku doświadczeniu, jakoby co nowego na was przychodziło; ale się weselcie, uczestnikami będąc Chrystusowych ucisków, abyście się i w objawieniu chwały Jego radując weselili. Jeśli was sromocą dla imienia Chrystusowego, błogosławieni będziecie: gdyż co jest czci i chwały i mocy Bożej, i który jest Duch Jego, na was odpoczywa. A żaden z was niechaj nie cierpi jako mężobójca albo złodziej albo złomówca albo jako cudzego pragnący. Lecz jeśli jako chrześcijanin, niech się nie sroma i niech chwali Boga w tym imieniu“. – Ta sama jest nauka Ojców Kościoła.
Widzimy, że przytoczone znamiona zbawczej predestynacji przypuszczają usilne ćwiczenie się w cnotach chrześcijańskich. Czy jednak są niezawodne? Są tylko prawdopodobne, bo ostatecznego wytrwania nie poręczają. Czy z drugiej strony grzesznicy, którzy żadnego z tych znaków w sobie nie odkrywają, mają porzucić nadzieję i poddać się rozpaczy? Bynajmniej. Póki człowiek żyje na ziemi, póki trwa stan jego wędrówki, powinien pokładać nadzieję we wszechmocnym miłosierdziu Bożym i nie przestawać się modlić. Ojcowie Kościoła uważają nabożeństwo do Matki Najświętszej za jeden ze znaków przeznaczenia i to dla wszystkich, nie wyjmując grzeszników. Nie darmo Kościół związał prośbę o dobrą śmierć, czyli o wytrwanie końcowe i zbawienie wieczne, z Pozdrowieniem Anielskim, które jest na ustach wszystkich wiernych.
Cóż z tego za wniosek? Że z jednej strony powinniśmy całą ufność położyć w miłosierdziu Bożym, a z drugiej strony usilnie o to się starać, abyśmy, jak Piotr św. upomina, “przez dobre uczynki pewne czynili wezwanie i wybranie nasze” (II List 1, 10). Niektórzy tak rozumują: albo jestem przeznaczony, albo nie, więc cokolwiek uczynię, nie wpłynie to na los mój w wieczności. Banalne to rozumowanie nie powinno mieć tu miejsca, bo kto by na tym złudnym dylemacie oparł swe postępowanie i brał zeń pochop do grzeszenia, samby się odsądził od zbawienia i przeciąłby sobie doń drogę. Odsądziłby się od zbawienia, bo zadałby kłam prawdzie objawionej, którą Augustyn św. wyraża słowy: “kto cię stworzył bez ciebie, nie zbawi cię bez ciebie“. Przeciąłby sobie drogę do zbawienia, porzucając nadzieję chrześcijańską, która w tym życiu doczesnym jest, jak widzieliśmy, ostatecznym jego zakładem i jedyną poręką. Cóż bowiem powiada ów dylemat? W pierwszym jego członie zawiera się zuchwałe dufanie w miłosierdzie Boże, a w drugim wyraża się rozpacz. Otóż przez te właśnie dwa grzechy traci się nadzieję chrześcijańską. Co więcej, póki kto trwa w takim usposobieniu, wprost uniemożliwia sobie powrót na drogę zbawienia, bo grzeszy przeciwko Duchowi Świętemu, a ten grzech, jak świadczy Zbawiciel (Mt. 12, 31 n.), nie będzie odpuszczony, bo z niepokuty czyni zasadę i tym samym zawiera szczególny opór przeciwko Dawcy łask. Wprawdzie ze zmianą usposobienia i ten grzech, jak wszystkie inne, odpuszczony być może, lecz taka zmiana nader jest trudna, jakeśmy to wyżej wyłożyli, mówiąc o zatwardziałości serca. – Dla uspokojenia jednak nieuzasadnionych obaw dodać tu należy, że sama wątpliwość, jaka się komuś nasunąć może w kwestii własnego przeznaczenia – a wątpliwości tego rodzaju często przybierają formę rzeczonego dylematu – bynajmniej grzechem nie jest. Grzechem byłoby dopiero rozmyślne podeptanie obowiązków chrześcijańskich dla zuchwałego dufania w swoje przeznaczenie lub dla rozpaczy o miłosierdziu Bożym.
Z nauką o predestynacji zbawczej łączy się ściśle nauka o reprobacji czyli odrzuceniu. Spór teologiczny o przeznaczenie, do którego niebawem przystąpimy, rozciąga się też na pojęcie odrzucenia. Zaczniemy od tego, co w tym przedmiocie jest niewątpliwym i przez wszystkich katolików zgodnie przyjętym. Możemy się tu krótko sprawić, bo pewniki teologiczne o odrzuceniu są po prostu odwróceniem nauki o przeznaczeniu.
Cóż to jest odrzucenie? Jest to odwieczny wyrok Boży wyłączenia niektórych istot rozumnych (aniołów i ludzi) z powodu ich grzechów z chwały niebieskiej. Jak św. Tomasz tłumaczy (1, kw. 23, art. 3), ten wyrok zawiera podwójny akt woli Bożej: dopust grzechu i karę zań. Że taki odwieczny wyrok w Bogu istnieje, o tym upewnia nas z jednej strony fakt odrzucenia wielu aniołów i ludzi (por. opis sądu ostatecznego), a z drugiej strony odwieczność wiedzy i wyroków Bożych. – Nie ulega dalej wątpliwości, że wyrok odrzucenia jest tak samo niezawodny i nieodmienny, jak przeznaczenie zbawcze. – Co do ilości odrzuconych nic pewnego powiedzieć nie można, a kombinacje odnośne przytoczyliśmy wyżej. – W każdym razie o żadnym z ludzi żyjących, choćby największym grzeszniku, nie można twierdzić na pewno, że jest odrzuconym, owszem praktycznie tak powinniśmy postępować, jakby wszyscy byli przeznaczeni do zbawienia i niczego nie zaniechać, aby sobie i drugim zbawienie zapewnić. Wszystko to jasno wynika z tego, cośmy powiedzieli o przeznaczeniu zbawczym i nie ma w tym sporu żadnego.
Pierwsze odgłosy sporu w sprawie przeznaczenia i odrzucenia dochodzą nas z w. V. Wszczął go niejaki Lucidus, który na synodzie Arelateńskim, odbytym około r. 475, błędy swoje, do późniejszych luterskich zbliżone, odwołał i między innymi potępił to zdanie, że niektórzy ludzie z góry na potępienie są skazani. Wielka wrzawa powstała w w. IX, gdy saksoński mnich Gottschalk począł głosić błędy podobne. Niebawem dwa synody, odbyte w Chiersy (853 r.) i w Valence (855 r.) orzekły, że Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi, że nikogo na potępienie nie przeznacza, że “w wyborze tych, którzy zbawieni być mają, miłosierdzie Boże uprzedza dobrą zasługę, lecz w potępieniu tych, którzy idą na zgubę, zła zasługa uprzedza sprawiedliwy sąd Boży” (Syn. w Valence, kan. 3). Fatalistyczny pogląd na przeznaczenie Wicliffa, Husa i Kalwina, że Bóg jednych bezwzględnie zbawić postanowił a innych z góry skazał na potępienie, spowodował orzeczenie Soboru Trydenckiego (sesja 6, kan. 17): “jeśliby kto rzekł, że łaska usprawiedliwienia tylko tym dostaje się w udziale, którzy są przeznaczeni do żywota, a wszyscy inni, którzy wzywani bywają, są wprawdzie wezwani, lecz łaski nie otrzymują, jakoby mocą Bożą do złego przeznaczeni, niech będzie wyklęty“. Jest zatem prawdą wiary, że Bóg nikogo z góry, bezwarunkowo i bez względu na jego winę przejrzaną, na potępienie nie skazuje, lecz wyrok potępienia jest zawsze następstwem rozpoznania grzechów, które na potępienie zasługują.
Ta prawda mieści się wyraźnie w Piśmie św., które, jak widzieliśmy nieraz, podnosi zbawczą wolę Bożą względem wszystkich ludzi, nawet zatwardziałych grzeszników. Św. Augustyn i jego uczniowie, Prosper i Fulgencjusz, z oburzeniem odpierają samo przypuszczenie, jakoby Bóg mógł czyjąś zgubę zamierzać i piętnują je jako sprzeczne ze sprawiedliwością Bożą. Św. Fulgencjusz napisał nawet osobną księgę o tym przedmiocie (I do Monima). Św. Jan Damasceński, nauczyciel wschodniego Kościoła, powiada pięknie (O wierze II, 29), że Bóg sam ze siebie skłania się ku miłosierdziu, a jedynie wina nie odpokutowana zniewala Go niejako do ukarania przestępcy. – Zresztą fatalistyczna nauka o uprzednim przeznaczeniu do piekła musi konsekwentnie przyjąć przeznaczenie do grzechu, co jest w rażącej sprzeczności ze świętością Bożą i znosi wolną wolę człowieka, a tym samym burzy podstawy porządku moralnego.
Dotąd wyłożyliśmy katolicką naukę o przeznaczeniu i odrzuceniu, a teraz przystępujemy do pewnej kwestii spornej, która dzieli teologów katolickich na dwa obozy. Spór toczy się o przeznaczenie zbawcze i związany z nim pogląd na odrzucenie. Powiedzieliśmy już, że przeznaczenie zbawcze oznacza miłosierny zamiar Boży domieszczenia kogoś do żywota wiecznego, do chwały niebieskiej. – Wszyscy teologowie zgadzają się na to, że doczesne wykonanie tego zamiaru, czyli obdarzenie kogoś niebem jest następstwem zasług ludzkich, z pomocą łaski Bożej nabytych, o tym bowiem wyraźnie świadczą źródła Objawienia, które zawsze przedstawiają zbawienie dorosłych jako koronę, wieniec zwycięstwa, nagrodę za dobre uczynki. – Nie trzeba tego obszernie dowodzić, całe bowiem Pismo św. Nowego Zakonu pełne jest tego rodzaju zachęt i obietnic. Wystarczy przytoczyć słowa Zbawiciela do “sługi wiernego” (Mt. 25, 21): “Dobrzeć sługo dobry i wierny: gdyżeś nad małem był wiernym, nad wielem cię postanowię: wnijdź do wesela Pana twego“. Przypomnijmy sobie dalej opis sądu ostatecznego, gdzie królestwo niebieskie przedstawione jest jako nagroda za uczynki miłosierne. Św. Paweł chlubi się w Panu: “Potykaniem dobrym potykałem się, zawodum dokonał, wiaręm zachował. Na ostatek odłożon mi jest wieniec sprawiedliwości, który mi odda Pan, Sędzia sprawiedliwy, w on dzień” (II Tym. 4, 7 n.). Nie ulega więc wątpliwości, że doczesne urzeczywistnienie zbawczego zamiaru Bożego nastąpi wskutek zasług ludzkich, że będzie wymiarem sprawiedliwości nagradzającej.
