Kilkanaście dni temu Internet obiegła informacja o rzekomym zakazie mówienia o Lutrze, wydanym ks. prof. Tadeuszowi Guzowi, znanemu specjaliście w tym temacie. I chociaż zakaz nie przybrał formy oficjalnej, to jednak odniósł skutek w postaci ograniczenia wypowiedzi ks. Guza na temat Reformacji i Lutra. Ekumenizm znów pokazał co potrafi: niby nic się nie stało, a jednak…
Zakaz – niezakaz
Rzecznik Prasowy Archidiecezji Lubelskiej, ks. dr Krzysztof Podstawka, powiedział mi w rozmowie telefonicznej, że ks. Tadeusz Guz nie otrzymał żadnego formalnego zakazu wypowiedzi. JE Ksiądz Arcybiskup Stanisław Budzik poprosił go jedynie, podczas osobistej rozmowy, o unikanie wypowiedzi „raniących naszych braci protestantów” i postępowanie zgodnie z duchem ekumenizmu „realizowanego przez Kościół katolicki od czasu Vaticanum II”. Była to więc tylko prośba, rodzaj dżentelmeńskiej umowy między księżmi, a nie oficjalny zakaz wypowiedzi.
Ten zakaz-niezakaz to upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu: z jednej strony spacyfikowano ks. Guza, a z drugiej uniknięto wydania oficjalnego zakazu, co znacznie stępiło ostrze protestów zwolenników ks. Guza.
Co ks. Guz takiego mówił?
Podczas licznych wykładów organizowanych w Polsce i za granicą, ks. Guz proszony jest o podejmowanie tematów związanych z Reformacją, tym, który ją rozpętał, czyli o Marcinie Lutrze, a także o ideologii lewicy i różnych aspektach wiary katolickiej. Te niezwykle ciekawe i przystępne przemowy, mimo trudnych tematów, których dotyczą, siłą rzeczy dotykają obszarów, które nie są wygodne dla liberalnego i lewackiego świata. Ks. Guz mówi bezpośrednio, ale zawsze z delikatnością i wyczuciem. Przesłuchałem dziesiątki godzin jego wykładów i w żadnym z nich nie znalazłem nic, co mogłoby razić uczucia protestantów czy zwolenników lewicy, o ile „obrażanie ich uczuć” można uznać w tym kontekście za coś złego. Należy zwrócić uwagę na sposób mówienia i zachowania ks. profesora. Nie jest to jakiś krzykacz, operujący ogólnikami, których nie ma czym podeprzeć. To nie łowca taniego aplauzu, przemawiający dla jakiegoś towarzystwa wzajemnej adoracji, którego bywalcy i tak wiedzą, co usłyszą, a słuchają jedynie dla podbudowania przekonania o tym, że mają rację. Ks. Guz to poszukiwacz prawdy i głosiciel prawdy. Może brzmi to nieco pompatycznie, ale trafia w sedno. Ks. Guz przez lata studiów nad pismami i poglądami Lutra odkrył zasady, które stały za jego błędami i postanowił wyniki swojej pracy przekazać innym. Tylko tyle i aż tyle. A przynajmniej wystarczająco, aby pobudzić do działania stróżów niezrozumienia, kustoszów mitologii dobrej Reformacji. Aby przestraszyć ich i popchnąć do tego, co lubią i potrafią dobrze: do zamazywania prawdy, przemilczania niewygodnych dla nich faktów i kontratakowania fałszem.
Ekumenizm – skąd to rodem?
Krytyka lewicy i mówienie skąd wyrosła jej ideologia z pewnością nie pozwala spać spokojnie wszystkim tym, którzy z niej czerpią i na niej zarabiają. Wykładanie zasad, na których opierają się poglądy Lutra, a więc w założeniu także i innych tzw. protestantów nie wpływa dobrze na obecną formę ekumenizmu – tutaj zgodzę się ze zwierzchnikami ks. Guza. Ale dlaczego właściwie ma na nią wpływać dobrze? Czy nie ważniejsze jest, aby działalność ks. Guza wpływała dobrze na katolicyzm?
Te dwa „izmy” będące teraz w centrum uwagi są bliskie sobie jedynie z pozoru. Tak jak miłosierdzie i brak kary śmierci; tak jak Biblia i protestantyzm; tak jak Luter i chrześcijaństwo. Różnice są wielkie, ba, trudno jest uchwycić punkty styczne. Jednak wielowiekowa propaganda oraz upadek moralny i intelektualny naszych biednych czasów stworzyły idealne warunki do przechowywania kłamstw i manipulacji pod płaszczykiem prawdy.
Zdefiniujmy na nasze potrzeby obydwa pojęcia: katolicyzm i ekumenizm. Katolicyzm to jedyna objawiona przez Boga religia. Jedyna, która mówi prawdę i jedyna, która prowadzi do zbawienia.
Aby zdefiniować ekumenizm, sięgnijmy do Unitatis Redintegratio, dekretu Soboru Watykańskiego II o ekumenizmie:
„W następnych zaś wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, a niemałe Społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty (communio) z Kościołem katolickim, często nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony. Tych zaś, którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością. Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego. Faktem jest, że z powodu rozbieżności utrzymujących się w różnej formie między nimi a Kościołem katolickim, czy to w sprawach doktryny, a niekiedy też zasad karności, czy odnośnie do struktury Kościoła, pełna łączność (communio) kościelna napotyka niemało przeszkód, częstokroć bardzo poważnych, które przełamać usiłuje ruch ekumeniczny.”[1]
Podsumowując, ekumenizm dąży do pełnej komunii „braci odłączonych” z Kościołem Chrystusowym. Kwestie jedności pełnej i niepełnej omówił w jednym z artykułów[2] pan Christopher Ferrara, więc nie będę go dublował. Teraz komunia odłączonych braci jest niepełna więc radośnie uprawiamy ekumenizm, aby komunię uczynić pełną.
Jednak jak to urzeczywistnić? Wiedząc, że Kościół katolicki to jedyny Kościół Chrystusa, powinniśmy postarać się dołączyć odłączonych braci do tegoż Kościoła. To chyba proste: oni błądzą, a my nie, więc powiedzmy im na czym polega ich błąd i niech wracają czym prędzej na łono Matki Kościoła bo inaczej zatracą swoje dusze w ogniu wiecznym. A tego dla naszych braci, choć odłączonych, nie chcemy! Takie postępowanie wyraźnie popierał papież Pius XI:
„Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy […] Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może.”[3]
Czy papież obraził tym, co napisał w encyklice Mortalium Animos, naszych braci odłączonych? Papież ten wyrażał się dosyć wyraźnie o jedności Kościoła i chyba nie interesowały go urojenia obraźliwych protestantów. Warto to wiedzieć, jeśli już mówimy o jedności z odłączonymi:
„I ten święty świadek [św. Cyprian – K.K.] słusznie się dziwił, jak ktoś wierzyć może, “że ta jedność, której fundamentem jest niezmienność Boga, której spoistość poręczona jest tajemnicą niebios, mogłaby być w Kościele zerwana i rozbita przez waśń poróżnionych ludzi”. Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest, spojone i złączone jak ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, kto by chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków. Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową – Chrystusem.”[4]
Jak mam to powiedzieć odłączonemu bratu w niepełnej jedności? Czy aby go to nie zaboli? Czy nie okazałbym się zbyt średniowieczny, integrystyczny i nieczuły na odmienne poglądy? A jeśli brat odłączony powie, że zbawienia nie daje Kościół katolicki i że wystarczy mu wiara w Chrystusa (o, jakże to często słyszane słowa!)? Znów sięgnę do Piusa XI:
Niechaj usłyszą, co mówi Laktancjusz: “Tylko… katolicki Kościół – wola on – przestrzega prawdziwej wiary. On jest świątynią Boga. Kto do niego nie wstąpi, lub go opuszcza, ten zdała od nadziei życia i zbawienia”.
No ale, powie ekumenista, bracia odłączeni są przecież w „jakiejś” jedności z Kościołem. Może trochę ona niepełna, taka prawie i nie do końca, ale zawsze to coś… Pius XI i na to ma odpowiedź:
W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostanie tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją. Czyż Rzymskiemu Papieżowi, najwyższemu Pasterzowi dusz, nie podporządkowali się przodkowie tych, którzy zaplątali się w błędne nauki Focjusza i tzw. reformatorów? Synowie opuścili – niestety – dom ojcowski, lecz dom się nie rozpadł i nie zginął, gdyż w nieustannej pomocy Boga ma swą ostoję. Niechajże powrócą do wspólnego Ojca, który ich przyjmie z całą miłością, nie pomnąc na krzywdy, jakie wyrządzili poprzednio Stolicy Apostolskiej.
Jeśli rozumiemy, co pisze Pius XI to już nie ma wątpliwości jak powinien działać ruch ekumeniczny. Jednak po Soborze Watykańskim II spojrzenie na ekumenizm uległo zmianie. I tu napotykamy przypadek ks. Guza.
Nie ranić braci odłączonych
Po chwili na temat samego ekumenizmu, wracamy do osoby ks. Guza. To, co spowodowało wydanie zakazu-niezakazu to troska o obrażone uczucia protestantów. Pytałem ks. dr Podstawkę czy jacyś protestanci zgłaszali się do ks. bp Budzika ze skargami na wypowiedzi ks. Guza. Nie było takich skarg. Wydaje się, że biskup lubelski bardziej dba o uczucia braci odłączonych niż oni sami. I nie dziwię się naszym odłączonym braciom, że się nie skarżyli, bo i nie ma na co. Ksiądz Guz w swoich wypowiedziach nie obrażał nikogo. Nie obrażał nawet samego Lutra. On poddawał rzeczowej krytyce jego pisma, pokazywał zasady jego filozofii. Demaskował błędy jego teologii, ale nie używał przy tym sformułowań obraźliwych. Rozumiem, że słuchając o pomysłach Lutra, wielu ludzi jest wstrząśniętych – jego poglądy przerażają. Ale pokazywanie tego powinno się spotkać z pochwałą: oto protestanci mogą poznać nędzę moralną i intelektualną tego, którego mają za swojego przewodnika. Mogą spojrzeć na niego z innej perspektywy i nawrócić się. Chyba że bardziej niż prawdę cenią sobie wygodę i swoje obrażone uczucia.
Czy gdyby jakiś protestant obraził się na słowa ks. Guza, nie mógłby wejść z nim w polemikę? Dlaczego nie wykazano ks. Guzowi, że się myli, mówiąc o Lutrze i jego poglądach? A jeśli ks. profesor mówi prawdę, to czym miałby się przejmować? Od kiedy to obrażanie się o mówienie prawdy jest czymś godnym uwagi? Od kiedy to mówiący prawdę miałby milknąć z powodu skarg tych, którym do prawdy daleko?
