Cytat dnia
______________________________________________________________________________________________________________
Słowo Boże
Pierwsza Niedziela Adwentu
Mt 24, 37-44
Spójrz na swój dzień. Zobacz migawki z różnych chwil i sytuacji przeciętnego dnia. Radosne, smutne…
Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Mateusza
Mt 24, 37-44
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Jezus mówi o potrzebie zachowania czujności w życiu, czujności na Jego przyjście. Dlatego warto w pierwszej kolejności zobaczyć, jak wygląda twoja codzienność. Ile w niej obowiązków, ile czasu na relaks, ile czasu dla innych. Bo właśnie w takiej codzienności chce przyjść do ciebie Jezus.
Spójrz teraz na przyjście Jezusa w twoim życiu. On chce je nawiedzić. Ale często może się zdarzyć, że zabraknie czujności. Z jakiego powodu? Czy to przez zbyt wielki ciężar trosk, czy przez zbyt wielkie ufanie własnym siłom, albo odrzuca się Jezusa, bo uważamy, że nie pasuje do danej sytuacji życiowej.
Przyjście Jezusa nie musi być natchnieniem do modlitwy, rzucenia wszystkiego i udania się do kościoła. To przyjście jest odpowiednie do naszych zaangażowań i chwili obecnej. Może to być czyjś uśmiech w pracy, gdy jest nam ciężko, może to być moje słowo skierowane do kogoś, kto właśnie go potrzebuje.
Proś dla siebie o czujność w codzienności na drobne znaki Bożej obecności. Czy to takie które otrzymujesz z zewnątrz, czy takie, które Bóg zsyła ci przez różne natchnienia.
Liturgia słowa na dziś
PIERWSZE CZYTANIE (Iz 2,1-5)
Pokój królestwa Bożego
Czytanie z Księgi proroka Izajasza.
Widzenie Izajasza, syna Amosa,
dotyczące Judy i Jerozolimy:
Stanie się na końcu czasów,
że góra świątyni Pana
stanie mocno na wierzchu gór
i wystrzeli ponad pagórki.
Wszystkie narody do niej popłyną,
mnogie ludy pójdą i rzekną:
”Chodźcie, wstąpmy na górę Pana,
do świątyni Boga Jakuba!
Niech nas nauczy dróg swoich,
byśmy kroczyli Jego ścieżkami.
Bo Prawo wyjdzie z Syjonu
i słowo Pana z Jeruzalem”.
On będzie rozjemcą pomiędzy ludami
i wyda wyroki dla licznych narodów.
Wtedy swe miecze przekują na lemiesze,
a swoje włócznie na sierpy.
Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza,
nie będą się więcej zaprawiać do wojny.
Chodźcie, domu Jakuba,
postępujmy w światłości Pana!
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 122,1-2.4-5.6-7.8-9)
Refren:Idźmy z radością na spotkanie Pana.
Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: *
”Pójdziemy do domu Pana”.
Już stoją nasze stopy *
w twoich bramach, Jeruzalem.
Tam wstępują pokolenia Pańskie, *
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie, *
trony domu Dawida.
Proście o pokój dla Jeruzalem: *
Niech żyją w pokoju, którzy cię miłują.
Niech pokój panuje w twych murach, *
a pomyślność w twoich pałacach.
Ze względu na braci moich i przyjaciół *
będę wołał: ”Pokój z tobą”.
Ze względu na dom Pana, Boga naszego, *
modlę się o dobro dla ciebie.
DRUGIE CZYTANIE (Rz 13,11-14)
Zbliża się nasze zbawienie
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Rzymian.
Bracia:
Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas niż wtedy, gdyśmy uwierzyli.
Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Ps 85,8)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Okaż nam, Panie, łaskę swoją,
i daj nam swoje zbawienie.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mt 24,37-44)
Potrzeba czujności w oczekiwaniu na przyjście Chrystusa
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.
Jezus powiedział do swoich uczniów: ”Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Czujność naszą cnotą
Ile dobra może dokonać nasza czujność? Kto wie! Gdyby wykazywali się nią współcześni Noemu, to może nie nastałby najbardziej znany kataklizm w dziejach ludzkości… Jednak cykliczność pór roku i naszych czynności wprowadza nas w duchowe odrętwienie, a nawet uśpienie. Ewangelia, w której nie brakuje wezwań do zachowania czujności, chce nas z tego stanu wyrwać. Dlatego stawia nas w obliczu spotkania z Chrystusem zarówno u kresu drogi adwentowej, jak i naszego życia. My, Jego uczniowie, nie możemy być tymi, którzy nie spostrzegli się. Czujność jest więc naszą chrześcijańską cnotą, czyli stałym nastawieniem na czynienie dobra. Ona pomaga uporządkować sprawy tego świata, aby nam właściwie służyły.