Taka też bezsprzecznie jest nauka Ojców Kościoła, w której przejawia się już, wyrobione później, rozróżnienie pomiędzy przeznaczeniem łaskawym a zbawczym. Tak np. św. Fulgencjusz, wierny uczeń św. Augustyna, który właśnie w sprawie przeznaczenia bronił zasad swego mistrza przeciw “potwarzającym” go, pisze (O prawdzie przeznaczenia, ks. 3, rozdz. 5): “tak jako (Bóg) miłosiernie przygotował darmo łaskę usprawiedliwienia, tak sprawiedliwie przysposobił nagrodę wiecznego usprawiedliwienia“. Kościół też modli się (po litanii do Wszystkich Świętych): “Boże, który litujesz się nad wszystkimi, których przejrzałeś, że przez wiarę i uczynki Twoimi być mają“. Nauka ta jest na ustach wszystkich kaznodziei i głoszą ją katechizmy całego świata katolickiego.
O cóż to zatem spierają się teologowie? Otóż jedno jeszcze zagadnienie stoi otworem, a mianowicie czy sam odwieczny zamiar Boży zbawienia wybranych – nie o ile urzeczywistnia się w czasie, ale o ile od wieków jest w Bogu poczęty – jest logicznym następstwem przejrzenia ich dobrych uczynków, czy też uprzedza rozpoznanie zasług ludzkich. Innymi słowy, czy Bóg naprzód postanawia zbawić pewną ilość ludzi, wybranych z pomiędzy upadłej masy ludzkości i konsekwentnie tak wszystko urządza, aby ich doprowadzić do chwały wiekuistej; czy też przeciwnie wprzódy przewiduje ich zasługi z pomocą łaski zdobyte, a dopiero w następstwie do tego przejrzenia dekretuje ich zbawienie. Oczywiście żaden z teologów nie przypuszcza, aby to następstwo w Bogu było czasowe, bo wiedza i wola Boża w Nim samym są równie wieczne, jak Jego Istota, lecz chodzi tu jedynie o związek logiczny zamiarów Bożych, o ile dotyczą stworzenia. – Nie od rzeczy tu będzie przytoczyć głęboką uwagę św. Tomasza, że “Bóg nie chce czegoś dla czegoś innego, ale chce, aby coś było dla czegoś innego” (1, kw. 19, art. 5). Znaczy to, że w Bogu samym nie ma żadnego przyczynowego powiązania pomiędzy aktami Jego woli, która sama dla siebie jest ostatecznym powodem wszystkiego, co swobodnie sprawuje, ale taki związek zachodzi w tym, co ta wola Boża zamierza w stworzeniu. Na przykład ostatecznym powodem stworzenia świata jest swobodnie poczęty zamiar Boży objawienia na zewnątrz swej rozlewnej dobroci, ale sam fakt zaistnienia świata pociąga za sobą rozliczne związki przyczynowe pomiędzy stworzeniem a Stwórcą, bardzo rozgałęzioną hierarchię celów podporządkowanych, wpływów wzajemnych itd.
Podobnie zatem i w sprawie przeznaczenia pytać możemy: co jest dlaczego: czy zasługi są zamierzone dla chwały, czy chwała dla zasług? Wedle odpowiedzi na to pytanie różnie też wypadnie pogląd na przeznaczenie. Jeżeli Bóg z góry przeznaczył niektórym chwałę niebieską i konsekwentnie przygotował tym wybranym szereg łask skutecznych wraz z końcowym wytrwaniem, to wniosek oczywisty, że inni, których Bóg w tym wyborze pominął, zbawienia wiecznego nie osiągną. Ponieważ zaś wybór zbawczy dokonany był uprzednio do rozpoznania zasług, to tym samym ci drudzy pominięci zostali przed przejrzeniem ich win osobistych (4).
Kto zatem przyjmuje zdanie o uprzednim przeznaczeniu zbawczym, musi też przypuścić odrzucenie uprzednie. W samej rzeczy teologowie w tej mierze są zgodni i łącznie obydwa te zdania utrzymują, względnie zwalczają. Nasuwa się tu przede wszystkim trudność, jak można przypuszczać odrzucenie uprzednie, skoro Kościół potępił naukę kalwińską, że Bóg z góry skazał na potępienie tych wszystkich, których nie objął swym zbawczym wyrokiem. Katoliccy zwolennicy uprzedniej predestynacji zbawczej wprowadzają tu ważne rozróżnienie, dzięki któremu ich zdanie odcina się zasadniczo od herezji kalwińskiej. Dwojakie, powiadają, jest odrzucenie: jedno negatywne, drugie pozytywne. Odrzucenie negatywne jest to dopust Boży, aby niektórzy z własnej winy utracili zbawienie wieczne. Odrzucenie pozytywne dodaje do poprzedniego wyrok Boży, skazujący winnych na potępienie wieczne. W pierwszym wypadku zachodzi tylko przewidywanie i dopust winy oraz utraty zbawienia, a w drugim dołącza się zamiar Boży karania winnych piekłem. Tomiści i teologowie ze szkół pokrewnych, którzy piszą się na teorię przeznaczenia uprzedniego, zgodnie z logiką, przyjmują też odrzucenie uprzednie, lecz negatywne tylko, które pojęciowo zupełnie jest różnym od pozytywnego, nie zawiera bowiem dekretu potępienia. Ten dekret, powiadają ci teologowie, dołącza się dopiero wówczas, gdy osobiste grzechy się go domagają.
Jakże tedy w myśl tej teorii przedstawia się zbawcza ekonomia Boża? Oto Bóg od wieków postanowił świat stworzyć i podnieść cały rodzaj ludzki do porządku nadprzyrodzonego. Przewidział jednak, że człowiek z własnej winy utraci łaskę poświęcającą i tym samym uczyni się niegodnym zbawienia. Otóż Bóg wybiera z tej upadłej masy ludzkości pewną ilość jednostek i postanawia ich doprowadzić do zbawienia, tak wszystko rozporządzając, aby skorzystali z łaski Odkupienia i w stanie łaski zeszli z tego świata. Resztę zaś ludzi Pan Bóg w wyborze pomija, dopuszczając, aby ci z łaską nie współdziałali i tym samym do zbawienia nie doszli. W tym wszystkim, dodają teologowie tej szkoły, nie ma żadnej niesprawiedliwości, bo zbawienie, jako dobro nadprzyrodzone, nikomu się nie należy i jedynie od upodobania Bożego zawisło, komu skutecznie do niego dopomóc, a kogo pozostawić jego własnemu zawinionemu losowi. Nie przeczą dalej, że Bóg chce szczerze zbawienia wszystkich ludzi, że Chrystus umarł za cały rodzaj ludzki, że Bóg żadnemu człowiekowi nie odmawia łaski dostatecznej do zbawienia, lecz z naciskiem podnoszą tę prawdę, iż łaska skuteczna, jako szczególne dobrodziejstwo Boże, a tym bardziej łaska ostatecznego w dobrym wytrwania, przechodzą zakres tego, co z tytułu ogólnej zbawczej woli każdemu z osobna przysługuje (5).
Ten pogląd na przeznaczenie uzasadniają jego zwolennicy na podstawie Pisma św. i rozumowania teologicznego i usiłują go poprzeć powagą św. Augustyna oraz św. Tomasza.
Przejdźmy teraz do drugiej teorii. Wielu nowszych teologów ze szkoły Moliny i pokrewnych kierunków, odwraca całkowicie ten porządek logiczny, jaki tomiści stanowią pomiędzy zamiarami Bożymi odnośnie do przeznaczenia. Zdaniem ich porządek logiczny dekretów Bożych odpowiada zupełnie ich doczesnemu urzeczywistnieniu. To znaczy, że tak samo jak na sądzie Bóg nagradzać będzie niebem za dobre uczynki, odwiecznie też postanowił dać chwałę wiekuistą w następstwie do zasług przejrzanych. Nie uznają tedy ci teologowie żadnego uprzedniego przeznaczenia zbawczego, a tym samym nie godzą się na odrzucenie negatywne. W myśl tej teorii logiczny pochód zbawczej ekonomii jest następujący: Bóg odwiecznie postanowił świat stworzyć i ustanowić porządek nadprzyrodzony. Przewidział upadek pierwszego człowieka i postanowił zesłać Odkupiciela w osobie Chrystusa, który wysłużyć miał rodzajowi ludzkiemu wszystkie łaski, potrzebne do zbawienia. Za pomocą wiedzy pośredniej, której przedmiotem, jak powiedzieliśmy wyżej, są dobrowolne uczynki ludzkie, przewiduje Bóg od wieków, jak każdy z osobna człowiek z łaską współdziałać będzie. Konsekwentnie do tego rozpoznania zasług i win, Bóg postanawia jednym dać niebo, a drugich skazać na potępienie. Widzimy, że w tej teorii nie może być mowy o przeznaczeniu zbawczym uprzednio do zasług, ani o odrzuceniu negatywnym. Pozostaje natomiast katolicka prawda o darmowości predestynacji zupełnej, bo ostatecznie zamiar Boży stworzenia tego świata i tego porządku nadprzyrodzonego, w którym tacy a tacy dostępują zbawienia, jest niezawisłym od wszelkich zasług przejrzanych i tym samym jest dowodem szczególnej łaskawości Bożej względem wybranych. Kto nadto z molinistów godzi się na zdanie Suareza, że łaska skuteczna jest szczególnym dobrodziejstwem, przewyższającym – wprawdzie nie z istoty, lecz ze względu na okoliczności – łaskę dostateczną, ten przyznać musi, że i w zbawczym przeznaczeniu przejawia się szczególne miłosierdzie Boże nad wybranymi.
Nakreśliwszy pokrótce te dwa poglądy na tajemnicę zbawczego przeznaczenia, wypada nam z kolei zastanowić się nad tym, który z nich da się lepiej uzasadnić ze źródeł Objawienia. Zwolennicy teorii o przeznaczeniu następczym (po przejrzeniu zasług) powołują się na wszystkie te teksty, któreśmy wyżej przytoczyli na dowód, że doczesny wymiar sprawiedliwości Bożej wynagradzającej i karzącej jest następstwem zdobytych zasług lub popełnionych grzechów. Powiadają dalej, że nie ma żadnego powodu odwracania tego następstwa w samychże odwiecznych wyrokach Bożych, logicznie bowiem w tym samym porządku Bóg stanowi chwałę jako nagrodę za zasługi, jakim rzeczywiście daje niebo za dobre uczynki. Tomiści zarzucają, że inny jest porządek w zamiarach a inny w rzeczywistości, bo w zamiarze pierwotnym jest cel, a potem dopiero następuje dobór środków do celu wiodących, podczas gdy w wykonaniu zamiaru najprzód używa się środków, a później dopiero cel się osiąga. Powołują się w tej mierze na pewnik metafizyczny, że cel w zamiarze jest pierwszym, a w wykonaniu ostatnim. Otóż chwała niebieska, zamierzona dla wybranych, jest celem, a zasługi środkami do niej. Więc Bóg wprzódy postanawia dać chwałę wybranym, a następnie przygotowuje łaski odpowiednie, by ich do tego celu doprowadzić. W przeprowadzeniu zaś tego zamiaru rzecz ma się odwrotnie. Wybrani naprzód muszą zdobyć zasługę na niebo, a potem dopiero posiędą je tytułem nagrody za dobre uczynki. Moliniści odpowiadają na tę trudność, że to rozumowanie byłoby słuszne, gdyby chodziło o cel własny, dla siebie zamierzony. Jeżeli zaś cel jest zamierzony dla kogoś innego, który ma go osiągnąć przez własne usiłowanie i współpracę, to jest zamierzony tylko warunkowo, to znaczy o tyle, o ile ten drugi dobrowolnie doń zdążać będzie. W ogóle trzeba zauważyć, że na drodze rozumowania teologicznego trudno ten spór rozstrzygnąć, bo przedstawiciele obu zwalczających się obozów z przeciwnych wychodzą założeń w poglądzie na wiedzę Bożą, na łaskę i związane z tym kwestie.
