Myśl dnia
Karol Bunsch
Cytat dnia
Słowo Boże
ŚWIĘTEGO SZCZEPANA,
PIERWSZEGO MĘCZENNIKA – ŚWIĘTO
Męczeństwo św. Szczepana to nie klęska, ale chwała. Panie, proszę Cię o odwagę równą tej, jaką mieli pierwsi męczennicy. Aby trudy, jakich doświadczam, przyniosły duchowe owoce.
PIERWSZE CZYTANIE (Dz 6,8-10;7,54-60)
Ukamienowanie św. Szczepana
Czytanie z Dziejów Apostolskich.
Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał.
Gdy usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu”.
Po tych słowach skonał.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 31,3cd-4.6 i 8ab.16-17)
Refren: W ręce Twe, Panie, składam ducha mego.
Bądź dla mnie skałą schronienia, *
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą, *
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię.
W ręce Twoje powierzam ducha mego: *
Ty mnie odkupisz, Panie, Boże.
Weselę się i cieszę się Twoim miłosierdziem, *
boś wejrzał na moją nędzę.
W Twoim ręku są moje losy, *
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą: *
wybaw mnie w swym miłosierdziu.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Ps 118,26a i 27a)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie,
Pan jest Bogiem i daje nam światło.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mt 10,17-22)
Duch Ojca waszego będzie mówił przez was
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.
Jezus powiedział do swoich Apostołów:
„Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić.
Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony’.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Owoce męczeństwa
Męczeństwo św. Szczepana przeżywane tuż po Bożym Narodzeniu przenosi naszą uwagę z betlejemskiej groty i śpiewu aniołów na dramatyczne wydarzenie związane z ukamienowaniem pierwszego męczennika. Czy nie za szybkie jest to przejście? Liturgia chce nam dzisiaj uświadomić, z czym wiąże się jest pójście za Jezusem. Musimy być przygotowani na to, że jeśli zajdzie taka potrzeba, trzeba będzie złożyć ofiarę z życia. Zapowiedź tego znajduje się w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. „Brat wyda na śmierć brata, a ojciec dziecko”. Śmierć św. Szczepana przyniosła wiele duchowych owoców. Jednym z nich mógł być uczestniczący w tym wydarzeniu i rzucający kamieniami Szaweł – późniejszy Paweł.
Męczeństwo św. Szczepana to nie klęska, ale chwała. Panie, proszę Cię o odwagę równą tej, jaką mieli pierwsi męczennicy. Aby trudy, jakich doświadczam, przyniosły duchowe owoce.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2015”
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2015-12-26
**************************
Wprowadzenie do liturgii
WYTRWAŁOŚĆ TO WIELKA SIŁA
Zaraz po sielankowej atmosferze Bożego Narodzenia słowo Boże wprowadza nas w horror okrutnej śmierci św. Szczepana. Chodzi tu o realizm wiary: jest ona dawaniem świadectwa i przyjęciem cierpienia za to świadectwo.
Od samego początku widzimy więc, że – jak śpiewany w kolędzie − „tyle tysięcy lat wyglądany” Mesjasz nie zostaje przyjęty przez tych, do których przychodzi. Skoro tak, to również Jego uczniowie muszą zdawać sobie sprawę z tego, że nie będą zawsze mile widziani ze swoim świadectwem. Nie to jest jednak ważne: dzisiejsza Ewangelia jest wezwaniem do dawania świadectwa mimo wszystko. Będą nas „wydawać sądom”, a może nawet się zdarzyć, że własny brat czy ojciec wyda nas na śmierć – a śmierć można przecież zadać na wiele sposobów: ironią, wykluczeniem, odrzuceniem itd.
Dzisiejsze słowo Boże przygotowuje nas na różne cierpienia, nasi bracia w wierze na innych kontynentach naprawdę są więzieni, torturowani, paleni, rozstrzeliwani i mają podrzynane gardła. Kiedy patrzymy na to wszystko, w krzyku wewnętrznego sprzeciwu stawiamy pytanie: „Za co?”. Za wytrwałość przy Jezusie: „[…] z powodu mojego imienia” – mówi dzisiaj o tym Pan. Nie możemy jednak poddać się i ugiąć, ponieważ od tego zależy coś więcej niż nasz prestiż, honor czy jakakolwiek ludzka wartość. Jezus mówi, że od wytrwałości do końca zależy nasze wieczne zbawienie. Szczepan nie tylko był gorliwy – to widać w dzisiejszej Ewangelii bardzo wyraźnie. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że był wytrwały. Wytrwałość to wielka, nadprzyrodzona siła chrześcijan. Nasza siła.
ks. Adam Rybicki
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/958
***********************
Liturgia słowa
Pośród prezentów, jakie otrzymujemy od Pana Boga, są także dary związane z liturgią. Nie tylko słowa modlitw, które ułożyli ludzie napełnieni Bożą łaską, nie tylko czytania wyjęte z Pisma Świętego, ale także poszczególne święta i wspomnienia ukazujące ludzi żyjących Ewangelią. Stajemy dzisiaj obok św. Szczepana, który otwiera orszak świętych męczenników wpatrzonych w otwarte przez Chrystusa bramy nieba.
PIERWSZE CZYTANIE (Dz 6,8-10;7,54-60)
Czy opis męczeństwa św. Szczepana nie jest zbyt wstrząsający po wczorajszej radości przeżywanej obok Jezusowego żłóbka? Właśnie wcielenie Syna Bożego, łaski, które wysłużył, są źródłem siły w chwilach, jakim musiał stawić czoła czczony dzisiaj Pierwszy Męczennik. Nie wolno nam zatrzymać się przy żłóbku. Trzeba iść do Zmartwychwstania, nawet ścieżką męczeństwa.
