Myśl dnia
Albert Camus
– ŚWIĘTO, ROK CPIERWSZE CZYTANIE (Syr 3,2-6.12-14)Kto jest posłuszny Bogu, czci swoich rodzicówCzytanie z Księgi Syracydesa.
Pan uczcił ojca przez dzieci,
a prawa matki nad synami utwierdził.
Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów,
a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził.
Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci,
a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany.
Kto szanuje ojca, długo żyć będzie,
a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce.
Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 128,1-2,3,4-5)
Refren:Błogosławiony, kto się boi Pana.
Błogosławiony każdy, kto się boi Pana, *
kto chodzi Jego drogami.
Bo z pracy rąk swoich będziesz pożywał, *
szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie.
Małżonka twoja jak płodny szczep winny *
we wnętrzu twojego domu.
Synowie twoi jak sadzonki oliwki *
dokoła twojego stołu.
Oto takie błogosławieństwo dla męża, *
który boi się Pana.
Niechaj cię Pan błogosławi z Syjonu, *
oglądaj pomyślność Jeruzalem przez całe swe życie.
DRUGIE CZYTANIE (Kol 3,12-21)
Chrześcijańskie zasady życia domowego
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Kolosan.
Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.
Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani, w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni.
Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.
Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Kol 3,15a.16a)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Sercami waszymi niech rządzi Chrystusowy pokój,
słowo Chrystusa niech w was przebywa
z całym swym bogactwem.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 2,41-52)
Rodzice znajdują Jezusa w świątyni
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”.
Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.
Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.
Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Oto słowo Pańskie.
Bóg a codzienność
Syn Boży przyszedł na świat w rodzinie. Maryja, która poczęła za sprawą Ducha Świętego, została poślubiona przez Józefa, który podjął się misji opieki nad Jezusem. Żyli tak jak wiele podobnych im rodzin, zachowując przepisy prawa religijnego. Podobnie jak inne dzieci, także Jezus został przez nich ofiarowany w świątyni, a gdy miał dwanaście lat przybył z nimi do Świątyni Jerozolimskiej. Próbował tam uświadomić im, kim jest. Oni jednak przyzwyczaili się do zwykłego rodzinnego życia i nie zrozumieli Jego słów. Bywa, że czasem zapominamy o pewnych zobowiązaniach wobec Stwórcy. Żyjemy rytmem dnia codziennego, a Bóg wydaje się odległy od naszych spraw. Może warto dziś postawić sobie pytanie: Czy nie postawiłem zbyt dużej granicy pomiędzy moją codziennością, a tym, co Boże?
Powierzam Ci, Panie, wszystkie rodziny. Zwłaszcza te, w których brakuje wiary w Boga i wzajemnej miłości. Modlę się z dzieci z tych rodzin. Spraw, Panie, aby odnalazły drogę do Ciebie.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
Wprowadzenie do liturgii
SEKRET SZCZĘŚLIWEJ RODZINY
Kiedy słyszę słowo „rodzina”, od razu przypomina mi się pewna zabawna piosenka. Jej refren brzmi jeszcze w mojej głowie: „Rodzina, rodzina, rodzina, ach rodzina. Rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest, lecz kiedy jej nima samotnyś jak pies”.
Ktoś mógłby w tym miejscu zaprotestować: jak to nie cieszy, kiedy cieszyć powinna i to jeszcze w święto Świętej Rodziny. Też chciałbym, aby cieszyła, ale pomyślmy, czy nasze katolickie rodziny są miejscem radości i szczęścia? Oczywiście, nie wszystkie, ale są. I to nawet pomimo nieporozumień i trudności, których żadnej rodzinie nie brakuje.
Nie brakowało ich również Świętej Rodzinie. O takim nieporozumieniu związanym z zagubieniem się Jezusa wspomina dzisiejsza Ewangelia. Wiemy też, że rodzinie Jezusa nie oszczędzono różnych trudności. A jednak nie mamy wątpliwości co do tego, że Chrystus wychował się w szczęśliwym domu. Nieprzypadkowo na Jego widok jedna z kobiet z podziwem stwierdziła: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11,27).
Jaki jest sekret szczęśliwych rodzin? Czy nie właśnie ten, o którym mówi św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu: „Umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy. Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani, w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni”.
o. Marek Cul – dominikanin
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/959
*************
Liturgia słowa
Dziś z całym Kościołem oddajemy cześć Świętej Rodzinie. Mały Jezus, Maryja i Józef są dla nas wzorem kochającej się rodziny, w której nie ma miejsca na egoizm. Panuje w niej wzajemna miłość i pragnienie pełnienia woli Bożej we wszystkim, nawet wtedy, kiedy jest to tak trudne. Współcześnie, kiedy widzimy tak wiele zagrożeń czyhających na nasze rodziny, Pan Bóg stawia nam za wzór Świętą Rodzinę. Niech Rodzina z Nazaretu wyprasza Boże błogosławieństwo naszym rodzinom, aby dążyły do osiągnięcia świętości, służąc Bogu i sobie nawzajem.
PIERWSZE CZYTANIE (Syr 3,2-6.12-14)
Szacunek i troska dzieci o rodziców są wyrazem ich miłości i wdzięczności za otrzymane dobro. „Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził” – poucza nas dzisiaj Syracydes. Z uwagą wysłuchajmy jego słów, abyśmy, okazując miłość ojcu i matce, dostąpili Bożego błogosławieństwa.
Czytanie z Księgi Syracydesa
Pan uczcił ojca przez dzieci,
a prawa matki nad synami utwierdził.
Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów,
a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził.
Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci,
a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany.
Kto szanuje ojca, długo żyć będzie,
a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce.
Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.
PSALM (Ps 128,1-2.3.4-5)
Szczęśliwa ta rodzina, która przepełniona jest bojaźnią Bożą, gdyż przestrzegający Bożego prawa dozna błogosławieństwa od Pana. Umieszczona w psalmie alegoria winnego krzewu wskazuje na głębszy sens. Krzewem zawsze płodnym jest Kościół – tajemnicze, żywe Ciało Chrystusa. Jego latorośle to wierni zgromadzeni wokół stołu Słowa i Eucharystii. Módlmy się, aby nasze rodziny były Bogiem silne, by panowała w nich wzajemna miłość i pragnienie służenia Panu.
Refren: Błogosławiony, kto się boi Pana.
Błogosławiony każdy, kto się boi Pana, *
kto chodzi Jego drogami.
Bo z pracy rąk swoich będziesz pożywał, *
szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie. Ref.
Małżonka twoja jak płodny szczep winny *
we wnętrzu twojego domu.
Synowie twoi jak sadzonki oliwki *
dokoła twojego stołu. Ref.
Oto takie błogosławieństwo dla męża, *
który boi się Pana.
Niechaj cię Pan błogosławi z Syjonu, *
oglądaj pomyślność Jeruzalem przez całe swe życie. Ref.
DRUGIE CZYTANIE (Kol 3,12-21)
Miłość, jakiej uczy nas Chrystus, ma być przede wszystkim realizowana w życiu rodzinnym. Ma ona wypływać z żywej wiary, wyrażającej się we wspólnej modlitwie rodziny, w dialogu i okazywaniu sobie wzajemnego szacunku. Tyko wtedy miłość i pokój Chrystusowy zagości w naszych domach.
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Kolosan
Bracia:
Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.
Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani, w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni.
Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.
Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Kol 3,15a.16a)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Sercami waszymi niech rządzi Chrystusowy pokój,
słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 2,41-52)
Podstawą wzajemnej miłości w rodzinie jest miłość do Boga. O tym dobrze wiedzieli Maryja, Józef i Jezus, udając się „do Jerozolimy na Święto Paschy”. Po jej zakończeniu dwunastoletni Jezus, nie powiadamiając nikogo, kierowany miłością do niebieskiego Ojca pozostał w świątyni, „gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania”. Dopiero po trzech trudnych i bolesnych dniach poszukiwań Maryja i Józef odnaleźli Go. Jezus w imię miłości do Maryi i Józefa wrócił do Nazaretu i był im posłuszny. Budujmy nasze więzy rodzinne na miłości do Boga i ludzi.
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie».
Lecz On Im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?».
Oni jednak nie zrozumieli tego, co Im powiedział.
Potem poszedł z Nimi i wrócił do Nazaretu; i był Im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.
Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/959/part/2
**********************
Katecheza
Słudzy Boży Domenica (1889-1971) i Sergio (1882-1966) Bernardini – trzecia para po Quattrocchich i Martin
Czasem krytykujemy rodziców, że swoje niespełnione marzenia chcą realizować przez własne dzieci. Ale chyba przez tę rodzinę „swoje marzenia” chciał zrealizować sam Bóg…
Życie Sergia Bernardiniego toczyło się zwyczajnie. Urodził się blisko Modeny we Włoszech 20 maja 1882 roku. Ożenił się i miał trójkę dzieci. Niedługo potem w ciągu kilku miesięcy zmarli: jego ojciec, matka, brat, ukochana żona i wszystkie dzieci. Zrozpaczony, uciekając od wspomnień i pustych kieszeni, wyemigrował „za pracą” do Ameryki. Po roku powrócił, aby, jak mówił, nie stracić wiary w pracy w kopalni. Jego marzeniem była liczna rodzina i choćby jeden syn misjonarz.
Podobne pragnienia miała Domenica Bedonni. Chciała zostać matką sióstr zakonnych, a może nawet kapłana. Pewnego dnia wuj przedstawił jej Sergia. Spotkanie było iskrą miłości. 20 maja 1914 roku z przystojnym mężczyzną o głębokiej wierze rozpoczęła wspólne życie.
Dzieci rodziły się jedno po drugim: osiem córek i dwaj synowie. Na ich szkołę brakowało pieniędzy, za to dom napełniony był czułością i miłością. Rodzice pragnęli przekazać dzieciom bogactwo wiary: poranna Msza święta, różaniec, nieszpory, wspólne rozmowy. Pan Bóg odwzajemnił się wspaniale. Dwie córki mężatki wstąpiły do Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Sześć zostało siostrami zakonnymi: jedna urszulanką, pięć paulistkami. Dwaj synowie zostali kapłanami kapucynami.
Dom Bernardinich, pomimo trudności, chorób, pożaru, zawsze był otwarty dla potrzebujących. Jakby tego było mało, w 1963 roku „adoptowali” seminarzystę z Nigerii, pomagając mu finansowo podczas studiów w Rzymie. „Adoptowany” syn został biskupem w Ibadan w Nigerii i to on wyświęcił na kapłana Józefa, naturalnego ich syna, późniejszego arcybiskupa tureckiej Smyrny.
Sergio umarł 12 października 1966 roku po 52 latach pięknego małżeństwa, Domenica – 27 lutego 1971. Do końca życia zalecali świętość swoim dzieciom. Ale to oni, zwykli rodzice, żyli jak święci, przekładając Ewangelię na wspólne życie małżeńskie.
5 maja 2015 roku papież Franciszek ogłosił Domenicę i Sergia sługami Bożymi. Jest to trzecia taka para małżeńska w historii Kościoła.
ks. Ryszard Rosa – paulista
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/959/part/3
**************
Rozważanie
Błogosławiona, któraś uwierzyła… (Łk 2, 45).
Bóg potrzebuje człowieka. Aby Jezus mógł się narodzić, potrzebna była zgoda Maryi. Gdy dorastał, potrzebna była troskliwa opieka św. Józefa. W dojrzewaniu do wypełnienia misji, potrzebne było ciepło i dobroć Świętej Rodziny. Bóg wybiera sobie posłańców, którzy mają zanieść Jego słowo wszędzie tam, gdzie On posyła. Tak jak Maryja zaniosła Jezusa do domu Elżbiety, tak ty musisz zanieść Go swoim krewnym, przyjaciołom, a nawet wrogom. Nie można się zniechęcać piętrzącymi się przeciwnościami. Maryja, nie zważając na nic, z pośpiechem pobiegła przez góry, aby dzielić się swoją radością. Pośpiech w naszym przypadku ma oznaczać zapał i misyjną gorliwość. Zechciejmy dzielić się naszym szczęściem. Zróbmy wszystko, aby duch chrześcijański promieniował wszędzie tam, gdzie ciągle jeszcze panoszy się nienawiść. Poczujmy się jedną wielką rodziną. Rodziną świętą, której Ojciec czuwa, aby nikomu niczego nie brakło, aby jeden duch ożywiał wszystkich, aby wszyscy stanowili jedno.
Rozważanie zaczerpnięte z terminarzyka Dzień po dniu
Wydawanego przez Edycję Świętego Pawła
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/959/part/4
**************
Święto Świętej Rodziny
Odnaleźć Jezusa… Uczynić sobie trud, aby znaleźć Go w swojej rodzinie. Z modlitwą w sercu, w wyciszeniu wsłuchaj się w dzisiejszy tekst Ewangelii.
Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg świętego Łukasza
Łk 2, 41-52
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie». Lecz On Im odpowiedział: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co Im powiedział. Potem poszedł z Nimi i wrócił do Nazaretu; i był Im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Każdy przyszedł na świat w rodzinie. Żywy Bóg również wybrał tę drogę przyjścia na świat. W dzisiejszym fragmencie Ewangelii widzimy Maryję i Józefa szukających Jezusa. Dziecko cudownie dane i otrzymane przez Boga zgubiło się. Misja powierzona Świętej Rodzinie wydaje się być zagrożona. A czy twoje powołanie nie jest wystawiane na próbę?
Każda rodzina ma swoją misję do wypełnienia. Pełne miłości wychowanie dzieci czy świadectwo wiary dawane otoczeniu. Pan Bóg ma plan dla wszystkich rodziców. Plan miłości. Zdarza się, że rodzina nie wywiązuje się z zadania powierzonego im przez Boga. W wielkich lub małych rzeczach rodzina zawodzi. Może jest tak w twoim przypadku?
Pan Jezus pyta swoich zatroskanych rodziców: „Dlaczego mnie szukaliście? Czy nie wiecie, że mam być w tym, co należy do mego Ojca?”. Pomimo tego, że z Maryją jest św. Józef, Pan Jezus mówi o innym Ojcu – Ojcu Niebieskim. Jeżeli w twojej rodzinie czegoś brakuje, pamiętaj, że jesteś również członkiem Rodziny Kościoła. Ojciec tej Rodziny jest samą miłością i kocha wszystkie swoje dzieci. Wystarczy, abyś przyszedł do tego, co do Niego należy.
Podziękuj Panu Bogu za twoją rodzinę. Tą, w której przyszedłeś na świat i tą, którą nazywamy Kościołem. Bądź im poddany, abyś postępował w łasce u Boga i u ludzi.
#Ewangelia: Boga łatwo jest znaleźć
Mieczysław Łusiak SJ
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych.
Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: “Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On Im odpowiedział:
“Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co Im powiedział. Potem poszedł z Nimi i wrócił do Nazaretu; i był Im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Komentarz do Ewangelii
“Czemuście Mnie szukali?” – od Bożego Narodzenia Boga nie trzeba szukać. On po prostu jest we wszystkim, co należy do Niego. A do Niego należy wszelkie dobro, a więc każdy człowiek, każde Boże stworzenie i wszelkie Boże działanie. On jest we wszystkim, co nie jest Jemu wrogie.
Św. Ignacy z Loyoli nazwał znajdowanie Boga we wszystkim najwyższą formą pobożności, wyższą od długich modlitw w kościele. Być może nam, dziś, Jezus powiedziałby: “Po co tyle się modlicie, skoro nie umiecie mnie znaleźć w waszej codzienności? Czy nie wiedzieliście, że znaleźć mnie możecie wszędzie wokół siebie, a modlitwa ma tylko w tym pomagać?”
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,2701,ewangelia-boga-latwo-jest-znalezc.html
**********************
Propozycja kontemplacji ewangelicznej według “lectio divina”
NIEDZIELA ŚWIĘTEJ RODZINY C
27 grudnia 2015 r.
I. Lectio: Czytaj z wiarą i uważnie święty tekst, jak gdyby dyktował go dla ciebie Duch Święty.
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: “Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: “Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”. Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.
(Łk 2,41-52)
II. Meditatio: Staraj się zrozumieć dogłębnie tekst. Pytaj siebie: “Co Bóg mówi do mnie?”.
Gdyby w naszych czasach zagubił się rodzicom po skończonych uroczystościach odpustowych dwunastoletni syn, to gdzie by go szukali? Zapewne nie w parafialnej świątyni, ale wśród odpustowych straganów. Dwunastoletniego Jezusa nie ciągnęło do straganów. On pozostał w świątyni, w domu Ojca a więc i swoim domu, wśród nauczycieli, znawców Bożego słowa. Ja też Go tam znajdę. On codziennie tam na mnie czeka, jakże często zagubionego w życiu i z milionem pytań w sercu oraz brakiem na nie sensownych odpowiedzi. W świątyni Bożego słowa znajdę Jezusa.
