„Rano myśl, że nie dożyjesz wieczora: a gdy wieczór nadejdzie, nie śmiej obiecywać sobie następnego poranku”. W tych słowach piętnastowieczny mistyk niemiecki, Tomasz à Kempis, przestrzega przed bezrefleksyjnym życiem. Zawsze bowiem mamy być gotowi na ostateczne spotkanie z Chrystusem. Mówi nam o tym tekst dzisiejszej Ewangelii.
Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Łukasza
Łk 12, 35-40 Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Pozdrawiając się słowami memento mori, czyli „pamiętaj o śmierci”, średniowieczni zakonnicy uwrażliwiali się na to, aby zawsze być gotowym na spotkanie z Panem. Przepasane biodra z dzisiejszej Ewangelii są symbolem gotowości, a zapalone światło symbolizuje czujność. Bo właśnie takiej postawy – duchowej gotowości i czujności – wymaga od nas Bóg. Czy jesteś gotowy na spotkanie z Nim teraz?
W duchowej czujności i gotowości nie chodzi jednak tylko o to, aby dobrze przygotować się na kres swojego życia. Być czujnym, to być w stanie rozpoznać Chrystusa we wszystkich potrzebujących. Być gotowym, to umieć okazać miłość Bogu, którego spotykasz w drugim człowieku. Czy potrafisz dostrzec Chrystusa w drugim człowieku?
Człowiek, który chce służyć Bogu, musi być czujny na potrzeby chwili i gotowy do działania. W każdym momencie życia musi stawiać sobie pytanie, czego chce od mnie Pan. Każda chwila stawia przed tobą jakieś zadania. Jednak czy zadajesz sobie trud rozeznawania tego, czego w danej sytuacji oczekuje od ciebie Bóg? Czy zdajesz sobie sprawę, że konkretna okazja służenia Chrystusowi może już się w twoim życiu nie powtórzyć?
Poproś o światło Ducha Świętego, abyś każdego dni umiał dokonywać właściwych wyborów.
Liturgia słowa na dziś
PIERWSZE CZYTANIE (Mdr 18,6-9)
Izraelici oczekują wyzwolenia
Czytanie z Księgi Mądrości.
Noc wyzwolenia oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy, wiedząc niechybnie, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów. Czym bowiem pokarałeś przeciwników, tym uwielbiłeś nas, powołanych.
Pobożni synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą jednakowo. I już zaczynali śpiewać hymny przodków.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 33,1 i 12.18-19.20 i 22)
Refren:Szczęśliwy naród wybrany przez Pana.
Sprawiedliwi, radośnie wołajcie na cześć Pana, *
prawym przystoi pieśń chwały.
Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem, *
naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie.
Oczy Pana zwrócone na bogobojnych, *
na tych, którzy czekają na Jego łaskę,
aby ocalił ich życie od śmierci *
i żywił ich w czasie głodu.
Dusza nasza oczekuje Pana. *
On jest naszą pomocą i tarczą.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska, *
według nadziei, którą pokładamy w Tobie.
DRUGIE CZYTANIE DŁUŻSZE (Hbr 11,1-2.8-19)
Wielkość wiary
Czytanie z Listu do Hebrajczyków.
Bracia:
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy.
Dla niej to przodkowie otrzymali świadectwo.
Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg.
Przez wiarę także i sama Sara mimo podeszłego wieku otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy niebieskie, jak niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim.
W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za gości i pielgrzymów na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, okazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali, z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś do lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się nosić imienia ich Boga, gdyż przysposobił im miasto.
Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
Oto słowo Boże.
DRUGIE CZYTANIE KRÓTSZE (Hbr 11,1-2.8-12)
Wielkość wiary
Czytanie z Listu do Hebrajczyków.
Bracia:
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy.
Dla niej to przodkowie otrzymali świadectwo.
Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi Obiecanej jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg.
Przez wiarę także i sama Sara mimo podeszłego wieku otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy niebieskie, jak niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Mt 24,42a.14)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Czuwajcie i bądźcie gotowi,
bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA DŁUŻSZA (Łk 12,32-48)
Gotowość na przyjście Pana
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.
Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.
”Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Wtedy Piotr zapytał: Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?
Pan odpowiedział: Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielił jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: Mój pan ociąga się z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce.
Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.
Oto słowo Pańskie.