Czytanie z Dziejów Apostolskich
Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał.
Gdy usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga».
A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!». A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu».
Po tych słowach skonał.
PSALM (Ps 31,3cd-4.6 i 8ab.16-17)
Refren dzisiejszego Psalmu może być modlitwą każdego dnia – nie tylko dnia odejścia z tego świata. Całkowite powierzenie się Bogu daje już tu, na ziemi, poczucie bezpieczeństwa, pozwala stanąć w przedsionku nieba.
Refren: W ręce Twe, Panie, składam ducha mego.
Bądź dla mnie skałą schronienia, *
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą, *
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię. Ref.
W ręce Twoje powierzam ducha mego: *
Ty mnie odkupisz, Panie, Boże.
Weselę się i cieszę się Twoim miłosierdziem, *
boś wejrzał na moją nędzę. Ref.
W Twoim ręku są moje losy, *
wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców.
Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą: *
wybaw mnie w swym miłosierdziu. Ref.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (Ps 118,26a i 27a)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie,
Pan jest Bogiem i daje nam światło.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Mt 10,17-22)
To, co stało się ze św. Szczepanem i wieloma innymi uczniami Chrystusa, nie powinno być dla nas zaskoczeniem. Jezus to wszystko zapowiedział. Więcej, dał nam cenną wskazówkę, jak mamy się do tego przygotować: Nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. Najważniejsze to mieć dziecięcą ufność i nie liczyć na swoje siły, lecz powierzyć się Bogu i otworzyć na działanie Ducha Świętego, a On przeprowadzi nas przez każde trudne doświadczenie.
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich Apostołów:
«Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.
Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony».
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/958/part/2
***************************
Katecheza
Chcę należeć do Ciebie
„Nagle zrozumiałam, że nie muszę już dalej szukać, nie muszę już nigdzie pojechać, znalazłam Tego, który przez te lata tak cierpliwie czekał na mnie”.
Jestem siostrą klaryską z Węgier, przybrałam imię Faustyna. Kiedy miałam 18 lat, w dniu urodzin, modliłam się przed Tabernakulum i dziękowałam Bogu za dar mojego życia. Także prosiłam Go o Jego pomoc w odczytaniu swojego powołania. Nie wiedziałam, jakie będzie moje dalsze życie, ale powierzyłam Mu moją przyszłość. Powiedziałam Mu w bardzo prostych słowach: „Jakkolwiek będzie, ja chcę należeć do Ciebie, chcę, żebyś Ty był zawsze na pierwszym miejscu w moim życiu”. Konkretnie o życiu zakonnym wtedy nie myślałam, bo na Węgrzech nikt mi nie mówił, że istnieje życie kontemplacyjne, że są klasztory klauzurowe, nie spotkałam się osobiście z siostrami. Od tego czasu zapragnęłam każdego dnia przyjmować Pana Jezusa do mojego serca i więcej czasu poświęcać na modlitwę. On wzbudził we mnie przez ten czas takie wielkie pragnienie miłości, taką wielką tęsknotę za Nim, że myślałam, że aby zaspokoić to pragnienie, na pewno trzeba zrobić coś wielkiego, niezwykłego, a z pewnością trzeba pojechać gdzieś daleko.
Jaka będzie moja odpowiedź?
Po studiach, ponieważ zostałam przedszkolanką, postanowiłam podjąć pracę najpierw w Anglii, potem w Nowej Zelandii i w Niemczech. Pomagałam w opiece nad dziećmi w rodzinach, poznałam, jak piękne może być życie małżonków, jak szczęśliwa może być kobieta, która ma kochającego męża, dzieci. Już wtedy przeczuwałam jednak, że moja droga będzie inna. Po kilku latach wróciłam do domu niezadowolona, wciąż nie znajdując jeszcze tego, czego szukałam… Pewnego dnia, w Wielki Czwartek, usłyszałam w kościele krótką homilię o tym, jak wielkim skarbem jest dla nas Eucharystia, że nie ma cenniejszego, większego daru. Jezus w Najświętszym Sakramencie nic nie zatrzymał dla Siebie, nic więcej nie może nam dać, niż Swoje własne Ciało i Swoją Krew, dał nam Siebie całego. A w Wielki Piątek jeszcze mocniej udowodnił swoją miłość ku nam, kiedy umarł za nas na krzyżu z miłości. Wtedy zapytałam siebie: Czy Pan Jezus mógłby coś więcej dać, czy mógłby coś jeszcze zrobić? A co najważniejsze: jaka będzie zatem moja odpowiedź na tę ogromną Jego miłość? Ja też pragnę oddać się Jemu cała z miłości i żyć tylko dla Niego!
Moja tajemnica
Decydującym momentem na drodze mojego powołania było wydarzenie także związane z Jezusem Eucharystycznym. W czasie wakacji przyjechał do naszej parafii pewien ojciec franciszkanin, Polak, żeby odwiedzić swojego współbrata, również Polaka, który pracował wtedy w naszym mieście. Codziennie widział mnie na wieczornej Mszy św. i zapytał tego ojca, który mnie znał: „Kim jest ta dziewczyna, która czytała, bo ja myślę, że ona zostanie klaryską…”. Nie wiem, jaka była treść ich dalszej rozmowy na mój temat. Kiedy przyszła chwila Komunii św., przyjęłam Pana Jezusa z rąk tego ojca. On stanął przede mną i powiedział do mnie po angielsku (nie znałam wtedy języka polskiego): „Nie bój się iść za Jezusem!”. Bardzo się zdziwiłam i zastanowiłam, skąd ten ojciec wiedział o mojej tajemnicy, ponieważ z nikim nie rozmawiałam o tym, nawet z rodzicami. Wróciłam na swoje miejsce z radością i w gorącej modlitwie podziękowałam Jezusowi za tę szczególną Komunię św., bo w tej chwili nagle zrozumiałam, że nie muszę już dalej szukać, nie muszę już nigdzie jechać, znalazłam Tego, który przez te lata tak cierpliwie czekał na mnie… Uwierzyłam, że to zdanie to były słowa nie jakiegoś nieznanego kapłana, ale Jego samego, skierowane do mnie osobiście.