Wiele razy spotykamy się w masmediach z komunikatami o ludziach, którzy zaginęli, z prośbą o pomoc w ich poszukiwaniach i odnalezieniu, o nawet najdrobniejszą informację, która mogłaby być przydatna w procesie poszukiwania zagubionej osoby. A przecież wiemy, że są osoby (często to my sami), których nikt nie szuka, choć w życiu się pogubili, błąkają się po manowcach, utracili cel życia. Oni też potrzebują pomocy. Ta pomoc jest szczególnie potrzebna, kiedy to pogubienie dotyczy ich relacji z Bogiem. Ileż bólu w sercu rodzi widok osoby duchowo pogubionej, dla której Pan Bóg stał się kimś obcym, dalekim, zbędnym w życiu. Jak wielka radość rodzi się w sercu, kiedy taka osoba odnajduje Boga, jednocześnie odnajdując samą siebie, dobre relacje z innymi. Dla tej radości z odnalezienia warto się modlić, rozmawiać, delikatnie wskazywać drogę ku Bogu, choćby przykładem własnego życia.
Krewni i znajomi to często adres nieaktualny, wręcz spalony. Tam nie znajdziemy Jezusa. On został wymeldowany, wyrzucony, eksmitowany. Znajdziemy zaś tam ludzi, którzy wbrew temu, co twierdzą, że doskonale sobie radzą w życiu bez Jezusa, tak naprawdę w głębi serca za Nim tęsknią i sobie nie radzą. Niestety, brak im odwagi, aby się do tego przyznać i rozpocząć poszukiwania. O ile to możliwe trzeba, abym ich do tych poszukiwań zachęcił, zmobilizował a później im w nich pomógł.
Dziś w rodzinnym gronie, czy we wspólnocie zakonnej, gronie przyjaciół, nim wypijemy kawę, herbatę i zjemy dobre ciacho może wpierw przeczytamy fragment Pisma świętego i pomodlimy się wspólnie za osoby zagubione duchowo i fizycznie, za wszystkie polskie rodziny, za wielką Rodzinę Bożą, Kościół Święty.
III Oratio: Teraz ty mów do Boga. Otwórz przed Bogiem serce, aby mówić Mu o przeżyciach, które rodzi w tobie słowo. Módl się prosto i spontanicznie – owocami wcześniejszej “lectio” i “meditatio”. Pozwól Bogu zstąpić do serca i mów do Niego we własnym sercu. Wsłuchaj się w poruszenia własnego serca. Wyrażaj je szczerze przed Bogiem: uwielbiaj, dziękuj i proś. Może ci w tym pomóc modlitwa psalmu:
Małżonka twoja jak płodny szczep winny
we wnętrzu twojego domu.
Synowie twoi jak sadzonki oliwki
dokoła twojego stołu…
(Ps 128, 3)
IV Contemplatio: Trwaj przed Bogiem całym sobą. Módl się obecnością. Trwaj przy Bogu. Kontemplacja to czas bezsłownego westchnienia Ducha, ukojenia w Bogu. Rozmowa serca z sercem. Jest to godzina nawiedzenia Słowa. Powtarzaj w różnych porach dnia:
Błogosławiony, kto się boi Pana
***
Błogosławionych, rodzinnych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia,
obfitości darów Bożej Dzieciny, opieki Maryi i Św. Józefa na czas świętowania
oraz cały Nowy 2016 Rok,
rozmiłowanym w Bożym słowie i ich Bliskim,
życzy
ks. Ryszard SDS
***
opracował: ks. Ryszard Stankiewicz SDS
Centrum Formacji Duchowej – www.cfd.salwatorianie.pl )
Poznaj lepiej metodę kontemplacji ewangelicznej według Lectio Divina:
http://www.katolik.pl/
*********************
Dar i tajemnica – Niedziela Świętej Rodziny (27 grudnia 2015)
„A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono”. (Z 2. rozdz. Ewangelii wg św. Łukasza)
Maryja i Józef zanoszą Dzieciątko Jezus do świątyni w Jerozolimie, aby ofiarować Je Bogu i złożyć ofiarę przepisaną Prawem. To Dziecko jest dla nich darem. Ale i tajemnicą. Zapowiedziane, poczęte i zrodzone w przedziwnych okolicznościach. A to i tak dopiero początek. Ci małżonkowie zachowują wobec tego Dziecka stosowne milczenie. Pozwalają Mu odczytać Boży głos. Sami też tego głosu słuchają uważnie. Święty Łukasz zauważa, że Matka Boża wszystkie sprawy związane z Jej Synem zachowywała w sercu, czyli w pamięci, i rozważała je, czyli starała się nie tylko je zrozumieć, ale też pragnęła, aby one kształtowały Jej życie. Ile u Maryi i Józefa widzimy szacunku do Tego małego Człowieka. Pewnego rodzaju dystans, ale i zaufanie; jest w tym też może przekonanie, że każdy ostatecznie sam odpowiada za swoje życie przed Bogiem, a my możemy jedynie dopomóc ludziom spotkanym po drodze, aby głos Boga usłyszeli.
Dzisiejsze czytania liturgiczne: Syr 3, 2-6. 12-14; Łk 2, 41-52
O Jezusie wiele mówią im osoby spotkane po drodze: Gabriel, Elżbieta, pasterze, Magowie, Symeon, Anna. A mówią rzecz tak zdumiewające, że Józef i Maryja się dziwią. Jednak nie pozwalają sobie na próbę zawłaszczenia Jezusa, nie chcą przerabiać Go na własną modłę i pozwalają Mu pozostać Kim jest. W tej tajemnicy Świętej Rodziny możemy dotknąć tajemnicy innej, wielkiej i niezgłębionej – tajemnicy Wcielenia. Bo jak to jest, że ten Jezus z Nazaretu jest jednocześnie i w pełni Bogiem i człowiekiem?
Niedziela Świętej Rodziny stawia zatem przed nami pytanie o nasz szacunek dla inności naszych bliźnich. Czy jak Józef z Maryją potrafimy zaakceptować niezależność innych ludzi, to że mają swoje życie, za które oni są odpowiedzialni i nie muszą żyć tak jak nam się wydaje, że żyć powinni? To jest też pytanie o to, na ile potrafimy słuchać naszych braci, przyjąć, że oni wiedzą coś, czego my nie wiemy. Nikt nie znał Jezusa lepiej niż Maryja; ale i Ona poznawała Go także i przez to, że słuchała uważnie spotykanych w drodze ludzi.