EWANGELIA KRÓTSZA (Łk 12,35-40)
Gotowość na przyjście Pana
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
”Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Bądźmy czujni
Czujność jest wyrazem roztropności. Pozwala odpowiednio przygotować się na rzeczy zarówno dobre, jak i złe. Gdy jesteśmy czujni, do naszego domu nie wtargnie złodziej. To oczywiste. I rzeczywiście taką czujnością się wykazujemy. Jezus, odwołując się do tego przykładu, zaleca nam także czujność wobec Jego ponownego przyjścia. On przyjdzie jako Pan, aby sprawdzić, czy Jego słudzy są czujni i należycie przygotowani. Przepasane biodra i zapalone pochodnie są oznaką służby siostrom i braciom, zwłaszcza tym najmniejszym, z którymi utożsamia się Syn Człowieczy. Zachowanie czujności polega na wypełnianiu uczynków miłosierdzia. Naszą nagrodą będzie Jego służba, a więc doświadczenie Bożej miłości.
Jezu, przypominasz mi o czujności, która ma ustrzec nie moje mienie, ale mnie samego. Oczekuję Twego przyjścia, aby doznać prawdziwej radości, zasiadając w Twoim królestwie.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016” ks.Mariusz Szmajdziński/Edycja Świętego Pawła
Do kogo Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii? Do swoich uczniów? Ale kim oni są, skoro każe im się nie martwić o to, co będą jeść i pić, zachęca, aby sprzedali wszystko, co posiadają i nie troszczyli się o skarby tego świata? Czy chodzi tylko o bogatych? Nie jestem pewien. Czuję, że chodzi też o mnie, o nas wszystkich.
Czwartkowa “Rzeczpospolita” donosi, że 40 procent osób w wieku 50+ ma na utrzymaniu w domu lub wspiera regularnie różnymi sumami swoje dorosłe dzieci lub wnuki. Głównym powodem, dla którego młodzi dłużej mieszkają z rodzicami – tak twierdzą – jest to, że nie stać ich na wynajęcie mieszkania, że zarobki za słabe, że na umowach śmieciowych. Niewątpliwie sporo w tym prawdy, ale zadziwiające, że o wszystkim decydują… pieniądze.
Rozmawiałem ostatnio z dwiema parami, które od lat mieszkają razem ze sobą bez ślubu. To już powszechna praktyka w Polsce. Jeśli zapytasz, dlaczego, usłyszysz: – Bo jest taniej. A kiedy ślub? – Oj, to jeszcze potrwa, bo ślub kosztuje. Jest drogi: sala, impreza, suknia… Co więc jest deklarowanym (bo nie sądzę, że rzeczywistym) kryterium działania i ludzkich wyborów? Pieniądze.
Inna para małżeńska, która wcale nie należy do najbiedniejszych, przekonuje mnie, że nie czas jeszcze na dziecko. Wcale ich o to nie pytałem. Sami mnie zagadnęli. Dlaczego jeszcze nie teraz? – Bo dzisiaj dziecko to spory wydatek. Nie stać nas. Za mało zarabiamy.
I kto tutaj rozdaje karty? Pieniądze.
Jadę na rowerze przez Polskę. Próbuję znaleźć nocleg (płatny) w agroturystykach. Parę gospodarzy odmawia. Dlaczego? Bo się nie opłaca brać kogoś na jedną noc. Co decyduje o przyjęciu lub nieprzyjęciu człowieka? Pieniądze.
Pieniądze są odpowiedzią i receptą na wszystko. Nie Pan Bóg, nie wiara, nie zbawienie. Królestwo Boże? Człowieku, kiedy to będzie? I czy w ogóle będzie? Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. To bez pieniędzy nie da się żyć. I ciekawe, że z nimi wszystko to, co dzisiaj wydaje się niemożliwe, stałoby się możliwe. Gdyby ich tylko było więcej. Jakie to proste. Ale czy rzeczywiście chodzi w tym wszystkim o pieniądze?
Św. Ignacy Loyola w “Ćwiczeniach Duchowych” sugeruje, że złe duchy, chcąc doprowadzić ludzi do wszystkich innych występków, najpierw rzucają na nich sidła i łańcuchy “chciwości bogactw, jak to zazwyczaj i przeważnie się dzieje” (CD, 146). Stąd niedaleka droga do próżnej chwały i bezmiernej pychy. Potem wszystko idzie jak po równi pochyłej. A więc zwyczajne i najbardziej powszechne kuszenie pośród ludzi kręci się wokół chciwości bogactw, bo jak sobie dziś wyobrazić świat i życie bez pieniędzy? Wydawałoby się, że chodzi tutaj o niektórych, bardziej zamożnych. Ignacy pisze, że ta pokusa dotyczy w jakiejś mierze wszystkich.
“Gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze”. Wystarczy przyłożyć ten papierek lakmusowy do naszego serca i wszystko staje się jasne: Naszym skarbem nie jest to, co wypowiadają nasze usta: szczytne zapewnienia, setki usprawiedliwień i uników. Skarbem jest to, co rzeczywiście wpływa na nasze wybory, czemu poświęcamy siły i energię, w czym pokładamy ufność. Pieniądze mogą być ewangelicznym “skarbem”, do którego przywiązuje się serce. Jak tu potem kochać Boga “całym sercem”, skoro inny bóg zajmuje tyle miejsca?
Do kogo więc Jezus zwraca się w dzisiejszej Ewangelii? Chyba tylko do jakiejś niewielkiej grupki chrześcijańskich “ekstremistów”: św. Franciszek z Asyżu, św. Ignacy Loyola, św. Piotr Klawer, św. Klara, bł. Matka Teresa z Kalkuty, św. Antoni Pustelnik, święta babcia, która w walącej się chałupie przyjmuje na gościnę grupę pielgrzymów, święta rodzina wielodzietna, która nie boi się, że pielgrzymi skradną jej skarby.
Rzeczywiście, to “mała trzódka”. To by się akurat zgadzało ze słowami Jezusa.
Piotrowski: Ciało Św. Bernadetty nietknięte rozkładem śmierci
Od momentu objawień Matki Bożej w 1858 r. aż do naszych czasów, Lourdes pozostaje fenomenem, który szokuje nie tylko agnostyków i ateistów. Bez przerwy dokonują się tam ewangeliczne cuda wbrew wszelkim prawom natury i medycyny. W ten sposób Lourdes jest znakiem, który prowokuje do korekty myślenia, do zmiany życia, zachęca do otwarcia się na tajemnicę Bożej Miłości. To, co się dzieje w Lourdes jest szczególnym orędziem, jakie Bóg kieruje do ludzi zniewolonych i ogłupionych liberalno-materialistycznymi ideologiami; jest apelem wzywającym do nawrócenia.
Bernadeta Soubirous, która dostąpiła przywileju objawień Matki Bożej, wstąpiła do nowicjatu sióstr w Nevers w 1866 r. i pozostała w tym domu aż do swojej śmierci 16. kwietnia 1879 r. Mało znanym jest niesamowity fakt, że ciało Bernadety od śmierci aż do dnia dzisiejszego zachowuje zadziwiającą świeżość i piękno. Wbrew wszelkim prawom natury, w ogóle nie ulega procesowi rozkładu zarówno zewnętrznego jak i wewnętrznego. Pielgrzymi, przybywający do kaplicy konwentu Saint-Gildard, widzą nienaruszone ciało św. Bernadety Soubirous ubrane w strój zakonny. Sprawia wrażenie, że śpi. Wydaje się, że śmierć ją przemieniła, twarz jest lekko przechylona na lewą stronę, dookoła złożonych rąk owinięty jest różaniec.
Widok leżącej w szklanym sarkofagu św. Bernadety zawsze wywołuje u pielgrzymów ogromne zaskoczenie i zdziwienie. Zaraz potem zaczynają pytać: “Czy to jest naprawdę ona? Czy rzeczywiście nie uległa rozkładowi? Czy jest zabalsamowana? Czy to jej prawdziwa twarz czy tylko sztuczna maska? Są to słuszne pytania na które spróbujemy szczegółowo odpowiedzieć w oparciu o naukowe studium o. Andre Ravier, który praktycznie całe swoje życie poświęcił badaniom i opracowaniu całego życia św. Bernadety, ze szczególnym uwzględnieniem okresu jej pobytu w zakonie. Napisał również naukową pracę na temat fenomenu nierozkładającego się ciała św. Bernadety.