Panie, rozpoczynam nowy rok od szczerego przejęcia się Twoim słowem. Muszę nie tylko pamiętać, że ponownie przyjdziesz, ale być zawsze dobrze przygotowanym na spotkanie z Tobą.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016” Ks.Mariusz Szmajdziński/Edycja Świętego Pawła
Ewangelia: pamiętaj o śmierci
Mieczysław Łusiak SJ / Deon
Tu chodzi o nasze dojrzewanie do życia w Niebie, a w tym bardzo pomocne jest to, że nie mogąc przewidzieć kiedy nastąpi śmierć, jesteśmy na nią gotowi zawsze – 24 godziny na dobę.
Często małżonkowie będąc w podeszłym wieku zastanawiają się kto z nich pierwszy zostanie wzięty z tego świata. Jak umiera ktoś bardzo młodo często zastanawiamy się dlaczego Bóg zabrał tego właśnie człowieka, a pozwala żyć komuś, kto w wielkim cierpieniu ciągle żyje, choć ma już na przykład 90 lat. Tymczasem to właśnie o to chodzi, abyśmy nie mogli dopatrzyć się żadnych reguł dotyczących momentu odejścia z tego świata.
I nie wynika to z tego, że Bóg postanowił w ten sposób poznęcać się trochę nad nami. Tu chodzi o nasze dojrzewanie do życia w Niebie, a w tym bardzo pomocne jest to, że nie mogąc przewidzieć kiedy nastąpi śmierć,
jesteśmy na nią gotowi zawsze – 24 godziny na dobę.
______________________________________________________________________________________________________________
Czy powtórne przyjście Pana Jezusa na ziemię, o czym jest mowa w dzisiejszym Słowie Bożym, przejawia się czyimś uśmiechem w pracy, albo innym akcie naszej codzienności? Komentarz do Słowa jest lekko(?!) chybiony.
Wszystkie narody! Ciekawe, nie nie? Tu Chińczycy, tam Zulusi, jeszcze gdzie indziej Peruwiańczycy, Egipcjanie, Niemcy, Rosjanie, Hindusi, Eskimosi, Żydzi, itd. a coś takiego się stanie, że wszystkie narody przyjdą do świątyni Boga Jakuba i będą chciały uczyć się chodzić Jego ścieżkami. Co takiego się wydarzy? Kto będzie ich wtedy tego uczył?
Jeśli Bóg będzie rozjemcą to znaczy, że ludy będą w stanie wojny (ostatniej, trzeciej). W czasie tej wojny zatem nastąpi interwencja Pana Boga i zostaną wydane wyroki na licznych narodach, wymierzenie im sprawiedliwości. To samo pytanie tutaj, co takiego musi się wydarzyć, aby ludy walczące ze sobą na ziemi porzuciły na zawsze posiadaną broń i już nigdy więcej nie zaprawiały się do wojny?
Aby to się stało, po wymierzeniu sprawiedliwości narodom musi zostać pokonany szatan, któremu zdepcze głowę Maryja, czyli ze swojego Niepokalanego Serca wyleje Ducha Świętego na całą ziemię, który odrodzi oblicze ziemi i przemieni serca wszystkich ludzi. Tryumfowi Niepokalanego Serca będzie towarzyszyć powtórne przyjście na ziemię Pana Jezusa w obłokach z wielką mocą i w chwale. Zegnie się przed Nim każde kolano i nastanie era pokoju, jednego Pasterza i jednej owczarni w Świątyni Boga Jakuba, do której przyjdą wszystkie narody, jak to zapowiada Izajasz. Mesjańska era prawdy i sprawiedliwości będzie siłą rzeczy erą Chrystusowego pokoju, dlatego żaden naród nie będzie już nigdy zaprawiał się do wojny.
Kto będzie uczył te narody chodzić ścieżkami Pana? My.