Szymon Hiżycki OSB | Pomiędzy grzechem a myślą
_________________________________________________________________________________
Świętych Obcowanie
_________________________________________________________________________________
Święto świętej Rodziny zaczęto obchodzić w różnych krajach i diecezjach od wieku XVIII. Po raz pierwszy ustanowił je 4 listopada 1684 r. w Kanadzie, za aprobatą papieża Aleksandra VII, biskup Francois Montmorency-Laval. Na stałe do liturgii wprowadzono je za pontyfikatu papieża Leona XIII, który na prośbę kard. Bausa, arcybiskupa Florencji, 20 listopada 1890 r. wydał dekret aprobujący “kult czci zwrócony ku Rodzinie Świętej”. Zatwierdził je papież Leon XIII (+ 1903). W swoich pismach, m.in. w Neminem fugit (z 14 czerwca 1892 r.) i Cum nuper niejeden raz zachęcał on do naśladowania Najświętszej Rodziny. Wskazywał też na dobrodziejstwa, jakich można oczekiwać dzięki pobożności i związkom ze Świętą Rodziną: postęp w miłosierdziu, świętość obyczajów, atmosfera pobożności. W jednej ze swoich encyklik napisał: “Pod opieką Najświętszej Matki i św. Józefa w zupełnym ukryciu wychowywał się Jezus, Słońce sprawiedliwości, zanim swym blaskiem oświecił narody. Niewątpliwie jaśniała w tej Rodzinie wzajemna miłość, świętość obyczajów i pobożne ćwiczenia – jednym słowem wszystko, co rodzinę może uszlachetnić i ozdobić, aby dać na wzór naszym czasom”. Leon XIII był też pierwszym, który wskazał na małżeństwo jako miejsce uświęcenia (Arcanum divinae sapientiae), nadrabiając wielowiekowy brak spojrzenia na rodzinę jako na miejsce postępu duchowego i służby w Kościele. Papież Benedykt XV (+ 1922) rozszerzył święto Świętej Rodziny na cały Kościół. Obrazy przedstawiające Najświętszą Rodzinę spotykamy już w katakumbach. Jednak Józef jest na nich obecny raczej jako statysta i na planie dalszym. Dopiero od wieku XIV mamy pełne obrazy i rzeźby przedstawiające życie Najświętszej Rodziny. W Polsce od XVII w. słyną nawet cudowne obrazy: św. Józefa w Kaliszu, gdzie jest cała Święta Rodzina, w Studziannie, gdzie jest Święta Rodzina przy stole, i podobny obraz cudowny Matki Bożej w Miedniewicach w pobliżu Niepokalanowa. Ewangelie podają następujące wydarzenia z życia Najświętszej Rodziny:
W kilkunastu miejscach Nowego Testamentu jest mowa o “braciach” i “siostrach” Jezusa (np. Mt 12, 46. 50; Mt 28, 10; Mk 3, 21. 32; Mk 6, 3; Łk 1, 36; Łk 8, 19-21; J 2, 12; J 7, 3. 5. 10; J 20, 17; Ga 1, 19; 1 Kor 9, 5 itp). Niektórzy z nich są wskazywani z imienia: św. Jakub, św. Szymon i św. Juda – Apostołowie, oraz Józef. O siostrach jest mowa jedynie ogólnie. Zdaniem Klemensa Aleksandryjskiego, Orygenesa, Euzebiusza, św. Epifaniusza, Tytusa z Bosco, św. Grzegorza z Nyssy, a na Zachodzie św. Hilarego i niektórych apokryfów, Najświętsza Maryja Panna miała poślubić Józefa jako wdowca. W takim wypadku “bracia” i “siostry” Chrystusa byliby synami i córkami św. Józefa, a wobec Pana Jezusa – Jego braćmi i siostrami przyrodnimi. Jednak już św. Hieronim tę hipotezę stanowczo odrzuca. Powszechna jest dziś opinia, że “bracia” i “siostry” Pana Jezusa – to synowie i córki braci i sióstr św. Józefa, mieszkający w Nazarecie. Chodziłoby więc o kuzynów Pana Jezusa. Jeszcze dzisiaj w krajach arabskich krewnych zwykło nazywać się “braćmi” i “siostrami”. Przykładów możemy przytaczać wiele również z Biblii (np. Rdz 13, 8; Rdz 14, 11-16; Rdz 29, 15; 1 Krn 23, 21n; 2 Krn 36, 10 itp.). Pan Jezus jednak występuje w Ewangeliach zawsze jako jedyny syn Maryi. Dlatego to oddał przy swojej śmierci swoją Matkę w opiekę nie rodzinie czy też swojemu rodzeństwu, ale jednemu z Apostołów. Św. Elżbieta jest wymieniana jako krewna Maryi (Łk 1, 36). Przypuszcza się, że była jej ciotką. Tak więc i św. Jan Chrzciciel byłby bratem ciotecznym Pana Jezusa. Zachariasz, kapłan, byłby powinowatym Najświętszej Maryi Panny. Teksty liturgiczne na święto Najświętszej Rodziny ułożył papież Leon XIII (+ 1903). Jego dziełem również są przepiękne hymny kościelne, przeznaczone na ten dzień. Czytania tak są dobrane, by wyakcentować sceny, w których występuje rodzina. Teksty Pisma świętego podkreślają równocześnie obowiązki członków rodziny. |
http://www.brewiarz.pl/czytelnia/rodzina.php3
********************
Jan Paweł II
PRZYSZŁOŚĆ LUDZKOŚCI IDZIE POPRZEZ RODZINĘ
31 V 2001 — Do wykładowców i studentów Papieskiego Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną
W święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, 31 maja, w Sali Klementyńskiej Jan Paweł II przyjął na audiencji wykładowców, studentów i pracowników Papieskiego Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną przy Papieskim Uniwersytecie Laterańskim. Instytut, powołany do życia przez Ojca Świętego 13 maja 1981 r., w dniu zamachu na placu św. Piotra, «jest — jak podkreślił w przemówieniu Papież — wymownym znakiem troski Kościoła o małżeństwo i rodzinę, które należą do najcenniejszych dóbr ludzkości».
Księża Kardynałowie, czcigodni Bracia w biskupstwie, drodzy Bracia i Siostry!
1. Z wielką radością obchodzę razem z wami — wykładowcami, studentami i pracownikami — dwudziestolecie powstania waszego, a właściwie «naszego», Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Dziękuję wam za obecność, którą wysoko cenię. Wszystkich was serdecznie pozdrawiam, a w szczególny sposób Wielkiego Kanclerza kard. Camillo Ruiniego, przewodniczącego Rady Naczelnej Instytutu kard. Alfonsa Lopeza Trujillo i abpa Carlo Caffarrę, ordynariusza Ferrary, inicjatora Instytutu. Witam również bpa Angelo Scolę, dyrektora Instytutu, wykładowców i studentów, personel i wszystkich, którzy w różny sposób uczestniczą w działalności tego zasłużonego ośrodka akademickiego.
Ta rocznica jest wymownym znakiem troski Kościoła o małżeństwo i rodzinę, które należą do najcenniejszych dóbr ludzkości, jak napisałem w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio, której dwudziestolecie również obchodzimy w tym roku (por. n. 1).
Pierwotny zamysł, który dał początek Instytutowi, ujawnił swój twórczy potencjał w kontakcie z nowymi sytuacjami i z coraz bardziej radykalnymi wyzwaniami współczesności, czego świadectwem jest fakt, że wydziały Instytutu są dziś obecne już na wszystkich kontynentach.
2. Rozwijając problematykę podjętą podczas poprzednich spotkań, chciałbym dziś zwrócić uwagę na potrzebę wypracowania odpowiedniej antropologii, która stara się pojmować i interpretować człowieka na tle tego, co jest istotnie ludzkie.
Lekceważenie zasady, że człowiek został stworzony jako mężczyzna i kobieta, stanowi bowiem jeden z głównych czynników kryzysu i słabości współczesnego społeczeństwa, którego niepokojące skutki dają się odczuć na różnych płaszczyznach, takich jak ogólny klimat kulturowy, wrażliwość moralna, porządek prawny. Tam gdzie zapomina się o tej zasadzie, osłabiona zostaje świadomość szczególnej godności osoby ludzkiej i otwiera się droga dla groźnej «kultury śmierci».
Niemniej jednak doświadczenie właściwie pojmowanej miłości pozostaje bramą — łatwo i powszechnie dostępną — przez którą przejść powinien każdy człowiek, aby sobie uświadomić, jakie są konstytutywne czynniki jego człowieczeństwa: rozum, uczucia, wolność. Wychodząc od nieuniknionego pytania o znaczenie własnej osoby, przede wszystkim zaś od zasady, że został stworzony na obraz Boży jako mężczyzna i kobieta, wierzący może rozpoznać tajemnicę Oblicza Boga w Trójcy Świętej Jedynego, który stwarza go, kładąc na nim pieczęć swojej miłości i komunii.
3. Sakrament małżeństwa i wywodząca się z niego rodzina to droga, na której odkupieńcza łaska Chrystusa skutecznie włącza synów Kościoła w realny udział w trynitarnej komunii. Oblubieńcza miłość Zmartwychwstałego do Kościoła, sakramentalnie udzielana w chrześcijańskim małżeństwie, jest jednocześnie oparciem dla daru dziewictwa ofiarowanego Królestwu. Ono zaś z kolei wskazuje na ostateczne przeznaczenie samej miłości małżeńskiej.
W ten sposób tajemnica oblubieńcza pomaga nam odkryć, że sam Kościół jest «Bożą rodziną». Dlatego Instytut, zgłębiając naturę sakramentu małżeństwa, dostarcza elementów także do odnowy eklezjologii.
4. Zagadnieniem szczególnie dziś aktualnym i decydującym dla przyszłości rodziny i ludzkości jest poszanowanie człowieka w chwili poczęcia oraz sposoby jego prokreacji. Coraz natarczywiej proponowane są wizje, które stawiają początki ludzkiego życia w innych kontekstach niż małżeński związek mężczyzny i kobiety. Są to wizje wspierane często rzekomymi uzasadnieniami medycznymi i naukowymi. Na przykład pod pozorem zapewnienia lepszej jakości życia poprzez kontrolę genetyczną albo troski o postęp badań medycznych i naukowych proponuje się prowadzenie eksperymentów na ludzkich embrionach i metody ich wytwarzania, które otwierają drogę do instrumentalizacji i nadużyć ze strony tych, którzy roszczą sobie prawo do arbitralnej i nieograniczonej władzy nad ludzką istotą.
