W ciągu ostatnich kilku dni we wszystkich mediach, odmieniono przez wszystkie przypadki słowo: “audyt”. Przemawiając w sejmie, pani premier Beata Szydło i ministrowie kierowanego przez nią rządu, niczym kafary, wbijali w ziemię poprzedni rząd koalicji PO-PSL. Oczywiście słowo “audyt”, jest określeniem nieco na wyrost. Rzetelny audyt powinien być wykonany przez zewnętrznych, niezależnych audytorów. Ale polityka rządzi się swoimi prawami i słowa używane przez polityków nie zawsze znaczą w ich ustach to, co zwykle. Wszystko, co mogliśmy usłyszeć jest przerażające, ale jeżeli za słowami, które padły z trybuny sejmowej nie pójdą w najbliższym czasie komisje śledcze, nie nastąpią konkretne zgłoszenia do prokuratury i akty oskarżenia – to wszystko to, cały ten “audyt”, zostanie odebrany jako puste gadanie i zemsta na politycznych przeciwnikach.
Winnych trzeba imiennie wskazać, oskarżyć i uczciwie osądzić, a nielegalnie zdobyte majątki odebrać! Tego z całą pewnością oczekują Polacy!
Szczególnie wystąpienia ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza powinny znaleźć swój ciąg dalszy w sądach. Wiemy na pewno, że przynajmniej część z oskarżeń oparta jest na faktach. Mam tu na myśli sprawę inwigilacji przez służby specjalne dziennikarzy prawicowych mediów. Mówili o tym zarówno Mariusz Kamiński, jak i – krótko – Antoni Macierewicz. W sprawę tę są zapewne zamieszane zarówno cywilne, jak i wojskowe służby specjalne.
Dla mnie osobiście najbardziej bulwersująca była sprawa opisana przez ministra Kamińskiego, przypadek obywatela Federacji Rosyjskiej, który zgłosił się do polskiej ambasady w Moskwie, w miesiąc po katastrofie smoleńskiej, oferując informacje, które rzekomo miały świadczyć o winie Rosjan. Osoba ta, w języku służb specjalnych zwana oferentem, choć oczywiście mogła być wysłana przez Rosjan, bez żadnego sprawdzenia i weryfikacji została Rosjanom wydana. Jeżeli nie był to prowokator możemy się tylko domyślać, co się z nim stało i jak skończył. Moim i nie tylko moim zdaniem osoby odpowiedzialne za wydanie takiej decyzji powinny jak najszybciej trafić przed oblicze niezawisłego sądu.
Bardzo interesujące są reakcje na audyt opozycji. To, że politycy Platformy Obywatelskiej będą podważać jego obiektywizm i znaczenie, nie jest oczywiście żadnym zaskoczeniem, tego można było się spodziewać. Dużo bardziej dziwi reakcja polityków Nowoczesnej. To, że oni reagują tak nerwowo na słowa padające z mównicy sejmowej jest zaskakujące. Zamiast odciąć się od Platformy, potępić wszystko to, co poprzedni rząd robił źle, Petru i jego ekipa dobrowolnie i bez przymusu ustawiają się po stronie polityków poprzedniej koalicji, oskarżanych o niegospodarność, korupcję, nepotyzm i zdradę polskich interesów. Zachowują się jak nożyce, które odzywają się po uderzeniu w stół! Tylko po co? Czemu to robią? Nie sądzę, by odpowiadali osobiście za jakiekolwiek przekręty. Czemu więc rezygnują z szansy uzyskania przewagi nad konkurentami z opozycji? Czyżby celem ważniejszym niż wszystko inne było “dokopanie” PiS-owi? Czyżby takie dostali polecenie od swoich mocodawców?
Wystąpienia ministra odpowiedzialnego za służby specjalne i ministra obrony narodowej były w swych wymowach poważne, choć w czasie wystąpienia tego drugiego prawa strona sali kilkukrotnie wybuchała śmiechem, co świadczy o tym, jak dobrym mówcą jest Antoni Macierewicz.
Mnie natomiast bardzo podobało się przemówienie wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego. Nie tyle ze względu na padające pod adresem koalicji PO-PSL oskarżenia, ale z powodu tego, jak minister rozwoju podchodzi do sprawy polskich interesów narodowych.
Komentując to, jak rządowe delegacje przez ostatnie lata prowadziły negocjacje w Brukseli, minister Morawiecki w swoim wystąpieniu powiedział:
“…przeglądałem papiery z ostatnich 6-8 lat, zdecydowanie za mało przykładaliśmy wagi do tego, żeby bronić interesów Polski. Nie tak bardzo bronić jedynie dobrej atmosfery na tych spotkaniach, ale bronić interesów polskich”.