I to jest najdziwniejsze. Pewnie sam bym nie uwierzył Noemu, że nadchodzi potop, a nawet jakbym uwierzył i pomagał mu budować arkę to po kliku latach czekania bym zwątpił, że jego zapowiedzi są prawdziwe. Dzisiaj natomiast mamy o niebo łatwiej: Słowo Boże i zawarte w nim proroctwa wyłożone kawa na ławę oraz wiele prywatnych objawień zapowiadających wymierzenie sprawiedliwości i Triumf Niepokalanego Serca Maryi. Pozwalają one rozpoznać znaki czasu i moment powtórnego przyjścia Pana Jezusa, aby nie powtarzać błędu pokolenia Noego i błędu żydów za czasu pierwszego przyjścia Pana Jezusa na ziemię. Niestety, mimo tego wszystkiego (i Internetu ;-)), będzie jak za dni Noego.
Najpierw sami się musimy nauczyć “chodzić ścieżkami Pana”.
A jedno mnie zastanawia, skąd to wziąłeś Poruszycielu?:
//Aby to się stało, po wymierzeniu sprawiedliwości narodom musi zostać pokonany szatan, któremu zdepcze głowę Maryja, czyli ze swojego Niepokalanego Serca wyleje Ducha Świętego na całą ziemię, który odrodzi oblicze ziemi i przemieni serca wszystkich ludzi.//
Może to teologiczny drobiazg-pomyłka, a jeśli nie – to wielka rzecz. Od kiedy to człowiek wylewa Boga z siebie? Skąd to wziąłeś, jakie uzasadnienie?
Nie wszystkie komentarze /interpretacje/ do Słowa Bożego są idealne, niestety. Nawet głoszone przez osoby duchowne różnią się pomiędzy sobą jakością. Najdoskonalsze jest samo Słowo.
Zaproszenie Chrystusa do dowolnej chwili naszego życia w wymiarze indywidualnym nie jest w sprzeczności z gotowością na powtórne przyjście Zbawiciela do całej ludzkości – w wymiarze historycznym. Wręcz przeciwnie! Właśnie na tym ta gotowość ma polegać.
To, że autor komentarza dokonuje przeskoku od Paruzji powszechnej do osobistego spotkania z Jezusem, do którego On sam nas zaprasza i na które cały czas czeka, ma moim zdaniem bardzo głęboki sens i przypomina nam o ważnej prawdzie.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Nie są i wcale nie muszą być idealne.
Czasem ziarno nie nadaje się dla dowolnej gleby, ale jeśli upadnie w jakieś jedno, konkretne miejsce – wyda wspaniały plon. I bywa, że to samo słowo może być dla jednych jałowe i pozbawione wartości, a kogoś innego pobudzi do wiary lub nawrócenia.
Ja bardzo dziękuję autorowi tej notki za świetną robotę i dobór budujących komentarzy.
Masz absolutną rację, Space. Nauczyciel powinien być przynajmniej o jedną lekcję mądrzejszy od swoich uczniów ;-). Ponadto, jeśli wie, że będzie prowadził lekcję, powinien się do niej przygotować. Mnie się wydaje, że ważne akty naszego narodu, w tym mała Intronizaca dokonana ostatnio w Łagiewnikach to są jeszcze takie nieporadne nasze kroki na ścieżkach Pana, ale ważne kroki, których stawiania będziemy innych uczyć. Widać, że dzisiaj jeszcze rządzący i duża część narodu woleli oddać pokłon bestii zamiast Chrystusowi Królowi. Pan Bóg musi nas zatem jeszcze doświadczyć, wychłostać swoją rózgą i oczyścić z plew, abyśmy poszli po rozum do głowy i uznali w pełni, kto tu rządzi.
Matka Boża w Fatimie mówi wyraźnie, że wojna jest karą za grzechy, więc można jej uniknąć, nawracając się, odwracając od grzechu. Jeśli nie, narody doświadczają ciężaru tych swoich grzechów. Teresa Neumann pisała, że Polacy już odpokutowali za swoje grzechy, ale widać, że jednak nie za wszystkie. Jeszcze musimy przejść kolejne gorzkie lecz konieczne lekcje.
“Tego” nie wziąłem wcale, bo to są Twoje tezy. To, co piszę, biorę natomiast z Pisma Świętego, tradycyjnego nauczania Kościoła i prywatnych objawień, których w ciągu ostatnich 100 lat mamy prawdziwą eksplozję, od Fatimy, m.in. przez św. Faustynę, aż po Adama Człowieka.