Ksiądz Guz ma nie lada problem. Jak mając wiedzę o Lutrze i jego filozofii uprawiać ekumenizm w znaczeniu posoborowym? Jedynie kłamiąc można mówić o Reformacji dobrze. Jeśli nie pozwala mu się mówić prawdy z całą siłą, to jedyne, co pozostaje to prawdę przemilczeć lub kłamać. Prawda po Soborze zdaje się mieć prawa jedynie wtedy, gdy podoba się ludziom. Już to gdzieś słyszeliśmy, czyż nie? „Twarda jest ta mowa i któż jej słuchać może?” (J 6, 60). Gdyby ks. Guz prowadził swoje wykłady za czasów Piusa XI, zostałby uznany za doskonałego ekumenistę, walczącego o powrót braci odłączonych do Kościoła. Po Soborze, niestety, należy schować prawdę pod korzec i nie pozwolić, aby ona kogoś wyzwoliła. To chyba mówi wystarczająco o pochodzeniu ekumenizmu w posoborowej postaci, nieprawdaż?
Czy katolicy nie mają obrażających się uczuć?
Nie chcąc wybiegać za daleko, nie ma tu na to miejsca, chciałbym tylko wspomnieć o jednej sprawie. Chodzi mi o film Luter z 2003 roku, który stawia Kościół katolicki w złym świetle. Sugeruje, że Kościół myli się, a, przynajmniej w czasach Lutra, przeżarty był przekupstwem, głupotą i niemoralnością. Jednoznaczny przekaz brzmi: zepsuty Kościół nie usłuchał zbawiennego głosu Lutra. Czy luteranie przeciwdziałali jego projekcji? Czy martwili się o naruszone uczucia katolików? Czy dbali o ekumenizm? Nie. Podobnie jak redaktorzy portalu ekumenizm.pl nie dbają o ekumenizm nazywając ks. Guza „kaznodzieją nienawiści”[5]. Pozostaje im współczuć, skoro prawda stała im się nienawistna. Jednostronny ekumenizm nie prowadzi do niczego poza ośmieszeniem i osłabianiem własnych szeregów. Niech na koniec zabrzmi znów Ojciec Święty Pius XI:
„Jeśli, jak to wciąż powtarzają, pragną z Nami i z naszymi się połączyć, dlaczegoż nie powracają jak najśpieszniej do Kościoła, “tej Matki i Mistrzyni wszystkich wierzących w Chrystusa?”.”[6]
Karol Kilijanek/Myśl Konserwatywna/
[1] http://www.zaufaj.com/sobor-vaticanum-ii-/350.html pozyskane 18.04.2017.
[2] http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1564 (18.04.2017).
[3] http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/mortalium_animos_06011928.html (18.04.2017).
Ciekawie napisał redaktor z ekumenizm.pl (ten od “kaznodziei nienawiści”). To jest oczywiście moja interpretacja, ale stoi tam coś w stylu, że ks. Guz nie uwzględnia dotychczasowych badań nad reformacją, tylko tego Lutra tak “sola scriptura” czyta.
Rozumiem, że bardzo trudno czyta się metodą „sola scriptura” takie rzeczy:
“Zanim Bóg stał się Bogiem, musiał najpierw stać się diabłem” Luter
Nie wiem, czy się mylę, ale wydaje mi się, że deklarując zasadę „sola scriptura” protestanci nie sprostali jej. Nie sprostał temu sam Luter pisząc to, co powyżej zacytowałem.
Sola scriptura (łac. jedynie Pismem)
Jeśli mogę wyrazić swoją opinię, to mam co do tego artykułu mieszane uczucia.
Z jednej strony jestem przeciwny “zamykaniu ust” komukolwiek, kto mówi prawdę.
Jednak przede wszystkim my tak naprawdę nie wiemy, co i jak powiedziano ks. prof. Guzowi. A jeśli ktoś wie, to powinien dokładnie całą rozmowę przytoczyć. Jeśli była to dżentelmeńska umowa (a raczej rozmowa, bo skoro nie wiemy, jak przebiegała, to skąd wiemy, że została zawarta jakaś umowa?), to ponieważ ks. prof. Guz jest z całą pewnością świadkiem Chrystusa, a już tym bardziej – dżentelmenem, ma pełną wolność postąpienia, jak uzna za słuszne. Jeśli więc, wskutek napomnienia braterskiego uzna, że należy jakiś czas milczeć o Lutrze i protestantach, to co właściwie nam oraz panu Karolowi Kilijankowi do tego?
Co mi jeszcze nie pasuje? Otóż na ile znam Ducha Świętego, a troszkę Go znam, nie odczytuję w tym artykule Jego znaków. Na ile potrafię odczytać, a jest to tylko moją subiektywną interpretacją, artykuł nie jest w tym Duchu, którego bym się spodziewał po kimś, kto wyraża troskę o cały Święty Kościół Chrystusowy, wliczając w to wszystkich Jego członków, których Sam Bóg sobie wybrał i powołał. Otóż my, jako należący do Kościoła Katolickiego, a więc posiadającego najwyższy stopień wiedzy i zrozumienia, powinniśmy zarazem posiadać w najwyższym stopniu zapoznanego Ducha Świętego i z Jego natchnienia tylko przemawiać. Za poznaniem i zrozumieniem prawd wiary, powinna iść też pokora i zrozumienie człowieka. Już samo używanie w tym artykule sformułowań typu “obrażeni Luteranie” razi mnie. Wytykanie im jakichś filmów, w których nas – Katolików – atakują, także. To jest oznaką słabości i zranienia, a nie gotowości do wyjścia naprzeciw słabościom innych. W tym wyjściu spodziewałbym się właśnie posoborowego “przymykania oka” na wszystko co drugorzędne, skupiłbym się na wspólnej z odszczepieńcami znajomości Chrystusa. Owszem, warto wiedzieć, jakie są źródła tego odszczepienia od Kościoła Katolickiego – i to ks. prof. Guz, o ile wiem, dobrze tłumaczy – ale kto każe nam sądzić, że ludzie ci są odszczepieni od Chrystusa? Tylko Chrystus sam o tym decyduje. Aha – jest jeszcze Papież, na którego powołuje się autor artykułu. Co Papież zwiąże, jest związane, a co rozwiąże, jest rozwiązane.
A zatem mamy dziś innego Papieża i on rozwiązuje. I zaprasza do Kościoła i do dialogu ekumenicznego. Chrystus zarazem zaprasza do rozmowy. I jeśli chcemy dotrzeć do naszych Braci, do naszych Bliźnich, to nie możemy rozmowy zaczynać tak: “Wasze błędy są takie, a my mamy rację”, nawet jeśli wiemy, że mamy rację! To jest kwestia przebiegłej miłości i pokornej czystości.
Zresztą dowody przynależności protestantów do Chrystusa daje sam Chrystus, bardzo wyraziście. Niejednokrotnie Duch Święty udziela się bardziej protestantom, bo ich wiara jest większa niż nasza! Owszem, trochę skrzywiona, fałszywa w pewnych punktach, a co najgorsze – pozbawiona należnej czci do Matki Najświętszej. Ale co ma biedna Matka uczynić? Kazać Synowi wszystkich precz wyrzucić? Nie. Ta Pokorniuchna będzie cierpliwie czekać i modlić się za swe dzieci, choćby w głupocie swej i nieświadomości same były dalece niepokorne. Ale jednak oni wierzą Bogu tak, jak go znają i rozumieją i to jest im poczytane za zasługę, jak Abrahamowi. A my, choć jesteśmy u stóp Matki Kościoła, często mniej znamy Pisma niż protestanci, mniej mamy wiary, mniej gorliwości. I kto na Sądzie będzie większy? To sam Bóg decyduje, a nie my.
Ktoś może jeszcze rzec, że nie wiadomo, jaki to duch tak naprawdę się udziela Protestantom na ich agapach. Nie wiemy. Ale można poznać po owocach i jak ktoś chce, to się przekona, że i tam Jest. Chrystus daje nawet namacalne dowody, jak u tego amerykańskiego pastora, który w ONZ przemawiał:
Skoro sam Bóg daje takie znaki, to nie mogę zgodzić się z ogólną wymową tego artykułu, choć wiele w nim zdań prawdziwych co do litery. Z duchem jego jednak się nie zgadzam.
Zasada “sola scriptura” jest wewnętrznie sprzeczna, bo w “Piśmie Świętym” nie ma wskazówek na temat co jest “Pismem Świętym”. Dobór ksiąg jest dziełem Kościoła. Jeśli odrzucimy autorytet następcy Św. Piotra, to każdy może mieć swoje pismo święte i powoływać się na natchnienie Ducha Świętego.
Akurat, ja to wiem. Innego zdania jest Luter
Luter powiedział: Każdy chrześcijanin jest swoim własnym papieżem.
Źródło: Operationes in psalmos 1519–1521; cyt. za: Brian Gerrish, The old Protestantism and the new: essays on the Reformation heritage, T & T Clark International, Londyn 2004. /wiki/
Zgadzam się z Tobą. I mam (po wysłuchaniu “Rozmów niedokończonych” pod tytułem “Kościół naszym domem”) wrażenie, że sam Ks. Guz się z Tobą też zgadza.
Kościół Święty to nie kościół katolicki, ale ogół wiernych znajdujących się w łasce uświęcającej. Ilu katolików jej nie posiada, ilu protestantów jej dostępuje? – tylko Bóg to wie.
Trzeba także pamiętać, że bardzo rzadko ktoś zostaje protestantem lub katolikiem z własnego wyboru. Wiarę najczęściej dziedziczy się od rodziców i choćby dlatego mądre jest zachowanie wstrzemięźliwości i delikatności w dialogu na tematy religijne.
Dziękuję za słowa wsparcia.
Lutru jest ostatecznym kryterium kanoniczności ksiąg. Odrzucił te, które nie pasowały do jego teorii biblii.
Twój komentarz odebrałem jako wyraz troski o miłość do naszych bliźnich Protestantów. Prawdą jest, że Bóg udziela swojej łaski nawet wielkim grzesznikom, którzy po swojej przemianie zawstydzają niejednego wieloletniego katolika. Świadectwo, które dołączyłeś jest wspaniałe.
A teraz napiszę, w czym się różnimy. Otóż to ja rozgraniczam swój życzliwy stosunek do ludzi od prób ekumenicznych, w których rezygnuje się z prawdy, a nawet z PRAWDY zawartej s Słowie Bożym. Taki ekumenizm jest absurdem. Ks. prof. Guz również używa słowa absurd.
W niektórych środowiskach protestanckich duchownych propaguje się jawny satanizm, zaprzeczający Pismu Świętemu.
