Papierkiem lakmusowym światopoglądu Polaka jest nie tylko stosunek do Kościoła, ale też do Powstania Warszawskiego.
Jak wiele dzisiejszych poglądów które wydają nam się nowoczesne wyrasta wprost z tamtych czasów, bo były zasłyszane w domu.
Edward Bolesław Osóbka-Morawski, właśc. Edward Osóbka (ur. 5 października 1909 w Bliżynie k. Skarżyska-Kamiennej, zm. 9 stycznia 1997 w Warszawie) – działacz socjalistyczny, przewodniczący Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, członek Krajowej Rady Narodowej, premier Rządu Tymczasowego i Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.
Pochodził z wielodzietnej rodziny robotniczej, po śmierci ojca w 1914 rodzina utrzymywała się z pracy na roli oraz w tartaku. W latach 1918–1923 Osóbka uczęszczał do szkoły podstawowej w Bliżynie, a następnie podjął pracę przy budowie fabryki amunicji w Skarżysku. W 1925 objął posadę praktykanta gminnego. W 1928 przeniósł się do Końskich i podjął pracę w urzędzie gminy w Duraczowie; wówczas też wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej i Towarzystwa Uniwersytetów
W 1938 założył Spółdzielnię Spożywców „Wyzwolenie”, której był prezesem do 1939. W tym czasie zatrudnił w swojej spółdzielni (jako księgowego) Bolesława Bieruta, a w żoliborskiej komórce PPS współdziałał m.in. z Wandą Wasilewską.
5 sierpnia 1944 w rozmowie ze Stanisławem Mikołajczykiem zaprzeczył, jakoby w Warszawie wybuchło powstanie: Żadnych walk w Warszawie nie było. W Warszawie panuje zupełny spokój[4]. Jednak już 1 września, przemawiając w Lublinie, obarczył odpowiedzialnością za wybuch powstania emigracyjne władze, stwierdzając: Tragedia Warszawy to również złowrogi wynik nieodpowiedzialnej i podstępnej gry, podjętej przez klikę sanacyjną, która z brudnych pobudek żądzy władzy nad narodem dała hasło do przedwczesnej, nieprzygotowanej, beznadziejnej i nieuzgodnionej z sojusznikami walki powstańczej[5]. 11 września 1944 podczas obrad KRN, omawiając dotychczasowy sukces rządów PKWN, Osóbka potępił zwolenników rządu londyńskiego: : Na szczęście w narodzie naszym jest tylko garstka warchołów, od których cały naród odwraca się z odrazą i wzgardą. Szeregi ludzi dobrej woli, którzy dotychczas ulegali podszeptom tej gry bankrutów, topnieją z każdym dniem i najbliższe tygodnie pokażą, że bankruci londyńscy są zupełnie sami, odizolowani całkowicie od narodu[6].
Bierut miał 4 klasy szkoły podstawowej,
Gomułka był intelektualistą …ukończył szkołę podstawową,
Gierek zakończył edukację w wieku 9-10 lat…”wpadał w panikę gdy miał przeczytać więcej niż trzy strony maszynopisu”…potem będąc już sekretarzem KW edukację uzupełnił uzyskując dyplom na AGH. (jak tam z tym moim doktoratem towarzyszu rektorze ?…czy ja już go obroniłem…)
Jaruzelski…ukończył czwartą klasę gimnazjalną czyli miał tzw. małą maturę.
O wykształceniu ministrów i “generałów” lepiej nie mówić.
Raczej posłuchać wykładów Leszka Żebrowskiego.
Nie bez powodu Stefan Kisielewski, autor sformułowania o “dyktaturze ciemniaków”, został pobity przez nieznanych sprawców.
Po ucieczce na Zachód Mikołajczyk został uchwałą Rady Ministrów z dnia 21 listopada 1947 pozbawiony obywatelstwa polskiego. Przywrócono mu je pośmiertnie 15 marca 1989 roku[7], zaś 15 sierpnia 2012 w życie weszła nowa ustawa o obywatelstwie polskim, która uznała uchwałę Rady Ministrów z dnia 21 listopada 1947 za nieważną[8].
Istnieją też spekulacje, jakoby UB, nie chcąc “likwidować” Mikołajczyka, celowo stworzyła wokół niego taką atmosferę, która spowodowała u niego przekonanie o zagrożeniu życia i konieczności ucieczki. UB w ten sposób “w białych rękawiczkach” pozbył się niewygodnego polityka i mógł go przedstawiać jako zdrajcę i tchórza.