Tydzień temu w tekście: “Nacjonalista na ostatniej prostej” przytoczyłem wypowiedź Donalda Trumpa, który powiedział: “żaden kraj dobrze się nie rozwijał, jeśli swoich interesów nie stawiał na pierwszym miejscu”. Napisałem też, że politycy rządzący Polską powinni to zdanie powiesić sobie nad łóżkiem.
Nikt chyba nie miał wątpliwości co do tego, że minister obrony narodowej Antoni Macierewicz i minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, to ludzie stawiający dobro Polski i Polaków na pierwszym miejscu, ale bardzo cieszy fakt, że co najmniej kilka kropel krwi nacjonalisty ma w żyłach także minister Morawiecki. To bardzo dobrze.
To pozwala mieć nadzieję, że o interesach Polski nie tylko będzie się mówić w Sejmie, ale że w interesie Polski będzie się działać. Że nie tylko – co jest najzupełniej oczywiste – służby specjalne i armia działać będą dla dobra Polski, ale też – co już takie oczywiste jak dotąd nie było – podobnie będzie działo się w sferze gospodarczej. Parafrazując słowa Donalda Trumpa można by zawołać: “Poland first”.
Po pierwsze Polska!
Musimy tylko, my wyborcy, przypilnować, żeby nie tylko jeden, dwóch , czy trzech, ale wszyscy ministrowie wszystkich kolejnych rządów nie tylko mówili, ale przede wszystkim zawsze i wszędzie działali dla dobra nas, Polaków!
Na koniec jeszcze jeden cytat z wystąpienia wicepremiera Morawieckiego:
“Pamiętacie państwo: kapitał nie ma narodowości. Oczywiście kapitał ma narodowość, ale to wiemy poniewczasie, bo dzisiaj jesteśmy zadłużeni u zagranicznych wierzycieli w ponad 65%… ”
Dobrze, że na czele Ministerstwa Rozwoju stoi człowiek który wie, że kapitał ma narodowość, który rozumie, że interes Polski i Polaków jest dla rządzących naszym krajem pierwszą i najważniejszą powinnością! I że dla zaspokojenia naszych życiowych potrzeb, konieczny jest polski kapitał, fabryki i banki!
Pozostaje tylko życzyć ministrowi Morawieckiemu powodzenia.
Poland first!
Lech Mucha
Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa
Zgadzam się z tytułem i podzielam oczekiwania autora, lecz przy okazji zwróciłbym uwagę na zacytowane samookreślenia opcji mało polskiej.
1.Słowo opozycja moim zdaniem pasuje do ugrupowania Kukiz 15, lecz według mnie nie pasuje do reszty. Słowo “OPOZYCJA” sugeruje coś, co mieści się w normie parlamentarnej, etycznej, “patriotycznej”, a nawet niedoskonałej – prawnej. Tymczasem lewica, niezależnie od używanej nazwy (obywatelska, ludowa, nowoczesna) wykracza od wielu lat poza normę.
Nie powinniśmy używać słów w dyskursie publicznym, które nie są adekwatne, wprowadzają w błąd lub utrwalają stereotypy na temat niepolskich opcji politycznych.
Proponowałbym również używać bardziej adekwatnej nazwy “Zacofana” w odniesieniu do rzekomej “Nowoczesnej”. Trwa wojna informacyjna, propagandowa. Oni do nas strzelają kłamstwem, a my powinniśmy odpowiadać prawdą. Słowa są amunicją.
Jeżeli już nowoczesna, to targowica :-)
“Lewica”, podobnie jak “socjalizm” to pojęcia odwracające znaczenie tego, co znaczą. “Opozycja lewicowa” to często piąta kolumna. “socjalistyczny porządek”, to zupełny bałagan.
Istotnie “Nowoczesna” nie jest nazwą adekwatną, ale “Zacofana” też nie. Ja bym raczej powiedział: “Sprzedajna”, albo “OpS”, (Opłacana przez Sorosa…)
Jest sprzedajna, pewnie również i OpS, ale zacofana również. Nowoczesny polityk powinien przecież mieć przynajmniej podstawową orientację w wielu dziedzinach, znać historię, wiedzieć czym jest nowoczesny patriotyzm- np. w sensie kupowania polskich produktów.
Napisałem zacofana, bo przecież lewactwo to bełkoczący ciemnogród. Nihil novo sub sole. Pisze od tym Marek Chodakiewcz w książce “O Prawicy i Lewicy”- nic nowego od kilkuset lat – prawie wszystko to samo, to co było głoszone w sektach gnostyckich (z wyjątkiem wątku eschatologicznego).