Przyszedł mi do głowy jeden przykład. Analogia może się wydać nikła, ale moim zdaniem na tym właśnie przykładzie, być może również nastąpi polaryzacja naszych stanowisk. Byś może zauważyłeś, że użyłem ostrego określenia w tytule mojego wpisu -użyłem słowa “degeneraci”. Otóż poznałem osobiście i miałem bardzo dużo przykładów na żywo i wirtualnie, że są ludzie których nie tylko nie interesuje prawda, ale nawet ZNAJĄC PRAWDĘ, ci ludzie w sposób opętańczy deklarują chęć zabicia “kurdupla” (Kaczyńskiego), a także innych pisowców. Wiem również, bo znam życie, że część z nich gdyby mogła zrobiłaby to, a w innych czasach historycznych współpracowałaby z Niemcami lub Rosjanami wydając na śmierć Polaków.
Oni nie mają dobrej woli, mają natomiast złą i nieprzymuszoną wolę czynić zło. Robią to z premedytacją i świadomie. Ja ich nie nienawidzę (tak mi się wydaje), bo gdyby czegoś potrzebowali jako ludzie pomógłbym im, lecz wiem, że ekumenizm polityczny, czy jakikolwiek inny, nie jest na miejscu, bo oni nie chcą dialogu i pragną zła. Cackanie się z ludźmi, którzy są terrorystami, a niektórzy z nich być może opętani, cackanie się jest dużą nieodpowiedzialnością.
Z Protestantami jest inaczej i jest nadzieja, lecz nie tędy droga, bo po owocach widać, że dotychczasowy ekumenizm nie przynosi niczego dobrego. Można przecież być otwartym w duchu miłości, ale mówić prawdę i nie hołubić jawnogrzeszników, tak jak się to robi ostatnio w Watykanie, dając im miejsca dla Vipów.
Ja w osobistych kontaktach z innowiercami jestem wstrzemięźliwy i życzliwy. Nie dążę do konfliktu ani do sporu, ale uważam, że Watykan na forum publicznym powinien ważyć słowa, które sieją zgorszenie u wielu kapłanów i wiernych. Nie wiem skąd to się bierze? Z tchórzostwa albo ze złej strategii,a być może ze złych wpływów profesora Diabelskiego, którzy odniósł wiele dyplomatycznych sukcesów ostatnio ;-)
Z Bogiem.
CL, autor tego artykułu mija się z prawdą.
Ten tekst jest równie heretycki, co niektóre tezy Lutra.
O ile odchodzenie od prawdy w imię ekumenizmu jest absurdem, to jest nim tym bardziej odchodzenie od prawdy w imię prawdy.
Przykład:
Dla odmiany – DEKLARACJA DOMINUS IESUS
O JEDYNOŚCI I POWSZECHNOŚCI ZBAWCZEJ JEZUSA CHRYSTUSA I KOŚCIOŁA
i jeszcze jeden ważny fragment:
Jeśli protestanci nie sprostali za sadzie sola scriptura, to podobnie – pan Kilijanek ma problem z dotrzymaniem wierności naukom Stolicy Piotrowej, której rzekomo jest propagatorem. Parafrazując słowa cytowanej deklaracji “omawiany artykuł (podobnie jak religie niechrześcijańskie) nierzadko odbija promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich katolików”, jednak w subtelny sposób wypacza tezy nauczania KK na temat ekumenizmu.
Protestanci istnieli już w czasach Jezusa i najlepiej byłoby postępować zgodnie z Jego pouczeniem w tej sprawie:
Myślę, że ten sąd nie jest uprawniony, chyba,ze weźmiemy z Lutra coś wyjątkowo mało heretyckiego
Czy jest inna objawiona religia przez Boga? Pełnym objawieniem jest Jezus Chrystus. Świadectwem objawienia jest Ewangelia, Cała Ewangelia, która nie jest poszatkowana wedle upodobań niektórych.
A propos drugiej części tego zacytowanego akapitu: Jedyna, która mówi prawdę i jedyna, która prowadzi do zbawienia. Tutaj pokornie bym milczał, bo Zbawienie Boże jest tajemnicą. Bóg może przecież zbawić, kogo chce, i może zbawić osobę, która nie była w kościele, która się nawróciła. Nie mnie sądzić, oceniać i dywagować.
Zacytowałeś również:
Pierwiastki prawdy a cała prawda – widzisz różnicę?
Jest to prawda, i nie ma w tym nic sensacyjnego, lecz jak jest napisane:ich «moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu
Nic dziwnego, skoro wszyscy byliśmy kiedyś jednością w jednym Kościele.
Jest to ciekawe, ale ja naprawdę nie widzę żadnych zasadniczych sprzeczności z tym, co napisał autor poza brakiem wzmianki, że nie nam przesądzać kto ostatecznie zostanie zbawiony. Nie widzę zasadniczych sprzeczności, ale mogę obiecać, że się temu jeszcze poprzyglądam i przemyślę.
Panie Asadow,
Na początek zaznaczam, że jestem zaszczycony, iż ktokolwiek uznał mój tekst za wart poświęcenia chwili na jego przeczytanie.
Chciałbym odnieść się do oskarżenia mnie o heterodoksję. Rzekomo heretyckie stwierdzenie: “Katolicyzm to jedyna objawiona przez Boga religia. Jedyna, która mówi prawdę i jedyna, która prowadzi do zbawienia.”
Żaden z przytoczonych przez Pana fragmentów nie przeczy moim stwierdzeniom. Powiedzieć, że inne religie też posiadają coś z prawdy, nie jest jednoznaczne z określeniem, że dzięki postępowaniu zgodnie z ich założeniami ktoś zostanie świętym, czyli zbawionym. Kura, tak jak orzeł, posiada skrzydła, ale to nie wystarcza jej do wzbicia się w powietrze. W każdym kłamstwie szatan umieszcza odrobinę prawdy, aby uczynić je atrakcyjniejszym. Nie oznacza to jednak, że mamy uznawać te kłamstwa za dobre, zbawienne.
Czy nie zauważył Pan w moim tekście fragmentów encykliki, mówiącej o ekumenizmie? Gdybym chciał zaprzeczyć nauce Kościoła świętego o ekumenizmie, nie cytowałbym jego wypowiedzi na ten temat.
Panie CzarnaLimuzyna,
Ja nie przesądzam o niczyim zbawieniu – to sprawa Boga. Ja tylko wyznaję naukę świętego Kościoła katolickiego, jedynego Kościoła Chrystusa, która mówi, że poza tym Kościołem nikt nie może spodziewać się zbawienia.
Dlaczego?
Nawet będąc w Kościele i przyjmując sakramenty trudno jest się zbawić. A trudność ta występuje pomimo tego, że w Kościele ma Pan wszystko, absolutnie wszystko, czego Pan potrzebuje. Proszę pomyśleć jak bardzo osiągnięcie zbawienia oddala się, gdy jest Pan członkiem wspólnoty, której cokolwiek brakuje z tego, co Kościół posiada. Mowa tu o braku, a co, jeśli rzeczona wspólnota PRZECZY czemuś, co Kościół naucza? Wtedy zbawienie staje się w praktyce mało możliwe. Wręcz niemożliwe. Podsumowując tę kwestię, zacytuję (być może to lekka parafraza, proszę wybaczyć) abp M. Lefebvre: Zbawić się można w protestantyzmie, ale nie przez protestantyzm.
Panie CzarnaLimuzyna, wzmianki o tym, że nie mogę przesądzać o niczyim zbawieniu nie umieściłem tylko dlatego, że jest to dla mnie, jako dla katolika, pewien rodzaj “common ground”, czegoś, co nie musi być artykułowane; czegoś, co, jak zakładam, jest przez innych katolików przyjęte już zanim ktoś przystąpi do czytania mojego tekstu.
Pozdrawiam,
Karol Kilijanek
Domyślałem się, lecz starałem się wejść w skórę osoby, która może mieć wątpliwości. W praktyce siadłem okrakiem na “barykadzie”…
Pozdrawiam
Ks. prof. Guz
Nie tylko “zakazie” mówienia o Marcinie Lutrze, ale o celu ekumenizmu:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Szanowny Panie,
Jestem przekonany, że dyskutując w tak ważnej i delikatnej sprawie jaką jest ekumenizm trzeba wypełnić nakaz Chrystusa “Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”.
Dlatego trudno mi podjąć z Panem dialog – gdy deklaruje Pan akceptację nauki Kościoła Świętego o ekumenizmie, w subtelny sposób sugerując wcześniej, iż jest ona z piekła rodem.
Odniosę się mimo to do kilku ważniejszych kwestii.
Utrzymując przekonanie, że “oni błądzą, a my nie” rzeczywiście “Nawet będąc w Kościele i przyjmując sakramenty trudno jest się zbawić”. Chrystus, a za Nim – Kościół Święty uczy nas, że wszyscy jesteśmy grzeszni, a zatem – błądzimy.
O ile postawa “powiedzmy im na czym polega ich błąd i niech wracają czym prędzej na łono Matki Kościoła bo inaczej zatracą swoje dusze w ogniu wiecznym” mogła by mieć sens w stosunku do inicjatorów i propagatorów reformacji, to wobec ludzi, którzy nie wybrali świadomie swojej religii tylko odziedziczyli ją po rodzicach byłaby pogwałceniem zasad głoszonych słowem i czynem przez Chrystusa.
Co do zdania „Katolicyzm to jedyna objawiona przez Boga religia. Jedyna, która mówi prawdę i jedyna, która prowadzi do zbawienia” jest ono prawdziwe tylko pod warunkiem zastosowania bardzo rozszerzonej definicji katolicyzmu, która ma mało wspólnego z powszechnie przyjętym rozumieniem tego pojęcia.
Kościoły takie jak koptyjski czy ormiański – założone przed schizmą wschodnią mają taką samą ciągłość sukcesji apostolskiej, co rzymski i opierają się na tym samym Objawieniu.
Dalej, kościół ormiański obecnie jest w unii z katolickim, ale były w przeszłości okresy kiedy ta relacja nie obowiązywała. Czy wierni tego kościoła byli wtedy – z przyczyn administracyjnych – skazani na piekło, nawet jeśli żyli w zgodzie z nauczaniem Jezusa i cieszyli się łaską Ducha Świętego?
Tak jak Chrystus nie przyszedł na świat aby go potępić, lecz zbawić – tak samo Kościół Katolicki nie jest po to aby ci, którzy do niego nie należą utracili życie wieczne, lecz by pomagać tym, którzy się nawrócą w osiągnięciu zbawienia.
Nie można tych zasad utożsamiać i mieszać ze sobą.