Jeśli chodzi o Twoje pierwsze pytanie to uważam, że zawiera dwa błędy. Zrównujesz w nim Maryję do każdego człowieka i pytasz, stosując uogólnienie, od kiedy to człowiek może to czy tamto. Człowiek generalnie nie może wielu tych rzeczy, które może Matka Boża, bo Ona jest człowiekiem absolutnie wyjątkowym. Parafrazując Twoje pytanie, zadam następujące: od kiedy to człowiek ma niepokalane serce? Od kiedy to człowiek może rodzić Boga? Od kiedy to człowiek nie jest skażony grzechem pierworodnym? Od kiedy to człowiek jest królem nieba i ziemi? Gdy pytamy o człowieka, trzeba wszystkiemu zaprzeczyć i powiedzieć, że natura człowieka jest skazona grzechem, nie ma pełni łaski, itd. Zatem pytając o człowieka zaprzeczymy, a pytając o Maryję odpowiemy twierdząco, choć Maryja też jest człowiekiem. Przyczyną tego pozornego paradoksu jest to, że Maryja jest konkretną rzeczywistą i doskonałą osobą, a “człowiek” w tym pytaniu jest abstraktem, ogólnikiem grzesznego stworzenia.
Drugi błąd zawarty w pytaniu polega wg mnie na pytaniu, od kiedy dzieje się coś, co jeszcze nie nastąpiło, a na dodatek, że Maryja (podmieniłem już zamiast “człowieka”) robi to samodzielnie sama “z siebie” (taki chyba jest sens pytania).
Kościół naucza, że Maryja jest Pośredniczką i Współodkupicielką, więc wszystko otrzymuje od swojego Boskiego Syna, co Jej Niepokalane Serce chce przekazać ludziom i przez to właśnie uczestniczy w wyjątkowy sposób razem z Chrystusem w Bożym Planie zbawienia. Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, ale w Jego wylaniu i następnie odrodzeniu ludzkości, zmartwychwstaniu i wiośnie Kościoła po jego ukrzyżowaniu Nasza Przenajświętsza Matka Boża współuczestniczy wiernie, jak to robiła za pierwszym razem. Jej zwycięstwo jest zapowiedziane w PŚ i powtórnie obiecane m.in. w Fatimie jako Triumf Jej Niepokalanego Serca. Nie miało to jeszcze miejsca, więc trudno odpowiedzieć na pytanie “od kiedy to…”
Przy okazji, nie można pominąć w tym wszystkim roli Św. Józefa, Przeczystego Oblubieńca Maryi, patrona Kościoła na czasy ostateczne. Jak w czasie prześladowania Jezusa za Heroda i konieczności Ich ucieczki na pustynię tak i teraz Pan Bóg wyznaczył św. Józefowi opiekę nad prześladowanym Kościołem (Niewiasta na pustyni). Matka Boża prosi nas abyśmy uciekali się do św. Józefa i chronili pod Jego płaszczem. Gwarancją naszego bezpieczeństwa i wytrwania w nadchodzącym czasie są zatem trzy połączone serca: Najświętsze Serce Jezusa, Niepokalane Serce Maryi i Przeczyste Serce Świętego Józefa.
Króluj nam Chryste! :-)
Jak najbardziej. Mamy zatem prawo komentować te niedoskonałe komentarze i z nimi polemizować choćby pochodziły od osób duchownych i samego Papieża Franciszka.
Zawsze i wszędzie :)
Nie nie, chyba nie zrozumiałeś – ja nie drwię ani trochę! Pytam konkretnie – bo nigdy nie spotkałem się taką tezą! Gdzie konkretnie, w Tradycji, ewentualnie w najważniejszych uznanych objawieniach prywatnych znajdziesz tę informację, że to “Maryja wyleje na nas Ducha Świętego ze swego Niepokalanego Serca”? Ja temu nie przeczę. Ja pytam, bo to dla mnie przedziwne! :)
Oj, brachu, brachu w Chrystusie, masz swój styl. Zaprzeczasz jakiejś tezie, odpowiadając na mój komentarz, czym sugerujesz, że to moja teza (wkładasz mi ją w usta), podczas gdy ja nic takiego nie wyrażałem. Zgadzam się z Tobą, że nie ma w tym sprzeczności.
