W związku z obniżkami wycen procedur medycznych, zaproponowanymi przez Agencję Rozwoju Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) potwierdzonymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) grupa American Heart of Poland (AHP) zamknie sześć ośrodków, trzy zajmujące się kardiologią interwencyjną i trzy chirurgią naczyniową.
Niżej podpisany jest chirurgiem ogólnym, nie mającym niczego wspólnego z kardiologią, kardiologią interwencyjną, ani z kardiochirurgią. Ani ja, ani nikt z mojej rodziny nie mamy żadnych udziałów w żadnej firmie zajmującej się wyżej wymienionymi dziedzinami medycyny. Nie zajmuję się chirurgią naczyniową (co najwyżej żylakami!). Nie mam żadnego osobistego interesu w tym, by zostały utrzymane w obecnym stanie nakłady na leczenie chorych kardiologicznych (no, chyba, żebym w najbliższym czasie miał zawał!). Nie jestem sędzią we własnej sprawie. Nie jestem w ogóle sędzią w tej sprawie. Sędzią w tej sprawie jest, a w każdym razie powinien być – suweren, czyli społeczeństwo naszego kraju. Ale w czasie każdego procesu sądowego, zanim sąd, albo ława przysięgłych podejmie decyzję o winie i ogłosi wyrok, jest czas dla adwokatów. I ja właśnie od wielu miesięcy staram się być takim adwokatem. Staram się być adwokatem pacjentów. Czy rzeczywiście tak jest, proszę ocenić po przeczytaniu całego tekstu.
– Decyzja o zamknięciu ośrodków jest dla nas ciężka, ale nie mamy wyjścia. Niestety środki zaproponowane we wchodzącym w życie 1 lipca zarządzeniu Prezesa NFZ będą dalece niewystarczające, by ośrodek mógł się utrzymać. A to dopiero początek, bo kolejne obniżki, proponowane tym razem przez AOTMiT, mają wejść od 1 stycznia 2017 roku – mówi prof. Kiesz, współzałożyciel i wiceprzewodniczący rady nadzorczej AHP.
Firma AHP zamknie szpitale. Wywiezie gdzieś sprzęt. Budynki odsprzeda. Lekarze i personel rozjadą się po świecie, bo niby czemu inni nie mieliby skorzystać z doświadczonych specjalistów? Pewien jestem, że niewiele się zmarnuje. Zaraz! Stop! Jednak coś się zmarnuje! Zmarnuje się mnóstwo szans. Szans na uratowanie życia i zdrowia pacjentów, którzy doznali zawału mięśnia sercowego. Zmarnuje się mnóstwo szans na ich powrót do normalnego funkcjonowania. Do aktywności zawodowej, do płacenia podatków. Do życia rodzinnego.
Odbędzie się to nie na drodze strajku, tylko na drodze likwidacji zakładu. Lekarze i pielęgniarki nie zastrajkują, nie “pozostawią chorych bez opieki”, tylko się normalnie zwolnią (albo jeszcze lepiej – zostaną zwolnieni). Rząd nie będzie musiał angażować się w negocjacje, a opozycja nie będzie mogła na nieistniejącym strajku nic ugrać. I tylko chorzy ludzie, zamiast być leczeni szybko, blisko i skutecznie, zamiast zostać poddanymi natychmiastowemu udrożnieniu tętnic wieńcowych, będą leżeć pod kroplówkami z nitrogliceryną w czasie, gdy lekarze z powiatowych szpitali będą bezskutecznie wydzwaniać po Polsce, szukając dla nich ratunku. Aż minie czas, w którym interwencja będzie celowa. Zostanie już tylko nitro w kroplówce…
Zamiast leczenia niedrożnych tętnic kończyn dolnych – zaordynuje się chorym, a jakże, kroplówki. A potem będzie zdziwienie! Że w Polsce obcina się znacząco więcej nóg, niż wszędzie, w całym cywilizowanym świecie! I znów będzie można zignorować to, że różnica nie leży w umiejętnościach ani w etyce lekarzy, tylko w nakładach na oddziały naczyniowe! Bo przecież: “pieniądze to nie wszystko”! Jasne, że nie wszystko. Może ktoś powie szefom firmy American Heart of Poland, zamykającym właśnie szpitale, że: “pieniądze, to nie wszystko?” Nie? Nikt?
Kardiologia interwencyjna i kardiochirurgia, były jednymi z niewielu dobrze finansowanych dziedzin medycyny. I dzięki temu leczenie chorych kardiologicznych stało na przyzwoitym poziomie. Ale teraz to się zmieni. No, sorry, taki mamy klimat. I ten klimat właśnie się zmienił i teraz, przez jakiś czas, większe pieniądze znajdą się na leczenie dzieci. Tak będzie do następnej zmiany “klimatu”.
Ścieżka, na którą wchodzi Prawo i Sprawiedliwość, prowadzi w kierunku marginalizacji prywatnych placówek ochrony zdrowia, a promowaniu publicznych. Ale jak się komuś wydaje, że to będzie lepiej, że przypadkowi (w sensie znajomości problemów ochrony zdrowia) urzędnicy samorządowi będą lepsi niż wykwalifikowani menadżerowie, to niech Bóg ma w swej opiece tych, którymi ten ktoś rządzi. Byłem kiedyś świadkiem, jak starosta powiatu wymógł na dyrektorze szpitala powiatowego, podpisanie niedobrego kontraktu. Po prostu do niego zadzwonił i powiedział mu, żeby się przestał wygłupiać.
