Na wstępie muszę niestety wyrazić ubolewanie, że obydwaj systemowi kandydaci najwyraźniej sobie bimbają, nie reagując na apele: Andrzej Duda o nie odbieranie głosów wyborczych mojemu kandydatowi, a Bronisław Komorowski o wycofanie się z polityki. Pomimo tego, nie zamierzam posądzać Dudy o agenturalność, tak jak mają w zwyczaju czynić jego zwolennicy w stosunku do innych kandydatów. Nie zamierzam również podejmować prób reanimacji sumienia i honoru Komorowskiego i liczyć, że wycofa się z polityki, tak jak kiedyś obiecał, po sfingowanej aferze wymierzonej w Romualda Szeremietiewa. Postanowiłem natomiast już dziś – na wszelki wypadek, gdyby prezydent wszystkich lewaków oraz faworyt PiS przeszli do wyborczego finału – napisać, czy w ogóle warto iść na drugą, wyborczą turę.
Jaka jest różnica pomiędzy kandydatami systemu: Dudą i Komorowskim?
Czy jest uprawniony pogląd, że partia Jarosława Kaczyńskiego zasługuje na wrzucenie do „jednego wora” z lewackimi potworkami: PO, PSL, SLD? Większość kandydatów prawicowych twierdzi, że wszystko jedno: głosować na Dudę lub na Komorowskiego. Paradoksalnie antysystemowi przeciwnicy Andrzeja Dudy wykazują się takim samym wykluczającym i lekceważącym zacietrzewieniem, jak ich adwersarze – sympatycy PiSu – w stosunku do tego, co niepisowskie. Zapiekłość „antysystemowców” uniemożliwia im rozsądną ocenę wywodzących się z jednego systemu, lecz dwóch różniących się politycznych opcji.
Moim zdaniem systemowość PO i PiS różnią się w niektórych istotnych aspektach. PO doprowadziła system III RP do stadium faszyzmu, a na dodatek zaczęła jawnie wdrażać do polskiego prawa elementy kulturowego komunizmu. PiS nie deklaruje zmiany systemu, lecz najprawdopodobniej postara się go odfaszyzować oraz będzie hamować postępującą degradację resztek państwowości. Deklaruje również obronę wartości takich jak rodzina, nie zgadzając się na genderową degenerację.
Niektóre różnice między Dudą a Komorowskim są niewiele większe od kosmetycznych. Patron WSI wypowiada się za przyśpieszoną opcją zejścia państwa polskiego ze sceny państw żywych – niepodległych (euro), Duda natomiast proponuje zejście powolne i godne (rozsądna śmierć na raty, w momencie kiedy będzie nas na to stać). W tym momencie zwracam uwagę czytelnikom, że nie piszę o sloganach wyborczych kandydatów, lecz o możliwych konsekwencjach.
Wydaje mi się, że różnica dotyczy również elektoratów. Wyborcy Andrzeja Dudy łyknęli sporą dawkę ułudy, lecz dla odmiany bezkrytyczni sympatycy golema ulegli procesowi „zidiocenia” w stopniu uniemożliwiającym racjonalne myślenie.
Mamy Komorowskiego i nie zawahamy się go użyć!
Trzecie pokolenie złodziei i morderców oraz towarzyszących im beneficjentów układu, klientów i zagranicznych rezydentów toczy wyborczy bój o swoje bezpieczeństwo i zgodę na przedłużenie możliwości pasożytowania na Polsce. Niebezpieczeństwo przedłużenia kadencji pełniącemu obowiązki Polaka awatarowi powinno zjednoczyć wszystkich normalnych i uczciwych ludzi. Wybór, z którym mamy do czynienia, posiada przede wszystkim znamiona wyboru moralnego, cywilizacyjnego, a dopiero w dalszej kolejności politycznego. Niestety, po raz kolejny, i to za sprawą części kandydatów niesystemowych, zafiksował się na poziomie wyłącznie politycznym.
Ciekawe dlaczego do tej pory wszyscy deklarujący patriotyzm kandydaci nie spotkali się na wspólnej konferencji prasowej i nie zaapelowali o natychmiastową dymisję Komorowskiego i rezygnację z kandydowania na urząd prezydenta Polski. Jest wystarczająca ilość powodów, aby Komorowski nie tylko zniknął z polityki, ale w trybie pilnym stanął przed polskim sądem.
W II turze będę głosować za moim kandydatem lub przeciw Komorowskiemu. Uważam, że większym złem będzie bojkot wyborów.