Problemem jest to, że autor niefortunnie utożsamił Paruzję z codziennym obcowaniem z Jezusem. Pisze tak “Jezus mówi o potrzebie zachowania czujności w życiu, czujności na Jego przyjście. […] Bo właśnie w takiej codzienności chce przyjść do ciebie Jezus.”
Powstała wg mnie zwodnicza paralela, sugerująca, że to oczekiwane przyjście Jezusa dokonuje się codziennie.
Również pozdrawiam :-)
Źródłem są objawienia prywatne. Przypomnę pewnie oczywistą rzecz, że wiara w te objawienia nie jest konieczna do zbawienia, więc można je spokojnie odstawić na bok, jeśli z jakichś względów nie pasują, i z tego powodu sen nie powinien być niespokojny.
Trochę za szybko zasugerowałeś błąd teologiczny, bez podania uzasadnienia, gdzie to jest sprzeczne ze Słowem Bożym lub nauczaniem Kościoła. Do postawienia takiego zarzutu jakieś intuicje lub odczucia nie są wystarczające, bo nie wiemy, czy biorą się one od Boga, diabła, czy chwilowej niedyspozycji intelektu. Zamiast pożytecznego wskazania błędu i ochrony przed nim możesz uzyskać skutek odwrotny, czyli swoją oceną wprowadzisz kogoś w błąd.
Powrócę jeszcze na moment do Izajasza “Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny”. W całej historii ludzkości mamy non stop wojny, będące skutkiem pożądliwości i grzechu, których ciągu nie przerwało nawet przyjście Mesjasza na ziemię, a tutaj mamy zapowiedź, że nagle wydarzy się coś takiego, że już więcej żaden naród nie będzie zaprawiał się do wojny. Szok. Jacyś nowi ludzie będą stąpać po ziemi, aniołki, sami święci. Chyba nie trzeba przekonywać żadnego katolika, że takiego uświęcenia wszystkich ludzi może dokonać tylko Duch Święty, odnowiciel i uświęciciel.
Zatem, kiedy mówię o Triumfie Niepokalanego Serca Maryi i wylaniu Ducha Świętego na całą ludzkość, a Ty to kwestionujesz, chyba nie masz zastrzeżeń do wylania Ducha Świętego na ziemię, tylko do tego, że dokona się to za sprawą Maryi.
Czy Maryja może dokonać wylania Ducha Świętego? A dlaczego nie, jeśli Bóg dał jej taki przywilej? Dał jej przywilej wcielenia Słowa odwiecznego, choć mógłbyś spytać “od kiedy to człowiek może sobie wcielić Słowo?” ;-)
W objawieniach ks. Stefano Gobbi (http://gobbi.pl/, imprimatur kardynała Ruiza) znajdziesz chyba odpowiedzi. To samo przesłanie dotyczące Niepokalanego Serca Maryi mamy potem u Adama Człowieka (nihil obstat abp. Dzięgi). Niepokalane Serce Maryi jest nazywane Wieczernikiem, z którego wyjdzie druga Pięćdziesiątnica. Matka Boża do ks. Gobbiego mówi np. tak “Moje Niepokalane Serce jest bramą, przez którą przechodzi Duch Święty, aby przyjść do was i doprowadzić was do drugiej Pięćdziesiątnicy”. Jak widzisz, Duch Święty wychodzi z Niepokalanego Serca Maryi, bo Ono jest bramą, więc za Jej sprawą zostanie wylany na nas i mocą Ducha Świętego zostaniemy odrodzeni i uświęceni, wielbiąc majestat i potęgę naszego Chrystusa Króla. Jak mówi Izajasz, wszystkie narody przyjdą wtedy uczyć się chodzić ścieżkami Pana.
Króluj nam Chryste!
Już pomijając, że mnie wkurzasz :) Jakieś niedyspozycje intelektualne… Co, za głupka mnie masz? ;) Przecież zadałem sobie to pytanie, nie sugeruj mi niczego innego bo się obrażę. Do meritum: Słowo wciela się za zgodą Maryji, ale jednakowoż to Bóg tworzy ciało, a Maryja (aż) współuczestniczy. Podobnie jest z odkupieniem. Chrystus umiera, oddaje życie na okup – Maryja zaś w drugiej kolejności – Współodkupicielką. Maryja Pośredniczką – owszem. Ale JEDYNYM – w sensie pierwszym i najważniejszym – pośrednikiem Chrystus.