Wyrazy szacunku,
Pełna zgoda
Chyba wiem, co jest osią sporu. Po prostu boisz się, że ktoś potępia lub będzie potępiał Protestantów. Otóż jest to moim zdaniem ogromnym nieporozumieniem, bo nikt przecież tego nie robi. Co innego jest mówienie o herezji i o rzeczach, które jawnie zaprzeczają Ewangelii, a czym innym jest przecież nasz stosunek do protestantów jako ludzi.
Chodzi przecież o to, co mówi ks. Guz. Nie można rezygnować z głoszenia prawdy, a poza tym zobacz:
1.Dlaczego ks. Guz dostał ów “zakaz” mówienia prawdy o istocie herezji Lutra i o owocach reformacji w Europie? Nie zauważyłeś, że poproszono go, aby przestał mówić prawdę !?
2.Jakie są owoce takiego ekumenizmu, który przypomina słynny dialog polsko- żydowski. Obawiam się, że jest to tak samo pozorowane, iluzoryczne i nieoparte na prawdzie.
Przecież chodzi również o to, że nagle po upływie 2 tys. lat niektórzy hierarchowie głoszą pogląd, że Kościół ma oto zrezygnować ze swojej misji głoszenia Słowa Bożego wśród wszystkich narodów- Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, a przypadkiem szczególnym w tym jest nowa strategia w stosunku do jawnogrzeszników.
Jak tak dalej pójdzie, to za jakiś czas niektórzy będą wzywać do dialogu ekumenicznego z satanistami, co już się dzieje – miłe złego początki: dialog z masonami oraz apel (ze strony Watykanu!!!) o budowaniu mostów pomiędzy Kościołem a społecznością LGBTQ. Moim zdaniem jest to mową złego.
Człowiek przychodzi do Jezusa w sposób indywidualny, także do nas, do każdego chrześcijanina może przyjść każdy grzesznik, a wtedy przecież my się od niego nie odwracamy. Chodzi o to, że oni nie chcą wcale przyjść do kościoła, lecz wymusić zmianę stanowiska wobec zła, które czynią.
Wyszedłem poza kontekst artykułu, aby opisać zjawisko wobec którego nie powinniśmy pozostać obojętni, i nie powinniśmy dawać się manipulować.
To właśnie o to chodzi
Oczywiście, najważniejszym jest to: z dzisiejszej Ewangelii:
Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni.
I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.
Dlaczego podstawą prawa Bożego objawionego przez Chrystusa nie jest mówienie prawdy ale miłość?
Samo mówienie prawdy może koegzystować z obojętnością, a nawet nienawiścią. Kościół zna pojęcie “grzesznego wyjawienia prawdy”, czyli tego rodzaju obmowy, kiedy ktoś podaje prawdziwe informacje o innej osobie w sposób krzywdzący, kierując się pogardą lub zawiścią, a nie – miłością.
Jezus mógł powiedzieć np. “jesteś cudzołożnicą, nawróć się i dopiero wtedy będziesz mogła mnie prosić o wodę życia”. Byłoby to zgodne z prawdą. Czemu tego nie zrobił? Myślę, że obiecał Swojemu Przełożonemu, że będzie unikać niekoniecznych wypowiedzi na temat grzeszności spotykanych ludzi. Został podobnie “spacyfikowany” jak Ks. Guz.
http://www.citizengo.org/pl/47333-najdostojniejszy-najprzewielebniejszy-ksieze-arcybiskupie-w-dzisiejszych-realiach-w-kryzysie
To jest bardzo istotny wątek. Tutaj trafiłeś w sedno.
Podstawą jest miłość.
Właściwe nie mam nic do dodania, a w ogóle to nadaje się na osobną notkę, która mógłbyś popełnić.
Weź tylko pod uwagę, że możemy się mylić- ja i ty w określaniu tego, co jest dobrą lub złą formą mówienia prawdy. Miłość i intuicja serca jest przewodnikiem, który podpowiada nam jak mówić prawdę i jak ją dawkować.
Jest to proces związany z żywą relacją z drugim człowiekiem.
Na poziomie ogólnym twój komentarz jest “doskonały”. Schody zaczęłyby się pewnie, gdy pojawiłyby się konkrety. Chrystus zawsze będzie nas urzekać, bo jest doskonały i pełen miłości.
Czy ja, gdybym zwrócił uwagę i wkleił zdjęcia, że biskupi kościoła protestanckiego obnoszą się ze swoim grzechem z dumą, popełniłbym grzech obmowy? Oni sieją zgorszenie publicznie.Pytam poważnie.
Zależy o kim i do kogo mówimy.Przykład z Marią Magdaleną też jest niezwykły.
A taki wpis mógłbyś popełnić :-)
ks. Guz nie wypowiadał się na temat “grzeszności spotykanych ludzi”. Mówił o herezji.
Dziękuję za miłe słowa.
Tak, oczywiście możemy się mylić i wcale nie czuję się na siłach aby osądzać czy np. głoszenie prawdy o herezji Lutra w wykonaniu ks. Guza przekracza granice miłości bliźniego, tak, że nie zgadzam się z Twoim podejrzeniem, że kieruje mną “obawa, że ktoś potępia lub będzie potępiać protestantów”.
Chodzi mi raczej o to, na co zwrócił uwagę Space. A także o przemycanie podejrzeń wobec JE Abp Budzika, a nawet samego Ks. profesora Guza, bo jeśli miałby przyrzec coś, co godziłoby w prawdę lub dobro, to znaczyłoby, że jego wierność prawdzie i dobru jest mniejsza, niż poczucie lojalności i posłuszeństwo “po linii służbowej”.
Konsekwentna wiara w asystencję Ducha Świętego jaką obdarzony jest Kościół Katolicki wymaga moim zdaniem większej pokory w komentowaniu decyzji, słów i działań naszych duszpasterzy. Ks. Guz może tego nie rozumieć, nawet sam Abp Budzik może tego nie rozumieć, a może ta jego wrażliwość bierze się wprost z natchnienia Ducha Świętego, który chce przez naszą delikatność zjednać odłączonych braci w Chrystusie dla dzieła pojednania?
Oczywiście nawet księża arcybiskupi mogą błądzić i stosować grzeszną poprawność polityczną z tchórzostwa czy z wypaczającego etykę mylnego sytuowania tolerancji w hierarchii wartości.
Wolno nam mieć obawy czy nawet podejrzenia i głośno pytać.
Chciałbym tylko, by mówić o tym wprost, bez żmijowego języka aluzji i sarkazmu, bez oddziaływania na czytelników za pomocą podstępnie tworzonych skojarzeń.
Dobrze jest także dbać o cnotę wiary w świętość Kościoła, czyli także w to, że nasi duszpasterze prowadzą nas ku Bogu, a nie na manowce.
W razie wątpliwości lepiej jest milczeć niż rzucić fałszywe oskarżenie, które zgorszy “tych braci naszych najmniejszych”.
Powieszę to sobie nad łóżkiem ;-)
Przypomina to słowa “kochaj i rób co chcesz” Św. Augustyna.
A po co te wygibasy, nie lepiej napisać po prostemu rozum, albo roztropność?
Jest coś takiego jak empatia, czyli umiejętność wczucia się. Psycholodzy mówią o inteligencji emocjonalnej. Z własnego życiowego doświadczenia wiem, że sam rozum bez serca nie jest w stanie ocenić prawidłowo. Niezbędny jest rozum i serce.
Z drugiej strony same wzruszenie i współczucie bez rozumu, również nie wystarcza.
Mam jednak jeszcze jedną refleksję dotyczącą tego zdania:
Podstawą jest miłość, ale przecież Prawda również, bo przecież Chrystus mówi prawdę – mówi ją w odpowiednim momencie oraz w charakterystyczny dla siebie doskonały sposób np. do Marii Magdaleny
Idź i nie grzesz więcej
Nie potępił jej, powiedział żeby przestała grzeszyć, a ona chyba wiedziała, że grzeszy.
Trzeba mówić prawdę w podobny sposób jak Jezus. Wszyscy wiemy,ze jest to trudne, ale pamiętajmy,ze nadchodzi taki czas – czas na mówienie wprost, i Jezus również tak robił w stosunku do grzeszników – do uczonych w piśmie i faryzeuszy – “obłudnicy, wężowe plemię”.
Redaktor Dariusz Bruncz z ekumenizm.pl atakuje ks. prof. Guza nie za to, że czegoś nie uwzględnia w swoich badaniach, lecz atakuje go totalnie, za to, że w ogóle wypowiada się o reformacji nie posiadając podstawowej wiedzy na jej temat (sic!). Bruncz pisze m.in.:
– ks. prof. Guz stylizuje się na znawcę historii reformacji
– Guz bazując na wyrwanych z kontekstu wypowiedziach Lutra […] bez rzetelnego odniesienia do tekstów źródłowych
– Nie rozumiał i chyba nadal nie rozumie, jaka jest ranga reformatora
– wszystko można usprawiedliwić nagannym warsztatem naukowym, brakiem kompetencji w poruszanym temacie
– nie dysponuje podstawową wiedzą nt. Lutra
– produkował treści nie tylko antyekumeniczne, ale i antychrześcijańskie
– nie jest autorem żadnej publikacji teologicznej, ukazującej nowe horyzonty badań nad reformacją i uwzględniającej dotychczasowy stan badań
Protestanci nie mogąc podjąć skutecznie merytorycznej polemiki z ks. prof. Guzem dorabiają mu gębę nieuka i kłamcy, dyskredytują osobę ks. Guza bez odnoszenia się do jego tez.
To zdanie jest także interesujące: Ze strony Kościoła ewangelicko-augsburskiego działania, mające na celu rzeczowe wyjaśnienie sytuacji podejmowane były zakulisowo i wielokrotnie. Zamiast podjęcia otwartej polemiki starali się zatem wielokrotnie uciszyć ks. Guza i widać, że odnieśli mały sukces.
To nie jest braterskie napomnienie, tylko prośba przełożonego, wobec którego ks. prof. ślubował posłuszeństwo. Należy odróżnić zatem dwie rzeczy: mówienie prawdy o Lutrze i reformacji wynikało z miłości do prawdy i Kościoła, a milczenie wynika z posłuszeństwa. Jedno drugiemu nie przeczy.
W mojej ocenie mówienie prawdy o Lutrze i jego deformacji jest dobre dla Kościoła katolickiego i tych, co prawdę miłują, a milczenie na ten temat jest dobre dla deformatorów.
