Coraz głośniej robi się o handlu polskimi dziećmi pod płaszczykiem „zagranicznych adopcji”. Przykład 7-letniego Michałka, wywiezionego wbrew swojej woli do Belgii jest typowym przykładem tego odrażającego procederu.
Sprawa stała się głośna i została opisana przez media lokalne w całej Polsce.
Kurier Lubelski:
Dzieci z krajów afrykańskich: Gwinei, Kenii i Ugandy coraz częściej są adoptowane przez pary z Belgii. Ich sprowadzaniem zajmuje się organizacja „Mały cud”. Sprowadza także dzieci z Polski. Jednym z nich był 7-letni Michał spod Opola Lubelskiego.
Dziecko zostało wyrwane z korzeniami, nie dali się nam nawet pożegnać z Michałkiem. Belgowie nie zabrali też aktu chrztu chłopca – mówi Urszula Bartoszewska, opiekunka prawna siedmiolatka. Chłopiec od 2,5 roku mieszkał z państwem Bartoszewskimi spod Opola Lubelskiego, którzy stworzyli dla niego rodzinę zastępczą.
Dziennik Wschodni:
Informację nt. rozprawy o uchylenie adopcji Michałka podał także lubelski oddział TVP:
Rozprawa o uchylenie adopcji Michałka z Opola Lubelskiego – odroczona. Sąd Okręgowy w Lublinie postanowił poczekać do powrotu dziecka do Polski. 7-latek najpierw trafił do rodziny zastępczej, a w kwietniu adoptowała go rodzina z Belgii. Belgowie, nie czekając na uprawomocnienie się decyzji polskiego sądu, wywieźli dziecko do siebie.
W obronę chłopca włączyli się politycy i działacze ze Stowarzyszenia Wolne Społeczeństwo, które sprzeciwia się przekazywaniu polskich dzieci do zagranicznych adopcji. Chcą, żeby sąd uchylił wcześniejsze decyzje, przyznające 7-latka belgijskiej rodzinie.
W adopcji pośredniczyła organizacja, która za znalezienie dziecka w Polsce pobiera opłatę – 12 tys. euro. Chłopiec od kwietnia tego roku jest za granicą. Nie ma kontaktu z biologiczną rodziną.
______________________________________________________________________________________________________________
Dodaj komentarz