W roku 2000 wstąpiłam do klasztoru Sióstr Klarysek w Skaryszewie, w 2005 składałam śluby wieczyste. Nieustannie dziękuję Bogu za dar mojego powołania, jestem bardzo szczęśliwa w Jego bliskości.
s. Faustyna – klaryska
PS
Zakon Świętej Klary jest zakonem kontemplacyjno-klauzurowym. Naszymi zakonodawcami byli św. Franciszek (1182-1226) i św. Klara (1193-1253) z Asyżu. Najważniejszym naszym zadaniem, każdego dnia, jest modlitwa – Eucharystia, Liturgia godzin (odprawiana uroczyście w odpowiednich godzinach) i modlitwa indywidualna. Modlitwie poświęcamy około 7 godzin dziennie. Uwielbienie Boga prowadzi nas do modlitwy wstawienniczej za naszych braci i siostry w świecie. Ogarniamy modlitwą Kościół święty, papieża, naszego biskupa ordynariusza, całą diecezję i wszystkie intencje, które napływają do nas, i powierzamy je Miłosierdziu Bożemu.
Zewnętrznym znakiem klauzury jest mur wokół klasztoru i krata, ale dla nas ma ona wymiar duchowy – ograniczony kontakt ze światem, aby móc pełniej wsłuchiwać się w Boże natchnienia.
Historia polskich klarysek związana jest z postacią bł. Salomei z rodu Piastów (1212- 1268), która zapoczątkowała życie zakonne w 1245 roku, przyjmując habit zakonny w kaplicy zamkowej w Sandomierzu. W roku 2007, po prawie 8 wiekach nieobecności, klaryski powróciły do Sandomierza i podjęły posługę miłości w diecezji sandomierskiej, bo – jak pisze św. Klara w swym testamencie – „Syn Boży stał się dla nas drogą”. W tych słowach tkwi cała istota naszej duchowości, naszego powołania do przyjaźni z NIM.
s. Maria Czech OSC – Ksieni Klasztoru Sióstr Klarysek w Sandomierzu
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/958/part/3
****************************
Rozważanie
Męczeństwo św. Szczepana przeżywane tuż po Bożym Narodzeniu przenosi naszą uwagę z betlejemskiej groty i śpiewu aniołów na dramatyczne wydarzenia związane z ukamienowaniem pierwszego męczennika. Czy nie za szybkie jest to przejście? Liturgia chce nam dzisiaj uświadomić, z czym wiąże się pójście za Jezusem. Musimy być przygotowani na to, że jeśli zajdzie taka potrzeba, trzeba będzie złożyć ofiarę z życia. Zapowiedź tego znajduje się w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. “Brat wyda na śmierć brata, a ojciec dziecko”. Śmierć św. Szczepana przyniosła wiele duchowych owoców. Jednym z nich mógł być uczestniczący w tym wydarzeniu i rzucający kamieniami Szaweł – późniejszy Paweł.
Ewangelia 2015. Droga, Prawda i Życie
wyd. Edycja Św. Pawła
http://www.edycja.pl/dzien_panski/id/958/part/4
_____________________________________________________________
Św. Szczepana
Wspominamy dzisiaj męczeństwo świętego Szczepana, nie jako wydarzenie, którego centrum jest cierpienie, ale świadectwo wiary, która karmi się relacją z Bogiem, która daje siłę do stawiania Boga na pierwszym miejscu.
Dzisiejsze Słowo pochodzi z Ewangelii wg Świętego Mateusza
Mt 10, 17-22
Jezus powiedział do swoich Apostołów: «Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony».
Jezus ostrzega dzisiaj Apostołów przed ludźmi. Nie robi tego, by wzbudzić w nich nieufność. Zwraca ich uwagę na fakt, że nie każdy przyjmuje Go tak jak oni. Co więcej, przestrzega, że ze względu na Niego, Apostołowie będą odrzuceni i prześladowani. Pójście za Jezusem, bycie Jego przyjacielem jest przyjęciem konkretnej postawy, która niesie za sobą konsekwencje.
Każdy przyjmuje jakąś postawę wobec Jezusa. Można być Jego przyjacielem albo wrogiem. Tym, który z Nim zbiera, albo tym, który rozprasza. Jezus prowokuje i zachęca do podjęcia osobistej decyzji: za albo przeciw. Największym oszustwem jest obojętność, brak zainteresowania. Przytrafia się ona także tym, którzy deklarują przynależność do Jezusa. W sytuacjach, które wymagają wyraźnego opowiedzenia się – rezygnują, odchodzą.
Jaka jest twoja postawa wobec Jezusa? Czy jesteś zdecydowany, by odważnie wyrażać swoją przynależność do Chrystusa? A może martwisz się, co z tobą będzie, jeśli będziesz konsekwentnie za Nim podążał? Czego nie chcesz utracić? Do czego jesteś aż tak bardzo przywiązany?
Proś Jezusa o szczerość i odwagę w przyglądaniu się swojemu opowiadaniu się za lub przeciw Niemu. Także o to, byś w umiał walczyć z pokusą niewierności sobie i Bogu podczas przeciwności.