Przejdźmy tedy do źródeł Objawienia. Tomiści przytaczają cały szereg tekstów z Pisma św., które mają przemawiać za ich teorią, lecz najchętniej powołują się na list do Rzymian, zwłaszcza na jego rozdział 9-ty. Zanim ten ustęp wyjaśnimy, słów kilka o myśli naczelnej listu do Rzymian, zwłaszcza pierwszej jego części dogmatycznej. Św. Paweł wykłada tu jeden z zasadniczych rozdziałów swego przepowiadania, swojej “Ewangelii“, a mianowicie, że Bóg darmo usprawiedliwia Żydów i pogan przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Jest to główna teza listu do Rzymian, którą sam Apostoł wygłasza na początku, mówiąc, że Ewangelia “jest mocą Bożą, na zbawienie każdemu wierzącemu, Żydowi naprzód i Greczynowi” (1, 16). Następnie przeprowadza dowód tej tezy, wykazując, że zarówno poganie, jak chlubiący się w swym Zakonie Żydzi “zgrzeszyli i niedostawa im chwały Bożej” (3, 23). Nie z uczynków tedy naturalnych ani z uczynków Zakonu bywa człowiek usprawiedliwiony przed Bogiem, lecz “przez łaskę Jego, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie” (3, 24). Tę prawdę objaśnia Apostoł na przykładzie Abrahama, ojca ludu wybranego, który długo przed ogłoszeniem Zakonu “uwierzył Bogu i poczytano mu jest ku sprawiedliwości” (4, 3). Dalej podnosi św. Paweł obfitość Odkupienia Chrystusowego, przeprowadzając wspaniałą parallelę i antytezę zarazem pomiędzy grzechem pierworodnym a łaską, wysłużoną przez drugiego Adama, Chrystusa: “Gdzie obfitowało przestępstwo” kończy, “łaska więcej obfitowała” (5, 20). Nawiązuje do tego refleksje moralne, aby umrzeć grzechowi i żyć jedynie dla “sprawiedliwości“. “A teraz będąc wyzwoleni od grzechu, a stawszy się niewolnikami Boga, macie owoc wasz ku poświęceniu, a koniec żywot wieczny” (6, 22). W rozdziale 7-ym kreśli Apostoł wymowny w swym tragizmie obraz człowieka, który poznawszy “święte, sprawiedliwe i dobre” przykazanie Boże, nie znajduje sam w sobie siły moralnej do jego zachowania, bo “widzę“, woła, “inszy zakon w członkach moich, sprzeciwiający się zakonowi umysłu mego i biorący mię w niewolę w zakonie grzechu“. Rozpaczny okrzyk wśród tych daremnych zmagań: “nieszczęsny ja człowiek, kto mię wybawi od ciała tej śmierci“, kończy się nagle kornym zwrotem ku ufności: “łaska Boża przez Jezusa Chrystusa Pana naszego“. Ta łaska Boża, jak św. Paweł wykłada w 8-ym rozdziale, niesie z sobą to, czego Zakon dać nie zdołał, “wyzwolenie od zakonu grzechu i śmierci” daje “ducha przywłaszczenia za syny” i napełnia słodką ufnością zbawienia, bo jej mocą “wszystko przezwyciężamy“, co by nas chciało “odłączyć od miłości Bożej“.
Przechodzimy do rozdziału 9-go. Św. Paweł roztkliwia się na myśl, że Żydzi, bracia jego, “którzy są krewni moi według ciała, którzy są Izraelczycy, których jest przywłaszczenie synowskie (6) i chwała (7) i testament (8) i Zakonu danie (9) i służba (10) i obietnice (11) których Ojcowie (12) i z których jest Chrystus wedle ciała (13)”, że ci uprzywilejowani dotąd wybrańcy Boży nie stali się w pierwszym rzędzie uczestnikami obietnicy danej Abrahamowi, a spełnionej w Chrystusie Jezusie. Rozważając tę tajemnicę, że nie Żydzi ale poganie pierwsze zajęli miejsce w przyobiecanym potomstwu Abrahama królestwie Bożym, Apostoł obwieszcza, że tam, gdzie chodzi o dobra nadprzyrodzone, żaden tytuł naturalny nie może uzasadniać prawa do ich uzyskania, lecz miarodajnym jest tu jedynie swobodny wybór Boży. “Nie którzy synowie ciała“, powiada Apostoł, “ci synami Bożymi, ale którzy są synami obietnicy, są w nasieniu poczytani” (w. 8). To znaczy, że pochodzenie cielesne od Abrahama, którym się Żydzi chlubili i które, ich zdaniem, dawało im prawo do pierwszeństwa w królestwie Mesjanicznym, nie może mieć żadnego wpływu na wezwanie do łaski. Łaska bowiem, jak św. Paweł wyżej był powiedział, jest czymś zupełnie darmowym i nikomu się nie należącym. Innymi słowy zawiera się tu katolicka nauka o uprzedzającym wszelką zasługę przeznaczeniu do łaski. Jest to uwaga bardzo doniosła. Jeśliby kto ten rozdział 9-ty czytał bez względu na kontekst i z góry przyjął za pewne, że jest w nim mowa nie o przeznaczeniu łaskawym, lecz zbawczym, to wówczas nie tylko mógłby łatwo z niektórych wyrażeń Apostoła wywieść naukę tomistów o przeznaczeniu i odrzuceniu, lecz mógłby nawet brać z nich pochop do kalwińskiej doktryny o przeznaczeniu. Weźmy tylko pod uwagę wiersz 18-ty, gdzie powiedziano: “nad kim tedy chce, lituje się, a kogo chce, zatwardza“; lub wiersz 21-szy, gdzie Apostoł pyta: “zali lepiarz gliny w mocy nie ma, aby z tejże bryły uczynił jedno naczynie ku uczciwości, a drugie ku zelżywości?“. Prawdziwe znaczenie tych i tym podobnych wyrażeń odsłoni się nam dopiero wtedy, gdy pamiętać będziemy, że mowa tu nie o przeznaczeniu do zbawienia i odrzucenia, lecz o doczesnym wezwaniu pogan do łaski z pominięciem Żydów. Lecz bliższe tego omówienie i uzasadnienie, zostawiam na przyszły raz (14).
–––––––––––
Ks. Marian Morawski, Dogmat Łaski. 19 wykładów o “porządku nadprzyrodzonym”. Z papierów pośmiertnych Autora. Kraków 1924, ss. 238-267.
Przypisy:
(1) Por. przedmowę od Wydawnictwa.
(2) Co następuje, uzupełniono.
(3) Dwojaka jest zasługa: sprawiedliwa (de condigno), dająca ścisłe prawo do nagrody – i godziwa (de congruo), stanowiąca niejaki tytuł do odpłaty z hojności dawcy.
(4) Ich win osobistych powiadam, bo trzeba pamiętać, że cała ta zbawcza ekonomia, dokonywa się w tym konkretnym porządku, w którym zdarzył się grzech pierworodny. Rozumie się przeto, że przejrzenie grzechu pierworodnego poprzedza wszystko, co wchodzi w zakres predestynacji, lub z nią się wiąże, lecz w tym momencie logicznym, w którym Bóg przewiduje grzech pierworodny, nie zawiera się jeszcze wzgląd na grzechy osobiste.
(5) Wprawdzie w szczegółowym przeprowadzeniu tej teorii są pewne, nawet dość znaczne, różnice, między szkołami, lecz w ogólnych zarysach zgadzają się wszyscy.
(6) Żydzi byli w Starym Zakonie narodem wybranym.
(7) Boża, unosząca się w obłoku nad arką przymierza.
(8) Zawarty z Abrahamem.
(9) Przez Mojżesza.
(10) Kult Boży sprawowany w świątyni jerozolimskiej.
(11) Mesjaniczne.
(12) Patriarchowie.
(13) Natury ludzkiej.
(14) Koniec rzeczy uzupełnionej.
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMVII, Kraków 2007
Ciekawe jest ujęcie jezuity M. Morawskiego problemu przeznaczenia, które pewnie (nie sprawdziłem) napisał już po encyklice Leona XIII « Aeterni patris »(1879), która wzywała katolików do zajmowania się myślą Tomasza z Akwinu. A ks. M. Morawski odwołuje się do Tomasza dwa lub trzy razy. Dlatego chyba warto zobaczyć jak św. Tomasz wyjaśnia problem przeznaczenia (praedestinatio) w « Sumie teologii ». Przekład polski może nie najlepszy, ale jedyny. Wytłuściłem właściwe odpowiedzi Tomasza; tylko w artykule 5, Tomasz najpierw przedstawia opinię Orygenesa (która wtedy jeszcze była uważana za odmienną, heretycką), Pelagiusza i niewymienionych z imienia teologów, aby następnie podać swoją propozycję.
Tomasz z Akwinu, Suma teologii, t. I,
ZAGADNIENIE 23
O PRZEZNACZENIU /176/
Ukończywszy zagadnienie opatrzności, z kolei będziemy mówić o przeznaczeniu i księdze życia. Temat o przeznaczeniu, wyczerpiemy w ośmiu pytaniach:
Czy w Bogu istnieje przeznaczenie?
Czym jest przeznaczenie: czy jest czymś w przeznaczonym?
Czy przysługuje Bogu odrzucić niektórych ludzi?
Porównanie przeznaczenia z wybraniem, mianowicie czy Bóg wybiera przeznaczonych?
Czy zasługi są przyczyną lub tytułem do przeznaczenia, do odrzucenia i do wybrania?
O pewności przeznaczenia, mianowicie czy przeznaczeni będą niezawodnie zbawieni?
Czy liczba przeznaczonych jest pewna?
Czy do przeznaczenia są pomocne modlitwy Świętych?
Artykuł 1
CZY BÓG PRZEZNACZA LUDZI ? /177/
Zdaje się, że Bóg nie przeznacza ludzi, bo:
1. Damascen tak pisze. “Należy wiedzieć, że Bóg z góry wie o wszystkim, ale nie przesądza
(praedeterminat) o wszystkim. Odwiecznie bowiem wie o naszych sprawach, ale nie przesądza ich”1. Lecz zasługa na nagrodę i karę to nasza ludzka sprawa; jako że dzięki wolnej woli jesteśmy panami naszego postępowania. Wygląda na to, że to, co się tyczy zasługi na nagrodę i karę, nie jest przeznaczone, tj. przesądzone przez Boga; a skoro tak, to nie ma przeznaczenia człowieka.
2. Wyżej powiedzieliśmy 2, że opatrzność Boska prowadzi wszystkie stworzenia do swoich celów. Lecz o innych stworzeniach nie wiadomo, by były przeznaczone przez Boga. A więc i ludzie nie są przeznaczeni.