Wiadomość o śmierci św. Bernadety rozeszła się lotem błyskawicy. Natychmiast tłumy mieszkańców Nevers zaczęły się tłoczyć, aby zobaczyć i oddać cześć ciału św. Bernadety, które zostało wystawione w kaplicy klasztornej. W miarę upływu godzin, ludzie zaczęli przyjeżdżać pociągami z innych regionów Francji. Aby zdyscyplinować tłumy pielgrzymów, trzeba było ustawić porządkowych. Cztery siostry cały czas słały obok otwartej trumny, aby dewocjonaliami, które ludzie przynosili, dotykać ciała zmarłej. Ze względu na ogromne tłumy, ekspozycja zmarłej musiała się przedłużyć aż do soboty 19. kwietnia. Tego dnia ciało Bernadety zostało zamknięte w dębowej trumnie włożonej do trumny cynkowej. Całość została opatrzona pieczęciami. Wszystkie te czynności wykonane zostały w obecności mera miasta, dwóch policjantów oraz księży i sióstr zakonnych. Świadkowie musieli podpisać stosowny dokument. Ciało Bernadety zostało pochowane – za specjalną zgodą merostwa – w klasztornym ogrodzie. Grób ten był celem pielgrzymek tysięcy wiernych przez ponad 30 lat. Dopiero jesienią 1909 r. zakończył się proces informacyjny s. Bernadety na szczeblu diecezjalnym. Według ówczesnych przepisów kościelnych trzeba było dokonać tak zwane kanoniczne “rozpoznanie ciała zmarłej”. Właśnie wtedy – 22. września 1909 r. – miała miejsce pierwsza ekshumacja jej ciała. Oficjalna, szczegółowa relacja z tej ekshumacji znajduje się w archiwum konwentu Saint-Gildard. Czytamy tam, że o godz. 8.30 rano biskup Gauthey z Nevers, razem z członkami trybunału diecezjalnego, wszedł do kaplicy klasztornej. Przy wejściu ustawiony był stół z otwartą Ewangelią.
Trzech świadków, dwóch lekarzy, dwóch murarzy, dwóch stolarzy – po kolei składają przysięgę na Biblię, że będą mówić prawdę. Następnie wszyscy zgromadzeni, wśród których był także mer miasta, idą do grobu Bernadety. Po jego otwarciu wyjmują trumnę i niosą do pobliskiego pomieszczenia. Jest tam przygotowane białe płótno na śmiertelne szczątki zmarłej. W emocjonalnym napięciu zgromadzeni obserwują, jak dwóch stolarzy otwiera trumnę. Po zdjęciu wieka, ukazuje im się zdumiewający i szokujący widok idealnie zachowanego ciała Bernadety, chociaż jej habit jest zmurszały i mokry. Z jej twarzy promieniuje dziewicze piękno, oczy ma zamknięte, jakby była pogrążona w spokojnym śnie, usta nieco rozchylone. Głowa lekko przechylona na lewo. Skóra jest w idealnym stanie i przylega do mięśni. Ręce są złożone na piersi i owinięte różańcem, który już mocno pordzewiał. Pod skórą można zobaczyć zarys żył. Paznokcie u rąk i nóg są również w doskonałym stanie.
Następnie badania przeprowadzili dwaj lekarze. Według ich pisemnej relacji okazało się, że po zdjęciu habitu i nakrycia głowy, całe ciało prezentowało się w doskonałym stanie, było elastyczne i integralne w każdej swojej części. Tekst relacji medycy kończą tak: “zredagowaliśmy to świadectwo zgodnie z prawdą. Podpisali: doktor Ch. David lekarz chirurg, doktor A. Jordan lekarz”. Po tych badaniach siostry umyły ciało Bernadety i ułożyły je w nowej, podwójnej trumnie, która została zamknięta i opieczętowana siedmioma pieczęciami. Na koniec pracownicy złożyli ją ponownie do tego samego grobu.
Komentując ten zadziwiający fakt doskonałego zachowania ciała po 30 latach przechowywania w grobie o. Andre Ravier podkreślił, że tego faktu nie można zrozumieć i wytłumaczyć. Tym bardziej, że Bernadeta cierpiała na wiele chorób i ciało znajdowało się w miejscu nasyconym wilgocią (habit zmurszał i był przemoczony, różaniec i krzyż profesyjny były mocno zardzewiałe). Wszystkie te okoliczności sprzyjały bardzo szybkiemu rozkładowi ciała, a pomimo tego, ciało było zachowane w idealnym stanie.