No, ja nie byłbym taki skory do niedoceniania lewaków. Pewnie, że ci, którzy lewakom wierzą, ani rozumem, ani inteligencją nie grzeszą, ale ci na samej górze na pewno nie są głupi. Potrafią – mimo tego wszystkiego co wiemy o lewactwie – nadal zjednywać sobie rzesze pożytecznych idiotów…
Doceniam niebezpieczeństwo. Są groźni w swojej głupiej masie i jeszcze bardziej groźni na poziomie swoich przebiegłych demiurgów. Dokonali sprytnej dywersyfikacji swojego produktu na różny asortyment i sprzedają go w lekko zmodyfikowanym składzie na różnych segmentach rynku, pod różnymi nazwami. Tak to widzę, ale zdaję sobie sprawę, że nie widzę…wszystkiego.
Włąśnie! A nazywają to “demokracją liberalną z poszanowaniem praw mniejszości”, gdzie mniejszość jest szanowana o ile jest lewacka! Z kolei jak oni mają władzę, to i mniejszości i większości traktują przy użyciu więzienia, wariatkowa, szafotu, komór gazowych albo strzałów w tył głowy!
Mam już prawie gotową notatkę na ten temat.
Niestety, za obietnicami i słowami nie idą czyny, ani w sprawie słynnego aneksu WSI, ani śledztwa smoleńskiego i ekshumacji, ani śledztwa dot. Jedwabnego (obietnica wyborcza Andrzeja Dudy), ani…, ani…, ani nawet bulwersującej ustawy 1066 o bratniej pomocy.
Wysłuchajcie poniższego programu z TV Trwam z czasu, gdy PO wprowadzała ustawę o bratniej pomocy. Jakie zagrożenia dla Polaków z tego wynikają, nie trzeba chyba już nikogo przekonywać. Oprócz wypowiedzi jawnych zaprzańców jak Nałęcz, zwróćcie szczególną uwagę na słowa Mariusza Błaszczaka z PIS (od 2:15), który jako opozycja atakuje PO za wprowadzanie ustawy o bratniej pomocy: “Władza tak boi się narodu […] boi się, że nie poradzi sobie z utrzymaniem władzy […] zaprasza nawet tych [służby] spoza Unii Europejskiej“. A potem zwróćcie jeszcze uwagę na słowa Zbigniewa Ziobro (od 3:10): “Majestat siły mogą realizować tylko urzędnicy w imieniu polskiego państwa, którzy mają legitymację pochodzącą z mocy suwerennych polskich władz. Tylko polskie władze wobec polskich obywateli na naszym terytorium mogą stosować przymus, używać przemocy, sięgać po broń.”
Co PIS zrobił w sprawie ustawy 1066 naciskany protestami społeczeństwa w tej sprawie, gdy uzyskał pełnię władzy: prezydenta, rząd, parlament? Nic. Woda w usta. Problemu nie ma. Zamiast uchylenia tej skandalicznej ustawy wprowadzonej przez PO, PIS wprowadził jeszcze gorszą w skutkach własną ustawę o bratniej pomocy, zapewniającej eksterytorialność obcych wojsk na terenie Polski, ściągając na nasz teren wojnę. Wobec tego, co mówili wcześniej i tego, co robią, nie można tego inaczej nazwać jak wielką hipokryzją.
Polecam dosyć stary (wobec obowiązywania ust.1066 nadal aktualny) komentarz Stanisława Michalkiewicza w tym temacie, który zauważył przenikliwie na końcu, że “płomienni obrońcy interesu narodowego też na ten temat nie puszczają farby, jest widocznie jakieś porozumienie ponad podziałami“. Niestety, jedni i drudzy oddają pokłon bestii.
Leszku, bez bicia przyznam się, że mam poważne wątpliwości dotyczące ministra Macierewicza. Antonii Macierewicz wywodzi się ze środowiska wychowanego przez Jana Józefa Lipskiego, które nieprzejednanie traktuje polskich narodowców jako swoje zagrożenie. Myślę, że nie ma w nim nawet kropli krwi nacjonalisty. Z kolei minister Morawiecki z jednej strony mówi piękne rzeczy o polskiej gospodarce, a z drugiej jest zwolennikiem umowy TIPP oddającej nas w niewolę amerykańskich koncernów, więc mam dysonans poznawczy i nie wiem, o co w tym chodzi.
Może i Macierewicz nie jest nacjonalistą, ale że robi to co robi z przekonaniem, że to jest dla dobra Polaków, to nie mam wątpliwości.