Nie został przywódcą emigracji, w kilka lat po przybyciu na Zachód rozszedł się nawet z dotychczasowymi współpracownikami, pozostając w izolacji politycznej[9]. Zmarł na emigracji w Waszyngtonie.
W 2000 jego prochy zostały sprowadzone do Polski. Został pochowany na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu. Przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu znajduje się również pomnik Stanisława Mikołajczyka.
Postanowieniem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z 1 czerwca 2000 “w uznaniu wybitnych zasług dla niepodległości i suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej” odznaczony został pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski[10].
Więc jeżeli uważam Powstanie za błędną decyzję to znaczy, że nie jestem Polakiem?
W polskich domach świadków Powstania było wielu, przenoszono tę wiedzę z ust do ust z najdrobniejszymi szczegółami, cały naród o tym rozprawiał. Nikt nie miał wątpliwości co do tego, że Powstanie było zdeterminowane koniecznością i logiką wydarzeń, za wyjątkiem komunistów którzy mieli od początku wyrobione zdanie podyktowane przez Moskwę.
Mój dziadek był weteranem wojny w 1920 roku, cudem uniknął Katynia, dobrze znał się na polityce, tata był najmłodszym partyzantem, jego ojciec oficer AK zabierał go do lasu na akcje, mama brała udział w odbudowie Warszawy jak cała ocalała polska młodzież, teściowa z siostrą i przyjaciółkami brały udział w Powstaniu, były w KEDYWIE- wszyscy oni mieli ten sam pogląd- Powstanie to pomnik waleczności narodu, i tak ludność Warszawy skazana była na śmierć, woleli więc umrzeć w walce. To jest pogląd polski.
Poglądy przeciwne to poglądy moskiewskie.
Proszę więc sobie samej odpowiedzieć na zadane pytanie.
18 kwietnia 2015 godz. 13:22 - w odpowiedzi do: karluum 08:58
1 sierpnia
Więc to ta chwila, na którą tyle lat czekaliśmy, do której przygotowywaliśmy się tyle czasu. Chwila walki zbrojnej, otwartej, o Wolność! Jestem nadzwyczaj dumny, że moje marzenia się spełniły, że od niemal najmłodszych mych lat mam zaszczyt walczenia o Wolną Polskę. Czyż kiedy dawniej przed wojną mogłem przewidzieć, że jako 14-letni harcerz będę miał zaszczyt bić się jako żołnierz Polski na tym skrawku Wolnej Ziemi Polskiej za Ojczyznę? Moje górne i chmurne myśli przerywa meldunek – “Czołg na Marszałkowskiej”.
Wtorek 15 sierpnia
Po powrocie z barykady idziemy na “ognisko”, na podłodze symboliczna świeczka – ognisko. Jak dawniej na obozach. I dziwnie wyglądają te młode postacie w hełmach z marsową miną, w polowych mundurach. Duch wspaniały. Do rozmaitych akcji “na ochotnika” trzeba wyznaczać, bo na ochotnika stawiają się wszyscy. Każdy chce iść do walki. Mojego porucznika wcale się kule nie imają, tak jak mnie. Nasz harcerski kapelan – Ojciec Tomasz – jest ciągle z nami. Codziennie rano odprawia mszę św., udziela komunii św. Wyfasował skądś krzyże harcerskie i każdy z nas dostał krzyż. Nasze harcerki też się dzielnie spisują. Dużo z nich jest rannych. Hanka – siostra Żelaznego – dzielna dziewczyna, mimo, że ranna, trzyma się mocno, nie kładzie się i nie przerywa służby – bohaterka. Naszych sanitariuszek nie można zluzować zupełnie z barykady. Na ochotnika chcą jeszcze zostać 12 godzin.
Papierkiem lakmusowym światopoglądu Polaka jest nie tylko stosunek do Kościoła, ale też do Powstania Warszawskiego.
Jak wiele dzisiejszych poglądów które wydają nam się nowoczesne wyrasta wprost z tamtych czasów, bo były zasłyszane w domu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Edward_Os%C3%B3bka-Morawski
Robotnik po 5 klasach podstawówki zaszedł tak daleko?