Drugie rozpoznanie ciała miało miejsce w czasie trwania procesu beatyfikacyjnego 3 kwietnia 1919 r. w obecności biskupa Nevers, komisarza policji, reprezentantów miejskiej rady i członków trybunału diecezjalnego. Rozpoznania dokonano podobnie jak 10 lat wcześniej z tą tylko różnicą, że dwóch lekarzy – Talon i Comte – redagowało swój raport oddzielnie, bez wzajemnej konsultacji. Jak wynika z oryginalnych dokumentów, oba raporty doskonale zgadzają się ze sobą, a także z relacjami lekarzy Davida i Jordana badających w 1909 r. Pojawiła się tylko jedna mała zmiana, a mianowicie na niektórych partiach ciała widoczna była pleśń i sól. Lekarze przypisali to myciu ciała po ekshumacji w 1909 r. W 1923 r. Papież ogłasza heroiczność cnót Bernadety Soubirous i w ten sposób otwiera się droga do jej beatyfikacji.
W tej sytuacji konieczne jest trzecie i ostatnie rozpoznanie ciała. Dokonuje się ono 18 kwietnia 1925 r. czyli 46 lat i dwa dni po śmierci Bernadety. Są obecni, między innymi, biskup Never, komisarz policji i mer miasta. Po złożeniu wymaganej przysięgi, trumnę przeniesiono i otwarto w kaplicy św. Heleny. Ciało Bernadety było i tym razem zachowane w idealnym stanie. Dr Comte pisał: “Ciało Czcigodnej było nietknięte (nienaruszone), w ogóle nie uległo procesom gnicia i rozkładu, które są czymś normalnym po tak długim pobycie w grobie wykopanym w ziemi”. Nieco później dr Comte opublikował w czasopiśmie naukowym artykuł skierowany do swoich kolegów. Pisał tam: “To, co mnie tak naprawdę uderzyło podczas badań, to doskonale zachowany szkielet, wszystkie wiązania, skóra a także elastyczność i jędrność muskułów. To, co mnie przede wszystkim zadziwiło, to stan wątroby, po 46 latach od śmierci. Ten organ, tak przecież kruchy i delikatny, powinien bardzo szybko ulec rozpadowi albo zwapnieniu i stać się twardy. Tymczasem przecinając go (aby pobrać relikwie) odkryłem, że posiada konsystencję elastyczną, normalną. Natychmiast pokazałem to asystentom mówiąc im, że ten fakt nie wydaje się być w porządku naturalnym.”
Na relikwie pobrano fragmenty wątroby, muskuł i dwa żebra. Poza tym ciało zachowano nietknięte. Pozostało w kaplicy św. Heleny, którą zapieczętowano do czasu beatyfikacji dokonanej przez Piusa XI – 14 czerwca 1925 roku.
W dniu 18 lipca 1925 r. ciało Błogosławionej umieszczono w przezroczystym sarkofagu w tej samej nowicjackiej sali, gdzie Bernadeta, po przyjeździe z domu, po raz pierwszy i ostatni szczegółowo opowiedziała 300 siostrom o objawieniach Matki Bożej. Sarkofag przeniesiono 3 sierpnia 1925 r. do kaplicy po prawej stronie głównego ołtarza i jest tam do dnia dzisiejszego.
Gdy kiedykolwiek będziesz na pielgrzymce do Lourdes i Nevers, to pamiętaj, patrząc na szklany sarkofag, że jest tam cudownie zachowane, nietknięte ciało św. Bernadety Soubirous. To jest ta sama twarz i oczy, które 18 razy oglądały objawiającą się Matkę Bożą w Lourdes; te same ręce i palce, które przesuwały ziarenka różańca przed i w czasie objawień i odgrzebały cudowne źródło wody; te same uszy, które słyszały orędzie Maryi i te same wargi, które przekazały niedowierzającemu proboszczowi imię Maryi -Niepokalana; to samo serce, które było zakochane w Miłości.
Od ciała św. Bernadety emanuje wewnętrzny głos. Tutaj, w znaku swego nienaruszonego ciała, w sposób duchowy jest rzeczywiście obecna, modli się i daje świadectwo. Będzie tutaj do czasu powszechnego zmartwychwstania w dniu Sądu Ostatecznego. Jest i będzie znakiem wzywającym do nawrócenia, do przyjęcia radosnej prawdy, że Bóg jest Miłością, że tylko Jego miłość może nas przeprowadzić ze strasznej niewoli grzechu do radości i wolności dziecka Bożego.
Dodaj komentarz