Ja uważam, że należy raczej przekonywać polityków różnych opcji do postępowania zgodnie z interesem Polaków, co jest swoistą formą nacjonalizmu, a nie – jak chce np. Stowarzyszenie Endecja – tworzyć stricte narodową, czy endecką formację.
Też mi się nie podoba TIPP. Ale jeszcze bardziej mi się nie podoba to, co PiS chce zrobić w ochronie zdrowia…
Ale uznałem, że warto zauważyć to co mi się podoba, a i na krytykę przyjdzie czas.
Chyba w tym jest największy problem. Oni (wszyscy, tak z PIS, z PO, z Nowejczerstwej, od Ciastka) robią, co robią z przekonaniem. I jestem o tym przekonany.
Ale kiedy ich przekonania okazują się błędne, wówczas co?
A wtedy tłumaczą, że “system jest dobry, tylko ludzie niedorośli”. I też są o tym święcie przekonani.
No, ale jaki z tego wniosek? Przecież jedyny sposób, w jaki możemy rozliczać polityków to odbierać im władzę w kolejnych wyborach. Ale jeżeli już da się komuś władzę, to trzeba mu dać i trochę spokoju! Trzeba im dać szansę rządzić! To, co robi teraz PiS, to – z całą świadomością ich omylności, bo przecież nie ma ludzi nieomylnych – jest normalnym rządzeniem. Według własnych zasad, z którymi szli do wyborów. Nie ma usprawiedliwienia dla kłamstw o “zagrożeniu demokracji” opowiadanych przez totalną opozycję. Dramat polega na “totalności” tej części opozycji. Gdyby to była normalna opozycja, gdyby prowadziła normalną opozycyjną politykę, gdyby normalnie prowadziła politykę, patrzyła uczciwie władzy na ręce, nie było by problemu. Ale postępuje zgoła inaczej.
Odbierać władzę jednym, oddawać innym i tak wkołoMacieju.
Ja nie widzę istotnych różnic między nimi, a przed wszystkim nie wierzę, że można cokolwiek naprawić od góry, no może wyłącznie od góry.
Dramat polega na tym, że polityka dawno przestała być tym, czym była wedle klasycznej definicji (czyli roztropną troską o dobro wszystkich i każdego)
a stała się sztuką zdobycia i utrzymania władzy (dajcie mi władzę, a już ja was urządzę).
Zjawisko opozycji to kolejna paranoja systemu. Opozycja, która z definicji jest przeciw rządowi, zamiast opozycji wobec konkretnych rozwiązań.
Następny poroniony pomysł, że można zbudować moralność publiczną bez moralności prywatnej, że kłamstwo, jak się je nazwie obietnicą wyborczą przestanie być kłamstwem.
Działalność obliczona wyłącznie na emocje, na instynkty.
Można by tak bez końca, bo fundamenty tego, co dzisiaj nazywa się demokracją są od samego początku zgniłe. Od oświeceniowej ciemnoty, przez rewolucję we Francji, przez… aż do Polskiej Marksistowskiej Republiki Europejskiej.
Nie kwestionuję potrzeby osądzania win i [w]skazywania winnych, ale komisje śledcze, jeśli powstaną będą jedynie okazją do wypromowania się specjalistów od “pionowych korytarzy”, czy (przepraszam za słowo) “kurwików”. Coś tam pewnie wyśledzą, może nawet ci dzielni gladiatorzy ubiją kilka lwów na arenie, ale ich głównym celem będą igrzyska, zabawienie gawiedzi przed szklanym ekranem, a nie osądzenie win.
W końcu mamy demokrację, a to znaczy, że o tym jakie były fakty zadecyduje głosowanie.
Mnie już nie bawi zabawa w rozliczanie polityków, w odbieranie i dawanie im władzy.
Mnie też nie bawi. Ale jak na razie nic lepszego nie wymyślono.
Przynajmniej w sprawie rozliczania wymyślono – i to nawet w Polsce :
Ustawa z dnia 18 marca 1921 r. o zwalczaniu przestępstw z chęci zysku, popełnionych przez urzędników (Dz.U. 1921 nr 30 poz. 177 1921.04.06)
Nadal obowiązuje?
Morawiecki to sługus banksterów…bardziej chyba “JUESEJ FIRST”…LUDZIE ZACZNIJCIE MYŚLEĆ GŁOWĄ NIE DUPĄ…mało macie lichwy w Polsce? Lichwa według Ewangelii jest zbrodnią na ludzkości…Morawiecki to sługus lichwiarski…ile musicie mieć czasu, żeby to zajarzyć, dopiero aż zrobią w Polsce Irak, albo Libię???
Niestety nie … a szkoda. Z Kodeksem Honorowym Boziewicza podobnie …