3. Jak ludzie, tak i aniołowie zdolni są posiąść szczęśliwość. Wydaje się jednak, że aniołom nie
przysługuje przeznaczenie. Czemu? Bo zdaniem Augustyna 3, przeznaczenie, to postanowienie wydobycia z niedoli; aniołowie zaś nie znają, co to niedola. A więc nie ma przeznaczenia w odniesieniu do ludzi.
4. Duch Święty objawia Świętym dobrodziejstwa udzielone ludziom przez Boga; pisze o tym Apostoł: ,,Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, ku poznaniu dobra, jakim Bóg nas obdarzył”4. Lecz przeznaczenie jest dobrodziejstwem Boga; gdyby zatem ludzie byli przeznaczeni przez Boga, przeznaczeni musieliby wiedzieć o swoim przeznaczeniu, a to jest nieprawda.
Wbrew temu pisze Apostoł: “Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał”5.
Odpowiedź: Do Boga należy przeznaczać ludzi; jest to zgodne z Jego przymiotami. Uzasadnienie:
Wyżej wykazaliśmy 6, że opatrzność Boska rozpościera się na wszystko. Powiedzieliśmy także 7, że do opatrzności należy prowadzić rzeczy do celu. Cel zaś, ku któremu Bóg kieruje rzeczy stworzone, jest podwójny: pierwszy przekracza proporcję i siły natury stworzonej – to życie wieczne polegające na oglądaniu Boga, co – jak o tym była wyżej mowa 8 – przekracza naturę każdego stworzenia. Drugi jest dostosowany do natury stworzonej: cel ów rzecz stworzona może osiągnąć własnymi przyrodzonymi siłami.
Otóż w wypadku, gdy ktoś nie może czegoś osiągnąć siłami swojej natury, ktoś inny musi mu pomóc i podnieść go czy przenieść, tak jak łucznik przenosi strzałę do tarczy. Tak i tu: właściwie mówiąc, Bóg, stworzenie rozumne zdolne posiadać życie wieczne doprowadza sam do tego życia wiecznego, tj. jakby przenosi czy podnosi doń; i tego to właśnie przeniesienia czy podniesienia pomysł istnieje odwiecznie w Bogu tak samo jak istnieje w Nim pomysł celowego urządzenia wszechrzeczy który jak powiedzieliśmy 9 zwie się opatrznością. /178/
Pomysł zaś dokonania jakiegoś dzieła istniejący w umyśle twórcy jest w nim jakowymś przedistnieniem (praeexistentia) tegoż dzieła; stąd też pomysł wspomnianego przeniesienia rozumnego stworzenia do celu życia wiecznego zwie się przeznaczeniem 10; boć przeznaczyć znaczy: przenieść czy posłać. Widać z tego, że przeznaczenie od strony przedmiotu jest jakowąś częścią opatrzności. /179/
Na 1. Damascen przez “przesądzać” rozumie: narzucać konieczność tak jak się dzieje z rzeczami naturalnymi, których działanie jest przesądzone, jednokierunkowe, zawężone do jednego typu czynności. A że tak rozumie świadczą o tym dalsze jego słowa: Bóg, “ani nie chce złośliwości, ani nie zmusza do cnoty”. Nie odrzuca więc przeznaczenia. /180/
Na 2. Stworzenia nierozumne zgoła nie są pojemne tego celu, który przewyższa siły ludzkiej natury; i właściwie nie powinno się mówić o ich przeznaczeniu; choć niekiedy nadużywa się tego wyrażenia i mówi się o przeznaczeniu do jakiego bądź celu.
Na 3. Choć nigdy nie zaznali niedoli, aniołowie są przeznaczeni tak jak i ludzie. Wszak o gatunku ruchu nie stanowi punkt wyjściowy ale docelowy; jeśli np. chodzi o pojęcie bielenia, to obojętne czy ściana, jaką bielimy była czarna, sina, czy czerwona. Podobnie jest z pojęciem przeznaczenia: to obojętne, że ktoś przeznaczony do życia wiecznego zaznał czy nie zaznał niedoli.
Można także i tak odpowiedzieć: wszelkie udzielenie dobra ponad to, co się należy temu, komu się udziela, jest – jak wyżej powiedzieliśmy 11 – dziełem miłosierdzia.
Na 4. Owszem, w charakterze szczegółowego przywileju niektórym jest objawione, że są przeznaczeni; ale nie powinno to być objawione wszystkim, bo wówczas nieprzeznaczeni wpadliby w rozpacz, a przeznaczeni w poczuciu beztroski przestaliby dbać o swoje zbawienie. /181/
Artykuł 2
CZY PRZEZNACZENIE JEST CZYMŚ W PRZEZNACZONYM /182/
Zdaje się, że przeznaczenie jest czymś w przeznaczonym bo:
1. Każdej czynności siła rzeczy odpowiada jakieś doznawanie. /183/ Skoro więc istnieje w Bogu
przeznaczenie jako czynność, to w przeznaczonym musi istnieć jako doznawanie.
2. Orygenes w komentarzu do słów św. Pawła: “Przeznaczony został”1, tak pisze: “Przeznaczenie (praedestinatio) dotyczy tego, co nie jest, natomiast wyznaczenie (destinatio), dotyczy tego, co jest”. Atoli Augustyn tak mówi: “Czymże jest przeznaczenie, jeśli nie wyznaczeniem czy wytypowaniem kogoś do czegoś?’2. A więc przeznaczenie dotyczy tylko kogoś istniejącego; a skoro tak, to wnosi coś w przeznaczonego.
3. Przygotowanie jest czymś w rzeczy przygotowanej. Otóż Augustyn powiada, że przeznaczenie «jest przygotowaniem dobrodziejstw Boga”3. A więc przeznaczenie jest czymś w przeznaczonym.
4. To, co wieczne, nie może w swoim określeniu zawierać czegoś czasowego; a tymczasem w określeniu przeznaczenia umieszczono łaskę, która jest czymś czasowym; powiedziano bowiem, że przeznaczenie jest to: “przygotowanie łaski na teraźniejsze życie, a chwały na przyszłe”4. A więc przeznaczenie nie jest czymś wiecznym; a skoro tak, nie jest w Bogu, ale w przeznaczonych; cokolwiek bowiem jest w Bogu, jest wieczne.
Wbrew temu Augustyn powiada, że przeznaczenie jest to: “Przewidzenie dobrodziejstw Boga”5. Przewidzenie zaś (praescientia), nie jest w przewidzianych, ale w przewidującym. A więc i przeznaczenie nie jest w przeznaczonych, ale w przeznaczającym.
Odpowiedź: Przeznaczenie nie jest czymś w przeznaczonych, ale tylko w tym, kto przeznacza. Czemu? Bo, jak wyżej powiedzieliśmy 6, przeznaczenie jest częścią opatrzności; opatrzność zaś nie istnieje w rzeczach opatrywanych, ale – jak wyżej podano 7 – w myśli opatrzyciela jako jego pomysł; za to wykonanie opatrzności, które nosi miano: rząd istnieje biernie w rzeczach rządzonych, czynnie w rządcy.
Jasno z tego widać, że przeznaczenie jest to pomysł wprowadzenia niektórych do zbawienia wiecznego, istniejący w umyśle Bożym; wykonanie zaś tego pomysłu biernie jest w przeznaczonych, czynnie w Bogu. Owo zaś wykonanie przeznaczenia obejmuje: powołanie i obdarzenie chwałą, stosownie do słów Pawła: “Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał … tych też obdarzył chwałą »8.
Na 1. Czynnościom przechodzącym na materię zewnętrzną, siłą rzeczy musi odpowiadać jakoweś doznawanie, np. ogrzewanie, cięcie itp. Nie jest tak z czynnościami wsobnymi, do których – jak wyżej powiedzieliśmy 9 – należą : myślenie i chcenie. I właśnie tego typu czynnością jest przeznaczenie. A więc przeznaczenie nie wnosi niczego w przeznaczonego. Natomiast wykonanie tegoż – jako że przechodzi w zewnętrzne rzeczy – wnosi w nich jakiś skutek.
Na 2. Wyznaczenie (destinatio) niekiedy bierzemy w znaczeniu faktycznego posłania kogoś do określonego celu. I tak odnosi się tylko do tego, kto jest. Niekiedy jednak oznacza : posłanie, które ktoś powziął w umyśle; stosownie do tego “wyznaczenie” znaczy to, co nasz umysł mocno postanowił; w myśl tego drugiego znaczenia powiedziano o Elezarze, że postanowił nie popełnić nigdy rzeczy niedozwolonych – nawet za cenę życia 10. W jakimkolwiek bądź znaczeniu weźmiemy wyraz “wyznaczenie”, przeznaczenie może odnosić się do tego, czego nie ma, jako że w pojęciu swoim kryje wyprzedzenie.
Na 3. Rozróżniamy dwojakie przygotowanie : Pierwsze dotyczy przedmiotu doznającego i jest po to, by mógł przyjąć działanie; to przygotowanie jest w rzeczy przygotowywanej. Drugie dotyczy działacza, by działał; i to przygotowanie jest w działaczu. Takim właśnie przygotowaniem jest przeznaczenie. Przedstaw sobie jakiś umysł działający : jak on się przygotowuje do działania, jak najpierw w swojej myśli tworzy pomysł przedsięwzięcia ! Otóż w ten to właśnie sposób Bóg swoim przeznaczeniem odwiecznie przygotował dzieło zbawienia; powziął w swojej myśli plan doprowadzenia jakiejś liczby ludzi do zbawienia.
Na 4. Jeśli łaska wchodzi w określenie przeznaczenia, to nie jako jego istotny czynnik; a wchodzi dlatego, że przeznaczenie wobec łaski ma się jak przyczyna do skutku i czynność do przedmiotu. Bynajmniej więc z tego nie wynika, że przeznaczenie jest czymś czasowym. /184/
Artykuł 3
CZY BÓG ODRZUCA JAKIEGOŚ CZŁOWIEKA ? /185/
Zdaje się że Bóg żadnego człowieka nie odrzuca bo :
1. Nikt nie odrzuca tego kogo miłuje; a przecież Bóg miłuje człowieka; świadczą o tym następujące słowa : “Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś”1. A więc Bóg żadnego człowieka nie odrzuca.
2. Jeśliby Bóg odrzucał jakiegoś człowieka, wówczas tym będzie odrzucenie dla odrzuconych, czym jest przeznaczenie dla przeznaczonych. Lecz przeznaczenie jest przyczyną zbawienia przeznaczonych, a więc i odrzucenie będzie przyczyną zguby odrzuconych, a to jest nieprawdą, gdyż Ozeasz powiada : “Zguba twoja, Izraelu, od ciebie samego; a tylko we mnie ratunek twój”2. Nikogo więc Bóg nie odrzuca.
3. Nikogo nie można winić o coś, czego nie mógł uniknąć. Lecz jeśli Bóg kogoś odrzuca, odrzucony nie może uniknąć zguby. Pisze bowiem Eklezjastes : “Przypatrz się dziełu Bożemu ! Bo któż naprostować może to, co On skrzywił?”3. Wychodzi na to, że nie powinno się winić ludzi za to, że na wieki giną; a to jest nieprawda ! A więc Bóg nikogo nie odrzuca.