Administrujący szpitalami burmistrzowie i starostowie, a także wojewodowie, nie będą mogli – pod presją publiczną – zamknąć nierentownych szpitali, tak jak to musi zrobić AHP. Będą musieli… zresztą, co im zależy, za błędy wynikające z niskich nakładów, przemęczenia i braku personelu, braku środków do leczenia – nie odpowie ani wojewoda, ani starosta powiatu, ani minister zdrowia, ani nikt z klasy rządzącej. Jeżeli jeszcze dodamy dwa do dwóch i uświadomimy sobie, że Ministerstwo Sprawiedliwości już wprowadziło kilka zmian, które mają za zadanie ułatwienie karania winnych – oczywiście lekarzy – to będzie wiadomo na czym stoimy.
Należy też przypomnieć, że budżet szpitala jest jeden. Każda kara zapłacona przez szpital po kontroli urzędników z NFZ lub z ministerstwa zdrowia, skutkuje zmniejszeniem budżetu na leczenie pacjentów. Odszkodowanie za błąd, skutkuje podwyższeniem składki ubezpieczeniowej, którą z tego samego budżetu trzeba zapłacić. Każda złotówka zapłaconego ubezpieczenia i zapłaconej kary uszczupla budżet szpitala, z którego finansuje się leczenie chorych!
“Idziemy we właściwym kierunku, ale kolumna nam się rozciągnęła. Jest czołówka, ale jest także i ariergarda, są tabory” – powiedział podczas kongresu PiS prezes Jarosław Kaczyński. Podobno zaliczył do maruderów m.in. ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła.
Moim zdaniem, analogia jest dość trafna, ale niepełna. “Tabory” skręciły w ślepą uliczkę… Ale to nie minister Radziwiłł ponosi za to wyłączną odpowiedzialność!
Lech Mucha
Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa
To co ostatnimi czasy proponuje PiS zaczyna mnie po prostu przerażać. Pojawił się ostatnio pomysł wprowadzenia podatku od nazwijmy to starych samochodów. Roczna opłata wynoszącą kilkaset PLN skalkulowana na bazie wieku i normy euro. Druga sprawa to majstrowanie przy podatku dochodowym pod płaszczykiem jednej daniny. Czytałem ostatnio wywiad z kimś z kancelarii premiera mówiący o tym, że trzeba wprowadzić wiele progów podatkowych, znieść ograniczenie maksymalnej wysokości składki ZUS wynoszącej 250% średniej krajowej… Reforma Syty Gilowskiej z 2006 roku pozwoliła na przetrwanie bez uszczerbku krachu z 2008 roku zostawiając więcej pieniędzy w kieszeniach obywateli. A teraz… Szkoda mówić.
To prawda. Mówiąc wprost socjalizm im z kapci wyłazi…
Grzegorz Braun nazywa rządy PiS grupą rekonstrukcji Sanacji. Przytoczył przykład, że przed wojną tylko ZSRR był bardziej etatystyczny co spowodowało niechęć i wrogość mniejszości narodowych do państwa. Polsko Amerykańska klinika serca uratowała kilka lat temu mego teścia operująC go w 40 minut po stwierdzeniu zawału. Pełna obsługa i profesjonalne podejście.
A czy jedną z przyczyn nie jest “fałszywa dychotomia” – Służba Zdrowia –
albo publiczna albo prywatna?
Po reformie, prawdziwej reformie polegającej na wolności ubezpieczeń obydwa jej rodzaje mogłyby funkcjonować bez przywilejów, z zastrzeżeniem, że z uczciwych podatków państwo może racjonalnie dotować m.in. takie obszary jak Wojsko i Służbę Zdrowia. Oczywiście po reformie – likwidacji państwowej kradzieży lub jak kto woli niewolnictwa podatkowego, likwidacji biurokracji.
Moim zdaniem chodzi o niepopularność polityczną tego, co trzeba zrobić. A to co powinni zrobić, to po uczciwym wycenieniu kosztów, przedstawić społeczeństwu kosztorys. Koszyk świadczeń gwarantowanych, zawierający to co się należy za darmo, to za co trzeba dopłacić i to za co trzeba zapłacić w całości, zbilansowany z budżetem. A wtedy się okaże, że:
a) nie wszystko i nie za darmo się pacjentom należy (wbrew interpretacji Konstytucji)
b) żeby osiągnąć minimalny stopień finansowania, trzeba przeznaczyć na ochronę zdrowia więcej pieniędzy.
Z tym, że ten grzech zaniechania obciąża wszystkie dotychczasowe rządy.
Słyszałem. Niezwykle trafne określenie
Ależ oczywiście. Nie ma powodu, by nie kontraktować usług zarówno w prywatnej, jak i w publicznej sferze. Państwo nie powinno mieć szpitali, może poza dużymi instytutami naukowymi i klinikami. Powinno organizować zasady. Ale w tak dużym kraju lepiej działa system ubezpieczeń ( tzw system Bismarcka ) niż centralne finansowanie ( tzw. system Beveridge’a).
Zerknąłem na plan NFZ. Na leczenie stomatologiczne wydano 1.7 mld PLN. Od 20 lat nie byłem u państwowego dentysty… Co tyle kosztuje?
Wydaje mi się, że państwowe może być ratownictwo medyczne (coś na zasadzie straży pożarnej czy policji). Reszta może spokojnie funkcjonować jako prywatny biznes.
Inną sprawą jest refundacja leków, kosztująca ponad 11 mld PLN. Nie potrafię zrozumieć jakim cudem lek zawierający tą samą substancję potrafi się różnić w cenie 4krotnie…