Bierut miał 4 klasy szkoły podstawowej,
Gomułka był intelektualistą …ukończył szkołę podstawową,
Gierek zakończył edukację w wieku 9-10 lat…”wpadał w panikę gdy miał przeczytać więcej niż trzy strony maszynopisu”…potem będąc już sekretarzem KW edukację uzupełnił uzyskując dyplom na AGH. (jak tam z tym moim doktoratem towarzyszu rektorze ?…czy ja już go obroniłem…)
Jaruzelski…ukończył czwartą klasę gimnazjalną czyli miał tzw. małą maturę.
O wykształceniu ministrów i “generałów” lepiej nie mówić.
Raczej posłuchać wykładów Leszka Żebrowskiego.
Nie bez powodu Stefan Kisielewski, autor sformułowania o “dyktaturze ciemniaków”, został pobity przez nieznanych sprawców.
Więc jeżeli uważam Powstanie za błędną decyzję to znaczy, że nie jestem Polakiem?
W polskich domach świadków Powstania było wielu, przenoszono tę wiedzę z ust do ust z najdrobniejszymi szczegółami, cały naród o tym rozprawiał. Nikt nie miał wątpliwości co do tego, że Powstanie było zdeterminowane koniecznością i logiką wydarzeń, za wyjątkiem komunistów którzy mieli od początku wyrobione zdanie podyktowane przez Moskwę.
Mój dziadek był weteranem wojny w 1920 roku, cudem uniknął Katynia, dobrze znał się na polityce, tata był najmłodszym partyzantem, jego ojciec oficer AK zabierał go do lasu na akcje, mama brała udział w odbudowie Warszawy jak cała ocalała polska młodzież, teściowa z siostrą i przyjaciółkami brały udział w Powstaniu, były w KEDYWIE- wszyscy oni mieli ten sam pogląd- Powstanie to pomnik waleczności narodu, i tak ludność Warszawy skazana była na śmierć, woleli więc umrzeć w walce. To jest pogląd polski.
Poglądy przeciwne to poglądy moskiewskie.
Proszę więc sobie samej odpowiedzieć na zadane pytanie.
Historia ciągnie się za nami.
1 sierpnia
Więc to ta chwila, na którą tyle lat czekaliśmy, do której przygotowywaliśmy się tyle czasu. Chwila walki zbrojnej, otwartej, o Wolność! Jestem nadzwyczaj dumny, że moje marzenia się spełniły, że od niemal najmłodszych mych lat mam zaszczyt walczenia o Wolną Polskę. Czyż kiedy dawniej przed wojną mogłem przewidzieć, że jako 14-letni harcerz będę miał zaszczyt bić się jako żołnierz Polski na tym skrawku Wolnej Ziemi Polskiej za Ojczyznę? Moje górne i chmurne myśli przerywa meldunek – “Czołg na Marszałkowskiej”.
Wtorek 15 sierpnia
Po powrocie z barykady idziemy na “ognisko”, na podłodze symboliczna świeczka – ognisko. Jak dawniej na obozach. I dziwnie wyglądają te młode postacie w hełmach z marsową miną, w polowych mundurach. Duch wspaniały. Do rozmaitych akcji “na ochotnika” trzeba wyznaczać, bo na ochotnika stawiają się wszyscy. Każdy chce iść do walki. Mojego porucznika wcale się kule nie imają, tak jak mnie. Nasz harcerski kapelan – Ojciec Tomasz – jest ciągle z nami. Codziennie rano odprawia mszę św., udziela komunii św. Wyfasował skądś krzyże harcerskie i każdy z nas dostał krzyż. Nasze harcerki też się dzielnie spisują. Dużo z nich jest rannych. Hanka – siostra Żelaznego – dzielna dziewczyna, mimo, że ranna, trzyma się mocno, nie kładzie się i nie przerywa służby – bohaterka. Naszych sanitariuszek nie można zluzować zupełnie z barykady. Na ochotnika chcą jeszcze zostać 12 godzin.
“Wojna dała mi więcej niż dom i szkoła: oto zrozumiałem, jaką świętą spuściznę zostawiają polegli żyjącym”.
Nieznany uczeń, żołnierz 1920 roku.
Bardzo pouczająca wskazówka dla młodzieży chodzącej do psychologów- do przemedytowania.