Świętych Obcowanie
___________________________________
pierwszy męczennik
Greckie imię Stephanos znaczy tyle, co “wieniec” i jest tłumaczone na język polski jako Stefan lub Szczepan. Nie wiemy, ani kiedy, ani gdzie św. Szczepan się urodził. Jego greckie imię wskazywałoby na to, że był nawróconym hellenistą – Żydem z diaspory, zhellenizowanym, czyli posługującym się na co dzień językiem greckim. Nie są nam znane szczegóły jego wcześniejszego życia. Jego dzieje rozpoczynają się od czasu wybrania go na diakona Kościoła. Apostołowie w odpowiedzi na propozycję św. Piotra wybrali siedmiu diakonów dla posługi ubogim, aby w ten sposób odciążyć uczniów Chrystusa oraz dać im więcej czasu na głoszenie Ewangelii. W gronie tych siedmiu znalazł się Szczepan. Nie ograniczył się on jednak wyłącznie do posługi ubogim. Według Dziejów Apostolskich, “pełen łaski i mocy Ducha Świętego” głosił Ewangelię z mądrością, której nikt nie mógł się przeciwstawić.
Został oskarżony przez Sanhedryn, że występuje przeciw Prawu i Świątyni. W mowie obrończej Szczepan ukazał dzieje Izraela z perspektywy chrześcijańskiej, konkludując, że naród ten stale lekceważył wolę Boga (Dz 6, 8 – 7, 53). Publicznie wyznał Chrystusa, za co został ukamienowany (Dz 7, 54-60). Jest określany mianem Protomartyr – pierwszy męczennik. Oskarżycielami Szczepana przed Sanhedrynem żydowskim byli inni zhelenizowani Żydzi, z wymienionych w tekście Dziejów Apostolskich synagog. Wynika stąd, że Szczepan zaczął od nawracania swoich rodaków, do których mógł przemawiać w ich własnym języku, czyli po grecku. Zadziwia znajomością dziejów narodu żydowskiego i wskazuje, że powołaniem narodu wybranego było przygotowanie świata na przyjście Zbawiciela. Żydzi nie tylko sprzeniewierzyli się temu wielkiemu posłannictwu, ale nawet zamordowali Chrystusa. Stąd oburzenie, jakie wyrywa się z ust Szczepana. Był to rok 36, a więc od śmierci Chrystusa Pana upłynęły zaledwie 3 lata. Prozelici musieli praktykować i wypełniać, podobnie jak Apostołowie i uczniowie Chrystusa, także prawo judaizmu z przyjęciem obrzezania, pogłębione jedynie o nakazy Ewangelii. Dopiero sobór w Jerozolimie w roku 49/50 zdecydował, że poganie nawróceni na chrześcijaństwo nie są zobowiązani do zachowania prawa mojżeszowego. Same niemal imiona greckie wskazują, jak wielkie były wpływy helleńskie w czasach apostolskich w narodzie żydowskim. Nadto wynika z tekstu, że pieczę nad ubogimi zlecono głównie nawróconym hellenistom, aby nie mieli żalu, że są krzywdzeni przez wiernych pochodzenia żydowskiego. Autor Dziejów Apostolskich podkreśla, że przy śmierci Szczepana był obecny Szaweł, późniejszy Apostoł Narodów, którego św. Łukasz stanie się potem uczniem. Pilnował szat oprawców. Był oficjalnym świadkiem kamienowania – reprezentował Sanhedryn. Bibliści zastanawiają się, jak mogło dojść do jawnego samosądu oraz morderstwa, skoro każdy wyrok śmierci był uzależniony od podpisu rzymskiego namiestnika, jak to widzimy przy śmierci Pana Jezusa. Właśnie wtedy, w 36 roku Piłat został odwołany ze swojego stanowiska, a nowy namiestnik jeszcze nie przybył. Żydzi wykorzystali ten moment, by dokonać samosądu na Szczepanie, co więcej, rozpoczęli na szeroką skalę akcję niszczenia chrześcijaństwa: “Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim” (Dz 8, 1). Kult Szczepana rozwinął się natychmiast. Jednakże na skutek zawieruch, jakie nawiedzały Ziemię Świętą, w tym także Jerozolimę, zapomniano o jego grobie. Odkryto go dopiero w 415 roku. Skoro udało się go rozpoznać, to znaczy, że św. Szczepan musiał mieć grób wyróżniający się i z odpowiednim napisem. O znalezieniu tego grobu pisze kapłan Lucjan. Miał mu się zjawić pewnej nocy Gamaliel, nauczyciel św. Pawła, i wskazać grób swój i św. Szczepana w pobliżu Jerozolimy (Kfar Gamla, czyli Beit Jamal). Chrześcijanie, uciekając przed oblężeniem Jerozolimy i w obawie przed jej zburzeniem przez cesarza Hadriana, zabrali ze sobą śmiertelne szczątki tych dwóch czcigodnych mężów i we wspomnianej wiosce je pochowali. Gamaliel bowiem miał zakończyć życie jako chrześcijanin. Na miejscu odnalezienia ciał biskup Jerozolimy, Jan, wystawił murowaną bazylikę; drugą zbudował w miejscu, gdzie według podania Szczepan miał być ukamienowany. Bazylikę tę upiększyli św. Cyryl Jerozolimski (439) i cesarzowa św. Eudoksja (460). Imię Szczepana włączono do Kanonu rzymskiego. Jest patronem diecezji wiedeńskiej; kamieniarzy, kucharzy i tkaczy. Z dniem św. Szczepana łączono w Polsce wiele zwyczajów. Podczas gdy pierwszy dzień Świąt spędzano w zaciszu domowym, wśród najbliższej rodziny, w drugi dzień obchodzono z życzeniami świątecznymi sąsiadów, dalszą rodzinę i znajomych. W czasie Mszy świętej rzucano w kościele zboże na pamiątkę kamienowania Świętego. Wieczór 26 grudnia nazywano “szczodrym”, gdyż służba dworska składała panom życzenia i otrzymywała poczęstunek, a nawet prezenty. Po przyjęciu smarowano miodem pułap i rzucano ziarno. Jeśli zboże przylgnęło, było to dobrą wróżbą pomyślnych zbiorów. Zaskoczenie może budzić fakt, że Kościół w drugim dniu oktawy Świąt Bożego Narodzenia umieścił święto św. Szczepana. Być może stało się tak po to, byśmy zapatrzeni w żłóbek Chrystusa nie zapomnieli, że ofiara ze strony Boga dla człowieka pociąga konieczność także ofiary ze strony człowieka dla Boga, chociażby ona wymagała nawet krwi męczeństwa. |
W ikonografii św. Szczepan występuje jako młody diakon w białej tunice lub w bogato tkanej dalmatyce. Jego atrybutami są: księga Ewangelii, kamienie na księdze lub w jego rękach, gałązka palmowa.