Ach te matematyzmy, wszystko możemy sobie definiować. Ile nóg ma koń? A to zależy od tego, jaką definicję konia zastosujemy ;-)
Skoro ta analogia jest prawdziwa, celem ekumenizmu musi być nawracanie braci odłączonych, czyli dążenie, aby odłączeni dołączyli do Kościoła katolickiego, czyli dokładnie to, co twierdzi autor artykułu.
thx, done
Skoro nasz drogi ks. prof. Guz nie może wypowiadać się o Lutrze i reformacji, pomóżmy w produkcji filmu “Luter i rewolucja protestancka”. Grzegorz Braun może jeszcze mówić :-)
Nowy film Grzegorza Brauna pokazujący prawdziwe oblicze reformacji. Historia, która po dziś dzień jest niezrozumiała i często przekłamana. Pomóż nam go wyprodukować. Dzieło w 100% niezależne, powstaje tylko dzięki wsparciu przyjaciół i darczyńców. Zostań współproducentem pierwszego filmu dokumentalnego o reformacji który w całościowy sposób nakreśla tło i kontekst wydarzeń z XVI w.
http://braunmovies.com/
Dzięki Bogu ks. prof. Guz udzielił na potrzeby tego filmu długiego wywiadu jeszcze zanim został uciszony. Dzisiaj nie mógłby go już udzielić.
czy ktos majacy wiedze czas i sily moglby sie odniesc do tego materialu – http://kompromitacje.blogspot.com/2014/01/tadeusz-guz-zmysla-cytaty.html
Każdy z nas ma prawo do swojej oceny i nikt nie jest nieomylny. Posłuszeństwo prośbie jest czymś innym niż posłuszeństwo nakazowi.
Stara sprawa. Merytorycznie nikt się dotąd nie odniósł. A przecież sprawa jest prosta. Wystarczyłoby wziąć książkę Marxa, którą cytuje ks. Guz, znaleźć, czy jest w niej dokładnie to, co on cytuje, a jeśli jest – to pstryknąć zdjęcie odpowiedniej strony i wrzucić, żeby każdy mógł zobaczyć co i jak. Byłoby raz na zawsze pozamiatane.
Ale jakoś nikomu przez parę lat nie udało się tego zrobić.
Słusznie.
Poruszycielu. Czy Ty nie jesteś czasem blisko bibliotek? Jeśli tak, czy byłbyś w stanie, nie obciążająć się zbytnio, zdobyć egzemplarz/e książki/ek, na które powołuje się autor artykułu polemizującego zdecydowanie z tezami ks. profesora?
(http://kompromitacje.blogspot.com/2014/01/tadeusz-guz-zmysla-cytaty.html)
Mógłbyś pofotografować nam wybrane fragmenty, na które autor ten się powołuje. Można by wówczas wspólnie raz na zawsze rozprawić się z tą kwestią. Bo przecież jeśli ks. prof. Guz “zmyśla cytaty”, albo przeinacza je, to jakie możemy mieć do niego zaufanie? A jeśli nie, to należy też zdementować tamtego, a my będziemy spokojni, że nasz pasterz i nauczyciel jest zaufania jeszcze bardziej godny.
“Wiedzę, czas i siły”. Czy możesz podać jakieś realistyczniejsze wymagania?
Chyba, że sam posiadasz owe atrybuty. W takim razie – do dzieła!
https://www.scribd.com/document/326132805/Rozwoj-socjalizmu-od-utopii-do-nauki-Fryderyk-Engels
Jeśli logika to matematyzmy…
ale tak działa język: najpierw jest słownik, czyli ustalamy znaczenia poszczególnych słów.
Jeśli nie stosujemy identycznych definicji, to dyskusja nie ma sensu.
Słowniki nie należą do struktury rzeczywistości niezależnej od ludzkiego rozumu. Jeśli chcemy rozmawiać to nie możemy ale musimy sobie wszystko (o czym mówimy) zdefiniować.
Materiał liczy sobie 106 akapitów i pustych wierszy, zawiera 3354 słów i 24697 znaków ;-)
Niestety, nie znam ludzi, którzy mają wiedzę, czas i siły, aby poświęcili te wszystkie zasoby na Twoje życzenie ad hoc na merytoryczne odniesienie się do wszystkiego, co anonim Rojt tam napisał. Ja też nie mam wystarczającej wiedzy, czasu i sił, aby temu zadaniu sprostać. Znam jednak wystarczająco warsztat ks. prof. Guza z jego artykułów, wielogodzinnych wykładów i długich rozmów z ludźmi, aby stwierdzić, że wnioski Rojta są grubym oszczerstwem, gdy pisze, że cytaty ks. Guza to “na zimno sfabrykowane oszustwo”. Ks. Guz może się mylić w różnych sprawach, ale w tej na pewno myli się Rojt.
To już pokazuje, że rozumowanie Rojta w przypadku ks. Guza jest wadliwe. Powiniśmy powiedzieć “psy szczekają, a karawana jedzie dalej” i nie tracić czasu na analizowanie tych szczeknięć, ale napisałeś nawet maila w tej sprawie i Space nie wiem dlaczego alarmuje, że zaufanie do ks. Guza wisi na włosku, więc sprawa przybiera dziwny dla mnie obrót.
Spośród wielu zarzutów, jakie stawia Rojt, wybrałem sobie próbnie zarzut, któremu poświęcił najwięcej miejsca, dotyczący cytatów z Marksa zawartych w “Święta rodzina…” gdzie komentuje on książkę “Tajemnice Paryża” Eugeniusza Sue, polemizując jednocześnie z Szeligą, innym krytykiem socjalistycznym. Zaciekawiło mnie, dlaczego Rojt sprowadza temat do fikcji literackiej i wyśmiewa ks. Guza na tej podstawie, podczas gdy Marks poświęca temu nawet cały rozdział swojej ksiązki, a ks. prof. Guz cytuje zawarte tam słowa Marksa. Zacząłem czytać i już mogę stwierdzić, że Rojt okazuje się w tym przypadku zupełnym ignorantem, bo twierdzi, że nie ma tam mowy o żadnym komunizmie, a Polidori to postać fikcyjna. Jak njbardziej fikcyjna, ale po cóż Marks miałby się zajmować beletrystyką jakiegoś Sue, nie mającą nic wspólnego z komunizmem?
W tej książce, którą czytam (Swięta rodzina), cytaty z Marksa w wykonaniu ks. Guza nie budzą moich zastrzeżeń, są podane wiernie. Zatem zdanie Rojta “Ale gdybyż jeszcze Marks z Engelsem przynajmniej te powyrywane fragmenty rzeczywiście napisali!” jest bałamutne i kłamliwe. Sugeruje ono czytelnikowi, że wskazane przez Rojta cytaty (w tym cytaty ze Świętej rodziny) zawierają słowa, których Marks i Engels wcale nie napisali, podczas gdy Marks w Świętej rodzinie napisał to, co cytuje ks. Guz. Nie wykluczam, że w przypadku innych pozycji ks. Guz popełnił jakieś błędy (niech ktoś inny to sprawdzi), lecz nawet wtedy pisanie, że ks. Guz wszystkie zmyślił na zasadzie “zimno sfabrykowanego oszustwa” źle świadczy o autorze tego pomówienia.
Pamiętajmy jeszcze, że jedno chore drzewo w lesie (jakiś błąd w cytacie) nie może być przyczyną wycięcia całego lasu. Ktoś, kto tak czyni, jest – delikatnie mówiąc – mało rozsądny. Ktoś, kto do tego namawia, może być motywowany – delikatnie mówiąc – mało szczytnym celem.
Nie ma zbawienia bez Kościoła. Kościół ustanowiony przez Chrystusa to KK Nie ma więc zbawienia poza KK. Nie wszyscy należący do tego Kościoła formalnie są zbawieni, ale ci, co do niego nie należą na pewno nie są, o ile się nie nawrócą dzięki łasce. Jeśli ktoś ma niewłaściwe wyobrażenia o Bogu, to go nie zna, jeśli nie zna, to tylko dlatego, że nie kocha go takim jakim jest naprawdę. A skoro Boga prawdziwego nie kocha, to znaczy że jest przeciw niemu. Kiedyś protestanci może jeszcze byli pod wieloma względami godni szacunku, mam tu na myśli głównie kalwinów, dziś to neomarksistowskie popłuczyny po chrześcijaństwie.Jak mawiał święty Augustyn: czyny miłości bywają surowe,nawet róża ma kolce; a potem dodawał: kochaj i czyń co chcesz. Gdy postępujesz z prawdziwej i szczerej miłości do Boga, to nie postąpisz wbrew jego woli. Jeśli trzeba ganić protestantów za ich hipokryzję, dla ich własnego dobra, to trzeba. Nie należy się cackać z kimś wtedy, gdy ten ktoś potrzebuje, aby go zdzielić w gębę, bo tylko dzięki takim drastycznym metodom może się jakoś opamiętać.PS EKUMENIZM TO LEWACKA IDEOLOGIA przemycona do Kościoła przez wilki w owczych skórach dla siania fermentu. Jan Paweł 2 tkwił w błędzie, który ma dramatyczne skutki.
Ciekawe, czy jak Twój szef w pracy prosi Cię o zrobienie czegoś to masz to w pompce i czekasz na dostarczenie przez niego pisemnego nakazu.
Biorąc pod uwagę posłuszeństwo, nie widzę specjalnie różnicy między prośbą szefa w pracy, a jego poleceniem/nakazem. Różnica może jest w formie, miłej dla ucha lub stanowczej i mniej przyjemnej, ale jak szef będzie zawsze miły, a nie będziesz go słuchał, zostaniesz prędzej czy później zwolniony za brak subordynacji.
Ciekawe, czy mój komentarz w odpowiedzi Delfinnowi Gość uważa za merytoryczny. Jeśli tak, chyba nie będzie nadal rozpowiadał tego samego po internetach.
Skoro dla Gościa to takie proste, proszę przykładowo pstryknąć zdjęcie strony 476 z książki, do której odsyła nas ks. prof. Guz w przypisie 60, zobaczymy co i jak:
60 Fr. Engels, Die Entwicklung des Sozialismus von der Utopie zur Wissenschaft, w: K. Marx, Fr. Engels, Ausgewählte Werke in sechs Bänden, t. V, Berlin 1987, s. 476.
Do bibliotek wszyscy mamy dzisiaj tak samo blisko ;-) Również wszyscy mamy co dzień tyle samo czasu danego nam od Boga. Kto go poświęci na fotografowanie, fotografować i sprawdzać powinien książki, do których odsyła ks. Guz, a nie autor artykułu.
No to pstryknij tę stronę z cytatem, którego Rojt się czepia u ks. Guza i wrzuć na jakiś fotosik czy inny serwer zdjęć. Jak się okaże, że ks. Guz zacytował dokładnie to, co tam jest, to będzie pozamiatane. Jak już zrobiłeś tyle, że znalazłeś tego Marxa, to wykonaj ten ostatni ruch.
Ks. Guz napisał na podstawie tej ‘Świętej rodziny’
Znajdź gdzie to jest w tej ‘Świętej rodzinie’ i pstryknij. Wszyscy zobaczą, jak to wygląda u Marxa z tym komunizmem, przerywaniem ciąży i zatruwaniem nowego życia i sprawa stanie się jasna.