Pełna prawda o małżeństwie i rodzinie, objawiona nam w Chrystusie, jest światłem, które pozwala dostrzec konstytutywne wymiary tego, co jest prawdziwie ludzkie w samej prokreacji. Jak uczy Sobór Watykański II, małżonkowie zjednoczeni oblubieńczym węzłem są powołani, aby przez uczciwe i godne akty małżeńskie (Gaudium et spes, 49) wyrażać wzajemne oddanie oraz odpowiedzialnie i z wdzięcznością przyjmować dzieci, które są «najcenniejszym darem małżeństwa» (tamże, 50). Właśnie zatem przez swe wzajemne cielesne oddanie stają się oni współpracownikami miłości Boga Stwórcy. Mając udział w darze życia i miłości, otrzymują też zdolność odpowiedzenia na niego i z kolei przekazywania go innym.
Kontekst miłości małżeńskiej i cielesna rzeczywistość aktu małżeńskiego są zatem jedynym «miejscem», które zapewnia pełne uznanie i poszanowanie tej szczególnej wartości, jaką jest nowa ludzka istota powołana do życia. Człowieka bowiem nie można sprowadzać wyłącznie do jego składowych genetycznych i biologicznych, które również mają udział w jego osobowej godności. Każdy człowiek, który przychodzi na świat, jest zawsze powołany przez Ojca, aby w Chrystusie przez Ducha Świętego mieć udział w pełni życia Bożego. Już zatem od tajemniczego momentu poczęcia winien zostać przyjęty i traktowany jako osoba, stworzona na obraz i podobieństwo samego Boga (por. Rdz 1, 26).
5. Innego rodzaju wyzwania, które winien dziś podejmować Instytut w swoich poszukiwaniach i działalności, to wyzwania natury społeczno-kulturowej i prawnej.
W niektórych krajach permisywne prawodawstwo, oparte na cząstkowych i błędnych koncepcjach wolności, sprzyjało w ostatnich latach kształtowaniu się rzekomych alternatywnych modeli rodziny, nie opartych już na nieodwołalnej decyzji mężczyzny i kobiety, pragnących stworzyć «wspólnotę na całe życie». Szczególne prawa, dotychczas przysługujące rodzinie, pierwotnej komórce społecznej, zostały rozszerzone na inne formy wspólnot, na związki faktyczne i cywilne umowy o wzajemnej pomocy, stworzone z myślą o indywidualnych potrzebach i interesach i w odpowiedzi na żądanie prawnego usankcjonowania zachowań bezzasadnie przedstawianych jako zdobycze wolności. Któż nie widzi, że upowszechnianie na siłę tego rodzaju modeli prawno-instytucjonalnych prowadzi stopniowo do coraz większego osłabienia pierwotnego prawa rodziny do tego, by jej status podmiotu społecznego był w pełni uznawany?
Pragnę tu stanowczo przypomnieć, że instytucja rodziny, zdolna umożliwić człowiekowi uzyskanie we właściwy sposób poczucia własnej tożsamości, stwarza mu jednocześnie środowisko odpowiadające naturalnej godności i powołaniu ludzkiej osoby. Więzi rodzinne są pierwszym czynnikiem przygotowującym do społecznych form solidarności. Instytut, przez to, że zgodnie ze swym akademickim charakterem krzewi «kulturę rodziny», przyczynia się do ukształtowania owej «kultury życia», którą wielokrotnie wskazywałem jako godny cel dążeń.
6. Dwadzieścia lat temu w adhortacji Familiaris consortio napisałem, że «przyszłość ludzkości idzie poprzez rodzinę» (n. 86). Dzisiaj powtarzam wam te słowa z głębokim przekonaniem i z jeszcze większą troską. Powtarzam je także z głęboką ufnością, zawierzając was i waszą pracę Matce Bożej Fatimskiej, która przez minione lata była czułą i możną Patronką Instytutu. Jej to, Królowej Rodziny, zawierzam wszystkie wasze projekty oraz drogę, która was czeka u zarania trzeciego tysiąclecia.
Zapewniając was, że towarzyszę wam w pracy moją modlitwą, z serca wam błogosławię.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (9/2001) and Polish Bishops Conference
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/przemowienia/rodzina_31052001.html
*****************
__________________________________________________________________________________
Rodzice, jakich chciał mieć Jezus
Wojciech Żmudziński SJ
Okres Bożego Narodzenia jest okazją do refleksji nad miłością do naszych dzieci. Spoglądając na Józefa i Maryję spróbujmy odnaleźć ich w nas samych. Na ile, jako ojciec, przypominasz pochylającego się nad żłóbkiem mężczyznę? Czy jesteś podobna do kobiety wybranej przez Boga na matkę?
Odpowiedzialność Józefa
Niewiele miejsca poświęcają Józefowi ewangeliści. Pochodził z rodu Dawida i pracował jako cieśla czy jak niektórzy tłumaczą – był miejscowym rzemieślnikiem znanym jako “złota rączka”. Pod jego opieką wzrastał Jezus i razem z nim modlił się oraz co roku pielgrzymował do Jerozolimy. Mateusz Ewangelista nazywając Józefa człowiekiem prawym, nie ma na myśli Izraelity skrupulatnie przestrzegającego prawa i modlącego się na pokaz lecz męża, którego pobożność wyraża się w postawie miłości. Józef nie martwił się tym, co powiedzą inni, nie przejmował się reakcją ludzi na fakt, że jego żona była w ciąży zanim jeszcze być powinna. Nie myślał o sobie i o swojej reputacji lecz postępował uczciwie bez względu na okoliczności. Taki był Józef. Takimi chce mieć nas Bóg, szczególnie wtedy, gdy trzeba zapłacić wysoką cenę za wierność osobom, które nam zaufały i za które jesteśmy odpowiedzialni. Święty Józef uczy nas, że nie ma miłości bez odpowiedzialności za drugą osobę.
Spotkałem wielu ojców, którzy są dla swoich dzieci “złotą rączką”. Naprawiają, nie tylko zabawki i zepsutą pralkę, ale przede wszystkim relacje. Znam też ojca, który zamiast nakazywać dzieciom, by szły do kościoła, zaprasza je do wspólnej modlitwy. Nie zwraca zbytnio uwagi na to, co inni powiedzą lecz daje dzieciom do zrozumienia, że nie ma na świecie nic ważniejszego niż kochająca się rodzina.
Nie zapomnę historii, którą ktoś mi przed laty opowiedział. Niespełna pełnoletni syn wziął bez pytania samochód swojego ojca. Wybrał się z kolegami na przejażdżkę i jadąc uderzył w drzewo. Gdy wysiadł z samochodu i zobaczył zniszczoną karoserię, od razu pomyślał: “co na to powie ojciec?”. Wyjął z dowodu rejestracyjnego kartkę z numerem telefonu pomocy drogowej i na odwrotnej stronie przeczytał zdanie napisane ręką ojca: “kochanie, cokolwiek się stanie, pamiętaj, że kocham ciebie a nie samochód”.
Pogodne macierzyństwo Maryi
Z Ewangelii dowiadujemy się, że pasterze znalazłszy narodzonego Mesjasza, wracali do swoich owiec wielbiąc radośnie Boga i roznosząc po całej okolicy radosną wieść. Natomiast Maryję przedstawiają ewangeliści jako tę, która bez zbytniej egzaltacji rozważała wszystko w swoim sercu i towarzyszyła Synowi w jego trudnej drodze.
Prawdziwa radość ma swoje źródło w głębi ludzkiego serca i niekoniecznie musi wyrażać się w emocjonalnym uniesieniu. Nie każdy, kto się zewnętrznie cieszy ma w sobie radość i nie każdy, kto doświadcza radości weseli się i bawi. Nie wiemy jak długo trwała radość pasterzy i czy poszli w przyszłości za Jezusem ale wiemy, że radość Maryi nie ugięła się nawet pod mieczem boleści a jej łzy nigdy nie były łzami desperacji i rozczarowania. W obliczu tajemnicy Bożego Narodzenia Maryję przenikała wewnętrzna radość. Płynęła ona ze świadomości, że jej syn jest wyjątkowy, jedyny, a jej dom stanie się domem Bożym. Ta pogoda ducha nigdy jej nie opuściła, nawet gdy cierpiała pod krzyżem.
Każda wierna matka, w głębi swojego serca martwi się o dziecko gdy spada na nie ból i cierpienie ale również nie ustaje w modlitwie uwielbienia, gdy widzi jak dobre jest dla innych. Nawet gdy jest czasem bezradna wobec wybryków dorastającego dziecka, płacze łzami nadziei a nie desperacji. Jej syn będzie zawsze wyjątkowym synem i dobrze, by o tym wiedział. Jej córka będzie zawsze tą księżniczką, która wnosi do rodziny światło i radość. Powiedz im o tym w dniu Bożego Narodzenia.