http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/12-26.php3
Pierwszy męczennik
dodane 04.12.2008 10:37
Vicente Juan Masip, zwany Juan de Juanes “Pogrzeb św. Szczepana”, olej na desce, ok. 1564 Muzeum Prado, Madryt
Święty Szczepan był pierwszym chrześcijańskim męczennikiem. Nauczał w Jerozolimie. Czytamy o nim w Dziejach Apostolskich: „Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu” (Dz 6,8). Oskarżony przez Sanhedryn o bluźnierstwo został ukamienowany w 36 roku.
Juan de Juanes przedstawia scenę pogrzebu, zainspirowaną innym zdaniem z Dziejów Apostolskich: „Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem” (Dz 8,2). Obraz odpowiada na typowe dla renesansu oczekiwania pokazywania tylko rzeczy pięknych. Zmarły Święty jest ubrany we wspaniałą szatę, a jedynym znakiem ukamienowania są ledwo widoczne strużki krwi na głowie.
Wśród ośmiu osób, składających Szczepana do grobu, jest jedna, która sprawia wrażenie „wklejonej” z zupełnie innego obrazu. Mężczyzna drugi z lewej, odziany na czarno, jest jedynym, który nie rozpacza i jedynym, który patrzy wprost na widza. Widać wyraźnie, że nie jest uczestnikiem sceny, lecz widzem, tak jak my. Długo sądzono, że to autoportret artysty.
Dopiero niedawno uczeni zidentyfikowali tę postać jako sponsora obrazu. To patrycjusz z Walencji, don Juan de Aguiló. Finansował on namalowanie dla miejscowego kościoła św. Szczepana (San Esteban) nie tylko tego dzieła, ale także czterech innych z życia Świętego: „Kazanie w synagodze”, „Oskarżenie o bluźnierstwo”, „Prowadzenie na egzekucję”, „Męczeństwo św. Szczepana”. Na początku XIX wieku wszystkie dzieła kupił król Hiszpanii Karol IV. Z królewskiej kolekcji dostały się one do Muzeum Prado.
_________________________________________________________________________________
To nie są “miłe” Święta
Grzegorz Kramer SJ
To są tak samo trudne Święta, jak Wielkanoc, w której patrzymy na Zmartwychwstałego Boga, który jeszcze chwilę temu w Osobie Jezusa został zamordowany przez człowieka. Nie, tu nic nie jest “po naszemu”.
Kiedy byłem małym chłopcem i co roku czekałem na prezent, zawsze miałem marzenie, by dostać od Dzieciątka samochód – wywrotkę. Owszem nie raz dostawałem, ale zawsze nie taką jak sobie wymarzyłem.
W Wigilię – nie pamiętam już, czy przed, czy po wieczerzy – wychodziliśmy z pokoju, w którym zawsze zostawał tata. Po jakimś czasie byliśmy wpuszczani, by po powrocie widzieć zawsze taki sam widok: pod choinką na sianku leżało Dzieciątko. Stara figurka, z uszkodzonym jednym palcem. Nie wiem jak to działało w dziecięcej głowie, ale nigdy nie miałem wątpliwości, że to prawdziwe Dzieciątko, choć wiedziałem, że to figurka. Coroczny rytuał, najpierw ucałowanie figurki, a później prezenty.
,
Dziś nie marzę już o samochodach i zabawkach – choć lubię je dostawać. Dziś moje drżenie jest spowodowane tym, że z roku na rok czuję coraz większe rozdarcie w sercu. Z jednej strony wiem, że jestem blisko tego, którego Pismo nazywa Emmanuelem, a z drugiej czuję, jak każdy rok oddala mnie od Niego przez to jak bardzo próbuję żyć po swojemu.
Mam głębokie przeczucie, że ciągle Go nie rozpoznaję w człowieku, że rozpoznaję Go tylko wtedy kiedy chcę, zawsze wtedy, kiedy jest czysty, pachnący i z “mojego świata”.
Od jakiegoś czasu Boże Narodzenie jest dla mnie czasem, który nie ma już w sobie tego dziecięcego napięcia oczekiwania. Od lat czuję, że to święto dramatu, że nie ma “ciepłej szopki”, nie ma sianka, lampek i tego wszystkiego co sprawiało niepowtarzalny czas – raz w roku.