A tu mamy (poniekąd ponownie) novum niesłychane – będące novum typu Arki Przymierza. Ja się mu nie sprzeciwiam, ja się mu dziwuję! Pokornie mi powiedz: Gobi. I tyle.
Jak to ująłeś?: “pokonany szatan, któremu zdepcze głowę Maryja, czyli ze swojego Niepokalanego Serca wyleje Ducha Świętego na całą ziemię, który odrodzi oblicze ziemi i przemieni serca wszystkich ludzi”. Maryja zdaje się tu być pierwsza, a inicjatywa do Niej ma należeć. A przecież jest powiedziane: “tym bardziej Ojciec da wam Ducha Świętego, jeśli będziecie prosić”. Czyli Ojciec daje Ducha, posyła Pocieszyciela. To wylanie musi być zatem jakąś wyjątkową łaską – taką o którą nawet nie proszono. Bo ja na ten przykład proszę prawie codziennie o Ducha Świętego, dla całej mojej rodziny, a jakoś wciąż tymi “aniołkami” nie jesteśmy :) Nie mam jednak nic przeciwko temu, aby Duch Święty taką miłością niezmierną wypełniał Niepokalane Serce, zjednoczone ściśle z Sercem Chrystusowym, że się z tych sercu obu Duch Święty wylewa na całą Ludzkość. I nie mam nic przeciwko temu, żeby Maryja przechyliła ku nam swoje serce, tak aby się ten Duch wylał na nas. A jednak to sformułowanie, że to Maryja wylewa na nas Ducha mnie dziwi, jakby Ona Nim władała! Ale z drugiej strony, gdy czytam „Moje Niepokalane Serce jest bramą, przez którą PRZECHODZI Duch Święty, aby przyjść do was”, to już się tak nie dziwię, to już brzmi znajomo. Nie mogę się doczekać :) Czyż nie byłoby to wspaniałe?
Zawsze i wszędzie!
Poruszycielu, wybacz, ale Twoja argumentacja jest mocno naciągana.
Od kiedy brama jest przyczyną? Jeśli Niepokalane Serce Maryi jest bramą, to Duch Święty nie wychodzi z niej, ale przechodzi przez nią, za sprawą Tego, który Go posłał. Brama nikogo nie posyła i nie jest przyczyną tego, że ktoś przez nią przechodzi. W żadnym wypadku nie chciałbym odebrać Najświętrzej Mamie naszego Zbawiciela żadnej godności ani przywileju, który za sprawą Bożej Miłości i Sprawiedliwości otrzymała, jednak tutaj mam wrażenie, że wymyśliłeś coś, co jest herezją. Może najmniejszą, najbardziej niewinną i pełną dobrych intencji – ale jednak herezją.
Proponuję, byś spytał jakiegoś kapłana, czy jednak nie dokonałeś nadinterpretacji.
To, że się wkurzasz to pikuś. Najważniejsze, że razem skupiliśmy wzrok na tej samej perspektywie i dostrzegamy wspaniałość tego, co nastąpi, co trudno tutaj słowem wyrazić. Dziwisz się, że Maryja włada Duchem Świętym, no to tak bym tego nie nazwał. Po prostu Maryja ma u Tronu Bożego takie chody, że Pan Bóg spełnia jej życzenia, ale Ona nim nie włada. To dzięki Jej wstawiennictwu Pan Bóg jeszcze światu nie wymierzył sprawiedliwości, dając wielki kredyt miłosierdzia w postaci czasu na nawrócenie i ratowanie dusz, choć grzechy nasze są – jak Ona sama mówi – większe niż Sodomy i Gomory, ale ten czas miłosierdzia właśnie się kończy i nastaje czas sprawiedliwości. Pisze też o tym ks. Małkowski w ostatnim komentarzu tygodnia: “przyjmujemy i wprowadzamy na tron Chrystusa Króla w czasie miłosierdzia, poprzedzającym czas sądu sprawiedliwego”.
Dziękuję za poradę, jest słuszna. Ja z kolei proponuję Tobie, żebyś zapoznał się z tym, co to jest herezja.
Pisałem chyba wyraźnie, że “Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna”, a także że wszystko, co Niepokalane Serce Maryi chce przekazać ludziom otrzymuje od Syna. Znasz cały kontekst i sens tego, co przekazuję, i użycie słowa “wychodzi” nazywasz herezją. Space miał zastrzeżenia do “wylewa”. Nie uważam je za błędne, ale jak znacie lepsze, które oddaje treść tego, co dokonuje Maryja, to proszę o propozycję.