Pewna historia opowiada o mamie, która w trosce o nieuleczalnie chorą córeczkę, wiedząc, że ta nie doczeka świąt Bożego Narodzenia, nie poddając się rozpaczy, wybrała się do proboszcza z prośbą, by antycypował Święta, by odprawił pasterkę kilka tygodni wcześniej. Jej córka bardzo czekała na tę świąteczną atmosferę, na pierwszą gwiazdkę i dzielony z miłością opłatek. Silna duchem kobieta, zamiast być zdesperowaną, zrozpaczoną mamą, zaangażowała się pełna wiary i nadziei, wraz z całą parafią, w przygotowanie wcześniejszych Świąt. Przekonała wszystkich mieszkańców, wierzących i niewierzących, i tego roku cała miejscowość obchodziła Boże Narodzenie już 2 grudnia. Nigdy wcześniej na pasterce nie było tak wielu ludzi. Uczmy się takiej troski o dziecko, pełnej nadziei, poruszającej serca, przenoszącej góry i potężniejszej od śmierci.
Maryja i Józef chcą mieć w nas dzisiaj swoich następców. Okres Bożego Narodzenia jest tym szczególnym momentem, by każdy ojciec odkrył w sobie Józefa, który naprawia popsute relacje oraz kocha nie zważając na to, co powiedzą inni, by każda matka zobaczyła w sobie Maryję, której troska nie jest smutna a łzy są łzami nadziei i zamyślenia, nie rozpaczy. Niech w ten wigilijny wieczór wszyscy ojcowie i wszystkie matki staną się dla swoich dzieci rodzicami, jakich chciał mieć Jezus.
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,808,rodzice-jakich-chcial-miec-jezus.html
***********************
Rocznica wybuchu powstania wielkopolskiego
PAP / ml
Inscenizacją przyjazdu Ignacego Jana Paderewskiego na dworzec kolejowy w Poznaniu rozpoczęto obchody 97. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego. W 1918 r. przyjazd artysty zapoczątkował jedyny na ziemiach polskich zryw niepodległościowy zakończony zwycięstwem.
http://www.deon.pl/wiadomosci/polska/art,26109,rocznica-wybuchu-powstania-wielkopolskiego.html
*****************
Gwarantowany przepis na szczęśliwą rodzinę
Gdy poproszono mnie o napisanie artykułu na temat: “Rodzina raj odzyskany” od razu pomyślałem, że lepiej do aktualnej sytuacji pasowałby tytuł: “Rodzina – raj do odzyskania”.
Co prawda wiele rodzin utrzymuje lub odzyskało “swój raj”, jednak w praktyce wielu małżeństw, w powszechnej świadomości, w mediach, w działalności samorządów oraz, niestety, rządu jest to teren do odzyskania. Ciągle trzeba upominać się o docenienie ważności rodziny dla przyszłości jednostek, społeczności lokalnej, państwa i świata.
Rodzenie i wychowanie w rodzinie
Słowa Jana Pawła II: Przyszłość świata idzie przez rodzinę to nie puste hasło czy slogan, ale prawda bardzo konkretna, realna i niepodważalna. By uznać tę prawdę, nie trzeba być mędrcem, wystarczy odrobina zdrowego rozsądku. To przecież w rodzinie jest jedynie dobre miejsce do przekazywania życia (rodzenie) i kształtowania młodego pokolenia (wychowanie). A od tego zależy już nie tylko przyszłość ludzkości i jakość jej życia, ale w ogóle przetrwanie świata, uchronienie go przed zagładą przez wymarcie. Co prawda jest już technicznie możliwe (co nie znaczy, że akceptowalne moralnie) “produkowanie” dzieci przez sztuczne unasienianie matki spermą anonimowego dawcy lub na drodze in vitro, a może kiedyś stanie się to realne również przez klonowanie, ale nie jest rozwiązany problem wychowania tych dzieci. Nie jest i nie będzie, bowiem sam pomysł wyrwania z rodziny wychowania dzieci jest absurdalny, krzywdzący niewinne dzieci i sprzeczny z naturą.
Pomysł, by w sposób z góry zaplanowany skazywać dzieci na wychowywanie przez samotną matkę (która sobie “zrobiła” lub “zamówiła” u innej kobiety dziecko) lub przez jednopłciową parę (która z natury rzeczy jest niezdolna do rodzenia i nigdy nie będzie “rodziną”), czy wreszcie pomysł, by “wychowanie” przejęte zostało przez pozarodzinną, “specjalistyczną” instytucję wychowawczą jest po prostu nieludzki. Traktuje się dziecko jak przedmiot posiadania, odmawiając mu człowieczeństwa przez zabranie elementarnych praw. Podstawowym ludzkim prawem dziecka – obok bezwarunkowego prawa do życia od poczęcia i prawa do poczęcia na skutek miłosnego aktu ojca i matki – jest prawo do wychowania w rodzinie. Tylko prawdziwa rodzina może dać dziecku wszystkie wartości potrzebne mu do wszechstronnego rozwoju i pełni człowieczego wzrostu. Życie całej rodziny według wyznawanej hierarchii wartości jest najlepszym sposobem uwiarygodnienia tej hierarchii w oczach wychowanka. Wychowanie pozbawione wartości staje się “chowem”, sprzyja postępowaniu bezrefleksyjnemu, kierowaniu się jedynie pobudzeniami zmysłowymi, co w efekcie prowadzi do degradacji, a nawet degeneracji osoby.
Pięć miłości
Tylko w normalnej rodzinie (tzn. trwałej, wiernej, kochającej się) dziecko może otrzymać pięć miłości, które są mu potrzebne do harmonijnego rozwoju. Chodzi tu, po pierwsze, o doświadczenie opiekuńczej i czułej miłości matki, która jest prawdziwą kobietą. Miłość ta ma dać poczucie bezpieczeństwa uczuciowego, utwierdzające dziecko (zwłaszcza małe) w przekonaniu, że jest kochane. Po drugie, chodzi o inną z natury rzeczy od matczynej wymagającą miłość ojca, która ma troszczyć się o perspektywę rozwoju (fizycznego, psychicznego i duchowego, aż ku świętości) dziecka. Miłość ojca powinna dawać dziecku poczucie bezpieczeństwa, a także chronić przed zagubieniem w życiu. Jeszcze ważniejsza od dwóch wymienionych miłości jest trzecia – niezachwiana i nierozerwalna miłość pomiędzy rodzicami, niejako ponad głowami dzieci. Miłość ta ukazuje nie tylko wzorzec relacji damsko-męskich, ale daje dzieciom stabilną pewność trwałości domu, jako ich środowiska wzrostu i rozwoju. Te trzy miłości stwarzają swoistą przestrzeń dla miłości rodzinnej, w którą (patrząc z perspektywy dziecka) włączeni są rodzice, rodzeństwo, dziadkowie, kuzynostwo, ciocie i wujkowie. I tu doszliśmy do odzyskanego raju. Prawdziwa miłość w rodzinie jest rajem na ziemi. Jej klimat jest upragniony (nie zawsze w sposób świadomy) przez wszystkich, lecz doświadczany jedynie przez niektórych.
Jest jeszcze piąta miłość, potrzebna człowiekowi jak powietrze, choć nie zawsze jest w stanie uświadomić to sobie. To miłość samego Boga. Dokładniej mówiąc, człowiekowi potrzebna jest wiara w miłość Boga, która to miłość jest przecież niezachwiana i nieodwołalna, bez względu na “dokonania” człowieka. Dziecko powinno wzrastać w przekonaniu, że jest to miłość bezwarunkowa. Jest tak trwała i wierna, że dziecko (podobnie jak i dorosły) nie jest w stanie dokonać takiego czynu (bo nie ma takiego), by Bóg przestał je kochać. Świadomość takiej miłości nie pozwala człowiekowi stracić poczucia sensu życia nawet wtedy, gdy wszystkie ludzkie miłości zawiodą.
Powrót do odwiecznych ról
Świat zatracił rozumienie potrzeby miłości prawdziwej i na swój użytek “miłością” ponazywał działania wręcz z nią sprzeczne (np. wyrwane spod kontroli rozumu i woli działania seksualne określane szumnie “wolną miłością”). Świat odbiera ważne instrumenty wychowawcze rodzicom, wychowawcom i nauczycielom, osłaniając swoje działania fałszywą troską popartą ujmującą za serce retoryką “praw dziecka”. Nowe definicje rodziny i rodzicielstwa oraz wychowywania idą w parze z prawami umożliwiającymi karanie rodziców za czyny, zmyślone przez buntujące się dzieci.