Dziś, kiedy jestem dorosły, widzę wszystko inaczej: to jak trudno nam znaleźć w tym wszystkim Boga; to, że wcale tak wiele osób nie jest szczęśliwych w ten Dzień; to, że próbujemy – my bogaci we wszystko – maskować biedę, robiąc na starych stołach i plastykowych talerzykach, masowe wigilie dla ubogich, na kilka godzin przed naszymi – tymi bogatymi, opływającymi we wszystko.
Widzę jak wielu z nas poddaje się kultowi świątecznego sukcesu: wszystko musi być rodzinne, uśmiechnięte, a nawet pobożnie przeżyte. Ale nie musi być.
Święta będą też dobre wtedy, kiedy wcale nie będziemy udawać miłych i dobrych dla siebie. Będą też dobre kiedy nie przeżyjemy świątecznych uniesień, a w czasie śpiewania kolęd nie będzie wielkiej radości. On nie jest Kimś, kto przychodzi w splendorze sukcesu, ale w smrodzie groty betlejemskiej. To była Jego decyzja, by urodzić się w miejscu, w którym odpoczywały zwierzęta i ówczesny margines społeczny.
Człowiek chce Go ciągle wcisnąć w rolę księgowego liczącego grzechy ludzi, a On staje się niemowlakiem. Niemowlaki nie potrafią liczyć, ale trzeba je przewijać, myć, przytulać. Nie można niemowlaka odstawić na półkę, bo po prostu umrze.
On już nic innego nie wymyśli. Trudny jest ten nasz Wcielony Bóg, bo wszystko nam psuje; bo przyzwyczailiśmy się, że to Bóg zajmuje się nami, naszymi problemami, że czasem Go o coś poprosimy, a czasem zrzucimy na Niego nasze frustracje. Tymczasem On jest dziś kimś, kim trzeba się zająć.
Każde dziecko burzy “święty spokój” rodziców, każe im przewartościować życie, zwyczaje, a nawet ich wzajemną relację. Odkąd się pojawia – nic już nie będzie takie jak kiedyś, nawet kiedy za jakiś czas stanie się samodzielne, ba – nawet wtedy kiedy umrze przedwcześnie – nic już nie będzie jak wtedy, kiedy go nie było.
Nie, to nie są miłe Święta. Tak na serio, to są tak samo trudne Święta, jak Wielkanoc, w której patrzymy na Zmartwychwstałego Boga, który jeszcze chwilę temu w Osobie Jezusa został zamordowany przez człowieka. Nie, tu nic nie jest “po naszemu”.
Dobrych Świąt, czyli niech Wam Pan Jezus rozwali “święty spokój”.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2257,to-nie-sa-mile-swieta.html
************************
Bóg, który zapragnął być jednym z nas
Paweł Sawiak SJ
Pomysł na wcielenie się Boga w życie człowieka nie pochodzi od nas, chrześcijan. Wystarczy prześledzić historię ludzkości od jej zarania, a szybko przekonujemy się, że człowiek od zawsze marzył o bliskości ze swoim bogiem i o tym, aby choć któryś z jego synów stał się człowiekiem.
Mówią nam o tym afrykańskie historie o początkach ludzkości, mezopotamski mit o Gilgameszu, mity greckie itp. W to marzenie wspisuje się również historia biblijna – w niej naród wybrany jest garstką ludzi, której Bóg objawia (niespodzianka!), że w Nim też jest to samo pragnienie: być blisko nas i wcielić się w nasze życie.
Począwszy od Mojżesza, poprzez proroków takich jak Izajasz, Zachariasz, Micheasz, a skończywszy na Janie Chrzcicielu – Bóg ogłasza ludziom, że ów moment spotkania się dwóch takich samych pragnień, jest bliski.
Po wiekach oczekiwań, w czasach panowania Cezara Augusta, ludzkość w końcu mogła zaśpiewać polską kolędę “Ach, witaj Zbawco, z dawna żądany”.
Podobnie jak 20 lipca 1969 roku Neil Armstrong postawił swoją stopę na księżycu, ponad dwa tysiące lat temu Syn Boży, Jezus z Nazaretu postawił swój pierwszy krok na planecie Ziemia.
Boże Narodzenie jest dla nas tak przełomowym wydarzeniem, że postawienie stopy przez człowieka na księżycu może nam jedynie przybliżyć skalę jego ważności. Z przyjściem Jezusa na świat rozpościera się przed nami droga do wieczności, do spotkania twarzą w twarz z Bogiem, jak z niedostępnym dotychczas kosmosem.
Przegląd katolickich tradycji na całym świecie pokazuje, że Boże Narodzenie w Polsce jest traktowane niezwykle poważnie. I dobrze. Przygotowujemy się do niego poprzez adwentowe rekolekcje, wyrzeczenia, roraty, a kiedy wreszcie przychodzi Wigilia – pościmy. Wieczór ten przynosi kolację, opłatek, prezenty, ale przede wszystkim historię Boga, który stał się jednym z nas i siada z nami do stołu.
Wielu z nas spotyka się całą rodziną u babci i dziadka, żeby wspólnie kolędować o małym urwisie z Nazaretu i Jego rodzicach, którym sprawiał kłopoty wychowawcze. Wielu z nas – bez lukru, głęboko i bardzo duchowo – przeżywa pasterkę. Warto jednak zawsze spojrzeć na swoje tradycje z nowej strony.
Dlatego proponuję, abyśmy zobaczyli, w jaki sposób dokonuje się Wcielenie i Boże Narodzenie w życiu Maryi, Józefa oraz samego Jezusa. Ta trójka, tak żywo zaangażowana we Wcielenie Syna Bożego, reprezentuje bowiem zupełnie inne światy, które musiały się spotkać, abyśmy rok w rok mogli spokojnie świętować, śpiewać kolędy i wspominać ich historię.