Na koniec zwrócę się do sympatyków Andrzeja Dudy. Szanuję wasz wybór, ale go nie podzielam. Jeżeli Polska znajdzie się w podbramkowej sytuacji i do drugiej tury dostaną się Duda i Komorowski, będę głosować na kandydata PiSu. Mam nadzieję, że prędzej czy później zdacie sobie sprawę, że negatywny elektorat (nie mówię o lemingach) nie powstał znikąd. Urósł w siłę, karmiony wieloletnim konformizmem pisowskich polityków, lekceważących inne opcje ideowe. Jeżeli chcecie to zmienić, przestańcie produkować bezrozumne kalumnie i zacznijcie rozmawiać. To samo mówię drugiej stronie.
O „kandydatach niezależnych” napisałem krytycznie, tutaj: Mit kandydatów antysystemowych.
________________________________________________________________
Źródło grafiki: dorzeczy.pl
grafika: dorzeczy.pl
Na koniec zwrócę się do sympatyków Andrzeja Dudy. Szanuję wasz wybór, ale go nie podzielam. Jeżeli Polska znajdzie się w podbramkowej sytuacji i do drugiej tury dostaną się Duda i Komorowski, będę głosować na kandydata PiSu. Mam nadzieję, że prędzej czy później zdacie sobie sprawę, że negatywny elektorat (nie mówię o lemingach) nie powstał znikąd. Urósł w siłę, karmiony wieloletnim konformizmem pisowskich polityków, lekceważących inne opcje ideowe. Jeżeli chcecie to zmienić, przestańcie produkować bezrozumne kalumnie i zacznijcie rozmawiać. To samo mówię drugiej stronie.
Jako zadeklarowany, ale niezaślepiony wyborca Dudy, już w I turze, porozmawiajmy.
Sądzę, że tak ubóstwiana na naszej scenie prawicowej “antysystemowość” to jedynie zgrabna figura retoryczna, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistym życiem. “Antysystemowość” kończy się wraz z dojściem danej partii do władzy.
Popatrzcie choćby na grecką Syrizę, która miała być nową jakością w Grecji i uwolnić kraj z dybów Unii Europejskiej i Angeli Merkel. Czy coś takiego miało miejsce? Nie, gdyż każdy przejaw suwerenności gospodarczej Grecji zostałby ukarany przez następny atak nuklearny zachodnich finansistów oznaczający katastrofę humanitarną dla Greków i zmiecenie tym samym Syrizy w otchłań śmietnika politycznego.
Popatrzmy na Orbana. Robi dużo dobrego na rzecz Węgrów, szczególnie w sferze symboliki patriotycznej czy chrześcijańskiej. W kwestii gospodarki wypruwa sobie żyły jak może, ale zmiany idą zbyt powoli. Z tego co czytałem, emigracja zarobkowa z Węgier jest nie mniejsza, niż ta Polska.
W przyrodzie nie istnieje zatem coś takiego, jak “antysystemowość”. System wchłania wszystkich jak odkurzacz. Właśnie po to promowałem na tym portalu wykład Krajskiego o międzynarodowym systemie bankowym, który mówił, że na Wiejskiej od prawa do lewa tajemnicą poliszynela jest, jak ten system działa, że władze państwowe są w tej chwili bezbronne wobec zagranicznego kapitału pod groźbą ataku finansowego na Polskę. Podwyżka wieku emerytalnego na zapalenie płuc przez PO nie wzięła się ze złej woli lub przypadku. Takie było bieżące przykazanie z “rynków”.
Jeśli do sejmu wejdą kandydaci “antysystemowi”, to spotkają się z takim samym murem zbudowanym przez międzynarodowych bankierów.
Ale zacznijmy od tego, czy tzw. kandydaci “antysystemowi” reprezentują w ogóle gospodarczy interes zwykłych Polaków? Korwin, Wilk, Braun-program “wolności gospodarczej” oznaczający raj dla zagranicznych banksterów i korporacji. Od każdego z nich słyszałem postulat odcięcia dotacji z budżetu dla partii politycznych, co wprost prowadziłoby Polskę do plutokracji.
Kukiz? Wytwór systemu, który jak dzidziuś obraził się na PO za brak szkodliwych moim zdaniem, JOWów.