W takim razie proszę o zdjęcie strony z cytatem, na podstawie którego ks. Guz napisał
Tak żeby można było się przekonać, że cytat jest w porządku i nie jest wyrwany bez sensu z innego kontekstu, bo faktycznie Marks z Engelsem sprowadzają ideologię komunistyczną do “tajemnicy przerywania ciąży i zatruwania”.
Z góry dziękuję.
A tutaj całość /od początku/:
dzieki wielkie. skrosowalem – http://www.fronda.pl/forum/rojt-vs-guz,81668.html
niespecjalnie moge. ktos mi zajumal fona, potem drugiego zajumal mi jego wlasciciel (serio), a teraz jeszcze mnie wysiudali z kafei, wiec dzialam na nielegelalu, bez sprzetu no i kompetencji. ale gdzie mialem sie radzic jak nie tu i gdzie znalazlem poruszenie sprawy do przodu jak nie tu? no tu. aha, przez mail pisalem ale Poruszyciel mje posunal ze sie wtracam a iza ze na idoitow nie ma rady no i dlatego na razie tak, czesc – zdrowia
Dzięki. Mogę wkleić obrazek ze stroną ze Świętej rodziny Marksa, ale czytając tamtejsze komentarze to strata czasu, bo jak mówi nasz Chrystus Pan, jeśli nie słuchają to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą. Zaczną zaraz czepiać się czegoś innego. Gdyby słuchali ks. Guza, zmądrzeliby, ale wolą ekscytować się sensacjami Rojta i trwać w braku zaufania do kogokolwiek.
//Do bibliotek wszyscy mamy dzisiaj tak samo blisko //
Nie zgodzę się. Ja mieszkam na wsi. Do miasta jadę tylko wtedy, kiedy jestem zmuszony. Wątpię, żeby cytowane tytuły znalazły się u mnie w bibliotece gminnej – gdybym nawet znalazł czas, by tam pojechać.
Plujecie na ludzi kochających Chrystusa bo waszym przewodnikiem jest np.prof Guz nie Duch Św.,który i tylko ON ma wprowadzac we wszelka PRAWDĘ>
Nazywacie człowieka ojcem Swiętym,podczas gdy SYN BOGA nazywał OJCEM ŚWIĘTYM wyłącznie!!! swego ojca czyli Boga.
Opamietajcie sie w swojej pysze.
Niech Bóg da łaske pokornym.
Jak kościół ma takich specjalistów jak ks Guz,to marny jego los.
Wyjasniam.
Problemem ks prof T.Guza jest to,iż -nie wiem dlaczego -płonie nienawiścią do Lutra,nie rzeczowa analiza -ale przy byle okazji walenie w Lutra nawet i bez okazji.
Słuchałam jego wykładów o Lutrze ale sprawił swoją “obiektywnością”,iż tak sie poczułam, jak bym słuchając go musiała czytać ” NIE”Urbana,tak wrednie tendencyjne.
Tak sie nie godzi chrześcijaninowi.Pan Jezus jest Prawdą nie fałszem.
Ad rem:
takie sformułowanie istotnie można znaleźć u Lutra. Oznacza ono postrzeganie Boga jako diabła przez człowieka nienawróconego. W tym wypadku manipulacja ks. Guza polega na przypisaniu tego zdania do poglądów Lutra na metafizykę, w momencie gdy zupełnie o coś innego chodziło.
Ja czytam w Biblii,ze Pan Jezus powiedział,że trzeba NIENAWIDZIĆ ojca i matkę.
Jesli zachowam sie jak ks prof Guz,a chce byc posłuszna memu Panu,to musze nienawidzić ,inaczej nie mam szans na bycie uczniem Pana Jezusa. .Nienawidzić,taaak??? Taak?
No przeciez tak Pan Jezus powiedział.
Cyt: Ew.św.Łukasza 14.26
“Jeśli kto przychodzi do Mnie,a nie ma w NIENAWIŚCI swego ojca i matki ,żony i dzieci,braci i sióstr,nadto i siebie samego,nie może byc moim uczniem.”
A zatem mam nienawidzić.Oczywiście,wyrażnie tak Pan Jezus powiedział.
Mam nienawidzić.
No nieeee,bo patrząc na CAŁE CAŁE!! przesłanie,nauczanie Pana Jezusa wiemy,ze NIE NIE ,NIE o to Mu chodziło.Jego przesłaniem była MIŁOŚĆ.
No własnie ,Lutrowi tez o coś INNEGO chodziło.
Profesorze Guz,o co innego !!!,a zrobiłeś z Lutra mega-heretyka.Zgrzeszyłeś przeciw niemu.
Wyglada tak, jakby ks Guz pojechał do Niemiec z zadaniem znalezienia czegoś MEGA na Lutra i wreszcie po 14 latach:hurrra,mam,mam!!
Mniam,mniam Luterku utozsamiłes Boga z diabłem.Cudeńko.Mam cie Marcinie Lutrze.
Ha,dopadłem.Teraz zakasać rekawy i do roboty ty heretyku.
Jak mozna cos takiego publicznie robic i jeszcze powoływać sie na 14 lat studiów.
To studia?
To na tym polegaja studia,by potem móc manipulowac ,bo słuchacze zazwyczaj nie znaja Biblii,a co dopiero nauki Lutra.
Trzeba więc się zastanowić,przejrzec CAŁE !!nauczanie Pana Jezusa ,a nie kazać nienawidzieć.
A tak właśnie manipuluje T.Guz słuchaczami odnośnie słów Lutra ,jego przesłania i zaszczepia nienawiść w ludziach.
Jeśli nie rozumie jego słów,to niech nie sieje nienawisci do Lutra ,bo co człowiek sieje to i żąć będzie.
Bardzo żle.Baaardzo!!
To nie jedyna manipulacja ks prof.
http://kompromitacje.blogspot.com/2014/01/tadeusz-guz-zmysla-cytaty.html–
drobiazgowa analiza z przypisami
Proszę bardzo, niech ksiądz Guz miażdży Lutra i Marksa i kogo chce, ale niech cytuje ich prawdziwe wypowiedzi i w kontekście !!!! i w kontekscie całej jego nauki,a nie jakieś takie wybiórki, których cześci w ogóle nie można znaleźć, a “skanów źródeł” też nie ma.
Ks. Guz na ogół nie tyle zmyśla co manipuluje faktami w taki sposób, że słuchacze zostają wprowadzeni w błąd.
W jednej z audycji w Radiu Maryja opowiadał kiedyś o luterskiej interpretacji drugiego rozdziału listu do Filipian, w której Chrystus jest rozpatrywany wyłącznie jako człowiek. I to prawda, w komentarzu do tego konkretnego fragmentu Pisma pojawia się taka refleksja u Lutra, tylko, że kontekst całej rozmowy był tak zmanipulowany, że słuchacz gotów był pomyśleć, iż Luter w ogóle nie wierzył w Boskość Jezusa. A to bzdura piramidalna, bo akurat dogmatu trynitarnego to on nie ruszał.
Luter nie był Panem Jezusem,miał swoje błędy i o nich można mówic ale w PRAWDZIE a nie manipulacji,bo ta jak wiemy jest z piekła.
Szok!!!!!!!!
Sorry,ksiądz Guz nie może byc autorytetem czyniąc takie rzeczy.
Widac te 14 lat jego studiów to za mało,bo nie zrozumiał (to wersja optymistyczna) lub tak chce,musi (wersja pesymistyczna).
Zmusiłam sie,by przeglądnąć te “potworności ” rzymsko-katolickiego (też )profesora teologii – profesora biblistyki na Uniwersytecie w Wittenberdze -Marcina Lutra i co odkryłam, przeciwko czemu zaprotestował?
Papieże i ojcowie nie lubili również Zydów:
Zainteresuj sie tym tematem,to sie oswiecisz np.
“Kontrreformacja traktowała Żydów na równi
z protestantami. Papież Paweł IV, zwany „biczem
na Żydów”, w 1555 roku wydał bullę, w której
zostały określone warunki utworzenia w Rzymie
getta dla Żydów. W dokumencie tym, oprócz nakazu
wytyczenia oddzielnego miejsca zamieszkania
dla Żydów, znajdują się zakazy zatrudniania
chrześcijańskiej służby, leczenia chrześcijan
przez Żydów oraz liczne rozporządzenia ograniczające
handel. Niebawem system gett rozcią-
gnął się na wszystkie miasta na ziemiach należą-
cych do Państwa Kościelnego. “(http://www.nigdywiecej.org/pdf/pl/pismo/18/27_historia_wykluczenia.pdf-Katarzyna Meroń)
A tu np.poglądy Sw.Augustyna:
Augustyn uznawał potęgę pożądania i opowiadał się za legalnym funkcjonowaniem domów publicznych i prostytutek, aby “gwałtowność namiętności” nie “zmiotła wszystkiego”.
(….)uważał niewolnictwo za zgodę z wolą boską,
był przeciw wyzwalaniu niewolników.(…)Przeciw Żydom mówił do „ludu wybranego” przez Jahwe: “Ojcem od którego pochodzicie jest diabeł”. Potępiał nawet wegetarianizm jako “bezbożne kacerskie przekonanie”
Bibliografia:
Deschner, Kryminalna historia chrześcijaństwa, T.1, Uraeus, Gdynia 1998
św. Augustyn, Wyznania
Michael H. Hart, 100 postaci, które miały największy wpływ
na dzieje ludzkości, Świat Książki
Warszawa 1995
Jacques Brosse, Mistrzowie duchowi, Książnica, Katowice 2000
Leszek Kołakowski, Bóg nam nic nie jest dłużny, Znak, Kraków 1994
Widzisz,zanim uderzysz w kogoś kamieniem np.w Lutra,popatrz czy Twoje ‘”autorytety” nie są bez grzechu.
Czyimis wypowiedziami manipulowac,drodzy profesorowie ,a swoje zamiatać pod dywan.
powtarzam :luter był dzieckiem swej epoki i wychowany m.in.jako profesor teologii tez na pracach ojców koscioła.
Czy prof Guz wsród swoich zmanipulowanych teorii ma teorię,że ojcem antysemityzmu jest sw.Augustyn?
Alez skądże,a przeciez
“już św. Cyryl Aleksandryjski uznaje Żydów za winnych zamordowania Niewinnego, jakim był Jezus Chrystus. Nie wspomina przy tym, o tym, że w mordzie sądowym, jakim był w istocie proces Jezusa, aktywną rolę odgrywali przede wszystkim Rzymianie, i że to oni ostatecznie wykonali wyrok.