Nawiązując do słynnej książki Johna Graya, Józef i Maryja pochodzili z różnych światów – jedno z Marsa, drugie z Wenus. Te dwie genialne osoby poradziły sobie jednak ze wszystkimi problemami i trudnościami, jakie Bóg postawił przed nimi.
Pierwsze zmagania musiała podjąć Maryja, potem dołączył Józef. Ewangelie nie mówią nam wiele o ich relacji, ale patrząc na kulturę Bliskiego Wschodu i zobowiązania Prawa żydowskiego – wiemy, że sytuacja Maryi po zajściu w ciążę po zaślubinach była krytyczna (por. Mt 1,19). Jak ciężkie musiały to być chwile, mówi żydowska tradycja z I wieku, określająca Jezusa jako dziecko z nieprawego łoża. Nic dziwnego, z zewnątrz właśnie tak to wyglądało.
Jedynie interwencja Boga mogła tutaj pomóc, dlatego Bóg dokonuje drugiego zwiastowania – Józefowi (por. Mt 1,20-25). Bóg objawia również jemu swój plan, w którym wszystkie zapowiedzi proroków, marzenia całej ludzkości i pragnienie Trójcy wypełnią się w Dziecku, które nosi w sobie Maryja.
W Ćwiczeniach Duchowych Ignacego z Loyoli znajduje się medytacja nad tym wydarzeniem. Oto osoba odprawiająca rekolekcje ignacjańskie jest zaproszona do patrzenia na scenę, gdzie Trójca Święta spogląda na świat i widzi, jak ludzie się rodzą, umierają, cieszą, ale i krzywdzą, a bez odpowiedniej pomocy – idą na zatracenie.
Musimy wiedzieć, że w języku biblijnym Bóg czuje do nas rahamim (hebrajski rzeczownik oznaczający litość, uczucie dotykające wnętrza, wewnętrznych organów, nerek i wątroby; czułość). Najciekawsze jest to, że pochodzi on od innego rzeczownika, oznaczającego łono kobiety, ściślej: jej macicę.
Gdy Bóg na nas patrzy – dotyka to Jego wnętrza, centrum Jego jestestwa i dlatego wszystkie Jego czyny wynikają z tego stanu. On nie może postąpić wobec nas nieodpowiednio, ponieważ Jego wnętrze by tego nie zniosło. Ogromna miłość Boga do człowieka – swojego dzieła i dziecka – była motorem wszystkich wydarzeń około-Bożonarodzeniowych.
On wiedział doskonale, że Józefowi i Maryi nie będzie łatwo, ale ufał, że z Jego pomocą sobie poradzą. Musimy mieć też świadomość, że cała ewangeliczna akcja Wcielenia podobna jest do wydarzeń z potopu – Maryja jest taką arką Noego, która nosi zbawienie ludzkości. A Józef, nazwany człowiekiem sprawiedliwym (por. Mt 1,19), podobny jest do Noego – jedynego sprawiedliwego człowieka na ziemi w tamtym czasie.
Innymi słowy, Józef i Maryja byli ostatnią deską ratunku… dla Boga. Patrzył na Nich jak na jedynych, którzy mogli Mu pomóc w realizacji wielkiego pragnienia przyjścia do ludzi i wybawienia ich ze śmierci i samotności.
Jednakże nie wiadomo, co było dla Józefa trudniejsze – świadomość, że jego własna żona nosi w sobie dziecko, które poczęło się bez jego fizycznego udziału, czy świadomość, że to dziecko jest Synem Bożym. Jak tu się zachować? Józef i Maryja radzą sobie świetnie, czyli… nie robią nic szczególnego. Po prostu żyją i patrzą na Jezusa.
Jezus natomiast uczył się ludzi, patrząc na swojego ziemskiego tatę i mamę. Od Niej nauczył się m.in., że trzeba karmić tych, których się kocha, a od niego nauczył się pracowitości oraz Tory. Kiedy spytano Jezusa, jakie jest pierwsze przykazanie, Ten bez zastanowienia odpowiedział: “Sh’ma Israel, Adonaj Elohenu, Adonaj ehat” (“Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem, Panem jedynym – por. Mk 12,29) – ponieważ tego nauczył Go Józef.
We trójkę mieszkają razem w Nazarecie, gdzie Józef jest znany jako rzemieślnik i pracownik budowlany – niekoniecznie tylko stolarz. Ponieważ nowe odkrycia archeologiczne wskazują, że Nazaret był satelicką wsią Seforis (dużego miasta w rzymskim stylu, które Herod Antypas budował w czasach Jezusa 5 km od Nazaretu), możemy przypuszczać, że codziennością dla Józefa, a potem dla Jezusa, było pracować w Seforis, które potrzebowało wielu robotników do swojej budowy.
Czy Jezus tam pracował i spotykał wielu cudzoziemców i pogan? Nie wiemy. Ale patrząc na Jego ewangeliczne wyprawy do pogańskich miejscowości, do których zabierał także uczniów (do Cezarei Filipowej, kraju Gerazeńczyków itd.) oraz Jego podejście do pogan – wskazuje na to, że tak.
Czy Jezus chodził do teatru, znajdującego się w Seforis? Nie wiemy. Ale czytając wiele Jego mów, zaczynających się i kończących zupełnie jak sztuka teatralna (opowieść o synu marnotrawnym, przewrotnych rolnikach itd.) oraz fakt nauczania tłumów w łodzi na wodzie, gdzie była doskonała akustyka – te fakty również wskazują na to, że tak.