Czy da się kiedyś to wielkie pomieszanie zwalczyć? Czy może należy zaniechać zwalczania i w myśl powiedzenia psy szczekają, a karawana idzie dalej po prostu robić swoje…
O czym myślę? O mądrym inwestowaniu w normalną rodzinę. I o przerwaniu wstydliwego niemówienia na temat prawdziwie szczęśliwej rodziny. Rodziny, w której matka jest prawdziwą kobietą z miłością i radością wypełniającą swą macierzyńską misję. Kobietą, która będąc w domu z małymi dziećmi, nie czuje się ani gorsza, ani mniej szczęśliwa od rówieśnic realizujących się zawodowo w karierach bizneswoman. Przeciwnie, cieszy się, że oto ona towarzyszy swym dzieciom w poznawaniu świata. Jest przy nich blisko w ich małych sukcesach i dziecięcych tragediach. Ona odbiera pierwsze uśmiechy, słyszy pierwsze słowa, towarzyszy pierwszym krokom, znajduje pierwszy ząbek. To ona jest mamą, a mama dla małego dziecka jest najważniejsza na świecie.
Ojciec w rodzinie powinien być prawdziwym mężczyzną mądrze miłującym i odpowiedzialnym. Ojciec ma w rodzinie swoje ważne miejsce, jest niezastąpiony. Tu nie tylko chodzi o zapewnienie bytu rodzinie. Chodzi o dawanie poczucia bezpieczeństwa wszystkim (zarówno żonie, jak i dzieciom) pod opiekuńczymi skrzydłami męża i taty. Jego rolę można porównać do ważnej roli kapitana na okręcie. Tym, którzy w tej chwili chcą protestować powołując się na równouprawnienie, zwracam uwagę, że kapitan w razie zagrożenia jest gotów oddać życie, by ratować załogę i pasażerów. Która z żon nie chciałaby mieć przy boku męża gotowego oddać życie za rodzinę? Prawdziwy kapitan na okręcie nie uprawia prywaty, ale troszczy się o powierzonych mu podopiecznych, nie bacząc na własny trud, zmęczenie czy niewygody. Mężczyzna sprawujący właściwie władzę (czytaj: służbę) w rodzinie rozwija się do granic ludzkich możliwości i… to właśnie jest podstawowym źródłem jego prawdziwego szczęścia. Jest jednocześnie skuteczną drogą do osobistej świętości, odnalezieniem raju na ziemi w rodzinie. Wystarczającą zapłatą za trud poświęcenia się dla rodziny jest dla mężczyzny świadomość, że oto pod jego skrzydłami wszyscy w rodzinie zmierzają ku dobru, ku zbawieniu.
Ukazać szczęście światu
Podstawą raju rodzinnego jest dobre i zgodne małżeństwo. Dopełniać go mogą dzieci, wnuki, czasem prawnuki… Byłoby najlepiej, gdyby takie rodziny nie kryły swego szczęścia i ukazywały je światu. By ludzie zaczęli mówić: Popatrzcie, jak oni się kochają. By pozazdrościli i zapragnęli takiego raju dla siebie, odrzucając fałszywe wizje szczęścia.
Wzbudzenie (albo rozbudzenie uśpionej) powszechnej tęsknoty w sercach ludzkich do życia w wiernej, trwałej, bogatej dziećmi, miłującej się rodzinie może spowodować odmianę świata. Wszak tęsknoty ludzkie stanowią ogromną moc napędową do działania. Będzie to zgodne z zaleceniem: zło dobrem zwyciężaj oraz wypełnieniem słów: poznacie prawdę i prawda was wyzwoli. Mam nadzieję, że tak się stanie…
Jacek Pulikowski – wykładowca na Politechnice Poznańskiej i na Podyplomowym Studium Rodziny przy Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Działa w Duszpasterstwie Rodzin i Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich, założyciel i wieloletni prezes SRK Archidiecezji Poznańskiej. Publicysta, autor artykułów i książek o tematyce rodzinnej. Szczęśliwy mąż i ojciec.
http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/ona-i-on/art,121,gwarantowany-przepis-na-szczesliwa-rodzine.html
****************
List Biskupów na Niedzielę Świętej Rodziny
KAI / psd
Do odkrywania rodzinnego szczęścia w relacjach otwartych na obecność Boga i drugiego człowieka zachęcają biskupi w liście na Niedzielę Świętej Rodziny. Zwracają uwagę na codzienne czynności, jak modlitwa i posiłek, które dają radość bycia ze sobą i dla siebie. Wyrażają też zdecydowany sprzeciw wobec prób wprowadzania nowych definicji małżeństwa i rodziny.
Nawiązując do Roku Miłosierdzia biskupi zauważają, że to właśnie rodzina jest “pierwszą szkołą miłosierdzia, w której uczymy się praktykować uczynki miłosierne względem ciała i duszy na wzór naszego Mistrza Jezusa Chrystusa”.
RODZINA – SZKOŁĄ MIŁOSIERDZIA – List Pasterski Episkopatu Polski na Niedzielę Świętej Rodziny
Drodzy Siostry i Bracia!
Trwając w zadumie nad ubogim żłóbkiem, wpatrujemy się w pogodne twarze Dzieciątka Jezus, Maryi i Józefa. W naszych domach przeżywamy tajemnicę Bożego Narodzenia, która prowadzi każdego człowieka do podstawowego pytania o miłość. Ojciec posyła do nas swojego Syna, aby zaświadczył o miłości i głosił Ewangelię o Bogu bogatym w miłosierdzie.
W obecnym roku przeżywaliśmy jako Kościół XIV Zwyczajny Synod Biskupów, którego temat brzmiał: “Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym”. Refleksja synodalna prowadziła do zgłębienia tajemnicy ludzkiej miłości wyrażającej się w małżeństwie i rodzinie. Wdzięczni za to wydarzenie, chcemy iść razem jako wspólnota wierzących i realizować powołanie do świętości, którym Bóg nas obdarzył.
Młodzi ludzie pytani o ideał szczęścia, niezmiennie odpowiadają, że chcieliby zawrzeć małżeństwo i założyć szczęśliwą rodzinę. Niestety, jak możemy to zaobserwować, z różnych powodów część z nich nie spełnia swoich marzeń, uciekając przed odpowiedzialnością. Synod, odnosząc się do tej rzeczywistości, wskazał, że źródłem takich decyzji jest często lęk przed przyszłością, wyrażający się w niechęci do podejmowania stałych zobowiązań. Potrzeba więc świadectwa radosnych i świętych małżeństw, dzięki któremu ludzie młodzi, ale także i małżonkowie przeżywający kryzysy uwierzą w miłość.
Liturgia słowa prowadzi nas dzisiaj do odkrywania rodzinnego szczęścia. Jego źródłem są wzajemne relacje otwarte na obecność Boga i drugiego człowieka. Wspólna modlitwa, posiłek przy jednym stole, rodzinne świętowanie sprawiają, że odkrywamy radość bycia ze sobą i dla siebie. Niestety wielu rodziców ze smutkiem stwierdza, że nie mają czasu ani dla współmałżonka, ani dla swoich dzieci. Brak rozmowy, wspólnego spędzania wolnego czasu często skutkuje nieufnością i załamaniem się relacji rodzinnych. Nie można tworzyć trwałej wspólnoty, jeżeli brakuje zrozumienia i szacunku. Wyrażają się one w uważnym słuchaniu drugiego, w chęci pomocy i podjęciu odpowiedzialności każdego z członków rodziny za powierzone mu obowiązki.
Wiemy jednak dobrze, że wzajemny szacunek nie wystarczy do tworzenia relacji rodzinnych. Każdy człowiek potrzebuje miłości i jest zdolny do jej realizacji. Jak przypomniał Sobór Watykański II w dokumencie Gaudium et spes, człowiek “[…] nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego” (Gaudium et spes, 24). Ten, kto kocha, nie musi się niczego obawiać, bo rozumie, że tylko poprzez dar z siebie może zapewnić drugiej osobie szczęście. Oddanie się sobie wzajemnie i zdolność do bezinteresownej miłości biorą swój początek w Bożym akcie stwórczym. Bóg bowiem nie chciał, aby człowiek był sam, ale uzdolnił jego serce do miłości. Święty Jan Paweł II w adhortacji Familiaris consortio, mówiąc o zadaniach rodziny chrześcijańskiej, stwierdził, że pierwszym wśród nich jest tworzenie wspólnoty osób (por. FC,18). To doświadczenie jedności i bliskości staje się okazją do przeżywania prawdziwej radości wiary. Małżeństwo nie jest rzeczywistością smutku i niesienia ciężarów ponad siły, nie jest problemem, ale jest szansą dla każdego z członków rodziny na pełny rozwój. Ojciec Święty Franciszek wielokrotnie wzywał małżonków chrześcijańskich do radości wiary, która promieniuje i przemienia cały świat.