Podobne akcenty znaleźć można w pismach św. Augustyna. Uważał on Żydów za plemię najbardziej zbrodnicze, naród zabójców Chrystusa. W „O Państwie Bożym” ten ojciec Kościoła (Augustyn) napisał wręcz: „Mówimy do Żydów: Wyście zabili Chrystusa”.
ształciły a to pokłosie jego poglądów:
Wielki Tydzień to dla chrześcijan czas szczególny. Wspominamy w jego trakcie największe wydarzenia historii Zbawienia, wchodzimy w tajemnicę Krzyża. Trzeba mieć jednak świadomość, że przez wieki był to również czas szczególny dla Żydów: czas szczególnego zagrożenia. „Lud chrześcijański podniecony liturgią naśladującą zbrodnię Żydów, naprzykrzał się ludności żydowskiej i znęcał się nad nią po wyjściu z Kościoła”. Dochodziło do samosądów, podpaleń synagog i zwyczajnych mordów. Dlaczego?
http://www.kosciol.pl/article.php/20030416141550220
Str 166Kosciól a zydzi-sw augustyn i sw tomasz z akwinu
Summa
Co do tych niewierzących, którzy podlegają także
doczesnej władzy Kościoła i jego członków, prawo kościelne postanawia, że niewolnik należący do
żyda, skoro tylko stanie się chrześcijaninem, z miejsca staje się wolnym, bez żadnego okupu, o ile
był synem niewolnicy, to jest urodzony w niewoli. (…) Jeśli jednak był kupiony na handel, musi się
go w ciągu trzech miesięcy wystawić na sprzedaż. Kościół nie wyrządza tym krzywdy; ponieważ
żydzi są poddanymi Kościoła, może rozporządzać ich rzeczami; podobnie świeccy książęta
wydali wiele ustaw dla swoich podwładnych w obronie ich wolności
28. Św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, tom 15 „Wiara i nadzieja”, przeł. O. Pius Bełch,
wyd. KOW „Veritas”, Londyn 1966, str. 132-133 [2-2, zag. 10. Art. 9]
str224-luter a l do rzymian
I tak natrafiłem na youtube na wykład ks. prof. Tadeusza Guza, zatytułowany „Luter pisał, iż “Bóg nie może być Bogiem, on musi stać się najpierw diabłem”.
.
Zaintrygowany tym tytułem zacząłem słuchać tego wykładu i ze zdumieniem słuchałem różnych dziwnych rzeczy, które rzekomo miał powiedzieć Marcin Luter, przy czym za każdym razem, kiedy ks. prof. rzekomo cytuje Lutra, nie podaje źródła informacji, aby słuchacz nie mógł sprawdzić, czy rzeczywiście tak się rzeczy mają. Innymi słowy, ks.prof. projektuje na Lutra różne poglądy, aby je potem krytykować, co znaczy, że ks. prof. nie krytykuje poglądów Lutra, ale swoje wymysły o jego poglądach. Szczyt bezczelności popełnia ks. prof. około 25:40, gdzie pewny siebie i z uśmiechem na ustach mówi:
.
„Za chwileczkę usłyszycie państwo tę tezę, która jest tezą wszystkich tez Lutra, a na której nabudowana jest cała nowożytność, a mianowicie w komentarzu do Psalmów Luter pisał, iż „Bóg nie może być Bogiem, on musi stać się najpierw diabłem”.
Potem podaje źródło tej informacji: „Krytyczne wydanie dzieł Marcina Lutra, Weimarer Ausgabe, 31 tom, I/249 wersety 16-250.2 Komentarz do Psalmów”
Poszukałem w internecie, oto link do tego tekstu (przewinąć do str. 249). Ale znalazłem również link do pdf wcześniejszego wydania tego dzieła z roku 1744, które jest inaczej zredagowane, ma śródtytuły, a cytowany tekst znajduje się w akapicie 52, zatytułowanym „Daher diese Wahrheit von der Welt und der Vernunft für Lügen gehalten wird” (Dlatego ta prawda przez świat i rozum jest uważana za kłamstwo).
Strona tytułowa wydania z roku 1744: D. Martini Lutheri Auserlesene erbauliche Kleine Schriften. Fragment cytowany przez ks. prof. znajduje sie w komentarzu do Psalmu 117 na str. 530. Luter komentuje tutaj Psalm 117 i pisze o nastawieniu nieodrodzonego / przewrotnego umysłu wobec łaski, wierności i prawdy Bożej. Pisze między innymi, że dla takiego umysłu:
.
„… Boża wierność i prawda zawsze musi najpierw stać się wielkim kłamstwem, zanim stanie się prawdą, dlatego że dla tego świata jest ona bzdurą.”
I w końcu dokonuje następującego podsumowania:
.
„Und Summa, Gott kann nicht Gott sein, Er muss zuvor (in den Augen der verkehrten Vernunft) ein Teufel werden.“ Co znaczy: „Podsumowując, Bóg nie może być Bogiem, on musi najpierw (w oczach przewrotnego rozumu) stać się diabłem.”
Co robi ks. prof. z tym stwierdzeniem? Wyrywa ten fragment z kontekstu, obcina słowa – (w oczach przewrotnego rozumu), i wkłada w usta Lutra, jako jego pogląd. Następnie twierdzi, że to jest główna teza nauki Lutra, na której są zbudowane wszystkie inne tezy.
.
Nie jestem profesorem, ale sprawdzenie tego, czy tak się rzeczy mają, jak twierdzi ks. prof. Guz nie zajęło mi więcej niż pół godziny. Zastanawiam się, czy ks. prof. w ogóle zadał sobie trud aby sprawdzić prawdziwość zdania, które rozwinął w główną tezę Lutra, czy też sam celowo wyrwał ten tekst z kontekstu i przyciął go tak, aby nadać mu zupełnie inne znaczenie od pierwotnego, po to tylko, aby zdyskredytować Lutra. Jeżeli w tym przypadku, gdzie podał odnośnik, okazuje się, że tekst źródłowy mówi zupełnie co innego, niż twierdzi ks. prof., to co dopiero z rzekomymi cytatami, które wkłada w usta Lutra, do których odnośników w swoich wykładach nie podaje? Czy inni profesorowie / apologeci teologii katolickiej wypowiadający się na temat Reformacji postępują podobnie?
.
emil anton
Kamyk do dyskusji o rozumieniu teologii Marcina Lutra.
Bog diabłem
Przemilczana prawda o reformacji Marcina Lutra
Przemilczana prawda o reformacji Marcina Lutra
http://www.pch24.pl/tv,prawda-o-ojcu-reformacji,7095
http://ekumenizm.wiara.pl/doc/3611299.Guzik-prawda-Luteranizm-katolicyzm-i-500lecie-reformacji
Z okazji 500-lecia ogłoszenia 95 tez niemieckiego mnicha Marcina Lutra katolicy i luteranie po raz pierwszy w historii wspominają razem wydarzenie reformacji w ekumenicznym duchu. Jednakże, wbrew przykładowi i wezwaniu papieża Franciszka, niektóre polskie media katolickie rozpoczęły z tej okazji kampanię antyprotestancką (zob. m.in. serie artykułów w czasopismach Miłujcie się! i WPIS), powtarzając stare polemiki oraz wymyślając nowe. Jednym z wiodących autorytetów w tym nurcie wydaje się być ks. prof. Tadeusz Guz, którego wykładu pt. „Prawda o ojcu reformacji” udostępnionego przez Polonia Christiana 31. października 2016 (oraz innych jego przemówień dostępnych na Youtube) słuchałem z wielkim bólem i niedowierzaniem.
Według ks. prof. Guza ojciec reformacji Marcin Luter całkowicie i świadomie odrzucił całą katolicką naukę o Bogu, Trójcy, Wcieleniu, śmierci, zbawieniu, sakramentach itd., dokonując nawet gorszego zniszczenia wiary niż oświecenie, marksizm i nazizm. Jako główną tezę Lutra przedstawia stwierdzenie, że Bóg musi najpierw stać się diabłem, co interpretuje metafizycznie jako wyraz panteizmu, jak gdyby Luter głosił tożsamość Boga i Szatana, czy nawet Boga i całego stworzenia.
Już internetowy artykuł Jerzego Marcola „Czy Luter napisał, że Bóg nie może być Bogiem, on musi stać się najpierw diabłem?” (opublikowany na stronie zdrowanauka.info, 4. listopada 2016) pokazał mylność interpretacji ks. prof. Guza na temat tej rzekomo głównej tezy Lutra. Podobne błędy interpretacyjne powtarzają się regularnie: choć ks. Guz wspomina o dialektycznej teologii Lutra oraz o dokonanym przez niego odrzuceniu metafizyki, nie potrafi on w ogóle interpretować Lutra w świetle tejże dialektyki, lecz forsuje na niego typowe dla KUL-u paradygmaty filozoficzno-etyczne. Warto to zilustrować kolejnymi przykładami.
Kiedy Luter neguje wolność woli (liberum arbitrium), nie chodzi mu wcale o janopawłowe „samoposiadanie” lub „samopanowanie”, o „wolne decyzje bytu moralnego”, czy „odpowiedzialność podmiotu moralnego”. Luter przyznaje, że człowiek ma wolną wolę (voluntas) we wszystkich sprawach świeckich, jednak wiara i zbawienie są darem Bożym, tzn. człowiek z własnej woli nie może zdecydować o swoim zbawieniu. Tu wybór (arbitrium) należy do Boga i jego łaski, tak jak już wcześniej nauczali św. Augustyn i św. Paweł (np. Rz 9, Ef 1). Luter był przede wszystkim augustianem i biblistą, a kluczowym pojęciem dla niego stało się orędzie św. Pawła (Rz 1, 16–17; 3, 20–5, 1) o usprawiedliwieniu (zbawieniu) przez wiarę w Chrystusa (Ewangelię) bez uczynków (Prawa). Oto dialektyka Prawa i Ewangelii: Prawo wymaga, grozi i potępia; Ewangelia przebacza, daruje i zbawia. Wielki Bóg objawia się jako małe dziecko, nieśmiertelny jako umierający na krzyżu: w tym sensie Bóg działa w historii sub contrario, czyli w przeciwieństwach.
Podobnie jest w przypadku rozumu ludzkiego: króluje on we wszystkich sprawach świeckich jako największy dar Boży, ale jeśli chodzi o zbawienie, to decyduje „szaleństwo krzyża”, którego naturalny rozum nie chce przyjąć (1 Kor 1–2). Zgodnie z tym wszystkim, slogany sola fide i sola gratia są sloganami ściśle soteriologicznymi, a nie antropologicznymi czy filozoficznymi (podstawowym błędem jest więc traktowanie ich w kategoriach natura-łaska, rozum-wiara – tj. jako negacje natury i rozumu), a słuszność ich została potwierdzona w aneksie do katolicko-luterańskiej Wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu (1999).