Przepraszam naszą Niepokalaną Matulę za następującą analogię. Ponieważ mowa jest o “wylewaniu” to mam skojarzenia z cieczą. Każdy z nas ma kran w kuchni i łazience. Jeśli z kranu leci woda, czy ona przez niego tylko przechodzi, czy również się z niego wylewa? Jedno drugiemu nie przeczy. To, że woda pochodzi z ujęcia wody (no właściwie też od Boga) to chyba nie przeczy temu, że wylewa się z kranu. Jeśli teraz dodamy do tego osobę, np. ogrodnika, czy może on na swoje ukochane rośliny wylać wodę, która od niego nie pochodzi?
Gdybym od początku dobrze zrozumiał Twoją intencję, to nie podejrzewałbym Cię o błąd w myśleniu, a co najwyżej – o niezręczne, nieprecyzyjne sformułowanie.
Przepraszam Cię za to posądzenie o herezję. Już widzę, że było zupełnie niesłuszne (i się bardzo z tego cieszę).
Po Twojej ostatniej odpowiedzi do Space’a i tej do mnie wszystko “wróciło na swoje miejsce” i mogę się tylko zgodzić z Twoim pojmowaniem roli NMP.
Mnie (i pewnie Spejsowi) czasownik “wylać” kojarzy się z czynnością związaną z aktem woli, z byciem przyczyną sprawczą – jeśli pozwolisz – poruszycielem (w danej sprawie). Jak w zdaniu: kotek wylał mleko (co prawda pewnie nie zrobił tego z własnej woli, ale z powodu niezdarności). Nie mówi ono nic o tym, skąd to mleko się wydobyło, przez co się wylało (to, że z miseczki – to już kwestia naszych osobistych skojarzeń), ale, że to głównie kotek ponosi za to wydarzenie odpowiedzialność.
Przyjmuję z tej całej historii lekcję, że drobna różnica skojarzeń (jak wylanie w sensie “kranowym” i “kotkowym”) może prowadzić do zupełnie różnego pojmowania istoty jakiejś wypowiedzi.
Dziękuję, że cierpliwie nam wyjaśniałeś, co miałeś na myśli. W pewnym sensie wszyscy znajdujemy się w stanie “ciągłej niedyspozycji intelektualnej”, ale kto (z pokorą) pyta – nie błądzi. Podpisuję się też pod tym, co napisałeś:
“Najważniejsze, że razem skupiliśmy wzrok na tej samej perspektywie i dostrzegamy wspaniałość tego, co nastąpi, co trudno tutaj słowem wyrazić.”
Z nieporozumienia wyszło coś dobrego.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Najświętrza Maryja Panna, Niepokalana Boża Rodzicielka, Wpółodkupicielka, Pośredniczka wszelkich łask i nasza Orędowiczka!
Teraz i zawsze! Chwała Panu, że na krzywych liniach prosto pisze i z każdej sytuacji potrafi wyciągnąć dobro, również z tych naszych nieporozumień i potknięć. Naprawdę cieszę się, że w czasie poprzedzającym święto Niepokalanego Poczęcia NMP i trwającej nowenny możemy wspólnie dzielić radość z rychłego Triumfu Jej Niepokalanego Serca, mając także przed oczami obraz kuchennego kranu i kotka rozlewającego mleko ;-)
Asadow, będzie już chyba 5-6 lat, jak użyłeś na NE następującej metafory, która mnie zauroczyła, mianowicie (cytuję z pamięci, może nie do końca wiernie) – “brama do raju ma kształt krzyża”. To było genialne. Dzisiaj przed nami znajduje się też wąskie przejście, które ma ten kształt. Dla tych, którzy wytrwają do końca ten krzyż, nagrodą będzie oglądanie Triumfu Niepokalanego Serca NMP i tego, na co czekali tysiąclecia prorocy, także o co modlimy się w każdej Mszy św. – “wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale” – spotkanie z nadchodzącym z mocą i w chwale Panem Jezusem, który zjednoczy wszystkie narody w jednej owczarni. Bądźmy gotowi na to przyjście i rozpoznajmy czas, aby nie powtórzyć błędu i kary Jerozolimy, która nie rozpoznała czasu swojego nawiedzenia.