Bóg zapragnął pełnego doświadczenia człowieczeństwa, dlatego osiedlił się w Galilei. Wydaje się, że otrzymał to, co chciał – “napełnił się” nami aż po brzegi.
Jezusowe zniecierpliwienie i pośpiech w drodze do Jerozolimy, gdzie miał za nas umrzeć i dla nas zmartwychwstać, jakby chciały nam powiedzieć: “Cudownie było być u was i dziękuję Ojcu, że Mnie tu posłał. Dlatego też zapraszam was wszystkich do siebie, nawet nie wiecie, co was czeka. Mamo, tato, moi przyjaciele – umieram za was po to, abyście żyli ze Mną w wieczności, w moim domu, a zarazem domu naszego Ojca”.
Boże Narodzenie ma wiele stron. Patrząc na te najcudowniejsze, rodzinne święta upamiętniające historię Syna Bożego, który stał się galilejskim chłopcem – wiemy, że Boskie marzenie, aby być jednym z nas, wypełniło się. Teraz nasza kolej, aby przyjąć i zrealizować kolejne marzenie Jezusa, który chce, abyśmy mieszkali tam, gdzie On (J 14,1-3).
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2200,bog-ktory-zapragnal-byc-jednym-z-nas.html
**************************
Dorosłe świąteczne życzenia
David Burchett / jm
Blisko dwadzieścia lat temu Amy Gran nagrała świąteczny utwór “Grown-up Christmas List” (“Dorosła świąteczna lista”). Artystka przedstawia w nim historię osoby, która wiedząc już, co w życiu naprawdę jest ważne, na nowo pisze list do św. Mikołaja.
Zamiast listy błyskotek i drogich gadżetów autorka prosi Świętego o dobre rzeczy dla innych. Bardzo lubię łagodny i refleksyjny nastrój tego utworu, w którym Amy ciepłym głosem wyśpiewuje:
“Nigdy więcej zerwanych więzi. Nigdy więcej wojen. Niech czas uleczy wszystkie serca. Niech każdy odnajdzie swojego przyjaciela, a prawda zawsze zwycięża. Niech miłość nigdy się nie kończy – to jest moja dorosła świąteczna lista życzeń”.
Utwór ten zainspirował mnie do refleksji nad moją listą życzeń.
Bez wątpienia chciałbym, aby to, co Amy Gran ujęła w swoim utworze, okazało się prawdą. Żyję jednak wystarczająco długo, by wiedzieć, że nie jest to takie proste. Każdego dnia jakieś relacje ulegają zerwaniu. Wojny wybuchają, czas nie leczy wszystkich serc, a niektórzy wciąż przeżywają samotność. Prawda nie zawsze odnajduje swoją drogę, miłość kończy się niespodzianie.
Czego zatem życzyć, tak by życzenia te miały szansę się spełnić dla wszystkich. Moja świąteczna lista ma tylko jedno proste pragnienie: by każdy człowiek prawdziwie zrozumiał ogrom Bożej łaski, jakim został obdarowany. Jedyne, co musimy zrobić, to w postawie wiary otworzyć ten podarunek. Święta zaczynają się wówczas, gdy Dar przychodzi na ziemię zawinięty w pieluszki.
Życzę, by każdy, kto słucha Słów Ewangelii, mógł pojąć niesamowitą drogę Bożej miłości, na której mimo naszej grzeszności i niewierności On nigdy nie odwraca się do nas plecami, ale nieustanie ofiaruje swoje przebaczenie. To absolutnie rewolucyjny plan, nieobecny w żadnej innej religii na przestrzeni dziejów.
W ludzkich wyobrażeniach człowiek powinien ciężko zapracować na zbawienie. W Bożej logice jest to całkowicie wolny dar, wymagający od nas podejścia do stołu, z naszą grzesznością i słabością, z pragnieniem bycia zbawionym.
Bóg ocala cię swoją łaską. Zbawienia nie jesteś w stanie sobie “kupić” dobrymi uczynkami. Bez Jego nieustannej i uprzedzającej pomocy nasza dobroczynność nie byłaby w ogóle możliwa. On nieustanie nas wspiera, a Jego łaska jest niewyczerpana. Bóg nie męczy się pomaganiem ani przebaczaniem nam. Bóg nie kontroluje swojego miłosierdzia. Żaden grzesznik nie jest w stanie przed nim się ukryć.
Życzę, by każdy, kto wierzy w Słowa Ewangelii, przyjął prawdę, że jest nowym stworzeniem, powołanym do świętości, obdarzonym całkowitą wolnością w Chrystusie. Przybranym dzieckiem Boga, któremu ofiarowano wieczyste przebaczenie.
Chciałbym ofiarować tę prawdę wszystkim moim bliskim. Życie przyniesie nam smutek, stratę i samotność, jednak ufność Chrystusowi jest w stanie podtrzymać nadzieję i światło pośród ciemnej burzy. A wszystko to zaczyna się od małej Dzieciny położonej w żłobie.
Wesołych Świąt.
Przetłumaczył Jarosław Mikuczewski sj
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2203,dorosle-swiateczne-zyczenia.html
***************************
Słuchając dzisiaj Słowa Bożego pomyślałam o tych, którzy TERAZ oddają życie za Wiarę, którzy są kamienowani, którym podrzyna się gardła, których się krępuje, których się torturuje…z powodu wiary w Chrystusa – oni, wielu z nich mówi teraz te same słowa co św. Szczepan: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu”.
Myślę też o tych, którzy ciągani są przed Sądy i skarżeni o wierność zasadom które wybrali: prof. Chazan, Mary Wagner, inni…to dzieje się teraz, tu i teraz.
„Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom.(…) Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia.”
“Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
Amen