Wśród innych błędów metodologicznych i merytorycznych ks. Guza trzeba jeszcze wymienić następujące cztery punkty:
1. Skoncentrowanie się na pojedynczych cytatach bez odniesienia się do kontekstu historycznego, osobistego doświadczenia reformatora oraz jego podstawowej wizji teologicznej. Mamy dziesiątki tomów dzieł Lutra, i wiadomo, że z nich można wyciągać różne niedorzeczności, co równie dobrze można zrobić z Biblią oraz pismami papieży.
2. Nieodniesienie się do innych katolickich oraz protestanckich badaczy Lutra. To koniec końców nie dziwi, ponieważ nikt na polu światowej akademickiej dyskusji o teologii Lutra nie traktowałby na serio tez głoszonych przez ks. prof. Guza. W związku z tym poleciłbym fińską szkołę interpretacji Lutra, która począwszy od prof. Tuomo Mannermaa pokazuje Lutra w odpowiednim kontekście późnośredniowiecznym i proponuje bardziej katolicką interpretację Lutra niż wielu Niemców, którzy patrzą na swojego reformatora raczej przez pryzmat oświeceniowego kantyzmu.
3. Nierozróżnienie Lutra od luteranizmu i protestantyzmu. Kiedy ktoś mówi coś o protestantyzmie „bez żadnego wyjątku”, to musi się mylić. Ks. Guz wspomina o wielości kościołów luterańskich, ale fakt ten nie ma wpływu na szczegóły jego wykładu. Należy podkreślić, że wyznaniowy luteranizm (ortodoksja luterańska) szybko wrócił do metafizyki i oficjalnie przyjął wiarę trynitarno-chrystologiczną zdefiniowaną przez pierwsze Sobory Ekumeniczne.
4. Ahistoryczne i ujednolicone traktowanie katolickiej tradycji dogmatycznej jakoby była ona całkiem klarowna i bez sprzeczności. Tu ks. Guz nie bierze pod uwagę problemu „sobór przeciw soborowi, papież przeciw papieżowi”, który stanowił punkt wyjścia słynnej książki bł. kard. Newmana o rozwoju doktryny. W przypadku Lutra trzeba zaznaczyć, że powszechnie przyjęte nominalistyczne wersje teologii i filozofii katolickiej w XVI wieku, słusznie odrzucone przez reformatora, znacznie różniły się np. od systemu św. Tomasza z Akwinu, a tym bardziej od św. Jana Pawła II.
W tym ostatnim punkcie ujawnia się największe zagrożenie głoszenia ks. prof. Guza. Zarzuca on Lutrowi odrzucenie soborów i papieży i mówi, że katolik musi przyjąć i uwewnętrznić każdy sobór. Jednak stanowisko ks. Guza jest de facto negacją magisterium II Soboru Watykańskiego (dekret o ekumenizmie Unitatis Redintegratio, UR) oraz nauczania wszystkich późniejszych papieży, także wspomnianego „cudownego papieża z polskiej ziemi”, który w encyklice Ut unum sint (UUS) w 1995 roku potwierdził nieodwołalność ekumenicznej orientacji kościoła katolickiego (UUS 3). Podczas gdy ks. Guz mówi, że luteranizm jest totalną herezją, z którą wiara katolicka nie ma nic wspólnego (jedynym pomostem ma tu być natura ludzka), UR 3–4 mówi, że luteranie są usprawiedliwionymi chrześcijanami, którzy zachowali wiele skarbów wiary, z których katolicy mogą się uczyć, myśląc też o tym, co we własnym kościele nadal trzeba by zreformować. Swoją wizytą i przemówieniami w Szwecji papież Franciszek szedł wiernie właśnie tą drogą, którą Kościół powszechny idzie już od ponad 50 lat, natomiast niektórzy za ks. Guzem nazywają to apostazją. Taki katolicki tradycjonalizm jest formalnie niczym więcej jak nowym protestantyzmem – odrzuceniem magisterium na rzecz własnych interpretacji teologicznych oraz niszczeniem jedności Kościoła Chrystusowego.
Z drugiej strony można mieć nadzieję, że ta sytuacja będzie zdrową pobudką dla polskich katolików, że wyzwania katolickiego tradycjonalizmu oraz równie wzrastającego polskiego protestantyzmu zmuszą Polaków do głębokiego czytania porządnej katolickiej teologii, która już od dziesięcioleci zmaga się poważnie z problemami dogmatycznymi i ekumenicznymi. Warto tu wspomnieć takich autorów jak Hans Urs von Balthasar, Joseph Ratzinger, Yves Congar, Henri de Lubac czy Bernard Sesboüé. Św. Jana Pawła II też warto czytać, a nie tylko oglądać na obrazkach i wspominać w przemówieniach. W swojej programowej encyklice Redemptor Hominis (RH) w 1979 roku papież z polskiej ziemi tak odniósł się do przeciwników ekumenizmu:
„Wobec tych przeto, którzy z jakichkolwiek względów chcieliby odwieść Kościół od szukania uniwersalnej jedności chrześcijan, trzeba raz jeszcze powtórzyć: czy możemy tego nie czynić? Czy wolno nam nie zaufać – przy całej słabości ludzkiej, przy wszystkich obciążeniach wielowiekowej przeszłości – łasce naszego Pana, która się objawiła w ostatnim czasie poprzez tę mowę Ducha Świętego, którą usłyszeliśmy na Soborze? Przecież wówczas zaprzeczylibyśmy tej prawdzie o sobie samych, którą tak wspaniale wyraził Apostoł: ‘za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna’ (1 Kor 15, 10).” (RH 6)
Główna teza Lutra to nie tożsamość Boga i Szatana, tylko wystarczalność łaski Chrystusa do zbawienia, to, że w każdej chwili chrześcijanin walczący z grzechem może zaufać Chrystusowi i mieć pokój z Panem Bogiem, cokolwiek na to powiedzą filozofowie, moraliści i dogmatycy. W moim odczuciu najcenniejszy skarb luteranizmu jest niemalże tożsamy z najcenniejszym skarbem polskiego katolicyzmu, tj. przesłaniem głoszonym przez Apostołkę Miłosierdzia, kanonizowaną przez polskiego papieża: Jezu ufam Tobie.
***
Dla większej jasności publikujemy linki do materiałów, z którymi autor artykułu polemizuje
http://www.pch24.pl/tv,prawda-o-ojcu-reformacji,7095
Emil Anton jest fińskim polonistą, teologiem i katolikiem. Napisał książki o św. Pawle, II Soborze Watykańskim oraz o wpływie katolicyzmu i luteranizmu na historię Finlandii. Ponadto przetłumaczył na język fiński encyklikę papieża Jana Pawła II Redemptor Hominis. Do 500-lecia reformacji przygotowuje się od kilku lat, a ostatnio założył w związku z tym angielskojęzyczną stronę na Facebooku Christianity Finnished, która przedstawia fińską perspektywę na temat chrześcijaństwa, ekumenizmu, katolicyzmu i luteranizmu.
Luter to dr teologii katolickiej,syn swej epoki.
czepiajcie sie wiec ojców koscioła również:„Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów.” (św. Tomasz z Akwinu)
„Kobiety są przeznaczone głównie do zaspokajania żądzy mężczyzn.” (Jan Chryzostom, 349-407, gr.)
„Kobieta jest istotą pośrednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyznie.” (św. Augustyn 354-430 – jeden z najznakomitszych ojców Kościoła)
„Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości wykorzystania do prac domowych” (św. Tomasz z Akwinu, mędrzec Kościoła, 1225-1275)
„Kobieta winna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga.” (Ambroży, mędrzec Kościoła, 339-397)
„Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj, to diabeł! Ona jest swoistym piekłem!” (Papież Pius II, 1405-1464)
„Kobiety ze swej natury są przeznaczone do wspólnych uciech.” (Kapokrates, założyciel klasztoru)
„Kobiety są błędem natury… z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu… są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny… Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest mężczyzna.” (św. Tomasz z Akwinu)
„Dziewczęta noszące spódniczki mini, pójdą do piekła.” (Wild, SJ, XX w.)
„Kobiecie przystoi jedynie szata żałobna. Skoro tylko przekroczy próg wieku dojrzałego, winna zasłonić swe gorszące oblicze, by nie utracić szczęśliwości wiecznej.” (Tertulian, pisarz chrześcijański)
„W miejscu, w którym zatrzyma się ksiądz, nie powinna przebywać żadna kobieta” (Synod Paryski, 846)
„Kobiecie nie wolno mieszkać w pobliżu kościoła.” (Synod w Coyaca, 1050)
„Księża, którzy udzielają noclegu kobietom i doznają przy tym z podniety, muszą zostać ukarani. Kobiety natomiast mają zostać sprzedane przez biskupa jako niewolnice.” (2. Synod w Toledo)
„U kobiety sama świadomość jej istnienia powinna wywoływać wstyd.” (Clemens Alexandrinus, 215)
„Kobietom nie wolno we własnym imieniu pisać ni otrzymywać listów” (Synod w Ewirze, IV w. n.e.)
„Cała płeć żeńska jest słaba i lekkomyślna. Uświęcona zostaje jedynie poprzez macierzyństwo.” (św. Jan Chryzostom, 349-407)
„Kobietom nie wolno śpiewać w kościele.” (św. Bonifacy, misjonarz benedyktyński, 657-754)
dodam,jestem przeciw ekumenizmowi i herezjom papieza Franciszka,jak to islamiści to nasi bracia ,przyjmujcie ich,owieczki moje.
Pasterz namawia ,by przyjmowac wilki przez owce.Współczuje wam “ojca Świetego”
Ale Luter straszny,my cacy.
Facecje jakieś.
Na koniec
ZBAWIENIE JEST W JEZUSIE !!!
w żadnym kosciele,ŻADNYM,w rzym-katolickim tez nie.
A Pan Jezus utworzył jakiś kosciół rzymski?
Poproszę o namiary w JEGO SŁOWIE.
Czytajcie Biblię,ludzie,chodzi o waszą wiecznośc,a jesteście zwodzeni.
Sprawdżcie,uzyjcie rozumu czytając,który macie od Boga.
Nikt dziś nie jest analfabetą,nie bedziecie mieli nic na swoje usprawiedliwienie.
Jezus potepił tradycję,czytajcie BIBLIĘ,tam znajdziecie PRAWDĘ NIE KOSCIÓŁ,tam znajdziecie prawdziwą ewangelie.
Za zwiastowanie fałszywej,Paweł mówi,jest przekleństwo.
Szukajcie PRAWDY,BO PRAWDA WYZWALA (Jezus)
dziekuję za inne prawdziwe artykuły.
Tylko prawda jest interesująca.