Ruch Narodowy? Do nich jest mi najbliżej programowo ze wszystkich partii “antysystemowych”. Są detale które przemawiają za PiSem, inne za RN. No ale jeśli słyszę Winnickiego, który wrzeszczy w studio “Młodzież Kontra”, żeby w ewentualnej II turze ją zbojkotować? Jeśli Słyszę na ulicach okrzyki RN wraz z korwinistami “PiS, PO jedno zło”? Jeśli słyszę od działaczy RN kalumnie pod adresem PiS gorsze, niż na Platformę? Jeśli słyszę od działaczy RN, że na PiS głosują tylko głupki, to na jakim świecie my żyjemy?
Stąd CzarnaLimuzyna, doceniam Twoją trzeźwość oceny, że dostrzegasz jednak różnicę między PiS a PO.
Żeby była jasność, nie łudzę się, że PiS diametralnie coś w Polsce zmieni na lepsze. To jest gra o kosmetykę i przypudrowanie naszej gospodarki, bo na więcej loże, mafie i służby nie pozwolą. Ale wychodzę z założenia, że w tych warunkach dobre i to. Natomiast partie “antysystemowe” nie proponują nic lepszego. Ba, chcą gasić pożar dolewając do niego benzynę.
Mam nadzieję, że mój tok rozumowania został zrozumiale wyłożony. W moim przypadku głosowanie na Dudę to nie jest fanatyzm i głosowanie na mniejsze zło, tylko chłodna analiza. Lepszego “mniejszego zła” w gronie partii patriotycznych nie widzę. Gros z nich stanowią gospodarcze tuby propagandowe banksterów majaczące o tzw. “wolnym rynku”.
Kandydaci antysystemowi. Pisałem o tym. Cześć kandydatów antysystemowych jest bardzo systemowa np. Kukiz – buntownik chce budować systemowy ruch “od lewicy do prawicy”. Antysystemowosć jednak istnieje i posłużę się moim ulubionym przykładem z Józefa Mackiewicza, który różnicował dwa rodzaje zachowań politycznych: opozycję i negację. Negacja nie akceptuje kolejnych bolszewickich wcieleń, a opozycja konkuruje z nimi w demokracji.
Zamiast słowa “antysystemowość” wolę “reakcyjność” w rozumieniu Nicolása Gómeza Dávili.
Oczywiście, że nie zmieni, ale opóźni pewne procesy, dając nam czas (teoretycznie).
“Mniejsze zło” zawsze wydaje owoce, czasem wcale nie mniejsze.
Bojkot II tury jest idiotyzmem. Wynika z tego, że RN to chłopcy w krótkich majteczkach, nienawidzący (ze wzajemnością) PiSu.
Szczerze nie znoszę konformistów, a takim jest Duda, lecz mając w perspektywie związanego z obrzydliwym towarzystwem Komorowskiego, wybór jest jeden (w II turze).
Jedyna realna antysystemowość to po prostu Katolickość. W obecnym systemie polityczno-ekonomicznym trzeba się Katolickości przynajmniej w jakimś stopniu wyzbyć, bo takie reguły gry narzuca świat i trzeba iść na coraz dalej idące kompromisy, aż wreszcie dochodzi się do ściany. Przykładem mogą być choćby katolickie agencje adopcyjne w Wielkiej Brytanii, które musiały się zwinąć, kiedy państwo nakazało oddawać dzieci parom homoseksualnym. Tu już nie ma pola manewru.
Mnie osobiście zastanawia “bizantyjskość” wielu Katolików wypowiadających się na tematy polityczne, tzn. jakaś dziwna wiara w to, że trzeba mieć koniecznie władzę polityczną i to jest priorytet. Trzeba dbać o odpowiednie ustawy, prawa, itd. To są oczywiście sprawy ważne, ale sądzę, że jednak jest jedna ważniejsza – misja, czyli łowienie dusz w swoim bezpośrednim otoczeniu, osobistym kontakcie. To jest obecnie zaniedbane, no bo trzeba siły poświęcać na politykę, na którą mamy znikomy wpływ.
Zgadzam się. Nicolás Gómez Dávila był na katolikiem.
Systemowość ginie, gdy ludzie kierują się sumieniem i rozumem.
Pańska żona siedzi u sąsiada w dni parzyste. Z Panem w nieparzyste. Dobre i to.
Argument ad absurdum. Ale jak mamy brnąć w absurd? W systemie “wolności gospodarczej” wyznawanej przez Korwina Brauna i Wilka, ta przysłowiowa żona nie miałaby czasu ani na mnie, ani nawet na sąsiada :)
Ja nie widzę, pomimo wielu wad Dudy, o których wspomniał chociażby CzarnaLimuzyna (dodałbym jeszcze plastikowość), ale lepszego kandydata po prostu nie widzę.