Do tej rzeczywistości wracali ojcowie synodalni. Omawiając problemy współczesnych małżeństw i rodzin, podkreślali, że w wielu przypadkach to egoizm i skrajny subiektywizm stoi na przeszkodzie do zawarcia sakramentalnego małżeństwa. Dlatego konieczna jest stała i systematyczna formacja małżeństw i rodzin, które ożywione duchem wiary poprowadzą swoje dzieci ku Chrystusowi. Wiara pozwala człowiekowi otworzyć się na cud miłosierdzia Bożego i wprowadza go na drogę przebaczenia. Dziś, gdy tak wiele jest zagubionych małżeństw, gdy wiele z nich niemal zatraciło świadomość ostatecznego znaczenia życia małżeńskiego i rodzinnego, trzeba przypominać, że małżeństwo sakramentalne jest komunią pomiędzy Bogiem i ludźmi. Osoby żyjące w małżeństwie nie zostają same i nie są skazane wyłącznie na siebie, ale żyją w obecności Boga, czerpiąc z łaski sakramentalnej.
Odkrywając prawdę o człowieku stworzonym przez Boga, chcemy razem z uczestnikami synodu zdecydowanie przypomnieć, że małżeństwo to – zawsze i wyłącznie – relacja dwóch osób, mężczyzny i kobiety, którzy łączą się ze sobą w jednym i nierozerwalnym przymierzu i są otwarci na owoc swojej miłości, którym są dzieci. Jakiekolwiek próby wprowadzania innych definicji małżeństwa i rodziny spotykają się z naszym zdecydowanym sprzeciwem. Zachęcamy rodziny, aby odważnie odrzucały zakusy zwolenników ideologii gender, którzy próbują narzucić poglądy niezgodne z naturą człowieka.
Podczas synodu wielokrotnie podkreślano konieczność towarzyszenia na drodze wiary dzieciom, młodzieży, małżeństwom i rodzinom. Musi być ono oparte na wspólnym odkrywaniu obecności Jezusa Chrystusa w życiu każdego człowieka. Pierwszymi świadkami wiary są rodzice, którzy mają obowiązek przekazywania jej swoim dzieciom. Nikt i nic nie może zastąpić rodziców w tym zadaniu. Święty Jan Paweł II napisał w Familiaris consortio: “Rodzina chrześcijańska jest pierwszą wspólnotą głoszenia Ewangelii osobie ludzkiej, która jest w stałym rozwoju, i doprowadzenia jej, poprzez stopniowe wychowanie i katechezę, do pełnej dojrzałości ludzkiej i chrześcijańskiej” (FC, 2).
Żadna rodzina, nawet najszczęśliwsza, nie powinna jednak zamykać się na inne wspólnoty i zapominać o obowiązku dzielenia się Ewangelią. Wychodząc temu naprzeciw, ojcowie synodalni proponowali, aby w każdej parafii powstały wspólnoty małżeńskie i rodzinne, które spotykałyby się systematycznie na modlitwie, pogłębiałyby swoją formację i głosiły Dobrą Nowinę we własnym środowisku.
Obrady synodu prowadziły także do podkreślenia uzdrawiającej siły miłosierdzia. W Roku Miłosierdzia, który ustanowił Papież Franciszek, jesteśmy zaproszeni do tego, aby nie tylko częściej korzystać z daru przebaczenia w sakramencie pokuty i pojednania, ale także okazać się miłosiernymi dla naszych braci i sióstr, którzy zawinili wobec nas. Rodzina jest przecież pierwszą szkołą miłosierdzia, w której uczymy się praktykować uczynki miłosierne względem ciała i duszy na wzór naszego Mistrza Jezusa Chrystusa.
Zachęcamy do modlitwy w intencji małżeństw i rodzin, zwłaszcza tych, które przeżywają problemy, którym grozi rozpad, w których brakuje jeszcze bezinteresownej miłości. Naszą modlitwą powinniśmy ogarnąć te kobiety, które z różnych względów zdecydowały się na zabicie swojego nienarodzonego dziecka. Prośmy także o miłosierdzie dla mężczyzn, którzy nie potrafili wziąć odpowiedzialności za nowe życie i zachęcali do aborcji dziecka lub ją finansowali. Jesteśmy zaproszeni przez papieża Franciszka, aby – nie wpadając w pokusę łatwego osądzania i potępiania – nieść wszystkim posługę miłosierdzia.
Miłosierdzie możemy czynić tylko w prawdzie. Dlatego przypominamy, że nauczanie Kościoła oparte na Słowie Bożym i Tradycji odnośnie do osób rozwiedzionych a żyjących w nowych związkach zostaje podtrzymane. Osoby te nie mogą przyjmować Komunii św., ponieważ nie żyją w związku sakramentalnym. Niemożność przyjmowania sakramentu Eucharystii nie ma charakteru wykluczającego czy dyskryminującego, ale odzwierciedla tylko obiektywną sytuację tych osób w Kościele. Zachęcamy ich do uczestniczenia we Mszy Świętej, rozważania Słowa Bożego, wytrwania na modlitwie, włączania się w dzieła miłosierdzia i w pracę na rzecz wspólnot parafialnych. Nikogo nie potępiamy, a jako ludzie wierzący chcemy prowadzić do spotkania z przebaczającym Chrystusem. Dlatego zapraszamy do modlitwy w intencji małżonków i dzieci, których dotknął dramat rozpadu małżeństwa, a także do ofiarowania im naszego wsparcia. Przypominamy rozwiązania zawarte w Familiaris consortio i prosimy, aby wierni stosowali się do tych zaleceń, w myśl których do Komunii św. nie mogą przystąpić osoby rozwiedzione, żyjące w nowym związku, jeżeli nie otrzymały stwierdzenia nieważności małżeństwa i nie zawarły sakramentalnego związku małżeńskiego.
W przypadku braku stwierdzenia nieważności małżeństwa wierny pragnący przystąpić do Komunii św., powinien zerwać grzeszną relację. Owszem, istnieją sytuacje szczególne, kiedy po ludzku rozstanie wydaje się niemożliwe, np. ze względu na konieczność wychowania dzieci z nowego związku. W takich przypadkach osoby po rozwodzie, żyjące w nowym związku, mogą przyjąć Komunię św. pod warunkiem, że “postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują wyłącznie małżonkom” (Familiaris consortio, 84).
W dzisiejsze święto dziękujemy wszystkim małżeństwom i rodzinom, które pomimo trudności trwają przy Chrystusie i z wiarą pokonują piętrzące się przed nimi problemy. Chcemy zachęcić ich, aby – jak Święta Rodzina z Nazaretu – budowali swoje życie w oparciu o dar z siebie i codziennie okazywane miłosierdzie. Jak słyszeliśmy we fragmencie Ewangelii według św. Łukasza, Jezus posłuszny swoim rodzicom wzrastał w mądrości, w latach, w łasce u Boga i ludzi (por. Łk 2,52).
Życząc wszystkim rodzinom, aby ten zbliżający się Rok Pański 2016 stał się okazją do autentycznego duchowego wzrostu, z serca błogosławimy.
Podpisali: Pasterze Kościoła katolickiego w Polsce
obecni na 371. Zebraniu Plenarnym
Konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze
w dniu 26 listopada 2015 r.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,24489,list-biskupow-na-niedziele-swietej-rodziny,strona,2.html?utm_source=deon&utm_medium=link_artykul
***************
Być ojcem, to być do dyspozycji swoich dzieci
Józef Augustyn SJ / slo
Być ojcem, znaczy oddać się do dyspozycji swoich dzieci. W ten właśnie sposób ojciec buduje swój autorytet. Autorytet ten zależy dziś nie tyle od pozycji społecznej czy też stanu posiadania, ale przede wszystkim od osobistych starań ojca oraz relacji pomiędzy mężem i żoną.
Mężczyzna zakładający rodzinę winien być świadom potrzeby zbudowania swojego autorytetu, gdyż bez uznania w rodzinie nie może on mieć realnego wpływu na dzieci. Ojciec może jednak budować autorytet w ścisłej współpracy z żoną, matką dzieci. Podobnie rzecz się ma z autorytetem matki. Oboje rodzice budują wspólnie swój autorytet wobec dzieci.
Dodaj komentarz