Wbrew temu pisze Malachiasz : “Umiłowałem Jakuba, Ezawa zaś miałem w nienawiści”4.
Odpowiedź : Tak, Bóg odrzuca jakichś ludzi. Uzasadnienie : Wyżej powiedzieliśmy 5, że przeznaczenie jest częścią opatrzności. Do opatrzności zaś, jak wyżej powiedzieliśmy 6 należy dopuścić do jakowychś uchybień w rzeczach jej podległych. A ponieważ opatrzność Boska prowadzi ludzi do życia wiecznego, do tejże opatrzności należy dopuścić, by niektórzy do tego celu nie doszli; i to właśnie zwie się odrzuceniem.
Jak więc przeznaczenie jest częścią opatrzności odnośnie do tych, których Bóg prowadzi do zbawienia wiecznego, tak odrzucenie jest częścią opatrzności odnośnie do tych, którzy od tego celu odpadają. Widać z tego, że odrzucenie wyraża nie tylko gołe przewidzenie, ale według naszego pojmowania oznacza coś więcej, podobnie jak i opatrzność – jak to wyżej powiedzieliśmy 7. Chodzi o to, że jak przeznaczenie zawiera w sobie wolę udzielenia łaski i chwały, tak odrzucenie zawiera w sobie wolę dopuszczenia, by ktoś popadł w grzechy, i wolę wymierzenia kary i potępienia za grzech. /186/
Na 1. Bóg miłuje wszystkich ludzi i także wszystko stworzenie w tym sensie, że dla wszystkich chce jakiegoś dobra; nie chce jednak każdego dobra dla wszystkich. O ile więc nie chce dla niektórych tego dobra, jakim jest życie wieczne, powiadamy : ma ich w nienawiści, czyli ich odrzuca. /186a/
Na 2. Jeśli chodzi o przyczynowość, to zgoła inaczej ma się rzecz z przeznaczeniem niż z odrzuceniem. Przeznaczenie jest przyczyną zarówno tego, czego przeznaczeni oczekują w życiu przyszłym, mianowicie chwały, jak i tego, co otrzymują w życiu obecnym, mianowicie łaski. Natomiast odrzucenie bynajmniej nie jest przyczyną tego, co się dzieje w życiu obecnym, mianowicie winy-grzechu, a tylko jest przyczyną opuszczenia przez Boga. Jest jednak przyczyną tego, co jest wymierzone w przyszłości, mianowicie kary wiecznej. Wina bowiem pochodzi z wolnej woli tego, który jest odrzucony i opuszczony przez łaskę. Sprawdza się tu więc powiedzenie Proroka : “Zguba twoja, Izraelu, od ciebie samego”!
Na 3. Odrzucenie nie narusza w niczym możności odrzuconego. Gdy więc mówimy. odrzucony nie może otrzymać łaski, nie należy tego rozumieć w sensie bezwzględnej niemożliwości, ale w sensie niemożliwości warunkowej, tak jak wyżej powiedzieliśmy 8, że przeznaczony musi być zbawiony koniecznością warunkową, która nie gubi wolnej woli. Chociaż więc ktoś odrzucony od Boga nie może otrzymać łaski, to jednak, że w ten czy inny grzech wpada, dzieje się to z jego wolnej woli. Słusznie też poczytuje mu się to za winę. /187/
Artykuł 4
CZY BÓG WYBIERA PRZEZNACZONYCH ?
Zdaje się, że Bóg nie wybiera przeznaczonych, bo :
1. Dionizy tak powiada 1 : Jak słońce rozsiewa swoje promienie, bez wybierania, na wszystkie ciała, tak i Bóg swoją dobroć. Lecz dobroć Boża udziela się zwłaszcza niektórym, tym mianowicie, co mają udział w łasce i chwale. A więc Bóg, nie wybierając, udziela łaski i chwały a to właśnie należy do przeznaczenia !
2. Wybór dotyczy tego, co istnieje; natomiast przeznaczenie – jako odwieczne – dotyczy także i tego, co nie istnieje. A więc Bóg przeznacza niektórych bez wybierania.
3. Wybór pociąga za sobą selekcję czy dyskryminację. Tymczasem Bóg “pragnie, by wszyscy ludzie byli zbawieni » 2, a więc przeznaczenie przesądzające z góry o zbawieniu ludzi, dokonuje się bez wybierania.
Wbrew temu pisze św Paweł : “W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata » 3. Odpowiedź : Pojęciowo przeznaczenie zakłada uprzednio wybór, a wybór to miłość.
Uzasadnienie :
Jak wyżej powiedzieliśmy 4, przeznaczenie jest częścią opatrzności. Opatrzność zaś, podobnie jak i roztropność jest to istniejący w myśli pomysł nakazujący /188/ rzeczom zmierzanie ku wyznaczonym celom, jak o tym wyżej była mowa 5. Otóż jeśli ktoś nakazuje komuś zmierzanie do celu, jest to znak, że istnieje w nim uprzednia chęć tego celu. Stąd i przeznaczenie niektórych do zbawienia wiecznego zakłada pojęciowo, że Bóg wpierw chce ich zbawienia, a z tą chęcią wiąże się wybór i miłość. Miłość, gdyż Bóg chce dla nich dobra zbawienia wiecznego; bo miłować, jak to już powiedziano 6 to chcieć dla kogoś dobra. Wybór, gdyż Bóg chce tego dobra raczej tym, niż owym; jako że, jak wyżej powiedziano 7, niektórych odrzuca.
Inaczej jednak wybór i miłość układa się u nas, a inaczej w Bogu. W człowieku wola miłując nie staje się przyczyną dobra; to dobro już istniejące pobudza nas do miłości, i dlatego my wybieramy tego, kogo mamy kochać, w ten sposób w nas wybór poprzedza miłość. W Bogu jest wprost odwrotnie : Jego wola, która z miłości chce komuś dobra, jest równocześnie przyczyną, że to dobro otrzymuje raczej ten niż ów. Z czego widać, że pojęciowo w Bogu miłość wyprzedza wybór, a wybór przeznaczenie. I dlatego, wszyscy przeznaczeni są wybrani i umiłowani.
Na 1. Jeśli chodzi o udzielanie dobroci Bożej w ogóle, to Bóg udziela dobroci swojej bez wybierania; nie znajdziesz bowiem czegoś, co by, jak wyżej powiedziano 8 w jakowyś sposób nie było udziałem w tejże dobroci. Natomiast jeśli idzie o udzielanie tego czy owego dobra, Bóg udziela go, wybierając; niektórych bowiem dóbr jednym udziela, a drugim nie. Tak dzieje się z udzielaniem łaski i chwały. Tu też zachodzi wybór.
Na 2. Owszem, wybór dotyczy tego, co istnieje, ale w wypadku, gdy wola wybierającego jest pobudzona do wyboru przez dobro już istniejące w rzeczy. Tak właśnie jest, gdy my wybieramy. Lecz w Bogu, jak powiedzieliśmy 9 jest inaczej. I dlatego Augustyn pisze : “Aczkolwiek Bóg wybiera tych, którzy nie istnieją, to jednak nie myli się w wyborze”10.
Na 3. Jak wyżej powiedzieliśmy, 11 Bóg chce zbawić wszystkich ludzi wolą uprzednią; a wiadomo: czego wolą uprzednią chce, nie chce zasadniczo, a tylko pod jakimś względem, czyli z uwzględnieniem okoliczności. Nie chce jednak zbawić wszystkich wolą wtórną, czy uwzględniającą okoliczności. A wiadomo : czego wolą wtórną chce, chce zasadniczo.
Artykuł 5
CZY PRZEWIDZENIE ZASŁUG JEST PRZYCZYNĄ PRZEZNACZENIA ? /189/
Zdaje się, że przewidzenie zasług jest przyczyną przeznaczenia, bo :
1. Apostoł pisze : “Tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył”1. A glosa Ambrożego do następujących słów : “Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, nad kim się zlituję”2, tak pisze : “Okażę miłosierdzie temu, o którym wpierw wiem, że z całego serca do mnie się nawróci”. Z czego chyba widać, że przewidzenie zasług jest przyczyną przeznaczenia.
2. Przeznaczenie Boże zawiera postanowienie woli Bożej, jako że, zdaniem Augustyna, przeznaczenie, to : “Postanowienie okazania miłosierdzia”3. Otóż wola Boża nie może być nierozumną, [co znaczy: musi opierać się o jakąś rację lub podstawę]. A co może być racją lub podstawą przeznaczenia, jeśli nie przewidzenie zasług ? A więc przyczyną lub racją przeznaczenia są przewidziane zasługi.
3. Św. Paweł pisze : “Czyżby Bóg był niesprawiedliwy? Żadną miarą!”4. A to chyba niesprawiedliwość równym ludziom dawać nierówno. Otóż wszyscy ludzie są równi i co do natury, i co do grzechu pierworodnego; a jeśli jest między nimi nierówność, to powoduje ją ich własne postępowanie zasługujące na nagrodę lub karę. Jeżeli przeto przeznaczeniem i odrzuceniem gotuje Bóg nierówny los ludziom, czyni to tylko z racji przewidywania różnicy w zasługach.
Wbrew temu pisze Apostoł : “Nie dla uczynków sprawiedliwych, jakie zdziałaliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas”5. Jak zaś nas zbawił, tak i przeznaczył nas do zbawienia. A więc przewidzenie zasług wcale nie jest przyczyną lub powodem przeznaczenia.
Odpowiedź : Ponieważ, jak wyżej powiedzieliśmy 6, przeznaczenie zawiera w sobie wolę, dlatego tak należy szukać powodu przeznaczenia, jak się szuka powodu woli Bożej. Wyżej zaś wykazaliśmy 7, że nie można podać przyczyny woli Bożej od strony czynności chcenia. Można zaś podać rację od strony przedmiotu woli, jako że Bóg chce, by jedno było dla drugiego.
Szaleństwem byłoby twierdzić, że zasługi są przyczyną przeznaczenia Bożego od strony czynności przeznaczającego; i z tym też dotąd nikt się nie wyrwał. Ale chodzi o pytanie : czy przeznaczenie ma jakąś przyczynę od strony skutku. Albo inaczej : czy Bóg z góry postanowił dać komuś skutek przeznaczenia dla jakichś jego zasług.
Przyjrzyjmy się najpierw wypowiedziom innych teologów :
Pierwsza wypowiedź : Bóg z góry postanawia dać komuś skutek przeznaczenia z powodu jego zasług istniejących w poprzednim życiu. Takie było stanowisko Orygenesa. Według niego Bóg na początku stworzył naraz wszystkie dusze ludzkie 8. Po złączeniu się każdej z ciałem dusze te znajdują się w takim czy innym stanie, zależnie od takich czy innych uczynków dokonanych w poprzednim życiu. Twierdzenie to Apostoł pogrzebał tymi słowami : “Bo gdy one jeszcze się nie urodziły, ani nic dobrego czy złego nie uczyniły – aby niewzruszone pozostało postanowienie Boże … zależne nie od uczynków, ale od woli powołującego – powiedziano jej : starszy będzie służyć młodszemu”9.
