Wyrwane z biblijnego kontekstu i przeinaczone socjalistyczne hasło Kto nie pracuje, ten nie je, podobne do narodowo-socjalistycznego niemieckiego szyderczego hasła Arbeit macht frei, tworzy zasłonę dla systemu eksterminacji ludzi i człowieczeństwa.
Warunkiem ocalenia ludzkości jest posłuszeństwo benedyktyńskiemu wyzwaniu Ora et labora, które legło u podstaw europejskiej cywilizacji zw. Christianitas, broniącej się dzisiaj przed nihilistyczną destrukcją i rewolucją relatywizmu. W Chrystusie Królu poznajemy i przyjmujemy prawdę, a ona nas wyzwoli i daruje życie.
Ks. Stanisław Małkowski
Warszawska Gazeta 10 – 17 listopada 2016 r. KOMENTARZ TYGODNIA
11 listopada w dniu Święta Niepodległości wspominamy św. Marcina, biskupa Tours we Francji. Żył on w IV w., urodził się w Panonii na Węgrzech jako syn rzymskiego legionisty i trybuna. Jego rodzice byli poganami, dopiero na starość przyjęli wiarę i chrzest. Św. Marcin stał się katechumenem, gdy miał 10 lat, w wieku 15 lat został legionistą, ochrzczony po siedmiu latach, będąc żołnierzem, wkrótce zwolniony z wojska, poświęcił się służbie Bożej jako pustelnik i zakonnik wraz z kilkoma towarzyszami.
Wybrany przez aklamację mieszkańców Tours i prawie zmuszony, przyjął w wieku 54 lat święcenia kapłańskie i sakrę biskupią. Założył klasztor w Marmoutier. 11 listopada 397 r., trzy dni po śmierci, jego ciało sprowadzono do Tours. Za życia słynął z miłosierdzia, a po śmierci z cudów. W Złotej legendzie Jakuba de Voragine czytamy o uzdrowieniu dwóch żebraków – ślepego i chromego, gdy procesja z relikwiami świętego szła przez miasto. Obaj razem wychodzili żebrać, bo ślepy niósł chromego, a ten ślepemu wskazywał drogę. Przyzwyczaili się do kalectwa i z niego korzystali, gdyż dzięki niemu zarabiali na życie. Skoro dowiedzieli się, że procesja ma przechodzić koło ich domu, uciekli przed spodziewanym cudem uzdrowienia, który oznaczałby koniec żebrania. Pomylili jednak drogę, znaleźli się blisko procesji z relikwiami św. Marcina i stał się cud niechciany. Przekonali się jednak prędko, że dobrze jest widzieć i chodzić.
W tym dawnym cudzie rozpoznajemy znak dla naszej Ojczyzny. Zaślepieni i duchowo kalecy, którzy nie chcą widzieć prawdy ani iść drogą wolności, trwają w walce przeciwko Polsce wybijającej się na niepodległość, bo dzięki podległości i zdradzie mają wyżebrane korzyści, odwołują się więc teraz do interwencji i pomocy zagranicznych wrogów Polski, licząc na ich protekcję.
Legenda mówi o cudzie początkowo niechcianym. Natomiast w życiu cuda się dzieją, gdy są chciane i wymodlone.
Dlatego tak ważny jest nasz udział w Krucjacie Różańcowej za Ojczyznę. Modlimy się razem z Maryją, aby Polska była wierna Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, aby spełniły się śluby jasnogórskie z 26 sierpnia 1956 r., związane z trzechsetną rocznicą ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza, których celem było i jest urzeczywistnienie Polski niepodległej jako Królestwa Chrystusa i Maryi.
Królowa i Król chcą być w Polsce razem dla ocalenia państwa i narodu w drodze do wiecznej ojczyzny.
Z udziałem w Krucjacie Różańcowej wiążą się comiesięczne czuwania na Jasnej Górze z piątku na ostatnią sobotę miesiąca oraz pokutne procesje różańcowe w Warszawie po mszy św. w drugą niedzielę miesiąca o godz. 16 u Matki Bożej Łaskawej Patronki Stolicy, na Starym Mieście.
Różaniec w formie Krucjaty prowadzi ku zwycięskiej intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski dla osobistego i społecznego wyzwolenia z kalectwa, bezwładu i ślepoty.
Sanktuarium św. Marcina w Tours było przez długie wieki celem pielgrzymowania papieży, królów i świętych. Historyczna moc wstawiennictwa św. Marcina i wielu świętych patronów kieruje nas ku wszechmocy błagającej Matki Bożej Królowej Polski.
Niebawem ma dokonać się przy naszym współudziale zwycięstwo Niepokalanego Serca Maryi, zapowiedziane w Fatimie 100 lat temu. Przyspieszmy to zwycięstwo przez modlitwę, pokutę, nawrócenie i przemianę obyczajów.
Żyjemy w czasach ostatecznych.
Liturgia słowa niedzieli 13 listopada mówi o końcu czasów poprzedzonym przez wojny, przewroty, straszne zjawiska, wielkie znaki na niebie, prześladowanie i męczeństwo chrześcijan (zob. Łk 21,5-19). Tego wszystkiego jesteśmy już świadkami. Prorok Malachiasz zapowiada przegraną ludzi pysznych i wyrządzających krzywdę oraz wschód słońca sprawiedliwości z uzdrowieniem w jego promieniach (Ml 3,19n). Tym słońcem jest Chrystus Król. Bez promieni słońca nie ma życia na ziemi. Bez Chrystusa i Jego upragnionej intronizacji nic nie zdołamy uczynić dla ocalenia Polski. Podległość i posłuszeństwo Chrystusowi zapewnia odzyskaną niepodległość wobec złych działań księcia tego świata – szatana i jego sług. Pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu – mówi św. Paweł w drugiej niedzielnej lekcji (2 Tes 3,8). I dodaje Apostoł: Kto nie chce pracować, niech też nie je (w. 10). Ludzka praca jest współpracą z Bogiem.
Wyrwane z biblijnego kontekstu i przeinaczone socjalistyczne hasło Kto nie pracuje, ten nie je, podobne do narodowo-socjalistycznego niemieckiego szyderczego hasła Arbeit macht frei, tworzy zasłonę dla systemu eksterminacji ludzi i człowieczeństwa.
Warunkiem ocalenia ludzkości jest posłuszeństwo benedyktyńskiemu wyzwaniu Ora et labora, które legło u podstaw europejskiej cywilizacji zw. Christianitas, broniącej się dzisiaj przed nihilistyczną destrukcją i rewolucją relatywizmu. W Chrystusie Królu poznajemy i przyjmujemy prawdę, a ona nas wyzwoli i daruje życie.
Dodaj komentarz