Wczoraj, 19.04.2015 zajrzałam na portal Niezalezna.pl i zobaczyłam tam reklamę wyborczą Bronisława Komorowskiego. Tego samego dnia podobna przygoda spotkała blogera Jazgdyni w portalu Naszeblogi.pl. Poświęcił on jej notkę “Czy to jakieś jaja, czy zwykła prowokacja?” /TUTAJ/.
Dziś reklamy te już zniknęły, ale niesmak pozostał. Ci, co umieszczają reklamy mogą to robić zupełnie dowolnie i często bez sensu. Mnie od czasu do czasu prześladuje reklama środka na grzybicę penisa. Nie trafia ona w target, gdyż jestem kobietą :))) Często bywa jednak mniej zabawnie. Oto bloger GPS opisał /TUTAJ/, jak nagle znikł jego blog w portalu Wirtualne media.pl .
Z trudem uzyskał wyjaśnienie od administratora portalu. Okazało sie, że:
“W kolejnym mailu administrator odpowiada, że amerykańska firma Google zablokowała im reklamy, bo znalazła na ich portalu moją pornograficzną notkę. No to administracja portalu wyrżnęła mi wszystko i nawet mnie o tym nie zawiadomili. (…) No i się wyjaśnia, że to o tę ze zdjęciem Bruce’a Willis’a.”.
Notka ta została napisana rok temu, a konto usunięto przed kikoma dniami. GPS obwinia o wszystko działające w sieci automaty. Ja jednak podejrzewam, że ktoś mógł napisać donos do Google. Widać wyraźnie, jak przy pomocy reklam można sterować Internetem, uchodzącym za oazę wolności.
To samo dzieje się we wszystkich mediach. Rok temu w portalu 3obieg.pl ukazał się obszerny tekst “Media i cenzura. Tematy zakazane” /TUTAJ/. Czytamy tam wypowiedź Sylwestra Latkowskiego:
” Nikt się nie chce przyznać, że jest uzależniony od dużych koncernów, firm. Potężny reklamodawca trzyma w garści media. Zawsze prezes firmy może się zemścić i zabrać reklamę “.
Wtóruje mu Marek Król:
“Na pytanie „Wykończyli cię „reklamiarze”? odpowiada:
Nie. Politycy, bo dzisiaj o bycie albo niebycie mediów decydują politycy poprzez sieć agencji reklamowych. Nie ma tytułu, który mógłby się utrzymać z pieniędzy tylko ze sprzedaży, konieczne są reklamy, a te – decyzjami politycznymi – zostały w pewnym momencie zatrzymane. Mówiono mi to zresztą, gdy chodziłem z synem po rozmaitych agencjach i szukałem reklam od spółek Skarbu Państwa. I tam wprost, choć oczywiście zawsze nieoficjalnie, wyjaśniono mi, że nikt nie będzie się narażał władzy i dawał reklam w czasopiśmie, które jest wobec niej nieprzychylne.”.
Skądinąd wiadomo, ze “Gazeta Wyborcza wciąz jeszcze egzystuje głównie dlatego, gdyż jest hojnie finansowana poprzez reklamy spółek Skarbu Państwa. Niedawne zwolnienie Latkowskiego z funkcji redaktora naczelnego “Wprost” bylo podobno skutkiem utraty reklam przez ten tygodnik.
Najwazniejszym jednak przykładem “smyczy finansowej” są dotacje z budżetu państwa dla partii politycznych.
Wyszło to na jaw przy okazji listopadowego protestu w siedzibie PKW przeciw sfałszowaniu wyborów samorządowych. Gdy jego organizatorzy zwrócili się do partii politycznych z prośbą o poparcie, te odmówiły im obawiając sie odcięcia tych dotacji przez PKW.
Chodzi o to, ze PKW przyjmuje sprawozdania finansowe partii, a ich nieprzyjęcie skutkuje utratą dotacji. Czytałam w sieci, że to wałśnie taka groźba wobec PiS przyczyniła się do przedterminowych wyborów w 2007 roku. Również groźba utraty subwencji dla Kongresu Nowej Prawicy była jednym z powodów powstania partii KORWiN. Warto dodać, że do PKW delegują sędziów prezesi najważniejszych sądów, a tych z kolei mianuje prezydent RP.
Tak wiec “finansowe smycze” stosowane są powszechnie na wszystkich szczeblach.
Dodaj komentarz