Druga : Powodem i przyczyną skutku przeznaczenia są zasługi, jakie zaistniały w tym życiu. To Pelagianie. Ich zdaniem początek dobrych postępków jest od nas, dopełnienie od Boga. Według tego, przyczyną, czemu ten dostaje skutek przeznaczenia, a ów nie, jest to, że jeden przygotowaniem siebie dał początek, a drugi nie. Przeciw temu jednak są takie słowa Apostoła : “Nie żebyśmy uważali, że jesteśmy w stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz (wiemy, że) ta możność nasza jest z Boga”10. Myślenie zaś jest tym pierwszym zaczątkiem, którego nic już wcześniej nie poprzedza. Nie można więc twierdzić, że istnieje w nas jakiś zaczątek, który by był powodem skutku przeznaczenia.
Trzecia : Powodem przeznaczenia są zasługi, które następują po skutku przeznaczenia; należy to tak rozumieć : dlatego Bóg daje komuś łaskę i z góry postanowił, że mu jej użyczy bo przewidział, że on tej łaski będzie dobrze używał. To tak daje jakiemuś żołnierzowi konia, wiedząc, że będzie go używał dobrze. Ale jak widać, teologowie ci wyodrębniają : To, co jest dziełem łaski, i to, co jest dziełem wolnej woli, tak jakby ten sam skutek nie mógł być równocześnie dziełem jednego i drugiego. Jasne, że to, co jest dziełem łaski, jest skutkiem przeznaczenia; i tego nie można podawać za powód przeznaczenia, jako że objęte jest przeznaczeniem. Jeśli przeto coś innego z naszej strony jest powodem przeznaczenia, będzie to coś spoza skutku przeznaczenia. Aliści to, co jest dziełem wolnej woli, nie jest odrębne od tego, co jest dziełem przeznaczenia; tak jak skutek przyczyny drugiej nie jest odrębny od skutku przyczyny pierwszej. Jak to bowiem wyżej wyłożyliśmy 11 : opatrzność Boska powoduje skutki poprzez działanie przyczyn drugich. Stąd też i to, co jest dziełem wolnej woli, jest dziełem przeznaczenia. /190/
Trzeba więc tak odpowiedzieć : Skutek przeznaczenia może być w podwójny sposób :
Pierwsze, w poszczególnych; i tak ujmując nic nie przeszkadza, by jeden skutek przeznaczenia był przyczyną i powodem drugiego : następny poprzedniego – z punktu przyczyny celowej, poprzedni następnego – z punktu przyczynowości zasługi, co sprowadza się do przystosowania materii 12; można to tak wyrazić : Bóg odwiecznie postanowił, że da komuś chwałę z powodu jego zasług i odwiecznie postanowił, że da komuś łaskę, zasłużył sobie na chwałę.
Drugie, skutek przeznaczenia można ujmować jako całość; i tak ujmując, niemożliwością jest, by cały skutek przeznaczenia jako całość miał jakąś przyczynę z naszej strony; cokolwiek bowiem jest w człowieku, co prowadzi go do zbawienia, całe zawiera się w skutku przeznaczenia; także i samo przygotowanie do łaski; boć nawet i ono nie może zaistnieć, jak tylko za Bożą pomocą, stosownie do słów Jeremiasza: « Nawróć nas, Panie, ku sobie, a nawrócimy się”13. /191/
Według tego sposobu ujmowania przeznaczenie od strony skutku ma za powód dobroć Bożą, do której jako do celu zmierza cały skutek przeznaczenia, i od której pochodzi jako od pierwszego początku poruszającego.
Na 1. Owszem, jak powiedzieliśmy 14, przewidziane wykorzystanie łaski jest powodem udzielenia łaski, ale tylko z punktu przyczyny celowej.
Na 2. Jak powiedzieliśmy 15 przeznaczenie od strony skutku ujmowane jako całość ma swoje wytłumaczenie li tylko w dobroci Bożej – ona też jest jego powodem; a jeśli idzie o skutki przeznaczenia ujmowane w poszczególnych, to, jeden skutek jest powodem drugiego.
Na 3. Powód (rację) przeznaczenia jednych, a odrzucenia drugich, można znaleźć w samej dobroci Bożej. Wiadomo przecież, że Bóg tak i po to wszystko uczynił z powodu swojej dobroci, by wszystkie rzeczy przedstawiały dobroć Bożą. A ponieważ dobroć Boga jest jedna i niezłożona, a rzeczy stworzone daleko odbiegają od niezłożoności Bożej. dlatego rzeczy te zmuszone są dobroć tę przedstawiać poprzez rozmaite formy swojego istnienia.
Stąd też i dla zupełności wszechświata 16, konieczne są różne rzędy czy stopnie rzeczy, z których jedne są na najwyższym, inne na najniższym szczeblu hierarchii wszechbytu. Dla zachowania zaś owej rozmaitości stopni i odmian istnienia w rzeczach Bóg dopuszcza niejedno zło, by – jak wyżej wyjaśniliśmy 17 – wielorakie dobro bez przeszkód mogło się pojawiać i rozwijać.
Patrzmy więc na cały ród ludzki tak, jak na cały wszechświat. Tak patrząc na ludzi, powiadamy : Bóg chciał przez niektórych, tych mianowicie, których przeznaczył, przedstawić swoją dobroć w postaci miłosierdzia : przebaczając; a innych zaś, tych mianowicie, których odrzuca – w postaci sprawiedliwości : karząc. Tu racja czemu Bóg jednych wybiera, a niektórych odrzuca. I tę to właśnie przyczynę podaje Apostoł, mówiąc : “Jeżeli więc Bóg, chcąc okazać swój gniew i dać poznać swoją potęgę, znosił z wielką cierpliwością naczynia (zasługujące na) gniew, gotowe na zagładę i żeby dać poznać bogactwo swojej chwały względem naczyń (objętych) zmiłowaniem, które już wprzód przygotował ku chwale”18; /192/ “Przecież w wielkim domu znajdują się naczynia nie tylko złote i srebrne, lecz i drewniane i gliniane : jedne do użytku zaszczytnego, a
drugie do niezaszczytnego”19.
Czemu zaś Bóg tych właśnie wybrał do chwały, a tamtych odrzucił ? Odpowiedź jest jedna : Wola Boga!
Trafnie oddał to Augustyn, mówiąc : “A czemu tego pociąga, a owego nie. Nie bądź skory sądzić, jeśli nie chcesz zbłądzić”20. Podobnie zresztą dzieje się w przyrodzie : Można podać powód uzasadniający dlaczego Bóg, stworzywszy na początku materię pierwszą, która, wiadomo, sama w sobie cała jest jednakowa – jednej jej części nadał formę ognia, a innej formę ziemi, mianowicie by przyroda obfitowała w różne gatunki. Natomiast czemu tej właśnie części materii nadał tę formę, a tej właśnie inną, zależy to jedynie od gołej woli Boga; podobnie jak od gołej woli architekta zależy, by ten oto kamień był w tej części ściany, a ów w innej, aczkolwiek sama konieczność sztuki budowlanej wymaga, by niektóre kamienie były w tej części, a niektóre w innej.
Nie można też zarzucić Bogu niesprawiedliwości z tego powodu, że ludziom, którzy nie są nierówni, gotuje nierówny los i daje nierówno. Uchybiałoby to sprawiedliwości, gdyby skutek przeznaczenia należał się ludziom w charakterze powinności, a nie był dany z łaski. W wypadku bowiem dawania czegoś z łaski dawca może dać według upodobania swojej woli komu chce : więcej lub mniej, byleby tylko nie odmówił nikomu tego, co mu się należy, a więc bez naruszenia sprawiedliwości. To właśnie miał na myśli gospodarz winnicy, mówiąc : “Weź, co twoje i odejdź … Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? »21.
Artykuł 6
CZY PRZEZNACZENIE JEST PEWNE ? /193/
Zdaje się, że przeznaczenie nie jest pewne bo :
1. Augustyn, objaśniając słowa Apokalipsy : “Trzymaj, co masz, by nikt twego wieńca nie zabrał 1, tak pisze : “inny nie zabierze, o ile go nie utracisz”2; z czego widać, że wieniec chwały – a jest to przecież skutek przeznaczenia – można zdobyć i utracić. A więc przeznaczenie nie jest pewne czyli niezawodne.
2. Czy z rzeczy możliwej mogą płynąć niemożliwe następstwa? Wcale nie. Otóż może się zdarzyć, że człowiek przeznaczony, dajmy na to Piotr, popełnił grzech i zaraz potem został zabity. W takim wypadku i w założeniu następstwo jasne : skutek przeznaczenia udaremniony ! A więc udaremnienie przeznaczenia nie jest niemożliwe; a jeśli tak, to przeznaczenie nie jest pewne, czyli niechybne.
3. Cokolwiek Bóg mógł, nadal może. Lecz Bóg mógł nie przeznaczyć tego, kogo przeznaczył; a więc i teraz może nie przeznaczyć; a skoro tak, przeznaczenie nie jest pewne.
Wbrew temu glosa do słów : “Tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył itd.”3, tak pisze : “Przeznaczenie jest to przewidzenie i przygotowanie dobrodziejstw Boga, dzięki którym z całą pewnością dostępują zbawienia wszyscy, którzy go mają dostąpić”4.
Odpowiedź : Przeznaczenie z całą pewnością i niezawodnie musi się uskutecznić, nie narzuca jednak ono konieczności, tzn. jego skutki nie lęgną się z konieczności. Uzasadnienie :
Wyżej powiedzieliśmy 5, że przeznaczenie jest częścią opatrzności. Otóż nie wszystko nad czym opatrzność roztacza swoją opiekę dzieje się w sposób konieczny, ale są takie sprawy, które dzieją się w sposób przygodny zależnie od charakteru przyczyn bezpośrednich, które opatrzność Boża specjalnie do wywoływania tego typu skutków wyznaczyła; a jednak, jak widać, z powyższych 6, wyroki opatrzności Boskiej są niezawodne i niechybne. Wynika z tego że i wyroki przeznaczenia są pewne i niezawodne; co jednak nie przekreśla wolności woli, z której pochodzi skutek przeznaczenia w sposób przygodny. Aby to zrozumieć przypomnijmy – to, co wyżej 7 powiedzieliśmy o Bożej wiedzy i woli, które – aczkolwiek są całkowicie pewne i niezawodne – nie odbierają rzeczom przygodnego sposobu działania.