Panie Migorrze.
Stop. Zacznijmy od tego, że ja się Pana teraz spytam, i proszę aby Pan odpowiedział chociaż dla siebie samego, jak Pan sobie wyobraża owe głosowanie.
Konkretnie.
Tak jak pokazują na przykład w programach telewizyjnych jak się robi sardynki. No, że takie w puszce.
Film zaczyna, że rybacy wypływają w morze itd., itd.
Potem sceny jak kierowca dostawczaka dowozi puszki do sklepu a dalej, jak jakaś miła pani kupuje jedną z nich i już zupełnie ostatni kadr – wcina te nieszczęsne rybki z ukochanym/ukochaną (zależnie od daty produkcji filmu).
No.
To se Pan teraz zwizualizuj proces głosowania na terenie Polski A.D.2015. Godzina po godzinie.
I tu podpowiedź – symptomatyczne będzie to kiedy włączy Pan kamerę i kiedy ją Pan poleci operatorowi wyłączyć…
Powodzenia.
Komorowski popiera in-vitro w pełni, a Duda popiera in-vitro bez zamrażania zarodków. Różnica jest. Duda bije go na głowę ;-)
Komorowski ma bardzo ciekawy pogląd na in vitro [manipulanci często sobie zaprzeczają]:
W przypadku Dudy mamy inną sytuację, mianowicie jest dwóch Andrzejów Dudów:
1. kandydat – przeciwny in vitro
2. prezydent – popiera in vitro
http://wiadomosci.wp.pl/kat,50352,title,Andrzej-Duda-zmienia-stanowisko-ws-zwiazkow-partnerskich-i-in-vitro-Pod-pewnymi-warunkami,wid,17487489,wiadomosc.html
To zupełnie, jak swego czasu Ewa Kopacz:
”my beloved grandmother used to dance in ”Mazowsze” It’s great to see this concert, i love it!!!”
Z komentarzy pod poniższym filmem.
Jak Polacy nie zagłosują na Brauna, to nasze wnuki będą mówić po niemiecku, angielsku i archangielsku.
Polacy będą głosować na Brauna, polactwo na Dudę i Komorowskiego. Musi zabraknąć piwa i żarła w misce by w tym kraju się coś zmieniło. Otumanienie umysłów ogarnęło szczyty i ludzie, których miałem za dość bystrych w zupełności są zagubieni, skołowani. Nie mam osobiście nadziei na jakąkolwiek zmianę w Polsce. Chyba, że wojsko albo służby coś zrobią w tym względzie…
Już robią 20 lat i gówno. Oni nie są od tego, bo mają rozum służb.
Ja mam tylko nadzieję, że na niektórych Braun zrobi piorunujące wrażenie, takie jak na nas, i pękną.
Mam to samo. Nie spodziewałam się, że katolicy mogą być aż tak zamknięci na Prawdę. Rozdzierają szaty gdy Braun głosi karę śmierci, a gdy Duda wycofuje się okrakiem przy in vitro (nie godzi się na zamrażanie zarodków, a na spuszczanie ich do muszli już chyba tak, no bo jakie jest inne wyjście przy ich nadprodukcji, nikt nie będzie się zajmował jednym czy dwoma?)
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/co-o-in-vitro-sadzi-andrzej-duda,537405.html
Nie rozpoznają człowieka, który ma Bożego Ducha w sobie. Jeszcze rok temu nikt by nie pomyślał, że wreszcie będziemy mieli na kogo głosować, że Bóg da nam człowieka, który będzie głosił Intronizację.
Zaprogramowali się na tego wysłannika Izraela i co im zrobisz?
Jest jedyna szansa, że młodzi wysadzą ten system. Rozmawiałem 3 dni temu z 20 letnim sąsiadem, który chciał głosować na Korwina. Część tych dwudziestolatków jest nim zmęczona i jego zachowaniem a nie mieli alternatywy. Podsunąłem mu Brauna i stwierdził, że jest to bardzo dobra alternatywa. Młodzi nic nie chcą od państwa, chcą tylko by one się od nich odwaliło i pozwoliło im żyć…
Jeżeli katolikom nie przeszkadza in-vitro to o czym mówimy.
I tak musimy uporczywie orać tę glebę.