Na 1. Czy można stracić i znaleźć wieniec chwały ? Zastanówmy się nad powiedzeniem : “Wieniec chwały jest mój”. Otóż może to oznaczać : pierwsze, bo tak jest z przeznaczenia Bożego; i w tym sensie nikt nie może utracić swojego wieńca chwały; drugie, bo nań sobie dzięki łasce zasłużyłem; albowiem na co sobie kto zasłuży – to poniekąd należy do niego. I w tym sensie może ktoś utracić swój wieniec, bo utracił łaskę przez grzech śmiertelny. A ten jego utracony wieniec zabiera ktoś inny; jako że wchodzi na jego miejsce. Nie dopuszcza Bóg bowiem do upadku niektórych tak, by ich miejsce zostało puste, ale zaraz dźwiga innych i każe im je zająć;
stosownie do słów Joba : Bóg “rozbija mocarzy bez dochodzenia, a innych w ich miejsce osadza”8. I tak na miejsce upadłych aniołów Bóg podstawił ludzi, a na miejsce żydów – pogan. Podsunięty zaś i wprowadzony w stan łaski także i w tym sensie otrzymuje wieniec po upadłym, że w żywocie wiecznym będzie doznawał radości także i z dobrego, które inny czynił, jako że w życiu wiecznym każdy będzie doznawał radości nie tylko z dobrego, które sam czynił, ale także z dobrego, które inni czynili. /194/
Na 2. Jeżeli bierzemy wypadek sam w sobie – niezależnie od czegokolwiek, to możliwe jest, żeby człowiek przeznaczony zmarł w grzechu śmiertelnym; jest to jednak niemożliwe, jeśli ów wypadek bierzemy z założeniem czegoś, mianowicie z założeniem, że ów człowiek jest przeznaczony. A więc wypadek ów nie prowadzi do wniosku, że przeznaczenie może być udaremnione.
Na 3. Przeznaczenie zawiera w sobie wolę Boga. Otóż wyżej – ze względu na niezmienność woli Boga – powiedzieliśmy 9 takie zdanie : Że Bóg chce jakiejś rzeczy stworzonej, jest konieczne nie bezwzględnie, ale założywszy coś. To samo trzeba zastosować i do przeznaczenia; a więc chociaż bezwzględnie biorąc Bóg mógłby przeznaczyć lub nie przeznaczyć, to jednak – biorąc w sensie łącznym 10 – nie można mówić, że Bóg mógłby nie przeznaczyć tego, kogo przeznaczył. Ale to nie godzi w pewność przeznaczenia.
Artykuł 7
CZY LICZBA PRZEZNACZONYCH JEST PEWNA ? /195/
Zdaje się, że liczba przeznaczonych nie jest pewna (ustalona), bo :
1. Jak uważać za pewną (ustaloną) taką liczbę, do której można coś dodawać? Otóż liczba
przeznaczonych może wciąż rosnąć; widać to ze słów Mojżesza: “A Pan, Bóg ojców naszych, niechaj przyczyni do tej liczby wiele tysięcy”1; co glosa tak wyjaśnia : “Chodzi o liczbę określoną u Boga, który zna tych, co do Niego należą”. A więc liczba przeznaczonych nie jest pewna, czyli ustalona.
2. Bóg niczego nie czyni bezmyślnie, tj. bez powodu. Otóż nie sposób wskazać na jakiś powód, czemu właśnie tę, a nie inną liczbę ludzi Bóg postanowił zbawić. A więc nie ma pewnej, z góry ustalonej liczby tych, co mają być zbawieni.
3. Działanie Boga jest doskonalsze od działania natury. Lecz w naturze dobro zachodzi w większości, a braki i zło w mniejszości wypadków. Gdyby przeto Bóg z góry ustalił liczbę zbawionych, więcej byłoby zbawionych niż potępionych. Tymczasem coś przeciwnego spotykamy u Mateusza: “Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”2. A więc liczba zbawionych nie jest z góry postanowiona.
Wbrew temu pisze Augustyn : “Liczba przeznaczonych jest pewna; nie może się ani zwiększyć, ani zmniejszyć 3.
Odpowiedź : Tak, liczba przeznaczonych jest pewna (ustalona). Otóż niektórzy twierdzili, że ta liczba jest pewna co do formy, a nie co do materii; innymi słowy jest pewne, że będzie sto lub tysiąc zbawionych; nie jest jednak pewne, którzy: ci czy owi. Ale to ich mniemanie zgoła przekreśla pewność (niezawodność) przeznaczenia, którą dopiero co wykazaliśmy 4. I dlatego należy odpowiedzieć, że liczba przeznaczonych jest u Boga pewna nie tylko co do formy, ale i co do materii.
Nadmieńmy, że liczba przeznaczonych jest u Boga pewna nie tylko z racji poznania, mianowicie, że wie, ilu będzie zbawionych (tak bowiem jest u Boga pewną liczba kropel deszczu i ziaren piasku morskiego), ale także z racji wybrania i jakowegoś ustalenia czy określenia.
Stanie się nam to jasne, gdy sobie przypomnimy to, cośmy wyżej powiedzieli o tym, co nieskończone 5, mianowicie, że każdy, kto działa i tworzy, zamierza uczynić coś skończonego, określonego. Ten zaś, kto zamierza swojemu dziełu nadać ściśle określone wymiary, ujmuje w liczbę jego istotne części, a więc te, które same przez się wymagane są do doskonałości całego dzieła. Nie ujmuje zaś w liczbę tego, co nie jest wymagane samo przez się, jako główna rzecz, a czego używa się tylko dla czegoś innego; taką bowiem tylko liczbę tego bierze, ile potrzebne dla czegoś innego. Np. architekt, budując dom ma na myśli ustalone, określone wymiary domu, określoną ilość zamierzonych pomieszczeń, określone liczbą wymiary ścian lub dachu; nie ustala wszakże w myśli określonej liczby kamieni, ale bierze ich tyle, ile potrzeba do wystawienia ścian według powziętych wymiarów.
Tak też należy patrzeć na postępowanie Boga wobec całego wszechświata, który jest Jego dziełem. Odwiecznie więc ustalił jego wymiary i ujął w odpowiednie liczby istotne jego części, tj. te, które w jakiś sposób przyczyniają się do jego wiecznotrwałości (perpetuitas), a więc ile ma być sfer, ile gwiazd, ile żywiołów, ile gatunków.
Jednostki zaś są zniszczalne, jeśli przyczyniają się do dobra całości, to nie jako głównie zamierzone, ale jako drugorzędnie zamierzone, mianowicie o ile w nich utrzymane jest dobro gatunku. I dlatego chociaż Bóg zna liczbę wszystkich jednostek, to jednak liczby wołów, komarów itp. samej dla siebie z góry nie ustalił, ale w swojej opatrzności tyle ich powołuje do bytu, ile potrzeba do zachowania gatunków. /196/
Spośród zaś wszystkich stworzeń pocześniejsze miejsce w owym przyczynianiu się do dobra wszechświata zajmują stworzenia rozumne, które jako takie są niezniszczalne, a zwłaszcza te, które dostępują szczęścia, a tym samym bardziej bezpośrednio stykają się z ostatnim celem.
I dlatego u Boga liczba przeznaczonych jest pewna: nie tylko na sposób poznania, ale także – w charakterze czegoś głównego – na sposób uprzedniego ich określenia czy ustalenia. Niezupełnie tak samo ma się rzecz z liczbą odrzuconych; jak się wydaje, z postanowienia Bożego mają oni służyć dobru wybranych; wszystko bowiem ma się przyczyniać do ich dobra 6.
Jaka zaś jest liczba wszystkich przeznaczonych ludzi, różnie mówią: jedni, że tylu będzie zbawionych, ilu aniołów upadło; drudzy, że tylu będzie zbawionych, ilu aniołów zostało; trzeci, że tylu z ludzi będzie zbawionych, ilu aniołów upadło i nadto tylu, ilu aniołów zostało stworzonych. Najlepiej jednak jest powiedzieć :
“Jeden tylko Bóg zna liczbę wybranych, którzy mają się znaleźć w niebieskiej szczęśliwości »7.
Na 1. Przytoczone słowa z Księgi Powtórzonego Prawa dotyczą tych ludzi, którzy z postanowienia Bożego żyją sprawiedliwie na ziemi; i tych liczba rośnie lub maleje, nigdy zaś liczba przeznaczonych.
Na 2. Co jest powodem, że dana część masy ma takie czy inne wymiary? Potrzeba dostosowania tej części do całości. Podobnie powodem, dla którego Bóg stworzył tyle właśnie gwiazd lub tyle właśnie gatunków rzeczy, no i czemu właśnie tylu przeznaczył, jest dostosowanie głównych części do dobra całości wszechświata.
Na 3. Dobro dostosowane do wspólnego stanu natury zachodzi w większości wypadków, a jego ubytek czy brak zachodzi w mniejszości wypadkow. Natomiast dobro przekraczające wspólny stan natury zachodzi w mniejszości wypadków, a jego ubytek czy brak zachodzi w większości wypadkow. Wyjaśni nam to przykład: Większość ludzi ma dostateczną wiedzę do kierowania swoim życiem; w znacznej mniejszości są ci, którym brak jest tej wiedzy czy rozumu: to matołki czy głupcy; ale w zestawieniu z resztą ludzi do rzadkości należą ci, co zdobyli głęboką wiedzę o rzeczach umysłowo poznawalnych.
A ponieważ szczęście wieczne, polegające na oglądaniu Boga, przekracza wspólny stan natury i to natury pozbawionej łaski na skutek grzechu pierworodnego, dlatego zbawieni są w mniejszości. I w tym szczególnie objawia się miłosierdzie Boga, że niektórych dźwiga i podnosi do tego zbawienia, którego tak wielu nie dostępuje – żyjąc po linii i według skłonności wspólnych dla natury.
Artykuł 8
CZY MODLITWY ŚWIĘTYCH MAJĄ JAKIŚ WPŁYW NA PRZEZNACZENIE: CZY MOGĄ BYĆ POMOCNE ?
Zdaje się, że modlitwy świętych nie mają żadnego wpływu na przeznaczenie, [wcale nie są pomocne], bo:
1. Czy to, co czasowe, może poprzedzić to, co wieczne? Wcale nie! A więc żadna rzecz doczesna nie może mieć wpływu na to, by coś się stało wieczne. Lecz przeznaczenie jest wieczne. A ponieważ modlitwy świętych są czymś doczesnym, dlatego nie mogą pomóc komuś w jego przeznaczeniu. A więc modlitwy świętych nie mogą wesprzeć czyjegoś przeznaczenia.
2. Kto potrzebuje rady? Ten, komu brak należytego rozeznania! Kto potrzebuje pomocy? Ten, komu brak odpowiedniej siły. Aliści ani jedno, ani drugie nie stosuje się do Boga przeznaczającego. Wszak pisze Apostoł: “Kto pomógł kiedy Duchowi Pańskiemu? Albo kto kiedy był doradcą Jego?”1. A więc modlitwy świętych nie są pomocne w przeznaczeniu.
3. Kto może pomóc, może i przeszkodzić. Lecz przeznaczenie nie może doznać żadnej skądkolwiek przeszkody. A więc nikt nie może być w nim pomocny.
Wbrew temu czytamy w Księdze Rodzaju : “Izaak modlił się do Jahwe za swą żonę, gdyż była ona niepłodna. Jahwe wysłuchał go … i stała się brzemienną”2. I z tego poczęcia narodził się Jakub, który był przeznaczony. A czy miałoby miejsce to przeznaczenie, gdyby się nie narodził? Wcale! A więc modlitwy świętych mają wpływ na przeznaczenie i wspomagają je.
Odpowiedź: Pytanie to doczekało się kilku błędnych odpowiedzi. /197/
Jedni, mając na uwadze pewność przeznaczenia Boskiego, uznali za zbyteczne modlitwy i inne wysiłki podejmowane dla osiągnięcia zbawienia wiecznego. Bo, jak mówią, czy to się będzie czynić, czy nie, i tak przeznaczeni osiągną zbawienie, odrzuceni nie. Przeciw temu jednak świadczą wszystkie nawoływania Pisma św. do modlitwy i do innych dobrych uczynków.
Drudzy twierdzili, że modlitwy mogą dokonać zmiany przeznaczenia Bożego. Podobno tak mniemali Egipcjanie; w ich przekonaniu modlitwy i ofiary mogą przeszkodzić wyrokom Boskim, którym dali nazwę –
Przeciw temu jednak występuje Pismo św.: “A zwycięzca w Izraelu nie przepuści ani żalem się nie zmiękczy”3;
a św. Paweł: “Dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne”4.
Nasza odpowiedź jest inna. Oto ona :
W przeznaczeniu należy wyodrębnić:
pierwsze, odwieczny wyrok Boski;
drugie, jego skutek.
Jeśli idzie o pierwsze, modlitwy świętych nie mają żadnego wpływu na przeznaczenie, boć to nie modlitwy świętych sprawiają, że ktoś jest przez Boga przeznaczony. Jeśli idzie o drugie, to powszechnie przyjmuje się, że święci swoimi modlitwami i innymi dobrymi uczynkami mogą pomóc w przeznaczeniu.
Uzasadnienie:
Opatrzność – a jej częścią jest przeznaczenie – nie pomija przyczyn pośrednich, ale do troski o dobro skutku zaprzęga również szereg podległych sobie przyczyn drugich. Tak jest w przyrodzie: Opatrzność w ten sposób zadbała o jej skutki, że rownież i szereg przyczyn naturalnych wciągnęła do ich powodowania, a i to tak, iż bez nich żaden z tych skutków nie pojawiłby się. Tak też jest i z przeznaczeniem. Bóg w ten sposób przeznacza kogoś do zbawienia, że już w samym planowaniu przeznaczenia uwzględnił wszystko, cokolwiek człowiekowi jest pomocne do zbawienia: czy to są modlitwy własne, czy innych, dobre uczynki, czy cokolwiek podobnego, bez czego człowiek nie osiąga zbawienia. I dlatego przeznaczeni winni, silić się spełniać dobre uczynki i modlić się, gdyż przez te środki, ziszcza się niechybnie skutek przeznaczenia. Do tego też nawołuje nas św. Piotr słowami: “A przeto, bracia, usilniej się starajcie, żebyście przez dobre uczynki, zapewnili sobie wezwanie i wybranie wasze »5.
Na 1. Rozumowanie to wykazuje tylko, że jeśli chodzi o sam odwieczny wyrok Boski, modlitwy
świętych nie mają żadnego wpływu na przeznaczenie.
Na 2. Pomóc komuś, znaczy: Pierwsze, wesprzeć czyjeś siły. A to jest znakiem słabości
wspomaganego. Jasne, że to nie stosuje się do Boga. W tym też sensie należy rozumieć słowa: “Kto pomógł kiedy Duchowi Pańskiemu?” Drugie, że wspomagany przeprowadza swoje przedsięwzięcia poprzez kogoś. Np. pan poprzez sługę. I w ten właśnie sposób my jesteśmy pomocni Bogu, jako że wykonujemy Jego rozporządzenie, stosownie do słów Apostoła : “My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga”6. A jesteśmy nimi nie z powodu niedostatku siły u Boga, ale wprost przeciwnie: To Bóg posługuje się przyczynami pośrednimi, aby w
rzeczach utrzymać piękno ładu i by również stworzeniom udzielić godności przyczyny 7.
Na 3. Jak powiedzieliśmy 8, przyczyny podrzędne nie mogą wymknąć się spod ryzów powszechnej pierwszej przyczyny, a są tylko wykonawcami jej rozporządzeń. I dlatego stworzenia mogą przyczyniać się do przeznaczenia, ale nie mogą mu przeszkodzić. /198/
Choć poznawanie w jaki sposób autor “Sumy teologicznej” zabiera się za ten temat jest niezwykle interesujące i pouczające, to jego ujęcie określiłbym jako bardzo płytkie i niekompletne, a miejscami – także niekonsekwentne.
Wiem: gdzie mnie krytykować słowa, które skreślił Doctorus Angelicus? Mam jednak nad nim pewną przewagę, wynikającą z czasów w których żyjemy: dane mi było nabrać zielonego pojęcia o ogólnej teorii względności oraz paradoksach mechaniki kwantowej.
Stawiam tezę, że aby sensownie podejmować temat predestynacji trzeba najpierw dobrze zrozumieć zagadnienie przyczynowości (związków przyczynowo-skutkowych) oraz czasu. Zrozumieć je w sposób ostateczny i kompletny oznaczałoby – zasłużyć na nagrodę Nobla; mam tu na myśli – zrozumieć chociaż w takim stopniu, na jaki pozwala aktualny stan wiedzy o rzeczywistości fizycznej.
Marku,
Dzięki za przeniesienie tego tekstu tutaj. To odpowiednie miejsce.
Jak powiedziałem, problem przeznaczenia jest zagadnieniem teologicznym. Logicznie patrząc, należało by go rozwiązywać metodami teologicznymi.
Z tego co napisałeś wynika, że chciałbyś, albo że można go rozwiązywać na poziomie « stanu wiedzy o rzeczywistości fizycznej » ? Jest rzeczą ewidentną, że Tomasz miał znajomość fizyki na poziomie tej wiedzy z XIII wieku, a Ty masz wiedzę z fizyki XXI wieku. To jeszcze nie znaczy, że wiedza fizyka może rozwiązywać problemy teologiczne !
Masz rację, że rozumienie problemu i konsekwentne wyciąganie z tego wniosków, co jest przyczyną, a co jest skutkiem stanowi ważny problem, ale w wymiarze filozoficznym, a nie na poziomie fizyki.
Nie masz racji, gdy piszesz, że rozwiązanie problemu czasu może w jakiś sposób pomóc w rozwiązaniu zagadnienia predestynacji. Czas jest przypadłością (filozoficznie), to tylko fizycy robią z niego kategorię nadrzędną w opisie rzeczywistości. W filozofii jest nieporozumieniem uznanie, wywyższenie jakiejś przypadłości (własności, relacji) na pryncypium rzeczywistości.
Widzę tu problemy metodologiczne.
Może zacznę tu publikować fragmenty (ma już 20 stron, a jeszcze uważam, że jest za mało komunikatywny) mojego nieskończonego artykułu o metodzie w filozofii, by go przedyskutować i wyjaśnić, że jedną metodą nie można opisać rzeczywistości.
Ps.
Chciałbym także, żebyś sprecyzował, jakie tomaszowe « ujęcie [określiłbyś] jako bardzo płytkie i niekompletne, a miejscami – także niekonsekwentne. » Nie przejmuj się, że nadano mu tytuł Doktora Anielskiego; był tylko człowiekiem.
Marku, to temat na porządną rozprawę, co najmniej – cały artykuł.
Oczywiście, jestem to winny Tobie, czytelnikom i św. Tomaszowi, jak amen w pacierzu.
Jak na złość – nie mogę teraz porządnie, dwóręcznie pisać (kontuzja kręgosłupa).
Obiecuję, że jak tylko przejdzie mi niedowład lewej ręki, to postaram się przelać swoje myśli na wirtualny papier serwera.
Co do udziału wiedzy fizycznej w dojściu do prawdy – może ona odgrywać rolę inspiracji. Czy dasz radę wyobrazić sobie metody separacji czy identyfikacji bez żadnej obserwacji świata fiz.? A fizyka to radykalnie i konsekwentnie rozwijana sztuka obserwacji właśnie.
Tak było w fizyce newtonowskiej. Wydaje mi się, że gdyby współczesnemu fizykowi wytłumaczyć pojęcia substancji i przypadłości, to odpowiedziałby, że o tej pierwszej nie ma zielonego pojęcia, a wszystko, co jest w stanie badać to przypadłości – i to nie bezpośrednio.
Czas zdecydowanie jawi się jako przypadłość rzeczy – w przybliżeniu tylko wspólna dla wielkiej ich liczby.
Przykro mi, że masz problemy z kręgosłupem; chyba najlepszym sposobem wyleczenia są długie (1 godz. dziennie) spacery i lekkie ruchy palcami stóp na zewnątrz leżąc na plecach. Jeżeli to są dolne kręgi. Jak się spędza czas za kierownicą i przy komputerze, to są komplikacje. Życzę zdrowia.
« Czy dasz radę wyobrazić sobie metody separacji czy identyfikacji bez żadnej obserwacji świata fiz.? A fizyka to radykalnie i konsekwentnie rozwijana sztuka obserwacji właśnie. »
Zgoda. Ale zauważ, że np. muzyk, aby zagrać Sonatę Chopina, też musi obserwować świat fizyczny (fortepian), ale czy widzi go tak, jak fizyk ?
Fizyk i filozof nie mają takiego samego określenia materii. Owszem, byli filozofowie (np. Kant, pozytywiści), którzy chcieli narzucić filozofii definicje, metody wzięte z fizyki. Nie dało to pozytywnych rezultatów (agnostycyzm, relatywizm).
Już Arystoteles na pierwszej stronie swojej « Filozofii pierwszej », nazwanej niezręcznie przez Andronikosa z Rodos « meta-fizyką » (stąd jeszcze dziś poniektórzy twierdzą, że ta dziedzina wiedzy ma wyraźne lub mniej, ale zawsze związki z fizyką), pisze, że « wzrok odgrywa największą rolę w naszym poznaniu… » (tłum. Krąpca), co nie przeszkodziło mu opracować całą swoją filozofię na teorii substancji (istoty, którą nie sposób zaobserwować, zobaczyć) i przypadłościach, które widzimy lub możemy zmierzyć (i tymi zajmuje się dziś fizyka, jak słusznie piszesz) oraz takimi, z którymi jest kłopot, tj. przypadłość jakości.
« Tak było w fizyce newtonowskiej. »
Masz rację, tak było…, ale tak jeszcze jest w naszym codziennym życiu; nie da się żyć według teorii Einsteina na co dzień.
Twój komentarz nasunął mi taką myśl, że jednak w teologii (też w filozofii) wykorzystuje się tak, jak w naukach przyrodniczych, metodę porównawczą, ściślej – metodę analogii (np. Krąpiec) : tak się ma skończone do nieskończonego, jak człowiek do Boga. Co prawda o. Krąpiec wykazuje, że chodzi mu o analogię bytową – « jak się ma Jan do sobie proporcjonalnego aktu istnienia, tak ma się ten oto koń, dąb do swego aktu istnienia » (Język i świat realny); ale jest to ciągle opis bytu, w którym porównuje się byty wskazując na relacje, jakie między nimi zachodzą, a nie mówi się nic o tym czym, kim te byty są. Tak jak w fizyce opisuje się porównując zachodzące obserwowane relacje.
ks. prof. T. Guz komentuje/wyjaśnia św. Tomasza:
2.64 CZY BÓG PRZEZNACZA LUDZI ? / Guz T. Ks. Prof. KUL Wydz. MIiAK
Cały kurs